Tu można by przytoczyć anegdotę z książki Arcta "Powietrze pełne śmiechu" gdzie apsztyfikant po lądowaniu brzuchem mimo wystrzeliwanych z ziemi czerwonych rac ostrzegawczych, alarmu w kokpicie, na pytanie czy nie słyszał i nie widział znaków, zdumiony odrzekł: - "No właśnie. Rakiety widziałem, alarm wył jak cholera, a tu jeszcze kraksa..."
Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.