




Kwazio
Modelarz-
Postów
778 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kwazio
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 19
-
Krzysztof, pogubiłem się i nie wiem kogo pytasz. Jak pisaliśmy wcześniej, silnik Tomka to "Enya 120-4C", a mój to "Saito FA-150S". One mogą pracować w dowolnej pozycji. Oba są bez pompki paliwa. W Tomka napęd rozrządu jest z tyłu, w moim z przodu. Ponieważ oba są czterosuwowe, to nie ma niebezpieczeństwa uszkodzenia wału albo korbowodu przy uruchamianiu przelanego, które istnieje przy zamontowanym cylindrem do dołu silniku dwusuwowym. Co do chłodzenia - mam nadzieję, że nie będzie z nim kłopotu. Ja swój silnik już uruchamiałem i trochę docierałem. Nie zauważyłem, żeby grzał się jakoś wyjątkowo intensywnie. Tłumik oczywiście tak, ale głowica i cylinder raczej nie. A w razie czego pomyślę jeszcze nad jakimś przepływem powietrza przez komorę...
-
Właśnie zważyłem: 1) Kadłub (z popychaczami i kółkiem) - 1200 g, 2) Skrzydło (z serwem lotek i popychaczami lotek) - 1010 g, 3) Stateczniki i stery - 255 g. Czegoś nie rozumiem z tą klepką. Może 2,5 cm? A skoro podstawowe rzeczy na ebayu są, to faktycznie, resztę można wystrugać...
-
Plany już załatwiłeś, ale jeszcze te wszystkie plastiki... Jak zamierzasz je wykonać? Póki jeszcze czas, mogę wypożyczyć Ci na wzór oryginały...
-
Nooo Tomek! Skoro aż tak się do niego "przymierzyłeś", że projektujesz elementy pod laser, to jestem dla Ciebie pełen uznania, ogromny szacunek! Przy tej okazji - zaobserwowałem, że elementy wycinane laserem przykleją się brzegami mocno dopiero wtedy, gdy usuniemy/wyczyścimy im zwęglenia... Na pierwszym obrazku pokazuję dzwonek (bell) pod skrzydłem, o którym mi się przypomniało, a z którym nie mogłem sobie poradzić. W instrukcji proponują go zrobić jako poszycie z cienkiej balsy, ale on ma tak wredny kształt (jakiś taki zdeformowany torus), że za Chiny nie mogłem tych płatów balsy uformować. A to garnek złych wymiarów, a to Mr.Muscle za mało skuteczny... Zrobiłem go w końcu jak radzą, ale ze znacznie grubszej balsy, aż 6mm. Dwa kawałki, solidnie namoczone Mr.Musclem, wysuszone na lekko stożkowej butelce, wstępnie doszlifowane do skrzydła i dopiero przyklejone. Na koniec przy skrzydłach zaszpachlowałem i całość oszlifowałem na torus (6mm wystarczyło). Tomek, Twój będzie na pewno lżejszy, co widać na moim drugim obrazku... Serwo i sklejka aż tyle nie ważą... A, i jeszcze na trzecim obrazku, nie wytrzymam, Administrację pochwalę za odwagę... Nareszcie po polsku! P.S. Tomek, a jak zamierzasz wykonać wszystkie te plastikowe elementy poszycia?
-
Krzysztof, jakichś bardzo ważnych szczegółów nie zapamiętałem. Generalnie budowałem wszystko z grubsza zgodnie z instrukcją, korzystając z podstawowych narzędzi. Znacznie łatwiej będzie mi coś tam sobie przypomnieć na bieżąco, jeśli na przykład powiesz, za jaki etap się akurat zabierasz. Dopasowanie elementów - wszystkie detale wstępnie wycięte, pasowały jak pamiętam bez pudła. Chcąc jak zawsze coś tam poprawić robiłem im nieznaczne korekty polegające na tym, że wszystkim przyklejanym gdziekolwiek krawędziom korygowałem kąt, żeby przylegały większą powierzchnią (jak widzisz, formatki są wykrawane, przez co brzegi wyszły im nieco skośne). Robiłem to ręcznie, papierem 100 (z Castoramy, żółtym z rolki) naklejonym Butaprenem na odpowiednich wymiarów aluminiowy teownik z Castoramy. Na koniec, zwłaszcza formatkom ze sklejki, wydmuchiwałem z obrobionych brzegów pył (mam kompresorek, ale można wypędzelkować), żeby klej już z nim nie walczył, tylko żeby wsiąkał sobie prosto w brzeg formatki. Uważam, że dla wytrzymałości (zwłaszcza spalinek) jest to dość ważne. Mnóstwo tarcia jest na przykład z elementami typu żeberka klap, lotek i sterów. Te żeberka przyklejamy prostokątne, a po wyschnięciu musimy je zetrzeć do kształtu pożądanego profilu. Ale to, to jeszcze nic. Gdy będziesz tarł dziób do krztałtu kołpaka... To dopiero będzie... Do zaostrzenia pod kątem 90° na przykład krawędzi sterów od strony zawiasów, papier 100 przykleiłem wewnątrz aluminiowego kątownika. Bardzo dużo pracy jest przy eleganckim wykonaniu przejść kadłuba w skrzydła. Instrukcja proponuje dwie metody, ja zastosowałem trzecią - żeberka wykorzystałem i przykleiłem, ale pomiędzy nie wkleiłem (dla lekkiego wypełnienia) na szpachlówkę wszystkie balsowe odpadki. Na koniec zaszpachlowałem, no i tarłem, tarłem, tarłem... Papierem 100, ale tym razem na tekturowej rurce o odpowiedniej średnicy. Żeby nie trzeć niechcący poszycia kadłuba, stosowałem metodę tradycyjną - zaklejenie taśmą do pakowania (oczywiście z Castoramy). Na lekką szpachlówkę żałowałem pieniędzy, więc użyłem jakąś tam najgrubszą poliestrową, wiadomo skąd... Klej - jak wspomniałem, do drewno-drewno używam wyłącznie alifatycznego. Bardzo dobry jest Perfect G: http://www.modelemax.pl/product_info.php?cPath=21_49_578&products_id=654 Polecam! Jeśli chciałem, żeby w jakimś miejscu schnął dłużej i wsiąkł głębiej, to po prostu stosowałem rozcieńczony wodą. Wszystko przy klejeniu spinałem sobie zwykłymi szpilkami modelarskimi... Do obciążania używałem jakichś starych akumulatorków żelowych... Płaty do poszyć przygotowywałem techniką z instrukcji - szybko nabrałem wprawy, wyszły naprawdę perfekt. Zdjęcia - chciałem tylko pokazać co mam. W razie potrzeby załączę oczywiście lepsze. Na razie tyle, ok? Na bieżąco będzie mi znacznie łatwiej... Kiedy zaczynasz? Od czego zaczynasz?
-
-
Boję się, że japonki nie uda mi się gładko ułożyć na różnych "zakrętasach", a i czasu by mi to więcej zajęło. Oni proponują okleić MonoKotem/Oracoverem bezbarwnym (już od dwóch lat mam na to całą rolkę), ponieważ bez pigmentu klej się folii najlepiej trzyma. Twierdzą, że metoda malowania wychodzi cięższa, ale chwalą efekty. Pod folię chcę dać jeszcze ten taki dedykowany podkład, bodajże Balsaloc. Na to i tak pójdzie grunt, szpachlówka, podkład... Muszę jeszcze przetestować jak paliwo działa na akrylowy lakier samochodowy, chyba że ktoś już wie... Jeszcze czas, decyzji jeszcze nie podejmuję, na razie się przymierzam. Zrobię próbkę japonką, może faktycznie tędy droga. Tylko że lakier będzie chyba Nitrocellona podnosił...
-
Ja jestem bardzo za. Nareszcie, na pewno mnie zmobilizujecie. Na początek jutro porobię fotki stanu aktualnego i spróbuję zamieścić. Gdyby Wam się nie udało z kopiowaniem planów, to zdaje się, że mi już niezbędne nie będą, więc mógłbym Ci je Tomek wypożyczyć (oddać w dzierżawę wieczystą). Krzysztof pyta jeszcze o szczególiki techniczne, malowanie, oklejanie... Ja chyba głównie z tej właśnie przyczyny przerwałem. Nie mogłem się zdecydować czy oklejać, czy oklejać i malować... Ale skoro mam przed Wami takie fory, to chyba jednak przemęczę się tak, jak proponują w instrukcji, czyli okleję bezbarwną folią i będę szpachlował/lakierował. Ależ się z powrotem na niego nakręciłem...
-
Kupiłem go już ze trzy lata temu. Po zakupie, przez jakieś dwa miesiące, bardzo ambitnie zbudowałem samo drewno (wraz z zainstalowanymi okuciami), no i zapał mnie jakoś opuścił. Świetnie że zajrzałem, że Ty i Skuter go budujecie, może to mnie zmobilizuje i dokończę, właściwie wszystko do niego już mam. Jest z tym sporo strugania i tarcia, ale to w końcu frajda, a wszystko można spasować sobie zgodnie z własnymi wymaganiami. Kilka rzeczy warto tam skorygować. Może masz inne wydanie, ale ja w swoim wzmocniłem wnęki podwozia w skrzydłach (zostawiam podwozie fabryczne), bo wyglądały mi na zbyt subtelne i z tego samego powodu przerobiłem też mechanizm sterowania tylnego kółka. Koledzy mają dużo racji, że to ostro jak na początek, ale domyślam się, że uczyć się latania nim na pewno nie będziesz, że zaczniesz czymś łatwiejszym i najlepiej elektrycznym... Pytasz o kleje... Zdania jak zwykle podzielone... Ja przy drewnianych modelach preferuję wikolopodobny (alifatyczny). Zaobserwowałem, że on jest znacznie elastyczniejszy od cyjanoakrylowego i epoksydowego, dzięki czemu cała konstrukcja wygląda mi na trwalszą, odporniejszą... Nim również maluję balsę od wewnątrz oraz zabezpieczam drewno przed paliwem, jest na nie bardzo odporny. Żywica epoksydowa też, ale pod warunkiem że zwykła, że bez przyśpieszaczy. Każda szybkoschnąca mi miękła i odchodziła... Ostro zdecydowałeś z podwoziem. Wygląda i działa super makietowo. Obawiam się jednak, że przy lądowaniu na niezbyt gładkim ono się szybko zniszczy... Jaki silnik przewidujesz? Ja się szarpnąłem na Saito FA-150S
-
Monterze, czy składasz dokładnie to?: http://www.top-flite.com/airplanes/topa0120.html
-
Wał, podkładka, nakrętka i kontra są hartowane, i to dziarsko... Te nakrętki od 40 i 46 dwusuwowych są inne. A podkładka Ci nie zginęła?
-
A no bo kółko mniejsze pracuje przełożenie razy więcej, niż kółko większe. Powinno być diamentowe... Bardzo trwałe są aluminiowe anodowane. Oczywiście dopóki powłoka się nie zetrze...
-
Generalnie chemia, jakieś składniki zamieniają się w gaz. Przyczyn jest kilka, najgorszą jest schodzenie poniżej 3,0 V na celę. W każdym razie, długo Ci ona raczej nie posłuży. Jeśli nawet trzyma jeszcze pojemność, to na pewno nie trzyma już napięcia nominalnego i wydajności prądowej.
-
Witaj Krzychu i powodzenia!!!
-
Każdy chwali co ma. Ja bym zachwalał Super CP z nadajnikiem Devo7E. Części dostępne i niedrogie. Na początku ciachałby oczywiście serwa (można kupić same trybiki - tata_hubert będzie miał zajęcie).
-
Ponieważ czasem wkładają syf, który z ich winy im zalega. Nie ma co drążyć, ja bym robił tak samo. Ale nie robię...
-
W tych akurat kontrolerkach zmiany nie są zbyt proste, na pewno poza moim zasięgiem. To jakieś 'nonejmy'. Pewnie stare technologie, po samych MOSFETach sądząc. Bardziej niż ogniwo zabezpieczają chyba same siebie, żeby się w ogóle całkiem nie wyłączyć... Ogniwa są dedykowane, więc chyba jakoś tam do napędu przez Chińczyków dobrane. Konkretnie jest tak: - dwa takie same ogniwa, wykazują te same pojemności i te same pseudorezystancje. Na jednym lata 4 minuty, na drugim tylko 2.
-
Tylko i aż tyle, że jeśli ogniwo nie trzyma wydAjności, to latamy krócej, nawet jeśli trzyma pojemność... P.S. Jednak zdecydowanie wolę napęd klasyczny, czyli prawdziwy...
-
Jasno Darek opisałeś i ja zawsze przy tym obstawałem. Z tym tylko, że ona ciągle rośnie w miarę rozładowania, a najniższa jest przy naładowaniu pełnym. Kształt jej przebiegu będzie z grubsza symetryczny względem osi czasu do kształtu przebiegu napięcia, o którym mówisz. Przy czym nie należy brać pod uwagę samego początku, kiedy rozładowarka jest w trakcie włączania prądu rozładowania, bo on sugeruje, że początkowo napięcie spada bardzo stromo, z grubsza jak dla kondensatora, a to guzik prawda - ono spada niemalże natychmiast po przyłożeniu obciążenia i to w okolice napięcia nominalnego/znamionowego. Wartość do jakiej spada jest głównym wyznacznikiem jakości ogniwa. Być może zależy to właśnie od tej 'nibyrezystancji spoczynkowej', ale ja takiej zależności absolutnie nie widzę, nie stwierdzam (mam już miernik tej nibyrezystancji spoczynkowej). "...odcinki wykresu zbliżone do równoległego do osi czasu..." - i ten odcinek uznaję za okolice 'faktycznego napięcia znamionowego/nominalnego'. No bo co mnie obchodzi, że jest nawet i całkiem poziomo, niczym dla zasilacza stabilizowanego, skoro jest w okolicach 3,2 V, a nie 3,5 V, a pojemności i te pseudorezystancje wewnętrzne są takie same... No i lata na jednej 4 minuty, a na drugiej tylko 2, bo go przecież ESC uziemia, żeby nędzną baterię oszczędzać... Rezystancja wewnętrzna ogniwa (każdego jak dotąd rodzaju) zależy od stopnia jego naładowania. I to diametralnie. Zależy oczywiście odwrotnie: większy ładunek na ogniwie - mniejsza rezystancja wewnętrzna ogniwa. I druga konkluzja - ogniwo to nie rezystor. Rezystancja wewnętrzna ogniwa zależy od płynącego przez nią (przez nie) prądu. Zależy diametralnie i odwrotnie. Nie proporcjonalnie (nieliniowo). I powoli można zacząć formułować niefałszywą definicję niefałszywej wydojności prądowej ogniwa xC... Jest to największy prąd, jaki można pobrać z w pełni naładowanego ogniwa, przy którym spełnione są warunki: 1) Napięcie na odbiorniku (ESC) nie spadnie poniżej wartości, którą Chińczycy bezmyślnie kontrolują w swoich ESC. ... n-2) Napięcie na ogniwie jest w granicach 'dopuszczalnych' dla tego ogniwa. n-1) Temperatura ogniwa jest w granicach dopuszczalnych dla tego ogniwa (duży wpływ temperatury otoczenia). n) Czas takiego stanu jest dla danej aplikacji co najmniej w granicach zdrowego rozsądku.
-
Kupiłem od nich już za jakieś 3 tysiące. Jednym z zakupów był ESC do adaptacji Walkera Super CP na bezszczotkowy. Niestety niesprawny. Zareklamowałem, odezwał się jakiś Rain i poprosił o wideo na YT. Ja mu na to, że nie mam kamery. No to on, żebym mu przysłał zdjęcia. Wyczułem ściemy i przeciąganki, no to mu odpisałem, że musi być wyjątkowym wesołkiem, bo to wygląda przecież dokładnie tak, jak u nich w sklepie. Upierał się, no to cyknąłem i wysłałem. Dwa dni i decyzja: uznajemy, wysyłamy, wadliwego zwracać nie musisz. 10 dni i mam już nowy i sprawny w domu. To była jak dotąd jedyna reklamacja u nich.
-
Z zakupów i reklamacji w BangGood jestem jak dotąd zadowolony najbardziej. Nie chce mi się wyliczać sklepów, z którymi porównuję...
-
No to musimy wrócić do definicji rezystancji wewnętrznej... Już chyba rozumiem o co chodzi - używa się nazwy 'rezystancja wewnętrzna' dla jakiejś wyimaginowanej watrości, która tak naprawdę nic nie mówi. Jakby 'rezystancja wewnętrzna spoczynkowa', czyli przy prądzie = 0 (a dokładniej przy prądzie = całkowitemu prądowi samorozładowania). Ona może i rzeczywiście nie zależy od stopnia naładowania/rozładowania ogniwa, ale Panowie, co kogo taka rezystancja obchodzi? Rezystancja wewnętrzna zależy od prądu płynącego przez ogniwo i tylko taka mnie interesuje.
-
a ) moja właściwie też ją niby ma, ale w żaden sposób nie chce w nią wejść. Naciskam i trzymam, jest beep, a nie wchodzi. Przetestowałem wszystkie trzy dostępne "firmware", na każdym to samo. Pisałem o źródło, ale mnie olali... Reszta wygląda w niej poprawnie, więc chyba wybiorę Twój wariant b ) b ) a to to mieć muszę, bez dwóch zdań Dzięki! Odnośnie tabelki - nie mogę się połapać co to jest [całkowity opór wewn. Miliohm]. Wygląda mi na [spadek napięcia] / [Amp], gdzie [Amp] jest mierzone. Czy tak?
-
Nie wiem czemu zrozumiałem, że Jakub chce je 'na raz'... Ale skoro chce je 'po kolei', to oczywiście cofam zeznania.
-
Optowałbym za tym, ale nie biegu jałowego, tylko 'pośredniego'. A jeśli mam rację, to to wymaga już korekty kształtu stożka iglicy. Pewnie i tak już po ptokach...
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 19