Skocz do zawartości

Viper

Modelarz
  • Postów

    2 724
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Odpowiedzi opublikowane przez Viper

  1. Nie śledzę sprawy helików od czasu jak przestałem nimi latać (koło 2 lat), może więc nie do końca jestem w temacie. Kiedyś jeśli chodzi o esky lub belty był totalny brak powtarzalności, widziałem ludzi którzy na czymś takim się nauczyli latać, ale też innych, którzy bez przerwy cos przy heliku dłubali a ten jak nie chciał latać przewidywalnie tak nie latał i prędzej czy później sie zniechęcali.

    Powtórzę to co juz niejednokrotnie pisałem, helik nie wybacza w takim stopniu jak samolot, najpierw symulator, a kiedy juz będziesz potrafił zawisy, lot postępowy i po okręgu dopiero wtedy helik i znowu powtórzę, biednego nie stać na kupowanie badziewia.

    Jeśli zabawa CIę wciagnie kup t-rexa lub jego klon, koniecznie nie oszczędzając na elektronice (żeby była jasnośc nie prowadzę sklepu z trexami, nie pobieram uposażenia za reklamę, z jedynym forum helikopterowym z którym byłem związany - moderator 2 działów, rozstałem się chyba z 3 lata temu i od tego czasu nie korzystam).

    Ale jednocześnie przerobiłem w swojej nie za długiej karierze helikowca modele używane kupowane na allegro, składane jakies wynalazki , lamy, jakies maluchy udające heli i dopiero prawdziwa frajda z latania rozpoczęła sie gdy nabyłem t rexa 450, a potem t rexa 500. Wywaliłem masę kasy na różne złomy i badziewia gdyż nie pytałem, albo też raczej nie słuchałem, jakby tak podliczyc wszystkie nietrafione wydatki to spokojnie kupiłbym od razu jednego albo nawet dwa dobrze wyposażone trexy.

    Więc jeszcze raz powtarzam, helik w przeciwieństwie do samolotu jest wysoce precyzyjną i nie wybaczającą zabawką, dodatkowo mogącą zrobić właścicielowi lub otoczeniu krzywdę, więc najpierw symek a potem markowy z dobrą elektoniką heli. Dla dobrze sytuowanych są dostępne coraz bardziej popularne systemy stabilizacji lotu (typu heli command), zamienia w uproszczeniu helik typu trexa w lamę.

    Uff, ale się popowtarzałem (przepraszam za nudziarstwo :) )

     

    P.S. A dlatego tak się trzymam trexów, że są po prostu najbardziej popularne, a co z tym związane, najłatwiej znaleźć kogoś kto pomoże i najprościej kupić części zamienne, a nie oszukujmy się dopóki nie nabierzesz wprawy krety sie zdarzają, a helika nie poskładasz za pomocą cjanoakrylu, tylko naprawisz wymieniając zniszczone komponenty.

  2. To chyba nie problem z win 7, tylko z kartą graficzną nvidia - geforce. Jest na forum falcona sporo informacji jak temu zaradzić i jakie ustawienia są potrzebne, poszukaj bo nie pamiętam, a ja osobiście nie miałem problemów.

    Mi na laptopie z win 7 64bit i geforcem 560 hula

  3. Właśnie temu służy symulator, żeby nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy na badziewie, najpierw nabrać właściwych odruchów, sprawdzić czy zabawa wciąga, a dopiero potem skakać na głeboką wodę, czyli brać sie za helik i jesli już się brac to za coś sprawdzonego, co da szansę pójść dalej, rozwinąć się, a nie zniechęcić po pierwszych lotach. Jest takie przysłowie, biednego nie stać na kupowanie badziewia.

    Nie wierzę że ktoś kto nie potrafi zrobić podstawowych figur na symulatorze, nauczy się latać na żywo (gdy dochodzą emocje), bez paru kraks po drodze.

    A co do regulacji, jak już parokrotnie pisałem w podobnych wątkach, najprościej poprosić kogoś doświadczonego w okolicy, poszukać na forach, na lotniskach, naogół ludzie sobie pomagają. A idąc dalej, jeśli już autor wątku zdecyduje się na kupno czegoś lepszego, to zwracam uwagę aby nie oszczędzać na elektronice, im lepsze komponenty i dobre ustawienie tym większa precyzja i przede wszystkim bezpieczeństwo zabawy.

    Jeszcze raz powtarzam, to co przejdzie z samolotem, z helikiem już nie bardzo, kupowanie badziewia = dalsze wydatki, a i tak prędzej czy później skończy się na t rexie lub jego klonach, pod warunkiem że po drodze autor się nie znięchęci lub zrobi sobie lub komus krzywdę.

  4. A ja będę głosił nieco niepopularne tezy, ale uważam że na pierwszy heli trzeba wybrać symulator i dopiero gdy będziesz potrafił zrobić zawis, tyłem, bokiem, przodem, lot postępowy i po okręgu, dopiero wtedy brać się za model helika. I tak jak którys z przedmówców już napisał, t rex lub jego klony są super wyborem.

  5. Nie latam już co prawda jakiś czas helikami, ale swego czasu miałem parę T rexów, jakoś jak patrzę na elektronikę w jednym i drugim to słabawa, ale może coś się zmieniło.

    Generalnie z helikami tak jak zresztą z innymi precyzyjnymi sprzętami, jak chcesz przyoszczędzić nadmiernie na starcie żałując na wyposażeniu, to szybko wejdziesz w wydatki czy to z powodu awarii, czy słabej precyzji.

    To co przejdzie z samolotem, z helikiem już niekoniecznie. A generalnie nie patrz raczej na to czy rama jest oryginalna T rexowa, czy też jest to jakis klon, a bardziej na porządną elektronikę.

  6. W kwestii wagi i wydajności turbiny, to nie odpowiem, ale odsyłam do mojego wątku ze stingerem

     

    http://pfmrc.eu/index.php?/topic/25628-stinger-64-edf/

     

    Do lotu z baterią 1600mAh 3s waży 594g, z turbiną 64mm startuje z ręki przy wyrzucie od 0-30 stopni bez problemu, a i parę wyrzutów po około 50 stopni też dał radę.

    Więc start nie jest trudny, za to w powietrzu lata w szerokim zakresie prędkości i pięknie szybuje.

    Bestia którą teraz (od dłuższego czasu składam) ma 2 turbiny 70mm i stosunek ciągu do masy 1,2-1,3:1, możliwy zawis na dyszach (tak to chyba powinno być nazwane, bo nie zawis na śmigle :) ).

    Więc z tą małą wydajnością edfów to chyba już nie do końca prawda, czas nie stoi w miejscu i chyba dokonuje się kolejna rewolucja.

  7. Z motoszybowców proponowałbym coś w stylu tego

     

    http://www.hobbyking...SC_EPO_PNF.html

     

    Poradziłem koledze i na tym modelu nauczył się latać, podobne modele znajdziesz też w PL, więc nie kieruj się tym akurat tylko szukaj, a jak wypatrzysz poszukaj opinii o nim, internet jest przebogaty.

    Oczywiście bez kraks po drodze się nie obyło, niestety, z tym musisz się liczyć, ale tego typu konstrukcje są dość łatwo naprawialne i relatywnie odporne.

    Do tego dochodzi niestety koszt aparatury i ładowarki do baterii.

    Z deskolotów proponuję coś w stylu np

     

    http://www.cyber-fly...ych-pilotow/795

     

    To też tylko przykład, poszukaj, jest tego sporo. Jedynym mankamentem deskolotu jest konieczność jego zbudowania, ale zakładając że hobby Cię wciągnie, umiejętności nabyte z pewnością się przydadzą.

    Deskoloty wyglądają słabo, ale wierz mi że latają conajmniej fajnie, a są chyba najbardziej odporne i najłatwiej naprawialne.

    Oczywiście można pokusić się o zrobienie czegoś samemu, na www.rcgroups.com są niesamowite ilości planów modeli o różnym stopniu zaawansowania, na naszym forum też co nieco znajdziesz. Ten sposób będzie pewnie najtańszy, ale najbardziej pracochłonny.

     

    Modele multiplexa (link podał przedmówca) zdecydowanie są godne polecenia, tylko niestety niezbyt tanie, za to składa się je jak przysłowiowe klocki lego, odpowiednikiem jest motoszybowiec, którego link podałem wyżej.

  8. Stanowczo popieram, latanie bez lotek jest niefizjologiczne, nikt mnie nie przekona że kombinacja ster kierunku i wysokości jest lepsza od kombinacji lotki ster wysokości. Osobiście steru kierunku zacząłem używać dopiero do akrobacji, nie mówiąc że dla każdego miłośnika symulatorów taka kombinacja będzie zupełnie naturalna, gdyż ruch drążkiem na boki odpowiada za lotki, nie każdy joy ma możliwość poruszania sterem kierunku.

    Skąd taka wiara w górnopłaty, przecież część motoszybowców nadaje się do tego równie dobrze, jak nie lepiej.

    Wsadzę kij w mrowisko, ja osobiście uczyłem się na dolnopłacie - dechowatym mustangu z jakiejś styropodobnej pianki. Dużo ważniejsze jest od rodzaju skrzydeł odpowiednie wyposażenie, dobranie silnika, dokładne wyważenie, ograniczenie i złagodzenie reakcji powierzchni sterowych.

    Symulator na początek też nie zaszkodzi, nawet któryś z darmowych.

    I jeszcze jedno, modele za ładne bym odradzał, stres przed zniszczeniem czasem paraliżuje, najlepiej jakieś proste decholoty z pianek, dość odporne, łatwo naprawialne i nieźle latające.

    Pomoc kogoś kto model na początku ustawi i oblata nieoceniona.

  9. Proponowałbym wpierw przekalkulować koszty dostawy, gdzie taniej, kupić w PL, czy ściągać z Australii (koszt modelu + dostawy). Swego czasu kupowałem model z Australii z Precision aerobatics (nie mieli u polskiego dystrybutora w PL), koszt całości (model + dostawa) był mniejszy niż zakup po cenach polskiego przedstawiciela. Co ciekawe w tym samym dniu zamówiłem jakieś drobiazgi w rodzimym sklepie z południa Polski.

    Zagadka, co doszło najpierw :) ?

    Po 5 dniach dostałem model PA, a dopiero następnego dnia paczkę z PL.

    Nie trzeba się bać przesyłek zagranicznych, a kierować się ceną.

    Ja zawsze zaczynam wszelkie zakupy od google`a, porównania i wyliczenia.

  10. A`propos rakiet, przypomniał mi się pacjent sprzed paru lat. Wymyślił sobie modelarstwo rakietowe i przy próbie odpalenia pierwszej zrobionej rakiety stracił bodajże dwa czy trzy palce i to tak skutecznie że nie było szans na przyszycie. Nie to że straszę, ale zalecałbym daleko posuniętą rozwagę i ostrożność.

  11. A czemu dopiero na wiosnę:)

    Jesień potrafi być jeszcze całkiem fajna do latania.

    Jeszcze jedna uwaga, popychacze zrób tak jak sugerują w instrukcji, czyli druciki przymocowane do pręta węglowego na nitkę i CA i zabezpieczone koszulką termokurczliwą. Jest z tym trochę zabawy, ale od czasu jak spróbowałem tego sposobu, stosuję we wszystkich modelach. Daje to lekką i sztywną konstrukcję.

  12. Widzę że nikt nie ma gołego addictiona.

    Jeśli nikt się nie trafi, zważę całość i odejmę wyposażenie zgodnie z wartościami podanymi na stronach producentów, dodatkowo 2 przedłużki kabli, mniej więcej powinno wyjść (aczkolwiek mój już nie jest w oryginalnym stanie :) ), ale to dopiero w weekend, a najwcześniej jutro wieczorem, wcześniej się nie wyrobię. Chyba że wejdziesz na stronę PA i zrobisz analogicznie, odejmij wagę wyposażenia, elementy zalecane są podane na stronie.

  13. A`propos tytułowego Addictiona 3d z PA. Tak na marginesie model cudowny. Ale do rzeczy, przed wyjazdem na wakacje zaliczyłem nim niezłego dzwona. Z wysokości tak z 3 metrów pionowo w dół na twarde podłoże. Myślałem że będzie krucho, a tu okazało się że kołpak węglowy i domek silnika zadziałały jak przysłowiowa strefa zgniotu, oba do wymiany, ale to nie problem, u polskiego dystrybutora części i elementy modeli PA są do dostania bez problemu.

    Z całej konstrukcji poza tym doszło do niewielkiego nadłamania paska balsy w kadłubie, wystarczyło odprowadzić na swoje miejsce i zalać CA, dodatkowo zalaminowałem cienkim paskiem włókna szklanego i pękło mocowanie pręta węglowego w jednym skrzydle, po przecięciu kawałka folii, odprowadziłem na swoje miejsce, analogicznie zalałem CA i zalaminowałem. Najwięcej problemu sprawiło oddzielenie resztek starego domku silnika. Oczywiście laminatowa osłona silnika też ucierpiała, ale podobnie CA i laminowanie uczyniło cuda.

    Opisuję to w nawiązaniu do głoszonej również na tym forum opinii o delikatności modeli PA.

    To że modele te sprawiają wrażenie delikatnych i są najlżejsze w swojej klasie jak widać dzięki przemyślanej konstrukcji potrafią też trochę znieść.

    Za to latają super :)

    Na silniku Thrust 20 i śmigle 11x3,8SF zawis na około 40- 50% mocy i nie ma takiej możliwości żebym nie mógł z zawisu bez żyłowania silnika i pakietu przejść pionowo w górę, to samo przy niewielkim wietrze lecąc pod wiatr można model prawie zatrzymać w powietrzu, oczywiście dodając nieco gazu lata jak każdy model tej wielkości, może być dynamiczny, a może symulować leciutkiego deproniaka.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.