Skocz do zawartości

Viper

Modelarz
  • Postów

    2 724
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Odpowiedzi opublikowane przez Viper

  1. Ostatnio nie pedałowałem, wróciłem do biegania, spacerki z psinką, a w pracy jakoś tak się złożyło, że nie miałem takich okienek czasowych by móc się przemieszczać na rowerze i samochód poszedł w ruch. Dziś z rana wilgotno, pochmurno, dodatkowo według prognozy miało padać, ale tak już mi się chciało pojeździć, że pojechałem. I rewelacja, wilgotne, chłodne powietrze, dość czyste jak na Wwę, minimalny ruch rowerowy, niewielki samochodowy, trochę biegaczy, bajka :) 

  2. Jeśli latasz symkami (ale symulatorami lotniczymi, a nie modelarskimi), to ten zestaw jest absolutnym must have. Wart każdej złotówki. Jeśli traktujesz poważnie symulotnictwo to w następnej kolejności dokup pedałki. Natomiast do RF-a lub podobnych to trochę bez sensu, lepiej było zainwestować w oryginalny kontroler. Ale na fantazję nie ma rady ;) 

    Mam i hotasa i oryginalny kontroler i do głowy mi nie przyszło by latać w RF-ie hotasem.

  3. 8 godzin temu, solainer napisał:

    Przyznam że myslałem o odbudowie ale obecnie zawieszam działalność. Nie mam weny i chęci. Trochę mnie ten dzwon zniechecił i jakoś uleciał zapał. Muszę też w końcu ulotnić Super Sabre. 

    Plany mam może kiedyś...

    Pozbieraj fragmenty, wyposażenie, czy co tam się nadaje i schowaj głęboko do szuflady, nie wchodź przez jakiś czas do modelarni, zajmij się czym innym, a kiedy odpoczniesz, migiem wracaj do modelarstwa, odbudowy i budowy nowych. Za fajnie Ci to wychodzi, bardzo ciekawe relacje przedstawiasz, by tak po prostu się poddawać i rzucać to wszystko. 

    Chyba każdy z nas przeżywał podobne huśtawki nastroju, gdy jego cacuszko się rozbiło, lub budowa utknęła w martwym punkcie. 

    Z własnego doświadczenia, podczas budowy mojej ukochanej PZL-ki sknociłem fragment skrzydła i byłem tak zły, że o mały włos nie rozpaliłem w modelarni ogniska ;)

    Ale na szczęście nie za długo jechałem na narty/deskę. Odpocząłem, dotleniłem głowę, zmieniłem perspektywę i po powrocie bez żadnego problemu naprawiłem to co sknociłem i już bez żadnych przygód zrobiłem też drugie i model jest i wciąż cieszy.

    Więc odpocznij i wracaj :) 

  4. To dzięki takiemu podejściu mamy tylu specjalistów od polityki, medycyny, sportu, edukacji, w zasadzie od wszystkiego, od filmów jak widać również.

    Kiedyś było takie powiedzenie "nie matura lecz chęć szczera zrobi z kogoś oficera". Po co czytać, oglądać, uczyć się, wystarczy mieć własne zdanie.

  5. 8 godzin temu, Ares napisał:

    Marcinie , pozwolę jeszcze odgrzać kotleta i napisać parę zdań o tym filmie.Rozumiem ,że podobał Ci się i ja to szanuję i absolutnie nie neguję....ale:).

    Moim zdaniem kino powinno bawić , może i być nieco przekolorowane ale bez przesady. Pierwszy Top Gun jest bajką nie mającą nic wspólnego z rzeczywistością ale przynajmniej są w nim kadry z lotów prawdziwych myśliwców bez żadnego retuszu komputerowego jak ma to miejsce w drugiej części. I dlatego pierwszą część warto obejrzeć tylko ze względu na piękne lotnicze kadry .....dla niczego więcej.

    Generalnie przynajmniej w Polsce jest tak ( wybaczcie koledzy wulgaryzm ) że większość ludzi ma pierd....ca na punkcie USA. Mam tam  rodzinę mieszkającą prawie 40 lat , naprawdę w tym kraju trzeba się bardzo  postarać aby  ogóle znaleźć coś pozytywnego a to całe ich na siłe promowane u nas kino jest dosyć  kiepskie i przereklamowane. 

    Znacznie bardziej wartościowe MOIM ZDANIEM są filmy brytyjskie , francuskie lub inne europejskie.

    Niestety ale filmy serii Top Gun ukazują całkowicie nieprawdziwy obraz lotnictwa i ktoś pragnący zainteresować się lataniem przyjmie sporą dawkę bzdur bo to "latanie "w cz.2 przypomina grę komputerową. Może Ty jako modelarz traktujesz to z przymrużeniem oka ale laik?

    Podobnie było z serią filmów Życzenie śmierci: Pierwsze 2 filmy bardzo dopracowane i rzeczywiste ale już w 3 ciej części Bronson biega po dzielnicy z ckm na ramieniu i ogniem z broni maszynowej kosi chuliganów , rzuca granaty......bez przesady.

    Polecam wszystkim oglądnięcie starego filmu prod. brytyjskiej Bitwa o Anglię: porównajcie sobie tamto latanie z tym współczesnym z filmów....

    Mam nadzieję ,że nie uraziłem nikogo ani Ciebie bo piszę tylko swoje zdanie i subiektywne odczucia .

    Drażni mnie bardzo takie amerykanizowanie na siłe Polski i polaków. Mamy przecież swoje zwyczaje i kulturę a więc dlaczego mamy lubieć to co oni ?

    Pozdrawiam wszystkich zwolenników i przeciwników Top Gun:)

    Absolutnie mnie nie uraziłeś :)  Jestem za tym by dyskutować i zawsze szanuję czyjeś zdanie, nawet jeśli odmienne od mojego. Ja nie mam monopolu na dobry gust. To co mnie irytuje to wypowiadanie się, gdy się nie widziało, lub też oczekiwanie realizmu w nowoczesnej bajeczce i stawianie tego jako zarzut, to tak jakby krytykować wszystkie klasyczne bajki Disneya bo są nierealistyczne ;) 

    Nie jestem amerykanofilem, ani też ameryakanofobem, wiele rzeczy w USA mi się podoba, bo obiektywnie mają pewne rzeczy najlepsze na świecie, albo bliskie ideału, pewnych nie lubię, albo wręcz mnie irytują, ale dobrze mi w PL i jestem fanem przede wszystkim mojego Kraju. Co nie zmienia faktu, że jestem wielkim miłośnikiem odkurzaczy, a jako że nie cierpię techniki zza naszej wschodniej granicy, a obiektywnie najbardziej zaawansowani technologicznie są amerykanie, więc siłą rzeczy lubię wiele ich konstrukcji, w tym wszystko co związane jest z lotniskowcami i je same. Więc zobaczenie tych monstrów na ekranie zawsze jest plusem :) (pewnie zostało mi to z czasów dzieciństwa/młodości gdy zaczytywałem się w relacjach z wojny na Pacyfiku, czyli wojny lotniskowców i lotnictwa morskiego). Do dzisiaj zresztą czytam wszelkie publikacje dotyczące głównie współczesnego lotnictwa myśliwskiego, w tym morskiego, a zimą gdy nie latam RC w wolnych chwilach latam na symkach (Falcon BMS i DCS- Viper i Hornet). Więc tak, jak dla mnie zobaczenie na ekranie Horneta, nawet jeśli w części sekwencji posłużono się komputerem (ale zrobiono to dobrze :) ), a dodatkowo pokładu lotniskowca jest zachętą do obejrzenia, zwłaszcza że, co podkreślałem już i ponownie powtórzę, bajeczka jest sprawnie opowiedziana, bez dłużyzn, gdzie trzeba napięcie rośnie, gdzie trzeba są elementy komediowe i miło się to ogląda, zarówno przez osoby mające świra na punkcie jetów (czyli mnie), jak i osoby nie mające o lotnictwie specjalnego pojęcia.

    Tak na koniec, jedna rzecz, która tylko jest dość charakterystyczna, że na innym forum hobbystycznym poświęconym szeroko pojętemu lotnictwu bojowemu i symulatorom z tym związanych, gdzie ludzie naprawdę mają świra i przynajmniej co niektórzy sporą wiedzę w temacie (są wśród członków byli, a może i obecni piloci wojskowi) generalnie film oceniono nieźle, za to na naszym forum, gdzie dominują śmiglaki i raczej ciągoty do latania a`la II WŚ, a dla współczesnych myśliwców to zupełnie inne latanie (IIWŚ walki, to klasyczna akrobacja, nowoczesne myśliwce to manewry stworzone specjalnie dla nich, których żaden z samolotów IIWŚ nie jest w stanie wykonać), ale to na naszym forum jest jak widać najwięcej specjalistów od realizmu ;) 

    • Lubię to 1
  6. W dniu 13.10.2022 o 18:21, jarek996 napisał:

    Nie napisal jeszcze, czy dostal odpowiedz.

    Przejac sie powinni, bo pal licho jego CUBa ( TZN ze padl ), ale gdyby go Typhoon "wchlonal" w swoj silnik, to nie wiem jak by sie to skonczylo. 

    Ma dwa silniki, więc pewnie by przeżył, ale potencjalnie każde zderzenie może być groźne. To tylko świadczy (takie agresywne, niskie latanie), że przejęto się groźbami kacapów i  dobrze po latach chowania głowy w piasek i nie zauważania ku czemu ich działania zmierzają (nie piszę konkretnie o Szwecji, ale ogólnie o Europie, zwłaszcza Niemczech).

  7. W dniu 11.10.2022 o 18:14, jarek996 napisał:

    Ja dzisiaj zaczynam zimowe treningi kolarskie, ale na silowni! Jeden z naszych klubowych kolegow, jest instruktorem fitnessu (i tym podobnych historii) i co roku organizuje (z duza klubowa znizka?) fajne zajecia przez cala ciemna i wilgotna zime. W kazdy wtorek mamy godzinke BARDZO wyczerpujacych cwiczen, ale raczej nie na budowe miesni, tylko dobranych do specyfiki kolarstwa + skierowanych na wzmocnienie tych partii, ktore sie na rowerze NIE wzmacniaja. Poza tym oczywiscie bede jezdzil ile sie da. 

    Ja mam wiosło w domu i muszę przez zimę się do niego regularnie przyłożyć. Bardzo fajne ustrojstwo, polecam.

    Dziś zgodnie z Twoją radą pojeździłem trochę po zmroku i wręcz po ciemku. Padła mi lampka z przodu, właśnie ładuję i posprawdzam, bo niby była naładowana, a nie świeciła, a po podłączeniu do ładowania świeci. No cóż zobaczę jeszcze raz jak będzie po naładowaniu. Ale powiem szczerze jazda w dużym mieście fajna nie jest, za dużo oślepiających świateł, więc w sumie jechałem dużo wolniej i ostrożniej, ale za to zamiast stać w korku trochę się odświeżyłem.

  8. To przejaw pewnej ogólnej tendencji widocznej na tym i innych forach, ale również w dyspucie publicznej, życiu politycznym, wręcz codziennym.

    Nie wiem/nie słyszałem/nie widziałem/nie czytałem/nie potrafię/nie znam się (tu wstaw inne nie.... ;) ), ale profilaktycznie się wypowiem.

  9. Wczoraj piękne słońce, ale ja miałem pracę do późna. Dziś miałem dzień wolny, za to od rana podwiewało, a słońce schowało się za chmurkami, mimo ro wyskoczyłem na szybką traskę wzdłuż Wisły po Warszawie i prawie 40-tka zaliczona. Wróciłem, zjadłem obiad to i słońce wyszło, ot taka niesprawiedliwość ;) 

  10. Nie bardzo rozumiem, co ma piernik do wiatraka?!?!?! To że Gość się przeleciał Iskrą, to niby co ma oznaczać a`propos tematu tego wątku, czyli wątku poświęconego filmowi rozrywkowemu.

    Co ma Iskra do Horneta, no chyba że na fali sukcesu filmu kolejny Miś się lansuje ?

    A swoją drogą to trzeba być niezłym bajerantem, żeby nie powiedzieć ignorantem by chociażby w tytule porównywać Iskrę, czyli przedpotopowy samolot szkolny (z całym szacunkiem dla Konstruktora i samolotu, którego też jestem fanem) do nowoczesnego wielozadaniowego myśliwca poprzedniej generacji wciąż pozostającego w służbie ;) 

  11. O to jak do zwykłego, bardzo sprawnego kina rozrywkowego dorabia się taką czy inną filozofię.

    Jak ktoś nie chce oglądać, to przecież nikt nie zmusza, można obejrzeć "Niewolnicę Isaurę", niewątpliwie pouczający i rozwijający empatię serial ?

    A ja świetnie się bawiłem oglądając część pierwszą, nawet lepiej się bawiłem oglądając część drugą i chętnie obejrzałbym część trzecią o ile powstanie.

    I nie powiem gdzie mam informacje czy była to prymitywna reklamówka US Navy (choć to prawda, że ilość chętnych na lotników morskich po pierwszej części znacznie wzrosła, pewnie po drugiej będzie to samo, aczkolwiek ilość chętnych nie oznacza ilość wyszkolonych pilotów).

    I nadal rekomenduję obejrzenie tego filmu każdemu miłośnikowi samolotów, acz to też podkreślałem, z pewnym przymrużeniem oka, tak jak podchodzi się do innych amerykańskich produkcji rozrywkowych, tzn. nie należy się doszukiwać w tym filmie realizmu, bo go tam nie ma, a jest dobrze opowiedziana bajeczka dla miłośników odkurzaczy !!! ;) 

    • Lubię to 1
    • Haha 1
  12. No, jadąc w grupie to rzeczywiście trochę niepoważnie i wręcz nieelegancko by wyglądało, gdybyś słuchał.

    Ja też lubię odgłosy lasu, czy natury, ale zanim do tego lasu dotrę (a jeżdżę sam) to ładnych kilka km nabijam w mieście, więc wtedy są jak znalazł, zwłaszcza, że przy pewnej podzielności uwagi można słuchać i muzy i lasu jednocześnie, jak już do lasu dojedziesz (przypominam, przewody słuchowe, czy małżowiny uszne masz nie zakryte, więc cały czas słyszysz otoczenie).

    Ja lubię muzę, tylko kiedy się uczę muszę mieć spokój, w każdej innej sytuacji lubię słuchać.

  13. Uuu Chłopie uważaj.

    Jak to anestezjolodzy mawiają, ja jestem fizyczny ;)

    Infekcje potrafią być niebezpieczne, nawet u zdrowych i wysportowanych osób, potrafią atakować serducho, a wtedy to już niefajnie. 

    Jak Cię rozkłada, ciepłe płyny i wygrzewanie, wręcz wypacanie, a nie ciężki trening, najwyżej jakiś delikatny by się rozgrzać i wypocić, jak się uchwyci ten pierwszy moment rozwoju infekcji to zwykle kończy się błyskawicznie następnego dnia, jak przegapisz lub nie zareagujesz to się rozwija, ale tak jak wspomniałem najgorsze są "efekty specjalne" jak powyżej.

    A`propos słuchawek, doskonale Cię rozumiem. Ja też nie cierpię zwykłych, a najbardziej dousznych. Poszukaj w internecie, bo np. ta firma Shokz (amerykański leader technologii przewodnictwa kostnego), której słuchawki kupiłem w PL ma kilka salonów w dużych miastach i można pójść, założyć i posłuchać, co prawda nie wyjedziesz z tym na rower, ale zobaczysz jak leżą, że w zasadzie ich nie czujesz i jak grają. Może tam u Ciebie też takie salony mają.

    Według mnie są rewelacyjne, zupełnie jak nie słuchawki, bo leciutkie, dobrze się trzymają i nie przemieszczają nawet podczas trzęsionek, nie spadają/wypadają itd., w zasadzie chwilę po założeniu, gdyby nie to że grają, to zupełnie zapominam że coś mam, nie ograniczają świadomości sytuacyjnej, więc słyszysz otoczenie i działają jak zestaw głośnomówiący, umożliwiają odbieranie połączeń i rozmowę w trakcie jazdy (wczoraj testowałem), o ile nie pędzisz zbyt szybko. Ja testowałem koło 20km/h, podobno około 30 i w górę szum wiatru już trochę zakłóca, tzn. Ty słyszysz, ale Ciebie już słabo. Ale i tak wygodniej nawet trochę zwolnić niż zatrzymywać się.

    Co do jakości grania to trudno mi się wypowiadać, bo nie używam innych słuchawek. Na dodatek nie odcinają Cię zupełnie od otoczenia, bo to otoczenie słyszysz, więc nie są to audiofilskie warunki. Ale uważam że grają świetnie, w samochodzie i domu mam raczej nie najgorszy sprzęt, a mimo to z przyjemnością podczas jazd rowerowych słucham muzyki przez te słuchawki.

    Ja polecam :) 

  14. A próbowałeś tych z przewodnictwem kostnym? Bo zwykłych słuchawek też nie znoszę. Te fajnie grają, pozwalają odbierać połączenia telefoniczne bez przerywania jazdy i na dodatek nie zaburzają świadomości sytuacyjnej.

    Już Ci pisałem, że uparty raczej jestem ;) 

  15. Mam całkiem fajną lampkę przednią i tylną, kto wie, może się skłonię :) 

    A na razie naładowałem słuchawki (polecam te kostne) i ładuję powerbank. Po tym jak jeżdżąc po Puszczy Kampinoskiej i mając uruchomione programy rowerowe, słuchając radia internetowego i od czasu do czasu sprawdzając nawigację, prawie zdrenowałem baterię do zera (padła już w domu), to szybko kupiłem powerbanka na magsafe.

    Polecam, niezwykle fajne ustrojstwo, "przykleja się" do telefonu, nie potrzeba kabli i jeżdżąc z uruchomionymi apkami jak wyżej, mam telefon naładowany w okolicach 90 kilku procent, a powerbank rozładowany w zakresie 30-60%. Na dodatek nie jest specjalnie ciężki, więc kombo telefon-powerbank nie obciąża nadmiernie.

  16. To prawda z tymi liśćmi, zwłaszcza jak są wilgotne :)

    Na Ursynowie, więc mam świetne trasy na południe, ale biorąc pod uwagę ilość ścieżek rowerowych w Wwie (północ-południe i wschód-zachód) to w zasadzie jeżdżę i na północ do Puszczy Kampinoskiej i tak jak dziś na północny wschód, czyli nad Zegrze, nie mówiąc o kierunku południowym, czyli Góra Kalwaria. Pewnie przymierzę się też na wschód - piękne lasy i trasy wzdłuż Wisły (znam ze spacerów z psem), okolice Józefowa, Otwocka i Karczewa.

    Pewnie pomysł dobry, tylko to co mnie ogranicza, to czas, a nie kondycja, bo chętnie bym pojechał więcej, czuję że mogę, ale w weekendy nadzoruję Ojca, czyli wpadam do Niego i przygotowuję śniadania, a potem obiad, więc de facto moje weekendowe traski, to stałe 11 km do Ojca, potem mam czas gdzieś pojechać, obiad i powrót do domciu i kolejne stałe 11km. Jakoś jak już się tak po południu zaczyna robić ciemnawo, to mi się odechciewa jeżdżenia, czekam na wiosnę i dłuższy dzień, wtedy pewnie wykorzystam cały dzień :)

  17. Łoj Panie, jakie tłumy :) 

    Ja też wybrałem się pojeździć, dziś bez żadnej nawigacji, mniej więcej na czuja, chciałem dojechać do Kanału Żerańskiego i wzdłuż niego nad Zalew Zegrzyński. No i rzeczywiście pojechałem na czuja, wiec na dwóch odcinkach nie po tej stronie kanału co trzeba, traska była trudniejsza, a wręcz obfitowała w niespodzianki, otóż w pewnym momencie wpadłem w dziurę (nie dało się ominąć, wyhamować w pełni nie zdążyłem i nagle jakimś cudem znalazłem się przed rowerem ;) , na szczęście bez strat w ludziach i sprzęcie. Kiedy już w końcu jechałem po właściwych stronach, traska okazała się raczej łatwa i niezwykle urokliwa, częściowo po ubitej ziemi, trochę po żwirku, a trochę po doskonałych ścieżkach rowerowych. Niestety dziś wyszło mi tylko marne 98,9km ;) :) 

    A oto relacja :)

    Po lewostronnym brzegu, na północ do Mostu Syreny

     

    1.jpg

    No i jest Syrenka, a potem widok z mostu Syreny na południe

     

    2.jpg

    3.jpg

    Wzdłuż Wisły - prawobrzeżna Wwa, na północ

     

    4.jpg

    No i jest początek Kanału Żerańskiego (w dali widać Wisłę) i potem wzdłuż kanału w stronę Zalewu Zegrzyńskiego

     

    5.jpg

    6.jpg

    7.jpg

    8.jpg

    9.jpg

    Jest i zalew, a na pierwszym planie port w Nieporęcie

     

    10.jpg

    I w drodze powrotnej, jedna z plaż w Wwie i widok z prawego brzegu na Zamek Królewski

     

    11.jpg

    12.jpg

    Nadal bez pieluch ?

  18. Jarek naprawdę doceniam Twoje rady :) 

    Z tymi butami jeszcze pomyślę, ale pieluchom......?

    Jutro też się wybieram, mam nadzieję, że pogoda nie zawiedzie

    8 godzin temu, Granacik napisał:

     

    chirurg czy pijanista? ;)

     

    Ja i pianino, chyba by wszystkie psy na osiedlu zaczęły wyć gdybym spróbował ;) 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.