




vowthyn
Modelarz-
Postów
883 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Treść opublikowana przez vowthyn
-
Jaki największy model do startu z ręki
vowthyn odpowiedział(a) na robertus temat w Modele średniej wielkości
Nie możesz też przesadzić w drugą stronę, bo MiG 25 latający z prędkością LazyBee i o aerodynamice gazety będzie wyglądał cokolwiek dziwacznie. To powinno odrobinę jednak przypominać w locie ciężki (bardzo ciężki) myśliwiec przechwytujący. -
Jaki największy model do startu z ręki
vowthyn odpowiedział(a) na robertus temat w Modele średniej wielkości
Chłopacy ale szybowiec, nawet o wadze 5 kg nie ma wiele wspólnego z MiGiem 25. Popatrzcie jak to wygląda, malutkie skrzydełka, samolot zaprojektowany do baardzo dużych prędkości. Model na pewno będzie wymagał znacznie większej prędkości, niż coś, co ma skrzydła o rozpiętości 3m, więc sama waga modelu nie jest tu wystarczającym kryterium porównawczym. Chyba że wypowie się ktoś, kto wyrzucał z ręki coś bardziej przypominającego jeta. -
Klapy są opcjonalne, jak nie chcesz nie musisz w ogóle montować serw i zostawiasz klapy nierozcięte (są przygotowane tak, że wymagają tylko krótkich nacięć i wklejenia serw). To jest kolejny element "rozwojowości" tego modelu, o której wspominałem. Jak ktoś się zdecyduje, to wystarczy zaprogramować pełne wychylenie w dół, to jest jeden ruch przełącznika a w zamian mamy duże ułatwienie lądowania, przecież można to zrobić jeszcze kiedy model jest wysoko i jest dużo czasu na reakcję. Na późniejszym etapie nauki, kiedy zaczynamy bawić się termiką przydaje się wychylenie ich do góry (albo butterfly) do ucieczki z silnego komina. Co do Twojego pytania o śmigło ciągnące - nie ma co przesadzać. Żeby to uszkodzić to trzeba solidnie przywalić mordką. W przypadku innych modeli mamy możliwość użycia propsavera, złamanie śmigła na nim to też sztuka. Śmigło ciągnące zazwyczaj ma większą średnicę, większą sprawność i łatwiej wyciąga model z awaryjnych sytuacji tuż nad ziemią, kiedy trzeba dać gazu i spierniczać do góry, model ze śmigłem pchającym zareaguje odrobinę inaczej (ze względu na punkt przyłożenia siły ciągu - że tak to niefachowo nazwę). Do tego dochodzi strumień zaśmigłowy, który zwiększa sterowność modelu ze śmigłem ciągnącym przy małej prędkości. Ogólnie sprawa wygląda tak, że jak się uprzemy i solidnie grzmotniemy to da się zepsuć wszystko, ale kluczowa sprawa to właśnie prawdopodobieństwo tego grzmotnięcia. Tak jak napisał Utopia - można latać konstrukcyjnym Michasiem i nie zmasakrować go. Kupienie "pancernego" modelu albo zrobienie delty (bo tania) i masakrowanie jej o glebę (bo trudno początkującemu nad tym zapanować) to jedna droga. Druga to kupienie modelu, który lata sam (stabilnie, powoli, przewidywalnie) wtedy nie musimy tak bardzo liczyć się z kretem, bo jak poćwiczymy solidnie na symulatorze to naprawdę szanse na poważną kraksę nie są aż tak wielkie. Fenixa uważam właśnie za taki model trudny do ubicia, bo jak coś lata powoli, nie wpada w korkociąg, zawraca praktycznie w miejscu a po dopuszczeniu do nadmiernej utraty prędkości potrzebuje niewiele wysokości do tego, żeby odzyskać sterowność to jak to rozwalić? Potrzebny jest dodatkowy czynnik (wiatr, przeszkoda, złe wyważenie - a te powinniśmy wyeliminować wcześniej). Pomijam nieszczęśliwe przypadki takie, jak awaria elektroniki, bo te przytrafiają się i bardzo doświadczonym modelarzom w modelach za cenę samochodu i niewiele na to możemy poradzić. Cały czas w domyśle pozostawiam spełnienie pozostałych warunków o których wspominałem. Bo jak sprawa wygląda tak, że mamy narwanego piętnastolatka, który kupi model, byle jak go poskłada, nie wyważy (kluczowa sprawa), nie poćwiczy na simie, pójdzie przed blok przy wietrze 5m/s, byle jak podepnie i w górę (pewnie jeszcze z losowo powłączanymi rewersami kanałów) to nie ma takiego modelu, który to przeżyje.
-
Dopiszę kilka słów od siebie, bo to pierwsze forum w którym uczestniczę, na którym są takie szczególne wymagania dotyczące identyfikacji uczestników. Otóż moim zdaniem rację mają osoby piszące o zajmowaniu się nieistotnymi pierdołami. Forum służy do wymiany doświadczeń i dzielenia się wiedzą na temat modelarstwa. Prowadząc z kimś dyskusję dyskutujemy z jego argumentami i bez znaczenia powinien być tutaj wiek, czy wygląd facjaty. Najczęściej już po lekturze kilku postów mamy mozliwość ustalenia, czy jest to mniej lub bardziej poważny user gadający do rzeczy, czy troll. Moim zdaniem punkt regulaminu ściśle definiujący wygląd awatara jest zwyczajnie bzdurny. Wiem, że internet nie jest anonimowy i w razie potrzeby nie ma większego problemu z ustaleniem tożsamości dyskutanta, ale nie przepadam za obwieszaniem swojej facjaty po sieci i przywykłem do używania awatarów na których nie ma mojego zdjęcia. Dobrze, że regulamin dopuszcza przynajmniej możliwość nieużywania żadnego.
-
Krzysztof oczywiście zgadzam się w 100% że wybór modelu, to tylko część algorytmu na udany początek, ale przyznasz, że bardzo istotna część (zwłaszcza mając na uwadze fakt, że 80% początkujących kupuje oczami i na pierwszy model bez konsultacji zwykle idzie jakiś Spit, Mustang, MiG albo F-ileśtam w zależności od upodobań). Pełny spis warunków udanego pierwszego lotu wygląda IMHO tak: - trening na symulatorze - wybór dobrego modelu i wyposażenia - wybór dobrej aparatury - wybór dobrego miejsca do latania z dala od przeszkód, zabudowań i widzów - oblot tylko w dobrych warunkach pogodowych (czyli na pierwszy lot spokojne BEZWIETRZNE popołudnie). - brak pośpiechu, dokładny montaż i prawidłowe wyważenie modelu - testy prawidłowego działania sterów i zasięgu aparatury na lotnisku - jeśli to możliwe pomoc osoby bardziej doświadczonej w RC Przy spełnieniu tych warunków szanse na udany oblot bez kraksy i uszkodzenia/zniszczenia modelu są bardzo duże, bo latanie (spokojnym "szkolnym" modelem w dobrych warunkach) nie jest wcale takie trudne i bywa przesadnie demonizowane. Przy czym tylko dwa z tych punktów zawierają zmienne (wybór modelu i wybór aparatury) bo reszta powinna być stała (ewentualnie można się obyć bez pomocy przy oblocie). Wiem co mówię - zaczynałem w tym sezonie i oba moje modele nadal żyją i mają się świetnie :-) Dlatego ten wątek miał w założeniu pomagać w realizacji jednego z tych punktów, gdzie zły wybór może przesądzić o niepowodzeniu (i niepotrzebnych dodatkowych kosztach, albo nawet rezygnacji). I nie odkrywam tutaj oczywiście Ameryki - wszystkie te informacje są już na forum i znajdują się w tym dziale, ale nie są w żaden sposób usystematyzowane - są brzydko mówiąc rozpieprzone po całym dziale i poprzetykane setkami stron dyskusji która utrudnia dotarcie do nich osobie początkującej. Acha - przy wyborze modelu dochodzi jeszcze odwieczna kwestia z lotkami czy bez. Są dwie szkoły i moim zdaniem to kwestia gustu i o niczym nie przesądza. Spokojny model z lotkami nie będzie wcale trudniejszy do opanowania, niż model z SK i SW, jeśli spełnimy warunek treningu na symulatorze śmiało możemy brać "lotkowca" i nie będzie tragedii. Co do mojej propozycji z drugiego postu - spełnia podane przez Ciebie kryterium niskiego obciążenia powierzchni nośnej (nie liczyłem ile dokładnie, ale potrafi latać sporo wolniej, niż TOTO1 dla którego wyszło mi około 36g/cm, z wypuszczonymi klapami to już w ogóle prawie Harrier). Czy odpada - jeśli zakładamy 100% prawdopodobieństwa kraksy to pewnie tak (dlatego jako wadę zaliczyłem mu tworzywo kadłuba, choć jest to wada tylko w przypadku kraksy, bo w codziennej normalnej eksploatacji ma same zalety bo praktycznie zero zużycia w porównaniu z pianką). IMHO takie założenie niekoniecznie musi być prawdziwe (pod warunkiem że zastosujemy się do powyższej litanii przed pierwszym oblotem). W zamian model daje większe możliwości rozwoju bo pozwala liznąć termiki i akrobacji, a to też przyczynia się do mniejszych kosztów wejścia w to hobby, bo nie każdego stać na częste zmiany modeli, a nie wyobrażam sobie latania cały sezon (nawet pierwszy) depronowym uszatkiem z SK i SW bo można umrzeć z nudów.
-
Jaki największy model do startu z ręki
vowthyn odpowiedział(a) na robertus temat w Modele średniej wielkości
Możesz rozpatrzyć użycie jakiejś prostej katapulty, coś jak . Samemu chodzi mi po głowie depronowe F-14 bez podwozia, ale tutaj powinno być łatwiej niż z Migiem ze względu na zmienną geometrię skrzydeł. -
Po więcej informacji na temat tego samolotu ( i innych typów z okresu DWS) polecam zerknąć TUTAJ do działu "Hangar".
-
Robertus część tych zagadnień jest całkiem nieźle zaprezentowana TUTAJ. W jednym wątku nie sposób upchnąć wszystkiego, bo zrobi się bajzel (w sumie już się zrobił, na 14 postów 3 zawierają opisy modeli - to jest właśnie to o czym mówiłem, przydałaby się pomoc moderatora żeby to wyczyścić). Tak jak napisałem w pierwszym poście, o modelach do budowy można zrobić inny wątek (bo inaczej prędzej czy później będzie dyskusja czy lepiej robić, czy kupić co znowu zaciemni istotne informacje).
-
Sądziłem że pierwszy post wystarczająco jasno tłumaczy o co mi biegało, kiedy zakładałem ten wątek, widać tylko Robertus zrozumiał, chyba przywykłem do nieco innej formy prowadzenia forum tematycznego. Sam bardzo niedawno zaczynałem zabawę w RC i wiem, że na tym forum jest ogromna ilość informacji, ale jeszcze większa ilość szumu informacyjnego. Przekopanie się przez to na samym początku, kiedy jeszcze nie bardzo wiemy o co bangla w tym wszystkim to droga przez mękę. Jest tysiąc pincet tematów o Becie, EG i innych, a każdy z nich ma tysiąc pincet stron do przeczytania, z czego 3/4 treści w nich zawartej jest nieistotna z punktu widzenia osoby dokonującej wyboru pierwszego modelu. Chodzi o to, aby świeżak mógł w jednym miejscu dokonać szybkiego porównania dużej liczby modeli, przedstawionych w podobny sposób. Po długiej obecności na rynku i wielu egzemplarzach przetestowanych przez użytkowników wiadomo, że w tym modelu jest za słaby łącznik skrzydeł, w innym kadłub wymaga wzmocnienia bo się łamie, CG jest źle podany przez producenta, a w jeszcze innym skrzydła wpadają we flatter. Takie informacje można zamieścić w skondensowanej formie i pozwalają one na wstępny wybór obiektu zainteresowania osobie zielonej bez potrzeby czytania 50 stron dyskusji o każdym z modeli, która zawsze jest poprzetykana potężną ilością offtopu. Jak zdecyduje który model mu się podoba, to będzie mógł resztę pytań zadać w wątku dotyczącym tego konkretnego modelu. Oczywiście można stwierdzić, że wstępnie może sobie wybrać model w ofercie dowolnego sklepu bez niczyjej porady- może. Najlepiej F-16, FW-190 albo żeby nie iść na łatwiznę F-104 albo Harriera. Piszecie, że takich tematów jest mnóstwo - to proszę pokażcie mi jeden, w którym jest choćby 10 modeli do wyboru, który byłby przyklejony, w miarę aktualny i do którego można by jednym linkiem odesłać kolejną osobę początkującą zakładającą kolejny (a jakże) nowy temat z frapującym pytaniem "co wybrać"? Utopia robisz z igły widły. Jakich "niewygodnych"? Prosząc o brak dyskusji chodziło mi tylko o to, aby temat pozostał przejrzysty i zawierał konkretne opisy modeli. Zwróciłem uwagę Caprimanowi, bo uwaga odnośnie gumek mocujących skrzydła potencjalnie prowadzi do wymiany zdań na ten temat (ktoś odpowie, że tak lata i nic się nie dzieje, inny wtrąci, że do czasu, potem zazwyczaj przy okazji następuje wymiana zdań na temat zastosowanej elektroniki, koloru folii i ulubionych chrupek kukurydzianych i cała idea tematu idzie się bujać, bo mamy już 2 strony rozmowy i nadal tylko dwa zaprezentowane modele. Przecież o takich rzeczach można porozmawiać w wątku o Michasiu. Nie jestem przedstawicielem żadnego sklepu i nie rozumiem przytyku o portalu reklamowym. Znasz dobry model do polecenia zielonemu - zaprezentuj go tutaj, opisz konkretnie. Uważasz, że któryś z przedstawionych modeli się nie nadaje do tej roli bo go miałeś i sprawdziłeś? Opisz jego wady i odradź go początkującemu. To wszystko należy do tematu. Reszta dyskusji jest zbędna w tym konkretnym wątku bo utrudnia odnalezienie istotnych dla początkującego informacji.
-
Twój wybór. Ewentualnie zrób sobie przerwę i spróbuj na spokojnie jutro. Tak czy siak powodzenia.
-
To może wprost napiszę. Chodziło mi o to, że uparcie popełniasz błąd pisząc w pierwszej osobie tak, jakby chodziło o Ciebie: "błąd wyskakuję" "okienko nie wyskakuję" zamiast napisać: "błąd wyskakuje" "okienko nie wyskakuje". Co do Giertycha to absolutnie nie po drodze mi z jego poglądami na rzeczywistość, ale akurat w kwestii szkolnictwa to nie on narobił największego bajzlu, no ale to nie temat na forum.
-
Dlaczego się tak uparłeś na to żeby wyskakiwać? Słabą psychikę ma dzisiejsza młodzież ;-) Widzę, że masz Vistę albo Win 7, nie wiem jak SPP zachowuje się w tych systemach, bo ja używam go jeszcze na XP. Jeżeli sprawa tak wygląda, to spróbuj uruchomić program w trybie zgodności z WinXP, ewentualnie z prawami administratora bo może wymaga pełnego dostępu do systemu (zgaduję teraz, ale to pierwsze i najłatwiejsze możliwości do sprawdzenia). Kliknij też na opcję "pokaż szczegóły problemu" w okienku z błędem, może kod sprzętowy błędu coś podpowie. Acha - i spróbuj uruchomić program najpierw bez podłączania nadajnika do komputera (jeśli oczywiście do tej pory robiłeś to przy podłączonej aparaturze). I sprawdź czy system operacyjny masz 32 czy 64 bitowy.
-
Po prostu czytaj wolniej, jak trzeba to dwa razy. W menu nie trzeba nigdzie wchodzić, od razu po uruchomieniu programu SPP console wyskakuje okno główne, które wygląda tak: i wszystkie potrzebne ustawienia są na wierzchu.
-
Poczekaj, nie wyskakuj jeszcze :devil: może coś się uda zrobić. Jaki masz ustawiony w aparaturze typ modulacji? (PPM czy PCM?). U mnie Turnigy jest wykrywana poprawnie przez SmartPropoPlus przy ustawieniu modulacji PCM i wybraniu w menu programu SPP console opcji "Futaba PCM", i zaznaczonych opcjach "Auto detect" i "PPJoy extension", ale jak już wspomniałem ja używam wirtualnego sterownika PPJoy, więc u Ciebie inne ustawienie może być właściwe. Musisz pokombinować.
-
Konkretnie - co nie działa? Program nie działa (nie włącza się, sypie błędami - jeśli tak to jakimi?), czy program działa ale nie widzi aparatury? Pobrałeś i zainstalowałeś sam program, czy również wymagane sterowniki wirtualnego dżojstika (które są na tej samej stronie)? EDIT (sterowniki nie są wymagane do FMS, Sorry za wprowadzenie w błąd, używam AFPD i FMSa nigdy nie dotykałem, a wtedy te stery są obligatoryjne).
-
Odrobinę chyba przesadzasz. To jest PIERWSZY link po wpisaniu frazy w Google (bo zrobiłeś to - prawda?). Wszystkiego na tacy nie dostaniesz (w zasadzie to w tym wypadku już jest na tacy, ale nie wymagaj żeby jeszcze ktoś za Ciebie zjadł).
-
Prosiłem aby nie prowadzić w tym wątku dyskusji.
-
Do Turnigy najprostszą metodą podłączenia aparatury do symulatora na kompie jest zwyczajny kabel audio mini jack-mini jack (może być mono, nawet lepiej) i podłączenie go w aparaturze pod gniazdo trenera, a w komputerze do wejścia liniowego (line-in) karty dźwiękowej. Do tego instalujemy program SmartPropoPlus i mamy działający wirtualny dżojstik ze wszystkimi kanałami i bez zbędnych kombinacji i za grosze (albo i za darmo jak już mamy kabel. Również jestem zdania, że rozpoczynanie nauki od prawdziwego modelu, choćby najtańszego jest trochę niepoważne (no chyba że ktoś ma gruby portfel - w końcu kto bogatemu zabroni? ;-) ). Jeśli dodatkowo ktoś nie ma obycia ze sterowaniem czymkolwiek (wbrew pozorom bardzo przydaje się doświadczenie w grach komputerowych, zwłaszcza takich, gdzie postacią/pojazdem sterujemy dżojstikiem, lub jeszcze lepiej gamepadem) to kraksa murowana. Wystarczy kilka/kilkanaście godzin poświęcić na naukę podstawowych odruchów i już szanse na udany pierwszy lot wzrastają lawinowo (nie wyobrażam sobie myślenia nad odruchami w trakcie lotu, mamy to mieć wyuczone i "w palcach" a nie w głowie w trakcie pierwszego lotu. Wiem, że mnóstwo ludzi tak zaczynało (w końcu symulatorów kiedyś nie było), ale w tej chwili to jest tylko proszenie się o dodatkowe koszty przy wejściu w to i tak już nietanie przecież hobby.
-
Wszystko zależy od jakości wykonania. Z doświadczeń wyniesionych na polu symulatorów mogę powiedzieć, że tanie dżojstiki typu wszelka "chińszczyzna" (Tracery, Manty, Apollo, Speed Linki i inne tego typu wynalazki), jak również popularne Logitechy nadają się tylko do kosza. Błyskawicznie lecą w nich potencjometry i zużywają się części mechaniczne (dżojstiki to urządzenia narażone na działanie całkiem sporych sił i naprężeń). Przede wszystkim zmorą tandetnych dżojów jest brak precyzji i "szumy" na potencjometrach, czyli losowe skoki wartości przekładające się na niekontrolowane wychylenia powierzchni sterowych. W symulatorach właściciel tandety jest narażony tylko na ewentualną frustrację spowodowaną brakiem precyzji w sterowaniu wirtualną maszyną, w modelu RC konsekwencje braku precyzji mogą być już gorsze zwłaszcza, że modele generalnie są bardzie nerwowe i mają znacznie szybszy czas reakcji na stery, niż duży samolot. Na rynku jest zaledwie kilku producentów, których sprzęt jest wart uwagi, a i to tylko niektóre modele. Firmy takie jak Thrustmaster, Saitek, CH Products mają w swojej ofercie modele, które są odpowiednio precyzyjne i wystarczą na dłużej. Oczywiście ich cena też bywa adekwatna do jakości. Osobiście niechętnie powierzyłbym swój model pod kontrolę czegoś takiego. Znacznie lepszy IMHO byłby interfers, pod który można by podłączyć dowolny posiadany przez siebie dżojstik za pośrednictwem USB.
-
Nie wiem na ile można wierzyć komentarzom, ale jak widzisz jedna osoba pod tym helikiem napisała, że w pierwszym locie odfrunął jej wirnik główny i poważnie pociął jej rękę. Pieniądze faktycznie śmieszne, ale czy warto za parę $ ryzykować zdrowiem? Heli to nie zabawka ani nie depronowa popierdółka, tam nie ma miejsca na tandetne oszczędności.
-
Całkiem niedawno próbowałem rozpocząć TUTAJ taki wątek, w którym byłyby zgromadzone najpopularniejsze ARFy godne polecenia dla początkujących i do którego można by odsyłać nowych użytkowników pytających "co lepsze Easy Glider czy Beta?", ale inicjatywa zdechła.
-
Mnie w kwestii vario bardzo interesuje, czy będzie można zrobić z niego wec, czy tylko zwykły wskaźnik wznoszenia/opadania.
-
Rafit czy orientujesz się może, czy istnieje łatwa możliwość logowania parametrów np gps czy wario oprócz wyświetlania ich w czasie rzeczywistym? Chodzi mi o to, aby po locie była możliwość odtworzenia sobie ścieżki i parametrów lotu np w Google Earth.
-
Kristoff do T9x naturalnym wyborem jest FRSky TUTAJ są akcesoria telemetryczne do niego, na razie jest tego niewiele (czujnik napięcia pakietu, moduł GPS, wyświetlacz do nadajnika) ale system jest doskonałej jakości (bardzo pewny link) i jest ciągle rozbudowywany, więc można liczyć na to, że w niedługim czasie będą pojawiać się kolejne możliwości rozbudowy. Największy plus - nie musisz zmieniać nadajnika, a gdybyś celował w latanie FPV to masz możliwość łatwej rozbudowy systemu o rozwiązania long range.
-
Jeśli przyczyną miałby być wiatr, to łatwo to ustalić. Taki piankolot jak Beta będzie z wiatrem leciał szybko, pod wiatr powoli, czasem bardzo mozolnie jeśli mocniej wieje (mocniej na taki model tzn 5-7m/s) a z bocznym wiatrem będzie bardzo nerwowy i niestabilny. Przy zakrętach z wiatrem będzie dostawał wyraźnego "speeda" a przy zakrętach pod wiatr w zależności od kąta natarcia albo mocno zadrze nos, albo go "przydusi" jeśli po wyjściu z zakrętu nos był opuszczony. Przy podejściu do lądowania jeśli w pobliżu na drodze wiatru znajdują się jakieś przeszkody (wszelkie wystające elementy krajobrazu) powodujące turbulencję model może wykonywać nagłe, niesygnalizowane przechyły a nawet być w dużym stopniu niesterowalny. Pierwsza rzecz - tak jak napisał sp3fhi zrobić testy naziemne i sprawdzić jak się zachowują stery w większej odległości od nadajnika (sugeruję odejść min 300-400m.)