



-
Postów
1 993 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Callab
-
Renart masz rację, ale u mnie, z pewnych przyczyn, o który na razie nie mogę powiedzieć (z innych "pewnych przyczyn"), popychacz musiał wychodzić ze skrzydła tak jak teraz. A co do różnicowości i tego, że oś łącząca popychacz z dźwignią steru powinna być nad osią obrotu lotki to jest takie uproszczenie. Tak naprawdę kąt pomiędzy popychaczem a odcinkiem łączącym oś dźwigni i steru, powinien wynosić 90 stopni. W rozwiązaniu, które pokazałeś można to zrealizować. A co do skuteczności rozwiązania - to się okaże ... Zwróćcie uwagę, że przeniesienie napędu sterów przy pomocy pośrednich dźwigni jest stosowane od "zarania dziejów". Ja tylko dodałem prowadnicę.
-
Taki miałem pomysł na początku, ale to wiązałoby się z koniecznością zrobienia prowadnicy popychacza uniemożliwiającej jego obrót. Teraz łącznik temu zapobiega (odcinek pręta mocowany w beczułce jest zeszlifowany na płasko). Poza tym popychacz musiałby być wygięty z obu stron, co uniemożliwiłoby jego montaż, albo musiałby być jakoś łączony. Przeanalizowałem różne opcje i ta, którą prezentuję, wydała mi się najlepsza w tym przypadku. Poza tym jest "ciekawa" :-) Prowadzenie popychacza zrobiłem w plastikowej rurce. Sam mechanizm jako taki jest dobry - często stosuje się takie rozwiązania w innych dziedzinach życia. Problem tylko może wystąpić w uchu (zużycie), ale wiem o tym i liczę się wystąpieniem takiej niedogodności.
-
Jeżeli wystąpią luzy (na razie są bardzo małe) to tylko na połączeniu stalowego popychacza z podłużnym wycięciem w dźwigni. Wtedy wymienię dźwignię na bardziej odporną na ścieranie. A precyzja sterowania zależy od przełożenia (zakładając małe luzy). Dam znać jak się spisuje to rozwiązanie jak oblatam model - najpierw muszę go zbudować.
-
Witam, Zastanawiałem się ostatnio jak sobie skomplikować przeniesienie napędu z serwa na lotkę i wymyśliłem coś takiego: Stwierdziłem, że powinno działać, więc wyciąłem dźwigienki z laminatu i zmontowałem układ: No i wydaje się, że działa. Krótka ilustracja na poniższym filmiku. Zawiasy lotki jeszcze są niewklejone, a serwo ma uszkodzone tryby, więc napęd jest ręczny: (nie wiem dlaczego, ale na filmie pojawiły się jakieś żółtozielone paski) http-~~-//www.youtube.com/watch?v=fAmMJUMZDU8&feature=youtu.be
-
W planach modelarskich też czasem spotyka się profile z dopiskiem "mod". Najczęściej oznacza to, że oryginalny profil, który jest wklęsło-wypukły, lub część tego profilu jest wklęsła (od spodu oczywiście), np. profil SD 7037, została spłaszczona w celu łatwiejszej budowy skrzydła. W przypadku modeli produkowanych przez różne firmy, "mod" może oznaczać wszystko.
-
Owiewka powinna dać się zdjąć. Wykręcisz całkiem iglicę, zdejmiesz śmigło i zejdzie. Tylko czy będziesz miał dostęp do wkrętów mocujących tę osłonę do wręgi silnikowej?
-
Winglety pomagają też w zakrętach - przeciwdziałają ześlizgiwaniu się modelu. Niemniej jednak nie są bardzo konieczne do lotu. Próbowałem latać skrzydełkiem zarówno z wingletami jak i bez (jak się urwały po uderzeniu w ziemię) . Da się, ale z wingletami lepiej.
-
Jak już tak idziesz na całość z waloryzacją, to jeszcze zerwij tę ohydną błyszczącą folię i pokryj model płótnem (np. Oratex). Wtedy dopiero przestanie wyglądać jak chińska zabawka.
-
Podpórek 15 + 3 dodatkowe elementy ułatwiające montaż przyrządu. Resztę informacji prześlę przez PW. I jeszcze mała dygresja gwoli wyjaśnienia: nie prowadzę działalności produkcyjno-handlowej. Posiadam ploter frezujący CNC dla własnego użytku ale jak jakiś kolega modelarz ma potrzebę i ochotę to chętnie mu coś wytnę. Wszelkie opłaty, które niestety muszę naliczyć, mają pokryć dosyć duże (dla mnie) koszty związane z użytkowaniem ww. plotera i wykonywaniem zleceń wycinania - tylko pozornie nic mnie to nie kosztuje. Zwłaszcza kosztowne są nerwy mojej żony po kilku godzinach pracy wrzeciona ;-)
-
Nie powiem Jak skończę cały model to pokażę. Cessna nie.
-
Wystarczy wyciąć lotki, zrobić łoża serw, wkleić zawiasy itp., i skrzydła gotowe:
-
Najpierw drobne uzupełnienie: Żeby móc przykleić żebro pod kątem, otwory do przewlekania rurek montażowych, muszą być odpowiednio większe - to oczywiste, ale może ujść uwadze. Co do kosztów i cen, to gdybym miał komuś zrobić, skompletować taki przyrząd, kompletny z wyciętymi podpórkami, z prętami, nakrętkami, itd., to powiedziałbym, że cena wynosi 130 zł. Koszt (cenę) wycięcia podpórek (z materiałem) szacuję na 80 zł. Natomiast dla Ciebie Mirku - przyjdź i bierz co chcesz!
-
Kastor 120 - czyli tani trenerek dla każdego.
Callab odpowiedział(a) na Mirek z Lublina temat w Od czego zacząć??
No właśnie rozwinąłem: Zwykły NiMh bezpośrednio wpięty do odbiornika to rozwiązanie, do którego mam zaufanie. Lipol jest dla mnie dosyć niepewnym źródłem zasilania. Dodatkowo BEC to też element, który może albo ulec uszkodzeniu, albo nie dać rady zasilić nawet odbiornika w przypadku awarii serwa, które po zablokowaniu się, potrafi pociągnąć bardzo duży prąd. NiMh jeszcze w takim przypadku da radę, a BEC się zatka. Aktualnie w zasilaniu modeli z napędem spalinowym zauważyłem tendencję do przechodzenia na akumulatory LiFe. Ja póki co używam NiMh. Są one dosyć kłopotliwe jeżeli chodzi o ładowanie (trzeba ładować dzień wcześniej bo trwa to dosyć długo) ale jestem pewny, że dadzą radę w sytuacji awaryjnej. To już musisz sam podjąć decyzję. -
Kastor 120 - czyli tani trenerek dla każdego.
Callab odpowiedział(a) na Mirek z Lublina temat w Od czego zacząć??
REX 5 jest podatny na zakłócenia i ma mały zasięg. Model z napędem spalinowym jest na ogół cięższy od elektryka, lata szybciej i dalej. Do tego dochodzą drgania od silnika. Dlatego, jeżeli jeszcze latasz na 35MHz, lepiej używać odbiorników z podwójną przemianą i o większej czułości (zasięgu). Używałem odbiorniki REX 5 (miałem dwa) i generalnie działały dobrze. Jednak zdarzało mi się złapać poważne zakłócenia dużo częściej niż przy innych odbiornikach 35MHz, których używałem. Ale zbytnio się nie przejmuj. Jak działa poprawnie i masz do niego zaufanie to lataj. -
Kastor 120 - czyli tani trenerek dla każdego.
Callab odpowiedział(a) na Mirek z Lublina temat w Od czego zacząć??
Super. Tylko mam wątpliwości co do zasilania odbiornika i serw. Osobiście nie użyłbym lipola z BECem. Zwykły NiMh bezpośrednio wpięty do odbiornika to rozwiązanie, do którego mam zaufanie. Z tym odbiornikiem, który masz w modelu mam złe doświadczenia. Bardzo podatny na zakłócenia - rozbiłem kiedyś model, jak mi go w niekontrolowany sposób obróciło na plecy przy podejściu do lądowania. Poza tym to odbiornik do ParkFlyer'ów i małych szybowców, a nie do modeli z napędem spalinowym. To tylko takie sugestie, oczywiście nie koniecznie konieczne ( ;-) ) do wdrożenia. -
Zapasy balsy uzupełnione i skrzydła, w tym zakresie w jakim miały być zbudowane na statywie, są gotowe. No to jeszcze raz po kolei jak używam Wing Jig'a dla skrzydeł modelu o rozpiętości 2m, na profilu NACA 2415: Najpierw trzeba skonfigurować przyrząd. Dobrze jest do tego celu narysować sobie schemat rozmieszczenia żeber i na nim wyregulować przyrząd: Ponumerowanie podstawek też ułatwia późniejszy montaż: Budowę zaczynamy od nawleczenia żeberek na rurki i przypięcia całego zestawu do przyrządu. Zaczynam od przyklejenia dolnych dźwigarów. Nie przyklejam dźwigarów do pierwszego żebra, o czym poniżej: Pierwsze żebro musi być pod kątem, ze względu na wznios skrzydeł. Po obróceniu zestawu żeber górą do góry, przykładam wzorzec kąta i przyklejam pierwsze żebro do dolnych dźwigarów. Dźwigary zrobiłem z dwóch listew 10x2. Dwie cieńsze listewki łatwiej ułożyć na zwężeniach skrzydła (skrzydło dwa razy zmienia kąt) niż jedną grubą, a po sklejeniu są równie wytrzymałe albo nawet bardziej. Teraz pora na przekładki międzydźwigarowe, górne dźwigary i górne kesony. Następnie obracamy skrzydło dołem do góry, przypinamy ponownie do przyrządu (tu już żebra nie muszą przylegać do podpórek) i kleimy dolne kesony. Tylny: Przedni: Potem przyklejamy natarcie, zdejmujemy skrzydło z przyrządu i resztę budujemy już na stole. Jak skończę to pokażę jak wyszło. Na razie wychodzi super!
-
Panowie, oczywiście po to się pisze regulamin, żeby go honorować. Przestrzeganie go ułatwia wszystkim życie. Ale może by tak trochę więcej zaufania do siebie nawzajem? Czy nie wystarczy, że zawodnik oświadczy (ustnie albo zostanie to przyjęte przez domniemanie), że model spełnia regulaminowe wymagania odnośnie sylwetki? I już, sprawa załatwiona. Każdy pilnuje swego. I nie sądzę, żeby ktoś wystartował Extrą tłumacząc, że to Spitfire po dodaniu 30mm. A gdyby nawet to "środowisko go skrytykuje" i już więcej tego nie powtórzy. Przytnie skrzydła, zaokrągli stateczniki i następnym razem będzie OK. Nie startuję w ESA, nie mam takiego modelu i nie planuję mieć w najbliższej przyszłości, ale jak patrzę na tę świetną zabawę i porównuję klimat tego radosnego latania z zajadłymi czy wręcz nienawistnymi dyskusjami nad regulaminem itp. to robi mi się głupio. Na prawdę chyba niektórzy zapominają, że to tylko zabawa styropianowymi samolocikami.
-
RWD 5 by Skazoo 200% - KTO DA WIĘCEJ??
Callab odpowiedział(a) na mateusz_mateusz temat w Modele średniej wielkości
Mylisz się. Ale wierzę, że następnym razem się postarasz :-) -
Podstawowy wymiar to rozstaw prętów mocujących żebra: 60 mm. A-justo Jig, na którym się wzorowałem, ma ok. 54 mm. Moje pręty to rurki alu o średnicy 6mm. Reszta wymiarów praktycznie dowolna, byleby cała podpora mieściła się między dźwigarami czy kesonami. Oczywiście im szerszy rozstaw prętów (rurek) tym lepiej ze względu na stabilizację żeber, ale z kolei zbyt duży rozstaw spowoduje, że nie będzie możliwości mocowania płata, ze względu na kesony. Wycięcie w pierwszej wersji mojego "Wing Jiga" służyło do umieszczenia w nim dźwigara. Jest to też dobre rozwiązanie, ale znowu nie przykleimy dolnego kesonu, gdyż po odwróceniu skrzydła na przyrządzie, górny keson przeszkodzi w ułożeniu szkieletu na podporach.
-
Witam, Przeglądając jakiś czas temu stare plany budowy modeli, natknąłem się na informację, że autor danego planu zbudował skrzydła wykorzystując przyrząd o nazwie "A-Justo Jig". Poszperałem w Internecie i znalazłem informację, że jest to przyrząd zaprojektowany w latach 70-tych i stosunkowo popularny. Jego konstrukcja bazuje na plastikowych podpórkach, zamocowanych na prowadnicy. W żebrach należy wykonać po dwa otwory, przy pomocy których nawleka się je na dwa pręty, układane na wspomnianych podpórkach (zdjęcia do znalezienia w sieci). Ponieważ spodobała mi się idea takiego uniwersalnego stelaża montażowego, postanowiłem wykonać swoją wersję "Jig-a", a teraz chcę się podzielić z Wami moimi dokonaniami. Mój "Wing Jig" (czytaj "łing dżig"), zaczął życie od podpór przedstawionych z lewej strony na poniższym zdjęciu: zmontowałem na nim statecznik na bazie profilu NACA 0010, o rozpiętości 760 mm: Wyszedł idealnie: Skoro udało się ze statecznikiem, to trzeba spróbować ze skrzydłami. Doszedłem do wniosku, że trochę przeprojektuję podpórki, żeby były jeszcze bardziej uniwersalne (z prawej strony na pierwszym zdjęciu). No i zacząłem montować Win Jig ver. 2.0. Najpierw trzeba nakręcić nakrętki na dwa gwintowane pręty. Ponieważ za pierwszym razem nakręcanie nakrętek ręcznie zajęło mi jakąś godzinę (72 nakrętki), tym razem owinąłem koniec pręta taśmą, wetknąłem do wiertarki i nakręcałem już półautomatycznie. Nakrętki należy na prętach ułożyć mniej więcej tak jak będą rozstawione żebra: Potem nasuwamy podpory na rurę aluminiową o przekroju kwadratowym i również ustawiamy mniej więcej w miejscach żeber, kładąc przyrząd "do góry nogami": Potem w wycięcia w podstawach podpór wkładamy pręty, tak żeby podpory były pomiędzy podkładkami i wstępnie, lekko dokręcamy nakrętki: Następnie odwracamy przyrząd do pozycji właściwej i pozycjonujemy podpory dokręcając mocniej nakrętki. Nie potrzeba do tego klucza, wystarczy przykręcać palcami: Nawlekamy żebra na aluminiowe rurki i mocujemy za pomocą gumek przy podporach: Ciąg dalszy opisu użytkowania Wing Jiga nastąpi ... jak uzupełnię zapasy balsy. Chociaż myślę, że już wszystko jasne :-) Wstępnie podsumowując: oczywiście wszelkiego rodzaju wzorniki, szablony, przyrządy montażowe itp, są w modelarstwie znane i stosowane od zawsze. Często są one budowane specjalnie do montażu danego skrzydła. Jak się przekonałem taki uniwersalny przyrząd sprawdza się doskonale i w większości przypadków ułatwia budowę. Zwłaszcza gdy mamy do czynienia z dwuwypukłymi profilami (lub innymi nie płasko-wypukłymi) i na dodatek ze zwężającym się skrzydłem. Po oględzinach statecznika, który zbudowałem przekonałem się, że wyszedł idealnie równo, bez jakichkolwiek zwichrzeń.
-
Bierzesz drut: Wyginasz końcówkę kombinerkami: Potem wyginasz w prostopadłej płaszczyźnie: Następnie przekręcasz i gotowe: Edit: grubszy drut młotkiem w imadle.
-
Brawo! A podobno teraz nikomu nic się nie chce ... Życzę wytrwałości.
-
Fajny kamuflaż. A co to tam wystaje takie srebrno-czerwone pomiędzy śmigłem a osłoną silnika? Oryginał tego nie miał ;-)
-
No właśnie, więc po co to zmrużenie oka na końcu? Raczej "filler" - czyli wypełniacz inaczej mówiąc: szpachlówka w sprayu (natryskowa). Oczywiście dobre robi Motip, ale tańsze i też polecane robi Novol.
-
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli dając na końcu tego zdania " ". Chyba oznacza to, że robisz sobie jaja, ale nie jestem pewien. Ja polecam lakiery "Motip", ale zanim położysz kolor, pokryj powierzchnię podkładem "Motip Primer". Potem przeszlifuj drobniutkim papierem, połóż drugą warstwę podkładu, a jak będzie trzeba to przeszlifuj i połóż trzecią. Jak powierzchnia będzie gładka i równomiernie pokryta podkładem, nakładaj kolor. Możliwe, że wystarczy jedna warstwa ale generalnie lepiej położyć dwie lub trzy cienkie. Motip jest o tyle dobry, że po dwóch godzinach możesz go szlifować i nakładać kolejne warstwy.