Skocz do zawartości

cZyNo

Modelarz
  • Postów

    8 381
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    73

Odpowiedzi opublikowane przez cZyNo

  1. :ph34r:


    Może jednak lepiej na wyciągarkę.

    A modele najlepiej nauczyć sie naprawiać samemu. Jeśli ktoś ma szanse podpatrzeć conieco u zdolniejszego.bardziej doświadczonego kolegi, to zapewne duży plus. A jak się nie ma, to trzeba uczyć się na błędach ...swoich. Ale to szybko procentuje. Internet (głównie zagraniczny) jest w tym bardzo pomocny.

  2. Różne sytuacje się zdarzają. Choćby przyziemienie z opuszczonymi klapami. Wiem że to amatorszczyzna ale może się zdarzyć, zwłaszcza mi.

     

     

    I dlatego takie rozwiązanie w tym przypadku jest lepsze. Praktycznie zero szkód. Przy innym będzie sieczka :P Zresztą raz tak wylądujesz - i potem juz nie będziesz tak lądował :)

    Takie zalaminowane nakrętki to tez fajny bezpiecznik, szczególnie w delikatnych modelach. Kadłub łatwo sie naprawia. Skrzydła już nie za bardzo.

    • Lubię to 1
  3. Dzięki wszystkim! Gratulacje przekaże vickom ;) Nie było Rafała a pozostałe chłopaki mialy słabsze dni i jakos mi sie udało.

    W niedziele wreszcie latanie było troche emocjonujące przez płot i kamienny "klif". Miejsce mi juz było znane bo jako jedyny z zawodników juz tam wczesniej latalem (rok temu). Przecież to obok Wroclawia :D Nie było za szybko, ale bawiąc sie trajektorią lotu czy sposobem robienia zakrętów, mozna było fajnie sie nakręcić adrenalinką. Im blizej płotu i klifu tym lepiej ciekawiej.

     

     

     

    A za rok zapraszam na MP do Wrocławia. Na pewno nie bedzie tak ładnie, ale na pewno bedzie trudniej. Polecam wszystkim.

  4. Fachowe tłumaczenie kosztuje znacznie wiecej niz 300eur. I musi byc czesto aktualizowana. W HK tez nie wypuszcza instrukcji po polsku. Bo nie muszą.

    Instrukcje musi przygotować dysprybutor/sprzedawca na runku krajowym. Jesli chodzi o RCSkorpion, to miał/ma on wyłącznosć na sprzedaż Futaby. I to jest rozwiazanie eleganckie, bo taki dystrybutor moze przygotować sam tłumaczenie i nikt mu tego nie ukradnie i nie bedzie dołączał do sprzedawanych przez siebie urządzeń. Bo cała sprzedaż krajowa i tak idzie przez niego.

    Inne firmy nie maja jednego przedstawiciela, tylko kazdy sklep moze kupic sprzęt u producenta. No i robi sie problem... Instrukcja byc musi, ale jesli masz sklep z 6 osobami i jedną posadzisz nad tłumaczeniem np na miesiąc lub wiecej (no to nie jest takie proste dobrze przetłumaczyć taki tekst) czyli pracodawca ponosi spory koszt, bo pracownik nic innego nie robi. Po zrobieniu instrukcji, inni leniwi sprzedawcy, którym nie chce sie tego robic, skopiują (czyli UKRADNĄ) taką instrukcje i bedzie dołączał do sprzedawanych przez siebie urządzeń. Czyli cały rynek bedzie żerował na pracy jednej firmy.

    Jak dla mnie rozsądnym wyjściem z sytuacji jest dogadanie sie sklepów importujacych (lub najwiekszych importerów) i zrobienie funduszu na takowe instrukcje. I zrobienie ich. A jak? Niech oni sie martwią. Wiec Panowie! Cisnąć sprzedawców!!! Wszystkich! Niech rusza głowami ;) i nie tylko o Graupnera ale i o wszystkie sprzedawane aparatury.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.