Skocz do zawartości

cZyNo

Modelarz
  • Postów

    8 384
  • Rejestracja

  • Wygrane w rankingu

    73

Treść opublikowana przez cZyNo

  1. Swego czasu cały wątek poświęciłem na badanie poboru prądu w rzeczywistym locie, szybkich modeli szybowców i motoszybowców o rozpiętości około 3m. I nie ma potrzeby demonizowania olbrzymiego poboru prądu przez serwa cyfrowe. Oczywiście nie ulega kwestii że serwa cyfrowe pobierają więcej prądu niż analogowe ale nie są to aż takie różnice. Jak sprawdziłem pobór prądu też znacząco zależy od sposobu napędu i długości dźwigni w takim modelu. W moich są one ekstremalnie krótkie, a długość nie przekracza 6mm. Przy klasycznym rozwiązaniu (i serwach cyfrowych) średni pobór prądu bywał o 30-40% niższy. Pobór prądu w czasie lotu spokojnego (termika) dla całego modelu z 6cima serwami cyfrowymi nie przekracza 0.6A - 1A. W czasie lotu szybkiego, gdy lotki są wychylane w zakrętach maksymalnie i bardzo szybko pomiędzy maksymalnymi wychyleniami oraz gdy dość duże siły jakie oddziaływają na klapy i lotki w szybkim zakręcie, średni pobór prądu nie przekracza 1.2-13A - występują wtedy jedynie chwilowe piki poboru prądu gdy serwa przechodzą z jednej maksymalnej pozycji do drugiej, ale nie przekroczyły one nigdy 2.2A. Największy pobór prądu jest po otwarciu klap do lądowania gdy model leci szybko i gdy jest ciężki. Troche mniejszy prąd występuje przy otwarciu ButerFlyaya w lekkich modelach. Ale praktycznie nigdy sumaryczny pobór prądu nie przekroczył mi 3,2A. I te większe siły (a co za tym idzie pobór prądu) nie wynikają wprost z oddziaływania powietrza na powierzchnie sterowe, ale wynikają głównie z bardzo dużych oporów mechanicznych jakie są w układzie po otworzeniu klap. W tego typu modelach (jak i w innych podobnych co do funkcji i gabarytów) w normalnym, bezawaryjnym locie, nie występują takie siły działające na powierzchnie sterowe aby serwa zbliżały sie choć trochę trochę w pobliże prądu trzymania. Moje modele latały od 30 do 140-150km/h i z takimi prędkościami pokonywały zakręty. Na pewno warto mieć jeden bec który zblokuje prąd w przypadku awaryjnym, choć ja najbezpieczniej sie czułem jak maiłem małe BECE (1-1.5A) na każdym serwie. Wtedy nawet jak dwa serwa mi sie uszkodziły w locie, i pobierały prą na jaki pozwalały im te BECE, to model wciąż był sterowny. I wylądował cało. Teraz mam serwa HV i niestety zrezygnowałem z tych BECów - choć z drugiej strony producent wycofał te trefne serwa i na razie tego typu problemy sie nie pojawiły. Na klapach mam serwa z silnikami bezszczotkowymi, które same się wyłączają gdy wykryją blokadę (zbyt duży prąd), więc tu to w ogóle mam luzik i spokój. Jeśli chodzi o brzęczenie serw cyfrowych to najczęściej jest to wynikiem ich zawziętej i zdecydowanej tendencji do utrzymania założonej pozycji neutrum. Na pewno serwa więcej brzęczą przy "ciasnych" układach sterujących (np. typu LDS w modelach latających), niż na klasycznych. Ale też gdy jest większy luz w układzie (najczęściej na dużych klapach gdy model jest w poziomie), to serwa potrafiła mocniej hałasować niż w takim gdzie ten luz jest mniejszy. Oczywiście są przypadki że nadajnik/odbiornik sieje - może być to spowodowane taką sobie elektroniką, ale i "pływaniem: potencjometrów gimbali. W zerze w wielu aparaturach bywa lekki dryfcik, który może być zauważalny dla serwa cyfrowego. Szczególnie gdy dźwignie są poprawnie dobrane i serwo pracuje w całym zakresie. Wtedy właśnie wyłączenie aparatury i przejście odbiornika w tryb failsafe ucisza te serwa. Powyższe to dywagacje nt problemów w poprawnie zamontowanych serwach i układach napędowych. Bo oczywiście jeśli taki napęd jest zamontowany koślawo, to tu serwa też będą brzęczeć, ale nieustannie. Ponieważ po każdym ruchu serwa w koślawym napędzie, neutum układu będzie w innym miejscu niż by chciało serwo. I taki układ brzęczy praktycznie cały czas. Jakby ktoś chciał poczytać trochę praktycznych informacji (choć śmieci też jest troszkę) to zapraszam do tego wątku: https://pfmrc.eu/topic/31819-zasilanie-szybowca-f3f/?do=findComment&comment=570047
  2. cZyNo

    F5J zaczynamy

    a bo w rzepak łaziliśmy a może jakaś alternatywa? ?
  3. Siedzę sobie dalej, patrząc na łąkę, latać nie mogę a ręce świerzbią. Az nagle widzę, że dotarł tu jakiś pasjonat rzucanych modeli. I rzuca zawzięcie tak na 30m, choć mam wrażenie, że model jest tak zaciągnięty, że aż sam chce opadać. Dziwnie to wygląda z daleka. Również wydaje mi się, że na Brodzkiej by miał lepiej, bo tu za duża trawa - a tam wykoszone było ze 2-3 tygodnie temu.
  4. cZyNo

    F5J zaczynamy

    jak zwykle sie wtrącę.... znam kilku sędziów którzy od lat sędziują (klasy 1 czy 2) i wciąż nie znają i mają problemy z przepisami, nie potrafią prowadzić zawodów czy wydają blednę decyzje. Bywa wstyd na całą Europę bo o kraju nie wspomnę. Osobiście wcale nie przeszkadzają mi osoby bez papierów czy osoby o innym statusie, które robią zawody tak jak się należy, znają przepisy i nie boją sie interweniować - bo mają właściwą wiedzę (wynikającą nie tylko z regulaminu klasy). I każdemu podskakującemu kogucikowi są w stanie przywalić WŁAŚCIWYM paragrafem. Każda klasa jest inna, każda sie rządzi własnymi specyficznymi zasadami. I sędziowie którzy nie mają ciągłej styczności z tą klasą, robią na zawodach babole i wstyd. Bo przeczytana teoria czy niewielka praktyka to za mało. Żeby nie było nie uogólniam - ale wiem jak jest z F3F, F3B a i przypuszczam jak może być w F5J. Oczywiście możemy aplikować po papiery sędziowskie jako zawodnicy - ale my wciąż chcemy latać. A sędziowie z przypadku to niestety często nie sędziowie mimo papierów. Dlatego wciąż uważam że powinno sie te sprawy załatwiać na drodze konsensusu zainteresowanych stron. A nie walki. Więc jeśli by mi się AP czepiał do moich zawodów, to bym robił je poza. Jednak mimo wszystko ja nigdy się nie spotkałem z problemami robionymi przez AP ze względu na zawody czy obsadę sędziowską. Coś wy nie teges macie, albo nieźle narozrabialiście.
  5. Wszystko wskazuje na to, że MŚ F3F zostaną zorganizowane w 2021 roku. Jest już wstępna akceptacja CIAM. Co oznacza (po ostatnich decyzjach Komisji Modelarskiej), że skład kadrowy na Mistrzostwa nie ulega zmianie. No i git!!! ?
  6. Jano jest lepszym zapaleńcem niż ja A ja jestem w miejscu gdzie nie planowałem być. Z okna widze w oddali moje miejsce gdzie Maxusią latam...dziś była piękna pogoda do latania. A ja nie mogę ... Z ciekawych rzeczy - koledzy z zagranicy też sie wynudzili w czasie walki z wirusem i okazało się, że do końca sezonu odbędzie się jeszcze co najmniej 5 zawodów międzynarodowych. W Walii, 2 we Francji, jedne w Niemczech (German Open) i jedne na Słowenii. Wszędzie są genialne zbocza przy czym najłatwiejsze i najwolniejsze mogą być te z German Open. Na te dwa ostatnie zawody trochę kolegów z Polski sie już zapisało. Więc będzie wyjazd stadny Ciekawie zapowiadają sie zawody German Open, gdzie do pilnowania zboczy w czasie zawodów będzie wynajęta firma ochroniarska. Wadą tych zawodów jest to że osoby postronne nie będą mogły przebywać przy zboczu w trakcie zawodów. No ale bezpieczeństwo ponad wszystko, szczególnie że w pobliżu są miejsca do spacerowania i rowerownia. Ciekawe czy jeszcze Austriacy coś wykombinują na Braunsbergu A że sezon jest jaki jest, to chyba wszyscy którym zależy lub ci co mogą skupią sie na zawodach międzynarodowych - zamiast krajowych. I fajnie.
  7. tyle że te modele ktoś liczy. I to czasami bardzo dobrze, łącznie ze sprawdzaniem w tunelu. A zarazem w tej sytuacji profil statecznika jest też jakby inny trochę niż optymalny I czasami latamy bardzo wolno (na granicy przeciągnięcia), a dalej praktycznie nic sie nie zmienia w ustawieniach. Modele latają od 30 do ponad 160km/h Ale to trochę nie na temat
  8. Oj tam, uprzedzony jesteś Ja nigdy nie byłem przeciwnikiem liczenia modeli, a wręcz przeciwnie. Solidny punkt wyjściowy musi być. Choć ze względu na ogólnie rozumiane dokładności czy to obliczeń czy to wykonania modelu, wyniki teoretyczne mogą być różne od rzeczywistych. Jak i pewne założenia projektowe mogą być rozbieżne z rzeczywistością. Chociażby z tego powodu latamy na zboczu modelami na ujemnych kątach na mocno przetrymowanym stateczniku - problemów nie ma, prędkość jest, a do teorii nie do końca pasuje. Tak przy okazji to w pracy zawodowej również opieram się mocno na analizach numerycznych, które robimy w sporawej ilości. Choć nie są związane z lataniem Co do spokojnych okręgów to zapewne masz rację, ale spokój w lataniu na zawodach nie istnieje i coby nie rozrabiać sprzeczać się tu nie będę. Już wiem że te termiczne w wykonaniach zawodniczych nie są wcale mniej istotne jak innych modeli zawodniczych, choć nie mają tak bezpośredniego w pływu na wynik. I często nie są to spokojne okręgi. Ja po prostu jestem ciekaw wyników, ponieważ na tego typu zabawy nie mam czasu. Latam i coś tam widzę, ale podparcie innymi pomiarami (może bardziej obiektywnymi) było fajne i pomocne. Ciekawy jest wpływ powietrza (temperatura, wiatr) na osiągi modelu, i zachowanie modelu, a także chociażby to jak, czy i w jakiej wartości zmiana np. trymowania modelu (dokonana przez automat) czy zmiany geometrii skrzydła, utrzyma model na założonej wartości opadania. Jak lecisz modelem, robisz to mechanicznie, z opóźnieniem i jakoś nie ma czasu na analizy czasami wyjdzie, czasami nie, a najczęściej robimy to źle. Jest to ciekawe z praktycznego punku dla wielu lataczy. Więc jak możesz to nie pomijaj tego. Podejścia do lądowania, przeloty po prostej w zmiennym powietrzu - tym sie bawimy na codzień, a często brakuje nam pewnych realnych informacji lub pomiarów.
  9. e nie...jeszcze nie czas. Za mało umiem. Jak będę po wyrzucie z ręki się wykręcał, to kto wie... może nawet zmienię model Na razie sie poużeram dalej z Maxą. Ciekawe czy Paweł kupił sobie Pike - był w doskonałej cenie (znacznie poniżej 3k) ?
  10. A dziś znów na chwile wyprowadziłam Maxe. Znów latała dziwacznie. Względem ostatniego latania z Tomkiem, model musiał być bardzo przetrymowany. Po prostu żyje własnym nieznanym mi życiem ? Co nie zmienia faktu, że zrobiłem sobie znów personalny rekordzik, który wynosi teraz 32m ... choć oczywiście powinien być mniej - znów mnie gibło na przelocie ? Poza tym, w czasie latania, okazało sie że w kadłubie odkleił sie bowden od steru kierunku, przez co SK trochę se gonił wedle uznania. Po przeglądzie skrzynki na aparaturę, pokombinowałem, znalazłem coś i doraźnie naprawiłem ? Po naprawie model lata jakby trochę lepiej
  11. Zawody nieistotne. Tam lubię zacząć na 100m - ładna okrągła liczba ?
  12. eee....to po co nagrywasz lądowania i je analizujesz, skoro latasz w warunkach lajtowych? Czyli jedyne co analizujesz to swoje ewidentne niczym nie wymuszone babole. I na dodatek robisz z tego materiał pseudonaukowy. To już nawet nie jest zabawne. Nt "baśniowych podmuchów" i ich dogłębną analizą nie be polemizował. A co do porównań - jeśli ktoś tak pisze: "Dlatego warto prześledzić sobie film, przeanalizować sytuację a następnie wysunąć wnioski (..) Tak działa się w prawdziwym lotnictwie, np na lotniskowcach nagrywa się starty/lądowania tylko po to aby udoskonalać procedury " dla mnie jest to ewidentne porównani dwóch nieporównywalnych rzeczy. No ale skoro uważasz że nie jest, to ... możesz tak uważać.
  13. Ciekawi mnie ten ekspetyment ze stabilizacją - nigdy na to nie miałem czasu Mam niejasne wrażenie że wyniki z lotów będą jakby zbieżne z wyliczeniami. Bo model w założeniach se będzie leciał długo i prosto. Jednak szkoda, że nie zamontujesz rurki Pitota. Ciekawie by było pooglądać chociażby wpływ wiatru (ale i zmian temperatury) na zachowanie modelu przy autostabilizacji. Z drugiej strony nie jestem pewien czy utrzymywanie stałych kątów jest optymalnym wyborem. Wydaje mi się że latanie w ciepłym lub zimnym powietrzu i przy różnym wietrze (bo takiego samego i tak nie ma ) może wymagać nieznacznej zmiany kątów do uzyskania założonego efektu. Szczególnie że model jest stosunkowo lekki. Ale to tylko moje zboczone obserwacje. Pożyjemy - zobaczymy co wyjdzie Patrykowi. Jednakowoż i niezmiennie uważam, że prawdziwa jakoś modelu, wyłazi po tym jak model zachowuje się w zakręcie ,w którym najczęściej jest, oraz w locie po prostej pomiędzy zakrętami, na której bywa od czasu do czasu. Magic w locie sprawia wrażenie, że oba te elementy współgrają ze sobą ?
  14. granice otworzyli a Słowacy i tak nie robią zawodów wiedziałem że sie boją ? Ja wczoraj pospacerowałem z MAxą. No i pinda znów latała inaczej niż 10 dni temu. Wymagała dużego przetrymowania i jakaś nerwowa była. Niemożliwie niepowtarzalny jest ten model ?? Niestety również zauważam że do tej pory modele termiczne traktowałem po macoszemu. Tak se kombinowałem że luzy na lotkach czy klapach przecież mogą być, bo to nie istotne bo powolne. A tu chyba jednak wychodzi że napędy muszą być tak samo precyzyjne i powtarzalne jak w szybkich szybowcach. Fuj. Cały mój wyimagonowany świat, na głowe mi się teraz wali ? ????? Co nie zmienia faktu że dalej dało się wyrwać z wysokości mniejszej niż 40m...a może i dało sie z mniejszej niż 30m ?
  15. A ja do Czechi mogę już pojechać Tylko oni mają przykrótkie zbocza i z ostatniej chwili: Granica ze Słowacją jednak otwarta dla Polaków, ale wjechać można tylko na 48 godzin
  16. cZyNo

    To tylko Jantar

    Jak się spotkamy to popodpuszczam Cie na Jeti albo jakiegoś Taranisa - a dlaczego - to powiem Ci na łączce, bo tak łatwiej Czasu na rozmowy i decyzje jest dużo
  17. cZyNo

    To tylko Jantar

    strach się przyznać ale mam takie same ? Ale radio bym wymienił bo w końcu zauważyłem jakie masz - taka zmiana wiele Ci pomoże. Chyba powoli zaczynasz to zauważać.
  18. cZyNo

    To tylko Jantar

    ja teorie sprawdzam praktycznie - rzeczywiste ch-ki poboru prądu przez model szybowca (w locie a nie na biurku): Nic złego się nie dzieje. Prąd na serwach w normie. Serwa na klapach pewnie koło 5-6kg. Model znacznie cięższy niż modele F5J. Nie dramatyzujmy...i nie toretuzujmu! Pobór prądu w szybkim locie "malutki". Wszystkie serwa cyfrowe poniżej 10ms. Ruch drążków i serw z maksimum do maksimum. Jedyny wzrost prądu następuje po OTWARCIU klap ze względu na opory mechaniczne. Przy starcie z wyciągarki, który to jest olbrzymim obciążeniem dla modelu (siła naciągu zdrowo ponad 50kg) prąd jest znacznie mniejszy niż przy pełnym otwarciu klap (w czasie lądowania na lotnisku a nie na zboczu). Na pewno w tak lekkim modelu jak model f5j nic sie nie uszkodzi, przy schodzeniu na klapach I co do palenia sie serw cyfrowych - a latam mase godzin - nigdy nie spaliły mi się na klapach. Na lotkach i owszem - bo miały kiepskie silniki.
  19. cZyNo

    To tylko Jantar

    e to ściema. poczytaj mój stary wątek o zasilaniu modeli F3F. Serwa klap są obciążone głównie przez to że są otwarte. Mimo pozorów, po ich otwarciu i używaniu jako hamulca wzrost prądu nie jest istotny - a pomiary były robione dla cięższych modeli. Mam wrażenie że musisz poeksperymentować (łącznie ze zmianą lub modyfikacją aparatury). Jeśli chodzi o Ciebie to przychodzi mi do głowy slider lub potencjometr montowany na drążku, albo jakiś pstryczek pięciopozycyjny (gdzieś widziełam jakieś takie rozwiązania) . Najprostszy jednak był by slider i przełącznik trój-pozycyjny na drążku do różnych eksperymentów. To powinno zająć mniej cennego czasu Twojego życia niż walka z tym klasycznym przełącznikiem
  20. Fajne miejsca do latania. Przypuszczam że specjalnie nie chcecie wpuszczać Polaków na Słowację, bo sie boicie żeby z zawodów słowackich nie zrobiły sie zawody polskie z udziałem zawodników ze Słowacji A w filmie ewidentnie czuć rękę Roberta ? Ja chyba doszedłem do wniosku, że w tym roku latanie na zboczu, ze względu na brak międzynarodowych zawodów jest nudne i bez sensu, i zająłem się starymi zainteresowaniami Jednym z nudnych zajęć będzie oczywiście F5J ale i inne pierdoły znacząco odbiegające od tego forum. Na razie miałem ponad tydzień odpoczynku od modeli i jest mi z tym bardzo dobrze ? Myślę że będę ten trend kontynuował.
  21. cZyNo

    F5J zaczynamy

    Wg mnie jako malkontenta jest to rozsądne, wyrównujące szanse i w miarę spójne z regulaminami innych kategorii, no i ogranicza pewną przypadkowość pojawienia się w górze klasyfikacji lokalnych (mało przemieszczających się) zawodników. Oczywiście uwzględniając różnice wynikające z tego, że jest to aktualnie klasa szybowcowa która skupia największą ilość zawodników na starcie jak i generująca największą liczbę zawodów.
  22. bo masz punkt odniesienia do porównania. Ja z zasady nie najlepiej ląduje, ale od zawsze wychodzę z założenia że jak inny może to ja też mogę. I z zasady to się udaje. Co nie zmienia faktu że.. - lądowania wciąż są były i będą nieprzewidywalne. I jakbyś sie do niego nie przygotował, to jak masz pecha albo zły dzień to nic ci nie pomoże. Im lżejszy model tym bardziej, choć w moich zabawach, to te cięższe modele są bardziej nieprzewidywalne, bo mocniej wieje. Nawet najlepsi z najlepszych kończą nie tak jak planowali. - nagrywanie swoich lotów i analiza kręcenia się po niebie - podtrzymuje to co napisałem wyżej - i dla tych którzy się upierają do porównywania samolotów do modeli w czasie lądowania (choć nie tylko).... ile statystyczny pilot samolotu miał złych lądowań z uszkodzeniem samolotu w całej swojej karierze, a ile ma statystyczny modelarz w ciągu roku.... ktoś się nad tym zastanawiał? i z czego wynika taka "nieznaczna" różnica ... czy z tego że statystyczny modelarz nie planuje i nie przykłada się do lądowania? Ja tak nie uważam! Bo wg mnie właśnie to wynika z tego co napisałem znacznie wcześniej.
  23. Wiktor - Pisałem o doświadczonym modelarzu, który ma doświadczenie, wiedzę i nalot ale który klepie sie w głowę bo wie co źle zrobił albo czemu nie mógł zapobiec. Z nagrywania lotów swoich czy cudzych ja korzystam nagminnie - ale z nagrywania lotu. Analizuje co źle zrobiłem, lub dlaczego nie poleciałem jak kolega. I tego nie neguje. Do latania na w czasie zawodów jest to idealne - doskonały materiał porównawczy i poznawczy. Do kręcenia sie modelem bez sensu w powietrzu w kółeczko - to jest już dyskusyjne, bo nie ma punktu odniesienia do niczego. Jednak nigdy nie analizuje lądowań w sensie co się źle zrobiło, bo to nie ma sensu. Model to nie samolot. Lekki podmuch pod skrzydło wywraca lekkie zabawki na grzbiet w mgnieniu oka. I co mam analizować? że lotki miałem o 150% mało wychylone, bo nie zareagowały wystarczająco szybko? ? Uszkodzenia modeli przy lądowaniu wynikają albo z głupiego błedu pilota (zbyt duża pewność siebie i wynikająca z tego nonszalancja - czyli za mały nalot lub gorąca głowa), albo z wpływu warunków które zaskoczyły pilota (boza mały nalot, albo to było zbyt nieprzewidywalne zachowanie powietrza).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.