Skocz do zawartości

CSS 13 albo PO-2 w skali 1:4


MareX

Rekomendowane odpowiedzi

Nowe pokrycie wyschło i się przykleiło, więc całość zagruntowałem:

 

post-16-0-08135300-1518359843_thumb.jpg

 

Szlifowałem, malowałem, szlifowałem, wreszcie wszelkie wgłębienia zaszpachlowałem szpachlą nitro jednoskładnikową i raz jeszcze popryskałem gruntem.

 

post-16-0-91495800-1518359989_thumb.jpg

 

Zaczęło to jakoś wyglądać, a w międzyczasie wziąłem się za zrobienie elementów chodników oraz szlifowałem zastrzały:

 

post-16-0-05562100-1518360085_thumb.jpg

 

Ot i cała "szlifiernia"  ;)

 

Dzisiaj po dokładnych przymiarkach skrzydeł do kadłuba, wywierciłem otwory, przez które przepuściłem rurki ustalające pręty centrujące płatów i  zaraz sobie to razem zestawiłem:

 

post-16-0-59735200-1518360294_thumb.jpg

 

i jeszcze z drugiej strony sobie popatrzyłem:

 

post-16-0-38196700-1518360354_thumb.jpg

 

Całkiem sprytnie wg mnie to sobie siedziało, a tak mają się te rurki:

 

post-16-0-27785000-1518360425_thumb.jpg

 

Od dołu do kadłuba płaty będą mocowane, tak jak do baldachimu. Stwierdziłem też, że skoro ma to być jakaś półmakieta zbliżona do oryginału, to jednak przymocuję skrzydła do kadłuba także od ich górnej strony, tak , jak to jest w oryginale. Na razie nad tym mocowaniem "intensywnie" myślę, a teraz idę trochę poświętować, bo ponoć w niedzielę świętować należy...

Cdn. Narka. :P   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj w pobliżu MLP, a jako , że przypomniało mi się, iż we wtorek jest tam wejście "za free", więc sobie tam poszedłem. W torbie, którą zawsze taszczę ze sobą mam jakiś zeszyt, długopisy, miarkę zwijaną 2 m i kolornik RAL, bo głównie określenie koloru było mym głównym celem tej wizyty. Zrobiłem trochę dodatkowych fotek, pomierzyłem to i owo i określiłem kolor tej jaśniejszej zieleni, którą tu zastosowano:

 

post-16-0-10613600-1518534140_thumb.jpg

 

Wg mojego wzornika ta jaśniejsza zieleń najbardziej zbliżona jest do koloru RAL 6013 /Schilfgrun/, ale żadna firma sprayowa takiego koloru w aerozolu nie oferuje więc trzeba będzie się udać do jakiejś mieszalni i zlecić dorobienie zmatowanego tego koloru i nabicie go do puszki sprayowej. Nawet też już w drodze powrotnej byłem w takiej mieszczącej się 300 m ode mnie, ale maszynka do nabijania im się zepsuła i chwilowo lakierów nie nabijają do puszek. Trzeba będzie pójść gdzie indziej...

W zeszycie TBiU z Po-ciakiem malowanie jest proste i banalne; ciemny brąz z ciemną zielenią, ale to malowanie z MLP jest wg mnie ciekawsze, bo nie jest tak kontrastowe i dlatego tak sobie wymyśliłem model pomalować. Inna sprawa mnie lekko dręczy i tu się zwracam do Kolegów, którzy interesują się różnymi strzelbami czy karabinami. Otóż chciałem zapytać czy są jakieś firmy, które robią np plastikowe zestawy czy gotowe karabiny dla różnych kolekcjonerów? Chodzi mi o takie coś:

 

 post-16-0-10173600-1518534792_thumb.jpg

 

Skala oczywiście 1 : 4 i nie wyobrażam sobie, że umiał bym samemu to sobie zrobić. Czy można coś takiego gdzieś kupić?

To tyle na razie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To , jaka to strzelba, akurat wiedziałem, bo gdzieś przeczytałem. Miałem nadzieję, że podobnie do plastikowych modeli np. w skali 1 : 72, są takie sklejanki dla kolekcjonerów czy miłośników takich morderczych narzędzi. Bo np. "kałacha" z plastiku w wielkości 1:1 bez najmniejszego problemu możesz zakupić. Ale może to o to chodzi, aby takie kopie kupić dokładnie w rzeczywistym rozmiarze i b. dokładnym odwzorowaniu?... Dobra. Narysuję, wytnę, skleję, a potem padnę na glebę ze śmiechu... :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatni mój pobyt w MLP zaowocował m.in. pomiarami tego i owego, co przełożyło się na zweryfikowanie rozmiarów mojej "dziury" w skrzydle. Musiało coś być nie tak z jej wymiarami, bo mi nijak nie chciały pasować listwy chodnika. Po tej weryfikacji trzeba było "dziurę" przebudować i tak to było:

 

post-16-0-07924600-1518970685_thumb.jpg

 

Ten wymiar muszę przenieść na spód płata, ale to później, bo zabrałem się za zrobienie okuć mocujących płaty do kadłuba z ich górnej strony i tak to szło:

 

post-16-0-94914900-1518970837_thumb.jpg

 

post-16-0-46458600-1518970881_thumb.jpg

 

Jest dokładnie, jak w oryginale, ale nie odpowiada to prawom fizyki, gdzie "ramię x siła", czy jak to tam było. Skrzydło trzyma się kadłuba, a właściwie będzie się trzymało , tak jak na tej fotce:

 

post-16-0-02443800-1518971075_thumb.jpg

 

plus solidne naciągi między płatami i kadłubem, które chciałbym zrobić nie z linki, a z drutu stalowego 0,5 mm, ale nie wiem czy taki dostanę. Fi 1 mm mam, ale może być zbyt gruby do skali.

No i okucia na skrzydle lewym:

 

post-16-0-08890200-1518971254_thumb.jpg

 

oraz ich mocowanie do kadłuba:

 

post-16-0-69203700-1518971316_thumb.jpg

 

post-16-0-14142400-1518971369_thumb.jpg

 

Gdzie widać to "ramię x siła", ale chodzi po prawdzie o to, aby było w miarę "makietowo", a nie jak w oryginale  ;)

W piątek wieczorkiem jakoś to dłubactwo słabo mi szło, a po powrocie do chaty złapały mnie zimne dreszcze, co poskutkowało spożyciem tabletki "Polopiryny S" i szybszym niż zazwyczaj pójściem do łoża /samotnego/ Sen miałem chaotyczny, z perypetiami Róży T, z "obatelem" Cz. w wątku głównym, a całość zakończyła się "mokrością potliwą". Nie wiem jak to nazwać, ale skoro może być "pomroczność jasna" to dlaczego nie "mokrość potliwa"? Wczoraj "pognałem" do apteki, kiedy tylko lepiej mi się zrobiło, gdzie zakupiłem "Gripex" w saszetkach i musującą multiwitaminę z żeń-szeniem.

W południe spożyłem te dwa specyfiki, wieczorem tym samym poprawiłem i dzisiaj prawie w pełni sił mogłem u siebie gościć naszego Henia oraz Mariusza /nazwiska oczywiście zapomniałem/, który to aktualnie "prezesuje" lotnisku i imprezom organizowanym w Bobrownikach. Panowie, moi goście, byli pooglądać sobie eksponaty w MLP, a w drodze powrotnej zajechali do mnie. Pogadaliśmy, jak na starych modelarzy przystało, było miło /przynajmniej mi/ i chyba fajnie. Heniu wyjawił mi tajemnicę nierównej pracy w początkowej fazie mojego silniczka do PO-ciaka /ma taki sam i tę dolegliwość przerabiał/, a teraz z nowym zakupionym takim samym, ale większym o 4 cm3 dostał ulotkę, gdzie Japońcy wyjaśnili, o co chodziło z tą "falującą" pracą. To fragment tej ulotki:

 

post-16-0-07542200-1518972329_thumb.jpg

 

Przyczyna banalna i jeszcze banalniejsza w usunięciu. Zapowietrzona membrama w gaźniku i zjawisko to szybko i samoczynnie znikało w akrobatach, a w takich modelach wolniej latających trzeba po zapaleniu silnika model odwrócić o 90o, odczekać do 2 min. i po sprawie. No to tyle na dzisiaj. Idę coś spożyć. Najlepiej multiwitaminkę  ;)

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta struna to faktycznie bardzo dobry pomysł. Tylko jaka? Zresztą nic to, udam się do sklepu muzycznego ze suwmiarką i sobie zmierzę. Tak sobie liczyłem "w rozumie" i wychodzi mi, że 0,5 x 4 to 2 mm, a taśma w Po-ciaku ma z 10 mm /cholerka, tego nie pomierzyłem.../ i grubości ze 3 mm, to jaki drut wybrać? Ten i tak - moim zdaniem- będzie lepszy od linki-stalki "rybackiej"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba najpiękniejsze na tym naszym forum  /a siedzę tu od samego początku/ jest to, że zawsze można liczyć na pomoc Kolegów. Wielokrotnie tej pomocy, w różnej formie, doświadczałem i przeważnie nie miałem jak się zrewanżować, bo też i co ja bidny, stary dziad mogę? Żebym chociaż w jakiejś dziedzinie był rzeczywiście mistrzem z wieloletnim doświadczeniem, to bym się tymi walorami z chęcią dzielił, ale nie ma takiej dziedziny. Pozostaje tylko bardzo gorąco dziękować i liczyć, że trafi się kiedyś takie coś, gdzie i ja będę mógł jakoś pomóc. Serdeczne dzięki !!!  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku- jest taka dziedzina. w której jesteś ekspertem i wzorem: empatia, dowcip, język- tak to ujmę. A i co do tych "ścisłych" dziedzin (budowa makiet)- też jesteś dla wielu mistrzem i inspiracją. Jak jakiś sobek i mruk zbuduje piękny model, to świetnie, ale jak inny modelarz budowę opisuje z humorem  i ogólną sympatią do świata, dystansem do siebie, to dopiero jest pełnia, albo nawet coś ponad- tzw. "wartość dodana".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Panowie Szlachta !!! 

Toś mnie Zbyszku połechtał, jak - nie przymierzając - ja swoją kocicę, choć ona trudna do smyrania. Kotek francuski, rasa karłowata będkowicka /miejscowość podkrakowska, miejsce urodzenia kociątka, ze słynną tam dolinką i jaskiniami krasowymi/, kompletnie niedotykalska.  :) "Edek" kocur, zwany dla "zmyłki" "Edziorem", ten to lubi być "podłechtywany" ! Wystarczy, że chociaż na chwilę zasiądę na swoim miejscu na kanapie, a on już jest, zalega przednimi łapami na mojej nodze i nadstawia łeb do drapania. I mruczy, jak kto głupi... Aż echo niesie. ;)

Ale nie o tym chciałem, a o moim modelu, który w wielkich bólach i ślimaczym tempie jakoś tam się buduje.

Stwierdziłem, że zrobienie listew chodników na obu płatach z balsy, będzie mało efektywne /trudy obróbki i miękkość materiału/, więc mając z jakiejś zaprzyjaźnionej mieszalni garść szpatułek bukowych służących im jako mieszadełka, naciąłem sobie z tego kilkanaście fajnych listewek i robiłem poszczególne listwy chodników. Dziubactwo w pełnej krasie, a jakie nudne?... :rolleyes:  Listewki fajne, w skali, ale sztywne i na profilu nie za bardzo giąć się chciały i mocno sprężynowały. No to postanowiłem je ugiąć, odpowiednio stosując kompilację dwóch różnych metod. Jedną modelarską stosowną do kształtowania balsy, a drugą tradycyjną, stosowaną w meblarstwie "krzesłowym", rodem z Radomska, gdzie tamtejsi spece krzesła bukowe pięknie wyginali.  Z wyginania balsy wziąłem aplikowanie amoniaku /kiedyś w "Obi" trafiłem "wodę amoniakalną 25%/, a z gięcia buka - temperaturę. Trzeba było jeszcze zrobić kształtkę do tego gięcia:

 

post-16-0-10402900-1519573641_thumb.jpg

 

Powkładałem te listewki i pędzlem z obu stron smarowałem je tym amoniakiem. Przy okazji ze dwa razy "sztachnąłem" się tym "zejzajerem" , jak ten diabeł z pistoletu. No, ocuciłem się skutecznie... :wacko:

Kiedy sobie to tak trochę postało, użyłem opalarki i mocno całość podgrzałem. Listewki skutecznie "się wygły". I o to chodziło. Poprzyklejałem to i prawie chodniki gotowe, ale znowu poczułem się znudzony i wziąłem się za próbę połapania płata górnego z dolnym. To było faktycznie wyzwanie! Przyczepiłem do kadłuba centropłat, powkładałem oba płaty w swoje miejsca, ale już zastrzałów w pozycji "na stole" nie dało się przykręcać. Musiałem obniżyć poziom i tak to w końcu stanęło:

 

  post-16-0-34841000-1519574291_thumb.jpg

 

Zajęło mi to prawie całą "modelarnię", ale zastrzały wyszły "wspaniale"  ;), chociaż miałem poważne obawy, czy aby zastrzał środkowy nie zrobił mi się zbyt krótki.

Tak to jest mocowane:

 

post-16-0-23839700-1519574466_thumb.jpg

 

post-16-0-04777200-1519574514_thumb.jpg

 

Być może zbyt to "filigranowe", ale dla moich potrzeb - w sam raz.  ;) Całość będzie napinana solidnymi naciągami, więc raczej nie mam obaw. A poza tym, czy to kiedyś poleci? Oto jest pytanie...

No i jeszcze ten chodnik na lewym płacie, jeszcze bez stopni ułatwiających panu pilotowi wsiadanie i przemieszczanie się wzdłuż kadłuba.

 

 post-16-0-78605400-1519574717_thumb.jpg

 

No to tyle na razie. Była niedziela, a już tak, jakby jej nie było....

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żar - dobry termin. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam. Oby tylko za bardzo nie prażyło. Hotelik w Żywcu malutki, skromniutki za ostatniego pobytu testowałem i nic nie było tam tak wyborne, jak zwykle placki ziemniaczane z sosem pieczarkowym. Nigdy wcześniej /no, może u Mamy/ lepszych nie jadłem i to też jest ten argument. A tak na poważnie, to kiedyś dawno temu idąc wskazówkami p. Słodowego zrobiłem sobie z drewnianej szpulki z zasobów Mamy /tam już prawie nic nici nie było.../ , świeczki, korka i kawałka gumki /od majtek?/, taki samodzielnie jeżdżący "traktorek". Ale kupa frajdy była !!! Sam jeżdził i co najważniejsze - sam go zrobiłem. A teraz niby takie "dzieło" ? E, tam. Najukochańsza uwielbia puzzle tradycyjne /brrrr, ale nuda!/, a ja mam swoje , takie trochę większe i nie zawsze do siebie pasujące. I to w nich chyba najbardziej mnie kręci... Dobra nocka. Idę kontynuować czytanie trzeciego tomu "politycal fiction" p. Piotra Lagenfelda o wojnie z "Sowietami", której na szczęście nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są Koledzy, którzy sobie modele drukują i nawet fajnie im to wychodzi. Preferuję osobiście jednak tradycyjne lepienie z równie tradycyjnych materiałów, ale widocznie tak też i mają leciwe dziady, które zafiksowały się na jakimś czymś w odległych i historycznie niesłusznych czasach i tak im już do końca pozostanie. No więc mamy nowy tydzień i w oczekiwaniu na kuriera postanowiłem sobie złożyć w całość drugą, prawą połówkę modelu. Wcześniej jednak odchudziłem o 50% stalowe pręty stabilizujące położenie płatów, bo uznałem ich dotychczasową długość 160 mm za przesadnie przedobrzoną i od razu zrobiło się ciekawiej. Po złożeniu tej prawej strony tak to było:

 

post-16-0-07037300-1519659371_thumb.jpg

 

Komplet zastrzałów tej strony także "wyśmienicie" wskoczył w swoje miejsca:

 

post-16-0-66677700-1519659486_thumb.jpg

 

więc wszystko rozkręciłem i jedną stronę zastrzałów podkładem zagruntowałem. Okazało się, że już wyschły, więc drugą stronę popsikałem i tak sobie schną:

 

post-16-0-67965500-1519659796_thumb.jpg

 

No i gdzie ten kurier, paczka rwie się do drogi, a i ja bym sobie poszedł poczytać , co też ten Anders z Pattonem wymyślili, aby dać Ruskim popalić i zmusić ich do odwrotu po zajęciu większej części Europy.  ;) Taka sobie historia alternatywna na zasadzie, co by było?.... No co by było, gdyby babcia miała kółka? To by była wózek !  :) A co by było gdyby Prezes miał żonę? To by nie miał drabinki... :P  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem! Żołnierze! Mówi Wasz stary wiarus. 

Czy tę odzywkę jeszcze ktoś pamięta? Jakoś tak mi się przypomniała, bo była kiedyś taka cykliczna audycja w "kołchożniku", a później w radiu z zielonym oczkiem, na którym dało się też - choć z trudem - słuchać Radia Luxemburg. O RWE nie wspomnę nawet, ale te audycje wtedy jakoś mało mnie "kręciły", w przeciwieństwie do mego dziadka, który ucha od radia z tą stacją praktycznie nie odrywał. No dobra, powspominaliśmy.

Przy modelu praktycznie coraz mniej się dzieje, a to dlatego, że we wtorek miałem bezpośrednią konfrontację ze specjalistyczną przychodnią przyszpitalną, po zaledwie prawie dwóch latach oczekiwania i widziałem te tłumy takich seniorów, jak i ja, w oczekiwaniu na przyjęcie przez jakiegoś specjalistę. Mnie w końcu też przyjął pan lekarz, chirurg medycyny rekonstrukcyjnej i pobawił się dokładnie nie tym, w czym jest specjalistą, a powypisywał na kompie skierowanie do przyjęcia do szpitala. Towarzysząca mu "szparka-pielęgniarka" też nie próżnowała i wypisywała kupę papierów, a później długo i zawile tłumaczyła, gdzie iść i zrobić stosowne badania.  Najpierw jednak fota tego co leży i czeka:

 

post-16-0-51169400-1519906966_thumb.jpg

 

Widać poszpachlowane zastrzały, wycięte stopnie schodków i miejsce na płacie do przyklejenie jeszcze czterech listewek.

Robię to wszystko swoimi własnymi "rencamy", a nie ma z tym specjalnie lekko, bo ma prawa rączka, prawie "dobra" po zabiegu sprzed 25 laty tak się ma:

 

 post-16-0-08375200-1519907194_thumb.jpg

 

gdzie był usuwany tzw. przykurcz Duputrena, ale niezbyt dobrze się udało i czwarty palec nadal jest w przykurczu, a i piąty też od tego czasu się skurczył. Ale da się żyć i coś robić. Zdecydowanie gorzej jest z rączką lewą, którą czeka teraz podobny zabieg i aż nie bardzo wiem, czy epatować Was tym obrazkiem. Ale co mi tam. Tak to mam:

 

post-16-0-26047100-1519907474_thumb.jpg

 

Czwarty paluszek do niczego się nie nadaje, a tym samym i cała ręka do d.../no, nie zupełnie, bo też się nie nadaje  :rolleyes: /.

Założyć rękawiczkę - dramat!, Chwytać można coś jedynie trzema palcami i stale mięsień kciuka się nadwyręża i po prostu boli. No nie ma lekko, lekko żyć. Teraz czeka mnie wizyta u mojej doktorki "domowej", gdzie przy tej panującej grypie udało mi się załapać na termin za tydzień. Ma ocenić mój stan ogólny i zrobić EKG. Później, już bliżej zabiegu, ma być wizyta u anestezjologa po ocenę , czy nadaję się do znieczulenia ogólnego i wreszcie konsultacja u pani profesor, tutejszej sławy, której kiedyś skutecznie udało się przyszyć młodemu człowiekowi dwie całkowicie obcięte ręce. Był spory reportaż o tym w TV. Pani profesor trzyma "rękę na pulsie" i choć najprawdopodobniej nie ona sama będzie mi tę rączkę reperowała, to ona "chce mieć wgląd". I bardzo dobrze. Może uda mi się ją namówić, aby przy jednym usypianiu nareperowała mi także palec wskazujący tej rączki, bo też jakiś przygięty... Później będę miał rączkę "lalusię" i dopiero będzie cyrk, np. z higieną codzienną. No i jakieś zabiegi rehabilitacyjne. Miałem takowe w tym samym szpitalu przed ćwierćwieczem, ale już nic nie pamiętam, jak i gdzie to było. No i tyle na razie. Jak mi się zachce, to jeszcze dzisiaj zastrzały poszlifuję i pchnę kroczek w budowie modelu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Grabki" pooglądaliście i chyba nikt pawiem nie rzucił, więc nie jest źle!  :) Aby jakoś złapać jeszcze odrobinę chęci i zapału do tej budowy, postanowiłem sobie, że spróbuję zrobić coś całkiem nowego, a to mocowania bombek w ilości sztuk 6, jak również same bombki. Mocowanie w postaci listwy wystającej z dołu płatów i kadłuba poza ich normalne obrysy - banał  ;).  Z klocka lipowego pociąłem sobie listwy, pomierzyłem i je odpowiednio przyciąłem:

 

post-16-0-92122500-1520015963_thumb.jpg

 

Zacząłem nawet obrabiać ich przody, które docelowo będą czerwone, jak ta proletariacka krew, ale mi przeszło i zacząłem zastanawiać się nad tym, z czego by te bombki zrobić. Wymyśliłem sobie, że po pierwsze powinny być maksymalnie lekkie i pewnie najlepsza była by balsa, ale materiał drogi i dużo by go trzeba. No to może coś równie lekkiego, a może nawet bardziej... Miałem kawał styroduru i z wszystkich miliona relacji Kolegów "robiących" w tym materiale, wychodzi, że materiał wdzięczny i wiele różności można z niego wyprodukować. W temacie warsztatowym był wątek o pile do styroduru. Ja użyłem takiej piły:

 

post-16-0-78750100-1520016364_thumb.jpg

 

Doskonale się sprawdziła, po trzech minutach miałem trzy kawałki do dalszej zabawy.

 

post-16-0-94575200-1520016451_thumb.jpg

 

Pomierzyłem, pokreśliłem, środki wyznaczyłem i jeszcze tylko trochę obróbki , aby to w uchwyt tokarki weszło i będzie /chyba???/ cacy. Wcześniej jednak włożę w maszynę taki mniejszy "papałek" /jak to mawiał mój synek, kiedy już zaczynał gadać ludzkim językiem/ i zobaczę, jak to się zachowa i sprawdzę, czy moja koncepcja się sprawdzi.

 

post-16-0-65179200-1520016717_thumb.jpg

 Jutro zapewne będzie cd, bo jestem wielce ciekaw, czy coś z tego będzie. Teraz idę już pomieszkać i przegryźć malutkie co nieco. No to nara... ;)

  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.