Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Prace przy Gringo-2 jednak trwają, pomimo różnych przeciwności.  Kadłub jest wstępnie pomalowany, wypiłowałem większość okuć. Trochę bardziej szczegółowo o "kogucie". To jedno z okuć, które pozwala zawiesić na maszcie grota z bardziej rozbudowanym tylnym likiem. Zdecydowałem się wzorem G-1 na wykonanie koguta z trzech elementów wyciętych z płytki węglowej. Płytka powstała z wylaminowania w prasie kilku warstw tkaniny węglowej. Trasowanie elementów tradycyjne czyli rysikiem,  na takim produkcie jest mocno utrudnione. Wzrok już niestety nie ten. Nakleiłem pasek taśmy malarskiej i na niej narysowałem wspomniane detale. To mocno ułatwilo prace.

W kluczowym na złamanie przekroju grubość po sklejeniu będzie około 1,5 mm.

 

Kilka uwag na temat laminatów węglowych. Dla części modelarzy korzystanie z podciśnienia przy ich tworzeniu kojarzy się powstawaniem produktów kruchych, z nieprzesyconym zbrojeniem. Podciśnienie nie służy do wysysania nadmiaru  żywicy tylko do sprasowania laminatu. Nacisk rzędu 1kg  na cm^2 w zupełności wystarczy do wyciśnięcia (nie odsysania) nadmiaru żywicy. Zbrojenie musi być dobrze (bez nadmiaru) przesycone żywicą, nadmiar zostaje wyciśnięty i po zżelowaniu otrzymujemy właściwy produkt. Gdyby było inaczej nikt zarówno w przemyśle jachtowym ( nie mam na myśli pływającej masówki), jak i w paru innych gałęziach nie bawiłby się w technologie próżniowego docisku.

 

Gringo-2 nie jest modelem zawodniczym. W następnym, większość tych blaszek duralowych widocznych na drugim zdjęciu będzie czarna.

GRINGO_2_308.JPG

GRINGO_2_309.JPG

GRINGO_2_310.JPG

GRINGO_2_311.JPG

GRINGO_2_312.JPG

GRINGO_2_313.JPG

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

   Na razie, nie wiem jeszcze na jak długo odpuściłem chodzenie do modelarni. Z wodowania dużej łódki tradycyjnie przed długim weekendem majowym już raczej nic nie wyjdzie. Może czerwiec, lipiec czyli generalnie kicha.

   W domu powstały projekty kolejnych RG-65, nawet nakleiłem wydrukowane szablony na sklejkę. Mogę kleić używając bialych klejów, poliuretanów, żywic bez styrenu. Pewnie powstaną jakieś nowe kopyta.

Gringo -2 ma przygotowany do malowania kadłub, wkleiłem rurkę prowadzącą ster. Chcąc zachować goemetrię prowizorycznie zamontowałem maszt i płetwę balastową. Operacja się udała. Skleiłem rdzenie płetw sterowej i balastowej dla wersji lekkiej. Powierzchnia płetwy balastowej jest powiększona, obrys zbliżony do eliptycznego, na końcu będzie balast (najmniejszy na zdjęciu). Do kompletu również płetwa sterowa ma obrys eliptyczny, jest prawie zrównoważona i co widać na jednym ze zdjęć ma dużo większą grubość. Profil w płetwie trapezowej ma grubość ok. 5%, płetwa eliptyczna przy nasadzie ma na razie grubość 14%. Planowane 12%. Chcę sprawdzić jak na wodzie będzie się zachowywać tak gruby profil. Obrys, grubość no i najgorsze -  niskie Re. Takie małe dylematy.

DSCF2913.JPG

DSCF2908.JPG

DSCF2915.JPG

DSCF2918.JPG

DSCF2920.JPG

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Ograniczenia związane z wirusem zaczynają mnie powolil irytować.  Wodowanie dużego jachtu  zaplanowane na dziś niestety musiałem odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość, prawdopodobnie dopiero w okolicach Bożego Ciała, a może i później. Zobaczymy jak to sie wszystko będzie rozwijać. Port na razie jest zamknięty.

Akwen na którym pływam modelami jest na terenie ośrodka rekreacyjnego i na razie można sobie tylko na to popatrzeć.

W balkonowej lakierni polakierowałem kadłub GRINGO - 2. Jest gotowy do wyposażania. Tym razem folia użyta do zaklejenia otworów technicznych to czerwień sygnałowa. Ładnie, dosyć agresywnie prezentuje się na tle czarnego kadłuba.

W tak zwanym międzyczasie powstały zalążki paru nowych modeli. Jeden z nich jest prezentowany na zdjęciach. To kolejny kadłub do RG-65. Co z niego wyrośnie? jeszcze nie mam pojęcia.  Cięcie balsy nożem jakoś przechodzi, klejenie poliuretanem lub białym Soudalem też. Cięcie sklejki to już balkon. Lakierowanie też. Na tyle na razie mogę sobie pozwolić. O laminatach, cięciu zbrojenia itd. to mogę tylko pomarzyć.

Co za sezon. Jeszcze będzie przepięknie.

DSC_0052.JPG

DSC_0053.JPG

DSC_0054.JPG

DSC_0064.JPG

DSC_0058.JPG

DSC_0061.JPG

DSC_0063.JPG

DSC_0062.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo to fajnie wygląda. Skoro tak wygląda kolejny "testowy" kadłub boję się myśleć jak będzie śmigać to docelowe RG 65 :). Jeszcze kilka Twoich wpisów i zmobilizuje się do zrobienia nowej płetwy balastowej do mojej łódki. Co do dużego żeglarstwa u nas też nic nie pływa i jest jak jest.

Relacja z El Draco jak zwykle świetna - bardzo dziękuję.

http://www.minisail.pl/index.php/2020/04/25/el-draco-czesc-2/

 

Pozdrawiam,

Łukasz

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"El Draco" to trochę odgrzewany kotlet, ale cieszę się że wzbudza cały czas zainteresowanie. Zastanawiam się ile wpisów potrzebujesz na nową płetwę. Mogę pokombinować. Na razie po usilnych poszukiwaniach w końcu znalazłem gwintownik M2.5 Dlaczego taki, mam sporo ładnych śrubek właśnie o tym gwincie, śrubki pochodzą z twardych dyskow SCSI. Idealnie pasuję do niektórych okuć. Początkowo myślałem o M2, ale tu mam tylko 1, bez 2 nie nagwintuję dobrze w 5 mm duralu.

Pisząc testowy myslę, że miałeś na myśli ten czarny kadłubek. Nabrał ładnej gładkości, bez wyposażenia to 162 g. Trochę dużo, ale jak na laminat szklany może być. A do tego drugiego przylepiłem znowu kilka listewek i zaczyna to coraz bardziej przypominać coś do pływania. Nie będę robił o tym modelu oddzielnej relacji, może czasem kilka ciekawostek. W sumie wszystkie łódki są tak do siebie podobne, ogromna większość ma rufę z tyłu. Podobnie jak z Gringo, chcę zrobić od razu dwie formy. Jedno kopyto jest gotowe w modelarni i czeka.

Na koniec pochwalę się moim małym udogodnieniem pozwalającym na przeniesienie "ślusarni" na biurko z komputerami. Kawałek HDF-u pozwala zachować czystość w okolicy. Mała rzecz a cieszy.

DSC_0066.thumb.JPG.f830c8af9ae3f076cb444c0eac183537.JPGDSC_0067.JPG

DSC_0068.JPG

Geronimo_20191228_111650.jpg.0e5e330d909bc8282e7619de2a95cc9e.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę malych kroczków do przodu.

Na dziobie GRINGO- 2 pojawił się odbijacz. Ten w przeciwieństwie do odbijacza na GRINGO-1 spełnia przepisy klasy RG-65 (grubość 5 mm +/-1 mm). Wkleiłem zaczep achtersztagu. Zaczep spełnia jednocześnie rolę regulatora napięcia, takie dwa w jednym. Zadziałałao to w G-1, tu pewnie też. Podobnie jak krętlik bomu grota. Już drugie MINI miało własną konstrukcję, chociaż tam częściowo wykorzystałem fragment krętlika wędkarskiego. Tu od początku moja konstrukcja. Wypiłowałem zaczep want i sztagu do kolejnego masztu. Powoli zaczyna to się układać w sensowną całość. Nie zapomniałem też o kopycie nowego RG-65. Doszły kolejne klepki, już coraz mniej brakuje do zamknięcia kadłuba.

Zacząłem projektować nowe żagle do nowego masztu. Spory problem stanowi wybranie odpowiedniego modelu rozkładu prędkości wiatru w zależności od wysokości czyli tzw. gradientu pionowego. Dane którymi dysponuję zaczynają się od 1 m,  a dla modelu ten jeden metr to wszystko na co mogę sobie pozwolić. Cały czas do rozwiązania pozostaje dylemat, czy rozbudować górę za cenę większego przechyłu, czy odwrotnie i gdzie jest kompromis.

Od kiedy zacząłem regularnie żeglować po MAZURACH  to dopiero trzeci sezon,  który nie rozpoczął się od majówki. W 1996  pierwszego maja był jeszcze lód na jeziorach, w 2006 byłem po ciężkiej operacji i lekarz mi zabronił, teraz porty są pozamykane. Co prawda niektórzy to obchodzą, ale na razie uzbrajam się w cierpliwość.

DSC_0073.JPG

DSC_0070.JPG

DSC_0071.JPG

DSC_0072.JPG

DSC_0069.JPG

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W obu MINI i pierwszym Gringo wyjście szotów na pokład odbywało się przy pomocy rureczki zagiętej w kolanko i stanowiącej jednocześnie bloczek zwrotny, proste i działające. Gringo - 2 ma  serwo szotowe przed kieszenią płetwy balastowej, na dokładkę umieszczone w nieco dziwnej, rzadko, spotykanej pozycji. Bedzie praktycznie leżało na stępce w pozycji poziomej. Dźwignia serwa będzie w pionie. Wyjście szotów zaplanowałem nad pokładem rufowym osłonięte skośnym fragmentem pokładu przed masztem. Szot wychodzi w stronę rufy. Wymusiło to umieszczenie gdzieś w okolicach osi steru bloczka zwrotnego . Za bloczkiem szot będzie się rozdzielał na szot grota i foka. Nie wiem czy będę stosował napinacz, do pierwszych prób raczej nie. Ten krótki kawałek szota pod pokładem w zasadzie nie ma o co się zaczepić. Tyle, że jak coś się może zdarzyć to pewnie się zdarzy. Na zdjęciu bloczek zwrotny. Oś rolki jest prowizoryczna, tak do zdjęcia.

Prezentowałem już kilka zdjęć najnowszego kopyta. Dziś zakleiłem ostatnie dwie klepki poszycia kadłuba. Wiem że w szkutnictwie liczy się położenie stępki ale dla mnie to taka mała budowlana "wiecha" . Kopyto wstępnie oszlifowałem, zaczyna się wyłaniać przyszły kształt jachtu.

DSC_0078.jpg

DSC_0074.JPG

DSC_0075.JPG

DSC_0076.JPG

DSC_0077.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyglada ladnie, jak zawsze.

Czy dobrze widze, ze polozenie maksymalnego zanurzenia wypadaloby dosyc daleko w kierunku dziobu? Moge sie mylic, ale ze zdjecia szacuje jakie 35-40% dlugosci kadluba od dziobu liczac, co dawaloby dosyc stroma linie stepki na przedokreciu. Calosc troche przypomina mi pod wzgledem geometrycznym konstrukcje IOM bylego mistrza Niemiec.

Lubie nietuzinkowe eksperymenty. Jakie korzysci hydrodynamiczne sobie w zwiazku z ta forma kadluba obiecujesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek kilka cyferek przyszlego kaduba

Lc=655 mm- długość całkowita kadłuba,

Lw= 629 mm – długość konstrukcyjnej linii wodnej - statyczna

W = 980 cm3 wyporność/objętość , bez uwzględnienia płetw i balastu

Cp= 0,542


 

Najniższy punkt linii stępki jest w 45% długości kadłuba. Ponieważ linia wodna jest trochę krótsza (629) daje to ~42% długości wodnicy. Położenie środka wyporu to 53 % długości kadłuba i 50% długości statycznej wodnicy. Napisałem statycznej bo w ruchu jacht przegłębi się na dziób i siądzie trochę w dolinie fali wytwarzanej przez kadłub. Tak że pomyłka jest bardzo niewielka.

 

Wracając do dosyć pełnotliwej części dziobowej , dlaczego i co projektant miał na myśli kiedy myślał, że myśli. Pływając GRINGO -1 zauważyłem, że pomimo dosyć mocno rozchylonych przekrojów potrafi całkiem nieźle wsadzić dziób w wodę i mocno zwolnić. Zjawisko się pogłębia dla małych jachtów. W pewnym uproszczeniu z dwóch jachtów różniących się wielkością np. 2x (to dla uproszczenia obliczeń) jacht większy wytworzy moment prostujący podłużny o 2^4= 16 niż jego dwa razy mniejszy odpowiednik. Z kolei moment od żagli to tylko 2^3= 8 większy. Różnica dwukrotna.

Zrobiłem rysunek pokazujący proporcje ożaglowania IOM-a przeskalowanego do RG-65 w porównaniu do ożaglowania zaprojektowanego do GRINGO-2 . W obu przypadkach to pełny zestaw.

RG ma przy nieco mniejszej powierzchni ma wyżej położony środek aerodynamiczny ożaglowania. Oczywiście można zaprojektować żagle z niżej położonym środkiem, ale czy to ma sens. Kluczowe znaczenie ma pionowy rozkład prędkości wiatru. Warto w rozsądny sposób wykorzystać to że wiatr na wysokości 1m jest silniejszy niż niżej. To zresztą obserwuje się w dużych jachtach. Rozbudowane u góry żagle bardziej przypominają skrzydła niż trójkąty. Górny lik żagli to często 1/3 liku dolnego.

Jeszcze jedno zjawisko stało za takim a nie innym ukształtowaniem części dziobowej jachtu. W miarę wzrostu prędkości jednostki wzrasta dynamiczny wypór tej części kadłuba. To zjawisko doskonale znane użytkownikom ślizgów. Różnica polega tylko na prędkości względnej. Moc generowana przez żagle jest drobnym ułamkiem mocy dostarczanej przez silniki, między innymi dlatego modele ze sporym balastem pod wodą zaledwie ocierają się o stan ślizgu. Podobieństwo do IOM-a nie jest przypadkowe, to w końcu tylko trochę większy jacht (~150%)

Uczę się cały czas. Im więcej, tym bardziej zdaję sobie sprawę jak długa i trudna jest to droga.

IOM_RG.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem.

 

Fakt, zanurzanie calego dziobu az po poklad nigdy nie jest korzystne, ale zaleznie od warunkow zewnetrznych raczej nie da sie go zupelnie wyeliminowac, by jednoczesnie w odmiennych warunkach nie stworzyc tendencji do "skakania" dziobu na fali. A takie skakanie tez implikuje utrate energii i to wcale nie mala, szczegolnie w modelach mniejszych.

 

Nawet w IOM zaobserwowalem niejednokrotnie, ze przy pewnych warunkach stosunkowo wiele modeli bardziej "skacze", anizeli rozcina fale - dokladnie z tej przyczyny zaprojektowalem kiedys model o charakterystyce idacej w przeciwna strone, posiadajacy kadlub o dosyc waskim, prawie zupelnie nie rozchylonym dziobie. Okazal sie zadziwiajaco neutralny kierunkowo, a pod wzgledem predkosci przy spokojnych warunkach wyraznie lepszy od typowego trendu konstrukcyjnego, natomiast przy bardziej surowych warunkach ze zrozumialych wzgledow gorszy. W ten sposob skonstruowana lodka okazala sie praktycznym potwierdzeniem tego, ze wplyw rozchylenia wreg na ograniczenie zanurzania dziobu jest stosunkowo ograniczony, a bardziej efektywne okazuje sie zwiekszenie ramienia momentu wyporu poprzez odpowiednie usytuowanie srodka wyporu.

 

Zasadniczo kazdy w miare poprawnie zaprojektowany kadlub bedzie tylko kompromisem zachowania na wodzie, oscylujacym pomiedzy rozcinaniem fali i "skakaniem" na fali. Zaleznie od warunkow zewnetrznych raz okaze sie bardziej korzystna jedna z tych wlasciwosci, innym razem druga. Osobiscie wyciagnalem z tego w przeszlosci taki wniosek, ze sprawa sprowadza sie do siegniecia po statystyki meteorolgiczne i projektowania modeli przy uwzglednieniu czestotliwosci panowania okreslonych warunkow pogodowych na typowych akwenach regat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo sporych różnic w kształcie kadłuba pomiędzy GRINGO-2 a budowanym kopytem położenia środków wyporu niewiele się różnią od siebie. Również położenie środków wyporu części dziobowych jest podobne. I to wszystko przy sporych różnicach w kształcie. Również rozkład wyporności jest różny. Może byłoby to bardziej miarodajne porównanie, żeby wyporność obu kadłubów była taka sama. Tu różnica wyporu dochodzi do 10%, a to już sporo.

Przesunięcie środka wyporu do tyłu wymaga sporych zmian w rozkładzie wyporności. To z kolei powoduje przesunięcie również do tyłu środka wyporu części dziobowej. W sumie to nie zwiększa mocno ramienia.

Przesunięcie środka wyporu do tylu powoduje również konieczność przesunięcia do tyłu środka hydrodynamicznego płetwy balastowej. To z kolei skraca ramię działania steru. Niestety i IOM i RG mają określoną długość kadłuba i płetwa sterowa nie może wystawać poza obrys kadłuba. Kompensacją na krótsze ramię steru może być zwiększenie jego powierzchni, to z kolei skutkuje wzrostem oporów.

Ech , gdyby były proste rozwiązania.

 

Praktycznie dla każdego modelu liczyłem wysokość meta centryczną podłużną. Analogicznie jak dla poprzecznej. Dla niewielkich kątów przechyłu (na rysunku to 2,7 o) to bardzo wymierny wskaźnik stateczności podłużnej kadłuba. Tu wysokość metacentryczna wynosi 1034 mm. Przesunięcie środka wyporu do przodu to 37.5 mm. Moment niezbędny do wygenerowania takiego przechyłu to ,98*,0375= 0,036 kgm.

Na rysunku jest wyidealizowany obraz, w rzeczywistości powstanie fala dziobowa, dolina fali w okolicach śródokręcia i nasz mały jachcik zanurzy się trochę inaczej. Jeżeli będziemy jednak stosować tę samą metodę dla różnych kadłubów otrzymamy miarodajne porównanie ich możliwości. Podobnie to się odbywa dla przechyłów poprzecznych. Osoby dociekliwe zapewne zauważyły że pominąłem wpływ balastu w szacowaniu momentu, ale przy porównaniach można ten wpływ zredukować.

Trochę to wszystko nudne, ale projektując własny model warto chociaż się nad tym zastanowić.

 

Czasem odnoszę wrażenie że spora grupa naszych „wybitnych projektantów jachtowych” nie ma o tym najmniejszego pojęcia i powstają różne takie dziwadełka na wodzie. Bo tak się narysowało.

 

Ze skakanie dziobem na fali, jest jeszcze gorzej. Tu już wkraczamy w fizykę chaosu. Obserwując duże współczesne jachty regatowe można zaobserwować dwa trendy, jeden np. MINI 650, to jednostki z bardzo pełnymi dziobami, wręcz stworzonymi do pływania nad falą , funkcjonuje nawet określenie „pustak”, znacznie więsze od nich Maksi to już jednostki z wąskim wejściem linii wodnych. Dobrym przykładem są dwa jachty : WILD OATS i COMANCHE, rywalizujące między innymi w regatach Sydney to Hobart. Co je łączy, zarówno MINI jak i przytoczone MAXI mają bardzo skuteczne systemy balastowania, dodatkowe płetwy, zwiększające stateczność i wychylne kile. To pozwala prowadzić jednostkę prawie pionowo z pełnym wykorzystaniem powierzchni żagli i uzyskiwanie prędkości odpowiadających pływaniu w ślizgu (liczba Frouda Fn>0,6. Modele nie mają takich systemów balastowania i tu bym szukał kompromisu lub czerpał wzory z podobnych jednostek. Chyba najbliżej modeli są ostatnie jednokadłubowe jachty z AC , chociaż ich parametry przeskalowane do wielkości modelarskich są praktycznie bardzo trudne do osiągnięcia. Podobnie jak MAKSI.

DSC_0084.JPG

DSC_0081.JPG

DSC_0080.JPG

DSC_0083.JPG

DSC_0085.JPG

Pogo 3 L copie.jpeg

TeamWork-Magnum.jpg

Comanche Linesa.jpeg

Wild Oats XI (2013 lines).jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

    Duży sezon żeglarski już zakończyłem, jacht jest na brzegu, pod plandeką i czeka wiosny.  Jak to w życiu, na wszystko brakuje czasu, a może ja po prostu nie potrafię go zorganizować. Trochę popływałem, na wodzie spędziłem blisko 40 dni. I najważniejsze, zamknąłem moją pierwszą mazurską pętlę. Podczas lipcowego rejsu ze zliczenia wyszło, że na Mazurach przepłynąłem 21 600 Mm. To dokładnie tyle co południkowy obwód Ziemi. Leci już drugie kółko. Gdzieś na Śniardwach trochę „rudej” do szklaneczki za kółko i dalej.

 

    Czas wrócić do modeli. Polaminowałem pierwszy komplet płetw do G-2, drugi ma już poklejone rdzenie. Laminowałem rowingową tkaniną węglową połączoną z Aeroglasem 50 g/m^2. Płetwy balastowe i sterowe praktycznie nie różnią się obrysem, diabeł tkwi w szczegółach. Płetwy sterowe mają różną grubość profilu: 13% i 5%. To duża różnica. Pewnie właściwe rozwiązanie jest gdzieś pośrodku. Płetwy balastowe przy tej samej grubości maja mocno różniący się promień natarcia. Lżejsza z balastem 310 g ma ostry nosek, cięższa gruby ok. 3%. Obie nieco powiększoną powierzchnię niż w większości modeli.

 

   W modelarni mam już przygotowane dwa kopyta do zrobienia form. Trzecia forma powstanie na bazie otrzymanego od Przyjaciela w prezencie węglowego kadłuba. Kadłub oczywiście będzie pływał. Może już na wiosnę?

 

 

Na zdjęciach: trochę Mazur, płetwy do G-2 i GOTH RG

 

 

pic_2020_016.JPG

 

 

pic_2020_059.JPG

pic_2020_015.JPG

pic_2020_113.JPG

DSC_0020.JPG

DSC_0021.JPG

DSC_0022.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Andrzeju, czas płynie szybciej, niż kiedyś (podobno 4 x), jesteśmy w innej strefie galaktycznej, stąd ogromne zmiany na świecie, a nawet bitwy kosmiczne nad naszymi głowami (NTV). Idzie nowe, a Ty ze swoimi modelami pięknie wpisujesz się w nowe czasy radości i rozwoju. Tkanina węglowa to jest to. 

Gratulacje za mazurowanie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nie byłem do końca zadowolony z takielunku Gringo -1. Duża różnica pomiędzy zaczepem sztagu i want a kogutem powodowała zbyt duże wygięcie masztu. Postanowiłem to zmienić. Gringo-2 ma już zaczep znacznie wyżej i krótszego koguta. W tej sytuacji czas na nowe żagle. Zacząłem od zmiany obrysu i materiału. Tym razem żagle będą wykonane z ripstopu. Gringo-1 otrzyma komplet niebieski z pomarańczową głowicą, G-2 czarny z białą głowicą. Powinny nieżle wyglądać na wodzie. Czas pokaże.

Jak powstają moje żagle.

Po kolei:

 - najpierw zrobiłem projekt, później obrys z projektu przeniosłem na dostatecznie duży kawałek HDF-u (3 mm). Poprzednio pracowałem na brystolu, ale HDF jest zdecydowanie wygodniejszy nawet do przenoszenie brytów czy ich trasowania.

- kolejnym etapem było wycięcie (wstępne z dostatecznie dużym zapasem) brytów żagli. Mój grot będzie miał cztery panele, fok trzy.

- na szablonie do klejenia brytów dokładnie zaznaczyłem krawędzie sklejek tkaniny i wyciąłem je. Chyba najwygodniejszym sposobem jest na rozpięty bez naprężeń bryt naklejenie taśmy klejącej i obcięcie tkaniny po jej krawędzi.

- nakładamy bryty na siebie i odrysowujemy krawędź drugiego brytu. Obcinamy go i po usunięciu foli z taśmy klejącej delikatnie naklejamy bryt na bryt.

Kolejny bryt i kolejny i już prawie mamy żagiel. Dosyć istotne jest zostawienia na tym etapie sporych naddatków, szczególnie na liku przednim. Później łatwiej będzie się dopasowć do masztu i do zaplanowanych cięciw żagla. W przypadku jachtu klasy RG-65/NSS-650 powieszchnia jest ściśle określona i powinna wynosić prawie 22,5 dm^2.

 

DSCF4133.JPG

DSCF4134.JPG

DSCF4135.JPG

DSCF4136.JPG

DSCF4137.JPG

DSCF4138.JPG

DSCF4139.JPG

DSCF4140.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To normalna tkanina, tyle że bardzo cienka i mocna. Generalnie ripstop to tkaniny z wzmocnieniem przeciwko rozerwaniu, to ta krateczka z trochę grubszych włókien. Moje chyba są produkowane przez POLYANT, dostałem trochę ścinków od żaglowni która szyła żagle do mojego "Kopciuszka". I nie jest przezroczysty, to  że dobrze pod nim widać napisy to to samo co pod kalką techniczną. Żagielki z mylaru (folii) też nie są przezroczyste, folia jest lekko mleczna i dzieki temu dosyć dobrze widoczona. Takie żagle miały i MINI i Gringo i nigdy nie było problemu z oceną co i jak.

Skleiłem dwa trochę różniące się i obrysem i rozmiarami brytów groty. Teraz trzeba je okuć lub uzbroić w listwy, luwersy i inne takiem tak pierdułki, wzmocnić tu i tam. Normalność.

DSCF4141.thumb.JPG.2ef7324ce526ac43e6b04142fc7670a5.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś zrobiłem testy rogu szotowego. Do tej pory zakuwałem coś w rodzaju luwersa zrobionego z dwóch nitów alu 3 mm. Teraz chcę wypróbować trochę inne rozwiązanie zaczerpniete z dużych żagli. Mój poprzedni komplet na "Kopciuszku" miał w ten sposób zrobione niektóre rogi ( na zdjęciu wzmocnienie rogu halsowego na pierwszym refie) . Oczywiście modele mają swoje prawa, ale jak nie spróbujesz to się nie dowiesz.

Wzmocniemia z ripspotu o trochę wiekszej gramaturze  i trójkącik z drutu 0,6 mm. Po wykończeniu róg obciązyłem 1 1/2 litrową butelka wody. Wytrzymałość chyba lekko nadmiarowa. Zero trzeszczeń.

Tak to wygląda na zdjęciach:

pic_2013_052.JPG

DSCF4143.JPG

DSCF4144.JPG

DSCF4145.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.