Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mam doświadczenia w budowie i oblatywaniu dwusilnikowego elektryka o rozpiętości około 1,5 m.

Moim celem było uzyskanie dużo miejsca w kokpicie dla zamontowania aparatury FPV,
mój samolot miał również kadłub z otwieranym lukiem bombowym.

 

Kadłub był z włókna szklanego z epoxy (metodą traconego styropianu), skrzydło konstrukcyjne o dość grubym profilu.

Górnopłat, silniki osadzone na skrzydle, centralnie na wysokość w osi płata.

Oblatywałem to na baterii 3s 2300 mAh, Silniki miały regulatory 20A, nie pamiętam modeli, ale takie jak do fighterów ESA.

 

Konstrukcja była mało udana, kurzy się teraz w piwnicy, ale kilka lekcji można było wyciągnąć (mam nadzieję, że mogą być użyteczne):

 

1. Dwa silniki i duże skrzydło dają naprawdę niezły ciąg i dobrą siłę nośną. Waga modelu była około 1,5 kg, co nie stanowiło
dużego problemu, przynajmniej do stabilnych, poziomych lotów. Gruby profil skrzydła pozwalał na niezbyt szybki lot, dość duża wielkość
modelu pozwalała go dobrze obserwować.

 

2. Stateczniki poziome z tyłu okazały się zdecydowanie za małe. Dodatkowo przy mniejszej prędkości modelu (gruby profil skrzydła), większej masie zarówno poziomy i pionowy statecznik nie stabilizował lotu w sposób wystarczający. Robiłem próby z doklejaniem dodatkowych powierzchni z depronu, było widać pewną poprawę, ale przy zmniejszonej prędkości model potrafił przepadać nurkując gwałtownie.

 

3. Dwa silniki to też wyzwanie (u mnie działały przeciwbieżnie). Utrzymanie kierunku (przy za małym stateczniku pionowym) wymagało dużej uwagi. Model był bardzo trudny w pilotażu, mało stabilny zarówno przy zbyt małej, jak i zbyt dużej prędkości. Przy w pełni naładowanej baterii było lepiej, ale im mniej energii tym było gorzej (mniej zapasu pod dźwignią gazu).

 

4. Konstrukcje bombowców mają zazwyczaj mało wysunięty dziób (u mnie też tak było), co przy nieco zbyt ciężkiej konstrukcji kadłuba i mocowaniu sterów na ogonie utrudniało jego wyważenie. Mimo wysuwania baterii do przodu i dociążania modelu trudno było go dobrze wyważyć.

 

Zarzuciłem konstrukcję, może w przyszłości wykorzystam skrzydło, ale kadłub musi być inny - lżejszy, większy ogon, bardziej do przodu
wysunięty dziób. Poza tym nie spełniał on podstawowego założenia - miał ładnie latać. Różnica wobec dobrego górnopłata typu MiniMag (Multistar) była tak kolosalna, że do FPV ani lotów transportowych się kompletnie nie nadaje...

 

Polecam zatem zaczynać od czegoś prostszego, co więcej wybaczy młodemu pilotowi :-)

 

  • Lubię to 1
Opublikowano

Nie zauważyłem w tekście, czy po weryfikacji koncepcji pozostajesz przy pierwotnej skali?

Nie wiem, na jakim jesteś etapie z robotą, ale sugerowałbym model powiększyć, co najmniej do 1,2m, a najlepiej 1,4-1,5m.

To da Ci znacznie więcej korzyści i możliwości niż spowoduje strat.

 

Kibicuję:)

  • Lubię to 1
Opublikowano

Różnica oczywista :P Dzięki Patryku, że zwróciłeś na to uwagę. Jeśli masz jakieś sugestie, wal śmiało.

 

Sam chciałeś ;)

 

Sugestie mam dwie:

1. Powiększ jednak miśka do 1,5m, a stosunek powierzchni skrzydła do ramienia stateczników i powierzchnie stateczników przyjmij taki jak w Twinstarze (służę pomiarami jak coś).

Skąd ten pomysł? Bo Twinstar to taki kochany model, że jak go dobrze wyważyć i wyregulować to jest tak stateczny, że po po utracie zasięgu FPV sam powróci nad lotnisko (poważnie :D , zdarzyło mi się to :D ). A bardziej poważnie - jest to jeden z lepiej prowadzących się modeli jakimi latałem.

Da się to zrobić tak, żeby na oko wiele więcej się od Twojego wybranka nie różnił.

 

2. Zrezygnuj z tak ambitnego odwzorowania.

Zrób kadłub sylwetkowy (jako krzyżak), skrzydła wykonaj jako giętą płytkę depronu, lub z profilem KFM. Wtedy całość będzie w wadze park flyera, będziesz miał lekkie tanie wyposażenie i z uczciwym wzniosem może się prowadzić całkiem przyjemnie, nawet jako model na początek.

 

Jednak, mimo szczerych chęci, ciężko (dosłownie) widzę ten model jako taką konstrukcję jak planujesz. Jak już mówiłem, to trudna bestia będzie.

  • Lubię to 1
Opublikowano

Dzięki kolego borksa. Takie doświadczenia i rady zawsze są w cenie. U mnie zdecydowanie mniejsza waga, powiększone powierzchnie skrzydeł i stateczników, więc i zachowanie w powietrzu powinno być lepsze. Kto wie, jeśli zadziała może i kamerkę kiedyś dostanie, stanowisko strzelca aż się o nią prosi ;)

 

Bartku, bardzo mi miło :D  Rozważam przeskalowanie o 20 lub nawet 50%, ale to będzie kolejny etap po zmianie proporcji skrzydeł i stateczników.

 

Na razie przeprowadzam testy materiałów, styropian odpada, kruszy się jak dziki i łamliwy jest strasznie. Zaczynam rozpytywać znajomych o palety po sprzęcie AGD, będzie rzeźbienie. Mam jeszcze masę podkładów pod panele 3 i 5mm, piankę climapor 4 i 7mm, listewki sosnowe, wszelkiej maści taśmy, biurowe, pakowe, zbrojone włóknem szklanym, siatki do wzmocnień karton-gipsu i w ogóle wszystko co zostaje po remontach. Najważniejszy jednak składnik to EPP, bez którego raczej nie ruszę poza rysunki. Poszukiwania trwają.

 

Patryku, zaraz zerknę na Twinstara. A krzyżak... w sumie czemu nie? Można spróbować coś takiego wydłubać. Tylko co wtedy z rozmiarem? chyba nie 1,5m?

Opublikowano

Możęsz zaeksperymentować z kadłubem typu pudełko, będzie coś sylwetkowego a o wiele prostsze w budowie

I do tego sztywniejsze od krzyzaka - no i osprzet schowasz w srodku :)

Nosek zrobisz z kliku kawalkow sklejonych w bloczek i oszlifowac na finalny ksztalt.

  • Lubię to 1
Opublikowano

Moim zdaniem, EPP, doskonały wytrzymałościowo, jest jednocześnie trudniejszym od podkładów materiałem, jeśli chodzi o kształtowanie drobniejszych detali a przede wszystkim o wykończenie powierzchni - zarówno oklejanie jak szpachlowanie i malowanie.

Robiłbym z podkładów. I nie krzyżak, tylko bryłę - klasyczna konstrukcja półskorupowa lub uproszczona skrzynkowa o prostokątnym przekroju. To brzmi groźnie, jest bardziej czasochłonne, ale wynagradza sztywnością i możliwościami zagospodarowania wnętrza.

Pomijam drastycznie lepsze efekty wizualne, na których, jak pisałeś, Ci zależy.

  • Lubię to 1
Opublikowano

Panowie, jestem zachwycony waszym nastawieniem. Już nie widzę "zrób coś innego" a wreszcie "zrób to, ale inaczej" :D

Pomyślałem, że wykorzystam ten kadłub który już wcześniej zacząłem sklejać, popracuję nad skrzydłami i ogonem z uwzględnieniem większej powierzchni i nowych profili, a potem pójdę na łąkę i spróbuję jak to się zachowa w locie bez silników i elektroniki. Co wy na to?

 

Aha, palety z EPP po pralce i lodówce na dniach trafią w moje ręce. Jeżeli loty prototypu z pianki zakończą się pomyślnie, zacznę rzeźbić w docelowej skali.

Opublikowano

Trochę podłubałem przy skrzydle:

 

post-20808-0-95396000-1513213615_thumb.jpg

 

oczywiście  przy docinaniu profili coś gdzieś mi się zwichrowało i jeden (właściwie dwa, bo na obu skrzydłach) wyszedł za krótki. Na szczęście strona natarcia jest równiutka.

Pręciki łączące profile to bambus z zerwanej rolety.

Opublikowano

Żebro bym wymienił.

Kleisz klejem na gorąco? Jeśli tak, to chyba temperatura i jej zmiany deformują Ci połączenia i wykrzywiają geometrię. Albo jest trochę krzywo "tak po prostu". :P

Dobre i lekkie kleje do podkładów i drewna to polimerowy Dragon lub Uhu-Por oraz poliuretanowy Soudal 66A. Oba dostępne w sklepach i marketach budowlanych.

Przy klejeniu warto pozycjonowane części unieruchomić względem siebie. Sorry jeśli piszę oczywistości.

Opublikowano

Uhu por wyjadał mi piankę. Obecnie UHU Por stosuję tylko do EPP.

Polimerowy dragon - ma dwa style klejenia:

1. Długi - smarujesz elementy, składasz i czekasz dłuuugo - 12godzin do odparowania rozpuszczalnika. Możliwe jest poprawianie elementów po złożeniu.

2. Krótki - w stylu klejenia jak butapren. Najpierw nakładasz klej na obydwa elementy (np smarujesz jeden, przykładasz drugi i dociskiem rozprowadzasz klej - a potem rozdzielasz). Następnie czekasz do "wyschnięcia" - ma być pyło-suchy - po dotknięciu palcem ma się nie ciągnąć i dopiero składasz. Zależnie od temperatury otoczenia może to być 5- 15 minut - trzeba sprawdzać dotykiem. Gdy obydwie powierzchnie są "suche" - po przyłożeniu elementów klej łapie błyskawicznie. Pełna wytrzymałość też dopiero po kilku godzinach - ale dużo szybsza praca niż klejenie opcją 1.

 

Jedna zasada - klej trzyma gdy go nie ma. Jak dasz dużo kleju polimerowego to odparowanie rozpuszczalnika z całej objętości może potrwać wieki. Więc lepiej aby kleju było tylko tyle ile trzeba na powierzchni łączenia - wszystkie nadlewki to zbędny ciężar i utrudnienie w odparowaniu rozpuszczalnika.

 

To samo dotyczy kleju typu poliuretanowego jak Soudal. Tylko on klei na skutek reakcji z wilgocią. Nie ma wilgoci (np w powietrzu, lub dostarczonej sztucznie) - nie ma klejenia. Zazwyczaj wilgoć z powietrza jest wystarczająca. Soudal pieni się i pęcznieje (trochę jak pianka montażowa) - trzeba o tym pamiętać, bo potrafi wyciekać i brudzić z niezabezpieczonych szczelin a bez poprawnego docisku potrafi zdeformować klejone elementy...

Opublikowano

Uhu por wyjadał mi piankę. Obecnie UHU Por stosuję tylko do EPP.

Polimerowy dragon - ma dwa style klejenia:

1. Długi - smarujesz elementy, składasz i czekasz dłuuugo - 12godzin do odparowania rozpuszczalnika. Możliwe jest poprawianie elementów po złożeniu.

I tenże długi potrafi również - jak UHU - wyżreć podkład. Mi tak zrobił z zielonym Arbitronem.

Opublikowano

Oki, to kilka pytań:

Jakiej grubości depronem masz zamiar okleić to skrzydło?

W jaki sposób chcesz połączyć końcówki z centropłatem?

 

Przy tej cięciwie to ciężko Ci będzie uformować nawet 3mm depron przy oklejaniu natarcia. Lepiej będzie natarcie zrobić w ten sposób: odciąć 6-12mm z przodu żeber, dokleić tam pasek 6mm depronu (albo i dwa), po oklejeniu skrzydła dociąć i zeszlifować do kształtu.

Kolejna rzecz, to to, że ten profil NACA jest niewątpliwe lepszy z punktu widzenia aerodynamiki, ale znacznie bardziej trudny i upierdliwy do wykonania w przyjętej przez Ciebie technologii, w stosunku do poczciwego ClarkY.

Bo w przypadku płasko wypukłego profilu ClarkY  bierzesz dolną część poszycia, kładziesz na desce montażowej, rozrysowujesz na niej gdzie mają się znaleźć dźwigary, żebra itp, przyklejasz poszczególne elementy, zamykasz górnym poszyciem - i finito.

Z NACA tak łatwo nie będzie - i chyba dobrym rozwiązaniem było by zrobienie jakiegoś foremnika, lub kołyski montażowej.

Następna sprawa to dźwigar; to, co zrobiłeś, a i owszem trzyma te żeberka w kupie, ale nie za bardzo podniesie wytrzymałości gotowego skrzydła.

Górna i dolna listwa dźwigara powinny się znajdować w jednej linii, a przestrzeń pomiędzy można dodatkowo wypełnić np. przekładkami balsowymi, tak, żeby powstał dwuteownik (koniecznie należy tak zrobić w centropłacie, bo tam będą działały największe siły).

Jeśli zrobisz w ten sposób, to łatwiej też Ci będzie połączyć centropłat z końcówkami skrzydeł za pomocą bagnetów (np z rurki węglowej, czy kawałka sklejki). Samo sklejenie skrajnych żeber centropłata i końcówek - nie wystarczy.

 

Na koniec taka uwaga ogólna:

Wezmę sobie i posklejam parę elementów do kupy, a co mi z tego wyjdzie okaże się na końcu -  to kiepski sposób na budowę modelu RC.

Przed rozpoczęciem budowy (zwłaszcza jeśli jest to budowa od zera, na podstawie własnego projektu) powinieneś mieć ją przemyślaną od A do Z. Wiedzieć jak i z czego wykonasz poszczególne elementy, jakie rozwiązania konstrukcyjne zastosujesz (i co ważniejsze - dlaczego je zastosujesz).

Innymi słowy: zanim wytniesz i skleisz ze sobą pierwsze elementy powinieneś "w myślach" już kilkukrotnie złożyć cały model.

  • Lubię to 1
Opublikowano

Trochę podłubałem przy skrzydle:

 

attachicon.gifSAM_0016.JPG

 

oczywiście  przy docinaniu profili coś gdzieś mi się zwichrowało i jeden (właściwie dwa, bo na obu skrzydłach) wyszedł za krótki. Na szczęście strona natarcia jest równiutka.

Pręciki łączące profile to bambus z zerwanej rolety.

Cóż... rzeknę tylko że skrzydło podczas klejenia, musi obowiązkowo leżeć na równej, płaskiej powierzchni ( desce montażowej ), najlepiej drewnianej. Równej i płaskiej! Klejenie na jakimś kartonie pofalowanym, kiedy jeszcze jedno żebro wystaje poza tenże karton i zwisa w powietrzu, to bankowo zwichrowane skrzydło i kłopoty z późniejszym trymowaniem modelu. Innymi słowy: do d... z taką robotą. Chyba że powyższe zasady nie obowiązują podczas pracy z wszelkiej maści piankami ( na piankach się nie znam, rzeźbię w drewnie ).

Przepraszam za nieco ostry ton, ale moim zamiarem było dogłębne uświadomienie Kolegi... :)

Jeszcze o profilu: olej tego NACA, bo to profil wcale niełatwy konstrukcyjnie jak na pierwszy raz i zastosuj poczciwego Clarka Y. Albo lepiej i nowocześniej: S 7055.

Opublikowano

Kleiłem na dwa sposoby:

Pierwszy to 5 minut epoxy, drugi to wikol, oba od Dragona. Działają świetnie, ale: epoxy na moment pięknie łapie elementy, po chwili wszystko się rozjeżdża, a potem wiąże na kamień. To w połączeniu z nierównym tekturowym podłożem dało efekt jak widać. A ten nadmiar wikolu rzeczywiście mogłem zetrzeć.

Nie wiem czemu nie pomyślałem o unieruchomieniu części przed klejeniem. Może to dlatego, że po powrocie z imprezy troszku zachwianą miałem koncentrację ;)

 

Same profile to moje NACA które miałem wycięte jeszcze zanim temat się tu pojawił, zmodyfikowane wczoraj w stronę ClarkY (przyciąłem i podszlifowałem dolną część). Chciałem wykorzystać je skoro już są, ale nie ma problemu, przygotuje porządne ClarkY i powtórzę całą operację.

 

Dzięki za rady odnośnie kleju, w przyszłości na pewno dokupię UHU, a póki co będę używał tego co już mam.

 

Poszycie ma być z niebieskiej pianki Cezar 3mm z jedną stroną rowkowaną. Wstępne testy już przeprowadzone. Pianka podklejona od zewnątrz taśmą pakową i nieznacznie ugnieciona wzdłuż rowków daje się pięknie formować.

 

Połączenie końcówek z centropłatem miało wyglądać dokładnie jak dotychczasowe klejenie. Rowki na dźwigar w piance, ustawienie kąta (końcówki mają być uniesione o kilka stopni) i klej. Ewentualnie chciałem dołożyć po obu stronach centropłata jeszcze po jednym profilu żeby powierzchnia klejenia i była większa.

 

Teraz kiedy biorę te elementy w ręce, wnioski następujące:

Oba kleje trzymają świetnie, miejsca połączeń usztywnione ale całość konstrukcji daje się łatwo skręcać, konieczny trzeci dźwigar po stronie spływu, w linii przed lotkami (pytanie czy od góry czy z dołu?).

Odnośnie ułożenia dźwigarów równolegle, nie jestem pewien czy to zwiększy sztywność, wydaje mi się, że w niewielkim stopniu, jeśli w ogóle będzie zauważalna różnica.

Jeszcze jedna sprawa: klej trzyma super ale sama pianka nieładnie trzeszczy i obawiam się, że to ona mogłaby się porozrywać na połączeniach końcówek z centropłatem, więc obowiązkowo bagnety. Nie węglowe a bambusowe, bo jak pisałem, to tylko prototyp do sprawdzenia aerodynamiki ;)

 

Wiem Poharatku, że powinienem zacząć od super dopieszczonego projektu, ale nie jestem w stanie sam go opracować a w internetach nie znalazłem gotowego latającego modelu SB. Mógłbym przecież kupić/zrobić coś wedle podanej instrukcji, ale dla mnie to trochę jak zmontowanie mebli z Ikei, wszystko działa ale duszy w tym nie ma. Cóż, taki już jestem, myślę, eksperymentuje i serducho wkładam w swoją pracę, a wy dzielicie się wiedzą i doświadczeniem, za co jestem niezmiernie wdzięczny. Taki projekt nie może się nie udać  :D

 

 

Opublikowano
Oba kleje trzymają świetnie, miejsca połączeń usztywnione ale całość konstrukcji daje się łatwo skręcać, konieczny trzeci dźwigar po stronie spływu, w linii przed lotkami (pytanie czy od góry czy z dołu?).

Nie konieczny. Całość usztywni Ci poszycie, zwłaszcza na skręcanie.

Odnośnie ułożenia dźwigarów równolegle, nie jestem pewien czy to zwiększy sztywność,

Nie muszą być jeden pod drugim, ale tak sie b. często praktykuje, bo wtedy możesz zrobić środnik między dźwigarami, o którym wspomniał Marcin (przekładkę z pianki lub balsy słojami pionowo), a wtedy sztywność takiego dźwigara rośnie kolosalnie.

Opublikowano

 

Teraz kiedy biorę te elementy w ręce, wnioski następujące:

Oba kleje trzymają świetnie, miejsca połączeń usztywnione ale całość konstrukcji daje się łatwo skręcać, konieczny trzeci dźwigar po stronie spływu, w linii przed lotkami (pytanie czy od góry czy z dołu?).

  ;)

 

 

Dźwigary zapewniają tylko odporność na zginanie. Dodając nawet 4 dźwigary nie zmienisz wytrzymałości na skręcanie. Za skręcanie odpowiada poszycie. Tak jak napisał to Bartek.

 

Do tego dźwigary najlepiej ustawiać w najgrubszej części profilu - wtedy działają najlepiej - bo sa oddalone od siebie najdalej w płaszczyźnie zginania.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.