Viper Opublikowano 28 Czerwca 2023 Opublikowano 28 Czerwca 2023 Godzinę temu, jarek996 napisał: Marcin; tym razem BEZ pieluchy ? Jestem z Ciebie dumny Fajna wyprawa, pogratulować widoków, żarełka, piwka i towarzystwa Ja w ostatnią niedzielę pojeździłem po W-wie, pogoda była śliczna, zachęcała do "rowerowania" jak to niektórzy mówią (swoją drogą odlotowa nazwa ) , więc napiłem się mrożonej kawki (pozdrawiam Panów sprzedających kawkę z kawiarki nomen omen rowerowej przy Agrykoli, gdzie często goszczę jeżdżąc) i wyskoczyłem sobie nad Zegrze i przez nieco ponad pół dnia padło 94 km. I niby jeszcze upałów nie ma, ale jeden bidon to jednak za mało. Już zakupiłem drugi i w piątek zainstaluję koszyk by być przygotowanym na kolejne eskapady. 1
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. jarek996 Opublikowano 28 Czerwca 2023 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 28 Czerwca 2023 W dniu 28.06.2023 o 18:58, Shock napisał: Jak zwykle relacja i fotki "w dechę" ale Ty i sprawy kościelne ? Chyba tylko ze względu na córkę . \ Corka jest akurat przewodniczaca ateistow w mojej rodzinie ? Koscioly dlatego, ze na szwedzkim forum rowerowym jestem w czolowce przesylania zdjec w tematach: KOSCIOLY POZA KRAJAMI NORDYCKIMI POKAZ SWOJA KOZE (nie z nosa, tylko napotkane zwierzeta) JAKIE PIJESZ TERAZ PIWO Jezdze akurat w kraje, gdzie jest duzo kosciolow i kaplic, pasa sie setki koz i do tego zlopie mase roznego piwa ? P.S. rozmawialem z jakims miejscowym i twierdzil, ze dawno, dawno temu, bylo 365 kosciolow i kaplic w samym Ohrid!!! Z kolei Sw. Naum (ten od monastyru) byl uczniem Cyryla i Metodego , czyli postaci bardzo waznych w kulturze prawoslawia. W dniu 28.06.2023 o 19:07, Viper napisał: Jestem z Ciebie dumny Zrobilem to czesciowo dla Ciebie, a czesciowo z braku miejsca w moim miniplecaczku. No i wyszlo tylko (srednio) 35 km dziennie, a tyle to mozna bez siodelka ? To pierwsze zdjecie (chyba pierwsze) to sniadanko w Lin. Gospodyni zrobila gore racuszkow, wlasny dzem figowy, jajeczka i owczy ser. Do tego kawa i byla pelnia szczescia! Poniewaz jezdzilismy DOOKOLA wody, wiec nastepny projekt z corka, to rajd (dwa dni) dookola Bornholmu, czyli tym razem woda na zewnatrz ? Tez okolo 110 km , tyle ze mniej pod gore. Oczywiscie kapiele, piwka i inne przygody. Dunskie jedzenie jest troszke inne jak szwedzkie, wiec tez bedzie polegzotycznie. Mamy promy z Ystad (1.20h). Pierwszy rusza o 8.30 , wiec damy spokojnie ( z masa postojow) objechac pol wyspy. Drugi dzien powrot wieczornym promem. No i ja czaje sie na okienko pogodowe (weekend) na moje 300 km do Lagowa Lubuskiego (ze Swinoujscia). Niestety wtedy kiedy planowalem, lalo strasznie w pn-zach Polsce. Na 100% zrobie to niebawem (tym razem W PIELUSZCE) !! Na dole jeszcze kilka fotek z wyjazdu: 5
jarek996 Opublikowano 3 Lipca 2023 Opublikowano 3 Lipca 2023 Ja oczywiscie poza wyjazdami, ciagle walcze na szosie. Wczoraj np. (niestety sam) pyknalem 116 km. Nie pamietam czy sie juz tlumaczylem, ale mojej corocznej wyprawy Swinoujscie-Lagow Lubuski nie odbylem, gdyz w weekend w ktory mialem jechac byla BARDZO niesprzyjajaca pogoda. Przerzuce to na inny termin. W zamian odbylem fajna wycieczke (z kolega) po moim Skåne. Pojechalismy pociagiem do Hässleholm i tam zaczelismy przygode. Niby niedaleko od Malmö, a klimaty juz zupelnie inne. WIekszosc szutrami, choc zdarzaly sie odcinki asfaltowe. Wyszlo 183 km i ponad 1000m w pionie 3
jarek996 Opublikowano 5 Lipca 2023 Opublikowano 5 Lipca 2023 No i stalo sie! Na moja doroczna wyprawe do Lagowa ruszam jutro rano ze Swinoujscia. Zanalazlem piekne okienko pogodowe (w niedziele ma byc tam 30 stopni). Dzisiaj wieczorem prom do Swinoujscia i jutro start okolo 6.30. Mam tym razem do przejechania okolo 271 km. W piatek sobie odpoczne, a w sobote po poludniu (15-16) rusze w strone Morynia (122 km). Tam sie przespie, w niedziele rano zlapie pociag do Szczecina i okolo godz 12.30 rusze rowerem dookola (prawa strona) Zalewu Szczecinskiego. W Stepnicy mam sie spotkac z kolega (zjemy obiadek i walniemy po piwku) , ktory doplynie tam jachtem. Pozniej juz tylko do Swinoujscia i na wieczorny prom do Ystad. Bedzie 270 + 120 + 120 km. Oczywiscie fotki zamieszcze po wyprawie.
jarek996 Opublikowano 7 Lipca 2023 Opublikowano 7 Lipca 2023 Wczoraj walnalem coroczna (choc troszke inna kazdego roku) traske Swinoujsie-Lagow. Wyszlo tym razem 276 km , w tym okolo 60 na brutalnych brukach i raczej szutrach i lasach. Bardzo malo asfaltu. Pogoda ok , okolo 23 stopni i mocny zachodni wiatr (dla mnie boczny) . Srednia ( przez te bruki) to tylko 24 km/h (rok temu bylo ponad 26). Dzisiaj odpoczynek (choc nie taki lekki, bo wypilem chyba z 8 piw) , jutro 120 km do Morynia, a pojutrze 120 ze Szczecina do Swinoujscia. 2
jarek996 Opublikowano 10 Lipca 2023 Opublikowano 10 Lipca 2023 W sobote pyknalem tylko 120, ale za to w temp. okolo 32 stopni. Powietrze stalo w miejscu, wiec gdy wyjezdzalem z zacienionego lasu, bylo to jak wjazd do pieca. Wiekszosc z tych 120 km to bruki, lesne sciezki i szutry + moze z 15 km asfaltu (ale takiego siodmej kolejnosci odsniezania). Jechalem kawalek wzdluz Odry (przed Kostrzynem), ale niestety sciezka idzie poza walem, tak ze rzeki (jadac) nie widac. Pozniej (za Kostrzynem) , troszke jakimis zapomnianymi przez swiat wsiami, ale klimaty bardzo fajne. Do Morynia dojechalem o 20.30, ale niestety mimo ze miasteczko lezy nad przepieknym i czystym (dziewiatym pod wzgledem glebokosci w Polsce) jeziorem, klimat lekko tragiczny, ZADNEJ otwartej knajpy, ZADNEGO baru, zeby strzelic browca. Katastrofa!!! Zero ruchu i lekko przygnebiajaca atmosfera. Zaopatrzylem sie wiec w "biedrze" w 5 czeskich piw i pojechalem w miejsce noclegu. Niestety Andrzej ( gospodarz i wlasciciel) piwa (i nic innego ) nie pija ( mowi , ze jak zacznie, to mu moze posmakowac ?), wiec musialem obalic je sam. Dal mi kolacje (TZN odgrzal mi obiad), wiec najedzony przystapilem do osuszania zasobow. Towarzyszylo mi chyba 10 kotow (dwie kotki mialy mlode), dwa psy, do tego popiewal czasem kogut i gdakaly kury. Sielska atmosfera, wielki ogrod (czeresnie giganty). Po wypiciu pogadalismy jeszcze do 23 i poszedlem lulu. Obudzil mnie kogut i cisza. Spalem PRZEWSPANIALE! Pogadalismy jeszcze z ranca, wypilismy kawke i udalem sie (5 km) na pociag do Szczecina. Na stacji spotkalem czterech kolesi na rowerach UKRAINA. Jezdza sobie z sakwami na kilkudniowe wyloty ze Szczecina. W Szczecinie ruszylem do mariny, gdzie kolega ma lodke. Pozniewaz mial plynac w dziewiczy rejs po prawie rocznym remoncie, spakowalem rower na poklad i poplynelismy do Lubczyny. Po drodze po 3 browarki, w Lubczynie rybka (paragon grozy ?), pozniej jeszcze po jednym browarku (bylo ponad 30 stopni) i o 19.00 popedalowalem sciezka rowerowa (14 km) do Goleniowa. Tam wskoczylem w pociag do Swinoujscia i udalem sie na prom do domu. 3
Viper Opublikowano 10 Lipca 2023 Opublikowano 10 Lipca 2023 Ja ostatnio tylko po Wwie i okolicy. Na szybkie, a fajne wypady mam różne kombinacje Las Kabacki, Konstancin, wzdłuż Jeziorki i wzdłuż Wisły, albo dalej do Gass i Góry Kalwarii, albo na płn. do mostu południowego i dalej siekierkowskiego, albo wzdłuz bulwarów wiślanych. Dwa tygodnie temu wyskoczyłem nad Zegrze, fajna traska wzdłuż kanału Żerańskiego. Jak na szybko to robię 30-40 km, jak mam więcej czasu to więcej. Grunt że regularnie, kilka razy w tygodniu, czasem codziennie, dodatkowo wróciłem do biegania. Dziś rower w serwisie, większy przegląd i wymiana łańcucha. Bez pieluszek A tak swoją drogą, wiesz co to jest wing foil? Pierwszy raz widzaiłem to z dwa lata temu, w tym roku zacząłem się uczyć, polecam, odlot kompletny, wrażenia niesamowite.
jarek996 Opublikowano 10 Lipca 2023 Opublikowano 10 Lipca 2023 3 godziny temu, Viper napisał: A tak swoją drogą, wiesz co to jest wing foil? Ja , stary winsurfingowiec mialbym NIE wiedziec (na desce plywam od 89) ? Niestety kite mnie nie wciagnal i to raczej tez mnie nie wciagnie. Jak jestem gdzies na wakacjach, to czasem wypozycze klasyczna deske z zaglem, zeby troszke sobie poszalec.
Viper Opublikowano 10 Lipca 2023 Opublikowano 10 Lipca 2023 No patrz, ja na windsurfingu też pływam, trochę krócej od Ciebie co prawda. Kite podobnie mnie nie wciągnął, natomiast ten wingfoil jest niesamowity. To co mi psuło trochę to prawie metafizyczne doznanie jak suniesz w ślizgu nad falami na windsurfingu to ten łomot odbijającej się od fal deski. Na wingfoilu startujesz i jest cisza, tylko wiatr, a to wrażenie lotu niesamowite. A poza tym trochę mam skojarzenia ze snowboardem, a ja na desce jeżdżę od 30 kilku lat. Jak będziesz miał okazję spróbuj, według mnie warto
Viper Opublikowano 16 Lipca 2023 Opublikowano 16 Lipca 2023 Dziś w Wwie upał, na szczęście trochę podwiało, więc mnie wywiało nad Zegrze. Warunki do wingfoila znakomite. Ależ mi się to podoba, że też takich wynalazków nie było jak byłem młodszy. Pewnie tak jak Autor "Dni Barbarzyńców" wybrałbym się w podróż w poszukiwaniu fajnych miejscówek i wiatru, a teraz człowiek już poukładany i jedyne co może to wypatrywać w prognozie dni wietrznych i układać sobie dzień (w miarę możliwości) by skorzystać. No cóż, świat nie jest sprawiedliwy Sorry że zaśmiecam, ale to jedyny sportowy wątek 2
jarek996 Opublikowano 18 Lipca 2023 Opublikowano 18 Lipca 2023 Jak ja plywalem, to nie bylo jeszcze internetu. Moim jedynym (waznym) zajeciem, bylo ogladanie wszystkich widocznych flag w miescie, obserwacja chmur i "wywrozenie" z tego pogody (a raczej wiatru) ?
Viper Opublikowano 19 Lipca 2023 Opublikowano 19 Lipca 2023 Taa było jak piszesz, nie to co aparatura w telefonie co godzinę aktualizująca siłę i kierunek wiatru w konkretnym miejscu na mapie. To tak jak z nartami, jak opowiadam mojej Młodzieży jak kiedyś było to brzmi to jak bajka o żelaznym wilku. Moje pierwsze narty to były drewniane regle 28, ze stałymi wiązaniami sprężynkowymi, więc o odpinaniu można było zapomnieć. Narty długie, nie taliowane. Kiedy już dorobiłem się nowoczesnych jak na tamte czasy warstwowych polsportów i dostałem używane markery sprężynowe to byłem w siódmym niebie. Kolejne wiązania skrzynkowe markery kupiłem na wolumenie (taki targ w Wwie), za odkładane przez długi czas oszczędności. Kolejna sprawa z butami. To nie tak jak dziś wchodzisz do sklepu i masz kilkanascie typów i przumierzasz, wtedy rzucali do sklepu polskie karpaty (dość przyzwoite jak na tamte czasy, pod warunkiem, że nie trafiło się na słabą serię z jakiegoś dziadowskiego plastiku, który pękał na mrozie) i kupowało się jakie wpadły w ręce, dobrze jak mniej więcej pasowały. kończyło sie to tym, że po każdym tygodniu jeżdżenia miałem pościeraną skórę do krwi na przedniej powierzchni goleni, bo buty były niewygodne i obcierały , obandażowywałem nogi, wkładałem jakieś pianki by było wygodniej. Ale nie miałem innych i żadnych szans na inne, więc albo jeździłem na sprzęcie jaki posiadałem i cieszyłem się z jazd, albo nie jeździłem, innej alternatywy nie było. Nie mówiąc o tym, że takiego zatrzęsienia szkółek i instruktorów jak teraz też nie było, więc ktoś mi pokazał podstawy, a ja cyzelowałem resztę i to, ze po 40 kilku latach jeżdżę na nartach raczej lepiej niż średnio to tylko i wyłącznie moja determinacja, podobnie ze snowboardem. Kiedy zacząłem jeździć byłem pewnie jedną z pierwszych osób w Pl jeżdżących na desce, nikt mi nawet nie pokazał jak powinno się jeździć, bo nikogo takiego nie było, nauczyłem sie sam. Ale tak to było, albo chciałeś coś zrobić i musiałeś ćwiczyć, kosztem upadków, wzlotów do niebo, albo nie jeździłeś. Pamiętam pierwszy sezon na desce, kolana i siedzenie miałem mocno poobijane, ale się nauczyłem i jeżdżę raczej lepiej niż gorzej. 1
jarek996 Opublikowano 26 Lipca 2023 Opublikowano 26 Lipca 2023 OK, wracamy na siodelka! Ja dzisiaj wieczorem lece do Belgradu, skad jutro rano udam sie w strone Sofii. Razem bedzie okolo 720 km rozbite na 6 dni, czyli mozna powiedziec, ze zadne to pedalowanie. Przyjmujac, ze jade z predkosciami 24-26 (gravel), to wychodzi to tylko okolo 5 godzin dziennie w siodle. No ale poniewaz mamy wakacje, to polacze to z lenistwem i bede sobie robil czeste przerwy na rozne przyjemnosci. Pojade wzdluz Dunaju (przez Zelazne Wrota), a pozniej odbije na Stara Planine i dalej na Sofie. CO ciekawe, dobrych kilka lat temu jechalem PRAWA koncowka (i to doslownie) Starej Planiny, ktora konczy sie na przyladku Emona, nad Morzem Czarnym! Spalismy wtedy na samym koncu, wlasnie w miejscowosci (wsi) Emona)! Teraz pokonam gory z ich LEWEJ strony (patrz mapka na dole) ? Po drodze bede spal (m.in.) w czeskiej wsi w Rumunii, ktora ma niemiecka nazwe (Eibenthal). Mieszkaja tam prawie sami Czesi (dotarli tutaj na poczatku XIX wieku), waza czeskie piwo i serwuja czeskie potrawy! Bede przekraczal wielokrotnie Dunaj (promy i mosty), ale sie raczej w nim NIE wykapie (on wcale NIE jest modry!). Postaram sie wszystko opisywac (i dokumentowac zdjeciami) na biezaco, bo jakos przeciez trzeba zabic czas przed zasnieciem. Tutaj macie rozklad "wycieczki" : https://en.mapy.cz/s/kovodulole No i troszke info o czeskiej wsi w Rumunii: Eibenthal - Czech Village in Romania - Restaurant / Beerhouse / Penzion | Dubova | Facebook 2 1
jarek996 Opublikowano 28 Lipca 2023 Opublikowano 28 Lipca 2023 Na razie zalacze fotki z wczoraj, ale napisze wieczorem. Paragony NIEGROZY z Serbii: salatka szopska, pieczywo, talerz mies z grila (cielecina, wieprzowina, jagniecina) okolo 800g, fryty i 300 ml wina + woda gazowana i lod ( 2 galy) : 14,50 EUR 1
Viper Opublikowano 28 Lipca 2023 Opublikowano 28 Lipca 2023 Bałkańskie czy greckie sałatki i generalnie żarełko, zwłaszcza latem pycha Opisuj, nie byłem w tamtych rejonach od wieków, z przyjemnością oglądam/czytam.
jarek996 Opublikowano 28 Lipca 2023 Opublikowano 28 Lipca 2023 Dzisiejszy dzien: Rano prom na druga strone (oj, jakiego kaca mialem), pozniej do Golubac, ale okazalo sie, ze prom do Rumunii plynie dopiero o 16.30. Pojechalem wiec obejrzec twierdze Golubac, pojadlem pozniej w miescie i udalem sie na prom. Z promu ogien do Eibenthal (czeska wioska w Rumunii). Na szczescie wiaterek w plecy i szlo dobrze ponad 30. Na koniec 5 km szutrem pod gore do Czechow. We wsi wszyscy gadaja po czesku, leja czeskie piwo i serwuja czeskie zarcie. Spie oczywiscie u Czechow ? 1
jarek996 Opublikowano 3 Sierpnia 2023 Opublikowano 3 Sierpnia 2023 Rano niestety nie bylo sniadania, ale pani Czeszka zrobila mi w Rumunii turecka kawe ? Pogadalismy chwile i wsiadlem na rower. Najpierw zjazd (ale asfaltem) 500 m w dol (7 km) i jestem z powrotem na dunajskiej trasie. Pogoda super, sloneczko zaczyna przygrzewac i na pierwszej wspinaczce lapie Niemcow, ktorych mijalem wczorajszego dnia. Jada z sakwami do Isambulu, ale maja inna predkosc i dystans dnia okolo 60 km. Gadamy chwile i postanawiamy zjesc razem sniadanie w najblizszej miejscowosci. Dojezdza jeszcze Norweg na E-biku i jemy sobie w czworke gadajac o zyciu i naszych podrozach. Zmykam pierwszy, bo mam najdluzszy dystans do pokonania i to BEZ silnika elektrycznego ? Mijam fantastyczne miejsca, a po drodze ciagle wspaniale krajobrazy. Dojezdzam do Drobeta-Turnu Severin (niestety 25 km BARDZO ruchliwa droga z masa tureckich i bulgarskich TIRow), przejezdzam przez miasto i jeszcze 12 km E-75, zeby w koncu odbic w strone Dunaju i w mniej uczeszczane drogi. Robi sie znowu spokojnie, mijam podupadle ciche, zatrzymane w czasie rumunskie wioseczki, zatrzymujac sie w co trzeciej na piwko. Mam jeszcze 30 km do przejazdu przez Zelazne Wrota 2 i wjazd do Serbii. Pije ostatnie rumunskie piwo i przejezdzam przez zapore. Pozniej tylko 20 km i "laduje" w miastaczku Negotin, gdzie zatrzymuje sie na nocleg. Podczas kolacji towarzysza mi 4, czy nawet piec czworonogow. Zachowuja sie po francusku, zadnych warczen, szczekan czy innych przepyczanek. Kazdy czeka na swoj kes, a przy stole panuje bardzo mila atmosfera. Dwa sa miesozercami, a reszta wsuwa tez pieczywo i frytki. P.S. odnajduje tez zaginionego TITANA ( a nawet dwa, patrz zdjecie ponizej). Jest caly, wiec tamte znalezione szczatki to musi byc jakis inny "obiekt" 1
Viper Opublikowano 3 Sierpnia 2023 Opublikowano 3 Sierpnia 2023 Fajne psiaki A ja w każdej wolnej/wiatrowej chwili foiluję Ale takiej traski to Ci zazdroszczę, aczkolwiek jak planuję jakieś wycieczki to tylko po szutrach, bezdrożach, albo mało uczęśzczanych drózkach. Mam opory przed jazdą po drogach gdzie panuje średni, czy większy ruch (takie trochę zboczenie zawodowe, albo też doświadczenie ). Relacjonuj, bo fajnie się to ogląda i czyta. Miłej podróży
Gość Opublikowano 4 Sierpnia 2023 Opublikowano 4 Sierpnia 2023 12 godzin temu, jarek996 napisał: O kurcze, ale tam wielkie psy maja.
Rekomendowane odpowiedzi