Skocz do zawartości

szukanie modelu w lesie


AlekQ

Rekomendowane odpowiedzi

Poznaję smak latania na RC i nie jest to bezbolesne. Po kilku kretach zainwestowałem w małego trenerka, który jest wyposażony w układ stabilizujący. Samolocik jest bardzo wdzięczny. To Sky King, który można ostatnio kupić u skośnych braci za bardzo niewielkie pieniadze. Lata pięknie i już po kilku próbach udało mi się lądować w pobliżu punktu startu. Radość z sukcesów była jednak dość krótkotrwała bowiem latałem na dość rozległej leśnej polanie.

W czasie kolejnego lotu modelik oddalił się zbytnio na znacznej wysokości i trochę straciłem orientację jego położenia. Przypuszczając, że jest ciągle nad polaną obniżyłem lot aby sprowadzić go z powrotem. Okazało się, że był już za linią drzew i PRZEPADŁ. Oczywiście popędziełm go szukać jednak odległość zrobiła swoje a w dodatku nie byłem w stanie ocenić jak głęboko w las zdążył dolecieć. Po dotarciu do linii lasu z przerażeniem stwierdziłem, że busz jest absolutnie nieprzewidziany do wedrówek pieszych i musiałem wypatrywać scieżek używanych przez dziki. Widok od ziemi poprzez ten busz do korony drzew również był mocno iluzoryczny i powoli zacząłem się oswajać z myślą że modelik już był przeszłością. Dramaturgię sytuacji powiększał fakt nadchodzacej ciemności. Był wieczór. W tej czarnej rozpaczy oświeciła mnie myśl, że mogę włączyć silnik i próbować go w ten sposób namierzyć. Tak też się stało i w krótkim czasie odnalazłem go wiszącego niezbyt wysoko nad ziemią i w dodatku bez najmniejszych uszkodzeń. Tym razem skończyło się na nowym doświadczeniu w dodatku z pozytywnym skutkiem. Jak się bowiem dowiedziałem zdarzało się, że ktoś komu model wylądował na czubku drzewa po prostu ścinał drzewo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, AlekQ napisał:

Jak się bowiem dowiedziałem zdarzało się, że ktoś komu model wylądował na czubku drzewa po prostu ścinał drzewo. 

Rzadko kiedy używa się tak drastycznych metod i nie polecam  :)

Można podjechać pod straż i poprosić o "ćwiczenia w terenie" , można zadzwonić po pana który metodą  alpinistyczną ściągnie model, ostateczność to kamienie, łuk, wędka czy dron .

Oczywiście wszystko zależy od wysokości drzewa i wartości modelu ;)

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Shock napisał:

Można podjechać pod straż i poprosić o "ćwiczenia w terenie" , można zadzwonić po pana który metodą  alpinistyczną ściągnie model, ostateczność to kamienie, łuk, wędka czy dron .

Oczywiście wszystko zależy od wysokości drzewa i wartości modelu ;)

 

Komu by się chciało tak bawić. Ja tam wolę zabierać na latanie piłę spalinową ;)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś taką przygodę, w czasie lotu nad lasem pękł węglowy dźwigar(najlepsze, że pękł w czasie zwykłego poziomego lotu po linii prostej, a nie w czasie brutalnych manewrów parę minut wcześniej) i jedno skrzydło rozmiękło powodując utratę sterowności, model skończył ma czubku drzewa. Znalazłem go idąc po prostu w kierunku gdzie +- wylądował, co jakiś czas się zatrzymując, machając lotkami i nasłuchując dźwięku serw. Jak już go znalazłem po prostu dodałem gazu i sam się wyciągnął mieląc liście i drobne gałązki po drodze :D 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamontuj sobie brzęczka.
https://hobbyking.com/en_us/signal-loss-alarm-lost-plane-finder.html

Teoretycznie powinno się go wpiąć między kanał odbiornika, a któreś serwo, ale ja odcinam kabelki "wyjściowe" i wpinam wtyczkę na wolny port, na który miksuję sygnał z np. lotek. Nawet jak stracisz zasięg, to po jakimś czasie nieaktywności buczek zacznie wydawać dźwięki.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mi się przytrafiło, strażacy nie byli skorzy do pomocy, stwierdzili, że brak zagrożenia pożarowego i tyle. Musiałem sam z pomocą Taty i znajomego wdrapywać się na rozłożoną w pionie drabinę trzymaną, przez dwie osoby na przeciwko siebie. Nie powiem trochę bujało na jej czubku, ale model mimo lądowania na sośnie o dziwo wyszedł z tej przygody bez szwanku, A była to 3,5 kg spalinka więc byłem pod wrażeniem że takie lądowanie w koronach drzew jest aż tak delikatne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.