Skocz do zawartości

Bartek Piękoś

Modelarz
  • Postów

    4 705
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Treść opublikowana przez Bartek Piękoś

  1. Amen. Tymczasem dopasowane, ale jeszcze nie przyklejone poszycie, sklejone i wzmocnione od środka pęknięte żebro, wstawiony balsowy implant w uszkodzoną końcówkę lotki.
  2. Fajny pomysł. Będzie się oryginalnie prezentował. Kontrast między dołem a górą skrzydła powinien ułatwiać śledzenie w jego pozycji w powietrzu. Ja ciągle szukam malowania dla Fun Cuba.
  3. Marcin, nie mam zaufania do depronu, dlatego wzmocniłem drewnem. Chyba że chodziło ci o coś innego. Czemu wzmocnienia bez laminowania nie mają sensu? I które wzmocnienia? Te na ogonie, czy w ogóle? Jeśli kątowniki wzdłuż linii klejenia statecznika do kadłuba, to nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania w tym modelu. Przed oblotem (czyli z rozwiązaniem umocowania statecznika jak przed kraksą) na ok. 75% mocy wychylenia SK powodowały wyginanie się statecznika na boki. Poza tym, nie wiem ile razy walnąłem pionowym w futrynę przy przenoszeniu modelu, albo jak mi się kadłub przewrócił. Do auta wchodzi model "na styk", też nieraz zahaczyłem. Chyba, że miałeś na myśli kątowniki jako "zastrzały", oczywiście w środku, pod poszyciem . Przemawia to do mnie, dlatego zrezygnowałem z dalszego łączenia go z drewnianą strukturą kadłuba. Może i tak jest w istocie, ale gdzie ja to wyznałem? Myślę, że wiem, w których miejscach chrzanię robotę i ogólnie jak na humanistę najprostszą mechanikę ogarniam nie najgorzej . No dobra, ubodło mnie to . Chciałem się jakoś wybronić . Tomku, czyli jak? Co zrobić? Staram się tak właśnie do tych rzeczy podchodzić, a tu się okazuje, że d..a. P.S. Ech, fajnie byłoby czasem pogadać inaczej niż przez internet.
  4. Powiem szczerze, że się nie mogę doczekać nowego projektu . Bartosz, ty tak na poważnie? Mogłem. Jednak nawet tego nie rozważałem dzięki bardzo podstawowej i wycinkowej wiedzy z geometrii i mechaniki. Wiesz, dźwignia, ramię dźwigni, moment łamiący, itd. Samo przyklejenie statecznika byłoby półśrodkiem, bo wiotka jest cała depronowa część, do której miałby być przyklejony. Uznałem, że dobrze kotwiczenie statecznika wpuścić głębiej, przy okazji związując je z już istniejącą drewnianą strukturą. Czy to odpowiada na twoje pytanie? Swoją drogą, gdyby tak zrobiony statecznik się złamał w sytuacji kraksy jaką miałem, to podszedłbyś do tego bez takiego zdziwienia, jakie wyraziłeś wcześniej? Tak po prostu wyszło. Natomiast ta duża luka będzie oczywiście wypełniona.
  5. Ja tak chyba lubię porzeźbić... Jak byś to zrobił prościej?
  6. Remont ogona zmierza ku końcowi. Najgorsze za mną. Przygotowany do klejenia. Klejenie Soudalem 66A. Wszystko wchodzi na wcisk. Waga elementów drewnianych 3 - 4g. Jak coś poprawić to piszcie, bo zaraz będzie za późno. Klin z tyłu będzie dopasowany i wklejony po ustawieniu całości.
  7. Właśnie miałem napisać, że strasznie szybko lata.
  8. Opis brzmi bardzo obiecująco. Tym bardziej czekam na film. No i gratualcje już teraz!
  9. Hmmm... Pozostaje sprawdzić zestaw Mr. Color lub robić autorskie mieszanki. Skłaniam się do 2 opcji. Kto nam to zakwestionuje ?
  10. H54, H56 Mam ten zestaw, nie porównywałem, wychodzę z założenia, że ten sam producent - te same kolory. Jednak mgliście kojarzę informacje z netu, które chyba do porównania mnie skłonią... Czy aby nie ma różnic.... ? Ogólnie Mr. Color lepiej trzymają się powierzchni niż Hobby Color, ale nie wiem, czy nie pogryzą się z tymi cudnymi Eco Revolution. Zrobię test.
  11. Wiesz, ciężko powiedzieć, czy za bardzo, czy nie. Ja nie mam dostępu do dobrych kolorowych zdjęc. Intermediate blue Pactry jest podobno bardzo bliski oryginałowi. Jak stawiamy na wiernośc to cała seria Model Master Authentic się kłania, ale nie wiem jak z paletą US Navy. Dużo zależy jaką historię ma robiony egzemplarz. W klimacie Pacyfiku kolory szybko się zmieniały, ścierał je pył koralowy, a na lotniskowcach zżerała sól, blakły, potrafiły się różnic w zależności od dostawy i dostawcy. Jak prysnę mojego Gunziakami to będzie miał swój urok, taki bardziej wojskowy. Na razie jest jak napisałeś zbyt cukierkowy. Myślałem jeszcze nad domieszaniem niebieskiej do Gunze, ale czy to warto...?
  12. Paweł, ja wykańczałem akrylami eco revolution. Kolory są odległe od oryginału jak stąd do Księżyca. Rozumiem, że malujesz od początku? Pactry są bardziej niebieskie od Gunze, które zdecydowanie idzie w szarości. Mam zakupione jedne i drugie, ale chyba zdecyduję się na Gunze. Będzie bardziej szary a gwiazdy będą się ładnie odznaczać. Na tle Pactry gwiazdy niestety giną. Malujesz serią Mr. Color czy Mr. Hobby (organiczne czy wodne)?
  13. Jeszcze raz, w skrócie. Model powstawał wokół napędu - odwrotnie niż większość modeli, gdzie napęd dobiera się na końcu. Błąd powstał w chwili, gdy postanowiłem ten napęd ożenić z planami typowego deproniaka. To powinno ogólnie odpowiadać na twoje zdziwienie, czemu wręgi takie a takie, czemu nie drewno, czemu brak spójności konstrukcji, czemu wytrzymałość dzięki wzmocnieniom, zamiast dzięki materiałom, itd, itp. Inna sprawa, że można było zrobić z tym napędem i z tych planów i zrobić to lepiej. Dziwi mnie, że ten temat powraca, pół roku po oblocie modelu, a propos kraksy, w której, jeszcze raz to napiszę: BRAK USZKODZEŃ ZASADNICZEJ KONSTRUKCJI MODELU. Przeżył, (pokołował nawet do samochodu ) odpadło to, co odpaść powinno (poza statecznikiem, który był zrobiony po prostu słabo). Jakbym się sprężył to w 2-3 dni by znów poleciał.
  14. Dobrze, moim zdaniem, że zdecydowałeś się na start z podwozia. Wydaje mi się to dużo bezpieczniejsze, niż wyrzut. Na twoim miejscu chcąc uniknąć niespodzianki, dałbym najpierw wyważenie mocno przednie w odniesieniu do tego co piszą o modelu. Najwyżej nie będzie chciał wystartować. Potem sukcesywnie przesuwać w tył. Trzymam kciuki. Szkoda, że do Warszawy nie mam bliżej...
  15. Takim emocjom oprzeć się nie sposób . Podwajam więc remontowe wysiłki. Tak też mówił Andrzej (andrzej_t). Jestem dobrej myśli. Zwłaszcza, że w odwodzie jest silnik 540kV i lepsze śmigło. Bo nie był tak budowany. Idea wzmocnień była inna. To cudownie. Podwozie w moim, jakby nim mocno klapnąć, potrafiłoby zrobić szpagat. Dalej uważam, że porównanie firmowej pianki do modelu jak mój, jest nadużyciem. Jest bez sensu. Jak wyżej. Proszę, nie ciągnij tego porównania. Bartosz, gdzie w tym wątku pisałem, że wzmacniam dla uzyskania kretoodporności? Wzmocnienia były nie po to by szybko latał, a silnik nie jest taki, żeby udźwignąć zbyt ciężki model. Mnie samemu często zdarza się czytać pobieżnie i z doskoku. Jeśli dyskusja cię wciągnęła, a chcesz się dowiedzieć, dlaczego zrobiłem tak a nie inaczej, przeczytaj sobie pierwszych kilka stron wątku raz jeszcze. Tam jest wszystko kawa na ławę. Możesz też przeczytać artykuł w "Przeglądzie".... Tam masz wszystko w pigułce. Za wszystkie słowa uznania dziękuję. Następny model będzie na pewno drzewienny . Na pewno nie P-47, przynajmniej nie w pierwszej kolejności. Edit: Przedłużona belka statecznika. Poprzednia była śmiesznie krótka.
  16. Sorki, że się nie odzywałem. Już nadrabiam Dzięki, Robert. Oj, zwęża się. I to sama. Taka magia tego miejsca Stracił ten kawałek skrzydła, który miał stracić. To kawałek doklejonej pianki. Konstrukcja nienaruszona. Wiele już razy niektórzy koledzy, włącznie ze mną, pisali o niedostatkach konstrukcji tego modelu. Można go było zbudować lżej, lepiej. Technologia pancerna to jak rozumiem metafora. Idea wzmocnień (częściowo bezsensownych) ma swoje (tzn. moje ) uzasadnienie. Pisałem w wątku jakie. Chodziło o mocny i ciężki napęd. Gdzie jest sztywno, a twoim zdaniem nie powinno? Gdzie nie powinno być wzmocnień? Napisz, wypunktuj. Chętnie skorzystam. Z tym przewidywaniem start przy najmniejszym błędzie to nie dramatyzuj. Od dramatyzowania jestem tu ja . Ten model zliczył już kilka kraks, jedną równie spektakularną jak ta, i poza uszkodzonym podwoziem, nic mu się nie stało. Ster akurat nie poszedł. Poszedł cały statecznik razem ze sterem, który o dziwo nie ucierpiał, mimo że to on został uderzony. Statecznik to jedyny z elementów tego modelu, o którym wiedziałem przed oblotem, że jest słaby. Mimo wzmacniania został tyle razy uderzony, że zrobił się wiotki. Wiedziałem, że prędzej czy później będzie wymagał interwencji. Uderzenie w asfalt, nie pionowo, a w poprzek, z boku, nie dało mu szans. Rozumiem ideę tego porównania, ale przykład mogłeś wybrać sensowniejszy. Bez urazy. Co do uszkodzeń kadłuba - zaspokoję twoją ciekawość. Z na tyle dokładnych oględzin, na ile pozwala konstrukcja wynika, że nic się nie stało. Oczywiście, coś mogłem przegapić, ale kratownica na wysokości mocowania skrzydeł i przód na wysokości wręgi silnikowej (dwa miejsca, które najbardziej dostały po d...e) na 99,9% są w porządku. Jak dla mnie, od tonu krytycznego, przeszedłeś do tonu ironizująco-kpiarskiego. Ponawiam prośbę o wypunktowanie bezsensownych wzmocnień, zwłaszcza "tych wzmacniających wzmocnienia". Co do wąskiej uliczki i prędkości - tu się zgadzam w pełni. Vowthy, robertus, Masło - chyba macie rację z tą techniką podchodzenia, że to kwestia treningu i nawyku. Zauważyłem, że odkąd przestałem latać w Piastowie, mam zupełnie inny sposób podchodzenia do lądowania. Żadnych długich podejść, mniej pracy ciągiem, a więcej machania SW i niestety to się mści. Nie wiem czy to urok wąskiej drogi mnie spina, czy co... Tu trzeba kontrolować staranniej więcej rzeczy na raz (pion, poziom, samochody) i procesor mi nie wyrabia . Powód za dużej prędkości na podejściu - obawa przed przeciągnięciem, brak zaufania do swoich umiejętności i do modelu. Do modelu niesłusznie . Teraz uświadomiłem sobie, że wynika to również w dużej mierze z mojej pozycji przy lądowaniu. Lecę niemal na siebie i trudno mi śledzić prędkość, więc asekuracyjnie daję więcej gazu. Na nieokrojonej wersji filmu widać jak przed lądowaniem desperacko szukam miejsca w trawie na odejście parę kroków od pasa. A o klapach muszę przestać myśleć, a zacząć z nich korzystać . Zwłaszcza, że kąt zaklinowania jest teraz mniejszy. Beczki potrafi, pętle - chyba, ale z tym napędem nie będę ryzykował, choć kolega mówił, że da radę jak go rozpędzić. Chcę jednak mieć zapas. Wymienię silnik i śmigło i wtedy nie będzie przeproś Świetne filmy. Znam, znam, a jakże . Święta prawda. Będzie gotowy. I tym optymistycznym akcentem kończę chyba mojego najdłuższego posta w tym wątku
  17. Poniżej obiecany film z wczorajszych lotów zakończonych tak niefortunnie. Latało mi się o wiele fajniej, swobodniej niż poprzednio. Po pierwszym (najsłabszym) z trzech pakietów miałem zamiar pokręcić trochę akrobacji, ale sami już wiecie... Loty na ok. 80% mocy.
  18. Jeno mój cięższy to i siła większa. To jesteś kozak. Dla mnie to najtrudniejsze z możliwych ustawienie. Wtedy muszę zrobić najszybszy ruch głową, by śledzić blisko (a więc i szybko!) mijający mnie model. Wszystko, co jest punktem odniesienia (pobocze, nawierzchnia pasa) przesuwa się/przekręca. I mózg głupieje. Wiem, że nie jestem w tym odosobniony. Zrobiłem błąd, trzeba było lekko podciągnąć i siadać odlatując od siebie. Zawsze tak robiłem i było git. Teraz chciałem siadać szybko, bo z racji na zmieniony kierunek wiatru lądowałem w kierunku swojego auta. Odległość do auta była wystarczająca, ale nerwy wzięły górę . W dodatku nie zauważyłem, że stoję w najniższym miejscu kotlinki i po minięciu mnie model "szybciej się obniża" po droga się wznosi. Pierwsze podejścia (to nieudane było chyba trzecie) o mało nie skończyły się uderzeniem o pas. Do trzech razy sztuka... To goły depron, a dokładnie arbitron. A statecznik poziomy to szkielecik piankowy oklejony balsą. Co do mniejszych strat to polemizowałbym. Uważam, że odłamująca się końcówka ze styroduru, dobrze spełniła swą rolę, przejęła cześć energii. Tak miało być. Złamaniu statecznika pionowego papier na wikol raczej by nie zapobiegł skoro trzasnęła gruba, z gęstymi słojami, sosna. Choć może się mylę. O tym, czemu nie oklejałem - pisałem w wątku. Poza tym, większych uszkodzeń poszycia nie stwierdzono . Aha, naderwała się też część żaluzji chłodzenia silnika, ale łatwo będzie naprawić. Bardziej mnie martwi, że "cios w podbródek" dostała maska silnika i naruszone zostało jej mocowanie,a przez to geometria, gwarantująca wpasowanie się atrapy pod maskę. Zobaczę jutro. Dokładnie to samo sobie pomyślałem . Może przy okazji zainstaluję też amortyzowane kółko tylne-samoróbkę z zawiasu od skrzyni , które od dawna czeka na swoją szansę. Wymyśliłem już, że sztukowanie oderwanego poszycia na końcówce skrzydła będzie przebiegać wzdłuż linii podziału blach. Prawdziwych lub fikcyjnych .
  19. No co?! Nieprzyzwyczajony jestem, to mi wolno Wyglądało nieciekawie. Sam moment kraksy:
  20. Po dzisiejszym - zdecydowanie reflektuję.
  21. Żadnego dramatu nie ma, wszystko do naprawy, po prostu przeżywam. Tak naprawdę wiatr był nieduży. Prognozy też nie dawały więcej jak 2-3m/s. To nie wiatr, to pilot dupa . NIE TRAFIŁEM W PAS DO LĄDOWANIA. Nie miałem jak odejść od pasa (trawy, grząsko) i w końcu lądowanie robiłem na siebie. Kraksa nastąpiła na wysokości miejsca, w którym stałem. Zamiast przelecieć wyżej i lądować na odejściu od siebie, widziałbym czy jestem "na ścieżce"... Eeech... Samolot jak najbardziej do remontu, chyba że wyjdą jakieś uszkodzenia konstrukcji, których nie widać na pierwszy rzut oka. Najgorzej będzie z ogonem. Zresztą zobaczcie. Zastanawiam się jak duży kawałek poszycia wykroić. O! I naprawione Za to tu będzie jazda A to kompletnie nie wiem skąd. Czeka mnie jutro dokładne sprawdzanie, dziś robię sobie przerwę od modelu. Więc piwo w garść, i oglądanie z żonką jakiegoś fajnego filmu . (Chyba, że żonka szybko kimnie, to może wrzucę filmik z dzisiaj )
  22. Ze smutkiem zawiadamiam, że Corsair miał kraksę . Poważną. Zdjęcia wieczorem. Może film.
  23. Dlaczego szkoda? Fajnie go wypaciałeś. Brudas jak się patrzy! Kiedy oblot? P.S. Cholera, jak mi brakuje w okolicy latających modelarzy...
  24. "Piekło to ludzie..." Tak poważnie - to dzięki za uznanie . Zbieram się w sobie... Piotrze, wypsnęło ci się, prawda? To zasłona dymna? Pewnie właśnie podtaczasz ciężką armatę. Szlag by to... Wiedziałem, żeby nie pisać, że to waży 8g. Fajnie, że ci się podoba . A szkoda . Bo piękny jest. Na dzisiaj koniec prac przedstawia się tak Mocowania osłon popychaczy chyba zostawię takie płaskie. Miałem dorabiać wypukłe ze styroduru, ale jak tak patrzę to z samymi tulejkami wygląda to nie tak źle. Oczywiście czarne zostaną tylko osłony popychaczy. Ich mocowanie i tulejki - aluminium. Potem tylko okablowanie a iskrownik na koniec. Widać już metę.
  25. Malowanie jeszcze przede mną, ale jak patrzę na ile różni się kolorystyka barw Navy z Gunze Sangyo od mojej obecnej... to będzie rewolucja. Teraz mam zdecydowane granaty/błękity a w GS wszystko idzie w szarości. Jak umiejętnie zrobię prześwity starej farby to może być fajny efekt. Tymczasem... pomalowana zasadnicza cześć silnika P&W R-2800-8W - już ostatecznie. Przemalowany pierścień układu zapłonowego z amelinium na szary (dodatkowo został spłaszczony, zbliżając się przekrojem do prostokąta), pomalowane końcówki przewodów, w cylindrach pomalowane amelinium gniazda tychże przewodów. Aha, pomalowane śrubki na amelinium (tak, wiem, jestem chory) Wklejone cylindry W obecnym stanie waży 8g.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.