Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1. Wg monografii Glass/Kopański/Makowski - odrzucany w czasie pożaru lub awarii.

    Gdzieś też czytałem opis walk, gdzie jeden z trafionych pilotów odrzucił palący się zbiornik. Osobiście nigdy nie widziałem tego na własne oczy, więc bazować mogę albo na opisach monograficznych i pamiętnikarskich albo na analizie zdjęcia dokonanej przez kolegę modelarza. Skłaniam się ku temu pierwszemu :)

     

    Tak czy inaczej - był to zbiornik malowany od spodu jak i reszta samolotu w kolorze khaki

  2. wczoraj ważyłem moje zastrzały i wyszło w sumie 145g za cztery szt. Moje są konstrukcji drewnianej, przekładkowej tj. sosna+balsa+sosna a dural jest tylko na końcach, w miejscach mocowania

     

    Zachodzę w głowę jak Ci się to udało. Ja mam dural na końcach, jeszcze nie przekołkowany, ale tu się wiele nie zmieni, sklejka od góry i dołu 4x20, po środku dla wypełnienia przestrzeni trzy listewki 2x2, na krawędziach natarcia i spływu balsa półokrągła i jeden taki zastrzał waży około 50g. Po całości będzie z 200...

  3. Piotrze. To nie był taki odrzucany zbiornik paliwa o jakim myślisz. W Mustangu czy innych P38 samolot leciał na podwieszanych zbiornikach, potem je odrzucał i leciał na benzynie ze zbiornika głównego

    W przypadku P11 to BYŁ zbiornik główny, ale można go było odrzucić w przypadku trafienia i pożaru. Dzięki temu pilot miał szansę wydostać się z kabiny zanim spaliłby mu się spadochron i czapka, a w przypadku dobrego miejsca także awaryjnie wylądować.

     

    Co do malowania... Nie wiem czemu koledzy uparli się malować w "polskich" P11 spód na niebiesko.Owszem, "rumuńskie" P11 miały błękitne brzuszki, greckie P24 też, ale w polskim lotnictwie P11 był malowany tak, że cały kadłub na okrętkę był w kolorze khaki. I to okrągłe coś też było w kolorze khaki. I nie było żadnego celownika dla artylerii AA.

  4. # Nie wiem chłopaki co chcecie od proporcji tego modelu z planów.

     

    Chcemy tyle, że ten wg planów ma za krótki nos, przez co spód jest za bardzo zadarty do góry, wlot powietrza pod kadłubem też jest do kitu, a kształt statecznika pionowego to kompletne nieporozumienie.

    Owszem, tak ogólnie to on przypomina Mustanga, podobnie jak pinczer przypomina dobermana, ale diabeł tkwi w szczegółach. Twój model jest/był ładny, jeśli jeszcze fajnie lata/latał to ok, fajnie i super, ale gdybym miał się trzymać terminologii kynologicznej, to bym go określił "w typie Mustanga".

  5. Przygotowałem sobie plik pdf i poszedłem z nim do punktu gdzie mają druk fotograficzny, na kubkach, na płótnie, mały format, duży, co kto chce... I tam wydrukowali mi na laserze to co przyniosłem. Druk jest bardzo trwały, napisałbym "wieczny", ale taki to pewnie nie jest. Jednak na pewno utrzyma się dłużej niż reszta samolotu :)

  6. Niestety muszę przemyśleć inną kwestię. Otóż model oprócz SMS jest też wyposażony w "karabiny". Diody migają na czerwono w karabinach, a z głośnika leci dźwięk oddawanej serii. Błyski są ok i pewnie je zostawię, jednak z tym dźwiękiem lipa jest o tyle, że sam z siebie to jest słyszalny. Ale w zestawieniu z SMS - no nie ma bata, żeby ktoś usłyszał karabin... Zastanawiam się, czy dać wzmacniacz, mocniejszy głośnik czy olać temat...

  7. Trudno być pozbawionym emocji w przypadku pierwszego własnoręcznie dłubanego modelu (do tej pory latałem jedynie kupnymi ARF i KIT), w dodatku tak ciężkiego. Jak do tej pory najcięższe co miałem to F4U Corsair (Lanxiang, 1600mm rozpiętości) o masie około 3600 g gotowego do startu. Sama rozpiętość nie robi na mnie wrażenia, latałem już modelami większymi....

     

    Ale nie oddam sterów nikomu. Piotrze - czy swoją pierwszą dziewczynę też oddałeś do odbycia pierwszego próbnego lotu bardziej doświadczonemu koledze? Myślę że nie, więc mam nadzieję, że zrozumiesz moje powody :) I zamykam dyskusję na ten temat.

     

    Kończę drugie skrzydło. Przy okazji dokończyłem kilka spraw, na przykład mocowanie pakietów w komorze. Samolot jest wyposażony w SMS, czyli Sound Model System. Bardzo fajna rzecz, z głośnika wydobywa się dźwięk o wiele ładniejszy niż z silnika spalinowego modelarskiego, no i o wiele głośniejszy niż sam bzyk silniczka elektrycznego. Cudeńko. Głośne tak, że próba w zamkniętym pomieszczeniu odbywa się z narażeniem słuchu.

    Przy okazji założyłem śmigło. Rany, nigdy więcej...

    Model buduję w piwnicy. TO dość spore pomieszczenie, jednak od dwóch miesięcy sukcesywnie je zanieczyszczam pyłem z balsy, opiłkami i ścinkami. Staram się w miarę sukcesywnie to sprzątać, ale... Ale dziś przy próbie pracy silnika z obciążeniem (śmigło) podniosło się tyle kurzu, że do tej pory kaszlę. Masakra.

    Pozytywne jest to, że samolot już przy 40% bardzo ochoczo próbował złamać mi nogi i wyrwać się na wolność, i lecieć. Bez skrzydeł, bez szans na wzbicie się w powietrze, a próbował, taki twardziel... :)

  8. Kompletnie nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Przypuśćmy, że popełniłem jakiś błąd podczas prac i samolot się zwali - kolega będzie miał problem, bo pytanie - ja zawiniłem, czy on miał gorszy dzień i popełnił błąd? Chrzanić koszty takiego upadku, trochę drewna najwyżej trafi do pieca, natomiast "pójdzie się kochać" dwa czy trzy miesiące pracy.

     

    Nie. To mój samolot. Owszem, nie latałem do tej pory samolotami tak ciężkimi (bo jeśli chodzi o rozpiętość to mam większe) i zdaję sobie sprawę z tego, że P11 z pewnością nauczy mnie trochę pokory. Ale to moje dzieło i nawet jeśli ma się rozwalić to ja będę miał w tym udział od początku do końca

  9. Ja szachownice i inne oznaczenia wydrukowałem na folii samoprzylepnej. Jak już okleję samolot oracoverem to go pomaluję, nakleję wszystkie naklejki i na koniec jeszcze pociągnę po całości lakierem matowym.

     

    Nie podchodzę z taliba godnym fanatyzmem do wiernego odtworzenia konkretnego samolotu. Stwierdziłem, że wolę zrobić luźne nawiązanie, na tyle luźne żeby specjalista miał się czego czepiać, i na tyle wierne prawdzie historycznej, by przeciętnego laika olśnić. Samolot będzie oczywiście pomalowany "wrześniowo", czyli khaki na górze i niebieski na spodach płatów. Wszystkie szachownice trzymają wymiar wg instrukcji malowania jaką znalazłem w monografii. Godło jednostki co prawda sam narysowałem w Illustratorze, ale generalnie kosynier wyszedł jak się patrzy i będzie godnie oddawał godło 111 eskadry. Na ile potrafiłem wiernie odtworzyłem napisy P11c i inne takie n sterze kierunku, Odstępstwem będzie numer boczny i seryjny samolotu, tu pozwoliłem sobie na wplecenie daty moich urodzin korzystając z tych cyferek. :)

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.