Skocz do zawartości

skipper

Modelarz
  • Postów

    1 094
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez skipper

  1. Z dyskietki powinna zostać blaszka, niezły cienki dural. Biurowy spinacz (większy) wyginasz w I_I, obginasz na tym pasek blaszki dosyć ciasno tak żeby nie było luzów, w pasku robisz jeden, dwa otwory, końcówki druta zaginasz pod katem prostym lub troszeczkę większym do środka . Pozostaje przygotowanie paska sklejki blokującego część drucianą (ma wypełnić wewnętrzą cześć, z lekkim luzem do strony blaszki) . Zawias sztuk raz już jest. Grubość i materiały należy dobrać do modelu. W częściach łączonych zawiasem wycinasz szczeliny, odtłuszczasz zawias (ważne), wklejasz na dobry epoksyd, otwór w blaszce tworzy nit, sklejka blokuje część drucianą i to wszystko. Prędzej coś połamiesz niż urwiesz ten zawias. ------------------------- ps. znalazłem w swoim muzeum taka miniaturkę
  2. Powolutku zbliżam się do etapu wyposażania kadłuba. Na poczatek szkic systemu sterowania modelem. Nie ma żadnych rewolucji. To działa w pierwszym MINI, jedyna drobna różnica to lekka modyfikacja napędów sterów. Każda płetwa ma niezależny popychacz. Przy okazji postanowiłem zmienić luk serwisowy na dużo większy. Jutro będę robił formę na nowy luk. Średnica około 100 mm. Luk to pokrywka z puszki popularnej kawy. Kolor mi pasował - czerwony. sterowanie.pdf
  3. Zawsze mi się wydawało, że noże tokarskie nie służą do toczenia. Ja swoje pooklejałem taśmą do opakowań, przynajmniej klej nie przywiera.
  4. Narysowałem wersję z jedną windą. Nie jestem tym zachwycony i raczej nie będę robił jachtu w takiej wersji. Jak to ma działać. Winda ma bęben z trzema tarczami, każda o średnicy dopasowanej do potrzeb szotów danego żagla. Linki pracują podobnie jak na kabestanie, wybierając szot z jednej strony jednocześnie luzujemy z drugiej. Żeby uniknąć poślizgu szot jest w jednym punkcie przytwierdzony do bębna. Po wyjściu z bloczków zwrotnych na rufie każdy szot jest delikatnie napinany odciągiem gumowym. To ma za zadanie napiąć linki pod pokładem, tak żeby wykluczyć splątanie. Sterowanie opisałem w poście powyżej. Dodatkowo to co mi się nie podoba , to zwrot przez sztag wykonywałby się tylko przy wyluzowanych żaglach. Inna wersja (najprostrza) to taki uklad żagli przednich, który pozwoli również kliwra zapiąć na bomie, wtedy trzy żagle są sterowane pojedyńczymi szotami z osi jachtu. Drążkologia tradycyjna, drążek na siebie - wybrane żegle, od siebie - wyluzowane. Rozwiązania z dwiema, trzema windami już mają dużo większe możliwości, sterowanie i regulacja jest uproszczona. Najczęściej spotykane systemy opierają się na następującej zasadzie: jedna winda wybiera szot grota i napina pętle szotów sztaksli. Druga winda ustawia szoty sztaksli po dopowiedniej stronie w zależności od halsu. Tu wystarczy już przełacznik do sterowania drugą windą. Myślę, że zbudowanie normalnego kadłuba z drewnianym masztem i bomami i jedną windą szotową, na trzeci model w zupełności wystarczy i bedzie to rozsądna decyzja. Może później przyjdzie czas na coś bardziej skomlikowanego. W żeglarstwie, czy dużym czy małym bezwzględnie eliminowane są z powierzchni wody jednostki posiadające błędne rozwiązania. Taki rodzaj ewolucji. El_Draco_11_szoty_C.pdf
  5. Gips związał, jest jeszcze lekko wilgotny, to się czuje pod opuszkami palców, ale już pozwala na dalszą obróbkę. Zrobiłem otwory odpowietrzające i otwór wlewowy. Część cylindryczn otworu to tylko około 2 mm, powyżej jest stożek. Dlaczego. Przyczyn jest kilka, ale najważniejsze to skrócenie drogi podczas której wlewany metal mogłby zastygnąć i ławość wlewania. Na zdjęciach forma jest jeszcze opatulona w piankę, po tej operacji rozebrałem skrzyneczki i dzięki temu mocno wzrosła powierzchnia odparowywania wody. Odlewanie bulba z pianką na zewnątrz ... od razu można sięgać po gaśnicę lub wybrać znany numer rozpoczynający się od 9 lub 1.
  6. Najgorzej jak się spotka dwóch ludzi urodzonych w niedzielę, ale to rozumiem. Jak człowiek już tak jest doświadczony przez los to ma prawo do lenistwa. Po prostu siła wyższa. Mam pewien pomysł, jeszcze wymaga dopracowania, ale mam nadzieję, że to wyjdzie. Najgorsze jest to, że trzeba skorelować wybranie trzech linek, każda inaczej pracuje. Tu będą chyba niezbędne próby na żywym organizmie. Jak to ma działać. Winda wybiera szoty z jednej burty, szoty z drugiej są luzowane, ale żeby się nie plątały są napinane odciągiem gumowym. Grot też ma dwa szoty. Najważniejsza rzecz. Korektor wybrania szotów. To urządzenie to tarcza i trzy krzywki, na które nawijane są szoty. Krzywki, bo nie sądzę, żeby zachodziła jakaś liniowa zależność pomiędzy wybraniem szotów kliwra, foka i grota. To trzeba będzie ustalić doświadczalnie. Albo model, albo wymiana tarczy korektora. Dlaczego nie bezpośrednio na windzie. Ta która mam robi na 100% wychyleń 5 obrotów. Tarcza może wykonać tylko jeden obrót, czyli powinna być w przybliżeniu 5 razy większa. To takie luźne rozmyślania jak to zrobić. Forma na bulba się suszy, mogę kombinować. Teraz ten pomysł muszę jakoś narysować. Spróbuję jutro rano. I ostatnia uwaga, takie rozwiązanie drastycznie zmienia drążkologię. Drążek wybrany na siebie to szoty wbrane np. na lewą burtę, drążek przed neutrum to wyluzowany to szoty na tym halsie, drążek w neutrum i prawe i lewe szoty są wyluzowane, ..., drążek maksymalnie oddany to szoty wybrane na prawej burcie.
  7. Przemku, dlatego jak chcę mieć wysokość stania to odsuwam suwklapę i mam. Dlatego mam trzy foki (7,5) ( 4,5) (2,5), na tym ostatnim mógłbym pewnie podnieść cały jacht i jeszcze skrzynkę piwa. Dlatego II ref na grocie jest tak wysoko. Tak można w nieskończoność. Jeden z ostatnich produktów Northmana, bodajże nowy Maxus 26 ma pawęż jak moje drugie MINI, tyle że jak oglądałem zdjęcia jachtu z prób w basenie to przy ~45o ster (jedyny) już był w powietrzu. No to czym sterować w przechyle. Jak się płynie na silniku to nie przeszkadza taka pawęż. Znalazłem ciekawy system prowadzenia szotów dla konstrukcji z paroma sztaksalami, niestety na dwóch windach, ale chyba mam pomysł jak to zmodyfikować i przynajmniej jedną z nich zastąpić lżejszym serwem. Później przeleję to na papier. Może coś wyjdzie z tego.
  8. Zgadzam się, zresztą w # 15 napisałem, że w tej wersji środek ożaglowania przesunął się zbyt mocno do przodu i podałem rozwiązanie. Nie chciałem już robić kolejnego rysunku z dobrym zrównoważeniem, i tak ich już jest sporo (tych które powstawały trochę obok serii opublikowanych). Kiedyś obserwując na Mazurach, poczynania "człowieków" na wodzie stwierdziłem, że jest coraz więcej jachtów a coraz mniej żeglarzy. To smutne, ale takie czasy. Prowadząc kiedyś Dreamera jako wynajęty skipper ślicznego lipcowego poranka usłyszałem ,że musimy koniecznie płynąć do Mikołajek (byliśmy na południu Bełdan), bo nie maja prądu w swoich elektronicznych cudeńkach. Jedyna nierozładowana komórka to moja (była wyłączona). Rysując "El Draco" gdybym go rysował na papierze przy użyciu ciężarków i listewek zapewne wyglądałby tak samo lub podobnie. Liczydełka dają dokładność, resztę musisz mieć w głowie. Często czuję się jakoś dziwnie, gdy pozdrawiam przepływający obok jacht i nie mam odpowiedzi, gdy przed dobiciem do brzegu, pytam się czy mogę dobić obok, gdy ... itd. Po paru próbach odpuściłem ściganie się na wodzie. Większą frajdę mam ze swobodnego płynięcia tam gdzie chcę. Mogłem zacząć budowę innego jachtu, ale ten po kilku szkicach na papierze zauroczył mnie swoim kształtem. Jeżeli do tego dołączy się materiał, to mam nadzieję, że efekt kończowy bedzie taki jakiego oczekuję. Jestem też przekonany, że nawet z "modelarskim" ożaglowaniem ten mały jachcik będzie wzbudzał same pozytywne emocje na wodzie.
  9. Czytasz w moich myślach jak w otwartej książce i jak zwykle masz rację. Na odlew z tej formy trzeba będzie poczekać około tygodnia, tyle daję czasu formie na wysuszenie. Otwory odpowietrzjące będą dwa, wlewowy jeden. Zrobienie stożka na wlewie praktycznie niszczy górę formy, ale mając model zawsze można to odtworzyć, gdyby zaistniała taka potrzeba. Tego typu łódka to jednostkowy egzeplarz. Zdjęcia z poprzednich odlewów w # 69. To prawie rok temu (4.II). Tam zrobiłem jeden otwór odpowietrzający.
  10. Też mam taką nadzieję, zresztą poprzedni odlew wyszedł dobrze za drugim razem (za drugim bo dałem za mało metalu i nie wypełniło dobrze formy). To po blisko trzydziestoletniej przerwie. Wtedy to były balasty do wyważenia szybowców, dużo mniejsze, około 60-80 g. Przypomnę poprzedni odlew.
  11. Dobra wiadomość, tylko ta Bydgoszcz i Bytom tak daleko. Na razie odleję z tego co mam.
  12. Jest jeszcze jeden czynnik na który warto zwrócić uwagę. Temperatura ołowiu. Nie może być zbyt zimny bo w kontakcie z formą temperatura spada i następuje przemiana fazowa, nie może być zbyt gorący, bo wtedy procesy uwalniania wody z gipsu spowodują powstanie wewnętrznych wgłębień. Dużo łatwiej się laminuje. Michale, odlewacie czysty ołów czy stopy. Co prawda bulb w pierwszym MINI był z czystego Pb (stare plomby) i jego twardość nie była zbyt wysoka, ale powiedziałbym wystarczająca. Wtedy zastanawiałem się nad dodatkiem antymonu, ale za namową jedengo z forumowiczów odpuściłem. I chyba słusznie. Teraz mam ołów z ciężarków do wyważania kół. Sprawia wrażenie trochę twardszego, ale może to być złudzenie. Sam balast będzie jeszcze oblaminowany tkaniną szklaną tworząc jednorodny laminat z pokryciem płetwy balastowej. To powinno wystarczyć.
  13. Operacja rozdzielenie formy zakończyła się sukcesem. Wibracje wiertarkowe zadziałały, to chyba ich zasługa, że wewnętrzna powierzchnia formy wyszła dużo lepiej. Doskonale to widać na zdjęciu. Kolejne dowiadczenie. Teraz długi okres suszenia. To już wiem z wcześniejszych odlewów. Niedokładnie wysuszona forma, zawierająca ślady wilgoci to powstająca para wodna przy kontakcie z rozgrzanym metalem. Dodatkowo zachodzi odwrotny proces przemiany gipsu z wersji uwodnionej w nieuwodnioną. Nigdy nie próbowałem z cementem, forma byłaby trwalsza, może kiedyś. Poza wysuszeniem, pozostaje wykonanie otworów odpływowych i wlewowego.
  14. Jeden z dwóch bardzo istotnych momentów przy produkcji formy na balast. Pierwszy to formowanie górnego odlewu, drugi rozdzielenie formy. Zacznę od formowania górnego odlewu. Podsuszona forma została pokryta rozdzielaczem (bezbarwna pasta do butów), do formy został włożony model balastu, również wypastowany. Na to wszystko nałożyłem kolejną skrzyneczkę z zielonego paskudztwa i uszczelniłem połączenie taśmą malarską. Rozrobiłem gips, używam jakiejś masy szpachlowej – pozostałość po remoncie mieszkania, i wypełniłem masą formę. Przy wypełnianiu warto robić to partiami, zacząłem od noska, później z jednej strony bulba, tył i druga strona. To zapobiega tworzeniu się pęcherzy powietrznych pod masą gisową. Po wygłaskaniu czas na kolejną operację. Niestety zapomniałem o niej przy robieniu dolnej formy. Wibracje. To najskuteczniejszy sposób na poprawienie jakości form. Formy położyłem na deseczce na której najczęściej wycinam różne rzeczy ze sklejki piłeczką włosową. Do wiertarki wkręciłem jakiś pręcik lekko krzywy ( z prostym nie działa). Wirujący pręcik, wetkniety w jakiś otworek w desce, powodował powstawanie drobnych drgań, które powinny wystarczyć do odpowietrzenia masy. Czy tak się stanie, będę wiedział dopiero o rozdzieleniu formy.
  15. Lekka, raczej stylistyczna korekta kształtu kadłuba. Pawęż w poprzedniej wersji troszeczkę mnie irytowała. Ta wyoblona, wygląda moim zdaniem zdecydowanie lepiej. Oprócz czysto wizualnej poprawy, poprzez przesunięcie ostatniej wręgi do przodu lepiej układaja sie listewki zładu kadłuba. Sama pawęż to 20 mm nakładka z balsy. Nasz kolega z forum wprowadził kadłub "El Draco" do popularnego programu FreeShip i za moją zgodą opublikowal go na zaprzyjaźnionym forum żeglarskim. Pozwolę sobie go upublicznić w tym miejscu. Dziękuję Mirku. Dodatkowo poprawiony rysunek linii kadłuba. Szukałem i nadal szukam różnych rozwiązań prowadzenia szotów. Niektóre są ciekawe, ale nie znalazłem żadnego które by pozwało na obsługę szotów tylko jedną windą, wersja sztaksli (kliwer i fok) z dwoma szotami. To co mi kołacze po głowie to winda z nawijakiem z trzema rolkami, na dokładkę o różnej średnicy. Plik do FreeShipa jest spakowany. Może nie działać na starszych wersjach. ED.zip El_Draco_01.01.pdf
  16. Forma spędziła noc na kaloryferze. Rozdzielenie kopyta odbyło się bez problemów. Teraz czas na zamocowanie kołków ustalających. Kołki to podpórki do półek. Dwa wystarczą. Powierzchnia wewnętrzna ma na środku kilka ubytków, ale ta wielkość i ilość jest do pominięcia. I tak powierzchnia balastu będzie szlifowana. Wtedy jest dużo łatwiej usunąć nierówności zewnetrzne.
  17. Przygotowałem skrzyneczki na formy gipsowe. Materiał doskonale znany, chętnie używany szczególnie przez poczatkujących modelarzy lotniczych. Kiedyś przymierzałem się do pianek, ale to materiał lichy i paskudny, na dokładkę w moim odczuciu uczący bylejakości w modelarstwie. Akurat w sam raz na skrzyneczki. Polepiłem dwie, (jedna w rezerwie) i zaformowałem w masie gipsowej bulb. Teraz trzeba uzbroić się w ciepliwość i spokojnie wysuszyć odcisk. To dopiero połowa formy. Póżniej kołki ustalające i kolejna forma.
  18. Ostatnie wręgi kadłuba, pozostała pawęż, ale coraz bardziej przychylam się do jej lekkiego zaokrąglenia i pochylenia. W zasadzie na podstawie tego co już opublikowałem można rozpocząć budowę. Teraz trzeba przygotować materiał na wręgi czyli z forniru mahoniowego zrobić sklejkę. El_Draco_09.pdf El_Draco_10.pdf
  19. Powolutku wkraczam do odlewni. Na początek kolekcja "spławików". Od prawej model bulba do pierwszego MINI, drugi do MINI 02 i dalej już tak trochę na zapas, może później dorobię do nich jakieś kadłubki. Trzeci planuję do wykorzystania w MINI w wersji bardzo lekko wiatrowej (masa balastu ~ 300 g). Przy tak małym balaście decydującym czynnikiem będzie stateczność kształtu. Bulb ma tylko zapobiec zrobieniu "grzyba", lub inaczej zapewnić dodatni moment prostujący przy przechyle przy którym maszt z żaglami lekko wchodzi w wodę. To trochę balansowanie na krawędzi, ale obliczenia pokazują poprawność tego rozwiązania do około 1,5 m/s. Dla skoczków narciarskich to już prawie powód do odwołania imprezy.
  20. Coś bardziej konkretnego na temat zmiany ożaglowania. Narysowałem wstępny plan ożaglowania gaflowego, oznaczyłem go jako C. Dwa sztaksle, jeżeli popełniłem błąd oznaczając latacz jako kliwer, proszę wybaczyć. To nie ma dużego znaczenia. Jakie wnioski można wyciągnąć. - obniżenie ożaglowania poprawi stateczność, zmniejszając o 24% ramię. - na kursach pełnych zwiększy się moment skręcający, potrzebne będzie większe wychylenie steru dla zrównoważenia jachtu - znacznie do przodu przesunął się środek ożaglowania, co może powodować zawietrzność modelu, receptą byłoby cofnięcie masztu do tyłu. - niższe ożaglowanie, to również niższa prędkość wiatru działającego na żagle, ten spadek prędkości jest bardzo wyrażny w przedziale 0-0.5m, a musimy pamiętać że "moc" naszego silnika jest proporcjonalna do kwadratu prędkości. - niższa sprawność tego modelu ożaglowania przy płynięciu na wiatr, z wiatrem jest odwrotnie. Tu mała dygresja. Pierwsze rysunki "El Draco" pokazywały go jako slup bermudzki. W tej wersji z cofniętym masztem to jest już kuter gaflowy. Teraz mam dylemat do rozwiązania. Wizualnie obie wersje są poprawne, nie straszą. Slup bermudzki na pewno jest prostszy w obsłudze i taklowaniu. Nadal nic nie wiem. Prawie na pewno najpierw zbuduję wersję z ożaglowaniem "A". A później ? El_Draco_03_C.pdf
  21. Kolejny mały kroczek do przodu. Wkleiłem podwięzie wantowe i olistwowałem krawędź burty. To wzmocnienie łączenia burty z pokładem. W miejscu mocowania powięzi będzie naklejona jeszcze jedna, krótka, fazowana około 10 cm listewka uszczelniająca przy okazji wyjście podwięzi na pokład. Sklejka z podwięzią jest wklejona epoxydem (DISTAL Classic), listwy poliuretanowym Soudalem.
  22. Nie mam pomysłu. Przy takim układzie jak na rysunku bez problemu obsługuję jednym szotem foka i grota. Ale kliwer lub latacz ma róg halsowy na obrysie foka, wózek z racji wysoko położonego rogu halsowego jest położony w pobliżu szyny szotów foka (narysowalem go za, ale to nie jest reguła). I ma dwa szoty. Na razie cały czas wychodzą mi co najmniej dwie windy: a. pierwsza winda obsługuje tylko grota, druga oba sztaksle b. pierwsza winda obsługuje grota i foka , druga kliwra. Oba układny sa trudne do regulacji z uwagi na nieproporcjonalne ruchy szotów dla różnych stopniów wybarnia żagli. Wariant " b" wydaje się lepszy. Ale to moja, czysto teoretyczna opinia. Może próby coś pozwolą ustalić. Jeżeli niczego nie wykombinuję, prawdopodobnie będzie na poczatek klasyczny układ modelarski: prosty i dzialający.
  23. Fok bez bomu i grot na jednej windzie to jeszcze wiem jak zrobić, ale jak do tego układu podpiąć kliwra to już nie bardzo mam pojęcia. Przemku, czy możesz zrobić zdjęcie jak są prowadzone szoty foka na Twoim jachcie, może coś mi wpadnie do głowy. Cały czas pamietam, że fok z bomem praktycznie generuje bardzo małe siły na szocie, wybranie foka tradycyjnie prowadzonego to już spora siła.
  24. Długo zastanawiałem się nad zmianą ożaglowania. Ta za sprawą Przemka. Na warsztat wziąłem typowy kuter gaflowy (może z topslem). Problemy do rozwiązania: I. usztywnienie masztu - baksztagi , dodatkowa winda to już trzecia lub druga - wanty cofnięte do tyłu, stosunkowo wąski kadłub nie pozwala na zbyt mocne cofnięcie to z kolei ogranicza wychylenie bomu na kursach wolnych, potrzebne dodatkowe wzmocnienia w kadłubie II. sterowanie żaglami - wprowadznie kliwra lub latacza wymusza zastosowanie dodatkowej windy do niezależnego wybierania szotów tych żagli. W środku miejsce by się znalazło, ale ciężar dodatkowego wyposażenia (winda + mocniejsze zasilanie) sprawiłby sporo kłopotów przy tym małym jachciku. - fok bez bomu, to planuję jako docelowe ożaglowanie w tym modelu. Rezygnacja z bomu komplikuje troszeczkę sytuację. Chcę poeksperymentować z wózkiem szotów na szynie, na podobnej zasadzie jak w dużym jachtingu robią niektórzy dla leniwych żeglarzy foki samohalsujące. III. niższe ożaglowanie. To w zasadzie nie wymaga komentowania, najprostrza zmiana, musiałbym tylko sprawdzić jak wygląda zrównoważenie. IV. ożaglowanie w wersji kuter gaflowy ale statyczne, nie przeznaczone do pływań. To by ładnie wyglądało, ale jakoś nie mam przekonania do niedziałających modeli. Na razie będę budował według dokumentacji którą już częściowo zaprezentowałem. Podobnie jak budowa i pływanie MINI.650.01 pozwoliło na znalezienie odpowiedzi na bardzo wiele pytań, myślę że bogatszy o doświadczenia wynikające z budowy i doświadczeń nad El Draco będę mógł pokusić się o zaprojektowanie i zbudowanie kolejnego „old timera”. Przygotowałem kolejną porcję rysunków, tym razem są to już rysunki wykonawcze wręg od częsci dziobowej do pokładówki. Mirek (MJS) wprowadził kadłub do FreeShip'a, duże podziękowanie z mojej strony. Ponieważ dokumentacja ma mieć charakter ogólnie dostępny do niekomercyjnych zastosowań, myślę że będziemy mogli podziwiać jego pracę nad moim jachtem. Jeszcze raz dziękuję. El_Draco_05.pdf El_Draco_06.pdf El_Draco_07.pdf El_Draco_08.pdf
  25. Jak coś mi trafi w oko, lub usłyszę dam znać. W tak zwanym międzyczasie wytrasowałem cięcie końcówki płetwy balastowej. Z projektu wynika, że pomiędzy spływem a cięciwą przylegającą do bulba jest 89.1o. Ulubiona ekierka załatwiła sprawę. Tyle do obcięcia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.