



-
Postów
1 094 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez skipper
-
To trzeba już budować. Czy planujemy coś na środę? Później będzie trochę chłodniej i obawiam się lodu.
-
Możemy się umówić, raczej na Dojlidach lub na Balatonie, tu mam zdecydowanie najbliżej i raczej przed Świetami. Niestety nie mam samochodu i dlatego te ogranicznia odległościowe. Planowane pływanie z kolegą to na dużych czy małych łódkach? W środę nie powinno być najgorzej.
-
Grzegorzu nie pan, mam na imię Andrzej, Myślałem o Dojlidach, ale póki tam żeby się doczłapać z Mieszka potrzebuję około 50 minut spaceru, po drodze mam urząd skarbowy. Zła okolica. Pewnie tam zagoszczę, ale kiedy? Dziś to był taki mały spontaniczny wypad. Kilka dni temu gdy wracałem przez łąki w wykopie były jeszcze lód i to dysyć sztywny na wodzie, podobnie jak na Dojlidach. Kamyk rzucony na lód nie kruszył go. Mój podstawowy akwen to tzw. "Balaton" na Wygodzie (2km), tam wodowałem MINI . Mam jeszcze jeden filmik z dzisiejszego pływania, ale jest ciut za duży. Jutro go trochę zmniejszę i upublicznię. Tam mam zarejstrowane dwukrotne "tyknięcie" dna.
-
Po niedawno zakończonym szczycie klimatycznym z dużą doza optymizmu patrzę na grudniowe a może i styczniowe pływanie. Tego nie wykluczam. Luty też może być ciekawy. Ten zbiornik chyba zaliczyłem ostatni raz. Woda fajna, spokój, żadnych męczyryb bo tu się nie zlęgły nawet cierniki, wiaterek jak widać, wysokie brzegi to sporo odbić, zakrętów, generalnie turbulencja na poziomie lustra wody. Coś jak na Bełdanach w Ozonku. Niestety trochę mało wody, co kilka metrów zwrot, ale mimo wszystko miła niedziela z odrobiną żeglowania. Próbowałem coś nagrać, przy okazji odkryłem że mój aparat fotograficzny jest wrażliwy na nadajnik. Gdy się podciągnie głos, to sporo szumu. Bez obrabiania, jeden z podmuszków. podmuch.zip
-
Dziś, wykorzystując spore jak na grudzień ciepełko postanowiłem przeprowadzić prawdopodobnie ostatnie w tym roku pływanie. Przy okazji był to test wykopu na pobliskiej budowie. Przez blisko godzinę pływania cztery razy dotknąłem dna, ale bez efektów ubocznych, nie musiałem bawić się w morsa. Na zdjęciu _04 ratuję "Kopciuszka" z opresji. Wiaterek bardzo słaby, nieliczne podmuchy (chyba termiczne) na moment rozpędzaly mały jachcik, ale to tylko momenty.
-
Może nie jest to dokladnie to co na zdjęciu w poście powyżej, ale idea pozostala: dwa policzki, pomiędzy nimi płetwa. Po wstępnym montażu można delikatnie poprawić geometrię i wymienić śróbki na nity. Lżej i pewniej. Drugie urządzenie będzie symetryczne.
-
Pierwsza żaglówka RC
skipper odpowiedział(a) na 3d0 temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Podoba Ci się Phoenix , to poczekaj aż bedzie dostępny. -
Gdybym dysponował frezarką pewnie bym tak zrobił, niestety najbardziej skomplikowane narzędzie którego używam to wiertarka. Prawdopodobnie zrobię konstrukcję ideą podobną do tej na zdjęciu. Dwa policzki znitowane przez tuleje dystansowe plus oś płetwy. Szerokość policzków to 15 mm. Mogę też wrócić do konstrukcji z pierwszego jachtu, tam płetwa (dużo mocniejsza) jest na stałe.
-
Nie doceniłem twardości duralu wybranego na urządzenie sterowe. Pierwsze gięcie, pomimo odpuszczenia, porażka. Za "dobry" dural. Teraz mam dwie wersje ciagu dalszego: - zmieniam materiał, coś bardziej miękkiego pozwalającego na gięcie na niedużych promieniach - zmieniam konstrukcję Coś pewnie wymyślę, ale na razie stanąłem na środku skrzyżowania. Chyba w ramach relaksu posłucham mojej ulubionej wersji (Cream - Crossroads). Niestety jest krótka.
-
Wygrzewanie, jeżeli to możliwe, powinno się stosować przy każdym laminacie. E 53/Z1 pełną wytrzymałość osiąga po około 30 dniach w t. +20oC. Wyższa temperatura znacznie przyśpiesza proces sieciowania.
-
Oglądam, oglądam również pod dużym skosem, to pozwala szybciej wychwycić brak płynności linii. Czasem rysuję ze skrótem np po x, to wygładza. Na tym etapie jest jeszcze wiele rzeczy do opracowania. Założę oddzielny temat, tu była tylko nazwijmy to malutka reklamówka, nie chcę mieszać jachtów. Co do steru, sam nie wiem. Tak dużo problemów do rozwiązania, choćby napęd takiego steru.
-
Nareszcie coś zaczęło się dziać w dziale okretowym. Budowa MINI troszeczkę stanęła z powodu mnogości zajęć. Laminatami zajmuję się dosyć długo. Żywice powinno się mieszać w odpowiednich proporcjach. Podaję właściwe ( w oparciu o karty towarowe) proporcje E 52+Z1 : 100 cz.w+13 cz.w lub 67 cz.obj.+ 10 cz.obj. E 53+Z1 : 100 cz.w+10 cz.w lub 87 cz.obj + 10 cz.obj. Jako ciekawostkę przedstawiam pierwsze szkice nowego projektu. Nazwałem go El Draco Lc=1000. S~40 dm2 EL_Draco_balansl_0001.pdf
-
Dzięki Mirku, nie przesadzaj. Nie bardzo chce mi się siedzieć nad tym w niedzielę, za to trochę ruszyłem El Draco. Mam już wstępnie rozrysowane wręgi. Zapowiada się rewelacyjnie. Przynajmniej wizualnie. Zrównoważenie wyszło Ok, 12 % wyprzedzenia przynajmniej zgadza się z tym co pisał Milewski w swoim podręczniku dla tego typu kadłubów. Rysunek widziałeś. Zastanawiam się czy go zaprezentować. Robię jeszcze drugi komplet cieńszych płetw do MINI. Tam zamiast dźwigara sosnowego będzie wklejony płaskownik węglowy 3*,5 na sztorc. Też tylko w środkowej części płetwy. A całe urządzenie powinno wyglądac mniej więcej tak jak na tym szkicu. Na haczyku z wygiętego języczka będzie amortyzator gumowy. Te nowe płetwy są szeroko rozstawione, wystają poza obrys kadłuba.
-
Nowe urządzenie sterowe w dosyć istotny sposób różni się od tego, które zastosowałem w MINI_650.01. Najważniejsze różnice to: - uchylne i wymienne płetwy - sterowanie dwoma popychaczami - masa Złożyłem dwie płytki duralu 0,8 mm i tak sobie piłuję. W niedzielę nie piłuję, bo jeszcze jakieś ABW modelarskie namierzy i kłopoty gotowe. I tak jestem zły na siebie, że niepotrzebnie zadałem dwa pytania dotyczące jednego z modeli latających. Dyskusja, która się później wywiązała troszeczkę mnie zaskoczyła. Przez moment nawet zastanawiałem się czy nie odpuścić sobie tego całego zamieszania. Określenie "naukowiec" nawet mi się podoba, "szalony łeb" już trochę mniej, moim zdaniem lepsze byłoby "siwy szalony łeb". Wszystkie modele zaprojektowane po 1979 roku, które zbudowałem , głównie szybowce F1A (kilkanaście sztuk), przeszły proces obliczeniowy (biegunowa, wytrzymałość itd.). Kalkulator, suwak logarytmiczny ogromnie ułatwiały to zajęcie. Poczatkowo były to proste obliczenia, teraz nazwałby to raczej szacowaniem, Miałem też dobrych Mentorów. W Klubie i Aeroklubie, których barwy reprezentowałem było sporo medalistów MP, Pucharu Polski. Coś mi się też przytrafiło. Miałem też zaszczyt i przyjemność biegać w dresie z orzełkiem (wtedy jeszcze bez korony niestety). Byłem instruktorem, sędzią. Pierwszy model z elementami konstrukcyjnymi z kevlaru i włókna węglowego powstał w 1984 r. Mogę założyć, że nie mam pojęcia o budowie, projektowaniu, laminatach i wielu innych rzeczach związanych z modelarstwem. Po przyjęciu tego założenia, pozostaje tylko dalej kontynuować wątek o budowie drugiego w życiu modelu jachtu. Mój jacht, moje żagle i moje serwa pod pokladem. ----------- Płyniemy dalej. Nowe płetwy sterowe są dużo delikatniejsze. Obawa o uszkodzenie spowodowala, że pomimo tego, że krytyczny przekrój w zawiasach to tylko 1,6 mm^2 duralu, zatrzymanie łódki o masie 1,3 kg ( V~1,5m/s) sterem spowodowałoby nieuchronne urwanie tego ostatniego. Płetwy będa podnoszone i blokowane w dolnym położeniu gumką. Nawet przy uszkodzeniu można zmienić hals i dopłynąć na drugiej. ps. to czarne na płetwie to ślad po mazaku.
-
Piotrze, dostrzegam różnice pomiędzy szybowcem a Popylaczem, ale skrzydło to skrzydło. Różnica najczęściej dotyczy wydłużenia, grubości profilu i zakładanych obciążeń, często w szybowcach (nie akrobacyjnych) niszczące obciążenia ujemne zakłada się dużo mniejsze niż dodatnie. W modelu akrobacyjnym już nie za bardzo można sobie na takie założenia pozwolić. Jak zapewne zuważyłeś, napisałem , że kleisz to co otrzymałeś od wytwórcy i cały czas mam tego świadomość. Ponieważ jest to w pewnym sensie prototyp więc siłą rzeczy warto zastanowić się nad konstrukcją. Pisząc o wprowadzeniu bagnetu pomiędzy pasy dźwigara niekoniecznie trzeba przenosić rurkę do przodu, A może lekko cofnąć dźwigar, powiększając keson. Konstruktorowi modelu sugeruję policzenie wytrzymałości skrzydła nałożonego na bagnet w dwóch miejscach, tam gdzie kończy się bagnet i dwa może trzy centymetry dalej, tam gdzie jest już tylko "czysty" dźwigar. Warto również porównać uzyskane wartości z wytrzymałością samego bagnetu. W dobie kalkulatorów to nieskomplikowane zajęcie. I to będzie ostatnie "moje" na temat tego modelu. Obiecuję.
-
Nie mogłem niczego innego oczekiwać od szanownego Kolegi, ale pozostanę przy swojej opinii. Proszę się tylko zapoznać z konstrukcją wyczynowych modeli szybowców i dużych szybowców. Tam gdzie ciężar konstrukcji i masa ma znaczenie. Czym się różni wklejenie dźwigara przekładkowego o przekroju 10*4 od 10*1, i jakie znaczenie ma przypominanie o tym, że keson jest konstrukcja zamkniętą. Pozostałby nią również gdyby bagnet łączacy skrzydła trafiłby pomiedzy pasy dźwigara. Ale na dziś wystarczy. Z wyrazami szacunku dla Kolegi. I dlaczego pomimo słusznych uwag, nadal tkwiacy w swojej niewiedzy niektórzy modelarze robią zbieżne dźwigary. Milego wieczoru.
-
Zauważyłem ,ale to nie tylko uwaga do Ciebie. Ty kleisz to co otrzymałeś. To o czym pisałem w żaden sposób nie wpływa na to czy to jest kit czy nie. Uniwersalność nie uległaby zdruzgotaniu gdyby wprowadzić bagnet pomiędzy dźwigary we wszystkich płatach, nawet za cenę lekkiego zwiększenia grubosci profilu, bez straty na właściwościach w powietrzu. I nie ma znaczenia czy to jest "finezyjny akrobat".
-
Piotrze, W tym wydaniu robienie takiej kanapki nic wymiernego nie daje. Wiem, zima, wolny czas. Tylko to miałem na myśli: redukcja pasa dźwigara do jednego płaskownika weglowego spowodowałaby tylko wzrost wysokości łącznika w tym dwuteowniku, który powstał, co przy uproszczeniu konstrukcji i zachowaniu praktycznie tej samej masy zwiększyłoby wytrzymałość. Lub trochę inaczej, dużo lepszy efekt uzykałbyś robiąc pasy dźwigara zbieżne, np. fazując 10*1 do 3*1 na końcówce płata. Masa dźwigara nie jest duża, ale warto spróbować. Maksymalny przekrój w tym miejscu skrzydła gdzie kończy się bagnet (łacznik), przy kadłubie można zejśc prawie do "0". Nie tak dawno lepiąc płetwę balastową do modelu jachtu (http://pfmrc.eu/index.php?/topic/49090-mini-65/page-16) użyłem płaskowników węglowych 3*0,5. Tu robienie zbieżnych dźwigarów nie mialo sensu z racji sporej masy (400 g) zaczepionej na końcówce płetwy i koniecznosci wklejenia pomiędzy pasy nagwintowanych prętów. Możesz porównać jak wygląda wygiecie prawie tak samo długiej jak połówka skrzydła, płetwy ale przy obciążeniu masą około 650 g. Moje uwagi potraktuj trochę z dystansem. To nie jest zła konstrukcja, to nie jest konstrukcja, która nie wytrzyma. To trochę moje wykrzywione modelarstwo, gdzie przez wiele lat walczylem z tym żeby płaty skrzydeł wytrzymywały obciążenia niszczące rzędu 20-30 G i to przy grubości profilu 6-7 %. Ale to było ponad ćwierć wieku temu. Co do położenia bagnetu i dżwigara to błąd konstrukcyjny, niezbyt istotny , ale psujący ciekawą konstrukcję. Powiększenie kesonu z dźwigarem do bagnetu załatwiłoby sprawę.
-
To dopiero zapowiedź maleńkiej rewolucji. Chcę trochę pojechać po obrzeżach lodowiska. Ale póki co najtańszy żagiel, tzw. barbie fok (nazwa własna) . Folia do pakowania prezentów, odrobina taśmy dwustronnie klejącej i w kolorze barbie (śliczny kolor) ripstop na wykończenie (50 g/m2). Koszt brutto (z VAt-em) około 1.40. Przepraszam za jakość zdjęcia ,koszmarny brak światła i bardzo przezroczysta materia do uwiecznienia. Trudniej jest wyciagnąć światło eksplodującej supernowej ze światła jadra galaktyki, ale to inna bajka.
-
Skrzydełka jachtu zgrubnie poszlifowałem. To już grudzień. Trochę brakuje czasu. Tak jak pisałem wcześniej, w płetwach sterowych zrezygnowałem ze stosowania profilu symetrycznego na rzecz płaskowypukłego. Mini już przy niewielkim przechyle płynie z jedną płetwą w powietrzu, przechył powoduje powstanie naturalnej nawietrzności, tu dodatkowo powiększanej przez dużą szerokość wodnicy. Kompensowanie nawietrzności może się odbyć tylko poprzez wychylenie steru. Profil asymetryczny pozwala na uzyskanie porównywalnego momentu przy mniejszym kącie natarcia i mniejszej powierzchni płetwy. Straty są przy pływaniu na równej stępce, ale w przypadku tego jachciku, taki stan występuje tylko przy bardzo słabym wiaterku. Fordewind to w zasadzie jedyny kurs z masztem w pionie i to nie jest szybki kurs. Już niewielkie wyostrzenie do baksztagu powoduje znaczący wzrost prędkości, ale i przechył jachtu. Powinno działać. Na zdjęciach porównanie płetw obu jachtów.
-
Dziękuję. To tak naprawdę wynik mojej wyobraźni i kalkulatora. Trapez nie dopuszcza do zaklinowania, to po pierwsze primo, po drugie primo największa wytrzymalość jest potrzebna tam gdzie się kończy skrzynka nazwijmy ją mieczową i tam jest całkiem spory skok wytrzymałości (efekt karbu). I po trzecie primo, test gięcia płetwy pokazuje że wszystko jest OK czyli drugie primo jest zachowane. Pozwoliłem sobie dołączyć tym razem szkic konstrukcji samej płetwy. płetwy.pdf
-
Skleiłem rdzeń płetwy balastowej z dźwigarem. Z jeszcze nie do końca obrobionym bulbem (około 1 mm naddatku) prezentuje się nastepująco. Po utwardzeniu spoiny przeprowadziłem test wytrzymałości. Oczywiście płetwa po oblaminowaniu będzie dużo mocniejsza, ale obciążenie końcówki masą ponad 1,5x większą niż docelowa masa bulba pokazuje prawidłowość obliczeń. Do klejenia dźwigarów i rdzenia użyłem kleju DISTAL classic. Klej ma długi czas "życia", a ja nie należe do ludzi którzy gdzieś się spieszą. Długi czas żelowania ułatwia pracę. Masa rdzenia z dżwigarem to 22 g. Po oszlifowaniu będzie mniej. Dojdzie szklany laminat i szpilki mocujące balast z płetwą i samą płetwę do kadłuba. Liczę na masę całości w okolicach 450 g. Część płetwy mocowana w kadłubie jest stosunkowo wysoka, ale chcę ułatwić sobie prace przy montażu jachu. Nakrętka na szpilce bedzie na pokładzie. W pierwszej łódce, zeby założyć balast muszę zdjąć luk. To niewygodne.
-
Czas na płetwę balastową. Zdecydowałem się na konstrukcję mieszaną. Rdzeń balsowy z dźwigarem węglowym oblaminowany płaszczem szklano-epoksydowym. Rdzeń jest dwuczęściowy, przednia część, przed dźwigarem jest wycięta z twardszej balsy, tył wiadomo. Konstrukcja samego dźwigara jest klasycznym rozwiązaniem znanym i stosowanym w modelarstwie ( szczególnie lotniczym) od ponad ćwierćwiecza. Pasy węglowe połączone balsą. Jedna ale bardzo istotna uwaga. Łącznik pomiędzy pasami nosnymi jeżeli jest wykonany z balsy, MUSI mieć usłojebnie prostopadłe do pasów. Balsa jest materiałem o dużym zróznicowaniu właściwości i wytrzymałość na ściskanie jest dużo większa wzdłuż usłojenia niż w poprzek. Często obserwuję wzmacnianie konstrukcji np. skrzydeł, stateczników poprzez przyklejanie pasów węglowych. Wklejenie najczęściej nastepuje na listewkę balsową. Oczywiście to wzmacnia, ale gdyby pasy były połączone balsą ze słojami w poprzek, wzmocnienie miałoby tą samą mase, a różnica w wytrzymalości byłaby istotna. Warto przeprowadzić eksperyment, dwie cienkie listewki sosnowe połączyć pasem balsy, raz ze słojami wzdluż, drugi ze słojami łącznika prostpadłymi. Teraz wystarczy przeprowadzić próby niszczenia. Opowiedź jest oczywista. Konstrukcja kadłuba ma być rówież przekładkowa rdzeniem balsowym, ale wykonanie przekładki z balsy z usłojeniem poprzecznym jest praktycznie niewykonalne. W "dużym" szkutnictwie cały czas stosuje się tę dosyć kosztowną (robocizna) technologię. Na zdjęciu pierwszy etap klejenia. Łacznik jest wycięty z zapasem i przyklejony do pasa węglowego, teraz bedzie szlifowany do odpowiedniej wysokości. Na końcówce dźwigarka widac jakiej. Po sklejeniu chcę uzyskać wyskość 5 mm. Płetwy sterowe mają troszeczkę inną konstrukcję. Tam dźwigar jest sosnowy 4*2 zbiezny do 0 mniej więcej w połowie wysokości płetwy (części zanurzonej). Po oblaminowaniu tkanina szklaną wytrzymałość jest odpowiednia. Na zdjęciu testowa płetwa (balsa 3mm, dźwigar 3*2 sosna, laminat szklano-epoksydowy 90 g/m2. Nóż tokarski na końcu płetwy ma masę 330 g.
-
Mirku, dziękuję za informację. Przy tej technologii można dosyć precyzyjnie operować masą balastu i dodatkowo uzyskać szybko ładny bulb. Jedyna różnica to zachowanie w wodzie. Cyferki, te są najważniejsze. Te zebrałem to w tabelkę: ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- profil NACA 0013 % AB 1245B % AB 1245B % ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- grubość (%) 13 12 12 masa bulba (kg) 1,005 100 1,005 100 0,4 40 długość (mm) 230 100 230 100 165 71,7 pow.czołowa (cm2) 7,07 100 5,98 84,6 3,08 43,6 pow. zmocz. (cm2) 148 100 146,7 99,1 81,6 55,1 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Nie przeprowadzając obliczeń dla różnych prędkości i kątów dryfu (dryf w tym wypadku chyba jest bardziej właściwym określeniem niż kąt natarcia) można oszacować, że opór bulba wykonanego z pełnego (odlanego) ołowiu będzie stanowił około 50- 55% oporu bulba ze śrutu w płaszczu laminatowym. Jak duży jest to udział w oporze całego jachtu, to juz zadanie dla dociekliwych. Ale warto o tym pamietać przy zakupach chińskich wynalazków. Warto troszczkę popracować i zrobić własny bulb. To najprostrza droga do wygrania współzawodnictwa z podobnym jachtem z pudełka. profil AB 1245 B to mój własny profil : AB - inicjały, 12 - grubość %, 45 - położenie maksymalnej grubości w % cięciwy, B- profil do bulba. Porównując go z klasycznym profilem NACA widać, że przy tej samej masie ma zdecydowanie mniejszy przekrój czolowy (84,6%), taka samą długość i nieznacznie mniejszą powierzchnię zmoczoną (99,1%) Obawiam się tylko jak bedzie się zachowywał ten profil przy większych kątach dryfu, czy tu zbyt dużo nie stracę. Ale na to pytanie i wiele innych poznam odpowiedź dopiero na wiosnę, po zwodowaniu drugiego jachtu.