



-
Postów
1 094 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez skipper
-
Jedni wolą brunetki inni blondynki. Napisz na PW czego szukasz, może coś zobaczę? Chyba każdy już tęskni za sezonem? Coś na poprawę zimowego humoru ;-)
-
Dzięki, z żaglami wyglada lepiej. Mój "Kopciuszek" ma 32 lata, pochodzi z dobrej stoczni a ja jestem jej armatorem od 1994r. Wodowana w 1984. Na tej łódeczce przez ponad 20 lat zostawilem za rufą gdzieś około 17000 Mm. Mirku, wtedy tak nie projektowano. I tak mało jachtów, często i większych i teoretycznie szybszych potrafi dotrzymać mi towarzystwa, szczególnie jak jest trochę fali.
-
Domyślam się, nie znam modelarzy przerabiających 1200 kg rozpuszczalnika rocznie. W modelarstwie i nie tylko często jesteśmy bezlitośnie wykorzystywani przez sprzedawców. Dziwne produkty, dziwne firmy itd. Mniej więcej co dwa - trzy lata maluję antyporostówką z Oliwy dno dużej łódki. Po półrocznym byciu w wodzie wystarczy lekko opłukać myjką i można mysleć o nowym sezonie. Dębica, Oliwa, Sarzyna to firmy z doświadczeniem, renomą i tradycjami. Tak wygląda "Cinderella" świeżo po wyjęciu z wody. Farba z 2012, w 2014 nie pływala.
-
Jacht żaglowy "El Draco"
skipper odpowiedział(a) na skipper temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
NOUX to IOM, albo F5E, w zależności od tego co będziesz chciał zrobić, drobne różnice w przepisach klas tak na prawdę nie powinny w moim odczuciu wpływać na zastosowane rozwiązania. El Draco ma co prawda podobną długość kadłuba (1 m) , ale już np. wodnica to tylko 70 cm. Różnic jest więcej. Ma dużo niższy maszt ( w obu tych klasach masz dosyć precyzyjnie określony obrys żagli - tym samym wielkość masztu i długości bomów), co przy podobnej powierzchni żagli pozwoliło mi obniżyć moment przechylający (niżej środek ożaglowania), kolejne obniżenie tego momentu uzyskałem podnosząc środek bocznego oporu. Za to mam mniejszy moment prostujący, mniejsze ramie i mniejszy balast. Kolejna różnica to materiał na drzewca, w IOM w grę wchodzi w zasadzie tylko dural (chociaż są fachowcy od drewnianych masztów), w F5E dopuszczono włókna węglowe, a ja w tym jachciku chcę zastosować maszt drewniany z ciężkimi okuciami z mosiądzu, to taki mój ukłon w stronę dawnych lat. Jeżeli pomimo tego mój jacht i rozwiązania tam zastosowane będą stanowiły jakąś inspirację dla Twojej jednostki , będzie mi bardzo miło z tego powodu. Co prawda wydaje mi się, że tu powinien wypowiedzieć się i doradzić ktoś dużo bardziej doświadczony ode mnie, ja niestety popełniam jeszcze zbyt dużo błędów. -
Michale, masz słuszną rację, nie miałem pod ręką nitro, tylko czysty aceton. To główna przyczyna. Druga to to że aceton szybciej to zrobi. Często stosowałem ten zabieg szczególnie przy gruntowaniu balsy pod laminat lub przy przygotowywaniu kleju na bazie AK-20 (to patent podpatrzony od najwyższej klasy fachowców z F1D). Zachodnie specyfiksy do gruntowania troszeczkę kosztują (kiedyś gdy na poważnie bawiłem się w modelarstwo często były nieosiągalne w Polsce), natomiast capon mocno rozcieńczony acetonem bardzo głęboko penetruje materiał, później prawie wszystko odparowuje, natomiast nasiakliwość balsy żywicą, drastycznie spada, to przy walce z gramami w modelu dosyć istotny czynnik. Zabawę z acetonem jest dobra na pierwsze warstwy gruntujące. Pamiętać tylko trzeba czym się kleiło. Lakierując caponem powinno się stosować zwykłe, dobre o znanym składzie (tak jak ten który rekomendowałeś), wtedy lakier ładnie się rozpływa po wyrobie mając odpowiednio długi czas życia. Aceton mocno skraca ten czas i często powoduję smużenie pod pędzlem. Coś za coś.
-
Jacht żaglowy "El Draco"
skipper odpowiedział(a) na skipper temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Przemku, rozumiem Twój niedosyt, jak pisałem wcześniej docelowo ma być troszeczkę inny układ żagli z fokiem (jeszcze moim zdaniem nie genuą) lekko zachodzącym za maszt. Niestety to jest trochę za maly jacht na bardziej skomplikowane ożaglowanie. Przy tych kształtach i założonym balaście mam na całą resztę około 1500- 1600g (kadłub, drzewca, elektronika z zasilaniem ). Jedna winda to 110 g, przynajmniej mój Hitec tyle waży. To co jest na przedostanim rysunku wymaga jednej, nie wiem czy uda mi się rozwiązać sterowanie fokiem bez bomu i grotem na jednej windzie. Mam jakieś pomysły ale dopiero oeracja na żywym organiźmie da odpowiedź, czy pacjent przeżyje. WIlekorotnie juź pisałem, że to moje początki w modelarstwie szkutniczym. Najzwyczajniej brak doswiadczenia. Wracając do mdelu, na szczęście nie jest to makieta, gdzie musiałbym się sztywno trzymać pewnych rozwiązań. Być może w przyszłości uda mi się zmodyfikować Malego Smoka (czasem tak nazywam ten projekt) do postaci o której wspominałeś. Bukszpryt raczej odpada, ale grota z topslem, tego nie mogę wykluczyć. Żeby choć troszeczkę wylać miodu, drzewca będą dreniane, na dodatek maszt, nad kolumną będzie już wygięty. Okucia mosiądz. To ładne zestawienie. Skleiłem parę warstw forniru mahoniowego. Na zdjęciu krawędź sklejki. Z tego materiału będę robił widoczne wręgi, część pokładówki itd. -
Pewne prace wymagają zachowania okreslonej kolejności. Nie wylaminuję skrzynki "mieczowej", dopóki nie wykończę płetwy balastowej, ta wymaga bulba, bulb formy a forma szablonu. W końcu go dopiłowałem. Drobniutka różnica `0.1 mm w maksymalnej grubości. Wygładzanie i lakierowanie gotowca załatwi sprawę. Niestety lakier (capon) okazał się trochę sztywny. Mam tylko nadzieję, że jutro, moze pojutrze aceton doprowadzi go do porządku.
-
Budowa modelu HYDRO 1
skipper odpowiedział(a) na wapniak temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Szybko idzie. Kiedy masz pierwszą imprezę ? -
Skończyłem szpachlowanie i szlifowanie zewnętrznej powierzchni kadłuba. Oczywiście to nie ostatnie szpachlowanie, po położeniu laminatu wykończenie zewnętrznej części bedzie wymagać tej operacji, jak każdy laminat robiony na formie pozytywowej. Kolejny etap to wklejenie łączników pokładu z burtą. W tym wypadku będą to balsowe listewki 5*3, wzmocnione przy podwięziach wantowych.
-
Śnieżny sobotni poranek swoją sennością spowodował, że postanowiłem wkleić pawęż. Dosyć istotna operacja, z racji wpływu na geometrię kadłuba. Przy tej szerokości rufy (300 mm) trzeba uważać. Najpierw wytrasowałem znaczniki na burcie stosując starą metodę sprawdzania ustawienia skrzydeł i stateczników ( mierząc odległości pomiędzy charakterystycznymi punktami). W moim przypadku listewka z dwiema kreseczkami odpowiadającymi odległości od dziobnicy do pawęży przy burcie. Sprawdzenie jak to ma się do osi jachtu, tu już metoda budowalna. Odrysowałem zarys elementu i przykleiłem pawęż do skorupy kadłuba. Przy późniejszym laminowaniu wnętrza pawęż uzyska dodatkowe wzmocnienie. Po tym wszystkim kadłub wrócił na heling, Musi swoje wyleżeć.
-
Jacht żaglowy "El Draco"
skipper odpowiedział(a) na skipper temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
„El Draco” ma balast zintegrowany z płetwą. Jego rozmiar ma istotny wpływ na konstrukcję kadłuba i samej płetwy. W przypadku tego jachtu nie ma demontowanej płetwy z bulbem. Z jednej strony zwiększa to rozmiary samego jachtu, ale z drugiej to już same zalety. Nie musimy montować przy każdym pływaniem balastu i steru. Coś za coś. Jak zaprojektować sam balast. Istnieją co prawda dedykowane programy, które obliczają objętość, powierzchnię zmoczoną i położenia środka masy badanej bryły, ale w przypadku tego kształu są bezradne. Pozostaje wykorzystanie „normalnych” włąściwości oprogramowania CAD. Program, który używam do kreślenia nie pozwala na wskazanie bryły (jest 2D), ale ma możliwość określania powierzchni i jej środka. To wystarczy. Objętość balastu o takim kształcie to nic innego jak: V=H*((S1+S2)*0,5) gdzie: S1 - pole podstawy balastu S2 - pole nazwijmy to górnej części (płaskiej) balstu H - wysokość balastu Pozostaje znalezienie właściwych wartości. Musimy jeszcze pamiętać o położeniu środka masy balastu w stosunku do środka wyporu. W rzucie na wodnicę nie powinny się zbyt mocno różnić. Najpierw określiłem położenie środka powierzchni S1, S2. Nastepnie rzutowałem je na balast i graficznie określiłem położenie środka balastu, metodą często stosowaną przy okreslaniu położenia środka ożaglowania. Objętość to 153 cm3, czyli masa powinna wynieść około 1735 g. W rzeczywistości będzie trochę mniej, nie są uwzględnione zaokorąglenia w dolnej części odlewu. Wyliczony środek masy balasu jest cofnięty w stosunku do środka wyporu jachtu (CG) o 51,5 mm. Niewiele, biorąc pod uwagę planowane położenie pakietu zasilającego i konieczność lekkiego przegłębienia jednostki na rufę, kompensującego moment od żagli. Wprowadziłem dodatkową wręgę w sekcji dziobowej, w miejscu w którym będzie mocowany sztagownik dla wersji z fokiem na bomie. Nie zaszkodzi. Uwaga, rysunek nie jest jeszcze wersją ostateczną, ta zapewne powstanie dopiero podczas budowy, czasem już przy składaniu czegoś do kupy coś nam przychodzi do głowy, wprowadzamy zmiany. Tak było podczas budowy MINI 01 i 02. El_Draco_04.pdf -
Chyba wszyscy szkutnicy na tym forum zabrali się teraz za ślusarstwo. Praktycznie skończyłem urządzenia sterowe i wstępnie dopasowałem do pawęży. Jeszcze troszeczkę szlifowania, sprawdzenia czy nie ma gdzieś zadziorów i będzie można to składać. Policzki są skręcone z zawiasami śrubkami M2, w rzeczywistości będą nity, ale te które aktualnie mam są za krótkie, przy najbliższej wizycie w sklepie z żelazem coś nabędę. Oś obrotu płetwy sterowej to tuleja o średnicy 3 mm, skręcona śrubką M2 z policzkami. Tuleja zapobiegnie ściśnięciu i ewentualnej blokadzie płetwy. Policzki straciły na wadze 9g z 19.
-
Miałem, niestety nie wróciła. Jedna z nielicznych brakująca do kompletu. Teraz gdy każdy profil można gdzieś tam odszukać, nie ma to wielkiego znaczenia.
-
Tak sobie kombinuję, jaką książkę dałeś na podkładkę? Wygląda znajomo, tyle ich było.
-
Kolejny mały kroczek do przodu. Zrobiłem podwięzie i sztagownik. Materiał tradycyjnie ze ścinków z meblowych profili aluminiowych Zobala. Podwięzie są znitowane i sklejone z elmentem ze sklejki 2.0. O tym dlaczego napisałem powyżej. Sztagownik będzie skręcony z listwą wzmocnioną sklejką 1.0, która z kolei będzie sklejona z dziobnicą i wręgą dziobową. Wzmocniłem pawęż od strony wnętrza. W "normalnych" modelach są stery głębinowe, paweż nie przenosi dużych obciążeń, może poza mocowaniem achtersztagu. W moim przypadku na pawęży wiszą dwa stery. Nie tak dawno podczas regat dużych MINItransatów został stracony "CALBUD", uderzenie o coś urwało ster z kawałkiem rufy.
-
Jacht żaglowy "El Draco"
skipper odpowiedział(a) na skipper temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Dziekuję i za dobre słowo i za poświęconą uwagę. Na właściwą relację z budowy trzeba bedzie jeszcze trochę poczekać, muszę skończyć drugie MINI, tak że trzeba będzie się uzbroić w odrobinę cierpliwości. Na warsztacie są rysunki zładu kadłuba, jak będą gotowe to je upublicznię. Budowę planuję rozpocząc wiosną. Właściwie to ja też nie za bardzo znam się na szkutnictwie, ale do odważnych świat należy. -
Jacht żaglowy "El Draco"
skipper odpowiedział(a) na skipper temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Po niewielkich modyfikacjach linii - zmniejszyłem pochylenie tylnicy, czas na ulubiony ciąg dalszy. I tu mam spory dylemat. Praktycznie prawie każda relacja na tym forum to relacja z budowy. Nie wiem czy warto, czy nie będzie to zbyt nudne, przedstawienie samego procesu projektowania. Oczywiście w przypadku modelu jest to proces mocno uproszczony, nie ma potrzeby przeprowadzania wielu analiz, które wręcz są niezbędne w przypadku dużych jachtów. Na razie zdecydowałem się na zbyt duże niezanudzanie. Zmiana nachylenia tylnicy została podyktowana uproszczeniem napędu steru. „El Draco” nie jest jachtem regatowym, najprawdopodobniej nigdy nie będzie rywalizował na wodzie . To raczej próba zaprojektowania i zbudowania w moim odczuciu ciekawego modelu. Jednocześnie może być zachętą do kolejnych eksperymentów i nie tylko moich. To jedna z przyczyn dla których będę publikował praktycznie pełną dokumentację projektu. Do zastosowań niekomercyjnych, każdy może ją wykorzystać. Rysunki cały czas żyją, zmieniają się. Na razie ciąg dalszy linii konstrukcyjnych (tu chyba już nic nie będę zmieniał) i plan ożaglowania, tym razem w wersji z fokiem na bomie. Jedno z klasycznych rozwiązań modelarskich. Wcześniej w poście o MINI 65 pokazałem rysunek ożaglowania w wersji docelowej czyli z fokiem na sztagu i dwoma szotami. Z uwagi na wielkość modelu chciałbym zastosować tylko jedną windę szotową. Mam jednego Hitec'a w wersji z nawijakiem, pierwotnie był przeznaczony do MINI, ale tam trafił taki sam Hitec ale w wersji z dźwignią. Wyprzedzenie żaglowe to 12 % Lw. I tu drobna uwaga. Liczyłem je metodą rzutów. Środek geometryczny foka, środek geometryczny grota i środek geometryczny płaszczyzny bocznego oporu. Ta metoda jest szeroko opisana prawie w całej literaturze poświęconej teorii żeglowania i projektowaniu jachtów. W MINI stosowałem trochę inne podejście wychodząc ze środków aerodynamicznych żagli i płetw. Przy kursach na wiatr kąt natarcia profilu żagla jest niewielki i wypadkowa siła jest przyłożona w okolicach: 25-30% średniej cięciwy żagla. Podobnie z przyłożeniem wypadkowej siły pod wodnicą. W przypadku El Draco wydłużenie płetwy balastowej jest niewielkie i tu określenie położenia ŚOB tą metodą jest trochę trudniejsze. Zaufałem zasadom stosowanym przez konstruktorów z początków ubiegłego wieku. Czasem proponowane jest doświadczalne określenie ŚOB poprzez ciągnięcie jachtu bokiem po wodzie przy użyciu linki zakończonej bloczkiem i poruszającej się po lince zaczepionej na dziobie i rufie. Wartość tej metody jest porównywalna z metodą środków geometrycznych. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie kiedy w rzeczywistości jacht porusza się bokiem. Tylko w czasie dryfowania, ale nie jest to naturalny stan dla jachtu. Zapraszam do dyskusji El_Draco_02.pdf El_Draco_03_A.pdf -
Wiosna coraz bliżej. Czas znowu zabrać się do pracy. Zmieniłem trochę urządzenie sterowe. Znalazłem "ładny" profil, który pozwolił szerzej rozstawić zawiasy, o około 5 mm. Niestety spowodowało to konieczność wycięcia nowych policzków. Stare, nie wiem dlaczego, ale jakoś nie przypadły mi do gustu. Przy okazji zgrubnie wyciąłem sztagownik i już na gotowo podwięzie wantowe. Podwięzie bedą przynitowane do elementu sklejkowego rozkładającego obciążenia na większej powierzchni i połączonego z główną wręgą. Pomimo szerokiego rozstawienia podwięzi siły w olinowaniu są dosyć duże (jacht nie posiada achtersztagu) i ten węzeł konstrukcyjny jachtu jest bardzo istotny. Na zdjęciach nowe policzki w uścisku imadła i powycinane elementy.
-
Problem z malowaniem
skipper odpowiedział(a) na Imis temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Pawle, gdy malowałem kadłub swojej MINI: http://pfmrc.eu/index.php?/topic/49090-mini-65/page-8 zgotowało farbę na którą nakładałem kolor tylko dlatego, że różniły się prawdopodobnie rozcieńczalnikiem, różni producenci. To tak ku przestrodze. Teraz bez próby nie zacznę. Pewnie jest już zbyt późno, ale może warto było by przed szpachlowaniem kadłuba położyć na piankę cienki laminat, raz że twardość, dwa że odcięcie farby od pianki. Swoją drogą pianka PCV powinna być raczej odporna na rozcieńczalniki, te pianki których używałem nigdy nie reagowały z acetonem, styrenem, ksylenem itd. zawartym w żywicach. Niestety nie ma innego sposobu usuwania zacieków jak ten podany przez Krzyśka, ja czasem tylko przy niektórych ścinałem je nożem ( mniej szlifowania ) i pozwalałem im utwardzić się (wyschnąć). Często pozornie twardy zaciek w środku się mazał i zaklejał papier. Ścinanie jest dobre, gdy masz dosyć twarde podłoże i niewielki powierzchniowo zaciek. Fajny okręt. -
Odrobina wolnego czasu pozwoliła na rozpoczęcie zabudowy wnętrza. Kambuzu nie będzie, niestety. Prowizorycznie, na potrzeby zdjęcia zamontowane dwie pólki na serwa. Wyższa to półka na serwo kierunku, dolna to serwo szotowe. Obie półki będą przymocowane do skrzynki płetwy balastowej, dolna będzie ją obejmować, górna bedzie wklejona pomiędzy pilers a skrzynkę. Na razie za pilers robi pręcik CF 2mm, póżniej będzie rurka CF 4*1. Różnica w wysokości wynika z możliwej kolizji pomiędzy dziwgniami mechanizmów. Początkowo chciałem umieścić serwo kierunku za skrzynką w stronę rufy, ale byłby problem z posadowieniem pakietu zasilającego, chociaż do końca nie jestem jeszcze pewien. Dźwignie napędów utrudniałyby wkładanie pakietu. Na razie muszę ograniczyć prace przy kadłubie z uwagi na brak możliwosci laminowania, ale mam nadzieję, że z tym problemem niedługo się uporam. Całą zabudowę wnętrza uzupełnią dwa balsowe pojemniki ( jeden na pakiet, drugi na odbiornik ), wręga w sekcji dziobowej w okolicach sztagownika i denniki w okolicach pilersu i skrzynki. Im mniej tym lepiej.
-
Zbliżający się szybkimi krokami Nowy Rok 2016 , to jak zawsze nowe plany, nowe postanowienia. Jednym z moich przyszłorocznych planów jest chęć zbudowania kolejnego modelu pływającego. Pracuję nad nim już troszeczkę czasu, ale teraz jest dobry moment żeby podzielić się projektem. Dwie relacje kolegów z tego forum miały istotny wpływ na podjęcie decyzji o rozpoczęciu prac nad kolejną jednostką. Przemek zbudował z zestawu piękny jacht „Joshua” a Grzegorz z Jarkiem śliczny „boiler”. Na wodzie oprócz tych wszystkich kevlarów, carbonów i mylarów jest jeszcze coś innego, coś co trudno opisać, ale warto tego poszukać. Brakuje mi doświadczenia w modelarstwie szkutniczym, to dopiero początek mojej przygody z tą fascynującą dziedziną modelarstwa. Jeden zbudowany i opływany jako tako model (MINI 650.01), drugie MINI w budowie. To niewiele, ale będę próbował. Jestem zwolennikiem budowania własnych konstrukcji, to najszybszy i najlepszy sposób na poznawanie konstrukcji, projektowania, technologii i praw rządzących modelami. Niepowodzenia uczą, może boleśnie ale szybko i skutecznie. Nigdy nie budowałem modeli z zestawów, nawet podczas kursu instruktorów modelarstwa, gdy musiałem jako pracę egzaminacyjną wykonać model popularnej Jaskółki, to co powstało na pewno nie było Jaskółką, ale za to całkiem nieźle latało, zdecydowanie lepiej od oryginału. Doświadczenie zdobyte przy budowie MINI ułatwiło ogarnięcie projektu. Kilka szkiców na kartkach papieru, jakieś przemyślenia, pierwsze szacunkowe obliczenia. Początkowo myślałem o wykorzystaniu kształtu Dragona, ale linie tego pięknego jachtu, które wpadły mi w ręce okazały się dobre do publikacji w książce, ale nie do zbudowania modelu. Po mozolnej próbie przeniesienia kształtu z rysunku do przestrzeni komputera, wymiękłem. Zapadła decyzja o stworzeniu własnego projektu. To początek historii tego jachtu, jachtu „El Draco”. Klasyczne linie kadłuba, nawisy, linie wzorowane (ale tylko wzorowane) na kilku jachtach min. Gloriana, New York 32, wspomniany już Dragon. Model jacht żaglowego w przeciwieństwie do modeli lotniczych porusza się na styku dwóch bardzo różniących się ośrodków. Na dokładkę styk tych dwóch ośrodków nie jest stały, faluje interferując z falą wytwarzaną przez poruszajacy się i przechylający się jacht. Koszmar obliczeniowy. O obliczeniach będzie trochę później. Na początek wstępne założenia projektowe: długość Lc : 1000 (mm) długość linii Lw : 700 szerokość B: 200 szerokość wodnicy Bw: 180 zanurzenie: 150 wyporność: 3000-3500 (cm^3) balast: 1500 g pow. żagli : 40 dm^2 Przy takich kształtach kadłuba nietaktem byłoby wykonanie go z innego materiału niż drewno. Podobnie drzewca. Chcę zachować naturalny kolor surowca, no może troszeczkę podbarwiony. Mam nadzieję, że się uda i po kilku, może kilkunastu miesiącach zaliczę kolejne wodowanie. El_Draco_01.pdf
-
Gratuluje, pewnie jak lody puszczą, to na wodę. Na zrębach luków podklejałeś paski laminatu?
-
W wolnych chwilach od świątecznych przyjemności i obowiązków, wykorzystując jeden z fragmentów nakręconych filmów zmierzyłem prędkość uzyskiwaną przez jacht. Na jednym z klipów (podmuch) kurs MINI jest praktycznie prostopadły do osi obiektywu. To bardzo upraszcza przeliczanie. Pracę można podzielić na kilka etapów. 1. z filmu wybieramy dwie – trzy ramki pomiarowe. Dla każdej z nich przypisujemy czas. (zastosowałem oprogramowanie AVIDEMUX) 2. składamy ramki w jedną, to pozwoli na dokonanie pomiarów na jednym obrazie ( GIMP) 3. mierząc współrzędne pikseli, skalujemy obraz wykorzystując np. znane wymiary, w moim przypadku długość kadłuba jachtu: 65 cm. (ASTROIMAGE J) 4. mając drogę i czas otrzymujemy prędkość. Obliczenia są trywialne więc chyba nie warto przytaczać wzorów dla pkt. 3 i 4 W ciągu 2,2 s jacht przepłynął 2,33 m, daje to: 1,058 m/s lub 2,056 w Sama prędkośc nie jest powalająca, ale warto przeliczyć ją na tzw. prędkość względną Vwzg = V/L1/2 Vwzg = 2,55 Taka wartość prędkości względnej to w zasadzie górna granica możliwości przy pływaniu wypornościowym. Jacht „siedzi” pomiędzy falami dziobową i rufową i pokonanie tej bariery falowej wymaga dostarczenia sporej mocy lub sprzyjających okoliczności. Na zdjęciu dosyć dobrze widać dolinę fali w "prawym" jachciku.
-
Wszystkim, Tym z dużych i małych jachtów, Tym z oceanów i szuwarów, Tym którzy szybują, jeżdżą, latają, budują, oglądają, dyskutują życzę Spokojnych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz Wszelkiej Pomyślności w Nowym 2016 Roku Skipper
-
Zmniejszyłem filmik do wielkości akceptowalnej przez forum. Jachcik zaczepia bulbem trzy razy na poczatku (9,16, 21 s ), na szczęście dno wykopu to miękki piasek, nic się złego nie dzieje. Miłego oglądania. mielizna.zip