Dobrze Jurek pisze. Zatrzymujemy kierunkiem i oddajemy wysokość. Tak się robi i dużym szybowcem i modelem. I nie inaczej i nie w innej kolejności. Odsyłam do literatury (np. pdręczników, chociażby Pazia). Każdy sezon, na KTP zaczyna się u szybowników od wprowadzania i wyprowadzania do i z korkociągu. Całe życie tak robię i zawsze działa. Czemu lotki mają jakiegos tam manewru nie wytrzymać? (jak pisze Specyfik). Poproś kogoś, niech Cię "przeleci" i poruszaj nimi w korkociągu. Zero sił na drążku. Jakby się cięgła urwały. Co ma tam nie wytrzymać? Modelem "robimy" tak samo. Bardzo często, to co modelarze nazywają korkociągiem, to po prostu ciasna spirala lub jeszcze cuś (!). Wówczas, oczywiście lotki działają. Wygląda podobnie, a nie to samo. Zresztą, mozna przecież narysować sobie rozkład sił w korkociągu. Odpowiedź sama się nasunie. Jak brakuje wysokości nad glebą, nie ma ratunku. Ale widziałem też korkociągi modelami z dużych wysokości. Były drzazgi na końcu, bo oczywiście były próby ratowania sie lotkami i na dodatek zaciąganie wysokości (najczęściej).