Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 200
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    77

Odpowiedzi opublikowane przez Patryk Sokol

  1. Patryk uważasz, że ten profil VS1 jest dużo lepszy od MH32? Pytam z czystej ciekawości ponieważ pierwszy raz widzę szybowiec na tym profilu. Co do TH 3XL to z tego co wiem profil jest modyfikowany i przechodzi z MH32 na SD70xx coś tam. Teraz już nie pamiętam.

     

    Nie wiem ;)

    Prawdopodobnie VS1 jest (podobnie jak 90% profili szytych na miarę obecnie) jakimś tam pokłosiem profili AG, więc jeśli ten kto to robił się coś tam znał, to będzie toto lepsze niż MH32

    Poza tym lubię mieć modele z nietypowymi profilami, to zawsze spora część zabawy ;)

     

    A co do przechodzenia z MH32 na SD70xx to raczej ma to mało sensu, takich kombinacji raczej bym unikał.

     

     (prawda Patryk ;))

     

     

    Prawda ;)

  2. A ja wiem jak? :)

     

    Troszkę mi się nie podoba, że oba modele latają na MH32, to okropna strata potencjału takiego rozmiaru (znaczy, nie zrozumcie mnie źle, MH32 to świetny profil, ale fajnie by było jakby jednak przez rozpiętość się zmieniał).

     

    Najbardziej z tak bydlastych modeli mi się Elvira podoba. ale cena urywa głowę przy samych kostkach ;)

    • Lubię to 1
  3. Hej ;)

     

     

    Myślę, że to będzie krótki temat, ale jakoś mi szukanie nie idzie.

    Kiedyś widziałem model szybowca o rozpiętości 5m, który nie był makietą, a pełnokompozytowym modelem o kształtach w stylu F3X.

    Pomoże mi ktoś zlokalizować sklep który toto sprzedaje? :)

  4. Hej  ;)

     

    Z racji tego, że jestem zaangażowany (jako instruktor) w projekt to przekazuję komunikat na temat otwarcia nowej modelarni:
     

    Ze współpracy Fundacji "Smyki na Start" z Aeroklubem Warszawskim zrodził się projekt reaktywowania i udostępnienia pomieszczeń dawnej modelarni na Gocławiu (ul. Wał Miedzeszyński 646). Ukończyliśmy remont pomieszczeń (doprowadzając do stanu używalności, dalsze prace kosmetyczne w planach) i chcemy rozpocząć zajęcia. Nie mamy jeszcze wyposażenia, np. stoły które pożyczyliśmy na oficjalne otwarcie są składane (nie spełniają kryteriów bezpieczeństwa pracy z dziećmi). Dlatego w najbliższych dniach
    skupiamy się na doposażeniu pomieszczeń w stoły, krzesła i podstawowe narzędzia.

    Zrodził się pomysł by jeden dzień w tygodniu, po południu ok. 3h przeznaczyć na zajęcia dla dorosłych modelarzy. Bez opłat do końca roku za to z wkładem własnym - czyli darowizny rzeczowe w postaci narzędzi, materiałów i wyposażenia. Na zasadzie zupełnej dowolności.
    Zwracamy się z pytaniem do modelarskiej braci: co myślicie o takim pomyśle na wspólne spotkania integracyjne, wymiany doświadczeń, wspólnej pracy i wspólnego budowania (wyposażania) miejsca spotkań i pracy dydaktycznej?
    Który dzień tygodnia byłby najodpowiedniejszy na popołudniowe zajęcia (sugerowane: czwartek, piątek lub sobota)? Prosimy o odpowiedzi na zasadzie miniankiety osoby które potencjalnie byłyby zainteresowane uczestnictwem w pracy modelarni.
     

    Zapraszamy.

     

     

    http://www.smykinastart.pl/imprezy/2015/65-otwarcie-modelarni-gocaw.html

    pozdrawiam,
    Robert Naumiuk

     

     

     


    Oraz drugi komunikat:
     

    W ostatnią niedzielę lutego w Warszawie na Bemowie mają się odbyć doroczne halowe zawody modeli swobodnie latających wyrzucanych z ręki - klasa F1N. (planowana jest też kategoria wiekowa dla dorosłych).

    Podczas ferii zimowych (pierwsze dwa tygodnie lutego) chcemy zorganizować zajęcia dla grupy dzieci, max. 10-12 tak by mogły przygotować swoje modele, potrenować w pobliskiej szkole i wziąć udział w zawodach na Bemowie.
    Nie przygotowujemy oferty publicznej z uwagi na brak pełnego wyposażenia do prowadzenia takich zajęć. Licząc na wyrozumiałość modelarskiej braci na brak pełnej infrastuktury zapraszamy na zajęcia dzieci wraz z opiekunami od środy 3'go lutego. Minimalny wiek to 8 lat.
    Planujemy cykl zajęć "środa - piątek - poniedziałek - środa - piątek" od godz. 17:00.
    W planie budowa własnych modeli na zawody na Bemowie. Docelowo planujemy starty w kategoriach na "F" (F3K, F3J/m itd), ale zaczynamy od podstaw.
    Koszt uczestnictwa ma zrefundować materiały do budowy modeli i częściowo czas pracy instruktorów - fundacja nie prowadzi działalności gospodarczej i opiera swoją działalność wyłącznie na darowiznach.

    • Lubię to 1
  5. Zdecydowanie tego nie rób...

     

    Silnik jest sporo za duży, ciężki, taka wieżyczka stawia straszne opory, a w dodatku nie jestem pewien jak ta konstrukcja poradzi sobie z drganiami,

     

    Jeśli chcesz motoszybowca to lepiej zainwestować w lekki silnik elektryczny, stosunkowo niewielki pakiet i śmigło składane.

    • Lubię to 1
  6. Srebrna folia z hobbyking

    Tej akurat nie znam.

     

    Efekt trochę mi wyglądał jak srebny SolarFilm Lite, z tamtą folią to choćby człowiek się pociął to wiele ładniej by nie zrobił (ale tylko ze srebrną inne kolory były ok).

     

    IMO lataj na czym jest, folię zawszę można zmienić.

  7. Patryk. A jak myślisz czemu dodałem denaturatu a nie rozpuszczalnika nitro lub acetonu - bo taki rozpuszczalnik podany jest na opakowaniu? Napisałem wyraźnie.: znalazłem stary klej bardzo gesty którym już ledwo co mogłem kupić z data 2008. Dolalem duuuzo denaturatu i klei mi się nim lepiej niż oryginalnym dragonem. A używam go od ponad 10 lat. To sobie wnioski z księżyca wziąłem?

    Źle mnie zrozumiałeś, właśnie podkreślałem dlaczego to co zrobiłeś było sensowne i nie wymagało jakichś wielkich testów ;)

    • Lubię to 1
  8. Akurat to mało eksperymentalne, klej polimerowy jest na bazie alkoholu, a utwardza się przez odparowanie rozpuszczalnika.

     

    Stąd efekt jest dokładnie taki jak dodanie wody to farby wodorozcieńczalnej, acetonu do cellonu itp.

    Z tym, że i tak zawsze próbę przeprowadzić trzeba - czasem się może okazać, że denaturat ma wyjątkowo dużo wody.

  9. Standox i Akzo Nobel to też jak najbardziej zagraniczne marki. 

     

    Jako rozdzielacza używam SpaceWaxa, bądź BlueWaxa. Z tym, że lakierowi Standox nawet polialkohol winylowy roznicy nie robi i tak oczkuje. 

     

     

    A co do antysylikonu,  to sprawdzałeś go przy lakierowaniu elememtu w formie? 

    Jeśli nie,  to ja sprawdzać nie zamierzam, brzmi to jak olbrzymie ryzyko zmycia wosku i zespojenia się  formy z elementem na wieczność (szczególnie, że sylikony zmywa się ksylenem albo toulenem, a te zmywaja wosk wprost idealnie). 

  10. Hej ;)

     

     

    Czy ktoś z Was używał kiedyś lakierów Standoxa do lakierowania kompozytów w formie?

    Ostatnie dwa miesiące walczyłem z przerzuceniem się z lakierów akrylowych samochodowych produkcji Akzo Nobel na lakiery Standoxa (powód? W Warszawie nie umiem znaleźć nic innego). Jak bym się nie spinał, jak cienkich warstw bym nie kładł, to jeśli było chłodniej niż 35st w pomieszczeniu to oka na formie wyłaziły ZAWSZE, efekt jest dość niecodzienny, bo nawet kładąc "pył" na formę to lakier najpierw jest ładnie rozpylony na formie, a 30 sekund później już się zbija w małe kropelki.

     

    Ostatnio już zacząłem wątpić w własne umiejętności lakiernicze (nie żeby specjalnie było w co wątpić :mellow:), ale wymęczyłem rodziców o zakup w Nysie lakierów Akzo Nobel i podesłanie ich do mnie, wszystkie problemy jak ręką odjął.

     

    Stąd pytanie do Was - Macie z tym jakieś doświadczenia? Da się te lakiery zmusić do łatwego nakładania na formę?

    Niby kupno wysyłkowo to niewielki problem, jednak gdy trzeba jakiś odcień dobrać to robi się to już spory problem.

     

  11. Odcinek 1,5 - Czym się różni profil do planka od profilu do klasycznego latającego skrzydła.

     

    Jak wspominałem wcześniej - od tego układu rozpoczęła się nie tylko moja przygoda z nieposiadaniem ogona, ale również zainteresowanie zagadnieniem stateczności bezogonowców. W porównaniu do planków skrzydła w tym układzie potrafią być niesamowicie stateczne, opisywane w pierwszym poście Teo Zagi należało wręcz do modeli z gatunku "nie wiesz co robić - nie rób nic".

     

    Zacznijmy może od klasyki, niżej profil TSagi12%:

    e8zgFf.jpg

     

    To co widzimy to to, że może i spływ podgięty ma, ale bliżej temu do profilu symetrycznego niż do pokazywanych wcześniej profili samostatecznych.

     

    Efekt możemy zobaczyć od razu:
    L3ve1t.png

    Tym razem wykres współczynnika momentu pochylającego od współczynnika siły nośnej.

     

    Omawiany przez nas profil posiada ujemny współczynnik momentu pochylające dla każdego użytecznego współczynnika siły nośnej. Gdybyśmy na tym profilu wykonali model planka, to możemy zapomnieć o jakiejkolwiek stateczności.

    I teraz największy paradoks którego nie mogłem pojąć - większość profili określanych jako samostateczne, posiada niewielki ujemny współczynnik momentu pochylającego.

     

    Okazuje się, że profile, pod kątem momentu pochylającego, możemy podzielić na trzy grupy.

    Przynależność, do każdej z grup, określamy przez wartość współczynnika momentu pochylającego dla zerowego współczynnika siły nośnej (Zero-lift pitching moment), a sam podział wygląda tak:

     

    1. Profile klasyczne - Cm ujemny dla Cz=0, staramy się unikać ich stosowania do latających skrzydeł.

    2. Profile przeznaczone do latających skrzydeł - Cm dla Cz=0 krąży w okolicach zera. Wykonać planka nie da się na tych profilach (znaczy da się, ale będziemy mieli mocno podniesione lotki). Ile to jest około zera? Nie ma jasnej granicy, jak pokażę później można mieć do tematu wiele podejść

    3. Profile plankowe - Cm dodatni dla Cz=0 - omówiłem te profile w poprzednim odcinku.

     

    Jaki stąd wniosek? Jak słyszycie od kogoś "Ten profil jest samostateczny" - nie wierzcie, w 90% przypadków będzie to profil o stateczności neutralnej, bez trymowania lotek w góre w planku nie poleci.

     

    A w gratisie polecam tą listę:
    http://www.aerodesign.de/english/profile/profile_s.htm

     

    Jedna tylko uwaga - spora część tych profili jest dosyć stara, wiele można w nich często poprawić (a jeśli szukacie czegoś na niskie Re to już całkiem)

  12. Wzniosy aż takie duże nie są. Jak lece to w przechyle 1-2 stopnie, a zakręcanie na Vce to trochę inaczej to wygląda (można całkiem fajnie sie bawić), ale lotkami częściej kontruje żeby model nie pogłębiał przechyłu niż go wymuszam - w opisanej wyżej sytuacji. Jednak jak pisałem to sytuacja specyficzna.

     

    No właśnie, inicjacja przechyłu bierze się z działania wzniosu.

     

    A co do wypowiedzi Rafała - jak sie lata DLG ładnie to się jest w "czarnej dupie" (no chyba że totalna flauta jest - to wtedy jeszcze jest szansa). To najbrzydziej latające modele szybowców. Ale sie jeszcze nauczę tak brzydko latać ;)

    Nie łapię, możesz wyjaśnić?

  13. Ogólnie byłeś Krzysztof blisko, generalnie chodzi o to, że w przypadku planka mamy do czynienia z bardzo małymi momentami skręcającymi skrzydło, więc konstrukcja mogła być lekka.

     

     

    O profilach mógłbym napisać oczywiście, problem polega na tym, że nie mam pojęcia kiedy, coby nie mówić czasu jest mało. Póki co mogę obiecać kolejny odcinek o bezogonowcach jutro*

     

     

     

     

     

    *Jutro zawiera bardzo wczesny dzień pojutrzejszy.

  14. Nie zawracam sobie głowy zbytnio już teorią krążenia bo w stosunku do modeli stwarza to zbyt dużo ograniczeń (patrz np różnicowość lotek, w DLG mam mocno w druga stronę niż mówi teoria). Dla mnie liczy się efektywność krążenia w termice czyli jak szybko się wzniosę,

    Czasami to wygląda tak że modelem krążę na klapach wychylonych nawet do 25 stopni z przechyłem 45 stopni. Takie krążenie nie jest zbyt równe i spokojne ale udaje się wykorzystać wąskie noszenia (i tak przy takich noszeniach model może zrobić nawet beczkę jak jedno skrzydło będzie w kominie a drugie nie).

     

     

    To się akurat zdarza, na małych wysokościach (a na takich zaczyna się latanie DLG) można trafić takie termiczne wynalazki, że ma toto 2m średnicy i lata się wręcz na żyletkę (szczególnie w Sudetach się na to natykałem).

     

    Niemniej dlatego twierdziłem, że DLG to specyficzne bestie o dziwnych proporcjach i bywa tu różnie (co zresztą potwierdza Czarek).

     

     

     

    ps. Czarku, mógłbym Cię prosić o kontakt na maila (patryksokol91 <małpa> gmail <kropka> com), jest taka jedna sprawa, a masz chyba zapchaną skrzynkę na prywatne wiadomości.

  15. 1.) Icek to taki genialnie prosty przyrząd pokazujący czy kadłub jest ustawiony równolegle do kierunku strug opływających szybowiec. Jest to nic mniej, nic więcej jak kawałek sznurka przyklejony na owiewkę kabiny:
    Foto1.jpg

    Jeśli kadłub jest nie do kierunku to icek nie układa się równo do kadłuba tylko skręca.

     

    2.) Jak użyjesz samego steru kierunku w modelu ze wzniosem to najpierw pojawia się odchylenie które powoduje, że skrzydło zewnętrzne 'bardziej pokazuje do kierunku powietrza spodnią część', a wewnętrzne 'górną' (szczerze - nie wiem jak to lepiej ująć, ja to załapałem dopiero jak siadłem sobie ze skrzydłem ze wzniosem i popatrzyłem jak to wygląda). To powoduje, że na zewnętrznym skrzydle pojawia się większa siła nośna, a na wewnętrznym mniejsza. Rożnica prędkości skrzydeł ma znaczenie głównie w korkociągu ;) . Tak to jest ona raczej na tyle niewielka, że nie ma to prawie żadnego znaczenia.

     

    3.) Uciekanie ogona ma inną podstawę. Wynika to z tego, że wychylając lotkę do dołu pojawia się na tym skrzydle nie tylko większa siła nośna, ale też większy opór profilowy (efekt wychylenia lotki w dół) oraz większy opór indukowany (efekt wyższego współczynnika siły nośnej.

    Teraz dlaczego DLG jest na to z grubsza mniej podatne od normalnego szybowca:
    gcn5TY.png

     

    Mamy tutaj wykres zależności współczynnika oporu profilowego od kąta natarcia dla 'typowego' scenariusza zakrętu bez różnicowych wychyleń lotek. Przyjąłem tutaj, że typowy szybowiec ma lotkę na końcówce skrzydła, a DLG ma lotki krawędziowe, stąd w przypadku typowego szybowca potrzebne są większe wychylenia lotek. Typowy szybowiec ma profil SD7037 (gładkie linie), a DLG ma AG45ct (linie z kółeczkami).

    Efekt jest taki, że podczas inicjowania zakrętu na z grubsza typowym kącie natarcia przed rozpoczęciem krążenia (czyli jakieś 2st) widać, że między linią żółtą, a czerwoną jest większy odstęp dla SD7037 niż AG45ct co świadczy o tym, że na skrzydle typowego szybowca pojawia się znacznie większa asymetria, stąd większa tendencja do ściągania ogona do wewnątrz kręgu (no i spodziewać się można większej różnicy wynikającej z oporu indukowanego, bo pojawi się też większa różnica współczynników siły nośnej).

     

    Większe uciekanie w trakcie inicjacji zakrętu wynika z tego, że gdy model wrzucamy w zakręt to z reguły mamy większe wychylenia lotek, niż w trakcie samego krążenia.

    • Lubię to 1
  16. A to widzisz różnica spora...

     

    Bo zakręt płaski to masz wtedy jak lotkami kontrujesz przechył w przeciwnym kierunku.

     

    To co Ty robisz to całkiem uczciwy sposób skręcania (vide cała stada szybowców bez lotek), bo z racji tego, ze Twoje modele posiadają wznios to użycie samego kierunku powoduje, że pojawia się podobny moment przechylający jak przy użyciu lotek (efekt tego, że gdy użyjesz samego kierunku to w wyniku działania wzniosu na zewnętrznym skrzydle zakrętu rośnie kąt natarcia, a na wewnętrznym maleje). Owszem jest to zakręt na kierunku prowadzonym na zewnątrz kręgu, ale to  znacznie lepsza sytuacja niż wymuszanie poziomego położenia skrzydeł lotkami.

  17. Dlaczego płaski zakręt ma być bezpieczniejszy niż normalny?
    Boisz się, że zahaczysz końcówką skrzydła o ziemię?

     

    W prawidłowo wykonanym zakręcie normalnym masz mniejsze wychylenie lotek niż w płaskim o tym samym promieniu, a dodatkowo lotka wychylana w dół jest na zewnątrz zakrętu, więc ma większą liczbę Reynoldsa.

    Jeśli gdzieś model przeciągniesz to na skrzydle z lotką wychyloną w dół, a skręcając płasko podnosisz prędkość minimalną.

  18. IMO temat krążenia w termice trzeba zacząć od odarcia go z jakiegokolwiek romantyzmu, niezwykłości i specyficznych własności ośrodka ;)

     

    Aby to zrobić trzeba sobie uświadomić to, że model porusza się względem powietrza, a nie względem ziemi (a więc i nas), stąd model nie wie o tym, że porusza się w trakcie wiatru (bo względem powietrza ma taką samą prędkość poziomą, ale powietrze porusza się względem ziemi), ani nie wie, że znajduje się w noszeniu termicznym (bo, znów, względem powietrza opada tak samo, jak opadał, to powietrze się w znosi względem ziemi).

     

    Do czego to zmierza?

     

    Ano do tego, że zakręt to zakręt i niewłaściwie skoordynowany zawsze skończy się większym opadaniem, więc płaskie krążenie to jednak lipa, nie da żadnego zysku (choć szczerze, to jest krążenie o tak dużym promieniu, że strata też wielka nie jest).

    Jak to się ma do skręcania DLG bez kierunku?
    Ja osobiście nie cierpię latać bez kierunku, czuję się jak na rowerze bez przedniego hamulca ;) (czyli, 90% trasy troszkę brak pogarsza drogę hamowania, ale gdy robi się ciekawie to jest on podstawą).

    Z tym, że DLG to o tyle specyficzna bestia (duży wznios, wielki statecznik pionowy, długa belka, profile o małym ugięciu, długie lotki), że przez samą różnicowość lotek wychylenia ogon ucieka do wewnątrz kręgu, ale jednak w niewielkim stopniu. Z moich obserwacji wynika, że jak już krąży to jest nieźle, najbardziej za to daje się odczuć brak steru kierunku w trakcie inicjacji zakrętu.

     

    To oczywiście nie znaczy, że latanie w termice pozbawione jest finezji.

    Tak naprawdę główną zasadą jest, że mniej znaczy więcej, Każde wychylenie sterów to dodatkowa strata energii i zwiększenie opadania, więc staramy się ograniczać nasz pilotaż. .

    Kolejną sprawą jest dobór promienia krążenia. Większość noszeń ma taki rozkład prędkości, że im bliżej środka tym noszenie jest większe, ale im model krąży po mniejszym promieniu tym szybciej opada, więc nie pchajcie się korkociągiem w sam środek noszenia ;)

    Tutaj trzeba wypracować jakiś złoty środek, czyli tak naprawdę trzeba się wlatać w model. Do nauki przydatny jest wariometr, później bez niego też się potrafi lepiej latać, trzeba się tylko pilnować,żeby wzrokowo łączyć reakcję modelu z danymi z wariometru.

     

    A icek przyklejony do modelu DLG skręcanego bez SK pokaże, że ogon ucieka do środka, nic nie poradzisz, niezależnie od tego ile cudzysłowiów się pojawi w Twojej wypowiedzi.

  19. Hej ;)

     

    W poprzednim wątku obiecałem powiedzieć kilka słów na temat tego jak zachowują się bezogonowce.

    Najpierw mały background.

     

    Koło 2002 roku (o matko, to już 14 lat  :mellow:) walczyłem z ulotnieniem cudownego połączenia akumulatora 7,2V Ni-CD, MIG280 z przekładnią, serw standard i dwukanałowego nadajnika (tak to połączenie nie ma sensu, ale nic innego nie miałem). Z racji wagi nie bardzo cokolwiek chciało mi latać, aż trafiłem na stronę Tomka Gębali, gdzie opisane było zacne latające skrzydło o nazwie TeoZagi (ktoś pamięta?). Szybko wykonałem podobny model i okazało się, że potrafi toto latać (ha latać, teraz to byście wszyscy zrzędzili, że dłużej się wznosi na silniku niż opada lotem szybowym) na posiadanym przeze mnie zestawie RC, powód był prosty przez brak ogona było to znacznie lżejsze niż poprzednie moje próby.

    Eksplorując internet w poszukiwaniu informacji o mojej nowej modelarskiej miłości trafiłem na informacje o tym, że ludzie stosują do Zagiego inne profile niż słynny Tsagi12%, np SD7037. Ówcześnie nie byłem szczególnie obeznany w aerodynamice (tyle co książki z białej serii), ale to co wiedziałem to to że profil samostateczny jest konieczny, aby latające skrzydło było stateczne. A tymczasem skrzydełka na SD7037 czy RG-15 latały (sam wsadziłem do swojego TeoZagiego na zbocze, byłem dumny bo usłyszałem, że to świetny profil na zbocze :D). Wtedy nawet mój instruktor nie wiedział jak to działa (a poniekąd jestem przekonany, że do dziś nie wierzy że toto w ogóle latało). Później okazało się, że nawet płaska decha może latać bez ogona (Pibros <3 <3 <3)

     

    Po latach okazało się, że profil samostateczny jest niejedynym sposobem ustatecznienia układu bezogonowego,a sam temat jest bardziej złożony.

     

    Tyle historii, bo zaczynam się czuć stary, przejdźmy do konkretów.

     

    To jest profil aerodynamiczny:

    eoQAwd.jpg

     

    Kształt z grubsza każdemu znany, górna powierzchnia jest dłuższa niż dolna, więc aby rozdzielona struga powietrza mogła się spotkać za spływem to przepływ na górnej powierzchni jest szybszy, co zgodnie z prawem Bernoulliego powoduje, że powstaje siła nośna.

    A teraz jak ktoś się zgodził z tym co napisałem to wydaje mu się, że wie o co chodzi, zapraszam do poczytania  czegokolwiek uczciwego z dziedziny - siła nośna tak NIE powstaje!

     

    Niemniej nie wdając się w szczegóły - kształt ten służy głównie do minimalizowania oporu profilowego skrzydła i dbania o charakterystykę przeciągnięcia - resztę załatwi nawet płaska płytka.

     

    Niemniej kiedy wymusimy opływ powietrza pod pewnym kątem na skrzydle pojawią się siły wynikające z oddziaływania powietrza z powierzchnią segmentu profilu.

    RZUKEY.jpg

     

    Rozkład tej siły pokazują zielone strzałki, a czerwone to kształt strugi powietrza opływającej skrzydło.

    Mimo dominacji wielkości strzałek na nosku widzimy, że przez całą długość mamy również strzałki skierowane ku górze. Mimo, że nie są one szczególnie duże, to jednak dzięki długiemu ramieniu działania powoduje one powstanie momentu pochylającego (Cm). Dla typowego profilu jest on ujemny dla całego zakresu kątów natarcia, oznacza to, że taki profil zawsze chce pochylić nosek do dołu.

    krIk4s.png

     

    To skutkuje tym, że samoloty generalnie mają ogony.

    Nie będziemy się wdawać w pochodne i inne takie bzdury, które ładnie wyglądają, a liczyć z tego można ręcznie prostokątne płaty, to można sobie wyobrazić to w bardzo prosty sposób. W typowym samolocie mamy środek ciężkości przed punktem neutralnym (czyli ciągnie on nos w dół) i statecznik poziomy. Gdy kąt natarcia układu względem powietrza ulega zwiększeniu statecznik poziomy zaczyna generować niewielką dodatnią siłę nośną, a gdy kąt spada mamy do czynienia z powstawaniem ujemnej siły nośnej na stateczniku. W efekcie siły te działają odwrotnie niż doszło do odchylenia i układ jest stateczny.

     

    Tylko, że my ogonów nie lubimy - w końcu sami ich nie mamy, prawda?

     

    Stąd możemy przejść do rozważań na temat profili bardziej samostatecznych.

    Typowy profil samostateczny wygląda jakoś tak:

    heo8b6.jpg
     

    To co widać od razu - ma podgięty do góry spływ.

    Skutkuje to nieco innym rozkładem siły na jego długości

    5UCyW2.jpg
     

    To co można od razu zauważyć to to, że na ogonie mamy strzałki skierowane do dołu. Im kąt natarcia będzie niższy tym większy będzie stosunek tych skierowanych do dołu do tych skierowanych do góry. Czyli jak uważnie czytacie, to już widzicie, że mechanizm bardzo podobny jest jak w układzie ze statecznikiem, tylko zrealizowany na samym skrzydle.

    Oczywiście nic za darmo, taki profil z automatu ma mniejszą doskonałość aerodynamiczną - efekt tego, że część skrzydła ciągnie w dół.

     

    Teraz przejdźmy do profilu mniej typowego:
    qIIXQy.jpg

    To co tu widzicie to nic innego jak pierwszy rozważany profil, jednak z dorzuconą klapą ugiętą w górę.

    I tak, ten profil dzięki temu stał się samostateczny!

    Różnica będzie jednak znaczna w osiągach. Pomijając już kwestię optymalizacji przodu profilu pod takie zastosowanie, to co widzi każdy miłośnik obłych kształtów to to, że tutaj jest kanciato. Niestety aerodynamika w większości przypadków kantów nie lubi (separacja laminarna i takie tam), stąd tak spreparowany profil będzie miał gorsze osiągi niż dobrze zoptymalizowany profil z płynnym ugięciem, zredukowaną różnicą ciśnień za podgięciem części lotkowej i inne takie.

    Da się tak ustatecznić znaczną większość profili (a na pewno wszystkie stosowane w modelach szybowców).

     

    Powstałe tak profile stosujemy w modelach typu plank, które posiadają całkowicie proste skrzydło beż żadnego skosu.

    Trzy badane przez nas profile mają taką zależność współczynnika momentu pochylającego od kąta natarcia:
    7frZD5.jpg

    Niebieska linia pokazuje typowy profil samostateczny, pomarańczowa pokazuje profil z klapą wychyloną do góry, a różowy typowy profil do lekkiego szybowca.

     

    Jak widać zarówno profil typowo samostateczny jak i profil z podgiętą klapą mają dodatni współczynnik momentu pochylającego (ale z grubsza niezależny od kąta natarcia - do tego będziemy musieli wrócić), zaś klasyczny ma stale ujemny współczynnik momentu pochylającego (więc zawsze będzie ciągnął nos do dołu).

     

    Co to zmieni w stateczności typowego Planka rozpatrzymy już na przykładzie typowego skrzydła. Bez rysunku, bo samo skrzydło bez finezji - 2m rozpiętości 200mm cięciwy.

    deHavf.png

     

     

    I to co widać, to że dla zerowego momentu pochylającego konstrukcje samostateczne mają dodatni współczynnik siły nośnej, więc skrzydło w stanie równowagi produkuje siłę nośną, zaś dla skrzydła z typowym profilem nie ma mowy o wystąpieniu w ogóle stanu równowagi.

    To o czym jeszcze nam mówi ten wykres to o gwałtowności reakcji skrzydła na wytrącenie ze stanu równowagi - im linia jest bardziej stroma tym reakcja gwałtowniejsza.

    Jak wiedzieć, że będzie to reagować tak jak byśmy chcieli?
    Wystarczy wymodelować w XFLR5 inny model który nam się dobrze lata i próbować osiągnąć odpowiednie nachylenie krzywej (niestety- charakterystyka pilotażowa to nie osiągi, tutaj nie ma jasnych danych liczbowych, trzeba mieć trochę oblatanych modeli).

     

    I teraz główny haczyk - niestety wartość momentu pochylającego jest zależna od konstrukcji profilu (a więc od wychylenia lotki do góry). Stąd jeśli chcemy uzyskać model o większym zapasie stateczności statycznej (mówiąc po ludzku bardziej stabilny), to potrzebujemy bardziej przedniego środka ciężkości. Żeby osiągnąć wtedy stabilny lot dla tej samej prędkości lotki muszą iść bardziej do góry, a im one są bardziej do góry tym bardziej degradują własności profilu.

    Wniosek - im mniej statecznie tym lepiej lata, ale gorzej się prowadzi. Stąd profile samostateczne mają automatycznie narzucone ograniczenia osiągów.

     

    A jak to w praktyce wygląda?
    Plank jest układem o najmniejszych oporach dla niskich współczynników siły nośnej, rozpędza się to po oddaniu drąga tak, że można za pierwszym razem doznać szoku.

    W dodatku skrzydło bez skosu bardzo łatwo zrobić sztywno i lekko.

    Niestety, zaciągając drąga psujemy osiągi profilu w stanie lotu w który go tym wprawiamy, w efekcie osiągamy spadek osiągów w locie na wysokim Cz. Stąd planki z termiką się nie lubią.

     

    Tyle na dziś ;)

     

    Tymczasem pytanie do publiczności:
    nasa-solar-plane-helios.jpg

    Dlaczego skrzydło NASA do lotów wysokościowych zostało wykonane w układzie planka gdzie mamy do czynienia z rzadkim powietrzem, a więc potrzebujemy wysokiego współczynnika siły nośnej, aby utrzymać wysokość?

     

     

    A w kolejnych odcinkach

    1,5. Czym się różni profil do planka od profilu do klasycznego latającego skrzydła.
    2. Ustatecznienie skosem skrzydła i skręceniem

    3. Dobór środka ciężkości, skosu i skręcenia

    4. Krótka za i przeciw samostatecznym profilom aerodynamicznym w układach bezogonowych

    5. Czemu czasem możemy latać bez wingletów, a czasem nie

    6. Krótki kurs przerabiania profili na samostateczne (mały teaser - tak będzie Invers Design)

    7. Coś pewnie jeszcze wymyślę.

     

     

    W razie niejasności pytajcie, śmiało ;)

    • Lubię to 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.