-
Postów
6 076 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
37
Treść opublikowana przez Konrad_P
-
Jest jak Tomek powiedział świetnie. Nie mniej ze swej strony, jeśli to oczywiście nie problem, chciałbym poprosić żeby tekstura imitująca eksploatację obudów odrobinę się różniła na poszczególnych obudowach. Teraz to chyba dwa wzory (lustrzane odbicia) i że się tak wyrażę czyste copy - copy. Być może to tylko ja jestem taki upierdliwy, ale niestety to rzuca się w oczy. Tylko Agnieszko, rany boskie się nie obraź, bo to nie krytyka tylko spostrzeżenie, zastrzegam się ponieważ ostatnio kliku chłopaków po delikatnym zwróceniu uwagi obraziło się chyba na śmierć bo przestali ze mną pisać.
-
Łódź z napędem parowym
Konrad_P odpowiedział(a) na GRZECHU I JURAS temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
Chłopaki ten wątek to jeden z bardziej obserwowany na tym forum. Nielewe innych wątków może pochwalić się taką ilością odsłon. To że nie ma za wiele komentarzy nie świadczy, że watek się nie podoba, bo jest wręcz odwrotnie. Szkoda zaśmiecać ochami i achami taki fajny wątek. Więc działajcie i pokazujcie coście narobili. -
Jedno zdjęcie zastępuje 100 słów.
-
Zdecydowanie folia zamiast tkaniny. Po co chcesz wzmacniać skrzydło. Ono podejrzewam że jest wystarczająco sztywne. Jak chcesz się zabezpieczyć przez kontuzjami skrzydła to raczej nie tędy droga. Szkoda dodawać masy modelowi. A robota z laminowaniem i upierdliwa i trzeba jednak mieć pojęcie - czyli potrenować na mniejszych elementach. Jak nigdy tego - laminowania - jeszcze nie robiłeś to odpuść całkowicie. Chyba że to model treningowy i jak nie wyjdzie to nie będzie szkoda wywalić. Jeśli już bardzo chcesz laminować - ręce cię swędzą do tego - to zalaminuj jedynie natarcie. Około 3 u góry płata i z 5 cm pod spodem. Nic więcej bym nie robił. pamiętaj że po laminowaniu trzeba szlifować i ewentualne problemy szpachlować no i po tym wszystkim trzeba pomalować.
-
Piotrze no nie do końca. Próbowałem, ale sam dobrze wiesz, że człowiek nie gapi się non stop na model. Czasami zerka na nadajnik, czasami na rękaw - wskaźnik wiatru, Wówczas taki film wymaga sporej obróbki, edycji. Poza tym niestety Mobius, GoPro i tego typu kamerki mają jedną, jak dla mnie wadę, brak zoomu. Jak latasz takim Virusem to latasz daleko od siebie i wówczas tylko mały "x" na niebie widać. Do startów i lądowań faktycznie idealne rozwiązanie.
-
A ja uważam, że filmy robione z pokładu modelu, czy ze skrzydła, czy z kabiny są dla oglądających hmmm... mało ciekawe. One pokazują tylko co najwyżej lotnisko i jego przyległe okolice. Można popatrzeć prze 5 góra 10 sekund a potem wciąż to samo zaczyna się robić nudne. Dla pilota, który zna lotnisko, może to i ciekawe, ale dla postronnych sorry za szczerość trochę mało ciekawe, zwłaszcza jak film trwa 2-5min. Andrzej nie odbierz tego jako krytykę tylko ot taką uwagę starszego pana, który lubi oglądać filmy modelarskie. Moim zdaniem o niebo ciekawsze są filmy robione z ziemi i pokazujące co potrafi model w locie i co potrafi zrobić pilot z tym modelem. A już esencją jest pokazanie przede wszystkim startów i lądowań a w powietrzu to tylko jako przerywnik. Cóż sam dobrze o tym wiem, że jak się lata samemu to o takie filmy bardzo ciężko, a i sprzęt do takich filmów też trzeba mieć. Może następnym razem zabierz kogoś kto potrzyma kamerkę. W zeszłym sezonie kolega z lotniska robił z ręki filmiki Mobiusem i o dziwo wyszły super.
-
Zabierać głosu w sprawach merytorycznych nie będę, bom humanista ale przyglądam się dyskusji z uśmiecham. (Bardzo pozytywne odczucie żeby nie było) Jak świat światem takie dyskusje były toczone zarówno w naukach technicznych jak i naukach humanistycznych. Wydawało by się, że jeden z oponentów/dyskutantów opowiada wierutne bzdury i chce udowodnić nieudawadniane. Drugi zaś za wszelką cenę chce "pognębić" udowodnić drugiemu, że absolutnie nie ma racji. Tak Panowie rodziły się w przeszłości i mam nadzieję, że w przyszłości również, teorie które z początku uważane były za szalone i kretyńskie. Po czasie okazywało się, że coś jednak w tym jest. Tak więc Panowie niech was siły nie opuszczają w dyskusji. Darek (wapniak) przyłóż młodemu niech nie myśli, że wszystkie rozumy zjadł. Patryk się nie daj i udowadniaj że Darek to jednak wapniak i pojęcia nie ma o tym o czym pisze. A nuż któryś z Was wpadnie na szalony pomysł i udowodni nieudawadnialne.
-
Fajny zestaw. Coś czuję, że do Mikołaja będę musiał w tym roku jednak napisać list, a myślałem że mu w tym roku poduszę.
-
Agnieszko i właśnie dla tego bardzo Cię podziwiam za tą niesamowitą ilość pracy jaką musiałaś włożyć w te detale. Liczba vertexów już sama świadczy o ogromie włożonej pracy. Jak oglądam pod dużym powiększeniem te śliniki to jestem jak zahipnotyzowany. Naprawdę szczęka opada.
-
Coś fantastycznego. Szczegóły robią ogromne wrażenie.
-
Jak to nie problem to chętnie bo w PZU nie mam nikogo, a jak dzwoniłem na infolinie to mnie panienka odpałowała.
-
Sebastian jeśli chodzi o bagnet to musisz go zeszlifować do takiej grubości aby wchodził ciężko ale można było też spokojnie wyciągnąć. Niczym nie smaruj. Nie wiem dla czego rowing a nie tkanina ale co ja tam wiem. Ja laminuję tak. Biorę folie (najlepiej taką specjalną do laminowania ale praktycznie nada się każda). Na folie kładę - ja - tkaninę węglową i ją przesączam żywicą, czystą bez dodatków, chyba że ma być kolorowa. Żywicy daję umiarkowanie nie za dużo. Tkanina nie może pływać w żywicy. Miejsca które mają nie być laminowane zabezpieczasz też folią. Żywica nie klei się do folii. Jest jedna dobra żywica do laminowania - Lotnicza żywica epoksydowa L-285 EDIT Jeśli dobrze rozumiem to rowing to nić węglowa jednokierunkowa. Ja miałem na szpuli około 30m. Jeśli to taki rowing to musisz go przyciąć na odpowiednią długość. Ile nitek hm... nie wiem ja jak wzmacniałem boki kabinki to dawałem po kilkadziesiąt takich nici. Jak już przytniesz to z jednej strony zwiąż je nitką, drutem ale tak mocno aby poszczególne włókna nie wychodziły przy lekkim szarpnięciu. To jest dość istotne w mojej metodzie. Taką kępkę nici kładę na folie jak wyżej napisałem i przesączam żywicą. Ja to robię małym pędzlem, ale mały wałek na gąbce taż się nada ale zeżre więcej żywicy. Kępkę rowingu trzymam za ten węzeł i ruchami od siebie wzdłuż nitek jadę pędzelkiem. Musisz uważać jak maziasz żeby nitki rowingu się nie hm.... nie wiem jak to powiedzieć, strzępiły, kołtuniły. Generalnie żeby wyglądały cały czas tak samo. Jak już przesączysz to wkładasz całość włącznie z folią w to miejsce gdzie ten rowing ma być położony. I tu teraz jest mały myk. Musisz tak włożyć całość aby trzymając za tego guza wyciągnąć całą folię a rowing ma zostać (no bo go trzymasz za tego guza) na swoim miejscu. Przydaje się trzecia ręka która będzie czymś (ja to robię drewnianą szpatułką) dociskać rowing do powierzchnie laminowanej. Nie dociskaj tego tym samym pędzlem co nakładałeś żywicę bo się rowing będzie czepiał pędzla i wszystko się spieprzy. A.... zapomniałem napisać WAŻNE Nie przesączaj guza za którego trzymasz żywicą i co najmniej 1 cm od tego guza też nie dawaj żywicy. Jak żywica wyschnie to nożyczkami lub nożykiem odcinasz nie przesączony rowing wraz z guzem. Tam metoda to do generalnie kadłuba. Do skrzydeł jest inna metoda ale tylko z tkaniną. Po co wiązać na jednej stronie rowing, ano dla tego że jak będziesz wyciągał folię z pod niego to folia potrafi wyciągnąć czasami nawet połowę nici z całego kłębka a tak z jednej strony wszystko jest trzymane. Niestety metoda ma swoje wady i ograniczenia. Jednym z nich to rowing.
-
Troche szkoda bo ja znów byłbym zainteresowany takim na określoną imprezę. Ja pytałem w kilku towarzystwach i dostałem negatywną odpowiedź. Standardowo to ubezpieczam się podobnie jak Ty czyli na rok i rozszerzenie do PSP w Hestii.
-
No to jak to się ma to do tego stwierdzenia
-
Za daleko idące wnioski wyciągasz. Też jesteś taki nieomylny.
-
Tyle że tam żadnego pilota nie było.
-
OK. Nazwijmy to syk.
-
Tak to prawda, to taki skrót myślowy. Ale jak go gwoździem dobrze trafisz to w pierwszej sekundzie słychać taki "jakby wybuch".
-
Gaśnica to raczej do tego co się zajęło po wybuchu LiPola niż do zgaszenia samego LIPol -a i jest jak mówi Mietek skutecznie to tylko do ziemi. Być może stare gaśnice halonowe by coś pomogły.
-
Kacper ale jak duża była szkoda. To wszystko zależy od pułapu-limitu jaką ma dany ubezpieczyciel. Tak jest naprawdę z tymi limitami i to nie jest żadne teoretyzowanie, pani przy zgłaszaniu szkody w mieniu od razu informuje bez skrępowania że jak do 1500,- to wypłacają na drugi dzień. A co do szkody Piotra-Pietka to pewnie była do 2500,- zł. Idź ze szkodą tak jak w moim przypadku na 11.000,- zł to zobaczysz jak szybko dostaniesz no i czy w ogóle dostaniesz tyle kasy. Generalnie z dużymi odszkodowaniami jest bardzo ciężko. Z małymi na 500-1500 problemów nie ma w ogóle.
- 23 odpowiedzi
-
- Oc
- ubezpieczenie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Hubert i to jest klasyczny przykład tego co napisał wyżej Piotr i co zresztą jest prawdą. Na 10 zgłoszonych roszczeń zwracają 1 zgodnie z kosztorysem tylko dla tego że klient albo jest upierdliwy albo wmieszał się prawnik. W moim przypadku kosztorys opiewał na około 19 tyś. Po ośmiu miesiącach batalii w momencie kiedy ubezpieczyciel dostał dokumenty z sądu i został zawiadomiony o wszczęciu postępowania, zaczęli rozmawiać ze mną jak z człowiekiem i przyjmować moje argumenty. To co opisujesz jest klasyką stosowaną absolutnie we wszystkich towarzystwach ubezpieczeniowych. Skoro już i tak wydałeś kasę to trzeba było pójść do jakiejś dobrej kancelarii lub do młodego początkującego głodnego sukcesów prawnika i zlecić im ta sprawę. PS. Ja już po pierwszym kontakcie i odmowie zwrotu należności zgodnie z kosztorysem idę do prawnika, szkoda mojego zdrowia.
- 23 odpowiedzi
-
- Oc
- ubezpieczenie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Piotrze ja miałem w ostatnich latach 3 razy do czynienia z trzema różnymi ubezpieczycielami. Niestety nie chodziło o odszkodowanie modelarski ale moim zdaniem to nie ma żadnego znaczenia ponieważ moje przypadki były różne. Dom, zdrowie, samochód. We wszystkich trzech przypadkach zostały złożone pozwy do sądu. Dopiero po tych pozwach ubezpieczyciele postanowili się polubownie dogadać. Każdy obecnie ubezpieczyciel ma swoje tzw. limity, czyli jak szkoda w mieniu nie przekracza 1500-1750,- zł to wypłacają praktycznie następnego dnia, co do szkody z OC sprawcy, czy AC to kwota graniczna do której nie dyskutują to 2500,- zł (netto/brutto). Co do zdrowie jest to dużo bardziej skomplikowane i to nie zauważyłem jakiejś reguły. Powyżej tych kwot zaczynają się ogromne problemy. Nie licz na to, że jakikolwiek ubezpieczyciel w podskokach przyleci z kasą w ręce i wypłaci Ci tyle ile Twoim zdaniem powinien (sorry ale to sarkazm w stosunku do ubezpieczycieli a nie Ciebie). Obecnie to standard że człowiek musi się użerać i prosić się o prawnie należące się pieniądze. Ja ubezpieczam się zawsze w tej samej firmie od lat ponieważ mój broker ma tam spore chody i traktują mnie trochę inaczej, ponieważ wypłatę odszkodowania zlecam właśnie znajomemu (zlecam nie zlecam, proszę o pomoc).
- 23 odpowiedzi
-
- Oc
- ubezpieczenie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: