Skocz do zawartości

stan_m

Modelarz
  • Postów

    880
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez stan_m

  1. Podzielam zdanie Pawła co do konieczności posiadania narzędzi najwyższej klasy i jakości co się jednak wiąże a dużym wydatkiem. Tak się składa, że są to zazwyczaj narzędzia produkcji niemieckiej (proszę zwrócić uwagę, że 90 procent nazw narzędzi w języku polskim jest pochodzenia niemieckiego a PN (Polskie Normy) w części narzędziowej całkowicie oparte są na DIN...

    Wiem, że temat jest o piłce włosowej, ale...piłka powinna ciąć po liniach wytrasowanych za pomocą sprawdzonych i wiarygodnych przyrządów. 

    Chciałem się pochwalić przyrządem do wyznaczania kątów prostych, który nazywa się WINKIEL i liczy sobie ponad sto lat (jest pochodzenia niemieckiego i od tylu lat jest w mojej rodzinie a ja używam go prawie codziennie). Jest przyrządem kutym z jednego kawałka metalu, ramiona o wymiarach 850 mm i 350 są wykute jak szable (zbieżne na grubości) i są zakończone ładnym wzorem.

    Drugi przyrząd, którym chciałem się pochwalić to wzorzec linii prostej :D  :D  :D ...

    Jest to fragment krawędzi spływu płata samolotu MIG-21 o długości 1450mm wykonany z duraluminium nie walcowany lecz frezowany do specjalnego kształtu we wszystkich płaszczyznach po czym sprawdzany na specjalnych wzornikach.

    post-6507-0-92955700-1402585443_thumb.jpg

    post-6507-0-58754000-1402585507_thumb.jpg

    post-6507-0-68790100-1402585570_thumb.jpg

  2. Polecam zalaminować obustronnie deskę balsową tkaniną szklaną 48G/m2. Ciężaru wiele nie przybędzie a ciąć można laserem, frezem lub nawet włośnicą...Krawędzie wychodzą gładko i bez włosków a co najwazniejsze - bez ubytków balsy.

    Tą metodą wykonałem część wręg do modelu RWD-4 -  http://pfmrc.eu/index.php?/topic/40816-rwd-4-model-polskiego-samolotu-w-skali-1-354/

  3. (...)

     

    Stuka, czyli Junkers Ju87. Jak słusznie zauważyłeś, była to maszyna zaprojektowana to szerzenia strachu i zniszczenia. Jako bombowiec nurkujący zabierający tylko kilka bomb na pokład był wspaniałym narzędziem do punktowego niszczenia siły przeciwnika. Trafienie bombą w czołg przeciwnika? Żaden problem, o czym przekonali się i Polacy, i Francuzi i Anglicy. Zdemolowanie instalacji radarowej? Łatwizna. Zawalenie kamienicy na głowy obrońców na Starym Mieście w odległości stu metrów od pozycji własnych wojsk? Proszę bardzo... Sprawdził się też, a może przede wszystkim na froncie wschodnim w zwalczaniu sowieckich czołgów. Czy to jako bombowiec, czy jako szturmowiec z podwieszonymi działkami, Stukasy mnóstwo ruskich maszyn zamieniły w blaszane zapalniczki.

    (...)

     

    Żaden problem, pod warunkiem, że Junkers doleci do miejsca akcji...A z tym to juz bywało różnie bo najpierw Anglicy wykoncypowali, że Ju-87 lecący przez kanał nad Anglię wypełniony paliwem i maksymalnym udźwigiem bomb leci z prędkościa max. 200km/h. Dla Hurriciane czy Spitfire to "kaczka" do zestrzelenia, toteż straty były bardzo duże. Także Rosjanie w 1941 zbijali Junkersy masowo z powodu ich długich dolotów do miejsca bombardowania. Nad Mińskiem białoruskim jednego dnia sowieci strącili 40 Junkersów...

    Mało kto wie, że przez cały czas Powstania Warszawskiego Warszawę bombardowało TYLKO sześć sztuk Ju-87D startujących z Okęcia, które latały niezagrożone myśliwcami wykonując loty wahadłowe...Niestety.

  4. Jeszcze...

    1. Propagowanie polskiej myśli technicznej na podstawie wykonanych przez siebie modeli polskich samolotów wojskowych najlepiej wychodzi przy porównaniu tychże do modeli samolotów niemieckich z tej samej epoki. Nieprawdaż? Niech więc powstają wybitnie dobrze wykonane modele i takie i takie.

    2. Pamiętam niezwykłe wydarzenie z Dęblina: na uroczystość 75 lecia Dęblińskiej Szkoły Orląt zjechali na kilka dni prawie wszyscy żyjący jeszcze polscy piloci wojskowi dosłownie z całego świata (było ich chyba czterystu circa). Z ogromnym zainteresowaniem brałem udział, jako słuchacz oczywiście, w dyskusjach  o samolotach. WSZYSCY piloci polscy nigdy nie wyrażali się pejoratywnie o samolotach niemieckich. Przeciwnie, można było usłyszeć, które były najlepsze, jakie były słabe strony i możliwości a piloci z Września 39 dosłownie zachwycali się "109". Toteż główny gwóźdź programu - symulowana walka powietrzna między prawdziwym Me-109 i Spitfire był komentowany niezwykle żywiołowo bądż co bądź przez fachowców.

    3. W latach 90-tych, na Mistrzostwach Świata makiet RC w Dęblinie startował pięknie wykonany model samolotu Heinkel He-111...We wrześniu 1939 roku to własnie He-111 jako pierwsze zbombardowały dęblińskie lotnisko i stację kolejową zadajac ogromne straty (są fotografie zniszczeń). Kiedy ten model startował do lotu w pierwszej kolejce wokoło było wiele komentarzy, że to pierwszy Heinkel nad Dęblinem od czasów wojny. Zaraz ktoś przyniósł zdjęcia zbombardowanego pasa i hangarów a ktos inny przyprowadził osoby pamiętajace ten nalot. Kiedy niemieccy modelarze (m.in. wykonawca He-111) usłyszeli jak wyglądał nalot i jakie były zniszczenia zrobiło im się bardzo nieswojo, gdyż nigdy wczesniej nie byli w takich okolicznościach...Wtedy pomyslałem sobie, warto budowac również modele samolotów niemieckich, gdyż może to być doskonała okazja, aby w prosty i skuteczny sposób opowiedzieć polską historię. Wszystkim.

    • Lubię to 3
  5. W moim modelu samolotu RWD-4 żebro przykadłubowe ma grubosć 110mm a żebro na końcu płata - 16mm(sic!). Tak wynika z dostępnych mi zdjęć, opisów i rysunków. Pod względem konstrukcyjnym jest to nie lada wyzwanie ale funkcjonalnosc jest rewelacyjna (chodzi np. o środek masy płata, który jest przesuniety bardzo blisko kadłuba co daje niesamowicie korzystny moment bezwładności) no i oczywiście daje niski ciężar skrzydła. To były nowatorskie i bardzo nowoczesne na owe czasy rozwiazania. Ja swoje żebra narysowałem w Profili (mam już wszystko wycięte oraz sklejone zbieżne pasy dźwigarów) ale niestety ten program nieco zdeformował noski żeber tak, że musiałem interpolować...

  6. Chętnie wezmę udział w dygresji zaistniałej w temacie Irka….

    Niemiecka technika lotnicza nie ma sobie równych pod względem innowacyjności, ilości projektów i skuteczności rozwiązań technicznych. I tylko to powinno być  argumentem w odtwarzaniu konstrukcji niemieckich w postaci modelu RC, gdyż jesteśmy inżynierami a nie politykami czy historykami. Oczywiście sentymenty mają swoje miejsce, jak ktoś ma uraz lub pamięć rodzinną nadszarpniętą ten ma prawo odstąpić od tematu: modele samolotów niemieckich. Ja osobiście wykonałem wiele modeli niemieckich samolotów, głównie z powodu ich zadziwiających własności lotnych i tego co Niemcy wniosły do techniki lotniczej ale najbardziej interesują mnie samoloty polskie. Nie jest to jakiś tam  nadęty patriotyzm ale chęć ukazania wręcz rewelacyjnych osiągnięć polskich inżynierów i naszego przemysłu i to w każdym okresie historycznym. Oczywiście w proporcji do możliwości Państwa Polskiego. Polskie samoloty warte są tego, aby je restaurować w formie dobrze wykonanego i świetnie latającego modelu RC. A na zawodach czy piknikach dobrze jest popatrzeć jak latają wspólnie z innymi modelami samolotów (niemieckimi, rosyjskimi, amerykańskimi) i wcale od nich nie odstają  . Dopiero wtedy postronni widzowie zrozumieją czym było polskie lotnictwo a wszyscy będą zadowoleni…

    • Lubię to 2
  7. "Przymiarka do formatek. Pytanie dotyczy wyboru sklejki. Czy jest duża różnica w wytrzymałości sklejki lotniczej (drogiej w ofertach sklepów) w porównaniu do sklejki brzozowej PANAMA (sporo tańszej)?"

     

    - Sklejka tzw. lotnicza posiadająca wszelkie certyfikaty lotnicze nie ma sobie równych jeżeli chodzi o wytrzymałość, klejenie i ciężar metra kwadratowego. Jednak dla potrzeb modelarskich nie musi być stosowana (za wyjątkiem ściany ogniowej czyli wręgi silnika). Dodatkowo ta sklejka bardzo źle się tnie laserem ze względu na specyfikę i twardość kleju między warstwami co widoczne jest w postaci osmalonych i "stożkowych" krawędzi...Ja stosuję sklejkę brzozową.

     

    "Walczę z żebrami skrzydła. Nie jestem w stanie uzyskać linii prostej łączącej punkty dźwigarów na górnej i dolnej powierzchni. Każdego żebra z osobna nie jestem w stanie wygenerować, ponieważ mają one różną grubość procentową (nasadowe - 18%, końcowe - 9% i nie są ułożone w prostokącie). Pozostaje wyciąć ze sklejki skrajne szablony a żebra pośrednie wykonać tradycyjnie w bloczku. Może przesadzam ale czy ugięcie tej linii wynoszące 1,17 mm ma wielkie znaczenie? Pomyślałem, że będzie je można wyrównać i tak koniecznymi nakładkami pomiędzy kesonem przednim a tylnym dźwigarem. Co o tym sądzicie?"

     

    - Dźwigary w lotnictwie to rzecz święta, żadnych kompromisów. Musi być linia prosta a każde żebro ma być narysowane oddzielnie. Bloczek nigdy nie da dobrych kształtów żeber przy tak dużej zbieżności i różnicy grubości płata.

  8. Kolejny etap prac. Z Tartaku przyszły elementy okienne wraz z szybkami, teraz muszę to wszystko skleić i wyszlifować. Zespół napędowy jest już ostatecznie zmontowany (bez podłączenia sieci elektrycznej i ostatecznego posadowienia w centropłacie). Końcówki centropłata są wyposażone w rurki zwinięte z forniru topolowego, wchodzą one w ciasno pasowane otwory końcówek płata przez które idą przewody serw lotek. Mato na celu zminimalizowanie ilości wody, która może się dostać do luku serwa lotki. 

    Zespół silnikowy jest gotowy do odpalenia (12 silników dwunastocylindowych czyli 144 cylindry ale będzie dymu :D ). Mimo wszystko nie tak jak u kolegi z Niemiec ale ja  nie mam tyle czasu na niemieckie samoloty, wolę i preferuję ponad wszystko polską technikę lotniczą (w każdej postaci).

     

    post-6507-0-98813600-1400954818_thumb.jpg

    post-6507-0-48668500-1400954828_thumb.jpg

    post-6507-0-51477400-1400954837_thumb.jpg

    post-6507-0-21189900-1400954862_thumb.jpg

    • Lubię to 1
  9. Okleiłem tkaniną 48G/m2 dno kadłuba i wszystkie pozostałe podzespoły. Niestety preparat Eze-Kote nie ma takich właściwości jak żywica epoksydowa. Tkanina nasączona tym środkiem nie poddaje się szlifowaniu więc powierzchnia balsowa przed oklejeniem musi być wyprowadzona na lustro za pomocą szpachli białej (polecam zwilżyć łopatkę balsową w wodzie przed nałożeniem z pojemnika-wówczas szpachla doskonale wnika w pory i zagłębienia i daje się formować). Krawędź kadłub-dno okleiłem paskiem tkaniny na żywicę epoksydową uzyskując dobre wzmocnienie, po oszlifowaniu burty kadłuba i górę okleję tkaniną na Eze-Kote. Statecznik poziomy jest kompletny poza popychaczami i dźwigniami steru wysokości, końcówki płata - oklejone. Zabrałem się za kompletowanie napędów. Wbrew pozorom praca to żmudna i długa: dokładne pasowanie detali, kontrola luzów i smarowanie przekładni oraz montaż śmigieł.

    "Gabinet PLC" czeka już na szyny prądowe i crossowanie przewodów...

    Oryginał Do-X jak wiadomo posiadał piekne śmigła czterołopatowe. Ja zaś, z uwagi na posiadanie jednego zdjęcia z lotów prototypu używającego śmigieł dwułopatowych, na początek zastosuję też śmigła dwułopatowe...

    post-6507-0-04206500-1400270983_thumb.jpg

    post-6507-0-13191000-1400270997_thumb.jpg

    post-6507-0-04846500-1400271008_thumb.jpg

    post-6507-0-87930800-1400271024_thumb.jpg

    post-6507-0-49251000-1400271040_thumb.jpg

  10. No i to jest wielki dylemat czy to latająca łódź czy pływający samolot ;)  Boję się że ta balsa 1,5mm to troszkę mało nawet z tkanina szklaną na wierzchu przy prędkości lądowania typu 60km/h woda jest jak beton okleił bym dół  co najmniej tkaniną 110g/dm2 20 gram to firanka nie wiele waży ale i niezbyt wiele wytrzyma ...

    Racja. Z tym, że finalnie użyłem tkaniny 48 G/m2 zaś dno i burty kadłuba pokryte są balsą twardą 1,5mm OBUSTRONNIE pomalowaną Hartzlackiem co naprawdę wzmocniło i usztywniło poszycie (kosztem przyrostu ciężaru rzecz jasna). Poza tym duża ilość lekkich wręg kadłuba usztywnia całość konstrukcji ale tak naprawdę wszystko okaże się w czasie prób lądowania a w znacznej mierze będzie to zależało od minimalnej bezpiecznej prędkości lotu.

    Dla kolegi sta_m , może się przyda przy wykończeniu modelu .

    A jak i komuś się jeszcze przyda to będzie mi jeszcze milej .

     

    attachicon.gifDornier Do-X Flugbot. 50 Jahre (Karl Grieder).pdf

     

    attachicon.gifDornier DO-X. Das erste Großraum-Flugschiff der Welt (Waffen Arsenal Sonderheft. H.Nowarra).pdf

     

    Życzę miłej lektury .  Joker

    Wielkie Dzięki. Przyda się na pewno...

  11. Dzisiaj rozpocząłem prace z EZE-KOTE, preparatem służącym do przyklejenia tkaniny szklanej do pokrycia balsowego.

    Hmm...pierwsze doświadczenia:

    1. Preparat na bazie wody niezwykle zmiękcza i wichruje deskę balsową nawet przyklejoną do wręg, żeber etc. (o czym pisał Henryk).

    2. Nawet po pokryciu cellonem zaobserwowałem zapadanie się deski 1,5mm. Wprowadziłem modyfikację oklejania: deski balsy pokryte najpierw caponem i cellonem a następnie BEZ GRUNTOWANIA EZE-KOTE (co zaleca producent) przyklejenie tkaniny szklanej poprzez nanoszenie pędzlem grubej warstwy preparatu na przycięty kawałek tkaniny. Zaznaczam, że oklejałem tkaniną 48G/m2.

    3. Jakość klejenia jest dobra, tkanina przylega równo i skutecznie, na krawędziach dobrze się układa.

    Zobaczymy jak będzie z malowaniem...

    post-6507-0-77919900-1399574524_thumb.jpg

  12. Brawo. Brawo, Brawo :D ....

    Swego czasu w Dęblinie przez prawie dwa lata codziennie oglądałem "produkcję" prototypów dwupłata akrobacyjnego DEKO-9 ( prawdziwy samolot, konstrukcja kompozytowa zdolnych polskich inżynierów a za wiązanie węzłów kratownicy rowingiem szklanym dostali patent...) i doprawdy jesteś Krzysztofie w awangardzie..

    Mam nadzieję na spotkanie w Siemianówce...

  13. Jak będziesz to wykańczał? Capon, szpachla i malowanie? Czy folia?

    Kadłub modelu jest pokryty balsą 1,5 mm malowaną Hartzlackiem (kratownica też), płaty i stateczniki są gruntowane caponem (gdyż model ciągle walczy z anoreksją i ma nadzieję przegrać.... :D ). Płaty i stateczniki będą pokryte folią, zaś kadłub i pływaki będą oklejone (już, już....) tkaniną 20G/m2 z wykorzystaniem Eze-Cote...a następnie malowane.

    Zobaczymy co z tego wyjdzie...

  14. I modele z I wojny - nawet typu Sopwith - da się wyważyć bez balastu. W moim Nieuporcie - jakieś 190cm rozp i wadze blisko 7 kg nie musiałem dokładać ani grama ołowiu. Wystarczyło same rozmieszczenie sprzętu. W Fokker D.VIII jest podobnie chociaż na początku był ołów - 200g na model ważący po nad 6kg do lotu - ale sukcesywnie był usuwany. Jeśli zmienię silnik na benzynę zamiast oS FS 91 to pewnie trzeba by wyposażenie przenosić bardziej do tyłu.

    Myślę, że jak się robi coś z głową to wyjdzie jak chcemy ale zanim dojdziemy do takiej wprawy to sporo modeli trzeba zbudować :D

    To prawda...Moje dwa duże modele Sopwith Camel F1 i Fokker Dr1, oba w skali 1:2, 2 i ciężarze ok. 3000G nie wymagały żadnego doważenia (silniki DA150) ale posiadały makiety silników rotacyjnych, które ważyły po 700G!!!!Generalna zasada: mierzyć i ważyć wszytko dokładnie na etapie projektowania....

  15. Adiabatyczna przemianą można by określić sprężanie  mieszanki i rozprężanie gazów. Zapłon jest samoczynny i wynika z uzyskanej podczas przemiany adiabatycznej temperatury. Bardzo mi się podoba to co napisałeś, i w pełni popieram. 

    Absolutnie nie.

    Sprężanie i rozprężanie w silniku o zapłonie samoczynnym nie jest przemianą adiabatyczną albowiem zachodzi wtedy wymiana ciepła z otoczeniem (z cylindrem). Natomiast sam zapłon (w tym przypadku samozapłon) ma charakter przemiany adiabatycznej czyli bez wymiany energii cieplnej z otoczeniem...Paweł użył okreslenia bardzo poprawnie chociaż prawie nikt juz tak dzisiaj nie opisuje tego rodzaju silników.

    Dla zrozumienia istoty przemiany adiabatycznej przypomnę, że w swoim czasie terminem "adiabatki" określano...męskie kalesony :D  co może to zrozumienie ułatwić...

  16. Napęd z zastosowaniem silników komutatorowych jest dzisiaj, rzecz jasna, przeżytkiem ale ma tę jedną zaletę, że łatwo nim sterować, zwłaszcza w ilości dwunastu sztuk silników...A poza tym w czasach prawdziwego Dorniera Do-X silników bezszczotkowych jeszcze nie było :)

     

    Postęp prac...

    Na ostatnim zdjęciu pokazałem sposób mocowania zawiasów w dużym modelu, który stosuję od wielu lat: zawias jest montowany do szuflady (profil sklejony z balsy wg wymiarów zawiasa), szuflada najpierw jest wklejona do lotki (steru) i do skrzydła (po wycięciu miejsca) a następnie  jest rozcięta na osi obrotu zawiasa. Po oszlifowaniu należy wkleić zawias. Opisany sposób ma tę zaletę, że pozwala bardzo dokładnie zniwelować lotkę lub ster względem skrzydła co przy dużych rozpiętościach i grubościach profili raczej proste nie jest. Również osadzenie zawiasa jest pewne i mocne.

    post-6507-0-97318500-1398798905_thumb.jpg

    post-6507-0-76758000-1398798917_thumb.jpg

    post-6507-0-95008200-1398798928_thumb.jpg

    post-6507-0-35266100-1398798958_thumb.jpg

  17. Współczynnik Wing Cube Loading służy raczej wyrażeniu wymagań w stosunku do modelarza - pilota, który zamierza pilotować wybrany model (kupiony lub wykonany), dlatego wartosci tego współczynnika okreslają "szybowiec","trener", "makieta" etc. Oprócz jednostek "imperialnych" i  (1,5) potęgowania w mianowniku nie ma róznicy ze współczynnikiem klasycznym (chodzi mi o to, że jeden i drugi wskazują stosunek cięzaru do powierzchni).

    Z punktu widzenia konstruktora wygodniej jest posługiwac się wartosciami "G/dm2" gdyż:

    jeżeli model o rozpiętosci 3000mm pokonuje odległość 10 m w czasie 1 s i model o rozpiętosci 300mm pokonuje 10m w czasie 1 s

    to oba modele mają ten sam wspólczynnik ociążenia powierzchni nośnej.

    Oczywiście przy konkretnych założeniach.

  18. Niesamowity.

     

     

    Obciążenie ok. 40 g/dm2 to chyba dużo za mało jak dla tak dużego modelu. Gdyby było 80 to też byłoby mało - tak moim zdaniem. Ciekawe co z tego wyniknie.

     

     

    No cóż, żeby zobaczyć ten model (zakładam, że go skończysz na czas), chyba wybiorę się do Narewki. Daleko mam jak pieron (jak mawiają górale - nie gorole, jak pisał kolega Joker), ale już zacząłem szykować moje łodzie i zastanawiać się jak je wszystkie wpakuję do samochodu.

    "40" to według założeń wstępnych. Prawdopodobnie nie uda się tego osiągnąć jako, że chcę wykonać kilka szczegółów zewnętrznych, które dodadzą niewątpliwie wagi. Mam jednak nadzieję, że uda mi się zrealizować koncepcję: maksymalnie lekki ale wytrzymały a przy tym  duży model prawdziwego wodnosamolotu. Do-X miał cechy motoszybowca a słynny Me-323 Gigant to rozwiniecie wojskowe tej koncepcji...Zobaczymy.

    Co do odległosci z Krakowa do Narewki...Ja często podróżuję z Białegostoku do Portu Lotniczego Kraków-Balice (praca) i mieszkam kilka dni w Zabierzowie więc potwierdzam, że odległość spora jest ale da się względnie szybko pokonać (akurat na tej trasie drogi są przyzwoite). Zatem warto z Galicji udać się do Wielkiego Księstwa Litewskiego :) tym bardziej, że nad zalewem Siemianówka naprawdę warto się zatrzymać...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.