![](https://rchubiq.eu/images/banery/pfmrc/pfmrc_rchubiq.gif)
![](https://pfmrc.eu/output2.gif)
![](https://modele24.pl/pfmrc/baner.gif)
![](https://modele.sklep.pl/images/banery/PFM1.gif)
![](https://pfmrc.eu/kawa.png)
-
Postów
4 557 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
53
Odpowiedzi opublikowane przez jarek996
-
-
W dniu 7.10.2023 o 21:38, Starless napisał:
Koledzy, czy jakiś sklep w PL sprzedaje silniki ASP lub podobne z ChRLD- np. Magnum?
Jaki potrzebujesz?
-
2 godziny temu, Jerzy_R napisał:
Aż strach się nie bać, kiedy się pomyśli jak reszta będzie wyglądała...
Bedzie PRAWIE tak piekny, jak moj mial byc ?
Jaki masz do niego silnik Krzysiu? Elektryk?
-
-
2 godziny temu, kesto napisał:
ze skala to : 909:225 = 4.04
Moze to mialo byc 999:225-4.44 !!!
Nie wiem SKAD mi sie wziela rozpietosc 909 cm ?
Czy bede robil? Tego nie wie NIKT (nawet JA) !
-
11 godzin temu, Viper napisał:
w zależności od długości masztu
Znowu myslalem, ze o sobie piszesz ?
-
Doszlo kilka nowych, ale wiele jest u kolegi w Berlinie. Dzieki mnie ma darmowa lekture, tylko on jest niestety ZEGLARZEM, wiec raczej moich NIE czyta ?
Dwie na dole na pierwszym zdjeciu sa w sumie na sprzedaz, bo niechcacy zdublowalem.
Dwie na dolnym zdjeciu TEZ sa na sprzedaz. Ta o silnikach to niestety o powojennych turboodtrzutowych, a druga o niemieckich szybowcach.
-
1
-
1
-
-
Moj szwagier (TEZ lekarz!) ostatnio sie bardzo zapalil do kite. Byl na Fuerteventurze i zaczyna ostro plywac na miejscowych spotach ( a jest ich kilkanascie dookola Malmö) ?
-
22 minuty temu, Viper napisał:
Piękny plan.
Trochę zazdroszczę, u mnie już kierat, ten tydzień wracałem do domku późno, albo wręcz bardzo późno, więc nawet na krótką przejażdżkę nie miałem czasu.
Dziś wyskoczyłem na Zegrze, dmuchało że hej, a nie dośc że dmuchało to wiatr był nieregularny i rwany, podobno dochodził do 30 węzłów, dodatkowo silne zafalowanie, fale krótkie, tak na oko z pół metra, albo lepiej. A ja jako początkujący mam na razie jeden rozmiar
Do tego momentu myslalem, ze Ty o rowerze i jeszcze "czyms tam" piszesz ?
No i nie martw sie, jak juz NIE bedziesz poczatkujacy, to rozmiar bedzie Ci sie zmienial.
-
Poniewaz NIE jest to u mnie rok "modelarski", wiec planuje kolejny wyjazd rowerowy. W tym roku nie jestem "Albanczykiem", ale bardziej "Dunajczykiem". Sprawdzalem przed chwila pogode i w Budapeszcie i Belgradzie ma byc w przyszly weekend od 20 do 28 stopni (tylko piatek okolo 20, reszta upal)!
Znalazlem lot do Budapesztu (czwartek okolo 14.30) i powrot we wtorek z Belgradu (13.30). W czwartek zdazylbym w Budapeszcie pojesc, popic i wsiasc do pociagu w kierunku Komarom (19.30). Tam przejezdzam przez most na Dunaju do Komarna ( Slowacja) , znajduje nocleg, wypijam 5 (8) piw i ide spac . Rano ruszam slowacka strona "z pradem" Dunaju. Pierwszy dzien okolo 170 km (nocleg w Szazhalombatta pod Budapesztem) i pozniej 485 km w trzy dni. We wtorek rano znajduje jakis karton w sklepie rowerowym w Belgradzie, pakuje klamoty i wracam do Kopenhagi ( wylatuje z Malmö).
Taki mam plan i jutro pewnie zakupie bilety.
Jest kolejny kawalek mojego WIEKSZEGO planu, czyli przejechania wzdluz Dunaju od zrodla do ujscia (choc czesc odcinkow pewnie "pod prad"). Jak pojade i kiedy, to nie ma znaczenia. Wazne zeby wszystko zlozyly sie w CALOSC, tak abym mogl powiedziec; PRZEJECHALEM CALY DUNAJ .
-
W dniu 27.09.2023 o 10:41, Atomizer napisał:
ponieważ jest dość sucha
Klej Ci podsechl (bo rozdzedzales), szpachla "dosc sucha". Moze kwiaty chociaz podlewasz? ?
-
1
-
-
-
Sami "czepialscy" na tym forum ?
-
W dniu 2.10.2023 o 18:19, czarobest napisał:
To się pochwalę jeszcze paroma rzeczami (najlepsza na końcu
). Ciągle próbuję wrócić do modelarstwa mocniej, niż tylko polatać od czasu do czasu., ale ta Miata i strojenie pochłania mnie teraz za mocno...
No i zabawa w "mechanika" też mnie pochłania. Jestem zupełnym amatorem, ale się biorę za nowe rzeczy, bo czemu nie.
Tak więc ostatnio zmieniłem poduszki, bo silnik niestety już się telepał troszkę, wleciały najmiększe pouliretany i jest dobrze, to znaczy nie trzęsie budą, ale silnik nie drga i zauważalnie lepiej wrzuca się biegi, a także mam wrażenie lepiej reaguje na szybkie depnięcie gazu.
Było ciężko, ale udało się na kobyłkach to zrobić. Byłem cały brudny, niemniej było fajne.
Wziąłem się też za klocki z tyłu i wymianę w końcu przewodów hamulcowe na takie w oplocie (wszystkie). Skończyło się na całkowitej regeneracji zacisków, też samemu i jakoś to udało się złożyć, a Miata hamuje znacznie lepiej po tym wszystkim
.
Oczywiście stare sztywne przewody nie chciały puścić miejscami, więc i je musiałem sobie w kilku miejscach dorobić na nowo.
No i najważniejsze. Byłem po moim strojeniu w końcu na hamowni i wyniki są miłe. Przypominam, że mapa jest całkowicie nowa i robiona samodzielnie przeze mnie "na drodze"
. Jak na takie coś, to przyrost na dole jest świetny i zdecydowanie odczuwalny podczas jazdy. Góra troszkę słabiej, dodatkowo zauważyłem, że zbyt wczęśnie zmieniłem wysterowanie zmienną fazą (stąd spadek przy 5000 obr/min). Oczywiście zielony to teraz, czerwony seria
.
Jednakże moim zdaniem wynik z hamowni jest już znacznie poprawiony, gdy tam była to zapłon przy wyższych obrotach miałem w okolicach 28-29 stopni, bo bałem się więcej. I wtedy wynik 0-100 wychodził tak:
Po poprawkach zapłonu dodatkowych (na tyle, że nie słyszę stukowego) udało mi się zrobić aż taki wynik:
A dla porównania wynik który robiłem na seryjnym kompie był taki, tak więc postęp jest duży. Oczywiście takie 0-100 ma bardzo dużo zmiennych, ale mam przypuszczenie, że 150KM tam już może na obecnej mapie być - dowiem się za jakiś czas jak znów pojadę na pomiar jeśli do tego czasu nie wybuchnie(a zaczynała ze 133 KM). Jak na strojenie pierwszy raz w życiu i zmianę katalizatora na sportowy Euro 3 to moim zdaniem super
.
Od zera do stowy masz ciagle czasy gorsze jak topowi biegacze. Tylko ze Ty do 100km/ h , a oni do 100m ?
-
123
-
W dniu 26.09.2023 o 12:30, jarek996 napisał:
TUTAJ te czolgi wysylali!!
Rzecznik amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby przekazał w piątek apel do władz Serbii o deeskalację napięcia w relacjach z Kosowem i wycofanie wojsk zgromadzonych przy granicy z tym krajem. W jego ocenie władze w Belgradzie rozmieściły tam "bezprecedensowo" liczne jednostki piechoty, a także siły pancerne i artyleryjskie. Przedstawiciel Białego Domu potwierdził, że liczebność sił pokojowych NATO w Kosowie jest systematycznie zwiększana.
-
7 godzin temu, Grzesiek napisał:
I nie upieram się na stosowaniu tylko rycyny jak to kiedyś było bo nie było syntetykow ale powinna sie znależdz w każdym paliwie w ilosci kilku %.
I chyba sie nawet znajduje! W MODEL TECHNICS na 100% kilka % ?
KLOTZ chyba tez .
-
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
- Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.
W dniu 27.09.2023 o 19:45, Viper napisał:Aby nie było, że tylko Jarek jeździ
Hahahah! Wcale tak nie twierdze. Ja dzisiaj (u nas tez "lato") pelnilem funkcje "trenera" juniorow. Smigalismy czasowki i ciagnac mlodych (po 13-15 lat) poczulem jakie to piekne uczucie, ze za 3- 4 lata, chlopcy zostawia mnie pod kazda gorke ?
Na razie to JAREK dyktuje tempo, ale oni rozwijaja sie w niesamowitym tempie , a ja sie powoli "zwijam" ? Pozostana mi niedlugo jazdy turystyczne, ale w sumie to mam nadzieje , ze mlodziez zapamieta jak Jarek ich ciagnal na treningach i pociagnie kiedys Jarka jak bedzie
zdychal ?
Budze sie rano w Zajecarskim hotelu, schodze na serbskie sniadanko, toaleta , pakowanko i zmykam z hotelu okolo godz 8,00. Wybieram jeszcze kase w bankomacie i ruszam do Lisniskiego Raju, gdzie mam zaplanowany (ale nie zarezerwowany) koniec dnia. Wyjazd z Zajecara asfaltem, ale skrecam natychmiast w polne sciezki. Z 10 (moze 15 km) za Zajecarem trafiam na cos niesamowitego . Jade sobie polem, a nagle po prawej wyrastaja ruiny czegos bardzo specyficznego, Podjezdzam blizej (a pozniej nawet wjezdzam do srodka ) i okazuje sie, ze jest to palac Galeriusza z czasow rzymskich (FELIX ROMULIANA). Niesamowita rzecz, w najmniej spodziewanym miejscu (w TZW middle of nowhere). Wjezdzam, podziwiam i jade dalej. Kilka kilometrow dalej przejezdzam przez jakis szpital (sanatorium?) ktory(e) nie wyglada najlepiej. Przejazd stawia mi prawie pionowo wlosy na plecach (ktorych tam nie mam ?) i miejsce to traci niezlym horrorem. Dziwne miejsce, dziwni ludzie. Oddalam sie stamtad w kazdym razie z wielka przyjemmnoscia. 5 km dalej lapie pierwsza gume. Szybka wymiana i ruszam dalej. Teren zaczyna sie "faldowac" i pedalowanie wymaga troszke pracy. Mijam wioseczki , jade glownie szutrami, choc czasem z nienacka pojawia sie 2-3 km nowo polozonego waskiego asfaltu. Staje na radlerka i wiem, ze za chwile zaczyna sie POWAZNE pedalowanie. Jestem moze na 200m wysokosci, a wlasnie za chwile zacznie sie wspinaczka na 1000m. Poczatkowo szutrem z kamieniami, pozniej troszke chu....go asfaltu i znowu kamienna droga (pozniej jak sie okaze, rowniez w dol.) Zaczynam wspinaczke, ale jak jest forma, to sie po prostu wjezdza, a nie mysli JAK to jest ciezko. Komputerek pokazuje nachylenie 10 -16%, teren paskudny (glownie kamienie), ale trzeba cisnac. Z 200m wjezdzam lasem na 700, pozniej dojedzam do asfaltu (tez kiepskiego) i dalej wspinam sie na 1000 m. Na wysokosci w okolicach 1000m jade bardzo dlugo po plaskim (choc troszke pofaldowana, kamienna droga) i w koncu po moze 15-20 km zaczyna sie zjazd na ktory tak czekalem. Niestety sie NIE doczekalem, bo zjazd jest tez kamienny i predkosc zjazdu jest podobna jak podczas wspinaczki. Jak chce jechac szybciej to rower wpada w takie wibracje, ze kiera wypada z dloni. Trwa to ponad pol godziny (zjazd z 1000 na 400 m) i droga robi sie w koncu szutrowa, choc prawie plaska. Przez chwile zwatpilem (na tym kamiennym zjezdzie), ze dojade za dnia, ale obawy okazaly sie niepotrzebne. Dojezdzam w koncu do "skrzyzowania" gdzie mam skrecic w prawo i wspiac sie jeszcze ze 3 km do mojego noclegu. Staje jednak w restauracji przy rzeczce, zamawiam piwo, zupke rybna i jakas salatke. Powazna kolacje planuje zjesc u gory przy moim "spaniu". Wspinam sie wiec migiem 3 km i dojezdzam do noclegu. Jest poniedzialek i mimo, ze to bardzo znane miejsce, jest totalnie "wyludnione". Wiekszosc hoteli (i pensjonatow) pozamykana, ale sprawdzilem, ze moj ma byc otwarty (i rzeczywiscie JEST otwarty). Biore klucze (dostalem CALY domek 3 osobowy), prysznic i ide sie "napiwic". Zamawiam dwa piwka i biore menu, bo zaczynam byc tez glodny, Zamwiam jedzonko, biore jeszcze sliwowice, nalesniki na slodko i pozniej ide sie przejsc po okolicy. Jest juz zupelnie ciemno (szarzeje tam juz okolo 18.00), ale jest cieplutko. Cykady "zgrzytaja", strumyki szumia, wracam do siebie, zamawiam jeszcze jedna sliwowice i i ide spac.
Jeszcze kilka fotek.
-
5
-
2 godziny temu, Ares napisał:
Natomiast z tym myciem po nitro.......mam 5 szt silników latam na paliwach 15% nitro i nigdy nie myłem motorów. Przepalam je tylko raz na 4 lub 5 miesięcy i tyle. Każdy ma swoje sposoby i patenty . Ja tam nie próbuję ani Ciebie ani innych przekonywać do swoich praktyk po prostu dzielę sie swoimi doświadczeniami.
Ja tez NIGDY nie myje i nic mi nie rdzewieje.
To tak jak z piwem. Sa ludzie ktorzy pija Lecha lub Tyskie, i im w zaden nie wytlumaczysz, ze to nie sa piwa , tylko jakies napoje "piwopodobne". Pili od zawsze, zawsze bylo "dobre" i beda bronic do smierci ?
Znam takich klilku; co ty tam pierdolisz, TYLKO "Leszek" ???
-
1
-
-
2 godziny temu, Ares napisał:
Nigdy nie byłem jej zwolennikiem
Rowniez NIGDY nie bylem.
2 godziny temu, Ares napisał:Jakiego oleju byś nie dawał nigdy lotniczych silników nie odpalaj na paliwach <15% oleju
Hola, hola ! Sa silniki ktore lataja na 2% mieszance !!! Pozniej zalacze fotke, bo zmykam na trening kolarski .
Szwedzki boxer-czterosow na lozyskach igielkowych.
-
11 godzin temu, Modelarz 2123 napisał:
Dzięki za mapy.cz używaliśmy i się sprawdziły.?
Dla mnie sa NAJLEPSZE, ale pewnie to sprawa "obycia". Na nich pracuje mi sie zdecydowanie najprzyjemniej.
Probowalem kilka razy na innych "systemach", ale szybko wracelem do zrodla (mapy.cz) ?
-
Zapomnialem o jeszcze jednym zdjeciu!
Az chcialem zapytac KOMU oni wysylaja te czolgi? ?
6 minut temu, mr.jaro napisał:Tez go uzywam do jazdy na rowerze. Fajny jest, ale przyciski Enter i Back irytuja mnie - mam wrazenie, ze sa zamienione miejscami i zawsze naciskam nie ten, co trzeba. Juz od dawna z tym walcze i jakos nie moge sie przestawic.
Ja tylko go WLACZAM i WYLACZAM ?
Moze go po prostu PRZEKREC o 180 stopni i bedzie po problemie !!!
-
28 minut temu, Grzesiek napisał:
Jarku z jakiej kożystasz navigacji do tras ześnych i polnych?
Trasy "rysuje" w mapy.cz, a pozniej przerzucam na Garmina. Jezdze z Garminem w opcji, ze "mowi" mi tylko, czy mam skrecic w lewo, prawo, czy jechac prosto. NIE mam wlaczonej (choc moge miec) mapy na ekranie. Im mniej rzeczy mnie rozprasza, tym lepiej mi sie pedaluje ?
Planuje je w opcji rower MTB, a czasem jak prowadze szlakiem pieszym, to sprawdzam w Google, czy to jest przejezdne. Rzadko mi sie zdarza, zebym ZLE cos zaplanowal. Czesciej szlaki sa NIEPRZEJEZDNE ( czesciowo zarosniete) , ale to nie wina programu (bo szlak tam rzeczywiscie JEST) , tylko, ze nikt nie lazi (jezdzi) i szlak zarasta ?
Dlaczego akurat w mapy.cz? Bo pasuje mi ich "rozklad". Czy sa lepsi jak inni? Tego nie wiem, bo korzystam TYLKO z ich uslug.
Powiem Ci ze NIGDY mnie zle nie poprowadzily. Nawet w dalekiej Gruzji wszystko sie zgadzalo.
P.S: uzywam GARMIN EDGE 530 (nie lubie tych duzych, przypominajacych telefon, bo i tak NIE korzystam z funkcji pokazywania mapy ?)
-
23 minuty temu, Viper napisał:
Znowu oswoiłeś pieska, fajna mordka
Pieska ?
Oto 1/100 pieskow z wyprawy. Gdybym mial stawac i robic zdjecia WSZYSTKIM, to lepiej leciec BEZ roweru ?
Wiekszosc to SLICZNE psy, nieskazone angielska "lapa" psucia wygladu psa.
Po prostu psy wygladajace jak psy!!!
No i faktycznie, jak na psy zyjace "wolno" to moze z 2% ma jakies wyrazne chorobska lub zmiany na siersci. Reszta to czyste, ladne i "swieze" pieski.
Nie widac jakichs szkieletow, lub bardzo chorych stworzen.
Co jest w tym najlepsze, to ze prawie NIGDY nie atakuja rowerzysty ( czyli mnie). Popatrza i maja raczej wszystko w dupie.
Szkoda energii (czyli ciezko zdobytego zarcia) na bezsensowne pogonie. Najczesciej widac je lezace, lub spokojnie idoda (rzadko BIEGAJACE). Jadac przez wsie, to najwiecej ujadaja burki na lancuchach przy domostwach. No ale one sa podpasione, wiec maja energie na szczekanie. Te wolno-chodzace, to jak mnichowie buddyjscy. Oazy spokoju i ZAWSZE przyjazne i chetne na jakas pieszczote (no mnisi, to sie moze nie pieszcza ?) ?
-
Laduje w Nis o godz 18.54, a tam wlasnie o tej porze zaczyna sie juz robic szarawo (w Malmö okolo 20.30). Temperatura uderza jednak w schlodzone samolotem cialo (jest okolo 30 stopni). Pokazuje dokumenty (Serbia NIE jest w EU), odbieram torbe z rowerem i ide skladac go przed barak (bo tak tylko mozna nazwac "lotnisko" w Nis). Skrecam bika, torba na plecy i jade kilometr do mojego noclegu. Znajduje go dosc latwo, kupuje piwko w sklepiku obok, przebieram sie, wsiadam na rower i jade do centrum. Jest to jakies 4 km od noclegu. Gdy tam dojezdzam jest juz zupelnie ciemno. Ludzi na ulicach tysiace, ze ledwo moge deptakiem jechac. Znajduje sobie knajpke w "centrum wydarzen", zamawiam jedzonko i spozywam niespiesznie, patrzac na przechodzace tlumy ludzi. Pozniej wsiadam na rower, krece sie po centrum i w koncu wjezdzam przez brame obronna do starej twierdzy, gdzie trafiam na jakis koncert. Slucham (i ogladam) go z gory, z murow obronnych (za freee). Ludzi na koncercie masa, wiekszosc spiewa, wiec gra chyba ktos znany. Po 22.00 zawijam sie do pensjonatu, kupuje ostatnie piwko w sklepiku, wypijam i udaje sie spac.
Budze sie o 7.00 i udaje sie do pobliskiego sklepu po jakies sniadanko. Na szczescie obok sklepu jest piekarenka, wiec kupuje ciasteczka, jogurt i robie sobie do tego kawke w pokoju. Przebieram sie, sprawdzam rower, zostawiam torbe w garazu i zmykam! Wyjazd z Nis lekko "syficznymi" przedmiesciami, a za miastem od razu pod gorke. Jade jakimis winnicami , czesciowo beznadziejnym asfaltem, a czesciowo szutrami (grubymi!). Zaczynam mijac male wioseczki, a droga non stop gora-dol. W jednaj z wsi nie wiem gdzie skrecic (dwie drogi w prawo) i pytam pana ktory akurat pedzi rakije za plotem. Oczywiscie zostaje "posmakowany" ciepla, mocna rakija. Nie byl to moze najlepszy pomysl, bo w powietrzu jest juz dobre 28 stopni! Dalej zjezdzam waskim, nowopolozynym, wijacym sie w gorach asfaltem. Dojezdzam do szlaku pieszo-rowerowego i musze pierwszy raz ZEJSC z roweru! Szlak jest "nie do podjechania"! Nie dosc ze grube kamole, to wznosi sie chyba 25%, Wprowadzam rower (ze 150m) i droga sie wyplaszcza, Smigam polami z dzikimi winnicami i polami kukurydzy dookola.
Dalej zaczyna bardzo dlugi podjazd (starym popekanym asfaltem). Trwa dobrych kilka(kilkanascie?) km. Wjezdzam na plato, i tak sobie jade gora-dol ze 25 km. Piekan okolica, sady owocowe ( zjadam resztki wiszacych sliwek) , popijam wode tankowana w zrodelkach, a i tak ciagle czuje susze w gardle. Temperatura siega juz 35 stopni, a slonce przypieka niemilosiernie mimo, ze to koniec wrzesnia! Dojezdzam do Kniazevaca i tam postanawiam "zrobic" pierwsze piwko. W knajpie maja tylko butelkowe ( i do tego male) wiec zamawiam dwa. Krece (kiepski) film z orkiestra weselna (JAK oni graja !!!!!) i udaje sie dalej. Juz po kilometrze chce mi sie pic, wiec staje w sklepie i kupuje piwko. Pozniej juz dosyc plasko (choc nie CALKIEM plasko) i droga mieszana (raz zwirki przez wies, a raz asfalt) udaje sie w kierunku Zajecar. Staje czesto w sklepikach, pije jakies miejscowe napoje i marze o koncu dnia, gdy dojade do Zajecara i bede sie raczym piwem Zajecarskim ? Tymczasem smigam przy winnicach ( podskubujac czasem kisc winorosli). Na winncach widac ludzi zbierajacych tegoroczny"plon", widac twez na drogach traktory zwozace wninogrona do miejscowych winiarni. Do zajecara mam 25 km, jade dziurawym (bardzo) asfaltem, ciagnacym sie wzdluz drogi. Jest oznaczony jako SCIEZKA ROWEROWA, ale nie chcialbym jechac nim ZWYKLYM rowerem ? W koncu upragniony znak ; ZAJECAR !!! Zjazd do miasta i przy pierwszym sklepie staje, kupuje piwo JELEN i wypijam je w 5 sek. Jestem TOTALNIE odwodniony, mimo picia dziesiatek przeroznych plynow. Pogoda "koszmarna", 36 stopni i piekoca slonce. Wjezdzam do centrum i udaje sie do miejscowego browaru, przy ktorym ma byc pub. Niestety pub zamkniety ( i to nie wczoraj) , wracam wiec do centrum, zamawiam Spagetti alla Carbonara, piwko i szukam niespiesznie noclegu. Znajduje hotel lezacy 100m od restauracji. Cena : 22 eur ze sniadaniem za wsopnaialy, czystypokoik z klima i nowa lazienka. Ceny w Serbii sa fantastyczne! Jedzenie, picie i noclegi to naprawde smieszne pieniadze. Biore dlugi prysznic, leze pol godzinki i udaje sie "na miasto". Wybieram bar z lanym piwem Zajecarskim, i spotykam tam dwoch Polakow, ktorzy przyjechali tutaj motorami (z Krosna). Jada dalej do Grecji. Stawiam im po piwku (nie biora karty, a oni nie maj cashu) , gadamy pol godzinki o swoich podrozach i ida w koncu zrzucic "pancerze" . Ja bujam sie jeszcze po miescie i w koncu o godz. 22 udaje sie spac.
-
2
-
IAR-80A skala 1:4,37
w Półmakiety
Opublikowano
Moge Ci sprzedac OSa gwiazde. W koncu sobie troche upieprzysz lapy olejem, a nie tylko zywicami i zelkotami ?