Tomek Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 Reagował na gaz ,czy tylko Marcelowi się tak zdawało. Jak wypadła moja kabinka w Extrimie , to pomimo braku baterii na 100% mogę powiedzieć ,że mogłem jeszcze regulować gazem :crazy: :mrgreen: ...... to nie Wolski grał jeszcze , to echo tylko grało....
darkarll Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 No właśnie , w praktyce bardzo rzadko udaje sie ustalić przyczyne kraksy zwykle ilu świadków tyle wersji , a najśmieszniejsze jest to że najmniej wiarygodny jest sam pilot, widziałem kilka kraks przypadkowo zarejestrowanych kamerą i zawsze wersja pilota róznila sie od tego co jest na taśmie kiedyś sam filmowałem lot modelu Cap 232 doświadczony z resztą pilot leciał przekładając model kilkakrotnie na plecy i na brzuch w pewnym momencie model wpadł w autorotacje i przywalił w ziemie . pilot twierdził że był w tym momencie na brzuchu a na filmie widać było wyraźnie że był na plecach
marcel_Kaszëbë Opublikowano 17 Grudnia 2007 Autor Opublikowano 17 Grudnia 2007 Tomek, może się wydawało. Zapowietrzyłem się jak katana zaczęła pikować mi w dół, zacząłem machać drągami że o mało ich nie wyrwałem... Jednak pakiet został znaleziony na miejscu kraksy, fakt że wypięty, ale wypiete były też lotki. Prawdopodobnie od uderzenia.
rabbitlkr Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 najlepiej znajdź coś urwanego, nie ważne czy masz pewność, że urwało sie w locie czy podczas uderzenia w ziemie i na to zwal całą winę. Jak tak zawsze robie- pomaga;)
marcel_Kaszëbë Opublikowano 17 Grudnia 2007 Autor Opublikowano 17 Grudnia 2007 najlepiej znajdź coś urwanego, nie ważne czy masz pewność, że urwało sie w locie czy podczas uderzenia w ziemie i na to zwal całą winę. Jak tak zawsze robie- pomaga;) w 99% wypadków wina leży po stronie pilota w trakcie lotu, lub jego przygotowań przed startowych. Prawdopodobnie ja też popełniłem jakiś błąd podczas przygotowań, bo co do lotu to na tej wysokości spokojnie można było opanować model. Ale niech będzie. Niedaleko jest stacja transformatorowa, pole elektromagnetyczne prawdopodobnie spowodowało zakłócenia na kanale 64, co spowodowało brak komunikacji nadajnika z odbiornikiem..... nieeee, no bzdura, latałem tam wielokrotnie i nigdy nawet lotka nie drgnęła bez mojej inicjatywy.
Tomek Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 Raczej potwierdza to moją opinię bo o ile mogę sobie wyobrazić ,że ster wysokości nie chciał zadziałać , to brak reakcji modelu na lotki już nie . Ja też robię tak jka radzi Rabbit. Skutecznie pozwala się wyluzować - zawsze to lżej jak zawiedzie chińczyk składający elektronikę , czy lutujący kable i sprzęt ,a nie ja sam ,czyli pilot . Przy okazji po pół roku dowiedziałem sie dlaczego mało co nie rozbiłem Łosia w Kraśniku. Obstawiałem najpierw zakłócenia z innego radia na tym samym kanale lub oczko wyżej, potem zwiniętą antenę odbiorczą , (po mimo lotu wcześniejszego w takiej samej konfiguracji i to znacznie dalej ). Aż tu niedawno w RC przeglądzie napisali ,że w chowanym podwoziu co jakiś czas potrafi sie zablokować serwo. Teraz jeśli jest ono zasilane ze wspólnego zasilania to już po modelu. Jeśli zaś ma swoje zasilanie to trudno podwozie się już nie odtworzy ,ale model jest sterowny. I tak od ku..... na wszystkich pilotów ,a potem ku... na samego siebie za antenę doszedłem do wniosku ,że przyczyną super nie rozbicia Łosia było - brak wiedzy z mojej strony. Myślę Marcel ,że jak pogłówkujesz to dojdziesz co było .
Paweł Rzedzicki Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 Pakiet nie wylecial z kabinka, bo Marcel znalazl go razem ze zgliszczami. Dziwna sprawa....
pacek Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 Nie wiem czy to Cię Marcel pocieszy ale moja OUYA też dokonała żywota , wiem wiem to był ARF a nie kit wkład pracy i serca dużo mniejszy ale nie mam przynajmniej dylematu czy ją odbudowywać :mrgreen: a i przyczyna znana - pilot du.... pionowy korek na pełnym gazie i troche zabrakło
marcel_Kaszëbë Opublikowano 17 Grudnia 2007 Autor Opublikowano 17 Grudnia 2007 Nie wiem czy to Cię Marcel pocieszy ale moja OUYA też dokonała żywota Nie, no katastrofy kolegów po fachu raczej nie pocieszają. Ten kto tak rozxxxxxł model wie jaki ucisk w mostku się czuje. Widzę jednak że nie jestm osamotniony, każdy gdzieś coś rozwala. Fakt, że powoli dochodzę do siebie... trzeba brać sie do roboty... zacząć ciąć metal i krzesać iskry. Nowe doswiadczenia czekają...
Irek M Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 W takich sytuacjach bardzo skrajnego natchnienia :devil: :-( każda przyczyna tragedji nawet ta absurdalna, jest rozważana. Po dojściu do siebie - może to trwać różnie długo - okazuje się najczęściej, że to pilot zawinił... Ja też coś takiego przeżyłem na samym początku modelowania - wszystko mogło zakłucić tylko nie moje umiejętności. Oczywiście Marcel bardzo Ci wspołczuję ale wydaje mi się, że trochę za szybko "wmówiłeś" sobie, że latanie na silniku elektrycznym to to samo co na spalinie. I o ile na 2,5cm spalinie wszystko było OK to już na 10cm niekoniecznie...
marcel_Kaszëbë Opublikowano 17 Grudnia 2007 Autor Opublikowano 17 Grudnia 2007 okazuje się najczęściej, że to pilot zawinił Irek,pozwól że zacytuję sam siebie z postu powyżej: w 99% wypadków wina leży po stronie pilota w trakcie lotu, lub jego przygotowań przed startowych. Nie ma wątpliwości, jednak w tym wypadku jedynie przygotowania przedstartowe.W locie nie mam sobie nic do zarzucenia. Model był na takiej wysokości że można go było wyprowadzić naprawdę ze sporej opresji, tymbardziej, że był lekki i super sterowny. Zresztą na filmie słychać jak krzyczę "kur** nie mam sterowania". Oczywiście Marcel bardzo Ci wspołczuję ale wydaje mi się, że trochę za szybko "wmówiłeś" sobie, że latanie na silniku elektrycznym to to samo co na spalinie. I o ile na 2,5cm spalinie wszystko było OK to już na 10cm niekoniecznie... A tutaj nie widzę związku. Czy jeżeli założyłbym do katany supermocny silnik elektryczny o ciągu 3kg to byłoby inaczej??? To nie silnik zawiódł, ani jego regulacja. Cały czas pracował, nie zgasł, nie dławił się. A latanie spaliną wg mnie niedużo różni się podczas lotu od elektryka (tymbardziej 4suw, który wchodzi na obroty prawie jak elektryczny silnik)
Tomek Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 Tak jak Marcel rzekłeś ,nie czas płakać nad rozlanym mlekiem ,balsa stygnie. :mrgreen:
marcel_Kaszëbë Opublikowano 17 Grudnia 2007 Autor Opublikowano 17 Grudnia 2007 nie czas płakać nad rozlanym mlekiem of course . Potestuję jeszcze elektronikę, jak zbiorę się żeby zejść na cmentarzysko (czyt.:piwnica), możę to coś wyjaśni.
jędrek Opublikowano 17 Grudnia 2007 Opublikowano 17 Grudnia 2007 Ten kto tak rozpiździł model wie jaki ucisk w mostku się czuje. Jak rozpirzysz ich kilkanaście, albo i więcej to dopiero Cię będzie ściskało . Daj sobie na luz i rób następne. Wiem, wiem to kosztuje nie tylko kasę, ale i czas spędzony przy budowie modelu. Ale przyzwyczaisz się . Nie Ty jeden rozbijasz modele.
radek872 Opublikowano 18 Grudnia 2007 Opublikowano 18 Grudnia 2007 Tylko że modelarswto nie polega na rozbijaniu. Człowiek kupuje auto zeby jezdzic nie zeby je rozbic z modelem jest tak samo wg mnie to była utrata zasilania kabina wypadła a opór powietrza wyrwał kabel z odb
marcel_Kaszëbë Opublikowano 18 Grudnia 2007 Autor Opublikowano 18 Grudnia 2007 albo i więcej to dopiero Cię będzie ściskało człowiek wpada w rutynę potem Daj sobie na luz i rób następne. Wiem, wiem to kosztuje nie tylko kasę, ale i czas spędzony przy budowie modelu. Ale przyzwyczaisz się . Nie Ty jeden rozbijasz modele. Już sobie dałem. Po głowie chodzi mi już coś. Kasa... oj tak płynie szybciej niż Wisła. Czasu najbardziej mi żal, dlatego następny chyba ARF. Tylko że modelarswto nie polega na rozbijaniu. Człowiek kupuje auto zeby jezdzic nie zeby je rozbic z modelem jest tak samo wg mnie to była utrata zasilania kabina wypadła a opór powietrza wyrwał kabel z odb Racja, nie po to buduje żeby rozbić, jednak jest to spore ryzyko wpisane w modelarstwo. 99% było to coś z zasilaniem. Jeszcze nie posprawdzałem elektroniki,może jutro się za to wezmę.
tikicaca Opublikowano 19 Grudnia 2007 Opublikowano 19 Grudnia 2007 Marcel głowa do góry, ta katanka miala potrzaskane prawie wszystkie zebra, skrzydla sieczka, na fotkach tego nie widac, kadlub pekniety w trzech miejscach, stan agonalny trafila w rece drugiego kolegi i w 4 dni ja poskladal przyczyna kraksy jak mowil kolega ponoc brak reakcji na wyskosc, na ziemi stwierdzono wypięcie snapa kulowego Przysiadziesz kilka wieczorow i bedzie jak nowa
jędrek Opublikowano 19 Grudnia 2007 Opublikowano 19 Grudnia 2007 Witam Tylko że modelarswto nie polega na rozbijaniu Zgadza się, ja też buduję i latam nie po to , żeby rozbijać. Ale takie ryzyko jest wpisane w tą zabawę ( z różnych przyczyn) a czasami i pracę . I z tego również marcel zdaje sobie sprawę.
radek872 Opublikowano 19 Grudnia 2007 Opublikowano 19 Grudnia 2007 Racja ale i tak lepiej rozbic cos raz na jakis czas niz co tydzien kupowac przynete i karmic ryby mam znajomego który pakuje w wędkarstwo wiecej niz nie jeden w modele i on swiadomie wywala kase do wody . :lol2:
rabbitlkr Opublikowano 19 Grudnia 2007 Opublikowano 19 Grudnia 2007 A ja mam kolegę, który pakuje olbrzymia kasę w gołębie...i nie widzę w tym nic złego, jeżeli sprawia mu to przyjemność to czemu nie. Ja wydaje pieniądze na samolociki i tez nikomu nie powinno to przeszkadzać. Także nie mów, że wędkarstwo BE a modelarstwo super.
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.