Skocz do zawartości

Mój PZL P-24 "Puławski" z modelesuchocki.pl, opis budowy, loty


Rekomendowane odpowiedzi

A jak tam Paweł kiedy zobaczymy Twój model PZL P.11 w powietrzu ?

Myślę, że niedługo... 

Postanowiłem zabezpieczyć się na wypadek drobnych błędów konstrukcyjnych. Kupiłem stabilizator. Póki co przetestuję go w Multiplexie Extra300, a potem wsadzę do P11. Jak zupełnie spieprzyłem samolot i ma się rozbić to się rozbije. Jeśli będą jakieś drobne niedoróbki to stabilizator powinien sobie z nimi poradzić. 

A tak czy inaczej  - nie śpieszy mi się. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak tam Paweł kiedy zobaczymy Twój model PZL P.11 w powietrzu ?
Myślę, że niedługo...

Postanowiłem zabezpieczyć się na wypadek drobnych błędów konstrukcyjnych. Kupiłem stabilizator. Póki co przetestuję go w Multiplexie Extra300, a potem wsadzę do P11. Jak zupełnie spieprzyłem samolot i ma się rozbić to się rozbije. Jeśli będą jakieś drobne niedoróbki to stabilizator powinien sobie z nimi poradzić.

A tak czy inaczej - nie śpieszy mi się. :)

 

A jaki to stabilizator ? Dobrej klasy stabilizator pomoże przy starcie i lądowaniu, ale za pilota nie poleci.

 

Tak piszesz jakbyś nie miał zaufania do swojej roboty, a przecież wszystko wiedziałeś jak zrobić lepiej.

 

Budowaliśmy swoje modele w tym samym czasie, ale często według innych założeń, mając odmienne zdania, dlatego jestem ciekawy końcowego efektu Twojej roboty - myślę że czytelnicy forum też. W końcu byłeś b.aktywnym uczestnikiem tego tematu i często b.krytycznym.

 

Więc może czas pokazać, że zrobiłeś fajnie latający model.

 

Oczywiście zaproszenie na piknik modelarski w Lublinie jest cały czas aktualne - ostatni weekend czerwca. Wszystkie modele polskich samolotów wg tegorocznej przewodniej formuły pikniku są mile widziane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piotrze. Może jestem przewrażliwiony ale generalnie bardzo źle odbieram Twoje posty, są agresywne i złośliwe. Może tylko wydawało mi się, że mamy zakopać topory wojenne, ale...

 

Tym razem jeszcze puszczę Twoje uwagi mimo uszu :)

 

Co do stabilizatora - świetnie zdaję sobie sprawę z tego że on za mnie nie poleci. Z samym lataniem sobie radzę, jeśli mam do czynienia z samolotem który "lata" to wystartuję, poszaleję i sprowadzę bezpiecznie na ziemię. Co do P11 - nie mam tej pewności. To był pierwszy model który robiłem od podstaw. Zgodnie z planami, według jakiegoś pomysłu i niby zgodnie z zasadami sztuki, ale jednak pierwszy. Co więcej - jest to mój pierwszy model który waży ponad 6 kg. A takim lata się chyba troszkę inaczej niż lekkimi modelami jakich mam sporo. Dlatego zainwestowałem w stabilizator, żeby sobie pomóc przy pierwszym locie. Jeśli będą odrobinę krzywe skrzydła, albo odrobinę krzywe stery, albo nie pod takim kątem jak trzeba zamocowany silnik - stabilizator powinien sobie z tym poradzić. Jeśli model jest totalnie schrzaniony to i tak nie wystartuje lub nie wyląduje w całości, ale jeśli niedoróbki nie są duże - będzie dobrze. 

 

A kupiłem prosty stabilizator Orange. Na moje potrzeby w zupełności wystarczy... Dziś w przerwie na malowanie jajek zrobiłem do niego kabelki, w najbliższych dniach wsadzę go do Extra300 którą znam jak własną kieszeń, poustawiam co trzeba, nauczę się go używać (do tej pory nie miałem takich urządzeń, nie były mi potrzebne, ba - uważałem za zupełnie zbędne i odmóżdżające), potem wsadzę do P11. Jak wspomniałem - przestało mi się śpieszyć. Model jest skończony, warsztat w piwnicy ku uciesze żony zlikwidowany, pieprznik posprzątany, ładny pilot czeka na pierwszy lot. Ale latać mam czym, a właśnie kończę kolejną zabawkę, więc nie mam przymusu żeby teraz, zaraz, już. Poleci. Albo się rozbije. Jaki by nie był ten pierwszy start, lot i lądowanie (oby :) ) to z pewnością dam znać, ze zdjęciami i filmem włącznie... 

 

A jak oblot będzie udany, a samolot będzie latał jak trzeba to z przyjemnością wyjmę z niego stabilizator :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojego doświadczenia wiem że tani zintegrowany (wszystkie 3 osie na jednej płytce) żyroskop nie bardzo nadaje się do naszych celów, a co więcej przy nieostrożnym postępowaniu, może przyczynić się nawet do uszkodzenia modelu. Testowałem takie urządzenie (wszystkie one z budowy są prawie identyczne) i do moich celów się nie nadawały. Są z resztą na forum opisy doświadczeń z tymi urządzeniami.

 

Dlatego sięgnąłem po żyroskopy Futaby. Jak pisałem w PZL 24 żyroskop na lotkach się nie spisał ze względu na konieczność różnicowego ich wychylania.

 

Trochę zebranych doświadczeń z  żyroskopami  w modelach makiet znajdziesz w numerze w nr 1/2014 Modelarza.

 

Żyroskopy rozsądnie używane są jak najbardziej przydatne i ja w swoim modelu używam ich z powodzeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem Twoje opisy, też, jak również innych osób, na innych forach, filmy oglądałem... Jak pisałem - on ma wspomóc, nie zastąpić. Jako wspomagacz powinien dać radę, a ustawiać go (zwłaszcza zakresy wychyleń) będę w modelu który świetnie znam i niemal z zamkniętymi oczami mogę nim latać. 

Jak się nie sprawdzi (w co wątpię), to oczywiście do P11 nie włożę. Póki co jestem przekonany, że dobrze będzie.

 

A Twoje rozwiązanie... Pewnie jest lepsze, ale też zdecydowanie bardziej kosztowne, tym bardziej, że trzeba kupić nie jedną "pomarańczkę" za 20$ tylko trzy żyroskopy za ... no właśnie,200?, 300?, 500 zł? Sztuka?

Wobec założenia, że latam generalnie bez stabilizacji, a tę założę tylko do sprawdzenia nowego samolotu, żeby sprawdzić czy ma w ogóle szansę polecieć, taka kwota wydaje mi się niespecjalnie atrakcyjna. Zwyczajnie nie wydam kolejnych kilkuset złotych na jeden czy dwa loty...

Wiem, możesz użyć argumentu, że rozbity model będzie kosztowniejszą stratą. Zapewne. Ale rozbić go mogę tak przy pierwszym locie, jak i w pięćdziesiątym, na dziesiątki sposobów, to niejako jest wpisane w nasze hobby. Fakt posiadania na pokładzie drogiej elektroniki w niczym mi wówczas nie pomoże. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, jak zawsze masz swoją koncepcję rozwiązania tematu, więc nie dziw się, że ciekawi mnie jaki będzie efekt końcowy tzn. jak Twój model będzie latał. 

 

W lotnictwie, nawet tym naszym małym, nie powinno się oszczędzać na elementach sterowania odpowiedzialnych za bezpieczeństwo modelu i nie jest to kwestia zasobności kieszeni, tylko odpowiedzialnego podejścia do tematu. PZL 2m waży 6 kg i skutki wypadku z takim modelem mogą być poważne. Myślę, że jak ktoś żałuje środków na wyposażenie tak dużego modelu w porządną elektronikę to może powinien budować mniejsze a więc tańsze modele. 

 

Ażeby zbudować mojego  PLZ a musiałem wystawić na sprzedaż  trzy inne moje mniejsze modele, ale za to nie oszczędzałem na serwach radiu i pozostałej elektronice. Przynajmniej tego jestem pewien.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co nie znaczy, że trzeba ładować w niego żyroskopy. Kiedyś jakoś nie było żyroskopów i budowano duże modele z sukcesem.

 

Jasne że nie trzeba ładować żyrosopów to jest wolny wybór, ale jeżeli już się to robi to powinny być to pewne urządzenia. Ciekawy wątek o żyroskopach powstał pod adresem:

 

http://pfmrc.eu/index.php?/topic/36956-mistrzostwa-polski-modeli-samolotow-redukcyjno-latajacych-w-deblinie/  p.#17

 

Pamiętaj że dyskusja jest o makietach najczęściej ciężkich myśliwców a nie o modelach które "same" latają.

 

Jak nie lubisz elektroniki w lotnictwie to omijaj z daleka wszystkie samoloty rejsowe bo tam wszystkim już steruje elektronika, nawet wolant to już tylko jojstyk  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świat idzie naprzód, czy tego chcemy czy nie. Kiedyś jeżdżono konno, obecnie samochodami, kiedyś modelarstwo RC było niszowe, obecnie popularne. 

Nie mam doświadczenia z żyroskopami, poza helikami (a w nich miałem zawsze żyra z wyzszej półki) ich nie wykorzystywałem, aczkolwiek mam podobne zdanie co Piotr, budując duży, drogi, ciężki, potencjalnie niebezpieczny przy uderzeniu model na wyposażeniu bym nie oszczędzał. Do piankowców wkładam co mam pod ręką, ale do modeli konstrukcyjnych, wraz ze wzrastającymi rozmiarami i wagą dokładnie dobieram poszczególne elementy.

A że i tak można się rozbić. To prawda. Ale bardzo nie lubię kiedy przyczyna tkwi nie w moim błędzie tylko w awarii sprzętowej (swoich błędów też nie lubię :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem przekonany, że trzy osobne żyroskopy (nawed dobrej klasy) będą działać lepiej niż jeden zintegrowany. W przypadku układu zintegrowanego producent może wsadzić do środka "mądrzejszy" software. Oczywiście nie wiem, co oni tam wsadzają i jakie są algorytmy sterowania. Ale jeśli przy pierwszym podłączeniu do laptopa mój stabilizator z radością zgłosił możliwość update, to znaczy że przynajmniej niektórzy producenci coś tam robią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez przesady... Niedawno odpaliłem model samolotu Hangar9, którym był Messerschmitt 109. Składany z gotowego zestawy, wykonany bardzo poprawnie. Trochę lżejszy od PZL, waży ok. 5 kg, ale też spore bydle. Złożyłem, ustawiłem co trzeba, odpaliłem silnik i poleciał. Bez żadnych żyroskopów, ot tak - w górę, przed siebie. Tylko, że tak się lata samolotami o których można domniemywać, że są dobrze (równo) zrobione, przez fachowców i/lub maszyny.

 

Ja nie jestem fachowcem, więc podobne założenie w przypadku pierwszego własnoręcznie zrobionego samolotu jakim jest P11 byłoby pewną arogancją. Żeby zabezpieczyć się na wypadek drobnych niedoskonałości konstrukcji wsadzę stabilizator lotu za 20$ i jak samolot ma polecieć to poleci. Bo chyba nie rozumiesz co napisałem - ja nie zamierzam latać w przyszłości ze stabilizatorami. On ma tylko wyprostować samolot jeśli zaraz po starcie zacznie mi uciekać w którąś stronę. Ma go uratować w przypadku, jeśli coś schrzaniłem na etapie budowy. Jeśli szczęśliwie pójdzie w górę to zamierzam wyłączyć ustrojstwo i gdzieś tam wysoko w powietrzu uczyć się modelu - trymować, testować prędkość przeciągnięcia, włączać i wyłączać klapolotki... Pewnie jeszcze raz włączę go na potrzeby lądowania (choć to zależy od tego co się będzie działo w powietrzu) i tyle. 

Możesz mi wytłumaczyć, czemu na potrzeby takiego startu mam wydać kolejne setki złotych? Ja sensu nie widzę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym zrobił tak samo. Stres związany z oblotem i tak jest spory, więc drobna pomoc w stabilizacji się przyda. A potem po wyregulowaniu, po co używać stabilizacji?

Skoro samolot bez stabilizacji źle lata to jest po prostu źle zrobiony lub zaprojektowany. Ja tam robię tylko pianki na razie, ale pytają się mnie ludzie, masz tam jakieś żyroskopy? Bardzo gładko lata. A ja na to nie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem przekonany, że trzy osobne żyroskopy (nawed dobrej klasy) będą działać lepiej niż jeden zintegrowany. W przypadku układu zintegrowanego producent może wsadzić do środka "mądrzejszy" software. Oczywiście nie wiem, co oni tam wsadzają i jakie są algorytmy sterowania. Ale jeśli przy pierwszym podłączeniu do laptopa mój stabilizator z radością zgłosił możliwość update, to znaczy że przynajmniej niektórzy producenci coś tam robią.

 

Moje wszystkie modele to w jakimś sensie makiety. Po za jednym modelem Prząśniczki (gdzie stabilizuję 3 osie i to również w locie, bo to specyficznie latający model) pozostałe mają stabilizowane głównie SK (uniezależnienie się od kierunku wiatru) a te trudniej lądujące (przepadające za wcześnie) również żyroskop na SW. W locie żyroskopy są wyłączane. W takim układzie wygodnie jest mieć żyroskop pojedynczy, choć pewnie można w żyroskopie zintegrowanym nie podpinać konkretnego kanału. Główna różnica w żyroskopach których używam to tryb AVCS czyli zablokowanie kursu - wtedy model stara się utrzymać zadany kurs co bardzo przydaje się przy starcie i lądowaniu. Proste układy tego trybu nie mają - łagodzą tylko np. podmuchy wiatru.

 

Co do upadate - wiesz jak to jest z Windows update jest często po to ażeby poprawiać wykryte błędy, choć można oczywiście i rozwijać tą metodą software - czyli znaczy że producent się doucza  :) . 

Ja bym zrobił tak samo. Stres związany z oblotem i tak jest spory, więc drobna pomoc w stabilizacji się przyda. A potem po wyregulowaniu, po co używać stabilizacji?

Skoro samolot bez stabilizacji źle lata to jest po prostu źle zrobiony lub zaprojektowany. Ja tam robię tylko pianki na razie, ale pytają się mnie ludzie, masz tam jakieś żyroskopy? Bardzo gładko lata. A ja na to nie :)

 

Jak Robercie zaczniesz latać czymś cięższym i makietowym, pewnie przewartościujesz swój punkt widzenia  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje wszystkie modele to w jakimś sensie makiety. Po za jednym modelem Prząśniczki (gdzie stabilizuję 3 osie i to również w locie, bo to specyficznie latający model) pozostałe mają stabilizowane głównie SK (uniezależnienie się od kierunku wiatru) a te trudniej lądujące (przepadające za wcześnie) również żyroskop na SW. W locie żyroskopy są wyłączane. W takim układzie wygodnie jest mieć żyroskop pojedynczy, choć pewnie można w żyroskopie zintegrowanym nie podpinać konkretnego kanału. 

 

Niestety w moim tak się nie da, WŁ/WYŁ jest globalny. Ale pracuję nad oddzielnym linkiem 2,4GHz, do zarządzania stabilizatorem w locie, z laptopa. Oczywiście będzie robił to operator systemów, nie pilot  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choc to troche nerwowy czasami watek to doloze swoj kamyczek; wydaje mi sie ze do twojego oblotu Pawle bardziej istotne beda sprawdzone podstawowe elementy modelu, srodek ciezkosci, poprawne wychylenia sterow, naladowany pakiet, smiglo krecace sie w dobra strone, dobra pogoda; najlepiej zeby finalny "check" zrobil dla ciebie ktos trzeci jezeli sie denerwujesz. Do oblotu przyda sie ustawione duze expo oraz male wychylenia powierzchnie sterujacych. Mam wrazenie (i tu podzeilam opinie Piotra) ze tanie zyro moze ci tylko dodac problemow, powiem wiecej to ze bedzie dzialac z extra nie znaczy ze tak samo spisze sie w PZLu. 

Jak ma ci model zaczac wariowac w powietrzu i masz tracic ten moment na wylaczenie zyra to moze lepiej go do oblotu nie miec. To o czym mowiles (minimalne niedoskonalosci skrzydel czy statecznika) koryguje sie trymerem. Zycze szczesliwego oblotu i trzymam kciuki za sprowadzenie modelu na ziemie w jednym kawalku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

check-listę juz przerobiłem kilka razy. Śmigło kręci się we właściwą stronę, nawet sprawdzałem ciąg statyczny i wiem, że mam nadwyżkę mocy. Środek ciężkości też jest tam gdzie miał być (co nie znaczy, że to dobry punkt :) ). Generalnie samolot jet gotów do lotu. TO ja jeszcze nie jestem...

 

A przy okazji - Piotrze, na ile czasu starcza Ci pakietów i na czym latasz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.