Skocz do zawartości

Mój PZL P-24 "Puławski" z modelesuchocki.pl, opis budowy, loty


Rekomendowane odpowiedzi

bez obrazy ale ja tez bym tak nie zrobil... pomysl wydaje sie niezbyt bezpieczny, przy modelach elektrycznych jakby cos zaczelo sie palic po tych 5 minutach mialbys ognisko nie model, pakiet powinien dac sie odlaczyc w sekundy...

o wyrabianiu sie gwintow nie wspomne

Zgadzam się w 100% z tą wypowiedzią.

 

Do Pioterek:

Robi Pan piękne modele, świetne filmy, zdjęcia i relacje. Ma Pan nawet profesjonalną i drogą walizkę na pakiety.

Ten sposób wymiany pakietów jest wg. mnie całkowicie nieakceptowalny - wszystko co napisał dukeroger plus upierdliwość całej tej wymiany.

Niestety ten sposób wymiany pakietów w tym modelu to wg. mnie duuuża skaza na pańskim kunszcie modelarskim. Trzymam kciuki za trwałość gwintów, Pana cierpliwość i bezawaryjność pakietów i elektroniki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Michał- no zgoda, merytorycznie, jasne- najlepsze są proste i funkcjonalne rozwiązania, a to do takich nie należy. Ale chciałbym tu zwrócić uwagę, jak formułujemy swoje uwagi- róbmy je na temat, że by nie urazić twórcy. Jest przecież zdolnym, pracowitym i bardzo skrupulatnym w tym co robi- należy mu się duże uznanie, za ten i inne modele, także za to jak swoją pracę dokumentuje na tym forum . Sposób w jaki wkłada i wyjmuje pakiety nie może być skazą jego umiejętności, a tak można by przy odrobinie złej woli rozumieć komentarz- wiem- pisze trochę na wyrost, na pewno takiej nie miałeś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że głównym kryterium  obmyślenia  mocowania i wymiany pakietów powinno być bezpieczeństwo i możliwość szybkiego ich wyjęcia lub rozłączenia w przypadku uszkodzenia przodu modelu. Jak wszyscy wiemy, nie ma silnych na to, że czasem coś się pociągnie "brodą" po kretowiskach. Mnie osobiście byłoby szkoda stracić taki model gdyby zapalił się pakiet a ja nie mógłbym  dostatecznie szybko zapobiec pożarowi.

 Choć osobiście lubię i szanuję Piotra to jednak nie przekonuje mnie ten patent.  Przy niewielkim nakładzie pracy można to było zrobić bez potrzeby rozkładania całego dziobu i napędu. Znając jego zdolności projektowe i konstrukcyjne, dziwię się, że nie pokusił się o coś bezpieczniejszego i wygodniejszego w użytkowaniu. 

Pozdrawiam

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Kolegów

Sprawa mocowania pakietów była rozważana na początku tego tematu. Była przeprowadzona analiza i wybrałem moje rozwiązanie świadomie, jako najlepsze z możliwych, ze względu na wyważenie modelu. Można było ładować pakiety od góry wycinając kawałki skrzydeł jak zrobił to Kolega Emhyrion, ale czy to zagwarantuje wyważenie modelu nie było wiadomo, można było również mocować pakiety od dołu, ale wtedy trzeba by było model dla wygody odwracać do góry nogami. Więc wybrałem rozwiązanie z wsuwaniem pakietów od przodu, które miało niedogodność, natomiast  zapewniało prawidłowe wyważenie modelu i mocowanie pakietów w pozycji modelu na kołach. To rozwiązanie wymagało trochę więcej przemyśleń i kombinacji technicznych niż zwykła dziura z pokrywką na akumulator. Każdy, kto będzie budował PZL w wersji EP wg. planów J.Suchockiego zetknie się z tym problemem. Model ma dużą pojemność w środku problem jest tylko jak do tego środka się swobodnie dobrać.

Myślę, że prawdopodobieństwo zapalenia pakietów jest mniejsze, niż zapalenia się silnika benzynowego z zapłonem iskrowym (wysoka temperatura, benzyna i jej opary oraz wysokie napięcie). Moje pakiety po locie są letnie.

Co do zużywania się gwintów - nie wiem jakich Koledzy gwintów używacie, że obawa wyrobienia gwintów jest w ogóle podnoszona. Jeden mój gwint to M10, drugi M4 hartowany. Ręczę, że oba gwinty przetrwają model. A z drugiej strony nie martwią się Koledzy tym, że aby polatać PZL też trzeba poskręcać model kilkoma śrubami a po locie z powrotem rozebrać, te śruby według głoszonej teorii również mogą się zużyć.

Ta dyskusja przypomina mi trochę temat o figurce pilota dla PZL , który wywołał tyle emocji.

Na razie model lata coraz lepiej (tzn. pilot się poduczył) , ma już kilkadziesiąt odbytych lotów i problem wymiany pakietów dla mnie przynajmniej nie istnieje. Pakiet w każdej chwili można szybko odłączyć od modelu łączówką z kablami schowanymi pod górną pokrywą modelu.

 

Przy okazji zachęcam również gorąco moich Kolegów, którzy tak chętnie teoretycznie krytykują, a mają z już gotowe swoje PZL - Panowie wznieście w końcu swoje maszyny w powietrze, to będziemy mieli wtedy o czym naprawdę pogadać. A  ja z tą "fatalną" wymianą pakietów będę dalej żył i nie martwcie się, jakoś sobie z tym poradzę. :-)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy buduje i wyposaża model po swojemu, ja też pewnie bym dążył do stworzenia jakiejś klapki, czemu zresztą dałem wyraz na początku wątku.

Ale jedno jest pewne i niezaprzeczalne, Kolega Piotr zbudował śliczny model, oblatał i cały czas go dostraja. Łatwo teraz krytykować, ale trudno zbudować model ciężko wyważalny. Pewnie budując drugi i mając doświadczenie z tego można by było pomysleć o innych patentach, ale mimo że interesuje mnie temat PZL-ek póki co nie przeczytałem na forum tak szczegółowej relacji z budowy jak ta.

Ja co prawda zrobiłem dotąd tylko PZL-kę z cyber fly` o rozpiętości 1 m i pamiętam jak się nakombinowałem aby wszystko schować do środka i odpowiednio wyważyć i na dodatek zapewniając jeszcze łatwy dostęp.

A to tylko pianka.

A co do tego straszenia pożarem pakietów.

Panowie spokojnie to nie horror.

Oczywiście bezpieczeństwo rzecz najważniejsza, ale ilu z czytających ten wątek widziało pożar pakietów, albo palący się model. Ja widziałem dawno temu, przed chyba 6-7 laty pożar szybowca w locie, ale przyczyną był regulator a nie pakiet, z tego co pamiętam z tego co wylądowało akurat pakiet był cały. W początkowej fazie swojej przygody modelarskiej gdy jeszcze byłem zupełnie zieloniutki podczas lutowania wtyczek zrobiłem zwarcie, pakiet napuchł w oczach, puścił dym, rozgrzał się i tyle, był do wyrzucenia, ale żadnego pożaru, czy odrobiny płomienia nie było.

Oczywiście powtarzam nie bagatelizuję problemu, ale nie jest to przypadłość na tyle częsta by urastać do rangi głównego argumentu przeciw takiemu mocowaniu pakietów.

Jeszcze raz gratuluję modelu, w przyszłym tygodniu prawdopodobnie będę w Lublinie (dam znać telefonicznie) i jeśli się uda to z przyjemnością bym poznał osobiście i budowniczego i obejrzał ten wspaniały model.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śledzę tę dyskusję z zainteresowaniem i jako elektryk znający się trochę na p-poż pozwolę sobie w końcu wrzucić swoje 3 grosze.

 

Mój znajomy strażak powiedział:

- "Panie Tomku, te wszystkie systemy to są tylko dla ubezpieczenia. Jak się zacznie palić, to należy SPIERDALAĆ..."

 

I dokładnie tak samo myślę o problemie dyskutowanym. Jak się zapali pakiet, to nie ma żadnego znaczenia, czy da się go wyciągnąć w 30 sekund czy w 60. 

Bo model konstrukcyjny sklejkowo-balsowy jest najbardziej łatwopalną rzeczą, jaką można sobie wyobrazić. I nie wydaje mi się, żeby łatwość wyjęcia pakietu mogła uratować model. 

Ale oczywiście mogę się mylić. Jeśli ktoś z Kolegów ma doświadczenia i uratował model wyciągając płonący pakiet, to chętnie posłucham tej historii.

 

A Piotrową robotę oglądam, kibicuję i się uczę. Chapeau bas!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na żywo pożaru nie widziałem. I mam nadzieję nie zobaczyć. Jednak... Na tym filmie widać, że nie ma dużo czasu na reakcję.

 

 

 

Właściwie, jak Tomek wyżej napisał - lepiej wyjąć kamerę i nagrać fajny film, przynajmniej zostanie niezapomniana pamiątka :)

Dlatego nie podnosiłbym kwestii bezpieczeństwa, bo jak coś się zacznie złego dziać, to nawet mój patent na baterie nie zda egzaminu. Łapy w taki pożar wsadzać nie będę. 

Jednak w kwestii szybkości i łatwości wymiany na lotnisku - wolę swoje rozwiązanie. Choćby dlatego, że nie potrzebuję ani pięciu minut ani śrubokręta :)

 

 

Inna rzecz, że na filmie zapalił się się najprawdopodobniej regulator, a baterię facet zdążył wyjąć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

i jak to w postach, nowy wątek rodzi się szybko, a że może być gorąco (dosłownie i w przenośni) to trochę odbiegliśmy od tematu.

Każdy z nas ma swoje doświadczenia, opinie i przemyślenia i dobrze, że je wyrażamy, konstruktywna krytyka jest dobrą rzeczą, ale generalnie to konstruktor, wykonawca i właściciel ma być zadowolony.

Pioterek zrobił b. ładny model ze świetną relacją i to on ma być zadowolony i jak widać jest.

 

Jeszcze raz gratuluję Panu umiejętności i życzę samych udanych lotów.

 

P.S. Może ma Pan w planach budowę PZL 37 Łoś? Jak dla mnie jeden z bardziej interesujących polskich samolotów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

i jak to w postach, nowy wątek rodzi się szybko, a że może być gorąco (dosłownie i w przenośni) to trochę odbiegliśmy od tematu.

Każdy z nas ma swoje doświadczenia, opinie i przemyślenia i dobrze, że je wyrażamy, konstruktywna krytyka jest dobrą rzeczą, ale generalnie to konstruktor, wykonawca i właściciel ma być zadowolony.

Pioterek zrobił b. ładny model ze świetną relacją i to on ma być zadowolony i jak widać jest.

 

Jeszcze raz gratuluję Panu umiejętności i życzę samych udanych lotów.

 

P.S. Może ma Pan w planach budowę PZL 37 Łoś? Jak dla mnie jeden z bardziej interesujących polskich samolotów.

 

Jednego Łosia mamy już w Lublinie z napędem EP. Jak chcesz to mogę podać kontakt na autora na PW.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Pioterek:

Nie mogę nic Panu wysłać na PW:

 "Wystąpiły następujące błędy  Użytkownik Pioterek nie może otrzymywać żadnych nowych wiadomości  Wiadomość nie została wysłana"

 

Do Pietka:

może żeby nie mieszać w wątku, mogę poprosić na PW jakieś dodatkowe info o ich powstaniu, konstrukcji + kilka fotek?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

i jak to w postach, nowy wątek rodzi się szybko, a że może być gorąco (dosłownie i w przenośni) to trochę odbiegliśmy od tematu.

Każdy z nas ma swoje doświadczenia, opinie i przemyślenia i dobrze, że je wyrażamy, konstruktywna krytyka jest dobrą rzeczą, ale generalnie to konstruktor, wykonawca i właściciel ma być zadowolony.

Pioterek zrobił b. ładny model ze świetną relacją i to on ma być zadowolony i jak widać jest.

 

Jeszcze raz gratuluję Panu umiejętności i życzę samych udanych lotów.

 

P.S. Może ma Pan w planach budowę PZL 37 Łoś? Jak dla mnie jeden z bardziej interesujących polskich samolotów.

 

 

W planach mam zbudować RWD5 bis wg planów W.Shiera 1.7 m oczywiście EP. Kupiłem okazyjnie już tartak który czeka na zimowe miesiące :-). Podoba mi się sylwetka tego modelu i jest to następny sławny i zasłużony model Polskiego przedwojennego lotnictwa.

 

Nie jestem Pan - mam na imię Piotr lub Piotetek :-), Podaj swojego e_maila to wyślę kontakt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako amator w budowie modeli RC z zainteresowaniem śledziłem tą i inne relacje z budowy przedstawione przez Piotrka i Przemka (Przemo, który buduje mniejsze modele ), które są dla mnie skarbnicą wiedzy na temat budowy modeli balsowo-sklejkowych. Wiedza ta przyda mi się przy budowie Su-22 z napędem EDF (prace trwają na razie w programie CAD).

 

Gratuluję kolejnego pięknego modelu i dziękuję za wspaniałą relację z budowy.

 

A może by tak zamiast RWD5bis pokusić się o budowę RWD14 Czapla? Konstrukcja skrzydło-kadłub to byłoby wyzwanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W planach mam zbudować RWD5 bis wg planów W.Shiera 1.7 m oczywiście EP, kupiłem już tartak i czekam na zimowe miesiące.:-)

 

Nie jestem Pan - mam na imię Piotr lub Piotetek :-)

Czekam spokojnie na kolejną relację.

OK Piotrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest za ciężki na przód.

 

 

Po przeprowadzonych próbach z położeniem ŚĆ stwierdzam, że było wręcz przeciwnie model był za ciężki na tył. Przy starcie na ruch SW w górę reagował jak poparzony kot. Po przesunięciu ŚĆ do przodu start jest już normalny tylko z inicjacją SW a lądowanie skróciło się prawie o połowę. Zresztą muszę stwierdzić, że model jest dość tolerancyjny na położenie ŚĆ 1 cm w przód lub w tył nie powoduje niebezpieczeństwa.

 

Myślę, że z takimi radami trzeba być ostrożnym nie widząc zachowania się modelu w rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wrażeń z lotów ciąg dalszy:

 

Dzisiaj był bardzo dobry i lotny dzień. Co prawda zimno,  ale za to bez wiatru. Ponieważ nabrałem już zaufania do modelu (jest wyważony, wytrymowany i wiem jak się zachowuje) wykonywałem dzisiaj swoim PZL elementy akrobacji. Staram się ćwiczyć głównie efektowne układy, ażeby pokazać spore możliwości tego modelu. Np. wykonując na wysokości przewrót na plecy połączony następnie z głębokim nurkowaniem, rozpędzałem model do sporej prędkości. Ćwiczyłem również przeciągnięcia jak i lot szybowy modelu. Raz udało mi się zainicjować nieświadomie korkociąg,  ale wyprowadzenie z niego modelu było bardzo proste. Poza pierwszym oblotem ani razu model sam z siebie nie stworzył zagrożenia jego uszkodzenia - jest w pełni przewidywalny. Inna sprawa, że latałem  dość ostrożnie, dopóki nie poznałem w pełni jego właściwości.  

 

Model bardzo ładnie kręci podstawową akrobację, może nie tak efektownie jak rasowy akrobat, ale  całkiem widowiskowo. Potrafi zawracać ciasno i na małych prędkościach, potrafi też lecieć z dużą prędkością prościutko jak strzała. Poznawszy bliżej swojego PZL-a nie bardzo mogę teraz zrozumieć mechanizmu kraksy przedstawionej na  filmie,  który zamieściłem w p.  #82. Model spadł jak kamień, bez żadnej kontr-reakcji pilota. Normalnie wyważony model jest dość odporny na przeciągnięcia, wystarczy lekko pochylić  nos ku dołowi i skontrować przechylenie lotkami, które są bardzo skuteczne. Mnie dzisiaj udało się nawet wykonać fragment lotu w stylu "opadającego płasko liścia". 

 

Martwiłem się zbyt dużą wagą jak mi wyszła przy budowie modelu. Nie wiem dlaczego (być może to wysoki profil i kształt skrzydła), ale mój model przy obciążeniu jednostkowym powyżej 100g/ dcm2 lata i szybuje tak lekko jakby nie czuł w ogóle tego ciężaru. Krótki start, długie loty szybowe (bezpieczne w przypadku ew. awarii układu napędowego) , możliwość wolniutkich przelotów przed publicznością na resztkach powietrza pod skrzydłami - przyznam się  że zaskoczyło mnie to bardzo miło. Waga 6 kg dla tego modelu wcale nie jest odczuwalna. 

 

Zamierzam przygotować film  pokazujący możliwości akrobacyjne PZL-a,  ale musimy poczekać na dobrą bezwietrzną i słoneczna pogodę.  Film taki na pewno powstanie.  A na razie jeżeli chodzi o sam model, to  jak w jak w programach telewizyjnych jestem trzy razy na TAK. Warto było poświęcić czas na budowę PZL-a.

 

post-5634-0-07131600-1397324968_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.