pacek Opublikowano 20 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 20 Grudnia 2017 no, nie powiem, ale kawał modelu się zapowiada , okucia wycinasz ręcznie ? Mi się nie chce i poprosiłem kolegę, żeby mi wyciął na frezarce i czekam sobie cichutko, może przed świętami będą gotowe. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 20 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 20 Grudnia 2017 Tak Arku - zupełnie ręcznie, tzn. przy pomocy małej gilotynki do blachy i nożyc ręcznych, dekarskich, do cięcia blachy. A później już tylko pilnik i wiertarka i gotowe. Ważne aby się dobrze i mocno kupy trzymało i tak chyba jest. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 21 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 21 Grudnia 2017 Myślałem o "oponkach", a niejako zostałem wywołany do myślenia o całym podwoziu. Na czymś to budowane coś stać musi, a i na czymś - przynajmniej po lotnisku - pojeździć powinno. Odezwał się do mnie twórca tego modelu: Pan Zbigniew, z którym to modelem dawnymi czasy stawał "na pudle", a który to model bardzo okrężną drogą trafił w moje rączki i po drobnym remoncie teraz sobie wisi i czeka na kolejne loty, ale już nie zawodnicze, a czysto rekreacyjne. Teraz Pan Zbigniew przysłał mi taką oto dokument podwozia: Wraz z opisami, w całkiem przystępnych językach: Na tej podstawie prawdziwy makieciarz stworzył by podwozie nie odbiegające od dużego oryginału. Moje plany takie są: Niby wszystko jasne, specjalnie dla kogoś, kto w liceum miał ze 2-3 lekcje o rysunku technicznym i żądnym inżynierem nie jest, jeno jakimś skapcaniałym humanistą... Nic to jednak, wszak są tu na forum prawdziwi fachowcy i zapewne dobrej rady nie poskąpią. Biorę się dzisiaj za dolne skrzydła i będę w nie wklejał rurki do mocowania prętów ustalających położenie skrzydeł względem kadłuba. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JacekK Opublikowano 21 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 21 Grudnia 2017 Z tego co po anglijsku napisane: oś wspólna, czyli zawieszenie zależne. Hamulców brak, amortyzacja sznurem gumowym fi=14mm w ilości 16mb na stronę. Znaczy koła jak z Pierwszej Wojny i zawieszenie też Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 21 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 21 Grudnia 2017 Powiem , jak na spowiedzi, że byłem bardzo ciekaw, czy któryś z Kolegów zauważy tę różnicę między dokumentacją oryginalną, a tą "zmodernizowaną" w amierikanskich planach. W MLP blachy na goleniach skutecznie zasłaniają , to co w środku, ale... W posiadanej, całkiem sporej kolekcji, fotografii tego samolotu, używanych w różnych krajach i w różnym czasie , mam też takie, gdzie tych blach nie ma i "zaawansowanie" konstrukcyjne amortyzatorów widać jednoznacznie. Było ono mniej więcej takie, jak np. w ZIS-5. A hamulec -@Jacku- był, a jakże i to bardzo skuteczny... Tyle, że zawsze z jednej lub drugiej strony. A był nim delikwent, który łapał za dziurę w dolnym skrzydle, zapierał się wszystkimi nogami i ciągnął!!! Pilot dodawał gazu a Samolot zakręcał prawie w miejscu :-))) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
zbjanik Opublikowano 21 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 21 Grudnia 2017 Marku- no więc ja tą rozbieżność widzę od samego początku- jest parę punktów na tej liście, że tak wymienię tylko choćby: gruby jakiś profil skrzydła, duży skłon silnika, no i oczywiście koła i podwozie. Z tego też powodu w swoim modelu z tej dokumentacji nie korzystałem. Ściśle to aktualnie nie korzystam z żadnej, bo musiałem zawiesić budowę CSSa, na korzyść innej budowy- takiej prawdziwej (przybudówka do domu, taka większa- 50 m2). No ale pocieszam się jak mogę: że kiedyś się to przecież skończy i że CSS też był z drewna. No i mogę chociaż patrzeć jak twój pociak nabiera kształtu i powagi Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JacekK Opublikowano 22 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 22 Grudnia 2017 Marku, metoda również bardzo dobrze znana z pierwszowojennych lotnisk Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 22 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 22 Grudnia 2017 Ja, Jacku, znam to z autopsji. Po wielokroć byłem takim hamulcowym i autentycznie miałem problem, bo wtedy, chociaż już miałem chyba swój aktualny wzrost /teraz ze starości chyba już się deczko skurczyłem ;-)/, to wagi miałem nieco ponad 50 kg i mimo zapierania się wszystkimi kopytami, to ten samolot chciał mnie porwać za sobą, a nie zakręcać na mą "prośbę"... A mój instruktor / ś.p. Stefan Bodziony/ patrzył "bykiem" z kabiny i pojąć pewnie nie mógł, czemu ten hamulec taki słaby... Zabrałem się za podwozie, ale fotki, kiedy będzie coś widać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 24 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 24 Grudnia 2017 Zaraz zaczynam "totalne" świętowanie /kurcze, jakie modne słowo mi się użyło /, ale ponieważ dywanów trzepać nie musiałem /bo ich nie posiadam/ , karpia mordować mi także nie zlecono /bo ich nie jadam, a to m.in. dlatego, że to ryba wprowadzona na nasze stoły przez "komunistów i złodziei", jako substytut szynki/, więc mogłem jeszcze się pobawić w ulubiony sposób, czyli porobić to i owo przy modelu. No więc przygotowałem sobie część elementów konstrukcyjnych podwozia, które tak się zbierały: Widać także sprężynę o dokładnie pasujących mi wymiarach, ale działającą na rozciąganie, a nie na ściskanie i nawet sprawdzałem, jak się zachowa po rozciągnięciu, ale wracała w pierwotny kształt po kilkakrotnym ściśnięciu. Wsiadłem więc wczoraj w autko i objechałem trzy pobliskie sieciówki i kicha. W najlepiej "modelarsko" zaopatrzonym "Liroyu" było nawet kilka sprężyn , ale nie takich, jakich potrzebuję.Obdzwonię sklepy metalowe w mym miasteczku w środę i może gdzieś będą takie rzeczy prowadzili. Tak na chwilę obecną mają się te elementy podwozia: Zacząłem więc robić, z braku innych zajęć, okucia do mocowania tego podwozia. Tym razem zastosowałem blachę stalową, wyciąłem kształty, powierciłem dziury /pardon - otwory/ i tymczasowo to przykręciłem. Tak to jest: A tak się ma do oryginału: i przód, ale słabo widać bo w oryginale pomalowali to na wściekłą żółć i po co? I tyle na razie w temacie. Idę świętować "do oporu..." Czego i Wam, czytającym te bazgroły z całego serca życzę !!! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rob Mc Fly Opublikowano 24 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 24 Grudnia 2017 powierciłem dziury /pardon - otwory/ Aluzju poniał... Sprężyny mógłbyś spróbować samodzielnie ukręcić na Twojej czarodziejskiej maszynce, stosowne wskazówki znajdziesz w książkach, które to niegdyś sam sobie sprezentowałeś. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 26 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Grudnia 2017 Tak intensywnie świętuję, że aż naszło mnie pytanie, które szerzej postawione tak by brzmiało: przy takiej sumarycznej ilości Kolegów wchodzących w ten temat, ilu jest takich Kolegów których interesuje głównie proces powstawania tego modelu i fotki to obrazujące, a ilu jest takich ludzi, którzy - powiem nieskromnie - lubią sobie poczytać te moje grafomańskie wypociny? A naszło mnie to pytanie w związku z tym, że to moje świętowanie składało się do tej pory głównie jakby właśnie z dwóch elementów postawionego wyżej pytania. Bo jednak nie mogłem się oprzeć i coś tam porobiłem przy modelu, a po drugie głównie czytałem książki polskich autorów, tj. Remigiusza Mroza "Kasacja" i "Uprowadzenie", a teraz czytam taką baję do kwadratu pt. "Sonderkomando Nebel" czy jakoś tak. Autora chwilowo zapomniałem. Wszystkie te książki są napisane całkiem poprawną polszczyzną i fajnie i szybko się je czyta. A wracając do modelarskiego dziubania to mając najróżniejsze "dykty modelarskie" zakupione na początku budowy w Casto, zacząłem robić kółka do tego ptaszka: Po sklejeniu i skręceniu tego w bloczek miałem surowiec do obróbki na mojej maszynce: Wkręciłem to w maszynę i zacząłem toczyć, syfiąc dookoła przyszłych kółek co niemiara: Powstały mi w ten sposób dwa solidne rdzenie kółek o grubości 30 mm, czyli 3 x dykta 10 mm, które to trzeba było maxymalnie odchudzić. Mimo wielkich chęci dało się zrobić tylko cztery otwory fi 20. Kiedy już wywierciłem wszystkie otwory odciążające /czy można powiedzieć "otwór ulgi", czy może to się różnie kojarzyć?/ narysowałem sobie i wyciąłem boczne powierzchnie kółek. Znowu wsadziłem w bloczku do maszyny, a następnie posklejałem z rdzeniami i tak mi na chwilę obecną to wyszło: Byłem bardzo ciekaw ile to waży, więc sobie zważyłem: i po odjęciu wagi klipsa 0,03, wyszło by, że oba mają 0,33 kg, co przy ostatecznej średnicy kół wraz z oponami wynoszącej 175 mm nie jest chyba tak tragiczną wagą, ale z całą pewnością mogły by być lżejsze, gdybym je zrobił z innego materiału. No cóż, tak krawiec kraje... Dobra, idę dalej świętować, tj. idę na "proszony obiad". Smacznego ! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 29 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 29 Grudnia 2017 Witam cieplutko wszystkich! No , cóż. Brak jakiejkolwiek odpowiedzi na postawione pytanie, też jest jakąś odpowiedzią. Bardzo dziękuję i będę się stosował do wyników. Od dzisiaj będą relacje typu: wziąłem deskę i po umocowaniu w imadle , wywierciłem sobie... A więc wyciąłem nowe dekle kółek ze sklejki 6 mm, wyciąłem 36 szt. "szprych" ze sklejki 3 mm i tak to po kolei szło: Waga nowych kółek już z tulejkami, ale jeszcze przed ostatecznym obrobieniem to o 9 dag mniej niż te poprzednie. Są równie solidne i będą tak samo wytrzymałe, a może nawet bardziej. To tyle na razie. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
samolocik Opublikowano 29 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 29 Grudnia 2017 Ja tam Marku czytam i to bardzo dokładnie. Chłonę doświadczenie z Twojej relacji ile mogę bo czuję że kiedyś mi się przyda. No i podziwiam systematyczną pracę wkładaną w budowę modelu Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
young Opublikowano 29 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 29 Grudnia 2017 Marku ja też to obserwuję tylko trochę za cienki jestem aby coś podpowiadać Ponadto robisz coś ponadczasowego.....więc warto dla siebie i potomnych. Pozdrawiam , Mariusz Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
gucio72 Opublikowano 30 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2017 Ja również śledzę temat. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Stefanpasz Opublikowano 30 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2017 Ja się uważnie przyglądam, ale za mało jeszcze umiem by dyskutować. Podziwiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Iras 11 Opublikowano 30 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2017 Ja tez sledze ale jak domagasz sie opini lub jak ktos woli podpowiedzi to bardzo cienko widze te twoje kola a raczej felgi . Widze ich krotki zywot , nalezy pamietac ze to kola przyjmuja pierwsze najwieksze uderzenie a nie gwarantowane jest przeciez miekkie ladowanie za kazdym razem . No chyba ze powiesisz go jak wiekszosc swoich modeli pod sufitem . Model po skonczeniu bedzie wazyl miedzy 15 a 17kg i przy ciezkim przyziemieniu jego waga wzrosnie do 30 kg a to co widze to plaska sklejanka ze sklejki marnej jakosci . Przepraszam ze dobitnie ale taki juz jestem a doswiadczenie w modelach wielkich gabarytow i duzej wagi mam dosyc spore . Czasami nalezy odpuscic sobie ciecie wagi bo nie we wszystkim mozna ja stosowac , te pierwsze co zrobiles byly o wiele wytrzymalsze . Pozdrawiam 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 31 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2017 No wreszcie jakieś ożywienie w temacie. Nie oceniam absolutnie tego, co kto umie zrobić w temacie modeli, a czego nie umie. Ja swoje umiejętności oceniam bardzo umiarkowanie i uważnie słucham opinii bardziej doświadczonych Kolegów. Na temat wykonanych kółek dyskutowałem z naszym Heniem i także powiedział mi, że przy twardszym lądowaniu na kółka może działać siła nawet 50 kG lub więcej i takie kółka się zapewne rozlecą. Ale z drugiej strony pytanie: czy ten model kiedyś w ogóle poleci? Nie tylko dlatego, że nie bardzo ma kto modelami latać, ale dlatego, że dysponuję do niego takim, a nie innym silnikiem i na inny raczej nie będzie mnie stać. Gdyby nie te blisko /jakże daleko...!/ 700 km dzielących nasze miasta Irku, to byłbyś pierwszym typowanym pilotem do latania wszystkimi moimi "ptaszkami". Mam też tutaj na miejscu takiego subiektywnie potencjalnego kandydata, ale jeszcze mu tej możliwości nie przedstawiłem. Może się ośmielę w nowym roku... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Iras 11 Opublikowano 31 Grudnia 2017 Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2017 Mareczku daleki jestem od oceniania modelrzy , zwlaszcza modelarzy zeby ktos nie pomylil z tymi co potrafia tylko wkrecac serwa . Dlatego malo sie udzielam na forum , tutaj w tym przypadku wywolales mnie do tablicy wiec musialem odpowiedziec . Zas temat budowania modelu z napedem z zalozeniem ze bedzie tylko wisial jest bledem , zawsze trzeba robic zgodnie z jego przeznaczeniem . Jezeli nie polecisz teraz to moze w przyszlosci a szkoda by bylo zeby podczas lotu model rozlecial sie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MareX Opublikowano 31 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 31 Grudnia 2017 Irku, znowu tak dla doprecyzowania myśli przewodniej: Na początku był silnik! Podarowana nówka sztuka prosto z Ameryki, wtedy niejaka nowość , a dla mnie super prezent. Później była myśl, że kiedy "dorosnę" i nauczę się w miarę poprawnie kleić modele /patrz: porażka totalna ze sklejonym żywicą żółtym Piperkiem ze Svensona/, to skleję sobie tzw. "model życia", a będzie nim własnie CSS-13, taki sam, jaki mieliśmy w klubie, kiedy to "przypinano mi skrzydła". A skoro tak, to potrzebna była do niego "gwiazdeczka", taka jaką przy swoim, jakże mnie "kręcącym" modelu miał ś.p. Marek Szufa. W owym czasie taka oryginalna węgierska "gwiazdeczka" /zresztą przejęta przez Anglików/ kosztowała ok. 14 k PLN i taka kwota była /i jest nadal/ całkowicie poza moim zasięgiem. No to więc postanowiłem sobie przerobić mój silniczek na "gwiazdeczkę" i przy bardzo wydatnej pomocy mojego ś.p. instruktora modelarskiego Jurka Mamczarza udało się zrobić "gwiazdeczkę", co widać gdzieś tam wcześniej na fotkach. Mając silnik, zabrałem się w końcu za budowę modelu i chociaż pierwotnie chciałem skleić model w skali 1 : 5, ta "gwiazdka" okazywała się być za duża do tej skali, a do 1 : 4 pasowała idealnie , ale pozostawiała z założenia wątpliwości co do swej mocy w stosunku do masy modelu. I stąd tu troska o ciężar każdego elementu. Przy zachowaniu tej masy w rozsądnych granicach i odpowiednim doborze śmigła, jest cień szansy, że może model oderwie się od gleby. Teraz inny punkt widzenia i nast. pytanie: Dlaczego różni ludzie robią np. modele redukcyjne samolotów? /Patrz nasz dział dla tych modeli i znajdujące się tam prawdziwe dzieła sztuki/ Ano robią, bo po pierwsze lubią to robić, a po drugie umieją to robić, mając od początku pełną świadomość tego, że ich model nigdy nie poleci i stanie na półce , czy zawiśnie u sufitu. Całkiem podobnie jest z moim przypadkiem chorobowym Robię, bo lubię, to mnie kręci, stawia różne wyzwania myślowe i manualne, pozwala rozładować stres i cieszy me oko, kiedy zrobię coś i to coś mi się podoba. Latanie takiego "dzieła" jest dla mnie wartością zupełnie wtórną, bo praktycznie żaden ze mnie "latacz", a po drugie mając faktycznie pierwszorzędne warunki do latania /kawał własnego pola za bramką ogrodzenia/ stale cierpię na chroniczny wręcz brak czasu i nawet w związku z tym myślę czasami, czy aby nie przechrzcić się na elektryki, których przygotowanie do latania, w porównaniu do spalin, jest o wiele mniej czasochłonne. Wiem, o czym mówię , bo mamy dwa "Easy Gleidery" i wystarczy baterię naładować i można latać. Ale i na to przeważnie nie ma czasu... Może, kiedy będę jeszcze bardziej na emeryturze??? To tyle na razie. Idę popatrzeć na me dotychczasowe "osiągnięcia po-ciakowe" i trochę pogłówkować, co by tam jeszcze spieprzyć w tym kończącym się 2017 roku. Z nadzieją, że nadchodzący nowy , 2018 rok nie będzie gorszy od tego mijającego, życzę Wam wszystkim Szanowni Koledzy dużo zdrowia, szczęścia i pomyślności w życiu rodzinnym i zawodowym, oraz wielu sukcesów i radości na polu modelarsko-latającym. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi