Skocz do zawartości

Nasze Pedałowanie ...


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
19 godzin temu, Viper napisał:

A próbowałeś tych z przewodnictwem kostnym?

 

Musialbym podejsc do jakiegos sklepu i zarzucic na uszy. 

Dzisiaj popelnilem blad (Ty, jako lekarz, mozesz  pokiwac mi palcem). Gdy ubieralem sie rano (mialem isc z klubem na szose), poczulem, ze jestem jakis spocony. Dotknalaem czola i bylo raczej ZA cieple. Olalem to jednak ubralem sie do konca i zmienilem tylko buty i rower, bo zadzwonil kolega , ze ida na SZYBKE 110 km na gravelach! Ucieszylo mnie to, bo miala jechac fajna ekipa, ktora spotykam troszke rzadziej (kupa bylych kolegow z klubu). Pierwsze 50 km bylo ok, ale bylo nas jeszcze 5. Jeden zawrocil( musial byc wczesniej w domu), pozniej zawrocil tez drugi (odnowilo mu sie cos w kolanie). Zostalismy we 3 i najciezszy kawalek przed nami. Ledwo moglem ciagnac za chlopakami i wtedy juz wiedzialem, ze cos mi jest. Pokonalismy taki maly masyw z wieloma gorkami i zjechalismy do kafejki. Wzialem ciacho, a na kawe nie moglem nawet spojrzec! Popilem jakims napojem i gdy zaczelismy ostatnie 40 w strone domu (pod mocny wiatr i raczej polodkrytymi szutrami) opadlem totalnie z mocy. Wisialem za nimi na rzesach i oddychalem rekawami, ale postanowilem przetrwac do Malmö. Nadludzkim wysilkiem mi sie to udalo i na rogatkach sie rozdzielilismy, Do domu jechalem chyba z 17 km/h, bo na wiecej nie mialem sil!!! Szybki prysznic, Alvedon i do wyra. Pospalem godzinke( dobrze), wstalem, zjadlem, poczytalem wiadomosci i klade sie dalaej. Goraczki nie mam, ale czuje ze COS we mnie siedzi. Mam nadzieje , ze jutro bede juz zdrowy  ?

Opublikowano

Uuu Chłopie uważaj.

Jak to anestezjolodzy mawiają, ja jestem fizyczny ;)

Infekcje potrafią być niebezpieczne, nawet u zdrowych i wysportowanych osób, potrafią atakować serducho, a wtedy to już niefajnie. 

Jak Cię rozkłada, ciepłe płyny i wygrzewanie, wręcz wypacanie, a nie ciężki trening, najwyżej jakiś delikatny by się rozgrzać i wypocić, jak się uchwyci ten pierwszy moment rozwoju infekcji to zwykle kończy się błyskawicznie następnego dnia, jak przegapisz lub nie zareagujesz to się rozwija, ale tak jak wspomniałem najgorsze są "efekty specjalne" jak powyżej.

A`propos słuchawek, doskonale Cię rozumiem. Ja też nie cierpię zwykłych, a najbardziej dousznych. Poszukaj w internecie, bo np. ta firma Shokz (amerykański leader technologii przewodnictwa kostnego), której słuchawki kupiłem w PL ma kilka salonów w dużych miastach i można pójść, założyć i posłuchać, co prawda nie wyjedziesz z tym na rower, ale zobaczysz jak leżą, że w zasadzie ich nie czujesz i jak grają. Może tam u Ciebie też takie salony mają.

Według mnie są rewelacyjne, zupełnie jak nie słuchawki, bo leciutkie, dobrze się trzymają i nie przemieszczają nawet podczas trzęsionek, nie spadają/wypadają itd., w zasadzie chwilę po założeniu, gdyby nie to że grają, to zupełnie zapominam że coś mam, nie ograniczają świadomości sytuacyjnej, więc słyszysz otoczenie i działają jak zestaw głośnomówiący, umożliwiają odbieranie połączeń i rozmowę w trakcie jazdy (wczoraj testowałem), o ile nie pędzisz zbyt szybko. Ja testowałem koło 20km/h, podobno około 30 i w górę szum wiatru już trochę zakłóca, tzn. Ty słyszysz, ale Ciebie już słabo. Ale i tak wygodniej nawet trochę zwolnić niż zatrzymywać się.

Co do jakości grania to trudno mi się wypowiadać, bo nie używam innych słuchawek. Na dodatek nie odcinają Cię zupełnie od otoczenia, bo to otoczenie słyszysz, więc nie są to audiofilskie warunki. Ale uważam że grają świetnie, w samochodzie i domu mam raczej nie najgorszy sprzęt, a mimo to z przyjemnością podczas jazd rowerowych słucham muzyki przez te słuchawki.

Ja polecam :) 

Opublikowano

Ja przede wszystkim, to nie jestem "uzalezniony" od sluchania. Akurat gravel, to dla mnie rowniez doznania sluchowe. Natura, ptaki, szumiace drzewa ITP. Natomiast szosa, to klasyczne bicie km, wiec moze tam by sie jakos odnalazly. W wiekszosci przypadkow jezdzimy w grupie i caly czas  pary sie zmieniaja, wiec gada sie non stop i do tego caly czas z kim innym. Nawet glupio byloby, gdybym jechal na treningu w sluchawkach. Na 100% NIKT w klubie, na wspolnych treningach nie ma nic na uszach. 

Opublikowano

No, jadąc w grupie to rzeczywiście trochę niepoważnie i wręcz nieelegancko by wyglądało, gdybyś słuchał.

Ja też lubię odgłosy lasu, czy natury, ale zanim do tego lasu dotrę (a jeżdżę sam) to ładnych kilka km nabijam w mieście, więc wtedy są jak znalazł, zwłaszcza, że przy pewnej podzielności uwagi można słuchać i muzy i lasu jednocześnie, jak już do lasu dojedziesz (przypominam, przewody słuchowe, czy małżowiny uszne masz nie zakryte, więc cały czas słyszysz otoczenie).

Ja lubię muzę, tylko kiedy się uczę muszę mieć spokój, w każdej innej sytuacji lubię słuchać.

Opublikowano
3 godziny temu, Viper napisał:

Ja lubię muzę, tylko kiedy się uczę muszę mieć spokój, w każdej innej sytuacji lubię słuchać.

 

Ja najbardziej lubilem, jak sie uczylem ( dlatego chyba niczego sie w zyciu nie nauczylem) ?

Opublikowano

Wczoraj piękne słońce, ale ja miałem pracę do późna. Dziś miałem dzień wolny, za to od rana podwiewało, a słońce schowało się za chmurkami, mimo ro wyskoczyłem na szybką traskę wzdłuż Wisły po Warszawie i prawie 40-tka zaliczona. Wróciłem, zjadłem obiad to i słońce wyszło, ot taka niesprawiedliwość ;) 

Opublikowano

Ja dzisiaj zaczynam zimowe treningi kolarskie, ale na silowni! Jeden z naszych klubowych kolegow, jest instruktorem fitnessu (i tym podobnych historii) i co roku organizuje (z duza klubowa znizka?) fajne zajecia przez cala ciemna i wilgotna zime. W kazdy wtorek mamy godzinke BARDZO wyczerpujacych cwiczen, ale raczej nie na budowe miesni, tylko dobranych do specyfiki kolarstwa + skierowanych na wzmocnienie tych partii, ktore sie na rowerze NIE wzmacniaja. Poza tym oczywiscie bede jezdzil ile sie da. 

  • Lubię to 1
Opublikowano
W dniu 11.10.2022 o 18:14, jarek996 napisał:

Ja dzisiaj zaczynam zimowe treningi kolarskie, ale na silowni! Jeden z naszych klubowych kolegow, jest instruktorem fitnessu (i tym podobnych historii) i co roku organizuje (z duza klubowa znizka?) fajne zajecia przez cala ciemna i wilgotna zime. W kazdy wtorek mamy godzinke BARDZO wyczerpujacych cwiczen, ale raczej nie na budowe miesni, tylko dobranych do specyfiki kolarstwa + skierowanych na wzmocnienie tych partii, ktore sie na rowerze NIE wzmacniaja. Poza tym oczywiscie bede jezdzil ile sie da. 

Ja mam wiosło w domu i muszę przez zimę się do niego regularnie przyłożyć. Bardzo fajne ustrojstwo, polecam.

Dziś zgodnie z Twoją radą pojeździłem trochę po zmroku i wręcz po ciemku. Padła mi lampka z przodu, właśnie ładuję i posprawdzam, bo niby była naładowana, a nie świeciła, a po podłączeniu do ładowania świeci. No cóż zobaczę jeszcze raz jak będzie po naładowaniu. Ale powiem szczerze jazda w dużym mieście fajna nie jest, za dużo oślepiających świateł, więc w sumie jechałem dużo wolniej i ostrożniej, ale za to zamiast stać w korku trochę się odświeżyłem.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Ostatnio nie pedałowałem, wróciłem do biegania, spacerki z psinką, a w pracy jakoś tak się złożyło, że nie miałem takich okienek czasowych by móc się przemieszczać na rowerze i samochód poszedł w ruch. Dziś z rana wilgotno, pochmurno, dodatkowo według prognozy miało padać, ale tak już mi się chciało pojeździć, że pojechałem. I rewelacja, wilgotne, chłodne powietrze, dość czyste jak na Wwę, minimalny ruch rowerowy, niewielki samochodowy, trochę biegaczy, bajka :) 

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

Mimo, ze ostatnio nic nie pisze, nie znaczy to , ze nie jezdze. Jezdze troszke mniej jak zwykle (2-3 razy w tyg.) ,ale we wtorki chodze tez na silke z programem dla kolarzy. Dzisiaj bylem na klubowym (gravelowym tym razem) treningy. Wyszlo ponad 80 km, w lekkim deszczu (na poczatku) i na blotnistych drogach. Wrocilem tak niesamowicie upie......ny, ze po wymyciu roweru, zdjalem buty, wyjalem wszystko z kieszeni i wszedlem w ubraniu pod prysznic, zeby odciazyc pralke od mlocenia piasku ?. Bylo dosyc zimno(1 stopien), ale tez strasznie wilgotno. Bylo nas 8 i szlo dosyc ostro. Tydzien temu tez pojechalismy gravelami, bylo nac 4 i poszlo BARDZO ostro. Caly trening wyszedl mi ze srednim pulsem 150!!! Jest to 80% mojego maxa, wiec szlo naprawde "zwawo" jak na te pore roku. 

Opublikowano

Morsowanie teraz modne ?

Mobilizujesz mnie, ja ostatnio słabo, inna sprawa, że jak wychodzę z domu rano to wracam dopiero przed chwilą, albo później, ale od przyszłego tygodnia mam wolne.

  • 1 miesiąc temu...
Opublikowano

Cos tutaj cichutko sie zrobilo, ale rozumiem, w zimie to sie wsiada na rower, jedzie co ma sie do przejechania, wraca zmarznietym (i zmoknietym) do domu i zapomina. Ja juz zapomnialem, ze przekrecilem (z dzisiejszym dniem) 760 km. Jutro idziemy na seteczke i  w pon. zrobie 50. Moze wiec uda sie dobic do 900 w styczniu. Prawie caly poczatek (tak gdzies do 15) lalo u nas jak nigdy wczesniej. Do 15 stycznia, bylem na rowerze TYLKO 2 razy ! Te pozostale km, to wale teraz, jezdzac prawie codziennie. Niech juz nadejdzie marzec, bo to taki przelomowy miesiac dla treningow. Zdarzaja sie cieplejsze dni, jest juz znacznie dluzej jasno, no i za chwile wychodzimy z dlugich spodni.

   Raczej na 100% polece wkrotce na Cypr, bo bilety WIZZAIRem do tego wrecz zmuszaja. Sa po 200 SEK (ca 85 zl) !!!

Czyli 2x200 + 2x450 (rower) i za 1300 koron laduje w miejscu, gdzioe jest teraz okolo 20 stopni! Wyloty sa w czwartek rano, a powroty poniedzialek wieczor. 4,5 dnia na rowerze w krotkich spodenkach i krotkim rekawku !!! Jest juz chetny kolega z klubu, ale mozliwe , ze pojedzie nas wiecej. Wtedy pykniemy okolo 600-700 km w te kilka dni, wiec moj plan ( 4000 km (do 30 kwietnia) raczej sie powiedzie  ?

 

P.S: taki wczoraj mialem widok na most ;

 

 

eb6b6125d445f8a6d3c6cf7ae4edf87b61d42809_2_1332x1000.jpeg

  • Lubię to 3
Opublikowano

Ja w grudniu przez święta przerobiłem jakąś infekcję, Tak mnie sieknęło, ze całe bieganie i jazda na rowerze i wiosło poszło się bujać. W pierwszym tygodniu stycznia byłem na nartach/desce i totalnie nia miałem siły, dodatkowo miałem problem (pierwszy raz w życiu) z adaptacją do wysokości, więc każdy zjazd rozkładałem na 4-5 odcinków. Śmiałem się, że po ponad 40 latach jeżdżenia na nartach/desce to nawet jak sie zwoziłem wyglądało, że pewnie i bezwysiłkowo śmigam. Na razie powolutku zaczynam odbudowywać forme zaczynając od dłuższych spacerów z psem, czasem marszobiegów, wróciłem do roweru, ale na razie to takie spokojne ne za długie traski i pewnie nie za długo wrócę do biegania. 

Zamieszczaj relacje, to będziesz mnie mobilizował :) 

Opublikowano
6 godzin temu, jarek996 napisał:

Bylo jednak znosnie cieplo (5 stopni).

 

To prawdziwy upał. Ja po sprawdzeniu prognozy dla Rzeszowa nawet drzwi w domu nie mam zamiaru otwierać ;)

 

windy.png

Opublikowano
W dniu 29.01.2023 o 22:53, dariuszj napisał:

To prawdziwy upał. Ja po sprawdzeniu prognozy dla Rzeszowa nawet drzwi w domu nie mam zamiaru otwierać ;)

 

Mogles zmienic kasete i jechgac 270 km/h. Wtedy bys sie troche rozgrzal ?

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.