Viper Opublikowano 17 Marca Opublikowano 17 Marca Dziś tylko minimum do i od Ojca, wiatr mnie sponiewierał solidnie. Zwykle nawet w dni wietrzne gdy jadę po 7 jest jeszcze w miarę spokojnie, dziś momentami dmuchało solidnie. Wróciłem do domciu, relaksuję się przy herbatce i zaraz do lasu z psinką
jarek996 Opublikowano 17 Marca Opublikowano 17 Marca Ja dzisiaj 113, tez w wietrzysku, 3 stopniach, ale na szczescie pelnym sloneczku (i w pieluszce?) Jeszce do stowy mialem ponad 29 srednia, ale na ostatnich 13 km byl wmordewind i zupelnie odkryty teren, a juz wtedy ledwo zipalem ? . 1
Viper Opublikowano 17 Marca Opublikowano 17 Marca No Panie, piękny wynik zwłaszcza z wmordewindem A ja właśnie przeglądam nowe wingi, Neil Pryde znowu odpalił
jarek996 Opublikowano 21 Marca Opublikowano 21 Marca Wczoraj pojechalem sobie wieczorkiem (na gravelu, ale traska mieszana 30% zwirki i 70 asfalt) )i wyszlo TAKIE cos (fotka) Dzisiaj odebralem korby do szosowki z "nabitymi" nowymi lozyskami i dokonczylem szybko skladanie. Caly rower zostal rozkrecony, wymyty i nasmarowany. Jest gotowy do rozpoczecia sezonu (tak na serio?). Za chwile ide pojezdzic, ale na gravelu, bo troszke padalo, a nie chce zaswinic szosowki ? 1
jarek996 Opublikowano 21 Marca Opublikowano 21 Marca Dzisiaj spokojna jazda. Mialo byc 50, ale tak fajnie sie jechalo, ze wyszlo 70. 1
Viper Opublikowano 21 Marca Opublikowano 21 Marca Jarek, miałeś zachęcać, a nie dołować ? A ja cały dzień od 9 do 21 spędziłem w pracy! Ooo i nie jeździłem ? A tak serio, super gratuluję, pojeżdżę w weekend
Gość Opublikowano 22 Marca Opublikowano 22 Marca 17 godzin temu, jarek996 napisał: O, ten podoba mi sie:
Paweł Prauss Opublikowano 23 Marca Opublikowano 23 Marca W dniu 21.03.2024 o 18:11, jarek996 napisał: Dzisiaj spokojna jazda. Mialo byc 50, ale tak fajnie sie jechalo, ze wyszlo 70. Co taka niska maksymalna? ja na góralu zazwyczaj więcej wykręcam
Viper Opublikowano 25 Marca Opublikowano 25 Marca Korzystając z cudownie wolnego dnia i zapowiedzi słońca, słabego wiatru i braku opadów w prognozach, wyskoczyłem na szybkie 2 godzinki na rower. Jak zwykle prognozy można wsadzić między bajki, niebo było bardziej szare niż słoneczne, wiatr momentami wiał silnie, a na dodatek przez chyba 10 km ścigałem się z czarną chmurą, która nie mogła się zdecydować czy mnie olać deszczem, czy zbić drobnym gradem, ale dałem radę, przyjemność była i prawie 46 km pyknęło A tu Wisła (niski poziom, pomimo ostatnich opadów, wyłaniają się wyspy) widziana z mostu południowego w kierunku południowym 2
jarek996 Opublikowano 27 Marca Opublikowano 27 Marca W sobote przejechalismy 96 km, z tego 85% zwirkami. Teren dosyc ciezki (wczoraj troszke popadywalo), ale najgorszy byl wiatr! Wialo bardzo mocno, a musialem brac chlopakow na klate, bo oni nie w formie. Ciagnalem i zaslanialem ich prawie caly trening, a i tak czesto puszczali kolo. Na 70 kilometrze zatrzymalismy sie w “budce” na kawke i bulke. Jest to budka na koncu wsi, gdzie nie ma zadnej obslugi, Wszystko robi sie samemu. Jest wloska maszyna do kawy, mlynek, swieze bulki, ciasta, masa dzemow i sokow + pelno innych, dziwnych wyrobow wlasnych. Na koniec wpisuje sie w zeszycik CO sie kupilo i placi za to telefonem. Zadnych kamer ITP. Za to wlasnie kocham Szwecje! Posiedzielismy w sloneczku (choc wialo niestety niemilosiernie) i po obfitym posilku ruszylismy w strone domu. Pozniej sie rozjechalismy (tylko ja mieszkam w Malmö) i mialem jeszcze 15 km samotnej walki z bocznym, wiatrem. Jak pozostalo mi 3 km do domu, rozpadalo sie, ale nie deszczem, tylko dosyc sporym gradem! Walilo tak, ze az mnie nos bolal. Kilometr przed domem, zamienilo sie to w deszcz, ale bylo mi juz obojetne, a nawet sie ucieszylem, bo bloto ktore zdazylo juz na rowerze zaschnac, zaczelo znowu byc wilgotne. Pod domem splukalem tylko woda z weza i rower jest znowu czysciutki! Wczoraj 62 km w potwornie zimnym i mocnym wietrze 1
Viper Opublikowano 27 Marca Opublikowano 27 Marca Piknie Panie A budka fajna. Dziś piękna pogoda w W-wie, słońce, ciepełko i wiaterek. Zamierzałem rozpocząć sezon wingfoilowy na Zegrzu, ale niestety (z punktu finansów stety - świat jest źle skonstruowany ) miałem robotkę. Nawet myślałem by pojechac na rowerku przez całą W-wę, ale musiałem jeszcze podrzucić narty do serwisu na sprawdzenie i regulację, gdyż jeszcze się wybieram pojeździć i bym nie zdążył. Trzeba korzystać, bo przy tych zmianach klimatu niedługo narciarstwo i deskarstwo może zostać sportem historycznym
jarek996 Opublikowano 30 Marca Opublikowano 30 Marca Dzisiaj rano wsiadlem na szosowke i pognalem, przed siebie. Poniewaz wial WSCHODNI wiatr (bardzo rzadki u nas), wiec udalem sie na wschod, biorac go od samego poczatku na klate . Jechalem jak wsciekly, uda piekly, ale pomyslalem, ze dam ognia, az do momentu jak skrece na polnoc. Niestety po 35 km zerwlem linke tylnej przerzutki. Zamocowalem ja na trybie 14, naciagajac reka i zaciskajac zamykaczem kola. No i na tym przelozeniu (53-14) pociagnalem dalsza czesc. Wjezdzajac pod niektore gorki, czulem jak mi sie uda zapiekaja, ale na szczescie nie byly one na tyle wysokie, zeby sie zapiekly na dobre ?. Gdy zaczalem zawracac powoli w strone domu, mialem taka kadencje (z wiatrem), na ktorej NIE lubie jedzic. Wole zdecydowanie nizsza, a dzisiaj mialem istny mlynek. Wyszlo tego 104 km w nienajgorszym tempie, jak na jedno przelozenie. Jutro jade z klubem o 10.00. Tez bedzie seteczka. 1 1
jarek996 Opublikowano 31 Marca Opublikowano 31 Marca Nie bylo seteczki, bo przyszlo tylko 3 kolesi (znacznie slabszych). Pojechalem z nimi 20 km, a potem ruszylem sam. Mialem dzisiaj TZW olowiane nogi, wiec jechalo mi sie bardzo ciezko. BARDZO! Nawet nie walczylem o zadne srednie ITP. No OK, o przezycie tez nie walczylem, ale nawet przez chwile nie pomyslalem, zeby zrobic 100km. Wyszlo dokladnie 79,5 km. 1
Gość Opublikowano 3 Kwietnia Opublikowano 3 Kwietnia W dniu 31.03.2024 o 19:35, jarek996 napisał: ...wiec jechalo mi sie bardzo ciezko. BARDZO! Nawet nie walczylem o zadne srednie ITP. Jarek, a wiec Ty normalny czlowiek jestes! ?
jarek996 Opublikowano 3 Kwietnia Opublikowano 3 Kwietnia Na kazdy DZIEN KONIA przypada DZIEN OLOWIANYCH NOG, bo jak kiedys spiewal Janek Kaczmarek, bilans musi wyjsc na ZERO ?
Viper Opublikowano 7 Kwietnia Opublikowano 7 Kwietnia A ja żegnałem się z zimą, aczkolwiek przez ostatnie trzy dni to chyba raczej witałem lato, bo upał niemiłosierny nawet na wysokości. Za to śniegu całkiem sporo i tak do południa warunki do jazdy były wyśmienite, bo potem robiło się mokro. Trasy codziennie z rana perfekcyjnie przygotowane, więc był to bardzo udany wyjazd, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Czas wrócić do rowerowania
jarek996 Opublikowano 11 Kwietnia Opublikowano 11 Kwietnia Ja jutro lece do Budapesztu, spie gdzies w centrum, a rano ruszam pociagiem do Wiednia. Z Wiednia pedaluje wzdluz Dunaju (przez Slowacje) z powrotem w strone Budapesztu. Poniewaz ma byc tam 28 stopni (w niedziele), musialem uciec z wyjatkowo zimnego w tym roku Malmö. Pozostanie mi (jesli chodzi o Dunaj) odcinek od zrodla do Wiednia i od Vidina (w Bulgarii) do delty. Moze sie uda w TYM roku! Zrobielm totalny przeglad roweru i wymienilem lozyska sterow, caly suport, linjke przerzutek i owijki. Do tego ODPICOWALEM rower przed sezonem i mam nadzieje, ze mi sie w trasie odwdzieczy. Dzisiaj bede sie pakowal, bo wylatuje jutro o 15.00, a musze popracowac do 12.00, wiec czasu na pakowanie NIE znajde. Oto planowana traska (2 dni w siodle). Nocleg w pkt. nr 50 na mapie (Velky Meder). https://en.mapy.cz/s/lefefodeko 2
jarek996 Opublikowano 15 Kwietnia Opublikowano 15 Kwietnia Wyladowalem po poludniu (17.00), "zdalem" torbe w hotelu gdzie bede spal przed powrotem i popedalowalem do centrum. Wypilem kilka piwek, zjadlem kolacje w tunezyjskiej knajpie i poszedlem lulu (zasnalem dosc szybko). Pobudka o 6.00, toaleta i 400 m rowerem na dworzec Keleti. Kupilem bagietke, piciu i do pociagu (relacji Budapeszt-Zurich). W pociagu mieli cudowne piwa, wiec zgrzeszylem i jedno sobie "zmeczylem". Przebralem sie w toalecie i w Wiedniu od razu atak na Donau. Najpierw z 10 km wyspa ciagnaca sie prawie przez caly Wieden, a potem przeskok na polnocny brzeg, no i zaczyna sie jazda walami! Austriackie waly maja co kilka km knajpy dla rowerzystow, wiec na wysokosci wiedenskiego lotniska staje i wale browca. Dalej kilometry zwiru i bardzo grubego (dziurawego) asfaltu. Kilka razy przejazd przez miasteczka (piekne) gdzie dzisiaj widac bylo tlumy aktywnych turystow (kolarze, wrotkarze, SUPiarze, kajakarze i inni). No i po 65 km podlaczam sie do slowackiej “ustawki” i walimy do Bartyslawy takim tempem, az mi prawie przelozen zabraklo!!! Dojezdzamy do Bratyslawy, gdzie staje na browca, a po 5 km znajduje fajna knajpe. Wciagam rybke i po krotkiej przerwie mkne dalej. 25 km sciezki z tlumami rowerzystow, wiec wskakuje na zwykla droge. Przerwa na napoj (NIE piwo) i skrecam na wyspe miedzy prawdziwym Dunajem, a tym przegrodzonym zapora w Gabcikowie. Jade amazonskimi klimatami, przeprawiam sie wielokrotnie przez brody i w koncu (po przerwie na piwo) przekraczam zapore w Gabcikowie. Do celu podrozy mam ze 25-30 km, wiec wypijam moj ulubiony napoj Vinea i mkne dalej. Znajduje nocleg (u bylego czechoslowackiego chodziarza). Zmykam szybko na termalne kapiele, bo mam jeszcze tylko 2 godz. (wypedzaja z wody o 19.30). Grzeje organizm, schladzajac go piwem w basenowym barze. Po kapielach ide na flaki ze szprycerem, a teraz zastanawiam sie gdzie pojsc na prawdziwa kolacje. 158 km ze srednia 28,2 km/h. 3 1
young Opublikowano 15 Kwietnia Opublikowano 15 Kwietnia Jarek po przeczytaniu wielu świetnych relacji, opisów i zdjęć mogę stwierdzić po ilości przejechanych kilometrów jesteś zboczony!! :))
Rekomendowane odpowiedzi