Skocz do zawartości

Lądowanie na dachu wieżowca. Wyczyn czy wyczynek ?


Swift
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

"Przede wszystkim chodziło o uzyskanie jak najniższej wagi maszyny, która ostatecznie osiągnęła 425 kg. Dzięki takiej masie samolotu Czepiela mógł lecieć wolniej (przy manewrze lądowania prędkość samolotu wynosiła 48 km/h), co było niezwykle istotne dla powodzenia projektu. (https://tvn24.pl)"

 

425 kg i podejście z prędkością 48 km/h. Ciekaw jestem ile mu brakowało do przeciągnięcia ? Chyba, że miał wiatr pod narty, jak Norwegowie😀. Zakładam, że powierzchnia nośna tego samolotu jest porównywalna np do słynnego Pipera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do filmowej ucieczki z Nowego Jorku: Ciekawe że wybrali rumuńskiego IARA do tego celu- chyba ze względu na dobre własności lotne i wytrzymałość. Ale to Hollywood, fantazja. Tymczasem  Wojtek Sz., mój nieco młodszy kolega modelarz i potem pilot szybowcowy (w tym sensie dalej kolega, bo ja też) wylądował Bocianem na dachu hali zakładu Montochem, przyległego do terenu Aeroklubu Gliwickiego. Leciał solo, bardzo wzmógł się wiatr i nie miał dolotu, wiało z południa, a był nad miastem. Poradził sobie wtedy świetnie, a nie był starym wyjadaczem, a świeżym pilotem. Wydaje się, że właśnie modelarskie doświadczenie mu trochę pomogło- świetnie też latał modelami RC. Mówił mi, że  w jakimś lotniczym czasopiśmie, chyba francuskim, opisali jego przypadek jako zalecenie, metodę wyjścia dla pilotów w takiej sytuacji.

Edytowane przez zbjanik
Doprecyzowałem do którego postu sie odnoszę
  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, zbjanik napisał:

Do filmowej ucieczki z Nowego Jorku: Ciekawe że wybrali rumuńskiego IARA do tego celu- chyba ze względu na dobre własności lotne i wytrzymałość. Ale to Hollywood, fantazja. Tymczasem  Wojtek Sz., mój nieco młodszy kolega modelarz i potem pilot szybowcowy (w tym sensie dalej kolega, bo ja też) wylądował Bocianem na dachu hali zakładu Montochem, przyległego do terenu Aeroklubu Gliwickiego. Leciał solo, bardzo wzmógł się wiatr i nie miał dolotu, wiało z południa, a był nad miastem. Poradził sobie wtedy świetnie, a nie był starym wyjadaczem, a świeżym pilotem. Wydaje się, że właśnie modelarskie doświadczenie mu trochę pomogło- świetnie też latał modelami RC. Mówił mi, że  w jakimś lotniczym czasopiśmie, chyba francuskim, opisali jego przypadek jako zalecenie, metodę wyjścia dla pilotów w takiej sytuacji.

Czy mógłby Kolega opisać to lądowanie w wersji takiej troszkę bardziej dokładnej Bocianem na dachu. Ze szczegółami dla zainteresowanych ... Wniesie to wartość dodaną do forum może. Takie historie są świetne i powinny być w książkach. Może są ... ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.