I tak i nie.
Fun Cubem nie musiałem się przełamywać, zresztą latałem nim w gorszych warunkach, tylko to nie jest przyjemność, a jedynie satysfakcja, bo trzeba się wspinać na wyżyny swoich umiejętności. Tak było w niedzielę na wodnosamolotach w Skarżysku. Wiało, wiało zmiennie i zdradliwie, ale się udało.
A FC-by były tam najlżejszymi chyba modelami.
Corsairem nigdy bym nie zaryzykował, choćby nie wiem ile miało mnie to nauczyć. Po prostu nie za tą cenę. M. in. dlatego ja kończę z budowaniem tzw. lekkich modeli, ze wszystkimi tego konsekwencjami.