



-
Postów
4 705 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
26
Treść opublikowana przez Bartek Piękoś
-
PWS 50 - relacja z budowy.
Bartek Piękoś odpowiedział(a) na Vesla temat w Parkflyer, slowflyer,shockflyer
Bardzo fajnie wygląda to malowanie a la drewno. Ogólnie bardzo efektowny model. Maski do malowania zawijaj w szczeliny (np: lotek) po uprzednim rozcięciu/nacięciu. Teraz masz tam niezbyt piękny efekt . -
O widzisz! Jak ja nie znoszę, jak takich detali trzeba wykonać kilka identycznych
-
W sumie racja, Piotrek. Niepotrzebne emocje. Ale przynajmniej wydarłem od Kolegi informację, jaki sprzęt do malowania chcę kompresorem zasilać Krzysztof, jak chcesz kompresor lakierniczy, to przecież masz już punkt odniesienia (kompresor, którym malujesz i jak rozumiem, CI nie wystarcza). Kup z marketu taki o lepszych parametrach w tym większej wydajności i/lub o większym zbiorniku (w tą stroną bym poszedł) i po sprawie. Powodzenia! P.S. Przy rozcieńczonym nitro (bardzo lotny), małej dyszy 0,3mm i dużym ciśnieniu 3,5bar nie masz problemów z odkurzem?
-
Kolego, napisz mi konkretnie, czego nie zrozumiałem, a porady jak wyżej - zachowaj dla siebie. Chyba kpisz, udzielając takiej odpowiedzi.. To nie ja mam problem z doborem sprzętu tylko Ty, to Ty rozpowszechniasz rewelacje, które tak naprawdę są bzdurami (o zapotrzebowaniu aero na powietrze). Zadałem Ci pytanie, do jakiego konkretnie sprzętu odnosisz te parametry, bo może tu jest pies pogrzebany. Czyli pistolet, nie aerograf. A to duża różnica. Jak chcesz malować aero, to wydajność 50l/min. to i tak ogromnie dużo, do pistoletu to może być czasem mało, ale więcej maluję aero, więc niech się wypowiedzą Koledzy co "pistoletują". Napisz konkrety, dostaniesz konkrety. Czym chcesz malować (pistolet, aero, jaki?), jakie powierzchnie, ew. jakie farby, jakie masz warunki do malowania. Na razie siejesz dezinformacją, karzesz się domyślać o czym piszesz, bądź szukać info na własną rękę i z lekka zalatuje mi to arogancją. Chcesz pomocy - więcej pokory.
-
Zrób zdjęcie z zapałką albo monetą.
-
Napisz jakie masz aero, a najlepiej daj linka. Piszesz, że facet pokazywał Ci "pistolet czy aerograf" - to naprawdę jest różnica. Wątpię, że to aerograf, jeśli byłeś w jakimś markecie a la castorama, obi, itp. Najlepiej jakbyś również napisał, co to był za sprzęt. Zdecyduj się: albo piszesz o zasysaniu, albo o wydajności. Do tej pory pisałeś o wydajności.
-
Jeśli Twój aero pobiera więcej niż 50l/min. to masz gdzieś gigantyczną nieszczelność w układzie, albo nie masz na myśli aero, tylko pistolet lakierniczy. Chociaż pistolet z dyszą 0,5mm zadowala się już 50l/min. Przeciętny aerograf z dyszą 0,2-0,3 mm pobiera góra 17-25l/min. Tak więc Gość jednak gada głupoty.
-
Imponujące. I możliwości modelu i umiejętności pilota. Ależ tam muszą być przeciążenia...
-
Wiem. Wszystko to przerabiałem. Dorobiłem się nawet wzorcowego źródła napięcia. Jednak do tego (kalibracji) trzeba mieć dostęp do menu serwisowego a moje ładowarka go nie ma. Fleszowania procesora nie zamierzam robić. Teraz mam I-Chargera i jestem zadowolony. Imax jest w rezerwie.
-
No to się przynajmniej częściowo nie zgadzamy, ale faktycznie to nie miejsce. Szkoda, bo zagadnienie ciekawe. Koniec OT.
-
Tomek, jak Ci ta ładowarka balansuje? Miałem 2 Imaxy (dalej mam 1), ale wskazania napięcia w ładowarce nijak się mają do rzeczywistych. Załatwiłem sobie tak dwa nowe pakiety.
-
Rafał, mówisz o zasadzie z zaciąganiem SW, czy o jednej wpadce Adama (ze zbyt późnym oddaniem SW) i jednym celowym eksperymencie z leniwym dodawaniem gazu? Dopytuję, bo mam nadzieję, że co do zasady jesteśmy zgodni.
-
Dzięki. Bardzo chciałem Was na czymś przyłapać, ale widzę, że się nie da . W dodatku technologia z promów kosmicznych. Lucjanie, czy możesz coś bliżej o tej masie? Co to, skąd, zastosowania, sposób aplikacji? Będę zobowiązany. Zresztą myślę, że nie tylko ja.
-
Dlaczego wręga nie jest oklejona?
-
Mam podobne odczucia.
-
Bardzo inspirujący watek. Podziwiam. Jaki ostatecznie wybrałeś profil skrzydła?
-
Chcesz robić małe kroczki - kup Fun Cuba. Duży, świetnie lata, naprawy szybkie i proste. Chcesz większe kroki - kup jakiegoś akrobata z grubym profilem i szeroką końcówką skrzydła. Koledzy na pewno podpowiedzą konkretny model. Ja w tej chwili robię Zlina -50 z EPP, 1,4m z EPP. Myślę, że taki lub podobny byłby dobry na pierwszy model, jeśli masz już jakieś pojęcie o lataniu. W każdym razie będzie modelem na dłużej, bo później Ci się znudzi. No i symulator. Ja tłukłem na nim wiele godzin i jak wsiadłem na jakąś Betę 1400 (czy Bixlera) to był luzik. 5 startów, 5 lądowań. Sam wyrzucałem model. Symulator Aero Flight.
-
Eech... wziąłem się za Corsaira dwa lata za wcześnie. Żeby to wtedy były takie plany, ileż by sobie człowiek pracy oszczędził. Dzięki za linki. Piękne rzeczy gość robi.
-
I mi się tak wydaje .
-
Nie wiem czy to do mnie, ale tak może być odczytywane, więc niniejszym dementuję. Dla mnie ani nie ma burzy, ani awantury, a dyskusja nie musi być jak picie ciepłej słodkiej herbatki. Byle z szacunkiem. Jeśli kogoś uraziłem jakąś wypowiedzią - z przyjemnością przeproszę.
-
Proponowany przekrój listewki 6x4 zamieniłbym na 6x2 lub 8x1. Dźwigar im wyższy tym mocniejszy. Grubość jest drugorzędna, a oszczędzisz na ciężarze. Inna opcja to dźwigar nie z 1 listewki jak wyżej, ale z dwóch, np: 2szt. 3x2mm, naklejonych nad i pod dźwigarem na płask(!). Będziesz miał najlepszy stosunek wytrzymałości do ciężaru. Płat składa się z dwóch skrzydeł - lewego i prawego.
-
Kto chciał, przeczytał i wyciągnął wnioski. Każdy swoje. Edukować należy jak najbardziej, ale niekoniecznie poprzez oglądanie filmiku, na którym stalowa kula rozwala gościowi głowę. Chyba mamy na tyle wyobraźni, że zbędne jest karmienie jej takimi obrazami. poza tym to forum modelarskie nie Onet, czy Fakt. P.S. Przekornie: czy zastanawialiście się ile byłoby odsłon i postów w wątku z innym filmem, takim, na którym jest instruktaż, jak bezpiecznie strzelać z procy. Wartość edukacyjna nieporównanie wyższa, a jaki byłby popyt? Nie bez kozery publiczne egzekucje przez stulecia gromadziły tłumy.
-
No a ja właśnie o tym uczeniu poprzez pokazywanie następstw pisałem . W Polsce też jest to jeszcze bardzo częste, na razie nie ma się co cieszyć .
-
Kacper, to tylko w niewielkiej części są moje wnioski. To, o czym pisałem to w przeważającej mierze stan współczesnej wiedzy z zakresu psychologii i jak dotąd (o ile mi wiadomo) nikt tego nie podważył. Uspokoję Cię : aż tak inny nie jesteś i masz mechanizmy obronne, dokładnie takie jak każdy z nas . Ja tez pamiętam niejeden drastyczny obraz/film, ale nie tylko, lub nie przede wszystkim o pamięć tu chodzi, ale o charakter tych obrazów jakoby motywujący do zmiany zachowania. Drastyczności scen/skutków w naturalny sposób nie odnosimy do siebie lub w stopniu niewielkim i na krótko, bo inaczej byłoby to emocjonalnie zbyt obciążające. Gdyby to było naturalne, 90% ludzi miałoby natręctwa, nerwice i psychozy - fiksowałoby. Znaczy to, że w wysoko rozwiniętym kraju też mogą być stosowane błędne strategie uczenia, a przynajmniej nie tak efektywne, jak mogłyby być. Bierze się to między innymi z wygody - najłatwiej ludzi postraszyć. Problem polega na tym, że jak strach zniknie (a jak napisałem źródło strachu sami wywalamy) to głupota, nieostrożność, brak wyobraźni - wracają. To zupełnie co innego. Po co pokazywali te filmiki? Chyba nie po to, żeby Was przestraszyć, tylko właśnie oswoić, żebyście nie mdleli na widok krwi i ran. Potwierdza to to, co napisałem powyżej o oswajaniu się z drastycznością. Tylko w przypadku ratownictwa jest to świadomie stosowane narzędzie szkoleniowe, podnoszące Wasz profesjonalizm. Nie wszystko, zgodnie z tym, co napisałem powyżej. Nie jestem. Po prostu wiedza czasem przeszkadza.
-
Dziesiątki, jeśli nie setki badań prowadzonych i przeprowadzonych na całym świecie dowodzą, że wartość edukacyjna (sic!) filmów jak wyżej jest marna, żeby nie powiedzieć - zerowa. Powód jest prosty. Wynikająca głównie z drastyczności sugestywność filmu przedstawiającego (znowuż: w sposób drastyczny) skutki zachowania, ma nas pobudzić do wnioskowania, np: ostrożnie z procą! Jednak im większe negatywne emocje tym większa jest pewność, że szybciej zostaną z mózgu usunięte, ponieważ (dzięki Bogu!) zaczną działać niezwykle skuteczne mechanizmy obronne. A może przez ten czas, zanim mechanizmy obronne usuną drastyczny obraz, zajdzie spodziewany przez kolegów edukacyjny wpływ tegoż obrazu? Niestety, nie zajdzie, lub w stopniu pomijalnym. Badania dowodzą, że w pierwszym kontakcie z obrazem zamiast wnioskować- skupiamy się na przeżywaniu i nie ma tu miejsca i czasu na wnioskowanie. Potem obraz jest usuwany, tym szybciej - im drastyczniejszy/im bardziej go przeżywamy, po to, żeby przywrócić nam komfort psychiczny. I to samo (obraz), co miało dać impuls do myślenia i wnioskowania - niweczy wartość edukacyjną. Pozostaje uboczny skutek filmów takich jak powyższy - oswajanie z drastycznością scen. Mózg się nimi wysyca, następuje efekt przyzwyczajenia i poszukiwanie bodźców mocniejszych. I tak można bez końca. W programach informacyjnych widok zalanego krwią ciała wleczonego przez dwóch żołnierzy ulicą miasta w Strefie Gazy jeszcze 10-15 lat temu byłby niedopuszczalny. Dziś to standard. Nawet zdarzają się już filmy/relacje z egzekucji (sic!). O filmach fabularnych, grach dla dzieci nawet nie zaczynam, bobym nie skończył Zastanawialiście się, dlaczego tak się dzieje? Kiedyś nie było wojen? Były bardziej humanitarne? Mniej było przemocy i jej ofiar? Ginęły mniej spektakularnie? Jest tak samo jak było, a nawet jest lepiej, zmieniła się tylko jedna rzecz: popyt na mocne sceny. Na coraz mocniejsze. Popyt, tyleż naturalny (śmierć fascynowała zawsze), co obecnie dodatkowo perfidnie wytwarzany i podsycany. Podczas "Wiadomości, jak nie dostaniesz "obrazem po oczach", to jest ryzyko, że przyśniesz lub wyjdziesz, bo polityka nudzi lub wkurza. A za chwilę jest bloczek reklam, którego przegapić nie możesz, bo oglądalność spadnie, bo cena czasu antenowego stacji poleci na pysk, bo stacja nie kupi nowych filmów, itd. Cały ten wątek, tylko i wyłącznie w celach edukacyjnych, posłałbym do kosza. Skrzywienie zawodowe i trochę poczucia misji. Bez urazy Chłopaki. Nie dałem rady milczeć.