Skocz do zawartości

skipper

Modelarz
  • Postów

    1 094
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez skipper

  1. szkoda, trzeba będzie trochę inaczej rozwiązać podparcie masztu na pokładzie.
  2. Sebastianie, z której strony masz krawędź natarcia płetwy (lewa czy prawa) Do tej skrzynki, którą masz góra płetwy powinna wyglądac podobnie jak te dwie płetwy na zdjęciu. Krawędź natarcia obu płetw jest na górze. Mocowanie górnej "szpilki", podobnie jak i dolnej powinno być w okolicach dźwigara płetwy, w płetwie na dolnym zdjęciu jest wklejona pomiędzy dwie okładki z CF stanowiące dźwigar.
  3. Kadłub Gringo-1 ma spory moment prostujący podlużny, lub inaczej dużą wysokość metacentryczną podłużną. Większą niż większość kadłubów RG-65. Zwracałem sporą uwagę na to zjawisko podczas projektowania. Na zdjęciu jest szkic pokazujący jak to wygląda i jak to można liczyć. G-1 ma dosyć mocno rozchylone burty w części dziobowej i przesunięcie środka wyporu kadłuba w przechyle wzdłużnym do przodu jest znaczące i większe niż przy wielu innych kadłubach RG-65 . Nie należy zapominać, że to prototyp. Sebastian i tak wykazał się sporą odwagą rozpoczynając budowę jachtu , którego jeszcze nikt do tej pory nie zbudował.
  4. Sebastianie, musisz zgrać kilka kresek. Spływ płetwy jest w pionie. Ustaw kadłub poziomo, odwrócony stępką do góry - linia dół dziobnicy i punkt pod pawężą około 3 mm. Wytnij atrapę płetwy z kartonu, i po określeniu na niej punktu spływ płetwy- dno jachtu, wstępnie możesz określić linię stępki jako lekki łuk idący około 2 stopni w dół. Dobrze byłoby gdyby płetwa była już oblaminowana i przynajmniej wstępnie oszlifowana, wtedy będziesz miał jej faktyczną szerokość w tym miejscu. Do tej szerokości powinieneś dopasować wewnętrzną szerokość skrzynki. Przednia krawędź skrzynki powinna być lekko pochylona do tyłu (około 5 stopni). Skrzynka powinna mieć taką wysokość, żeby wystawała kilka milimetrów (2-5) nad linię pokładu. Później ten naddatek oszlifujesz. Niezłą pomocą w trasowaniu może być poziomica laserowa rzutująca linie pionu i poziomu. Kadłub na zdjęciu niestety uszkodziłem, muszę wylaminować nowy. Kazimierzu, fok praktycznie prawie zawsze powinien mieć większy kąt natarcia niż grot. W przypadku masztu typu swing ring również. Na kursach bardziej pełnych, półwiatr i baksztagi przy tym systemie szczelina pomiędzy fokiem a grotem jest cały czas mała. Ja założyłem w GRINGO klasyczne rozwiązanie, dopuszczone przepisami klasy NSS 650 std. A przyczyna wolniejszych zwrotów, może warto pomyśleć o troszeczkę większej płetwie sterowej. Myślę, że kolejnym krokiem będzie przymiarka do zabudowy wnętrza, łoże serw, mocowanie zasilania i odbiornika, luki dostępowe itd.
  5. Nie wiem jakiej żywicy używałeś do laminowania, ale daj jej się wygrzać. Pełne utwardzenie to zupełnie inny komfort szlifowania. Trzon płetwy jest długi i spokojnie wyjdzie ponad pokład.
  6. Łukaszu, rurka oferowana przez Decathlon ma odpowiednią długość, ale to jest rurka ze ścianką około 1 mm. Oczywiście można z niej zrobić bardzo dobre maszty, bomy itd. Zależy mi na masie osprzętu dlatego zastosowałem cieńszą rurkę 5/4*1000 na maszt i 4/3*1000 na bomy. Z tej ostatniej są również wykonane: łącznik masztu i oś obrotu bomu (zaczep obciągacza i mocowanie pięty bomu). Maszt jest blisko dwa razy lżejszy niż byłby wykonany z decathlonowej rureczki. Pierwsze MINI miało maszt z rurki 7/5*1000, drugie z 6/5*1000 a trzeba pamiętać , że te łódeczki mają dużo większy moment prostujący (szerokość wodnicy, wyporność) i ponad 150% powierzchni ożaglowania NSS-a 650. Drobna uwaga: oznaczenia rurek które przyjąłem to w kolejności: średnica zewnętrzna/ śred. wewnętrzna* długość. Sebastianie, postaram się to sfotografować dosyć dokładnie. Rozwiązania prezentowane na zdjęciu nie są jedynymi. To stopniowa ewolucja tego co zacząłem w MINI. Na początek mocowanie bomu i obciągacza do masztu. W pierwszym jachciku wkleiłem do środka masztu rurkę aluminiową i przy użyciu dystansów wzmocniony w tym miejscu maszt połączyłem z aluminiową rurkę z nagwintowanymi (M3) końcówkami. W drugim wypiłowałem obejmy, które przykleiłem do masztu, kołkując śrubkami M2. I jedo i drugie rozwiązanie zdało egzamin w praktyce. W Gringo zastoswałem podobną konstrukcję jak w MINI 650.02 zastępując duralowe obejmy węglowymi opaskami. Teraz pomiędzy płaskie łączniki wlaminuję opaskę z rowingu węglowego. Dodatkowym wzmocnieniem jest rurka łącząca obie opaski i będąca gniazdem na wklejone i nagwintowane końcówki. Uwaga: na dolnym zdjęciu sznureczek naśladuje rowing węglowy. Bardzo proste i dobrze działające rozwiązania są w opisie budowy jachtu NSS-650 w Modelarzu: 3/2009. Mam zdjęcia tego artykułu otrzymane od Łukasza, mogę Ci podesłać, oczywiście za zgodą ich autora. Mogę?
  7. W nielicznych (niestety) wolnych chwilach przygotowałem elementy pierwszego masztu. Ten maszt wykorzystuje prawie maksymalnie możliwości określone przepisami klasowymi. Wysokość nad pokładem 1095. Klasa NSS-650 dopuszcza 1100, ale niezbyt precyzyjnie określa co to znaczy. Wysoki maszt to smukłe żagle o dużym wydłużeniu. Sprawne przy żegludze na wiatr, ale gorsze przy kursach z wiatrem. To zestaw przeznaczony raczej na słabiutkie wiaterki, coś w okolicach 1-2oB. Ta wysokość masztu spowodowała konieczność jego klejenie z dwóch części. Węglowe rurki mają tylko 1 m długości. Połączenie jest w okolicach zaczepów want i fału foka. Tu wacham się, w dużych lódkach byłoby sztagu, ale tu "sztag" stanowi linka (nitka - 0,35) w przednim liku foka. Fał jakoś bardziej mi pasuje. Cztery płaskie łączniki utrzymujące węglową rureczke (mocowanie zaczepu obciągacza bomu i noku bomu) w odpowiedniej odległości od masztu będą stanowiły swego rodzaju formę. Tam dojdzie jeszcze opaska z rowingu węglowego. Koguty otrzymały wzmocnienia balsowe. Mniejszy jest do masztu z zestawu "C", czyli już na dosyć rześkie zefirki (`4-5o )
  8. Potwierdzam to co napisał Jarek. Jako załącznik jest rysunek samej płetwy 1:1. Ja zrobiłem ją z trzonem z pręta węglowego 3 mm. Łożyskowanie to pierścienie mosiężne. W tej płetwie podział powierzchni jest ~1/5. Możesz przesunąć oś o około 3 mm do tyłu ale raczej nie więcej. Maksymalna grubość profilu mniej więcej w osi obrotu. Dowolne serwo 9g bez problemu sobie poradzi z taką powierzchnią. Trochę obawiam się o opływ przy bardzo malej liczbie Re, szczególnie na końcówce, z drugiej strony spore wydłużenie powoduje znaczące zmniejszenie oporu indukowanego, gdy płetwa będzie pracować przy większych kątach natarcia. Jarku, po polsku tego typu ster określa się mianem steru zrównoważonego. gringo_1_ster.pdf
  9. Piękna sztuka. Podziwiam.
  10. Wydaje ( być może to złudzenie) mi się, że masz w płetwie profil zbliżony do płytki z zaoblonymi krawędziami. To też będzie pływać i sterować, ale sprawność takiego profilu jest niższa niż jakiegoś popularnego profilu choćby NACA 006 lub NACA 009 i podobne. Wiem, że przy tak małych cięciwach ręczne szlifowanie profilu jest trudne i to co nam wyjdzie jest tylko przybliżeniem. Porównaj te zdjęcia. Ja jeszcze mam troszeczkę pracy nad płetwą, szczególnie nad dolną płaszczyzną (na zdjęciu).
  11. Sebastianie, musisz zwracać uwagę na profil steru i płetwy. To istotny składnik wpływający na jego skuteczność. Na zdjęciu płetwa od G-2. Jarku, dziś już nie dam rady, ale spróbuję w weekend coś na ten temat naskrobać i udowodnić swoje argumenty. W żaden sposób nie odbieram Twoich uwag jako czepianie się. Każda dyskusja coś wnosi do naszej wiedzy. Niestety moja znajomość jezyka Goethego jest znikoma i nie podejmę się wnikliwego studiowania tego ciekawego artykułu. Język matematyki już lepiej trafia do głowy. Powolutku go przetrawię. Co do Gringo. To są dwa prototypy (doświadczalne) łódek zawodniczych. Według moich szacunków nie powinny odbiegać sprawnością i szybkością od większości RG-65. To są pierwsze dwa kadłuby, których opływanie ułatwi zaprojektowanie końcowego modelu. Lubię eksperymentować. Mam już wstępne linie, ale końcowy projekt powstanie dopiero po testach Gringo-1 i Gringo-2. Wstępny kadłub G-3 lub ( tu jeszcze nie zdecydowałem ale trzecia łódka będzie się nazywała albo Blackjack albo Poker) posłużył do zilustrowania metody określenia wyważenia jachtu (post #21).
  12. Eksperymentowanie z kilkoma kadłubami to nie zdawanie się na doświadczenie, to raczej efekt braku tego doświadczenia. Ja po prostu nie jestem w stanie przewidzieć co będzie optymalnym rozwiązaniem. Trochę bazuję na doświadczeniu z "dużych" jachtów, to pozwala mi na eliminację grubych błędów, ale dalej to już jest tylko chaos. A obliczenia, no cóż można się bez tego obejść, można np. budować to co inni zaprojektowali. Ja tak nie potrafię. Jedna z moich modelarskich zasad to budowanie tego co sam zaprojektowałem. Projektowanie bez liczenia to trochę tak jak przejście labiryntu z zawiązanymi oczami. Zdaję sobie sprawę, że popełniam błędy, czasem wręcz żenujące błędy, ale ten typ (czyli ja) tak ma. Na razie wszystko sprawia mi sporo frajdy i o to chyba w tym wszystkim chodzi. Zabawa jest najważniejsza. I to wcale nie jest sztorm, raczej wymiana poglądów. Dziękuję za kibicowanie i pozdrawiam Andrzej
  13. Najpierw o przeznaczeniu obu Gringo. To są łódki testowe. Na ich podstawie chcę zaprojektować kolejną łódkę klasy RG-65/NSS-650. Dwa różne kadłuby wyposażone w te same żagle powinny odpowiedzieć na sporo pytań które sobie postawilem. Delftship i FreeShip to programy funkcjonujące w środowisku Microsoftu. O czasu pierwszego kontaktu z informatyką i komputerami: DOS, Windows czy inne Microsoftowe wynalazki raczej odrzucają mnie od monitora. Na codzień pracuję na komputerach z systemem operacyjnym stworzonym wspólnie na własne potrzeby przez CERN i Fermilab. Wykorzystując oprogramowanie którym dysponuję jestem w stanie policzyć wszystkie niezbędne parametry. Gorzej jest z modelowaniem opływu. Na razie rozpakowałem świeżutką dostawę duralu do mojej mikrostoczni. Złom to obrzynki tzw. torów górnych używanych przy przy produkcji szaf z drzwiami przesuwnymi. Niezły materiał, grubość 1.1-1,3mm. Pochwalę się też nowym zestawem sterującym. Na potrzeby Gringo jest za poważny i za ciężki, najprawdopodobnije trafi do EL Draco. Część tkanin już dotarła, jeszcze kolejna porcja żywic i nowa tkanina weglowa i będzie można zacząć coś lepić dalej. Na zdjęciach dostawa duralu, nowa aparatura i trochę elementów nowego masztu. Wracając do rozpoczętej dyskusji o trymie dziobowym. Mam dosyć różniący się pogląd na ten temat. Po kolei. Dlaczego punktem odniesienia ma być środek powierzchni wodnicy. We wszystkich układach dynamicznych jest to środek masy. Jeżeli nie wprowadzamy (na razie żadnych dodatkowych sił (na przykład przechylających jacht lub przegłębiających go obojętnie czy na dziób czy na rufę)) rzuty środka wyporu i masy na np. płaszczyznę wodnicy pokrywają się. Wprowadzając siły zmieniające trym, czy to podłużny czy poprzeczny w każdym przypadku odnosimy się do środka masy. Wprowadzony moment przechylający jest równoważony momentem prostującym (ramię to różnica pomiędzy rzutami środka masy a środkiem wyporu jachtu w przechyle, a siła to wypór jednostki. Jezęli w bryle jachtu dokonamy zmian przesuwając środek powierszchni wodnicy do tyłu i zachowując jednocześnie środek wyporu to uzyskamy działanie odwrotne. Moment prostujący "odchudzonego" dziobu jest mniejszy niż przed zmianami. Bez zabawy w rachunek różniczkowy łatwo jest zrozumieć, że żeby uzyskać taki sam moment pochodzący od dodatkowo zanurzanej objętości w przedniej części kadłuba przy zmniejszeniu jej powierzchni musimy ją głębiej zanurzyć. To tak na szybko, jeżeli będę miał chwilkę czasu zrobię kilka szkiców. Przy kadłubach GRINGO 1 i 2 liczyłem wysokość metacentryczną podłużną i te wartości stanowiły wskaźnik stateczności podłużnej. Obliczenia nie sa zbyt precyzyjne, zbyt wiele wartości szacowałem, jak choćby położenie środka masy. O ile środek wyporu można bardzo precyzyjnie wyliczyć dla dowolnej bryły jachtu przy dowolnym przechyle, o tyle jeżeli nie wiem jaką masę będzie miał kadłub, wyposażenie, maszt itd., gdzie będą środki mas poszczególnych elementów to oszacowanie położenia środka masy jest tylko przybliżone. Mając gotowy pływający model można to po prostu zmierzyć.
  14. Sebastianie, szkoda marnować materiał. Doklej z tyłu trochę balsy, z przodu przytnij tak jak na szkicu. Powinno wystarczyć. W Gringo-1 ten środek powierzchni wodnicy jest położony w 54,76 % KLW, środek wyporu jest z przodu 51,29% KLW. Przesunięcie środka powierzchni wodnicy do tyłu może się odbyć albo zmniejszeniem szerokości wodnicy z przodu, albo powiększeniem z tyłu. I jedno i drugie rozwiązanie spowodowałoby przy przechyle większą zmianę trymu podłuznego jachtu, przechył na dziób, co mogłoby wprowadzić większą deformację kształtu wodnicy. Muszę się nad tym zastanowić.
  15. Dźwigar nie musi być w pionie, na nieszczęście na rysunku linii pozostała pionowa kreska, która zapewne wziąłeś z dźwigar. Powinien być wklejony po linii maksymalnej grubości profilu, mniej więcej tak jak na zdjęciu. Teraz w górnej części jest za mocno z tyłu. Jak wrócę z pracy zrobię jakiś rysunek.
  16. Ładne liniie. Mój Gringo-1 ma silniej rozchylone burty w części dziobowej,Daje to szybszy przyrost wyporności w tej części kadluba przy wchodzeniu w falę. Czy to zadziała, woda pokaże. Sebastianie, dopiero teraz zauważyłem, że dźwigar wkleiłeś mniej więcej równolegle do linii spływu płetwy. Przy dużej zbieżności płetwy będziesz miał problem z uzyskaniem odpowiedniego profilu. W górnej części płetwy maksymalna grubość profilu wypadnie mocno z tyłu. Ratunkiem byłoby ścięcie balsowego rdzenia z przodu i doklejenie z tyłu, tak zeby obrys samej płetwy nie uległ zmianie, a dźwigar wypadał w około 35-45% cięciwy profilu.
  17. Sebastianie, Góra płetwy powinna być dopasowana z dużym luzem do połówek "skrzynki mieczowej". Z dużym luzem bo będziesz ją laminował i dopiero oblaminowaną trzeba dokładnie wpasować. I tu drobna uwaga, jako materiał na płaszcz na pewno miałeś na myśli takaninę szkalną. Mata nie za bardzo się nadaje. Ja swoją polaminowałem tkaniną węglową 160 g/m2, ale Ty masz dużo mocniejsze dźwigar (pręt 3 mm, w mojej jest węglowy płaskownik 3*0,5 mm). To czyni różnicę. Jeżeli masz tkaninę 80 g/m2 daj dwie warstwy, chociaż jedna warstwa dobrze się sprawdza w płetwie w MINI. Dlaczego jena, dwie warstwy "80", pasma rowingu w 80 są cieńsze i będziesz miał mniej kłopotów z wyprowadzeniem powierzchni. Płetwy laminowałem pomiędzy dwoma deseczkami z gąbką i folią jako rozdzielaczem. Docisk to ściski stolarskie. Zdjęcia jak to wyglada są tu: http://pfmrc.eu/index.php/topic/49090-mini-65/page-32 post #631 Na zdjęciu pokazałem jak duża jest różnica pomiędzy wielkością balsowego rdzenia a gotową płetwą. Skrzynka na zdjęciu była zrobiona tą samą metodą: sklejone dwie połówki. Nie mam w domu skrzynki od G-1, ta pochodzi od MINI. Inna płetwa inne katy. Ta skrzyneczka na zdjęciu w twoim poście niestety trafiła do muzeum niezrealizowanych pomysłów. Mocowanie serwa, które chciałem zastosować ma bardzo utrudniony dostęp do śrub i ewentualna wymiana sprawiłaby w przyszłości sporo kłopotów. Serwo w G2 będzie mocowane na płasko ale samo mocowanie będzie od góry i tu wystarczy zwykły wkrętak. Podobnie jak niektóre płaskie serwa do mocowania w cienkich skrzydłach .
  18. Cieszy mnie to stwierdzenie: .." lodeczki zdaja sie lepiej plywac, anizeli poczatkowo przypuszczalem". Dziękuję. Bardzo się obawiałem jak takie, w sumie dosyć ekstremalne kształty sprawdzą się jeden do dziesięciu. Pierwsze MINI to przecież mój pierwszy projekt i pierwszy zbudowany model jachtu. Nawet gdyby eksperyment się nie powiódł, jachcik trafiłby na półkę. O popełnionych błędach można by napisać małą książeczkę. Były też sukcesy, największym było prawie idealne trafienie z wyważeniem/zrównoważeniem obu jachtów. To tylko potwierdziło słuszność przyjętej metody obliczeniowej. A dodatkowy trym na dziób, po prostu go zaakceptowałem. Ten typ tak ma.
  19. Witaj Jarku, cieszę się z Twoich odwiedzin i dziękuję za słowa uznania. Trochę mi brakowało Twoich postów. Budowa MINI 650 to jest temat w zasadzie już zamknięty, dwa jachciki pływają w sposób zadowalający, chociaż zjawisko przegłębienia dynamicznego na dziób może nieco irytować. Pod tym względem szczególnie kadłub "2" zachowuje się i tak lepiej niz większość jachtów RG-65, gdzie bardzo często dochodzi do zarywania się dziobem w wodę i pewnie gdyby nie balast byłaby wywrotka przez dziób. Czasem korci mnie chęć zbudowania jeszcze jednego kadłuba opartego na liniach 2 z lekką modyfikacją sekcji dziobowej. Na razie brak czasu powoduje, że temat kolejnego MINI jest odłożony. Teraz buduję dwa RG-65 lub jak kto woli NSS-650 std. MINI ma dosyć wysoko położony środek aerodynamiczny żagli, wynika to i z ich wysokości i kształtu (głównie grota). Powierzchnia też jest niemała. Takie żagielki dają niezły ciąg szczególnie na kursach zbliżonych do półwiatru i baksztagu. Tam żagielek ma kat natarcia około 15o i uzyskuje maksymalne Cz dla profilu. Składowa siły do przodu oprócz napędzania samego jachtu nieźle wciska dziób w wodę. Do czego może to dporowadzić? Wystarczy popatrzeć na dwa dołączone zdjęcia.
  20. Ech, gdyby to było takie proste. Wsparcie modelarni to choćby: tokarka, pompa próżniowa itd. Również wiedza i doświadczenie mojego przyjaciela, który ją prowadzi. Niestety czas na modelarstwo zależy tylko od moich możliwości. Z tym jest najgorzej. Troszeczkę popracowałem nad obrysem zagli do NSS-a. Zaczyna to wyglądać. Część elementów takielunku już wyciąłem, ale pracy jeszcze sporo.
  21. Niestety nie jest to takie proste. Małe MINI ma proporcje żagli z dużych jachtów i spora siła od nich trochę wciska dziobnicę. Żagle sa 100 razy mniejsze, przyrost wyporności na dziobie 1000 razy. To czyni różnicę. Chyba już o tym wcześniej pisałem. Tu miałem źle ustawiony kąt natarcia foka, był zbliżony do kąta natarcia grota , a może nawet lekko mniejszy. To było okazyjne pływanie, zorganizowane głównie dla dwóch młodych widzów. Na poście #717 jednego z nich widać. Nie chciałem specjalnie trymować jachtu, ot takie małe pływanko w miłym towarzystwie. Przypadkowe spotkanie nad wodą (F5X) spowodowało, że znalazłem nowy dach nad masztami moich jachtów i nowe możliwości wykonawcze. Modelarnia do której się przytuliłem. to co prawda głównie FSR-y, ale jestem skłonny zapomnieć , że te wynalazki są napędzane silnikiem. I na dokładkę spalinowym. Ciągle się wacham czy nie zbudować trzeciego MINI, na razie próbuję jakoś ogarnąć i połączyć pracę zawodową z brakiem czasu na resztę. Ciężko to idzie. W tej chwili nr 1 to projekt GRINGO, niedługo spróbuję wylaminować dwa kadłuby węglowe: G-1 i G-2. Jeszcze na bazie tkaniny 160 g/m^, ale już próżniowo. Jutro, może pojutrze powinna trafić z pod choinki jakaś nowa aparaturka. Powolutku , ale do przodu.
  22. Dziękuję. W pierwotnej wersji była trochę inna. Też sympatyczna. Ta pochodzi z:
  23. Święta i szaleństwa noworoczne już za nami. Nie bez problemów zmontowałem film z ostatniego jak się później okazało pływania w roku 2017. Mały sezon zeglarski żeglarski zakończyłem na początku listopada. Czas już pomyśleć o następnym. Problemy z filmem wynikały z ograniczenia wielkości dołączanych plików do 32 MB. To niewiele. Próbowałem podzielić film na kawałeczki poniżej 32 MB, ale z kolei forum nie pozwala na dołączenie plików zip z rozszerzeniami typu *.001, *.002. Oczywiście można było trochę się pobawić i ręcznie zmienić rozszerzenia i w takiej postaci umiescić w poscie. Później trzeba by było przeprowadzic operację odwrotną. Za duzo zabawy. Skróciłem materiał i mocno go skompresowałem. 3m18s w rozdzielczości 800*480 i spakowane do 54% spełniło kryteria wielkości pliku. Dwa jachciki gdzieś tam w tle to MINI 230. Miłego oglądania. 20171105_800_480_54.zip
  24. Jakoś nie po drodze mi z YT, podobnie jak z innymi portalami tzw. społecznościowymi. Od biedy można podzielić materiał na kawałki i połaczyć podczas rozpakowania, ale komu będzie się chciało.
  25. Grzegorzu, nie musisz przepraszać. Każda uwaga jest cenna. Niestety nie mam możliwości dogrzewania, może kiedyś sprobuję jak mi się jakiś niewielki palnik nawinie. Rozpiłowałem otwór wlewowy i powinno być dobrze. Ponieważ oprócz mojego GRINGO-1 powstaną jeszcze dwa pozwolę sobie dołączyć troszeczkę zmodyfikowane rysunki linii teoretycznych ze zwymiarowanymi podstawowymi elementami kadłuba. Ułatwi to wytrasowanie choćby szablonów na podstawę kadłuba i tym samym zachowanie jego geometrii przy klejeniu z pokładem. W przypadku budowy modelu w wersji z obrotowym masztem, oś obrotu powinna być przesunieta o około 15 mm w stronę dziobu ( z 307 mm od stewy dziobowej do 292mm). Drobna uwaga przy drukowaniu, w programie drukującym najczęściej jest to Adobe Reader trzeba ustawić brak skalowania strony. Pierwszy plik po wydrukowaniu na A4, na kserokopiarce trzeba powiększyć do A3 (1.41x), wtedy będzie to rysunek w skali 1:2. Pytanie do administratorów. Poprzednio gdy umieszczałem filmy z pływania było ograniczenie wielkości pliku do 128 MB, teraz jest 32, czy to zmiana na stałe? GRINGO_1_linie.pdf gringo_1_sec.pdf
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.