



-
Postów
1 094 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez skipper
-
Troszeczkę czasu upłynęło. Popływałem na Mazurach, czas popływać mniejszym jachtem. Przetestowałem mniejsze płetwy sterowe. Łódka nie straciła na zwrotności. Zmieniłem trochę obrys góry grota. Wyglada zdecydowanie lepiej. Cały czas głowica jest zbyt sztywna, muszę trochę nad tym popracować. Nowy fok spisuje się zdecydowanie lepiej. Podczas ostatniego pływania było trochę za dużo wiatru jak na zestaw lekki, ale poza większymi przechyłami nic się nie działo. W sobotę znowu jadę trochę popływać dużym "Kopciuszkiem", ale już w zasadzie decyzja zapadła. We wrześniu popływam MINI po Mazurach.
-
Spanielek, jak na owe czasy, to była rewelacyjna konstrukcja. W połączeniu z Kubą J. dało (mogę się mylić) najlepsze do tej pory miejsce (II) w Transacie. W 1989 tułałem się po Łaśmiadach- 5 jachtów, w 1990 Selmet Wlk - 6 kabinówek, dzikie czasy. Na Śniardwach w porównaniu z Balatonem nie ma takiego tłoku. Na razie pierwszym wymiernym sukcesem MINI 65 jest spora chęć popływania modelem przez kilka zaprzyjaźnionych osób. Z jachtem jest o tyle prosta sprawa, że nawet jak się coś wydarzy to co najwyżej brzeg okaże się zbyt blisko. Nie ma strat. Lotnicze modele są bardziej nieodporne. Przy okazji najbliższej wizyty w W-wie nabędę trochę rurek węglowych na drzewca do dalszych eksperymentów szkutniczych. Na razie dotargałem trochę skrzynek po mandarynkach z całkiem sympatyczną sklejką. Na szablony kadłuba prawie idealna. W zasadze temat pierwszego MINI 65 można by zamknąć, model nie jest doskonały, ale pływa. Ciężko jest ocenić jak, bez porównania z innymi podobnymi jachtami. Jesienią pewnie ruszę z budową kolejnego MINI 65 - 02 i myślę że nie będzie warto zakładać kolejnego wątku.
-
Bartku, dzięki za zaproszenie, ale to na razie ciut za daleko. Gdybym mial wybierać to już Gdynia bliżej. Ja to czego szukam znajdę na Nidzkim, Tyrkle, Śniardwach. I to wcale nie jest OT. Ot takie ględzenie o żeglowaniu. Na razie muszę się nauczyć żeglować na małym jachciku. Tu jeszcze sporo pracy mam do zrobienia. I równie dużo do zrobienia w samym modelu.
-
Masz na myśli duży czy mały jacht? Duży nie robiłby wrażenia, prawie wszystkie turystyczne stodoły są dużo większe i mają więcej chromu. No i wysokość stania, kibel itd. Tu masz dwie koje na 6,5 metrowym jachcie, nisko w środku, skromniutki kambuz bez lodówki, jakieś baksztagi, genakery spinakery itd. Czasem spotykam Małą Kawę 730, podobny charakter, to sobie płynie tak jak reszta, może trochę szybciej. A mały jacht zostalby zapewne rozjechany przez jakiegoś ślepawego "dymiarza" . Kiedyś gdy analizowałem budowę Mini 1:1 zacząłem się zastanawiać nad tym gdzie można by tym pływać. W zasadzie tylko po morzu, najdłuższy kawałek po prostej na WJM to szlak do Okartowa. Conradem przy dobrym wiaterku płynę 1h 20m robiąc około 6 w. MINI zrobiłoby to w 25-30m. I co dalej, trzeba zawracać. Może to wydać się dziwne, ale w tym roku jeszcze ani razu nie byłem w Mikołajkach, w Giżycku rozpoczynałem i kończyłem tylko dlatego że prowadziłem jacht z Pięknej Góry. Szukam ciszy i spokoju i odrobiny żeglowania. Jeżeli za dobicie do kei w Sztynorcie (na zakupy) muszę zapłacić 45.- to to trochę chore jest. Przecież zostawiam tam sporo kasy w sklepie czy w innych przybytkach. Gdyby jeszcze jakiś znaczący procent z tego wspierał remont pałacyku Lendorfa.
-
Ciężko jest wygospodarować odrobinę czasu, dzieląc ten czas pomiędzy pracę, żeglowanie duże i małe i jeszcze modelowanie. Niespodziewanie trochę pożeglowałem i pewnie za kilka dni (w niedzielę) znowu jadę na Mazury. I tak pewnie będzie do października. Mam nadzieję skończyć skrzynkę transportową przed wyjazdem. Niedużo brakuje. Na zdjęciach Mini w podporach i możliwości skrzynki. Spokojnie do wnętrza wchodzą dwa kadluby. Ten drugi kadłubek to na razie mały eksperyment, zobaczymy jesienią co z niego wyrośnie. W kompletach żagli przybył fok nr 3, chyba najlepszy, ale to wiatr i woda dopiero pokażą.
-
Zamocowałem prowizorycznie foka na bomie i dałem wiaterkowi go owiać. Nowy fok ma zdecydowanie lepszy profil. Inaczej, każdy profil jest lepszy od deski. Jeszzce nie podoba mi się dolny lik, ale to już nie jest duży problem. W ramach eksperymentów i nauki zrobię jeszcze jednego, ale tym razem z czterema brytami. Dolne klejenie będzie zdecydowanie niżej nad dolnym likiem ~50-80 mm. Chcę żagiel trochę zamknąć od dołu. Zmniejszyłem płetwy sterowe, każdą o około 12 cm2. I czas trochę popływać.
-
Przeczytałem opis OSY, widziałem ja na żywo. Za pierwszym razem płynęła od strony Guzianki, myślałem w pierwszej chwili że staraciła górę masztu. Rzut przez "długie oko" wyprowadził mnie z błędu. Z kilkoma argumentami konstruktora można polemizować, jak choćby to pływanie przy słabym wietrze i niewielkim przechyle. P. Eckner znany jest z nieszblonowego i raczej niekomercyjnego podejścia do projektowania i bardzo Go za to cenię. Gdy bardzo dawno temu ujrzałem Charlestona spodobał mi się, ale czy chiałbym mieć taki jacht: niekoniecznie. Z Osą podobnie. Jeżeli oglądałeś filmik z mojego pierwszego pływania Mini, tam jachcik polożył się dosyć mocno, ale popłynął bez zmiany kursu. Sterem nic nie machałem. Na C-600 którym snuję się po Mazurach, odpuściłem roler na rzecz trzech foków, każdy do pływania w odpowiednim wiaterku. Podobne z grotem, na drugim refie głowica wystaje niewiele ponad salingi. To pozwala mi pływać przy wietrze przy którym na Mazurach, a szczególnie na moich ulubionych Śniardwach nie wolno pływać. Trochę ingerując w proporcje żagli i pochylenie masztu i ster doprowadziłem do spokojnego trzymania kursu przy przechyłach 40- 45 o . Mało współczesnych łódek ze śródlądzia to potrafi. Na razie pokleiłem nowego, lżejszego foka. Liki tylny i przedni jeszcze do przycięcia, tam mam okolo 3-5 zapasu. Zdecydowanie mniejsze i delikatniejsze wzmocnienia rogów żagla. Chcę zobaczyć jak wyjdzie żagiel klejony na trochę innym szablonie niż pierwszy fok. I na koniec zdjęcie OSY. Czy jest ładna, moim zdaniem nie, zbyt wysokie burty psują sylwetkę.
-
Wyglądają jak pływajace miski. A jacht powinien wyglądać jak jacht. Minitransaty, to był zawsze poligon doświadczalny i nie wszystko co tam się pojawia zostaje. Czy jachty o których wspomniałeś sukces zawdzięczają tylko takim dziobnicom (?), myślę że niekoniecznie. Ilość czynników wpływających na uzyskany wynik jest przeogromna Budując mój nr 01 chciałem choć w miniaturze zrealizować pewien pomysł i linie kadłuba dosyć wiernie oddają to co narysowałem dosyć dawno temu. 02 już jest troszeczkę inny, chciałem poeksperymentować z ostrym przejściem obła w burtę, głównie z tyłu, tak charakterystycznym dla sporej części współcześnie projektowanych jachtów. Ostatnio ogladałem na Mazurach dwa nowe jachty ANTILA 33 i 26. Oba kadłuby mają zaakcentowane to przejście ale po co. Chyba tylko dla wyglądu. Z jedną centralną płetwą sterową to trochę nie ma sensu. W przypadku jachtu na zdjęciu są już dwie, ale już inna bajka. Zresztą o tym wszystkim można ględzić w nieskończoność. Żeby nie było tak że takie pomysły pojawiją się dopiero teraz zdjęcie jachtów z przed prawie dwudziestu lat (przepraszam za jakość) Mirku, Wracając do MegaCAD-a. Ta wersja (4.5), którą używam jest bezpłatna do niekomercyjnych zastosowań. Jak chcesz mogę wysłać wersję instalacyjną (~6 Mb)
-
Na co dzień pracuję w MegaCadzie i w tym jest mi najwygodniej rysować i nie ważne co to ma być, model jachtu, szybowca czy dokumentacja dla wykonawcy czy klienta. FS znam i sporadycznie używam. Kiedyś gdy rysowałęm w AutoCadzie mój kuzyn nauczył mnie pracować tylko z wiersza poleceń, to najszybszy sposób. Teraz pewnie musiałbym sporo poleceń sobie przypomnieć. Kiedyś gdy myślałem o dużym Mini narysowałem bardzo podobny kadłub sklejkowy do tego co zaprezentowałeś. Różnica polegała na silnym zwężeniu w części rufowej drugiego od góry pasa sklejki. Każdy ma swoje metody, czasem nawet dobrze zatemperowany ołówek i dobra listewka wystarczy. Pozwoliłem sobie dołączyć moją wersję sklejkową, pozostała tylko w pamięci komputera. Taka wprawka zrobiona trochę z nudów. Rysunek bardzo surowy. mini_sklejka.pdf
-
Mirku, przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam, wczoraj wróciłem z kolejnego rejsu po Mazurach, tym razem samotnego. Tam jestem odciety od cywiliazcji, świadomie. Do rysowania od lat używam niemieckiego MegaCAD-a 4.5 . Doskonały do kreślenia i wygodny w projektowaniu. Tylko ten program trzyma mnie przy Windows. Przez kilkanascie lat użytkowania obrósł w sporą ilość makr i szablonów. Te rysuneczki to dopiero pomysł, sama koncepcja. Podobnie jak jachcik którego budowę opisałem na tym forum , w jej trakcie było sporo zmian w stosunku do pierwotnego projektu, model ewoluował, zapewne tu bedzie podobnie. Niektóre współcześnie budowane "duże" minitransaty mają bardzo pełne , wręcz baliowate dziobnice, ja ich po prostu nie lubię. Może to i dobre, ale budowanie czegoś co mi się nie podoba to zbyt wiele. Pisząc o wysokości pokładu na 3 wrędze chyba III odczytałeś z oznaczenia jednej z linii teoretycznych. Pokład jest niewiele wysklepiony głównie z powodów estetycznych, podobnie pokładówka. Cała góra jest rozwijalna. Tu drobna uwaga, wiem że powszechnie mówi się i pisze nadbudówka, ale to oznacza troszeczkę inny rodzaj budowli na jachtach i statkach i dotyczy tych konstrukcji w których boki zaczynają się na burtach. Na razie chcę popracować nad udoskonaleniem już zbudowanego MINI. Trochę poprawiłem rysunek, rozrysowałem szablony do zbudowania kadłuba, teraz trzeba poczekać na świeżą dostawę mandarynek, zużyłem całe zapasy sklejki owocówki. Na rzucie pokładu zaznaczyłem luki dostępowe, większy na montaż serw, i odbiornika, zaklejony folią, dostęp tylko w razie wyższej konieczności i mniejszy zakręcany przed masztem do wymiany pakietu akumulatorów. Prawdopodobnie stery będą miały wychylenia różnicowe. Napęd szotów bez zmian. W załączeniu trochę poprawiony rysunek. Oznaczyłem wręgi konstrukcyjne (W) i szablony (S) mini_2015_koncepcja1.pdf
-
Krótki rejs po północnych Mazurach był wyjatkowo udany. Czas wrócić do poprawiania małego jachciku. Zrobiłem szablony do klejenia żagli , w zasadzie dokładniej by było : do klejenia dwóch brytów. Większy ( cięciwa profilu 320) będzie słuzył do klejenia grota (to ten na zdjęciu) i mniejszy do klejenia foka. Nie testowałem tej metody, czas spróbować. Przed wyjazdem na kolejne żeglowanie, chyba w najbliższą niedzielę, może pokryję szablony depronem.
-
Modernizacja przebiega zgodnie z planem chociaż wolniej niż myślałem, to głównie za sprawą ZUS-u. Wspaniała firma, w orzeczeniu pomylono nazwisko, w przelewie imię, a w ogóle to odszkodowanie jest zbyt niskie. Walczę dalej, teraz już w Sądzie pracy. W wolnych chwilach od rysowania powstał projekt koncepcyjny nowej łódeczki wzorowanej na tej pierwszej. Jeżeli budowa ruszy to dopiero późną jesienią. Nie jest to wersja ostateczna, jeszcze sporo nauki mam przed sobą, najważniejsze to popływać "CInderellą" i małą i dużą. Wnioski i doświadczenia z pływania małym jachcikiem prawie na pewno będą zmiany. Po modernizacji i porządnym opływaniu narysuję plany MINI które zbudowałem, może ktoś nieświadom tego co czyni pokusi się o budowę. W załączeniu koncepcja nowej MINI. Na uwagę zasługują mocno zmienione linie konstrukcyjne kadłuba. To już jest kadłub bardzo zbliżony do współczesnych Minitransatów. Większa szerokość wodnicy, bardziej płaski kadłub, pawęż zanurzona w wodzie. Przy zachowaniu rozsądnej masy całego jachtu powinno to całkiem nieźle pływać. mini_2015_koncepcja.pdf
-
Dzięki Bogdanie, na razie się nie zanosi na wizytę w tym pięknym mieście. Ale może kiedyś, będę pamiętał. Moja skrzyneczka ma również ułatwić transport innych modeli. W dużym skrócie ma to tak wyglądać (idea). Wymieniam tylko wkladki i model. Nad wodę nie mam daleko (2 km), na lotnisko też (4 km). Do tej skrzyneczki wejdą dwie łódki tej wielkości, to sprawdziłem drugim kadłubem. Może będzie duet.
-
Powolutku powstaje skrzynka transportowa. Raczej skrzynia (1050*460*300). W dolnej częsci będą prowadnice w które będę wsuwał w zależności od potrzeb podpory kadłuba i elementów dodatkowych dopasowane albo do MINI albo do RWD 5. Wchodzą do srodka dwa kadłuby MINI lub jeden RWD. Na zdjęciach próba przymiarki do właściwego rozmieszczenia podpór. Wieko skrzynki (lepiej brzmi) ma wysokość 100 mm i tam spokojnie zmieszczą się maszty z żaglami. Zastanawialem się nad materiałami, ostatecznie zdecydowałem się na nisko budżetowy wariant, czyli meblowy HDF (popularna plecówka) plus listewki sosnowe 10*10.
-
Wstępnie wyszlifowane płetwy sterowe i porównanie wielkości z aktualnymi. Pokleiłem boki skrzynki transportowej i to na razie na tyle. Płetwy będą miały profil dwuwypukły, część bardziej płaska na zewnątrz. Zmiana profilu to jedno, zmiana konstrukcji to drugie. Te będą dużo lżejsze. Pomiędzy balsowy rdzeń jest wklejony dźwigar sosnowy o przekroju od 5*2->4*0,5. Po dokładnym wyszlifowaniu płetwa będzie laminowana szkłem 80 g/m2. Zawiasy też zostaną ulżone. Sporo pracy i jeszcze problemy z szacowną instytucją pt. ZUS. Niestety muszę skierować sprawę do sądu pracy. W środę jadę na Mazury trochę popływać. Czas już najwyższy odpocząć od cywilizacji.
-
Film powstał na wewnętrzne potrzeby, uprzedzałem że jakość jest licha, ale dokument jest. Najczęsciej fotgrafuję Nikonem D-80, ale tu zależało mi na filmie, więc użyłem Fuji Finepiks HS 30. Ten aparat poza częstym gubieniem ostrości ma sporo zalet: masa, filmy i potężny zoom (ekwiwalent 24-720), ale bez statywu się nie da. Od czasu gdy go kupiłem, używam go na Mazurach i na dużej "Cinderelli" mam mały lekki statyw. Do filmów idealny. Zamieszczam jeszcze jeden filmik, z najbardziej historycznej chwili samego dotknięcia wody. Tu zabrakło jakiegokolwiek wiatru, dopiero podmuszek ruszył jachcik. Warto zwrócić uwagę na sterowność jachtu, praktycznie bez prędkości. Tu byłem bardzo mile zaskoczony. Jacht jest trochę przyciężki, o tym już pisałem, ale startuje stosunkowo szybko. Przegłębienie na dziób przy przechyle to zmora sporej części współczesnych konstrukcji. To głównie efekt szerokich pawęży połączonych z propagowanym przez niektórych kształtem wodnicy w dziobowej części. Klasycznym przykładem jest Sportina 600 naszego "wybitnego" konstruktora Andrzeja S. Ostre wejście lini wodnych w części dziobowej i brak zapasu wyporności powoduje, że ten zgrabny jachcik topi dziób. Taki "trynd". MINI nie ma tak ostrego wejścia i statycznie przechylona wygląda dobrze, ale spory moment od żagli powoduje, że wciska trochę dziobnicę do wody. Zmieniłem położenie akumulatora, przenosząc z boku skrzynki za serwa w stronę rufy. To powinno trochę poprawić trym jachtu. Z powodów transportowych, przynajmniej na razie większego okrętu nie będzie. Zamówiłem materiał na skrzynkę transportową, jest tak zaprojektowana (rozmiarowo), że może pomieścić jako alternatywę malutkiego RWD-5 (1/8). Nowe płetwy sterowe już poklejone, teraz tylko poszlifować, polaminować i okuć. I pływać dalej. W czerwcu po długim weekendzie kupię nowe "maszty" do MINI i być może wtedy powstaną żagle umożliwiające pływanie przy silniejszym wiaterku. Nie mogę też zapominać o innych modelach. Na deskach są dwa modele, w koncowej fazie budowy rekreacyjny szybowiec "Muszka 2150" i równie rekreacyjny 3 metrowy ASW-28. Miłego oglądania wod_01.zip
-
Sławku, są specjalne grunty pod epoxyd, w wersji amatorskiej weż trochę Caponu daj mu odparować i rozcieńcz go czystym acetonem. Tym zagruntuj, przyrost wagi minimalny, póżniej lekki szlif i możesz laminować, balsa już nic nie będzie chłonęła. Nie wiem jakiej żywicy będziesz uzywał, ale możesz smiało zmniejszyć jej lepkość dodając któregoś z popularnych modyfikatorów: styren, eter, ftalan dwubutylu itd.
-
Andrzeju dziękuję za dobre słowa. Czuję pewnego rodzaju satysfakcję, że mały "Kopciuszek" powoli zyskuje grono "adoratorów". Na razie planuję wprowadzenie pewnych modyfikacji i kolejne testy. Priorytetem jest zbudowanie skrzynki do transportu. Na razie wkleiłem nowe pudełko na akumulator. Te trafiło trochę bardziej z tyłu i bliżej diametralnej. Nie wiem dlaczego jacht miał lekkie (bardzo niewielkie ale zawsze) przegłębienie na prawą burtę. Przesunięcie sporej (100 g) masy do tyłu spowoduje przegłębienie rufy. Jacht bez wiatru siedział w wodzie tak jak założyłem, ale gdy troszeczkę chuchnęło w żagle (wysoko położony środek parcia) pojawiła się siła która przegłębiała dziób. Nie doceniłem skali tego zjawiska. Mini ma sporą wyporność na dziobie, znacznie większą niż wyczynowe jachty o tej samej długości, ale to zachowanie mnie troszeczkę denerwuje. Nowe płetwy sterowe bedą miały i tu kolejny eksperyment mniejszą powierzchnię (zdjęcie było gdzieś wyżej ) i asymetryczny profil. Przy budowie zrezygnowałem z tego pomysłu uznając że nie warto przesadzać . Teraz mogę w ramach prób wrócić do tego pomysłu. Teraz gdy znam już pierwsze przybliżenia co do uzyskiwanych prędkości jestem w stanie okreslić co potrzebuję. Przy silniejszych podmuszkach MINI osiagała nieco ponad dwa wezły (1,1 m/s). Trzeba też uwzględnić fakt, to wtłumaczenie niektórych dziwnych manewrów, że konstruktor, budowniczy i sternik w jednej osobie pierwszy raz w życiu sterował czymś co ma żagle nie trzymając rumpla i szotów w ręku. Dziwne uczucie, ale dające sporo satysfakcji. Myślę, że po testach spróbuję to narysować w wersji ostatecznej, ale tu jeszcze długa droga. Sprawdziłem zapasy Ripstopu, jeszcze starczy na kilka kompletów, może w tym tygodniu zabiorę się za nowe skrzydełka. Później mam rejs do poprowadzenia, kilkudniowy czarterek po Mazurach, może uda się je zrobić przed.
-
Dzięki Spakowany filmik, dorzuciłem jeszcze fragmencik. Miłego oglądania i przepraszam za jakość materiału. mini65.zip
-
Dziwne, na moich komputerkach gdzie jest Windows działa to bez problemów. Może nie masz odpowiedniego kodeka QT. Mogę spróbowac z innym formatem, ale już wiem, że panel forum nie toleruje avi. Zrobię tak, dam te pliki bez rozszerzenia, wtedy może przejdzie te avi. Nie przeszło, póżniej spróbuję z innym formatem.
-
Po kolei, Najpierw emocje, dziwne te łódki : dodajesz gazu to się żagiel luzuje, ruszysz lotkami to skręca, a jak jeszcze chcesz skręcić to chiałoby się kierunkiem pomóc, a tu nie działa. Jak każdy dziewiczy rejs ten dostarczył sporo wrażeń, zapomniałem włączyć stoper, dopiero patrząc na zegarek zdałem sobie sprawę że juz prawie półgodziny pływam. Bałem się rozładaować akumulatory w łódce poniżej pewnego minimum. Teraz już wiem, że na jednym pakiecie mogę spokojnie pływać co najmniej godzinę. Niestety MINI ma tak nietypowe proporcje, że stosowanie sprawdzonych empirycznie wzorów nie na wiele się przyda, ale nakręcone ujecia pozwolą mi skorelować przechył i prędkość łódki dla tego zestawu żagli, co pozwoli zoptymalizować powierzchnię płetw sterowych. To moja metoda liczenia powierzchni sterów. Kiedyś może ją opiszę. Gdyby liczyć z wzorów które podałeś to otrzymalibyśmy następujące dane: Balast: 3,33*0,33= 1,1kg MINI= 0,6 (54%) Żagle: 3*0,65*0,3=0,58 m2 tu też mam trochę mniej 0,33 (56%), tylko nie wyobrażam sobie włożenia do tego jachciku ponad półmetra kwadratowego, nie ma gdzie, chyba żeby maszt był monstrualnie wysoki. Film być może powstanie, mam nakręcone około 1Gb w HD, ale operator był bardziej przejęty niż ja i część materiału ma tylko charakter informacyjny. Nie chcę zakładać konta na Youtube czy czymś podobnym. Akwen jest spokojny, brzegi osłonięte trzcinami, po wypchnięciu jachtu miałem problem ze znalezieniem wiaterku, ale później już było tylko lepiej. To zbiornik p/pożarowy w tzw. parku miejskim na Wygodzie (dzielnica Białegostoku). Dla mnie ma same zalety, nieduży, niezafalowany, blisko - około 2 km od miejsca gdzie mieszkam. Teraz muszę zaprojektować skrzynkę na model i będzie można pływać ile się chce. Tam jest cichutko, niewiele ludzi. Też blisko mam stawy na MIckiewicza, przy galerii handlowej ale tam jest gęsto od ludzi, szczególnie gdy jest pogoda. Trochę dalej mam już większą wodę: plażę miejską w Dojlidach. To pewnie trochę później. Może kiedyś zabiorę jacht na Mazury. Żagiel, który tak Ci się spodobał to ta sama rodzina. Stosunkowo niedawno zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę MINI ma ożaglowanie gaflowe, chociaż u mnie gafel jest w poziomie, ale nie można tego nazwać rejką. Najważniejsze, że wszystko zadziałało, może nie wszystko wyszło tak jak bym sobie życzył, ale jak na pierwszą w życiu łódeczkę jestem bardzo zadowolony. Brak doświadczenia i w budowie i obsłudze tego typu wynalazków musi kosztować. Ja tę cenę zapłaciłem i chyba nie była zbyt wysoka. Mały "Kopciuszek" stracił dziewictwo. W modelarstwie stosuję jedną zasadę. Lepszy najgorszy model samodzielnie zbudowany niż najlepszy kupiony gotowiec. Tu doszedł jeszcze do zrobienia projekt. Na zdjęciu wstępna przymiarka do nowych sterków. Muszę najpierw wykorzystując nakręcony materiał pomierzyć prędkości jachtu na różnych kursach. To pozwoli na uściślenie jakie naprawdę powinny być płetwy. Wrzuciłem też dwa króciutkie filmiki jak to płynie. Obawiałem się przy tak szerokim kadłubie zwrótów przez sztag, ale wychodziły nadspodziewanie łatwo. Jeszcze nie wyczuwam po reakcji jachtu wiatru, ale się nauczę. Dziwna rzecz na koniec, chciałem wstawić filmiki z rozszerzeniem *.AVI, pojawił się komunikat o braku uprawnień, dla .MOV już się znalazły. DSCF3183.MOV DSCF3184.MOV
-
Czas na pierwsze prowizoryczne podsumowanie. Projektowanie i budowa MINI 65 dostarczyły dużo dobrej zabawy i sporo nowych doświadczeń. Wielkość jachtu pozwala bezproblemowo zanieść go nad wodę, pod warunkiem zrobienia odpowiedniego opakowania do trnsportu, głównie chodzi o maszt z żaglami. Największym sukcesem okazało się spełnienie prawie wszystkich założeń projektowych, (poza masą) nie spodziewałem się że taki mały plaskaty jachcik będzie tak zrównoważony i bardzo zwrotny. Nawet przy minimalnej prędkości szybko reagował na ruchy sterem. Żagle wymagają sporo pracy, mam nadzieję z sukcesami. Nadal materialem bedzie Ripstop. Spróbuję zrobić mniejsze stery, na poczatek 3/4 powierzchni tych które są obecnie instalowane. Na razie wymieniłem szoty na mniej sztywną linkę i zmieniłem zaczepienie "fału" grota na tylną remizkę, naciagnie to troszeczkę bardziej górną (topową) listwę. Kolejny grot będzie miał w wersji A prawdopodobnie mniejszą głowicę, ta ma szerokość 160 mm, teraz zrobię, może 120. Zastanawiam się nad zrobieniem również nowej płetwy z bulbem. Ta ma masę około 700g, myslę, że bez znaczącej straty na stateczności poprzecznej można zrobić bulb o masie 450-500g (obecnie 595) i lżejszą płetwę. Chciałbym również zmienić lekko trym podłużny przenosząc balast w stronę rufy (nieznacznie). W tym modelu już nie będę zmieniał wyposażenia, ale tu drzemią spore możliwości obniżenia masy. To co sprawiło największą satysfakcję to stateczność kierunkowa i zrónoważenie jachtu. Płynąc w przechyle około 15-20o nie musiałem pratycznie ruszać sterem kierunku, zwiększenie przechyłu nie skutkowało zmianą kursu, jacht stabilnie płynął nawet przy przechyłach powyżej 450 chociaż wygladał jak żelazko z przyczepioną deską do prasowania. Model doświadczalnie potwierdził metodę liczenia zrównoważenia opartą na trochę innych zasadach niż te opisywane w podręcznikach projektowania jachtów. Przepraszam za jakość zdjęć, to stopklatki z nakręconego filmiku.
-
Na wszystko przyjdzie czas. Na razie siedzę przed liczydełkami i sączę coś zacnego za udane wodowanie. Sporo pracy przy jachcie, ale z tym się liczyłem. Szoty z holu są za sztywne. Głowica grota za sztywna, jacht może mieć lekką zmianę trymu, zastanawiam się nad zamianą miejsc odbiornika i akumulatorów, ale to wszystko jest do zrobienia. Pływa i to nawet czasem wydaje mi się że prosto. Udało mi się dwa razy wrócic do ręki na jajeczko. Przy okazji chciałbym podziękować wszystkim za cierpliwość w sledzeniu moich potyczek z projektem, materiałami, farbą itd i za to co bardzo ważne dla nowicjusza, dobre rady.
-
Pierwsze halsy już za rufą. Mini "Cinderella" spłynęła na wodę. To takie małe zwieńczenie pracy nad modelem. Wiaterek słabiutki, akurat na miarę. Tyle chciałem mieć. Na głowę nic nie leci. Matka Natura zaczeła weryfikować model. Grot zgodnie z tym co pisałem wcześniej ma zbyt sztywną głowicę i słaby wiaterek nie wypełnia dobrze góry żagla. Spróbowałem trochę go poprzechylać przebierajac żagle. Wbrew moim obawom jachcik całkiem dobrze trzyma kurs, nawet przy niewielkich podmuchach przechyla się, ale bez wyrażnej tendencji do ostrzenia. Spore płetwy sterowe swoje robią. Pływałem około 25 minut. Nie poznałem jeszcze rzeczywistych możliwości akumulatorów. Po powrocie do domu zmierzyłem napięcie w pakiecie z jachtu, woltomierz pokazał 5,40V czyli jeszcze można spokojnie pływać. Teraz nastąpi analiza co i jak. Po kilku pływaniach spróbuję jakoś to podsumować. Na poczatek dwa zdjęcia już na wodzie.
-
W tak zwanym międzyczasie zrobiłem szkice pozostałych żagli do tego jachciku. Rysunek w załączeniu. Trzy komplety żagli na różne warunki: komplet podstawowy na lekkie watry: SA = 0.3313 m2 komplet na średnie wiaterki: SB = 0.2236 m2 komplet na silniejsze zefirki: SC = 0,1566 m2 Dziś najprawdopodobniej późnym popołudniem MINI spłynie na wodę. Wiaterek ma być do 2 m/s lub mniej z NE->E. Powinno być dobrze. Na pokładzie pojawiła się nazwa jachtu, to już moja trzecia "CINDERELLA". Krój liter podobny do większych siostrzyczek i logo zespołu o tej samej nazwie. Całkiem fajnie grali. MINI65_sailsABC.pdf