



-
Postów
1 094 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez skipper
-
Nadejszła wiekopomna chwila. Lepię grota. Zdecydowałem się na krój radialny, przynajmniej dołu żagla. Już wiem dlaczego firmy żaglomistrzowskie dużo drożej sobie liczą za coś takiego. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić ładny grocik. Powinien się ładnie prezentować pod światło. Na zdjęciach: - przymiarka brytu do szablonu - wycięty bryt Jutro powinienem go skończyć. Nieocenione przysłygi daje taśma malarska jako brytoprzytrzymywacz.
-
Grotszablon praktycznie gotowy, potrzebna jest tylko lekka kosmetyka na łączeniach górnych brytów, ale z tym muszę poczekać aż Soudal nabierze mocy urzędowej. Będę próbował zrobić grota o kroju radialnym. Jeżeli wyjdzie, będzie ładnie wyglądał, jeżeli nie, to kolejna porcja nauki będzie zaliczona.
-
Mam niewielka prośbę. Czy możesz podać jak wyglada obrys skrzydeł, cięciwy itd. Dziekuję.
-
W tak zwanym międzyczasie zrobiłem szablon do klejenia grota. Idea ta sama co przy foku, jednak kostrukcja trochę zmieniona. - szablon jest większy o około 10 mm w każdym kierunku, pozwoli to bezproblemowe przyklejenie tkaniny podczas trasowania brytu - pokrycie szblonu będzie wykonane z depronu 3mm, zdecydowanie sztywniejszego niż karton który zastosowałem przy foku. Wygląda jak skrzydło, powierzchnia grota (0.238 m2 w rzucie) to troszkę więcej niż jachciki o tej samej długości klas NSS 650 lub RG 65 mają w całości.
-
Skończyłem olinowanie stałe. Do tego co ostatnio prezentowałem doszły wanty kolumnowe. W pełni usztywniony maszt pozwolił na przeprowadzenie interesującego pomiaru związanego ze statecznością jachtu. Określiłem statyczny moment prostujący dla przechyłu 900 . Pomiar dotyczył jachtu z płetwą balastową, ale bez wyposażenia. "Kopciuszeka" zrównoważyłem ciężarem 241 G, co daje moment Mr(90)= 2,38 Nm. Jacht podnosi topem masztu około 18% swojej założonej wyporności. W rzeczywistości ten moment będzie nieznacznie się różnił. Na minus dojdzie grot z osprzętem i to że kadłub był podpierany na krawędzi burty a nie w środku wyporu, ale na plus całe zlokalizowane przy dnie wyposażenie o masie blisko 300g. Równie interesujące, ale wżniejsze z punktu widzenie przyszłego sternika było wprowadzenie dużych sił do olinowania i obserwowanie reakcji. Siła rozciągająca wanty w takim położeniu to około 17N. Katalogowa wytrzymałość na zrywanie to 130N, jeżeli zawalcowania wytrzymają, bedzie dobrze. Teraza muszę to roztaklować i zabrać się za malowanie kadłuba.
-
Kolejny malutki krok w układance. Dopasowałem wanty i sztag. Pozostały do zrobienia wanty kolumnowe i wtedy odbędą się próby wytrzymałościowe. Może dziś wieczorem. Na zdjęciach kolejno: - okucie noku salingu, rurka AL o średnicach 3 /2 mm z otworem 1 mm na przepust wanty. Wklejona na pręt CF 2 mm - ściągacz M3 z krętlikiem, na pokładzie leży M2 do want kolumnowych. Poczatkowo chciałem dac bez krętlika ale niewygodnie się reguluje - sprawdzenie pionu masztu - okucia bomu (przód), to rozrysowałem parę postów wcześniej.
-
Andrzeju, dziękuję za dobre słowo, ale bez przesady. Szkice jak szkice. Wracając do MINI, na ten tydzień zaplanowałem pomalowanie kadłuba i otaklowanie go. Może jeszcze coś zrobię z płetwami balastową i sterowymi. Później zajmę się grotem czyli głównym żaglem. Doświadczenie zdobyte przy lepieniu foka (jak można zdobyć doświadczenie po jednym żaglu ) spowodowało, że muszę zrobić nowe szablony. Pod czaszką kołacze się pomysł zrobienia grota o kroju radialnym. Przy żaglach klejonym z mylaru nie ma to najmniejszego sensu, to jednolity kierunkowo materiał, ale ja będę kleił z tkaniny która ma wątek i osnowę, które jest które teoretycznie wiem, ale jak rozpoznać na płótnie to już jest dla mnie nierozwikłane. Decyzja o kroju gorta pewnie zapadnie po zrobieniu szablonu.
-
Dziekuję, to miłe. Od komputerów nie da się uciec, w swoim życiu wykonałem dużo rysunków, ogromna większość to rysunki tworzone przy użyciu komputerów ale umiejętność rysowania odręcznego w tym co wykonuję zawodowo jest niezbędna. Na codzień używam niemieckiego MEGA Cada w wersji 4.5, prosty, bardzo mocno konfigurowalny i co najważniejsze bardzo stabilny mimo że działa pod Windowsem.
-
Tak, ale tylko na górze, tak jest w prawie każdej dużej łódce gdzie fok stawia się na sztagu, bez rolera. Zresztą napięcie w tylnym liku bedzie ograniczało ten obrót. Na zdjęciach trochę okuć (raczej drutów, ale okucie ładnie brzmi) . Okucie na bomie jest tymczasowe, opaski nie są zabezpieczone i pozwalają (z trudem) na przesuwanie zaczepu. Właściwy zaczep będzie przechodził przez bom, zapobiegnie to skręcaniu. Na dole haczyk, albo mała agrafka.
-
Chcę zrobić bardzo podobnie, jedyna różnica to niezależny naciąg sztagu i fału foka, daje to trochę większe (nie wiem czy potrzebne) możliwości regulacji profilu foka.
-
Nielubię białych szkwałów, zwolnię. I zawieszenie foka i olinowanie jest bardzo tymczasowe. Chciałem zobaczyć tylko jak to wygląda. W jakim miejscu najlepiej zrobić zaczep bomu foka( np. w % długości bomu ), jak na moje oko wyszło mi za bardzo przesunięte do tyłu. Przy długości 260 (pomiędzy okuciami noków) , zaczep wyszedł około 80 mm, trochę za dużo żagla jest przed osią obrotu.
-
No cóż, nawet ślepej kurze się coś trafi. Skończyłem foka i prowizorycznie dacronowo-kevlarową linką olinowałem jachcik. Fok jest postawiony sam na sobie bez sztagu. Chciałem zobaczyć jak to to wygląda owiane pierwszym prawie letnim podmuchem wiatru. Pierwsze uwagi: - bom jest około 10 mm za długi i musiałem przesunąć supełek mocujący go do pokładu mocniej do tyłu niż chciałem. - fok jest płaski, to pierwsza i bardzo prowizoryczna ocena, wiaterek lichy, linki nie powybierane odpowiednio, - maszt się trzyma, wiatr jest za słaby żeby go wygiąć, chyba na takie warunki pomyślę o rurce o cieńszych ściankach, ale to odległa przyszłość. - dolny lik jest za bardzo rozbudowany i przy ręcznych zwrotach (może wiatr był ciut za słaby nie układał się tak jak bym sobie życzył. Pasy trymujące pokazują profil żagla, to będzie można regulować, ale gdy zrobię cały takielunek i okucia.
-
Marku, na razie na pewno nie, ale w przyszłości kto wie. Na razie łapię chęć na następny mały jacht. Ten już może będzie przynależny do jakiejś klasy. Zobacz jak ładnie zmienia się profil grota własnie na takim maszcie. To fragmencik z ksiązki którą napisał Bob Fisher "Better sailing". Tu regulacja stopnia wygięcia masztu jest zrealizowana przez opętnik, a obciągacz Cunnighama w połączeniu z gięciem masztu załatwia profil grota. Ja zrezygnowałem z tej regulacji na rzecz działania salingów i want kolumnowych, nie chciałem żeby maszt wchodził do kadłuba, to zabrałoby około 10 cm a jak zapewne wiesz większość handlowych rurek ma 1 m długości, nie chciałem nic sztukować. Co do foka, to biorąc poprawkę na to że to mój pierwszy żagiel, jestem umiarkowanie zadowolony. Do testów może być. Większt problem jest z grotem, tam muszę poeksperymentować z listwami. Grot jest pełnolistwowy. Wysoce prawdopodobne jest że zrobię takie same jak mam dużej łódce. Tam są zbieżne laminatowe f-my Gastra Sails, są miękkie i ładnie pracują, każda ma inna sztywność i swoją kieszeń. Wylaminuję pasek laminatu stopniując jego gramaturę i potnę na paski. Powinno zadziałać, ale też pewnie nie uda się za pierwszym razem. Po pierwszych próbach postaram się dosyć dokładnie opisać co i jak zepsułem. Mam tylko nadzieję, że będzie mniejsza wtopa niż z pierwszym szybowcem, ale to osobna i długa historia. Moje modelarskie credo to budowa własnych modeli, samodzielnie zaprojektowanych. Raz tylko, na kursie instruktorskim w Lisich Katach miałem zbudować jako pracę egzaminacyjną popularną Jaskółkę. Wyszedł całkiem fajny modelik, ale na pewno nie była to Jaskółka, no i decydowanie lepiej latała. Niestety musiałem ją zostawić w Lisich. Wracając do Mini65 to model co prawda w dużym uproszczeniu, ale dużego jachtu, dlatego tak upieram się przy swoich rozwiązaniach. Doświadczenie zdobyte przy budowie jest bezcenne. Teraz już widzę ile rzeczy bym zmienił, pozostawiając jednak podstawę. Nawet ciężko sobie wyobrazić satysfakcję jaką odczułem gdy do świeżo wylaminowanej formy wlałem zabarwioną wodę i zobaczyłem jak może wyglądać wodnica mojego jachciku. To było liczone, ale naoczne potwierdzenie tego co zrobiłem wirtualnie to też jest bezcenne. Może po opływaniu prototypu, zdecyduję się na budowę kolejnego MINI bogatszy o nabyta wiedzę? Na razie wszystkie znaki wskazują, że dotrzymam założonego terminu wodowania. Nawet nie wiem jak ustawia się w aparaturze pracę windy, czy ruch drążka od siebie to luzowanie czy wybieranie szota. Ja mam zamiar ciagnąć drążek do siebie wybierać szot. Jak robią inni, nie mam pojęcia. profil grota.pdf
-
Dlaczego mam nie wybaczyć, w końcu tylko opierając się na wnioskach z dyskusji można coś pozytywnego zrobić. Zniechęcić to się nie da. Twoje uwagi, rady są bardzo cenny nie tylko dla mnie. Ja debiutuję w modelarstwie szkutniczym. Całe życie to co robiłem latało i to najczęściej bez silnika. WIelkorotnie oglądałem ten filmik, to ciut większe niż "Footka" ale niewiele (to z opisu pod filmem). Ja zwróciłem uwagę na jej malutkie sterki. Tu też może być przyczyna kiepsko albo wcale wykonywanych zwrotów na wiatr. Swoje zrobiłem nadmiarowe (świadomie), najwyżej zrobię kolejny komplet. Najgorsze jest to że podwięzi wantowych nie dam radę już zrobić w innym miejscu, te które widać na zdjęciu są mocno zintegrowane z konstrukcją kadłuba, musiałbym rozwalić pokład. Podobnie z masztem. Salingi są już zamocowane i są mocno odchylone do tyłu. W maszcie brakuje tylko okucia topu. Ale nic straconego. Na dół mam formę i w każdej chwili mogę zacząć budować MINI nr 02. Achtersztag, to tylko kwestia zrobienia innego kroju grota, o mniejszej głowicy, jezeli będę musiał to zrobię. Na razie chcę go dokończyć i zwodować. I wtedy zacznie się strojenie, poprawianie, uczenie się itd. Umiem wyciągać wnioski. To prototyp, na dokładkę nie wzorowany na modelach, Linie teoretyczne powstały na podstawie mojego nigdy niezrealizowanego marzenia, zbudowania MiniTransata, trochę modyfikacji ale kształt podwodzia jest ten sam. Chciałem również zachować tak charakterystyczne dla tych jachtów kształty żagli. Tan stosują baksztagi, tego sobie nie wyobrażam w modelu. Bardzo prymitywną metodą, ale dającą pewnej pojęcie o przewidywanych osiagach okresliłem biegunową modelu. Ten jacht nie powinien pływać w fordewindzie, będzie wolny, natomiast najszybszy kurs z wiatrem to około 40 od lini wiatru. I wtedy otymalne ustawienie żagli to prawie oparcie o wanty, prawie. Nawet mój duży "Kopciuszek" bardzo nie lubi fordewindu. Staram się unikać tego kursu. Wracając do wygięcia masztu. tym bym się też nie przejmował, przynajmniej ja tak czynię. Gdzieś na początku postu napisałem, że nawet jak nie wyjdzie, to będę miał ładny jacht na komodę. Pierszego testowego foka zrobiłem. Cały czas się uczę, najczęściej na własnych błędach. W foku nr 001 pozostało założyć przelotki (raksy) dla sztagu. Wygląda jak widać. Dziś dostałem taśmę przezroczystą 10 mm. Pójdzie na grota. Kupiłem ostatnią rolkę. Na razie trochę odpocznę od małych żagli i zabiorę się za oglądanie największych ekspolozji jakie są nam dane na tym świecie, wybuchów supernowych. Zapomniałem o szotach. Na szczycie pokladówki jest rurka wygięta w łuk. Przez nią idzie szot od bomu w stronę rufy. Tam jest "bloczek" slizgowy z polietylenowej rurki. Kończy się pod dnem kopitu. Dalej prosta droga do ramienia windy. To robota Jarka (m_jaro), który namówił na zastoswanie innego serwa (pierwotnie planowałem takiego samego Hiteca ale z nawijakiem.
-
Pierwszy błąd jaki popełniłem budując szablon, to zrobienie go na wymiar i klejenie tkaniany z naddatkami jest kłopotliwe. Do grota zrobię nowe, dłuższe szablony. Rozpięcie tkaniny do klejenie będzie dużo łatwiejsze. Urodziłem się w niedzielę i mam prawo ułatwiać sobie życie. Znalazłem w szufladzie kawałek bowdena, to co prawda gwiazdka, ale na tym etapie prób, błędów i wypaczeń ideologicznych przejdzie. A takie sceny z zawodów i nie tylko, znam z innej klasy, ale wygląda to tak samo. Rozwiązanie z zewnętrznym sztagiem foka, które zaproponowałeś jest lepsze od mojego pomysłu, pozwala na regulację napięcia przedniego liku. Teraz zaczynam kombinować, czy przedni lik nie powinien się zbliżyć kształem do bardzo płaskiego s, lekko 1-2 mm wybrzuszony na dole ( w stronę dziobu) i 2-3 mm wklęsły na górze. Trochę uwag o moich błędach: - na pewno tkaninka musi być prasowana, nawet niewielkie, wydawalo mi się nieistotne zmarszczki, utrudniają klejenie. - remizka mogłaby być wprasowana w miejsce klejenia brytów - zrobiłem za dużą zmianę profilu w pomiędzy dwoma dolnymi brytami, myślę o pośrednim szablonie - szablon, trochę inna konstrukcja, już z naddatkami
-
Kiepsko, na razie uczę się kleić tym co mam. Nie wykluczam, że zrobię nowy szablon o trochę innej konstrukcji i być może sztywniejszym pokryciu, zobaczę jak wyjdzie pierwszy fok. Spróbowałem kleić wzmocnienia rogu szotowego na Butapren, ale to resztka tubki i nie jestem tym zachwycony. Były jakieś gluty. Chociaż wzmocnienie wyszło tak jak oczekiwałem. Zakułem remizkę i spróbuję to nadwyrężyć. To co nazwałeś okrągłą kauszą ja nazywam remizką lub luwersem. Swój zrobiłem z dwóch aluminiowych nitów zrywalnych. Z jednego rozwiertakiem odciąłem łepek, drugiego skróciłem tak żeby wystawał około 0,5 m po nasunięciu na właściwy nit i wyszło całkiem ładnie. Parę klepnięć i jest ładna remizka. To co jest na zdjęciu ma jeszcze naddatek około 5 mm na obcięcie. Płetewki polaminowały się całkiem ładnie. Pisałeś o porządnym polaminowaniu. Dziś laminowałem samą płetwę, bagnet wchodzący w kieszeń był już laminowany wcześniej, gdy potraktowałem go jako formę do zrobienia skrzynki (kieszeni). Następny fok, może z użyciem taśmy którą polecałeś będzie pewnie lepszy. Ten pozwoli na dopasowanie olinowania. Zastanawiałem się nad rurkami, tu kołacza mi po głowie igły elastyczne, jutro zobaczę w aptece.
-
Myślę, że zastosuję coś bardzo podobnego, nie mam tylko tej taśmy szklanej, ale ją zastąpie paskiem grubszego Ripstopu, podobnie na tylnym liku obu żagli. Na razie uczę się to kleić. Pewnie za pierwszym razem efekt będzie taki sobie, ale ja jestem cierpliwy. Jutro pewnie będę mógł się po południu pochwalić pierwszym kalectwem. Jak gęsto są rozstawione mocowania na przednim liku (orientacyjnie)? np. na ile odcinków najczęsciej się dzieli lik.
-
Dzięki za rady. Nie mam w tej branży żadnego doświadczenia. Na razie spróbuję pokleić dla nabrania wprawy zwykłą szeroką taśmą przyciętą na paski. Samoprzylepny dakron mam ale jest na jachcie na Mazurach, to taśma do naprawy żagli. W starym komplecie ostatnimi czasy często z niej korzystałem. Będę wdzięczny za info z luwersami. Zapoluję teraz na taśmę. Później pokażę mój sposób na okucie otworów.
-
To zawsze można jakoś rozwiązać, choćby na Mazurach. Poza ubiegłym sezonem którego nie było, co roku spędzam tam około 2 m-cy żeglując, przeciętnie 1/3 czasu samotnie. To pozwala pokombinować. A szklankę pod pokładem jakąś znajdę. Wracając do MINI. Dziś po rehabilitacji na rowerku, jest piękna pogoda myślę że jakieś 50 km łyknę, mam zamiar polaminować wszystkie płetwy, to pozwoli pod koniec tygodnia zabrać się za malowanie. W międzyczasie będę lepił żagle. Jakiej szerokości są sklejenia brytów? Planuję około 10 mm plus wzmocnienia na końcówkach sklejek. Dolny bryt ma ustawiony wątek i osnowę pod kątem około 45 0 , ostatni górny będzie z grubszego 50 g/m2 Ripstopu.
-
Znowu masz rację. Przedni lik grota będzie dopasowany do dużo mniejszej strzałki ok. 2 mm. Przy większym ugięciu nadwyżka wygięcia przechodzi w zwiększenie skrętu żagla, zmniejszenie kąta natarcia dla górnych części grota tzw. otwarcie. Oczywiście zmniejsza to siłę ciagu, ale wtedy najczęściej i tak mamy nadwyżkę, łódkę łatwiej wybalastować lub w wypadku modelu przechył bedzie troszeczkę mniejszy. Otwarcie grota występuje przy kursach ostrych, zmniejsza się przy luzowaniu żagla na kursach pełnych. Wtedy zagiel jest po prostu wygięty podobnie jak maszt, a skręt jest głównie regulowany siłą napinającą tylny lik (czyli obciągacz bomu). To być może zaletą okaże się mimo wszystko pewna niewielka elastyczność Ripstopu. Tak wygląda to w terorii. Praktyka często pokazuje, że teorię trzeba znać, wtedy łatwiej możemy wyciągnąć wnioski, co jak i dlaczego. Dlatego żeglarstwo czy duże czy małe jest takie piękne. Zupełnie z innej beczki. Kiedyś na Bełdanach (to moje wody ojczyste) liczyłem mijające jachty które mają prawidłowo ustawione wózki szotowe foka. Wynik, biorąc pod uwagę to że na każdej z tych łódeczek powinien być ktoś z kumacją był porażający. Ponad 95 % jachtów miało wózki źle ustawione, około 90% przesunięte za bardzo do tyłu, co skutkowało klepaniem foka prawie na każdym kursie. Wśród swoich znajmomych żeglarzy rzuciłem hasło gdzie jest obciągacz Cunighama (mogę przekręcić pisownię), około 50% wiedziało gdzie to jest, ale tylko 5% na co pozwala i co reguluje. Dysktujemy o żaglach spierając się o szczegóły. To też jest piękne w żeglarstwie. Za nieco ponad dwa tygodnie z ogromną ciekawością na moim Conradzie 600 postawię nowiutkie żagle. Przyjechały z Gdańska w listopadzie 2013, ale w styczniu 2014 połamałem paskudnie nogę i sezonu nie było. Jak zostały uszyte, jak będą pracować ile czasu poświęcę na regulację i znalezienie właściwych trymów. To właśnie ten wypadek spowodował , że zaczłem budowę MINI. Na zakończenie dwa zdjęcia z czasów jak poznawałem żagle i ich trymowanie na większej łódeczce. Jak samym wybraniem niektórych sznurków można zmienić profil tego samego żagla.
-
Masz rację, ale nie mam tego na zdjęciu, gdy pierwszy raz postawiłem na niej maszt (używam rodzaju żeńskiego bo to "kopciuszek") i wyregulowalem prowizoryczne wanty zrobione z holu od szybowca, maszt od samego napięcia want miał strzałkę wygięcia około 4-5 mm. To ocena wizualna, nie mierzyłem tego. Może jutro, pojutrze gdy upaprzę foka i zrobię już właściwe wanty z linki stalowej, pokażę jak to wygląda. Maszt z węgla też się troszeczkę wygina. Dziś na spokojnie przemyślałem sposób malowania kadłuba. Jak pomaluję to pokażę. A wracając do masztu, jeżeli nie ten to inny. Zawsze eksperymentowałem, i w modelarstwie i w żeglarstwie. To tylko kwestia ilości prób i ich analizy. Wszystko można wyregulować, czasem tylko to wymaga trochę więcej czasu.
-
Myślałem o podobnym rozwiązaniu, tym bardziej, że głowica grota w moim wypadku ma kilkanaście centymetrów. Brakiem achtersztagu bym się nie przejmował. Ja przynajmniej tak czynię. Odpowiednio mocna konstrukcja kadłuba pozwalająca wprowadzić większe napięcie want, które jednocześnie napinają foka. To spore siły ale ten kadłubek to wytrzyma. Jest trochę cięższy niz kadłuby RG-65/NSS-650 ale i inaczej wzmacniany w tej częsci. W prototypie nie zdecydowałem się na węgiel, bo i tak ten jachcik to duża niewiadoma. W oryginalnych jachtach są baksztagi, tego nie wyobrażam sobie w modelu, czas i siły nie są do przeskoczenia. No i dwie dodatkowe windy. Wolałbym inaczej zaprojektować grota i zrobić to klasycznie, kogut, mniej garbaty żagiel itd. Te rozwiązanie mimo, że nie stosowane w modelarstwie doskonale sprawdza się na większych łódkach. Klasy 420, 470 są tego dobitnym przykładem. Przy silniejszym wiaterku nacisk na salingi (odchylone do tyłu) powoduje wygięcie masztu do przodu ( w klasycznym rozwiązaniu napinacz achtersztagu) i otwarcie góry grota. Przy tym takielunku działa to samoistnie. Podmuch, wygięcie masztu (kontrolowane napięciem want kolumnowych), otwarcie górą grota i wyprostowanie jachtu. Podobną rolę spełniało odpowiednie profilowanie masztów w finach, góra masztu była dosyć delikatna i się mocno odginała, ale tu przy strojeniu jachtu autorytetem mogłby byc naprzykład Mateusz K. Nigdy nie pływałem na finie. Sporo jachcików turystycznych też nie ma achtersztagu i jakoś pływają, czasem nawet całkiem nieźle. W moim C-600 dużo pracuję achtersztagiem, ale podobnie jak tu wanty kolumnowe muszą być słabo napięte, aby pozwolić na wygięcie maszt. Kiedyś na Bełdanach spotkałem Sympathy 600 która miała przebrane wanty kol. i i przy podmuchach maszt się wyginał odwrotnie (top do przodu). Mało nie połamali rury. Myślę, że niema sensu tego wszystkiego rozrysowywać, jeżeli ktoś ma życzenie, mogę to zrobić. Ja na razie nie wspominam o innych słabościach tej konstrukcji, ale może się uda je przemilczeć ;-)
-
Likszpary nie będzie. W przednim liku grota będą małe luwersy, a może tylko ładnie wytopiony otwór i przez te "dzióre" będzie przechodziła opaska z cienkiej lineczki, może drucik ? (0,4 mm) coś przpominające elastyczne segersy. Nie wiem z jakim Ripstopem miałeś do tej pory do czynienia, ale mój bardziej przypomina folię niż tkaninę. Mam inny problem, nad którym się zastanawiam, top masztu. Nie muszę mieć w tej wersji koguta ale do cześ głowicę grota muszę przywiązać. Ideałem by była obrotowa, wtedy miałbym cały czas takie same wybranie głowicy. Jeżeli zrobię stałego koguta to przy większym wyluzowaniu bomu będzie niepotrzebnie napinany lik przedni. Zacznę chyba od prostego, nieruchomego koguta, jeżeli okaże się że to nie będzie działało, będę kombinował dalej. Skarpeta (pierwszy raz spotkalem się z tym okresleniem), znam je jako kieszeń. Gdyby to był wolnonośny maszt byłoby to najlepsze rozwiązanie, najprostrze i bardzo dobre aerodynamicznie, ja niestety mam salingi i to dosyć mocno odchylone do tyłu. Nie wiem czy zwróciłeś uwagę na nietypowe olinowanie pozwalające na automatyczne gięcie masztu przy silniejszych podmuchach. Coś co doskonale się sprawdza na niewielkich łódkach np. 470. A skarpeta nie przejdzie. W tym małym modelu sporo jest nietypowych rozwiązań, nie stosowanych w klasach regatowych np. F5, część jest zresztą zabroniona. Ponieważ to moja łódka i moja klasa (przepisy sa gdzieś na poczatku tematu) mogę się pobawić. Zresztą wzorem dużych minitransatów ten bedzie miał na burcie i pokładzie nr 01.
-
Dziękuję Marku, spróbuję poszukać, na razie na pewno będzie Ripstop, bo go już mam. Jest wiele gatunków tej tkaniny, mój wyprodukowany przez firmę Polyant ma grubość około 42 mikrony. Sztywność i wytrzymałość pewnie jest porównywalna z folią. Największy destrukcyjny wpływ na żagle będzie miał zapewne UV. Na dużej łódce żagle szyte z tkanin tej samej firmy zaczeły się rozsypywać po około 8 latach. Tkanina się łamała. Mój model nie ma charakteru "wyczynowego", zapewne z racji niekompatybilności z żadną ze znanych mi klas nigdy nie stanie do rywalizacji, chciałbym żeby po prostu przyzwoicie pływał. A sam mylar pierwszy raz stosowałem w latach osiemdziesiątych na pokrycie stateczników poziomych. Gdzieś mam jeszcze jakieś resztki, na żagle nie starczy, zresztą jest zdecydowanie za cienki. 25 kwietnia chcę zwodować dużą "Cinderelle", mała "Cindy" planowo powinna spłynąć na wodę dwa trzy tygodnie później, w połowie maja. Taki gryplan, czy wypali? powinien.
-
Tak wyglądaja na gotowo zaczep bomu i obciagacza. Długością tulejek mogę regulować odsunięcie osi obrotu a tym samym zmianę profilu grota i ewentualną nierównoległość osi maszy i osi zaczepów. To pozwoliłoby zmieniać napięcie obciągacza bomu w zależnościod wychylenia bomu. Akurat mam sporo skrawków Ripstopu (32 g/m^2 i 50) i chcę go wykorzystać. To tkanina kalandrowana o praktycznie zerowej rozciagliwości i nie boję się o wydmuchanie. Jak będzie naprawdę czas pokaże. To mój pierwszy model jachtu, popełniłem sporo błędów wynikających z niewiedzy i braku doświadczenia. Ale coraz bliżej wodowania i po pierwszych halsach bedę dużo więcej wiedział co jeszcze jest do poprawienia i zmiany. Sprwadziłem chyba wszystkie szanowane sklepy dla plastyków, architektów itd. Nigdzie nie ma i nawet nie słyszano o kalkach mylarowych. Gdzie to można kupić?