Skocz do zawartości

skipper

Modelarz
  • Postów

    1 094
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez skipper

  1. Na moim kanale YT umieściłem krótki film z wodowania Gringo-1. Zapraszam do oglądania. Niestety panująca pogoda (mglisto) wpłynęła na sam obraz. Jest ponury. Jacht przeszedł drobną korektę ustawień, jeszcze nie wiem kiedy je sprawdzę, czy w tym , czy w przyszłym roku. Wczoraj planowałem już dzisiejsze pływanie, ale miało być ~12oC, jest 6, wiatr ~5 m/s SES, H= 90-93%. Odpuściłem wypad nad wodę, może jeszcze pojawi się odrobina Słoneczka w jakiś weekend. Najblizszy mam zajęty. Czas na małe podsumowanie. Projekt jest w miarę dobry, jacht jest zrównoważony, zachowuje się przewidywalnie i co najważniejsze potrafi dopłynąć tam gdzie ja chcę. Trochę przy silniejszych podmuchach brakuje wyporności na dziobie, Gringo- 2 ma jeszcze niższą wysokość metacentryczną podłużną, tego trochę się obawiam. Oczywiście można trochę zmienić zabalastowanie modelu, ale to by przesunęło środek ciężkości łódki do tyłu, co przy moich przyjętych przy projekcie założeniach byłoby błędem. Jacht jest trochę za ciężki (1020 g). To wina drewnianego kadłuba, moze trochę zbyt ciężkich żagli (mylar 50 g/m2). Pływałem na ciężkim 120 g pakiecie, nominalnie w moich RG ma być trochę lżej. Cały czas mam problemy z górą grota. Niezbyt dokładnie dopasowałem przedni lik grota (założyłem że maszt wygina się po łuku co nie do końca jest prawdą). Być może następny komplet żagli wniesie coś nowego.
  2. Dziś po południu mały Gringo w końcu dotknął wody. Pierwszy problem pojawił się przy pakowaniu modelu do skrzynki, wiedziałem że będzie problem z masztem "A" (najwyższym) i to się potwierdziło. Wiertarka z wiertełkiem 8 mm rozwiązała kłopot. Widać to na pierwszym zdjęciu. Pierwsze wrażenia: - zimno, palce po godzinnym pływaniu mocno zgrabiały, (+ 60C, wilgotność ~85-95%) - jachcik wymaga drobnych korekt, ale to raczej zabiegi kosmetyczne w ustawieniu osprzętu - po godzinnym pływaniu wnętrze suchutkie, żadnych kropelek wody. Przy silniejszych podmuchach i większych przechyłach jacht ostrzy i tu przydałby się trochę większy ster i większy fok, kosztem oczywiście grota. Zmniejszyłoby to nawietrzność przy dużych przechyłach. Nie jest to zaskakujące szczególnie jeżeli się popatrzy na sylwetkę Gringo na wodzie, żagle są wysokie z szeroką rozbudowaną górą, to podnosi środek aerodynamiczny ożaglowania do góry co niejako automatycznie przekłada się na nawietrzność i przegłębianie na dziób. Przy większej prędkości jachtu z kolei widać jak kadłub wyciąga dziób z wody. To zasługa dosyć silnie rozchylonych wrężnic w sekcji dziobowej i dzięki temu szybkiemu przyrostowi wyporności.
  3. Dziękuję za gratulacje, jeżeli wszystko pójdzie dobrze to w okolicach 10-12. IX spłynę na wodę. Najbliższy weekend niestety mam zajęty, bez cienia szansy. Nowy grot jest coraz bardziej zaawansowany. Prawdopodobnie czeka mnie jeszcze wymiana foka, ale to już tylko ze względów estetycznych. Wzmocnienia w pierwszym zestawie były wykonane z niebieskiego ripstopu, w nowym grocie zrobiłem czarne, wypadałoby takie same zrobić w foku. Ot, człowiek nie pomyślał. Nałożyłem do zdjęcia nowego grota na starego. Widać niewielkie korekty, bardziej rozbudowana góra, krótszy dolny lik. Głowica grota, nigdy nie spotkałem się takim terminem ale być może bardziej właściwe byłoby nazwanie jej likiem górnym ma 70 mm.
  4. Budowa Gringo-1 dobiegła końca. Po pewnych problemach z kombinacją nadajnik- odbiornik, które raczej wynikały ze słabej znajomości trochę bardziej nowoczesnych aparatur otaklowałem jacht. I tu spore zaskoczenie. Grot niestety jest do wyrzucenia. Nie doceniłem możliwości masztu. Przy zaprojektowanym i zastosowanym takielunku ułamkowym ~3/4, lekki profil w połączeniu z dużą różnicą w wysokości zaczepienia sztagu i achtersztagu ( to właśnie owe 3/4) umożliwia spore i kontrolowane wygięcie masztu. Nie sądziłem, że tak duże. Na sucho, strzałka wygięcia do około 2 cm jeszcze bez podejrzanych trzasków. Uprościłem samo taklowanie łódki. Na achtersztagu zrobiłem agrafkę i teraz wystarczy wstawić maszt, zapiąć bom foka, zapiąć i dociągnąc wanty, zapiąć agrafkę na napinaczu achterszatgu , zapiąć szoty i gotowe. Grot był projektowany do prostego masztu i to niestety widać. Na dokładkę wadliwa sklejka pomiędzy brytami 3 i 4 (od dołu). Żagielek do kosza. Narysowałem nowego o takiej samej powierzchni, trochę szerszej głowicy na górze i krótszym dolnym liku. Na zdjęciu nowy grot po sklejeniu brytów. Na razie wygląda to dobrze. Łączenia brytów bez zafalowań, ładne profile. To daje nadzieję na dobry żagiel.
  5. No dobra, niech będzie że nadaje. Kolejny meldunek zza frontu: ... zrobiłem platformę do trymowania jachtu. Dokładniej, potrzebowałem czasem czegoś co można dosyć dokładnie wypoziomować. Formatka z HDF-u (jakiś odrzucony front meblowy) z zamontowanymi ślizgaczami z mufą. Slizgacze są wkręcane. Z założenia miało to słuzyć do poziomowania mebli, tu do poziomowania lub przechylania podstawy. Laserowa krzyżowa poziomica pozwoliła na pierwsze próbne ustawienie pochylenia masztu. Na razie (na zdjęciach jest lekko pochylony do przodu. Zmierzenie tego bez przyrządów jest dosyć kłopotliwe i wynik nie jest zbyt pewny. Na kolejnych zdjęciach widać regulację napięcia achtersztagu z wykorzystaniem otworów w podwięzi, regulację napięcia sztagu i mechanizm różnicujący napięcie przedniego liku foka i sztagu ( to ta blaszka nad rogiem fałowym foka - widać że przedni lik jest bardziej napięty niż sztag, pochylenie blaszki). Gdyby ktoś nie zauważył na dziobie pojawił się "bumperek" lub jak określił MIrek "moherek". Tu niestety muszę wrzucić kolejny kamyczek do ogródka twórców przepisów klasy NSS-650. Zamiast wykorzystać rozwiązanie z RG-65, gdzie długość kadłuba jest precyzyjnie określona: kadłub 650 +/- 5 mm i długość ochraniacza 5 +/- 1 mm, długość tego ostatniego w przepisach NSS nie została określona. To może powodować nadużycie w postaci sztucznego wydłużenia kadłuba , właśnie przy użyciu tego elementu. Mój ma długość/ grubość 5,5 mm Jutro stawiam grota na maszcie.
  6. To co dosyć mętnie tłumaczyłem o prowadzeniu szotów, myślę że najlepiej zobrazują obrazki, znaczy się zdjęcia.
  7. Sebastianie, szoty obu żagli są wybierane jednym serwem. Linka z serwa wychodzi z rurki na rufie, przed pierwszą kipą rozdziela się na trzy: - szot grota - ten trafia na krzyżak i do bomu grota - zaczep jest w wspólny z zaczepem obciągacza bomu. - szot foka - przez kipy trafia przed maszt i do zaczepu na bomie foka - napinacz (linka gumowa w oplocie śred. około 0.6 mm) przez kipy trafia na bloczek na dziobie i po prawej burcie do zaczepu na rufie. Mocowanie szota foka i napinacza na szocie grota jest regulowane i pozwala na ustawienie zmiany kata trymu foka. Analogiczne rozwiązanie zastosowałem w MINI (na zdjęciu) . Z kolei na zdjęciach które prezentowałem wcześniej żagle są prowizorycznie przywiązane, szotów nawet nie robiłem. Miałem problemy z ustawieniem aparatury i to jest jedna z przyczyn odpuszczenia wodowania. Szukanie ustawień zajęło sporo czasu. Bom grota jest 60mm nad pokładem. To trochę zmniejsza siłę z jaką bom działa na maszt przy pracującym obciągaczu. Fok jest zdecydowanie niżej, krętlik jest z samym mocowaniu. Maszt ma wysokość nad pokładem (część jest w kieszeni) 1098 mm. Nie można przekroczyć 1100 żeby być w zgodzie z przepisami klasy RG-65. Bulba ma masę chyba coś około 480 g, z węglową płetwą to już 510 g. W tym stanie jak na zdjęciach powyżej model miał masę 996 g, brakowało kilku drobiazgów ocenionych na 24 g. Przy zmianie pakietu na lżejszy, teraz to 117 g (4*AA), docelowo ma być 4* AAA o masie 53 g. Wtedy szacuję masę całego jachtu z tym balastem na około 960 g. Biorąc pod uwagę stosunkowo ciężki drewniany kadłub ( to w końcu kopyto z którego powstała forma) nie jest najgorzej.
  8. Zabrakło trochę czasu. Niestety planowane wodowanie muszę odłożyć o 2 tygodnie. To będzie mój najbliższy wolny weekend. Trochę to przypomina słodzenie cytryny, ale dziś również nie było wiatru. Zrobiłem statyczne testy na wodzie. Jacht ma masę około 1020 g z ciężkim pakietem, środek ciężkości około 95 mm od linii dna przy płetwie. Nie powinno być problemów ze statecznością. Prowizorycznie go otaklowałem , dzięki temu mogę zaprezentować sylwetkę. Na wodzie siedzi z lekkim trymem na rufę, takie przegłębienie zakładałem. Przy płynięciu powinien dobrze się ułożyć na wodzie. Żagle są tylko prowizorycznie przywiązane do drzewc.
  9. Nadal mam taki zamiar, może na opływanie nie wystarczy czasu, ale chciałbym zwodować i trochę popływać. Warunki mają być troszeczkę lepsze - dziś praktycznie brak wiatru, jutro już coś ma się ruszyć, 2-3 m/s z SES wystraczy na pierwsze próby. Rano wyciąłem ostatnie blaszki: zaczep fału foka, ściągacz topenanty bomu foka, zaczep obciągacza bomu grota itd. Część drobiazgów na zdjęciu, obok najcięższych elementów takielunku, czyli ściągaczy M2.5.
  10. Odrobinę wolnego czasu wykorzystałem na wykonanie okuć bomów. Materiał, tradycyjnie dural pozyskany np. z listwy bocznej blatowej, toru górnego itd. czyli Sevrol i Zobal, tzw. odpady stolarskie. Mocowanie bomu foka, kiedyś spotakłem się z nazwą "balestron", to trochę zmodyfikowane okucie z MINI. Tam był krętlik wędkarski, tu zrobiłem własny krętlik. Zaczep obciągacza bomu grota stanowi jednocześnie zaczep jego szotów. Przed wklejeniem w rurki płaskie okucia mają doklejone wypełnienia z balsy. Daje to odpowiednią powierzchnię klejenia. Przed klejeniem warto zeszlifowac zewętrzną warstwę tlenków. Oczyscimu powierzchnię i na dokładkę ją zwiększymy. Przy klejeniu ma to znaczenie. Na zdjęciach okucia na różnych etapach produkcji. Teraz wygrzewają się nad kaloryferem w łazience. Słabo grzeje, ale około 30o C jest. Mam jeszcze nadzieję, że w sobotę zrobię próby statyczne w wannie i w niedzielę zwoduję jachcik.
  11. Niedługo żagle zawisną na węglowych drzewcach. Garść detali. Zestaw na zdjęciach to zestaw słabowiatrowy. Maszt wykorzystujący dopuszczalną przepisami wysokość, długość liku przedniego grota to 1000 mm. Przy tej wysokości masztu niewiele więcej da się wycisnąć. Warto zwrócić uwagę na proporcje obu żagli prezentowane parę postów wcześniej. Fok to około 1/4 całkowitej powierzchni ożaglowania. Bardziej przypomina to zestawy stosowane w RG-65 z obrotowym masztem niż nasze NSS-y 650. Okucia żagli, wykonane bardzo podobnie do wcześniej stosowanych w MINI. Luwersy w rogach to rozwiercone i poskracane nity zrywalne (4mm), "raksy" na foku to wewnętrzne cienkie otuliny w bowdenie, mocowania grota - tu brakuje mi nazwy - pręciki stalowe 0,5 mm. Wzmocnienia i mocowania "raks" to ripstop chyba 30 g/m^2. Przy klejenie raks na foku z racji ich niewielkich rozmiarów krótkie 6 mm kawałeczki rurki ustawiałem przy pomocy stalowego pręcika. Dosyć wyraźnie widać to na zdjęciach.
  12. Sebastianie, dwie uwagi: - oś obrotu foka. Jest moim zdaniem zbyt mocno z tyłu. Środek aerodynamiczny żagla na kursach ostrych jest w około 25-27% cięciwy. Oś obrotu powinna być przed, tak około 20%, wtedy siła od żagla będzie powodowała jego wychylenie we właściwą stronę. - musisz większą uwagę przyłożyć do samej sklejki brytów i ich równego napięcia. Te zmarszczki odchodzące od sklejki brytów nie poprawiają profilu żagli. Jeżeli się wyrobię ze wszystkim to mam zaplanowane wodowanie mojego Gringo w weekend za półtora tygodnia. Ten mam niestety zajęty.
  13. Andrzeju, to nie do końca tak jest. To co prawda bardzo popularna teza, ale można z nią śmiało polemizować. Głęboki żagiel, pozwala uzyskać większą siłę napędzającą. Wystarczy porównać biegunowe profili np. 5% i 12%. Jeżeli jacht pozwala na niesienie żagli głębokich nawet przy silniejszym wiaterku, będzie po prostu szybszy. Przekonałem się do głębokich pływając moim Conradem 600. Pierwszy komplet - stoczniowy to były dosyć płaskie i niezbyt efektywne żagle. Miałem dodatkową genuę (10.5 m2) od Wawra. Żagiel też przeciętny ale w słabych wiaterkach pozwalał na troszkę szybsze żeglowanie. Następne dwa komplety to już trochę inna półka. W 2001 na pokład trafił nowy komplet żagli. Z właścicielem żaglowni ustaliłem, że żagle będą głębokie 10-12%. Ku mojemu zaskoczeniu jacht zaczął pływać zdecydowanie ostrzej i szybciej na każdym z kursów. Może ja się nauczyłem trochę lepiej żeglować ? Minusem był materiał. Walcowany dakron był gładki, ale wymuszał dosyć kłopotliwe składanie żagli, raczej nazwałbym to rolowaniem. Dakron przy tradycyjnym składaniu pękał. Kolejny trzeci komplet również pochodził z tej samej żaglowni. Również jest głęboki. Zmieniłem troszeczkę kształt dodając dosyć mocne wygarbienie w górnej części, na tyle jednak małe, że nie musiałem stosować wędki na sztagu lub baksztagów, chociaż and tymi ostatnimi cały czas się zastanawiam. Profil masztu jest dosyć elastyczny i można go lekko wyginać, zmieniając w ten sposób głębokość grota. Warto przeliczyć dwa takie same żagle, ale różne głębokością dla kursów ostrych i różnych kątów trymu i porównać składowe: pochylającą i ciągnącą . Tu znajdziemy odpowiedź. Na kursach pełniejszych przewaga żagli głębokich wzrasta. Zresztą w modelach bardzo często stosuje się swoisty automat zwiększający jeszcze głębokość profilu grota polegający na cofnięciu osi obrotu bomu w stosunku do osi obrotu liku przedniego. W miarę luzowania bomu skraca się odleglość pomiędzy rogiem halsowym a szotowym co pogłębia żagiel. Podobny mechanizm można zastosować na foku, ale w tak małych łódeczkach jak MINI czy RG-65 byłaby to armata na wróble. Mirku, który film miałeś na myśli pisząc drugi. Co do kamerzysty. Przydałby się, czasem wykorzystuję znajomych, czasem po prostu aparat/kamera jest na statywie. Przydałby się również lepszy sprzęt. Filmy pozwalają na wielokrotne obserwowanie zachowania się modelu, pozwalają również na pewne pomiary, choćby uzyskanej prędkości itd. Na zdjęciach: - obrys najnowszego grota, - głębokość żagla - głębokość żagla na drugim refie (wyraźne wypłaszczenie, wtedy jak najbardziej potrzebne), poprzedni komplet (drugi) - dla kontrastu zdjęcie już mojego C-600 kilka minut po przekazaniu go przez poprzedniego właściciela
  14. Sebastianie mam nadzieję, że Gringo dostarczy Ci sporo radości podczas żeglowania. Ostatnia aktualizacja systemu wypuszczona przez informatyków z CERN spowodowała, że znowu mogę bezproblemowo dodawać różne pliki. Trzeba to wykorzystać. Mój GRINGO będzie trochę cięższy, szacuję wagę na około 1000 G, tyle że z trochę cięższym balastem. Prace nad kadłubem sa praktycznie zakończone, pozostało "dopieścić" takielunek. Na przedostatnim zdjęciu widać rozmieszczeni kip prowadzących szoty i naciąg. Sam system jest bardzo zbliżony do tego z MINI 650.02, tylko że tu zrezygnowałem z bloczków rozprowadzających. Trochę inne kąty. Szot wychodzi na pokład na rufie i tu na dystansie do pierwszej kipy będzie rozdzielał się na szot grota, szot foka i linkę naciagu. Ta ostatnia wędruje na dziób na bloczek zwrotny i do zaczepu na pawęży. Duża długość napinacza pozwala zredukować w nim napięcie. Tylko tyle, żeby wyeliminować możliwość jakiegokolwiek splątania lub zaczepu szota pod pokładem. Przymierzyłem też dwa typy folii do zaklejenia otworów technologicznych. Z czerwoną model wygląda bardziej agresywnie, ale chyba przychylę się do jasnoszarej. Podobną kolorystykę mam na pokładzie większego jachciku.
  15. E 53 + Z1 powinno się rozrabiać w proporcjach 10:1 (wagowo) i ~ 9:1 objętościowo. Przy ilościach używanych w modelarstwie nie ma problemu z grzaniem się mieszaniny, ale dobrym zwyczajem jest rozrabianie jej w płaskich naczyniach. Lepiej odprowadzają ciepło.
  16. Dziękuję za garatulacje, chociaż z tym ładnym profilem to bym nie przesadzał, pisałem zresztą o tym w #742. Teraz grot jest poprawiony i mam tylko nadzieję, że na wodzie będzie tak jak bym sobie życzył. Na swój kanał na YT : https://www.youtube.com/channel/UCwXwSrjECNxHOdYFv9_s0wA wrzuciłem kilka filmów. Chyba wszystkie były już na forum, ale w wersji spakowanej. Ponadto komu teraz chce się szukać po tych ponad 700 postach. Chcę jeszcze przygotować dwa filmy złożone głównie ze zdjęć pokazujące najważniejsze etapy budowy, ale to w przyszłości. Na razie to: Zapraszam do oglądania, komentarze również mile widziane.
  17. Płetwy balstowe nabierają wyglądu. Kolejne operacje po przyklejeniu balastów do płetw: - dwuetapowe oblaminowanie bulby (2^80g/m2 Aeroglas splot 2/2 + E 53), góra i później dół ( tu w docisku pomogłem sobie cienutką folią spozywczą - strech) - odcięcie nadaatków laminowania i wstepny szlif - na bulby nałozona dosyć żadka szpachlówka epoksydowa ( E 53+ Aerosil+ talk kosmetyczny) - szlifowanie, - podkład pod lakier W międzyczasie skleiłem panele tworzące dużego grota ( zestaw A)
  18. W końcu założyłem konto na YT. Na początek krótkie pływanie po Bełdanach. Wiaterek lichy, ale zwrot dało zrobić. Miłego oglądania.
  19. Młody człowieku z Krakowa, zamiast wieszać na flagsztoku ponurą czarną szmatę, nie lepiej było napisać na burcie jestem bandytą i złodziejem. To dokładnie to samo. Ludzie zacznijcie myśleć.
  20. Darku, jeżeli jeszcze nie wkleiłeś tych elementów w szczeliny, rozważ ponowne wykonanie ich z dobrej sklejki wodoodpornej, może nawet sklejonych kilku warstw np. 1 mm do odpowiedniej grubości stępki. Prawie na pewno sklejka będzie wodooporna jezeli spoina pomiędzy warstwami będzie ciemnobrązowa. Na koniec cieniutki laminat epoksydowy, klejenie oczywiście też na epoksyd. Wtedy uzyskasz w miarę jednorodna konstrukcję poszycia modelu. Klejenie z kilku warstw ułatwi uzyskanie prostej, bardziej odpornej na wyboczenia stepki.
  21. Klejenie żagli mam jeszcze przed sobą, ale mam już sklejony balast z płetwą. Zdecydowałem rozpocząć się od najcięższego bulba (474 g). Szczelina w odlewie na płetwę zrobiona przy użyciu wiertarki i wąskiego dłutka. Wiercenie w ołowiu wymaga cierpliwości, bardzo łatwo zaklinować wiertło w materiale. Samo mocowanie to oprócz kleju jeszcze wkręt 2,5*25. Przy okazji wkleiłem również nagwintowane (M3) szpilki do mocowania płetwy w kieszeni. Na pierwszym planie bulb i finkil od dużo mniejszego IOR-a 500, dalej płetwa od GRINGO i dwa lżejsze balasty. Do klejenia użyłem Epidianu 53 zagęszczonego Aerosilem i opiłkami ołowiu (powstałymi podczas szlifowania odlewów). Teraz kilka dni spokoju i ciepła na utwardzenie się żywicy, szlifowanie i malowanie.
  22. Pływające pierwsze Gringo-1 o tajemniczej nazwie OSKAFI trochę zmobilizowało mnie do pracy. Co prawda jedną sprawną ręką zbyt wiele nie zrobiłem. Najważniejsze, że już pozbyłem się gipsu. To spore ulatwienie, choćby przy pisaniu na klawiaturze. Pierwszy maszt ("A") jest już gotowy. Zmieniłem minimalnie obrys grota do tego zestawu, rozszerzając głowicę zagla. Płetwa jest gotowa do połączenia z bulbem, to zapewne nastapi w najbliższym tygodniu. Pozostałe maszty już mają cześciowo wklejone niektóre elementy. Na zdjęciu dla porównania dołożyłem maszt od dużo mniejszego IOR-a 500, to ten najkrótszy z duralowym salingiem i kogutem. Wkleiłem końcówki bomów, pokazuje to jak będzie wyglądał nok i pięta bomu. Teraz pozostaje wklejenie zaczepu obciągacza bomu i w zależności od tego co już jest odpowiedniej końcówki. W moim przypadku dla dźwigni szotów na serwie o długości 81 mm, zaczep szotow na bomie grota wypadł około 94 mm od osi obrotu bomu. To przy założeniu kątów trymu dla wybranych żagli - 5o, dla wyluzowanych - 850 i różnicy w wysokości pomiędzy kipą a oczkiem na bomie 15 mm.
  23. Przez ponad pół roku nic w zasadzie się nie działo przy moim najmniejszym jachciku. Przy okazji prac nad GRINGO powstało kilka ważnych elementów, trochę okuć i maszt. Bulba też już jest gotowa do klejenia z płetwą. Mając gotowy maszt nie mogłem oprzeć się pokusie choćby prowizorycznego postawienia go na pokładzie. To będzie mój jedyny jak na razie jacht pozbawiony ściągaczy śrubowych. Przy tej wielkości i siłach nie miałoby to sensu. Maszt to rurka węglowa 6/5*1000, bomy 5/4*1000. Oczywiście są przycięte. Saling i kogut wykonane z duralu ~1,2 mm. Zaczep bomu i obciagacza praktycznie taki sam jak w GRINGO. Na zdjęciach przymiarka żagli do masztu i sylwetka jachtu z masztem.
  24. Powstał pierwszy maszt do seri GRINGO. Na jednym ze zdjęć postawiłem kadłub RG-65 obok MINI. RG-65 ma wyższy maszt, od pokładu do czubka koguta jest 1098 mm, w MINI wykorzystalem stanadrdową dlugość rurki węglowej czyli 1 m. Cały maszt w tym stanie ma masę 21 g. Na zdjęciach widać ruch dźwigni serwa szotowego. Przeprowadziłem też napęd steru. Zwykły bowden gwiazdkowy M2. Przy okzacji muszę zrobioć jakiś okapnik nad odbiornikiem. Nie powinno się tam nic dziać, ale lepiej zapobiegać niż później wymieniać. Już coraz mniej prac zostało do wykonania: bomy, olinowanie, żagle, połączenie płetwy z bulbem i to w zasadzie by było na tyle.
  25. Na wywrotkę raczej bym nie liczył, nawet te 400 g balastu zapobiegnie. Zresztą to łatwo sprawdzić. Spróbuj ją przechylić tak zeby maszt dotknął czubkiem wody. Powinna mieć jeszcze spory moment prosujący. Duży przechył przy silniejszym wietrze to normalne. Na taką pogodę powinieneś mieć drugi komplet: niższy maszt i mniejsze żagle.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.