



-
Postów
3 420 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
84
Treść opublikowana przez Patryk Sokol
-
Dragon Slayer 2m, canard, kaczka, pusher (budowa, plany, testy)
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Tender79 temat w Motoszybowce
Tak dokładnie tak Wybaczcie czeski błąd, geometria mi się pomyliła. Późnie zeedytuje ten post -
Dragon Slayer 2m, canard, kaczka, pusher (budowa, plany, testy)
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Tender79 temat w Motoszybowce
No ok, to teraz będzie zabawnie Widzisz kaczka to strasznie durny układ aerodynamiczny, bo wiele rzeczy działa nieintuicyjnie. Pierwsza sprawą jest ujemny skos skrzydła (dodatni jest wtedy gdy końcówka skrzydła się cofa). Rzecz polega na tym, że wtedy potrzebne jest dodatnie zwichrzenie geometryczne (czyli końcówka ma większy kąt natarcia niż nasada skrzydła), aby zmniejszyć wypadkowy moment pochylający całego skrzydła, a więc mieć skrzydło samostateczne (albo wymagające mniejszego statecznika). Niestety stoi to w sprzeczności z drugim zastosowaniem zwichrzenia, czyli przesuwaniem punktu początku przeciągnięcia w stronę środka skrzydła. Innymi słowy - robiąc takie zwichrzenie spowodowałeś, że model będzie mial mniejszy zapas stateczności podłużnej. Kolejną kwestią jest sprawa stateczności kierunkowej (czyli tej za którą odpowiada statecznik pionowy). Ku zdziwieniu wielu, latające skrzydła często potrafią zacnie latać bez żadnych wingletów. Wynika to z tego, że gdy masz dodatni skos (a nawet delty taki mają) to powoduje on, że w momencie wystąpienia odchylenia od kierunku lotu, to część skrzydła idąca do przodu zwiększa opór, a część cofająca się go zmniejsza. Wynika to z tego, że część idąca do przodu prezentuje więcej powierzchni niż cofająca się (poobracajcie sobie w powietrzu jakiś trójkąt zrozumiecie o co chodzi). W efekcie skos do tyłu działa nieco jak wznios (nie tyle w kontekście stabilizacji, co powstawania przechylenia przy użyciu jedynie steru kierunku) i nieco jak statecznik pionowy. Czyli, robiąc ujemny skos, zwiększa się wymagania co do statecznika pionowego. Kolejną sprawą w kaczce jest wpływ statecznika poziomego na pracę skrzydła. Opływ statecznika poziomego powoduje odchylenie się strug powietrza ku dołowi. W efekcie powietrze wpada pod innym kątem na skrzydło, zmniejszając kąt natarcia części skrzydła znajdującej się za statecznikiem. Innymi słowy - skrzydło bez skręcenia geometrycznego zachowuje się w kaczce jakby skręcenie miało (takie zwiększającee kąt zaklinowania końcówki). Jest jeszcze kwestia szybszej turbulizacji opływu w tym obszarze, ale na razie możemy to pominąć. Myślę, że ze dwa stopnie skręcenia możesz odliczyć od tego co masz obecnie. EDYTA: Powyższy akapit był poprawiony po uwadze Andrzeja - dziękuje! Jeszcze jedną sprawą jest sposób przeciągania kaczki. Kaczka może przeciągnąć głównym płatem najpierw, albo najpierw statecznikiem poziomym. Jeśli przeciągnie statecznikiem to jedynie opuści nosek, rozpędzi się, zakwacze i poleci dalej. Jeśli przeciągnie najpierw główny płat, to kaczka wpada w płaski korkociąg, z reguły niemożliwy do opanowania. Stąd im większy kąt zaklinowania statecznika, tym konstrukcja jest bezpieczniejsza (choć kosztem maksymalnych osiągalnych kątów natarcia). Są nawet konstrukcje bezpilotowców które mają składalny statecznik poziomy, właśnie po to aby można było przeciągniętą kaczkę wyprowadzić z płaskiego korkociągu. A jak to wpływa na Twoją konstrukcję? Będzie latać . Ale będzie zapas wzlędem tego, co możnaby wyciąganąć z tych profili. Za to fajnie ten przykład pokazuje jak niebezpieczne są rady "Jak zrobisz X to model będzie Y". Jeśli nie zna się podstaw fizycznych zjawiska to można się mocno naciąć na przypadek który jest mniej standardowy -
Kwestia grubości szkła. Z tym, że 48g/m2 to nie pomoże. Raczej jak bys 480 użył A używam barwników do żywic kupionych w Jasskorze. Nie wiem co to jest, bo nawet etykiety nie mają. Czemu nie polakierujesz folii po prostu? Spokojnie można zrobić to spray'em, wiele razy tak robiłem.
-
Wiesz, piszę to też wszystkim dookoła Trochę twardej fizyki na forum zawsze się przyda Ale może miałbym inne pytanie do Ciebie: Nie spotkałeś się z konstrukcjami heli które są bardziej pod długotrwałość lotu robione (i nie maja napędu turbinowego )?
-
Na tę chwilę - nie. Nie wiem który z nich dobrze lata, a okazało się, że muszę wymienić piastę w rowerze
-
To nie wyjdzie dobrze. Często pracuję z cienkim szkłem i barwnikami do żywicy. Robię to, żeby łatwiej bło widać czy tkanina jest równomiernie przesycona (bo często sycę na białej folii, tam to bywa problematyczne). Nawet bardzo mocno zaczerniona żywica powoduje, że tkanina jest tylko lekko "brudna". Ciężko mówić o jakimkolwiek sensownym zabarwieniu.
-
W przypadku współczesnych heli - wszystko nie pasuje do powolnego latania. Łopaty są za lekkie, mają środek parcia zbyt z tyłu, symetryczny profil, kręcą się na wysokich obrotach (co zmniejsza sprawność), a nadmiar mocy powoduje, że silnik ma niższą sprawność niż mógłby mieć gdyby podczas lotu poziomego pracował w zakresie mocy optymalnej. Tak po prawdzie, to takiego Trexa nie byłoby zbyt łatwo zmodyfikować do latania z większym pakietem i dłużej, bo sporo zmian by to wymagało. Przede wszystkim inny typ głowicy, najlepiej taka sporo miększa (żeby móc zbić obroty bez trzepania modelem). Na pewno inny też napęd ogona (tak żeby dobrze śmigały asymetryczne łopaty ogonowe), może nawet napęd wału główny ze sprzęgłem z poślizgiem i pewnie coś jeszcze mi teraz umyka. Ogólnie troszkę łakomym okiem patrzę na historię takich wyczynów, bo marzy mi się heli do FPV, a mając nawet 12min lotu, to ze 4 kwadraty wokół lotniska i lądowanie. Poza tym ja lubię długo latać To jest jedna rzecz, Drugą rzeczą która obecnie przeszkadza elektrykom w biciu benzynek na czas lotu to gęstość elektryczna akumulatora/paliwa. Benzyna ma 46,4MJ/kg, a nawet niskoprądowe akumulatory Li-Ion (która mają sporo większą gęstość energii niż modelarskie Li-Pole. Np. taki: http://www.hurt.com.pl/akumulator-18650-li-ion-samsung-inr18650-30q-3000mah,p14591.html) to zaledwie 0,8MJ/kg Jak to interpretować? To znaczy, że akumulator Li-Ion o masie 58kg zawiera tyle samo energii co benzyna o masie kilograma. To są dwa rzędy wielkości, tutaj nie pomoże nawet kilkukrotna różnica w sprawności napędu elektrycznego. Oczywiście jak się zająć zagadnieniem mocy na kilogram to elektryk wychodzi najlepiej. Możesz to interpretować tak, że elektryki to sprinterzy, silniki żarowe są średniodystansowcami, a benzyniaki to maratończycy
-
Dragon Slayer 2m, canard, kaczka, pusher (budowa, plany, testy)
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Tender79 temat w Motoszybowce
W którą stronę masz zwichrzenie geometryczne? Tak, że nasz większy kąt natarcia na końcówce, czy mniejszy? -
No "wkrótce" jest stosunkowo relatywne tutaj. Co by nie mówić - benzyna ma fantastyczną gęstość energetyczną. Na tyle, że mimo niskiej sprawności silników spalinowych (która wyższa już nie będzie, termodynamika bywa wredna) to wciąż elektryki mają daleko do nawiązania walki pod kątem czasu lotu.
-
Nie no mikrusa to potrzebuję tylko do latania po domu
-
Cały ten wątek jest o tym jak katuję 450tkę
-
Ok, pochyliłem podwozie. Faktycznie jest ten efekt przysysania się do gleby (no, bo jak się oprze na płozach to się przechyla do przodu i spada od razu siła nośna). Aczkolwiek - z racji słabej pogody mam więcej przemyśleń niż nalotu. Doszedłem do wniosku, że heli 450 to taki dziwny rozmiar który zdaje się nie zadowalać niczego. Tzn. latać w pokoju się tym nie da, na hali da się głównie wisieć (tzn - takiej przyszkolnej, małej hali), a na podwórku przydałoby się coś większego. Oczywiście marzy mi się jakaś 600, możne nawet coś większego (i jeśli będę dalej brnął w heli to sobie taka sprawę), ale stwierdziłem, że zobaczę jak wyglądają heli do latania pokojowego. W "moich czasach" to była Lama i PicoZ. Lama służyła do wiszenia na środku pokoju, a PicoZ do uderzania w ścianę niczym chrabąszcz w maju. Tymczasem zacząłem przeglądać Banggood i okazało się, że robią teraz maleńkie heliki, które mają zmienny skok, symetryczne łopaty i systemy FBL (wypas nie?). Stąd pytanie do Was: Które z tych helików warto kupować? https://www.banggood.com/WLtoys-V977-Power-Star-X1-6CH-2_4G-Flybarless-RC-Helicopter-p-914247.html?rmmds=search&cur_warehouse=CN A może: https://www.banggood.com/ESKY-150X-2_4G-4CH-Mini-6-Axis-Gyro-Flybarless-RC-Helicopter-With-CC3D-p-1061195.html?rmmds=detail-left-hotproducts__2 Czy może jednak: https://pl.aliexpress.com/item/6CH-3D-Aerobatic-Flybarless-RC-Helicopter-Funny-Toys-RTF-Brushless-RC-Quadcopter-With-Set-High-Power/32801452316.html?spm=a2g17.search0104.3.171.4b5eb3c9m4ZuJd&ws_ab_test=searchweb0_0,searchweb201602_5_10152_10151_10065_10344_10068_10342_10343_10313_10059_10340_10341_10534_100031_10084_10604_10083_10103_10304_10307_10615_10301_10142,searchweb201603_25,ppcSwitch_5&algo_expid=2c282b4e-6484-486e-be68-caca7dddde62-21&algo_pvid=2c282b4e-6484-486e-be68-caca7dddde62&priceBeautifyAB=2 Albo taki: https://pl.aliexpress.com/item/In-Stock-XK-K120-Shuttle-6CH-Brushless-Motor-3D6G-System-RC-Helicopter-RTF-2-4GHz-Compatible/32560405556.html?spm=a2g17.10010108.1000023.2.6b186e19mMwvb8 I chyba coś jeszcze widziałem, ale znaleźć nie mogę. A może coś innego polecacie? Czy też odradzacie wszelkie modele tego typu? Aczkolwiek - od razu zaznaczę. Musi być albo z nadajnikiem, albo z użyciem własnego odbiornika. Latam na Multiplexie, to dosyć egzotyczny system.
-
Gdzie kupuje się klucze imbusowe dobrej jakości?
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Hyde Park
I to: http://allegro.pl/klucz-imbusowy-hex-ampul-z-kulka-bondhus-1-5mm-i5431784473.html Jest naprawdę ten Bondhus? -
Czołgiem panowie Sprawa wygląda tak - rośnie mi ilość rzeczy zaopatrzonych w śruby imbusowe. Wiecie rowery, helikoptery, monocykle etc. Irytuje mnie fakt, że wszystkie kupowane przeze mnie klucze są zwyczajnie miękkie na tyle, że z łatwością tnę je kombinerkami (i to pomimo zapłacenia 15zł za jednego imbusa 1,5mm) Najlepiej jakby można było kupić imbusy na sztuki, nie w zestawie, bo potrzebuje ze 3 różne rozmiary. Nie boję się też wydać uczciwych pieniędzy na klucze, spokojna głowa przy serwisowaniu roweru jest tego warta Wiecie gdzie coś takiego kupić?
-
A czy jest efekt "przysysania" się heli do ziemi kiedy płozy dotkną podłoża? Byłby to analogiczny efekt jak przy trójkołowym podwoziu (w sensie, że z przednim kołem)
-
Skrystalizowało się jej Epoksydy ogólnie tak lubią, szczególnie jak są przechowywane w chłodnym miejscu.Grzanie w ciepłej wodzie to właśnie optymalna metoda radzenia sobie z tym. Ale - zawsze róbcie próbę po tym. O ile w przypadku żywicy do laminowania to nic złego się nie stanie, tak przy klejach epoksydowych bywa różnie (czasem potrafi się rozleźć wypełniacz od żywicy).
-
Mam wrażenie, że omija mnie jakiś żart z podtekstem, muszę się dziewczyny zapytać o co chodzi Niemniej - mimo paru dni ciszy to dosyć regularnie katuje helika (a tak ze 4 loty dziennie). ZYX spisuje się najlepiej jak się da, czyli zapomniałem o nim FBL to był bardzo sympatyczny ruch, heli prowadzi się naprawdę bardzo, bardzo przyjemnie. Aczkolwiek - wiszenie w porywistym wietrze jest mocno schizowe, bo heli przesuwa się z podmuchami, ale kąt względem ziemi trzyma jak przymurowane. Czyli nie byłoby o czym pisać, ale dziś miałem okazję wylądować autorotacją. Ale po kolei. Po poprzedniej kraksie nie było śladu, poza nieco głośniejszą pracą napędu. Wczoraj postanowiłem się temu w końcu przyjrzeć, przyczyną okazał się wyłamany ząb na odbiorczym kole zębatym. Stwierdziłem, że warto by wymienić to koło, więc posłużyłem się kołem z zapasów po poprzednim właścicielu Rexia. Samo koło było specyficzne - z miększego tworzywa niż oryginalne (tak na macanki, nie robiłem próby metodą Shore'a) i z wbudowanym łożyskiem jednokierunkowym (normalnie jest osobno przykręcana tuleja z łożyskiem). Pierwsze trzy loty wykonałem na tym kole całkowicie poprawnie, żadnych niespodzianek. Przy czwartym stwierdziłem, że spróbuje nieco pobawić się flipami, więc zrobiłem solidną wysokość i zacząłem przerzucać heli na plecy i z powrotem. Zabawa szła fajnie, kiedy dodając gazu usłyszałem jedynie jęk i gwałtowny wzrost obrotów silnika. Siłą rozpędu dokończyłem flipa ze stratą wysokości i spróbowałem zrobić autorotację jak na symulatorze. Wyszło to średniawo, przyziemienie było na tyle twarde, że lewa część podwozia się poddała i heli przyjął pozycję flądry. Powód utraty mocy był bardzo podstawowy - ścięło zęby na nowym kole zębatym. Niestety jedna z łopat uległa złamaniu (a szkoda, lubiłem się z nimi). O dziwo - mimo kontaktu łopaty z glebą to wał jest prosty (tak - turlałem już po szybie, nie mówię na oko). Straty niby niewielkie, ale powrót do dziwacznych, starych łopat Aligna (takie co są węglowe z otworami ulżeniowymi zaklejonymi folia) smuci, bo jakoś tak głośno pracują. A podwozie naprawiłem kawałkiem aluminium i nitką kevlarową, spokojnie można tak latać do czasu aż poczta uwinie się z nowym podwoziem. Tutaj jeszcze mam do Was pytanko - jakie są zalety modnego ostatnio pochylonego podwozia? Mam pomysł jak mogę to zrealizować w swoim heliku, ale zanim to zrobię to muszę wiedzieć po co się to robi
-
Oczywiście, że podpiąłem żyro 3osiowe do flybara. Musiałem wiedzieć co się stanie, spać bym nie mógł Po przemyśleniu dochodzę do wniosku, że dało się to pożenić, ale konieczne byłoby wyzerowanie części całkowej w regulatorze PID (czyli wartości I). Flybar przeszkadza właśnie temu elementowi (bo wprowadza bezwładność). Ale teraz już za późno by to sprawdzić, choć doniesienia z zachodnich for zdają się potwierdzać moją teorię. Zmianą głowicy nic bym nie poczuł*, bo mechanicznie układ jest identyczny jak klasyczny FBL (nie DFC). Jedyna różnica to dodatkowa dźwignia między tarczą, a okuciem. Tyle, że z perspektywy kinematyki nic to nie robi, więc działa to identyczne, jak dłuższa dźwignia na okuciu i bezpośrednie prowadzenie cięgna do tarczy. Zostaje to tak długo jak będzie działać, czyli do kraksy * ok to taka 3/4 prawda. Głowica DFC jest niższa, więc łopaty były by bliżej ŚC. Ale tylko tyle, kinematycznie to działa tak samo.
-
No i problem nerwowości został zażegnany. Powód? Nie ustawiłem expo (efekt robienia nowej pamięci dla heli z ZYX) Dużo nie polatałem, bo tylko jeden pakiet, ale wrażenia są bardzo pozytywne. Znacznie lepiej pracuje ogon, nie ma żadnych tendencji do uciekania. Nawet przy opadaniu pionowo w dół, ogonem do ziemi utrzymuje kierunek idealnie. Ogólne wrażenia są nad wyraz pozytywne, lata się po prostu bardzo przyjemnie
-
Ależ proszę http://www.piotrp.de/MIX/abc.htm A poza tym: -Regler jak najdalej od odbiornika -Zapewniajmy stabilne zasilanie -Regularnie kontrolujmy wszelki styki - korozja to wredna, ruda jędza -I najważniejsze: Jakość lutowania! Jeśli coś będzie nie stykać, gwarantuje problemy. A o zimny lut wcale nie jest tak trudno. A sama Prafa to produkcja szwajcarska, a tak żeby było dziwniej
-
Dotarł do mnie ZYX, więc nie zostało mi nic innego, jak wmontować go w miejsce poprzedniego żyroskopu. Wmontowałem, skonfigurowałem przez USB i poszedłem latać. Wyszło to... źle... Po poderwaniu stwierdziłem, że ogon jest stabilny jak skała, a heli jest bardzo stabilny. Ale kiedy spróbowałem pochylić do powolnego lotu postępowego, to spotkała mnie przykra niespodzianka. To co się działo to był całkowity chaos, powolny, ale jednak chaos.Po krótkiej walce udało mi się helikopter postawić na ziemi w jednym kawałku. W efekcie na kolejne próby założyłem podwozie treningowe, żeby zminimalizować ryzyko kontaktu łopat z glebą. Walczyłem długo z ustawieniami, najlepiej latało się na ustawieniach "Extreme 3D", ale od komfortu było to dalekie. Niestety - ZYX się z flybarem gryzł. Myślę, że gdybym więcej w to chęci włożył, to bym to wyregulował, przez edycję parametrów PID osobno, ale... Ale wymyśliłem coś takiego: Czyli - odflybarowałem swojego helika I nie wydałem na to ani złotówki Jak widzicie - jest to przerobiona flybarowa głowica. Przeróbka, polegała na przeniesieniu ramion zmieniających skok łopat (ramion górnego miksera?) (1) bezpośrednio na głowicę (co nawet nie popsuło geometrii popychaczy, teraz są nawet bliżej prostopadłości do płaszczyzny łopat niż wcześniej) oraz na przeróbce ślizgacza(2), na coś co się nie ślizga Ta część przeróbki była bardziej intruzywna. Najpierw musiałem zeszlifować z ramion zmieniających kąt flybara (ramion dolnego miksera?) (4) mocowanie kulek, tak aby móc założyć na nie popychacze, które dbają o odpowiedni kąt fazowy tarczy (3) (czyli dbają żeby kręciła się razem z łopatami). To było o tyle istotne, ze gdy były z drugiej strony ramion, to zablokowany ślizgacz ograniczałby maksymalny skok łopat na jakieś 6st (bo część gdzie były kulki jest po prostu dłuższa i daje więcej miejsca na odsunięcie ślizgacza). Później musiałem zeszlifować mosiężną tuleję ślizgacza na równo. Sam ślizgacz jest zablokowany w miejscu przez zacisk używany do osadzenia wału na konkretnej długości, który ostał się po wale pogiętym podczas kraksy. Po tej prostej przeróbce mam heli całkowicie flybarless Tym razem heli ustawiony na presecie do F3C zachowuje się poprawnie w zawisie. Jest jakiś taki nerwowy, ale to już będę musiał dograć za dnia, a nie w świetle dwóch latarni, na parkingu pod domem. Na pewno będzie się latać dobrze, bo po paru minutach takiego zawisu zaczynam już temat czuć. Na pewno nie ma tej dziwnej bezwładności którą robił flybar. Zdecydowanie trzeba przywyknąć, ale czuję tu potencjał na dobrą zabawę
-
Ja bardzo dobrze wspominam moje latanie na 35MHz. Jako dzieciak to zrzędziłem na zakłócenia, utraty zasięgu etc. A później nauczyłem się jak robi się instalację elektryczną w modelu i w efekcie przestałem narzekać na cokolwiek. W efekcie latałem na 35MHz jeszcze dwa lata temu i zmieniłem z powodu zmęczenia odbiorników, a słabej dostępności nowych. Po przejściu na 2,4GHz też całkowicie nie narzekam na działanie sprzętu, zero problemu. Posiadam wciąż coś takiego (i raczej nikt z Was takiej nie ma ): Nazywa się toto Prafa MP-36, ma 8 kanałów, wszystkie przełączniki są w pełni programowalne i ma 60 wolnych mikserów, każdy z własną 5 punktową krzywą i możliwością zmiany każdej wartości pokrętłem w locie Czeka aż wstawię jej moduł na 433MHz i będzie do FPV, gdzie braknie mi kanałów w Cockpicie SX
-
Uczciwy układ, odpowiada mi Ale ten weekend jest dosyć zajęty, więc nie ma szans. Ale jak będę miał chwilę, to obiecuję, że się pojawię Spinblade'y do 450tki to prawie 30EUR. W tej cenie to już opłaca się nieco powalczyć Ale pamiętaj, ja planuję klepnąć łopaty do 450tki, nic nie obiecywałem z 800tką Testy to oczywiście podstawa - już mnie kątówka nauczyła (tak na 14 szwów ), że jak coś wiruje to żartów nie ma. A tymczasem, korzystając z przerwy w pracy, oblatałem helika po wszystkich zmianach. W dużym skrócie - nauka na poprzedniej konfiguracji to była strata czasu. Lata się sporo stabilniej, bardziej przewidywalnie i reakcja na drążek jest znacznie bardziej równomierna. Gdybym się uczył zawisu na tak skonfigurowanym heli to wisiałbym na pewno lepiej, bo nie musiałbym walczyć ze sprzętem, a jedynie z powietrzem. Wniosek jak zwykle - tani, słaby sprzęt nie nadaje się do nauki Teraz jeszcze tylko ZYX do mnie dotrze i koniec zmian w heli. Następne zmiany już jedynie w ramach napraw/wymiany zużytych części.
-
A nawet większe łopaty zdarzyło mi się w mojej karierze laminatora laminować. Ze dwa (a może trzy?) lata temu robiłem na PW łopaty do wiatrakowca, tak chyba z 1600mm długości pojedynczej łopaty (albo coś koło tego). W dużym skrócie - działały Ale tym razem myślę o łopatach dla siebie, tj. do 450tki. Tak, żebym nie miał przymusu, że formy muszą na siebie zarobić. Jak zrobię stricte pod handel to nieco inaczej problematyka kosztów wygląda
-
A ok Bo już myślałem, że stara wersja ma jakąś dziwną, pożądaną cechę, czy cuś w tym stylu Tymczasem dotarła do mnie moja paczka z Bangood. Łopaty które dostałem były perfekcyjnie wyważone. Ciekaw jestem czy taki mega fart, czy po prostu producent dobiera łopaty parami do siebie. Troszkę poprawiłem im krawędź natarcia, bo nieco była kanciasta (i spokojnie - wiem co robię. Obrobiłem w życiu już trochę kompozytowych krawędzi natarcia. Aczkolwiek, jak ktoś nie wie co robi, to może lepiej żeby tego nie robił ) Poza tym wrażenia bardzo pozytywne. Ogólnie zastanawia mnie idea, czy nie porobić samemu łopat do heli. Symetrycznych to nie ma co robić, rynek tym ostro zapchany. Ale asymetryczne, bardziej nośne to już wydają się być ciekawym pomysłem. Miałbym np. do zabaw w FPV (bo czas lotu się wydłuży). Po wytorowaniu to heli rozkręca się bardzo satysfakcjonująco, zero drgań, wszystko wiruje idealnie osiowo. Bardzo satysfakcjonujący widok, zdecydowana poprawa względem stanu w jakim heli kupiłem Po zmianie tarczy sterującej już luzów w sterowaniu nie ma. Ostatnie co zostało to gumki głowicy. Nieco się poddają pod naciskiem, zmienię je na toczone, mosiężne tuleje. Wtedy nie będzie już żadnego luzu, nigdzie * Jutro, jeśli pogoda pozwoli, to trzeba Rexia po niebie pogonić, zobaczymy co w praktyce są moje dłubaniny warte *A tak poważnie to żartuje, wiem po co tam są gumki