Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 371
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    82

Treść opublikowana przez Patryk Sokol

  1. Zapominacie o podstawowej zalecie normala. Na samym początku podstawowym odruchem przy kłopotach jest ściągnięcie drążka do siebie. Na typowo ustawionym normalu skończy się to również wyłączeniem silnika, więc nie ma ryzyka skoszenia kół zębatych, ciachnięcia czegoś itp. Podobnie posiadanie ujemnych kątów na początku też zwiększa ryzyko gwałtownego wbicia się w glebę. Niemniej, pomówmy nieco o obrotach. Ze wszelkich analiz, dla profili typowych dla łopat, wychodzi mi, że bardziej wydajne jest trzymanie niskich obrotów i zwiększanie skoku. Powyżej 8st dopiero zaczyna to być mniej efektywne. Idąc tym tropem ustawiłem krzywą gazu tak aby ogon był stabilny w każdym zakresie dla normala (+ ciut więcej dla lepszego odejścia po zwiększeniu skoku) W tym trybie osiągam 12min czasu lotu (ale latam do 11, ląduje na timer przed cut offem). To chyba sensowny czas lotu dla pakietu 3s 2200mAh?
  2. Niech zgadnę. Mają środek ciężkości bardziej w kierunku nasady i bardziej w kierunku spływu? Zaryzykuje też, że mają profil aerodynamiczny z mniejszym deadbandem.
  3. Te Corony 929 są zadziwiająco tanie, jak na coś co współpracuje z FBL (bo wydaje mi się, że FBL dosyć dużo pomiata serwami). Tak po cenach to pewnie wybiorę albo Hiteci, albo własnie Corony. Hiteci wydają się rozsądnym kompromisem. Stąd wniosek taki, że najbliższe heli zakupy to będą: -3x serwa (nie ruszam serwa ogonowego|) -Tarcza sterująca -Łopaty kompozytowe. Tutaj pytanko o łopaty. Takie będą ok, dobrze kombinuje? http://rcforever.pl/product-pol-746-450-Lopaty-weglowe-325-3G-FBL.html Czy muszę jednak znaleźć takie które nie są do systemów FBL?
  4. Oczywiście, pomyliłem idle z normalem Dorzucenie lekkich ujemnych kątów do normala mi się podoba, powinno być łatwiej utrzymać obroty wirnika. Co do tych luzów, to nie są aż tak duże jak Ci się wydaje, po prostu jestem na to cholernie wyczulony (powód? Furczące lotki w DLG ). Myślę, że luz na głowicy zawiera się w około 1st łącznie po moich poprawkach, 1,5st wcześniej. W locie go nie wyczuwam w ogóle, po prostu na ziemi on jest i to mnie drażni. Niemniej - możemy spróbować coś złożyć Jakie serwa polecacie na tarczę? Może nie od razu KST, bo to jest tak drogie, że zbliża się do progu pod tytułem "za dużo, lepiej zrobię kolejne DLG". Interesują mnie po prostu solidne serwa, które są pewne i mają dobrą mechanikę. Nie wymagam mega szybkości, jak będę tego wymagał to będę zmieniał całe heli.
  5. Możesz to zrobić bieda wersje ze starego serwa. Musisz wybebeszyć serwomechanizm, tak aby wyciągnąć z niego układ elektroniczny, bez potencjometru i silnika.Ustawiasz wtedy serwo na środek i mierzysz jaką rezystancję ma potencjometr w tym ustawieniu. Wlutowujesz w układ dwa rezystory w miejsce potencjometru, tak dobrane aby odpowiadały jego rezystancji przy środkowym położeniu. W ten sposób kiedy układ serwa wykryje wychylenie w jedną stronę to będzie podawać 5V na wyjście silnika, a kiedy wykryje wychylenie w drugą stronę to poda -5V. Wydaje się spełniać Twoje potrzeby.
  6. Nie ma opcji żebym zmienił na niższe kV Raczej w drugą stronę. O makiecie bym może pomyślał, ale jeszcze nie widziałem Helikoptera który by mi się podobał na tyle, żeby było warto Nie bardzo mi się chce w symulator bawić . Może faktycznie wtedy gdy -przyjdzie czas na jakieś 3D. Co do tego Rexia, to komplet części jest od ręki dostępny, więc na razie się tym nie martwię. Później się zobaczy, jeśli będę miał ochotę powazniej się bawić w heli, to już raczej nie na 450. Co do luzów to są tylko na serwach i na tarczy. Tarczę chyba zmienię jak zawieje mnie w okolicach modelarskiego, na razie jednak mi nie przeszkadza. Zdecydowanie - wyżej jest sporo stabilniej. Ba, nawet na 0,5m się ten efekt nie kończy. Wydaje mi się, że stabilniej mi się robi zawis na 3,4m wysokości niż na wysokości głowy. Aczkolwiek - te wirujące łopaty faktycznie straszą. Wczoraj poprawiłem jeszcze po wychylenia serw od tarczy, przez ograniczenie zakresu z aparatury. Chodzi to teraz równo, ale strasznie nie lubię tego robić. W samolotach zawsze mechanicznie robię tak, aby serwo pracowało w pełnym zakresie. Dzięki temu są najmniejsze obciążenia na serwie, największa precyzja i najmniejszy wpływ luzów serwa na cały układ. Dlatego mnie to tak boli Ale mam pomysł co zrobić, aby nie było to w ogóle wymagane. Niestety wymaga to lekkiej przeróbki ramy, więc zrobię to dopiero po wymianie serw. No dobra, a co do samego latania. Dziś kolejne 4 loty, 2 przed wypadem do pracy i 2 po Pierwszy lot zacząłem od wiszenia przodem do siebie, później porobiłem trochę ósemek mordką do siebie (takich płaskich, ciągle w zawisie) i stwierdziłem, że już nie ma co tego ćwiczyć. Wziąłem się więc za robienie już takich szybszych ósemek i okazało się, że wchodzą mi one bardzo naturalnie. Kółka również wychodzą naturalnie. Z Zająłem się więc ćwiczeniem latania szybciej, a konkretnie hamowania z dużej prędkości. Doszedłem do tego, że z lotu postępowego z pochyleniem 20-30st do przodu mogę zahamować wręcz w miejscu przed sobą. Z kolei 3 i 4 lot to już była wolna amerykanka, polatałem sobie nieco swobodniej, nawet już z jakąś lightową akrobacją (głównie coś co wygląda jak samolotowy ranwers, również w wersji z 1,5 obrotu na szczycie figury). Próba zrobienia pętli wyszła dosyć słabo, mam obecnie skonfigurowany tylko tryb Idle, więc nie mogłem podtrzymać śmigłowca na szczycie figury. W tych lotach brakowało mi nieco mocy w heliku. Tzn. przy gwałtownym dodaniu gazu trochę silnik zdycha i odejście do góry nie jest tak szybkie jakbym chciał. Nie jestem pewien czy zmiana krzywych rozwiąże "problem". Początkowo krzywa była ustawiona tak, że dla minimalnego ustawienia drążka skok był równy zero, a silnik był wyłączony (czyli wg. instrukcji dla trybu idle). Okazało się, że w ten sposób heli robi się nieco niestabilny gdy próbuje gwałtownie zbić wysokości, więc ustawiłem tak, że krzywa ma postać 40-50-65-80-100. Sporo stabilniej teraz można szybko schodzić z wysokości (ale wciąż zejście jest stosunkowo powolne. Wirnik na zerowych kątach, to jednak spory kawał spadochronu). Z innych obserwacji - Trex jest sporo stabilniejszy w szybkim locie niż LamaV3. Tzn - Lamą miała taki krytyczny kąt przechylenia powyżej którego była skazana na stratę kilku(nastu) metrów wysokości (albo zderzenie się górnych łopat z dolnymi ). Z TRexem tego problemu nie ma. można postawić płaszczyznę wirnika na 90st w stosunku do ziemi, a i tak zachowuję się pełną kontrolę (dlatego te ranwersy były tak przyjemne w wykonaniu). Z tego wychodzi, że jakoś to już prowadzić potrafię Teraz trzeba będzie przejść od "jakoś" do "dobrze". Plan jest taki, że pierwsze pół pakietu planuje latać bardziej dynamiczne figury, a drugie pół ćwiczyć statykę. Teraz w planie trzymanie zawisu z ciągłym obrotem wokół własnej osi (włącznie z powolnym lataniem w zawisie, również z ciągłym obrotem). Postaram się jakiś filmik nakręcić, kiedy znajdę kogoś do trzymania kamery. Może wypatrzycie na filmie jakiś błąd o którym nawet nie mam pojęcia.
  7. No są prostsze, to już udało się stwierdzić. Rzecz polega na tym, że zanim zacznę sobie odważniej poczynać w lotach postępowych (znaczy - zdefiniujmy postępowy. Takie loty powolne, w przód, czy w tył to robię cały czas pod nazwą ćwiczenia zawisu. Dzisiejsze loty postępowe były bardziej dynamiczne), chce się czuć pewnie w każdym kierunku. Chodzi o to, żeby nie bać się wrzucić helikoptera w zawis, niezależnie od pozycji w jakiej będzie wobec mnie.
  8. Ok, po dwóch dniach przerwy wróciłem do latania heli. Przez ostatnie dwa dni pogoda nie pozwalała na latanie czymkolwiek, nie to że mi się nie chciało Po powrocie do latania radzę sobie bez problemu z zawisem oboma bokami do siebie i zawis przodem taż zaczyna być bezstresowy. Zacząłem też delikatnie robić ósemki, w taki sposób, aby helik zawsze był ułożony wzdłuż kierunku lotu. Tak jak się spodziewałem - ósemki są prostsze do nauki od zawisu, heli zaczyna być mocno samolotowy wtedy. Pojawił się tutaj, kiedyś już zaobserwowany efekt, że po przerwie rzeczy się składają lepiej. O ile przy treningu fizycznym nigdy mnie to nie dziwiło (no, bo przecież trzeba odpocząć), to przy trenowaniu tego typu rzeczy zawsze mnie to zastanawiało. Przecież nie to, ze ma się zmęczone mięśnie po lataniu No i pokazuje się dupowatośc geometrii cięgien w tym heli. Mimo moich poprawek cięgna wciąż nie pracują w linii prostopadłej do tarczy. Żeby tak było serwa musiałyby być nieco niższe. Efekt jest taki, że zwiększając skok, tarcza nie tylko idzie w górę, ale również nieco się pochyla. Będę musiał (niestety) opanować to od strony elektronicznej.
  9. Najgorsze jeszcze przed Tobą, czyli uświadomienie sobie, że zrobiłeś skrzydło i jesteś w połowie robienia skrzydeł No i przygotuj się na dobrą zabawę z dbaniem o sensowne zaklinowanie skrzydeł względem siebie, to potrafi być wyjątkowo denerwujące. A tak poważnie, to zanim zdecydowałem się na swojego dwupłata: http://pfmrc.eu/index.php/topic/70963-avro-avian-ju%C5%BC-nie-taki-maly-dwuplacik/ to rozważałem właśnie wykonanie modelu z tych planów co Twoje. Niestety, nie przemogłem się do robienia tych łamanych dźwigarów i zostałem przy czymś prostszym. Szacun, że się tego podjąłeś
  10. Czołgiem Panowie Ten wątek ma być nieco eksperymentalny. Otóż doszedłem do wniosku, że spróbuje raportować jak idzie mi nauka latania helikiem Posty planuje wrzucać kiedy najdzie mnie kolejna myśl związana z lataniem heli, albo kiedy dojdzie do zmian w modelu (czy to upgrade'owych, czy to związanych z przytulaniem matki ziemi ) Ale zacznijmy od początku. Wbrew temu z czym jestem powszechnie kojarzony, to dosyć systematycznie ujeżdżam wszelkiego typu akrobatki, z naciskiem na shockfly'ery (a piszę o tym, bo już spotkałem się kilka razy w życiu ze szczerym zdziwieniem, ze strony współlatacza na lotnisku, że potrafię zrobić zawis i beczki po okręgu ) . Heli zawsze mi się podobały, ale jakoś nigdy nie było okazji, aby stać się posiadaczem jakiegoś. Niemniej, kiedy ostatnio udało mi się wypatrzyć na Allegro Trexa 450 w (na oko) dobrym stanie, to tym razem sobie nie odmówiłem. I w ten sposób, po 14 latach praktyki w lataniu samolotami i szybowcami RC będę się uczył czegoś nowego (no dobra, kiedyś miałem Lamę V3, ale to było zupełnie inne latanie). Najpierw zacznijmy od sprawcy zamieszania: Jak widzicie - klasyczny TRex 450. Uposażony jest w: -Stockowy regler Aligna i silnik -3x TowerPro MG-90s do sterowania tarczą -Żyroskop HK401B -Serwo Spektrum H300 na ogonie -Pakiety Turningy 3s 2200mAh A teraz pomówmy o szczegółach Jak widzicie całość głowicy jest w alu, co mnie niezmiernie cieszy. Niestety wszystko jest mocno luzowate. Sama tarcza sterująca posiada wyczuwalny luz na łożysku. Szczerze nie wiem czy tak ma być, czy jest po prostu zużyta. Może ktoś podpowie jakie są akceptowalne luzy na tarczy Poza tym serwa MG-90s to nie jest cud techniki. Po pierwsze luzy, po drugie dryft temperaturowy. Dryft temperaturowy szczególnie poczułem gdy wytrymowałem tarczę idealnie w zamkniętym pomieszczeniu (wisiałem na korytarzu w firmie ), a później na powietrzu okazało się, że heli zdecydowanie ciągnie do tyłu i w lewo (czyli dwa serwa przemieściły się razem, jedno przeciwnie). Poza tym - poprzedni właściciel helika bardzo dziwnie wyregulował napęd tarczy. Tj. snapy zaczepione były na ostatnich otworkach, a w aparaturze ruch serwomechanizmów trzeba było zredukować do zaledwie 60%. Nie widziałem za bardzo w tym sensu, więc przestawiłem wszystko na bliższe otworki. Sama przeróbka wymagała wyrzucania tylnego serwa od tarczy całkowicie na zewnątrz ramy (może widać na fotkach). Na pewno się to opłaciło, siła serw jest teraz lepiej wykorzystywana, a luzy na nich są znacząco lepiej wyczuwalne. Inna kwestią jest żyroskop i napęd ogona. Sam żyroskop, jeśli wierzyć internetowi, jest naprawdę parszywy. Nie mam za bardzo odniesienia, ale doprowadzenie go do sprawnego działania wymagało nieco gimnastyki. Teraz ogon nawet z grubsza siedzi w miejscu, ale zdarza mu się lekko dryfować, to w jedną, to w drugą. No i niekoniecznie mi się mechanika podoba. To stalowe cięgno jest naprawdę mało sztywne, w końcu planuje podmienić je na węgiel. Roboty nie dużo, a będzie znacząco sztywniej. No i ciekawostka - obecnie Rexiu posiada drewniane łopaty. Jak rozwalę to wymienię No, ale jak mi się tym lata? Cóż pierwszy lot był mniej więcej ok - podniosłem, porzucało mnie we wszystkie strony, gdy próbowałem utrzymać zawis w miejscu i wylądowałem po 8minutach. Po 3 lotach helik stał się jakby stabilniejszy , przestałem mieć jakikolwiek problem z utrzymaniem zawisu. Oczywiście zaczęło mnie kusić na robienie lotów postępowych, ale na razie zostałem przy zawisach. Mam znajomego w Nysie, który latał spalinową 600tką. Najpierw nauczył się wisieć ogonem do siebie, później robić loty postępowe ogonem do siebie, później robić pętle ogonem do siebie. Ale jak raz heli obrócił się niespodziewanie, to przywitał się z ziemią. Do czego zmierzam? Do tego, że nie planuję przeskakiwać etapów Okazuje się, że podczas zawisu bokiem włazi mi bardzo niebezpieczny zwyczaj, wprost z latania 3D samolotami. Tj. kiedy umieszczony bokiem śmigłowiec zaczyna przechylać się w bok, to pierwszym odruchem jest wyprostowanie go za pomocą drążka odpowiadającego za ogon. Skąd ten nawyk? Ze stawiania samolotu do pionu sterem kierunku. Na tę chwilę jestem po 20 lotach i zawis bokiem zaczyna być bardziej komfortowy. Parę razy zdarzyło mi się, że helikopter uciekł mi z zawisu bokiem w którąś stronę. Okazuje się, że kiedy helikopter nabiera prędkości to sterowanie robi się dla mnie znacznie prostsze (co też nie jest dziwne, bliżej samolotu wtedy się robi). A jak z trudnością tego? Eee... Trudniejsze rzeczy się w życiu prowadziło A poważniej nieco - Widzę, że przede wszystkim cierpliwość się liczy. Nie mam problemu wyobrazić scenariusza, kiedy brak umiejętności pewnego zawisu skończy się bardzo brzydko. Kolejny update kiedy dojdą kolejne postępy Zobaczymy ile mi to zajmie
  11. Słyszałem o tej klasie, wydaje się bardzo sympatyczna. Pytanie jak wygląda nauka żeglowanie takim maleństwem, bo jeśli podobnie jak nauka łapania termiki szybowcem mniejszym niż metr, to raczej nie na początek A, że żaglówka wymaga ciągłej uwagi, to akurat zaleta Z tego samego powodu lubię szybowce
  12. Teraz mam 12x6, wydaje się być ok. Ale jeśli ten silnik faktycznie pokręci 13" śmigłem, to rewelacja, sporo możnaby zbić pobór prądu w locie poziomym. Mam tylko wątpliwości czy warto skok podnosić, to naprawdę wolny model Trzeba będzie poeksperymentować. O zaczepie też już myślałem, powinien ładnie sobie radzić z holowaniem lekkich rzeczy. A dziękuje No, czasem mi się zdarza zrobić coś typowego Ten model służył mi jako okazja do bardziej klasycznego modelarstwa, teraz jak już zacząłem to dokończę Prząśniczkę z planów z Modelarza (parę lat temu zacząłem budowę i brakło mi pieniędzy na oklejanie , ech studenckie życie), a później myślę o jakimś szybkim akrobacie.
  13. Ta całkowicie gotowa do pływania mi się podoba. Troszkę nie bardzo chcę kupować sam kadłub i robić, mam dosyć projektów do robienia, a to ma być taka mała odskocznia. Choć szczerze to w cenie tej gotowej do pływania można na Allegro Maczka dorwać Samemu się moczyć, czy zrobić RC? A może przerobić Maczka na RC? Zobaczymy na wiosnę
  14. No i poleciał Pierwsza próba wyszła beznadziejnie Co tu się stało? Model zaskoczył mnie bezsensownie niską prędkością minimalną. Aby uniknąć kapotażu chciałem pierwszą część rozpędzania przeprowadzić na zaciągniętym lekko sterze wysokości, a jak się nieco rozpędzi to dopiero dać się dalej turlać luzem i ładnie się oderwać. Niestety, okazało się, że do oderwania się od ziemi potrzebuje dosłownie kilku metrów na sekundę prędkości i znalazłem się nagle w powietrzu, z zaciągniętym sterem wysokości i bez prędkości Na szczęście skończyło się na wycieraniu błota z folii, żadnych strat nie odnotowałem Druga próba już była dosyć udana: Jedyna przygoda to niekoniecznie udane lądowanie. Powód podobny jak przy nieudanym starcie, nie doceniłem jak mało prędkości do lotu model potrzebuje i zamiast jedynie podnieść nosek, to pięknie nabrał wysokości. No nic, jeszcze się wlatam i będę lądował na klasyczne 3 punkty Sam model wyszedł do lotu na równe 2,4kg. Okazuje się, że masy tej w locie praktycznie nie czuć, co i dziwne nie jest, bo powierzchni nośnej tyle, że dwa jednopłaty idzie obdzielić (bo wiecie, to taki żart, bo to dwupłat ) . Reakcja na lotki jest poprawna, choć nieco mułowata, cieszę się, że zdecydowałem się na cztery, bo na dwóch to by chyba tylko służyły do łapania poziomu po zakręcie samym sterem kierunku. Mocy jest dokładnie ile trzeba, może nawet nieco za dużo, bo wznoszenie jest naprawdę szybkie (znaczy wiadomo, nie w pionie, ale to tu niepotrzebne). Ciągle zastanawiam się nad dorzuceniem drugiego pakietu. Obecnie jest 3s 5200mAh i prawdopodobnie dorzucę drugi taki sam równolegle, więc będzie 3s 10400mAh. Różnicy masy to nawet się nie odczuje Teraz została jeszcze kosmetyka - oznaczenia na skrzydła i kadłubie, przeszklenie kabiny i maska silnika.
  15. Czołgiem Panowie Więc sprawa wygląda tak, że będąc w lecie u rodziców lubię się wybrać wieczorami nad Jezioro Nyskie i wisieć DLGna tamtejszym wale godzinę, dwie na żaglu przy słabym, wieczornym wietrze (który jest wręcz gwarantowany nad brzegiem). Czasem miewam wtedy myśl, że na żaglu możnaby też pływać, a nie wisieć Stąd pytanie do Was: Jaką żaglówkę byście polecili do takiego zastoswania? Wiatr z reguły słaby, woda naprawdę gładka. Nie mam żadnych wymagań co do modelu, bo i doświadczenia z żaglówkami zero. Zależy mi raczej żeby model był tani, lepiej niewielki, ale coś mi mówi, że może być jak z szybowcami, że większe sprawdzają się lepiej.
  16. Powierzchnia może i niewielka, ale weź pod uwagę jaką długą dźwignie ma siła działająca przez niego. Generalnie ta metoda co stosujesz jest mocno niedoskonała, do liczenia takich rzeczy najprościej użyć cech objętościowych, czyli np. użyć tego arkusza: http://tailwindgliders.com/files/Sailplane%20Calc%20Cruciform%20Tail%20May%202016.zip Poza tym nie można rozpatrywać zagadnienia stateczności poprzecznej pod kątem samego wzniosu, ważna jest jeszcze powierzchnia statecznika pionowego. Czasem dla małych stateczników wznios jest ok, a przy większych model zaczyna być niestateczny spiralnie (np. casus DLG, które mimo 6-7st wzniosu nie bardzo chcą się prowadzić samym sterem kierunku) Pamiętaj też, że drugą rolą wzniosu jest wspomaganie pracy kierunku (co też liczy powyższy arkusz) Ogólnie latałem wieloma szybowcowatymi piankami i o ile osiągów to one nie mają, to trzeba przyznać, że chińscy producenci znacznie lepiej czują zagadnienia charakterystyki pilotażowej, czy stateczności niż nawet renomowani zachodni, czy nasi producenci. Tamte modele zasadniczo po regulacji się prowadzą, z kolei w modelach "średniej klasy" konieczność przerabiania powierzchni stateczników to standard. Moim ulubieńcem była tu Proxima od Reicharda, która miała obrzydliwą tendencję do korkociągu (powód? Idiotycznie krótki kadłub i spore wydłużenie skrzydeł), a w ciasne krążenie wręcz nie dało się jej wprowadzić.
  17. Bah, na Marsie też się da https://www.huffingtonpost.com/2013/04/24/mars-rover-penis-draws-nasa_n_3148422.html
  18. Zapomnijcie o sile Coriolisa tutaj, to absolutnie nie ten rząd siły, żeby to mogło działać (a nawet jeśli to nie działa tak jak tu sugerujecie, bo działa w drugą stronę kiedy lecicie w jedną stronę, a przeciwnie kiedy lecicie w odwrotną stronę)... Magii tutaj też żadnej nie ma, po prostu w jedną stronę czujemy się pewniej. Tyczy się to wszystkiego, z jazdą na monocyklu włącznie, a na pewne czucie się podczas robienia rzeczy w drugą stronę zostaje tylko męczaća praktyka. Szukanie winy w śmigle też nie do końca ma sens. Są oczywiście figury gdy moment odśmigłowy przeszkadza i skręca model (czy np. żyletka lepiej idzie na lewym boku niż na odwrót), ale gdy po prostu latamy w kółko to jest to kwestia umiejętności w pilotażu. Najlepszym przykładem jest krążenie szybowcem w termice, większość pilotów dobrze krąży tylko w jedną stronę (ja np. w lewo). I nie zaczynajcie tutaj z wirowaniem noszenia w jednym kierunku w wyniku działania siły Coriolisa. Noszenia wirują w obie strony, a czasem i wcale.
  19. Piotrze, ale Ty zdajesz sobie sprawę, że cała ta analiza była konieczna do rozpatrzenia tego czy ta krawędź natarcia nie spowoduje, że model może nie latać, czy że będzie miał wredną charakterystykę przeciągnięcia? Oczywiście jej ramy wykraczają poza ten problem, ale od nadmiaru wiedzy nikt jeszcze nie umarł. A tak poza tym, to na prośbę Andrzeja dopisałem do swojej analizy co tak naprawdę te wykresy znaczą
  20. Ech, no dobra, mogłem lutować serwa do Avro, ale zająłem się jednak męczeniem aerodynamiki Wicherka, doceńcie to Sam profil, wg prac Suzuki, to faktycznie jedynie dwa łuki i faktycznie płaska krawędź natarcia. Oczywiście kto pracuje z XFoilem ten wie, że za wykonanie obliczeń na kanciastych profilach powinni dawać medal, bo to skutkuje niestabilnym zachowaniem się równań opisujących zachowanie warstwy przyściennej. No, ale nie takie rzeczy się przeliczało No więc zacząłem od wykonania współrzędnych do profilu R310 w formacie dat, jak ktoś chce to są w załączniku. Kolejnym krokiem było zestawienie R310, Clarka Y i S7055 dla trzech różnych liczb Reynoldsa (gdzie 50 000 to chyba Wicherek 10 by był, a 100 000 i 150 000 to już wartości bardziej odpowiadające modelom RC). Analiza była wykonana dla nCrit=9, co odpowiada typowym warunkom zastanym i oklejeniu folią (no z grubsza, jeszcze keson by być musiał, żeby to się zgadzało. Bez kesonu to bliżej nCrit=5) Wykres tego typu pokazuje nam jaki współczynnik siły nośnej (Cl) odpowiada jakiemu współczynnikowi oporu. Te współczynniki są o tyle istotne, że służą nam do wyznaczenia jaki opór będzie stawiać skrzydło wyposażony w dany profil, dla konkretnego stanu lotu. Rozpatrywanie tego zawsze rozpoczynamy od ustalenia współczynnika siły nośnej. Zgodnie ze wzorkiem: Pz=0,5*Cz*S*ro*V^2 gdzie: Cz- współczynnik siły nośnej S - powierzchnia skrzydła ro - gęstość powietrza v - prędkość przepływu (lotu) Pz musi równać się ciężarowi, a wszystko inne poza prędkością i współczynnikiem siły nośnej jest stałe. Z tego więc wynika, że im mamy wyższy współczynnik siły nośnej tym model leci wolniej, a im jest on niższy tym model leci szybciej (a współczynnikiem steruje się za pomocą kąta natarcia). Niestety skrzydło oprócz siły nośnej produkuje też opór. Dla skrzydła liczą się zasadniczo dwa opory - opór profilowy (wynikający z lepkości powietrza) i opór indukowany. Opór indukowany jest zależny od wydłużenia skrzydła i współczynnika siły nośnej, więc możemy go nie rozpatrywać przy doborze profilu. Opór profilowy zaś zależy nam od wzorku: Pd=0,5*Cd*S*ro*V^2 gdzie: Cd- współczynnik oporu profilowego S - powierzchnia skrzydła ro - gęstość powietrza v - prędkość przepływu (lotu) I teraz im wykres przesunięty jest bardziej w lewo tym dla danego współczynnika siły nośnej mamy niższy opór. Podsumowując - jak interesuje nas latanie szybko to musimy patrzeć aby opór był niski dla małych Cz, a jak powoli to aby bł niski dla dużych Cz. No i wyniki mnie zupełnie nie dziwią. 100 000 i 150 000 są dominowane przez klasyczne profile, a 50 000 jest popisem R310. Zastanówmy się teraz dlaczego tak się dzieje. W tym celu rzućmy okiem na rozkłady ciśnienia dla wszystkich trzech profili przy 50k Re: I jak widzicie - te profile zachowują się wręcz bliźniaczo (bo i są mocno podobne, cudów tu nie ma). To co widać od razu to to, że punkt przejścia warstwy laminarnej wypada już daleko za punktem separacji laminarnej. Nie jest to dziwne - te profile są jednak grube (bo 10% dla 50k Re to naprawdę BARDZO dużo). W efekcie siła odśrodkowa działająca na strugę jest tak duża, że zwyczajnie odrywa się od skrzydła i mamy widoczny gwałtowny spadek podciśnienia na górnej powierzchni (okolice 20% cięciwy) To powoduje, ze dla tak niskiego zakresu liczby Re, te profile mają tak wysoki opór. Tymczasem nasz dziwaczny R310 zachowuje się tak: Wygląda to bardzo dziko, ale tak naprawdę idea jest bardzo prosta - kant na krawędzi natarcia momentalnie zaburza opływ powodując jego przejście w warstwę turbulentną, która znacznie lepiej dokleja się do powierzchni płata i w efekcie produkuje więcej siły nośnej. Jeśli moja teoria jest prawdziwa, to w warunkach które powodują szybsze turbulizowanie się opływu różnica między profilami powinna się wyrównać. I żeby to potwierdzić, zrobiłem kolejną analizę, tym razem dla nCrit=5 (czyli np dla płata oklejonego japonką). Zwróćcie uwagę, że charakterystyka R310 się praktycznie nie zmienia. To dlatego, że przepływ i tak przechodził w warstwę turbulentną momentalnie, więc zaburzenie go niewiele już zmienia. Tymczasem Clark i Ska zachowują się już zupełnie inaczej. nagle R310 traci przewagę. Schodząc jeszcze niżej z liczbą Reynoldsa te profile będą wymagały jeszcze silniejszej turbulizacji, aby zachowywać dobrej osiągi, R310 nie. Stąd te fantastyczne wyniki, opisywane przez pana Wiesława, przy zastosowaniu tego profilu w wyczynowej silnikówce. Teraz ugryźmy temat krawędzi natarcia: W dużym skrócie - tak jak mówił Andrzej, temu profilowi nic już nie zaszkodzi, każdy wariant wypada podobnie. Pytanie jest inne. Bo osiągi osiągami, ale w trenerku najważniejsze jest bezpieczeństwo lotu, tj charakterystyka przeciągnięcia. Jak pokazuje nam ten wykres (przedstawiający zależność współczynnika siły nośnej od kąta natarcia): W każdej konfiguracji zachowuje się to podobnie, tj. jest bezpiecznie (i wysokooporowo). No, ale dobra, czy to znaczy, że ten profil ma ciągle gdzieś swoje miejsce? A w życiu - zakopać dziada. Do pracy w tym zakresie liczb Reynoldsa (czyli około 50k) stosuje się profile typu NLF (Natural Laminar Flow). Są to profile przystosowane do radzenia sobie z niskoenergetyczną, laminarną warstwą przyścienną, nie poprzez chamskie turbulizowanie jej, a zapobieganiu oderwaniu jej na górnej powierzchni płata. Profile te produkują siłę nośną głównie za pomocą mocno wklęsłego spodu (na co można sobie pozwolić, bo na dole nie dochodzi do separacji laminarnej. Wynika to z tego, że opływ jest tam dociskany przez siłę odśrodkową, a nie odrywany). Jak to wygląda w porównaniu z tą Rką? No - Rka wypada żałośnie. Niestety w dawnych latach nie szło tego zrobić, to wymaga jednak już współczesnych metod projektowania. Popatrzmy jeszcze na rozkład ciśnienia (i wybaczcie cenzurę profilu, ja to bym Wam pokazał, ale umowa z odbiorcą projektu mi na to nie pozwala): Jak widzicie wszystko przebiega łagodniej na górnej powierzchni, a nadciśnienie na dolnej powierzchni znacząco wyższe. Niemniej - zwolenników teorii o wspaniałości profilu R310 zapraszam do polemiki, podyskutujcie ze mną R310.zip
  21. Jak macie koordynaty profilu Wicherkowego to nie ma problemu
  22. Ok, brniemy w off top, ale rzadko mam okazję do takiego ładnego połączenia teorii z praktyką, więc YOLO Niestety, ja Cię rozczaruję, zero polemiki z mojej strony Tutaj mamy wykres porównujący MH45 i S5010 ze sobą dla 100k Re (uznajmy,ze Twoje skrzydełka jakoś tak się wpasowują). To co widać od razu, to że MH45 jest lepszy dla praktycznie całego zakresu Cz, jedynie w samej górze S5010 prezentuje się lepiej. To co jednak istotne jest dla latających skrzydeł - nie są one w stanie osiągać tak dużych współczynników siły nośnej, gdyż wychylenie steru wysokości do góry wiąże się tak naprawdę ze zrobieniem klapy w kierunku przeciwnym niż by się chciało (czyli do góry, co pogarsza pracę profilu dla wysokich Cz). Stąd na wykresie znajdują się też dane z obu profili z klapa wychyloną o 5st do góry (czyli de facto na solidnie zaciągniętym drągu). Widać, że w takich warunkach MH45 jeszcze tylko zwiększa przewagę nad S5010. Czy to nie jest piękne jak to się zgadza z obserwacjami?
  23. Rozwiązanie jest proste i mocno związane z tym jakie mamy nędzne narzędzia pomiarowe. Stąd odpowiem Ci anegdotką. Kiedy dawno, dawno temu (14 lat temu! WTF, kiedy stałem się stary :| ) uczyłem się latać na Delcie MJ to wydawało mi się, ze ten model wspaniale szybuje. Później latałem TeoZagi, które szybowało wielokrotnie lepiej. Po kilku miesiącach zachwytów nad Zagim, przesiadłem się na inne rzeczy, ale Zagi na zawsze zostało w mojej pamięci jako ten model który cudownie szybuje. Później były różne konstrukcje, ale ideałem szybowca zawsze w mojej głowie było Zagi. W końcu podjąłem decyzję, że świetnie by było znów mieć ten wspaniały szybowiec, zrobiłem kolejnego i... I okazało się, że nawet Młodzik z ModelMaking (który ma osiągi promu kosmicznego) jest wielokrotnie sprawniejszy przy łapaniu termiki, czy lotach na zboczu. Rzecz polega na tym, że latając modelami nie mamy innego odniesienia niż nasze "wydaje mi się". Kiedy lata się głównie Wicherkiem to wydaje się, że jest wspaniale. A kiedy polatamy czymś innym to latanie Wicherkiem nagle zaczyna przypominać prowadzenie taczki. Inna sprawa, że niektórzy dlatego Wicherka właśnie lubią, że jest jakiś i prowadzi się jak taczka I nie ma w tym nic złego, sam mam Twinstara który jest zrobiony, żeby latał jak ociężały transportowiec, a nie współczesny elektryk na Li-Polach i nadmiarem mocy do latania w pionie. Innym pytaniem jest czy to powoduje, że Wicherek jest dobry jako pierwszy model współcześnie, czy jako szczególnie udany trenerek? Nie ma mowy, niestety to jest model trudny w budowie (bo prosta w budowie jest Delta MJ, czy Zagi), trudny w naprawach i ciężki (co też przyczynia się do większej podatności na udary). I jak ktoś ciekaw mądrzejsi się ode mnie w tym temacie wypowiadali: http://www.modelarstwo.org.pl/forum/viewtopic.php?t=2623 Podsumowując - budujcie i cieszcie się Wicherkami, tylko nie przedstawiajcie go jako prawdy objawionej, to tylko model. Choć fakt, że z długą i ciekawą historią ps: Właśnie czytam sobie tą dyskusję z linku na PWM i okazał się, ze nawet sam się tam udzieliłem . Ech, młody, naiwny i ślepo wierzący w wychodzące ówcześnie materiały o Wicherku w Modelarzu (gdzie promowano Wicherka 25P jako rozwiązanie na brak funduszy w świecie pierwszej połowy lat dwutysięcznych )
  24. Andrzej wrzucił swój post dokładnie w momencie kiedy ja byłem w połowie pisania swojego Zgadzam się w 100%, zarówno pod kątem wniosków i formy. Zdecydowanie nie jest to do odebrania jako irytacja, to jest po prostu fachowa odpowiedź z argumentami, tak jak być powinno
  25. Wow, mamy różne podejście do napędu AXI 4120 wozi się w moim Hike'u ,a nawet tam ma kaganiec ząłożony To zabrzmi nieco dziwnie, ale ja planuje, żeby to ledwo zipało Tzn. Preferuję napędy z nadmiarem mocy odpowiadającym charakterowi modelu. Np. mój Twinstar lata w poziomie na 1/2 gazu, a na pełnym gazie maks 3m/s wznoszenia. Do tego ma hiper ciężki pakiet. Wszystko po to, żeby latało się jak transportowcem.(i bardzo długo 45min lotu to nie problem). Ten dwupłacik jest z czasów kiedy silniki były tak słabe, że samoloty dostawały drugie skrzydło Oczywiście akro jakieś robić będzie się dało, ale raczej z rozpędzenia w opadaniu, to też ma swój urok. Aczkolwiek jakiś akrobat mi po głowie chodzi też, ale najpierw niech ten poleci.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.