



-
Postów
3 419 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
84
Treść opublikowana przez Patryk Sokol
-
Tryb Head Hold jest ewidentnie robiony w nim jedynie przez klasyczne całkowanie wskazania akcelerometru. Jeszcze udało mi się ustawić, że w trybie rate nie ma zjawiska zbyt niskiej czułości. Na płytce żyroskopu nie widzę nigdzie wzmacniacza operacyjnego, więc najpewniej całkowaniem zajmuje się bezpośrednio procesor. Podejrzewam, że źródło jego nieczułości leży w zbyt słabym procesorze (bo to wymusza rzadkie "zgrubne" całkowanie). Innymi słowy - tryb Head Hold jest w rzeczywistości, po prostu jest mało dokładny. A zakupiłem ZYX od Tarota. Niestety w pierwszej wersji, ale czytając po RC Groups to pozwalał na naprawdę dobrych wyników, zaczyna popuszczać dopiero przy bardzo zaawansowanej akrobacji.
-
Bez przesady, jakiegoś wielkiego problemu tu nie mam. Po prostu dziwi mnie pieczołowite torowanie i wyważanie łopat, a powszechne olewanie flybara. Uwierz mi, ja sobie radzę z obsługą tego heli Oczywiście - praca serwa jest jak najbardziej ok. Problem polega na tym, że ten żyroskop jest nieregulowalny i tyle. Tak samo zachowuje się w modelu kolegi, bo problem (jak napisałem wcześniej) jest też na stole. I nie przeczę, że doświadczony pilot sobie z tym poradzi, nawet ja jestem w stanie z tym skutecznie latać. Problem polega na tym, że później siadam do symulatora i łapię się na tym, ze w symulatorze mam tendencję do ciągłego podpierania drążkiem obrotu w zawisie (bo wtedy heli się obraca) i odpuszczania w locie postępowym (bo wtedy żyroskop koryguje już jak należy). To jest zdecydowanie szkodliwe, bo na pewno skutkować będzie paskudnymi nawykami, które później jest trudno wyplenić, a które wyjdą przy sytuacji stresowej. Poza tym, ja kupiłem używany żyroskop 3 osiowy, za 50 zł Nie powiesz mi, że jakikolwiek upgrade w tej cenie poprawi tak bardzo odczucia z lotu, jak pozbycie się tego złomu
-
Ten sam efekt jest kiedy serwo i żyroskop są poza helikopterem, luźno na stole. Po pewnym wprawieniu się mogłem kręcić żyroskopem dookoła, nie wprawiając serwa w nawet drgnięcie.
-
Myślę, że wciąż podobna. Pamiętaj, że w locie szybowcem wzmożona koncentracja może trwać i pół godziny Tak jeszcze w kontekście prowadzenia heli. Cały czas walczę z tendencją do latania heli "szybowcowo" Co to znaczy? Że nadaję jedynie z grubsza kierunek, a model prowadzi się sam. Nawyk typowy do szybowania, bo nadmierne, zbyt dokładne sterowanie to strata energii. Model prowadzi się sam, a my reagujemy jak otoczenia na niego reaguje. A na pałacową podjadę, szybujący też mnie o to cisną . Tyle, że warto by mieć helika na swoich łopatach najpierw Wiesz, ja byłem alternatywny zanim stało się to modne Niemniej - z racji wkurzenia się na nędznej jakości żyroskop, to żyroskop do FBLa już kupiłem i zmieniam go jak tylko pocztą przyjdzie. Aczkolwiek - najpewniej będę latał z flybarem (z FBLowym żyroskopem) tak długo aż trzeba będzie wymienić głowicę po jakimś crashu
-
O to to Ogólnie szybownictwo jest o tyle fajne, że polatać w kółko może każdy. Wesoło jednak zaczyna się robić wtedy kiedy okazuje się, że jesteśmy nisko, termika jest słabo, a te drzewa na skraju lotniska mają ochotę podskoczyć W takich momentach latanie szybowcem powoduje u mnie więcej adrenaliny, niż obecne latanie śmigłowcem (inna rzecz z akrobacją 3D, ale to daleka i nieśpieszna droga). Do czego zmierzam? W sumie do niczego, po prostu z racji zimy, albo ja nie mam czasu, albo jest ciemno i nie ma termiki, więc myśli uciekają w stronę szybowania. Z heli też nędznie, bo czekać trzeba na paczkę, a latanie w kółko kawałkiem EPP jakoś mało ambicje łechcze. A żeby było bardziej merytorycznie stwierdziłem, że pokaże czemu HK401B to parszywy żyroskop (wybaczcie jakość filmów, ale nie będę się bawił w kinematografię do zobrazowania zjawiska): Na obu filmach diódka ładnie świeci na czerwono. To znaczy, że żyroskop ustawiony jest w trybie AVCS, drążek jest dokładnie w neutrum. Zwracajcie uwagę na poruszanie się serwa. Najpierw co się dzieje przy szybkich ruchach: Zacnie prawda? Żyro bardzo ładnie kompensuje wszelkie szybkie ruchy. I faktycznie - nie ma zjawiska gwałtownego uciekania ogona, czy nagłych przeskoków, nawet przy gwałtownym dodaniu gazu. A teraz co się dzieje przy powolnych ruchach: I nie - to nie jest tak, że pakiet jest wyłączony, albo czułość żyrka jest ustawiona na zero... Z czego to się bierze? Zaryzykuje, że to kwestia źle ustawionego filtrowania. Ten żyroskop wyposażony jest w jeden akcelerometr kątowy. Ten podaje procesorowi informacje o tym jakie przyśpieszenie rejestruje (a czy to jako cyfrową komendę, czy jako napięcie jest mniej istotne), a procesor zaczyna mu przeciwdziałać. Problem polega na tym, że celem pozbycia się szumu (czy to elektronicznego, czy będącego wynikiem drgań) ewidentnie wycięto najniższy zakres zmian, żeby uniknąć nadmiernego sprzężenia zwrotnego (co wygląda jak padaczka ). Na pewno robią to wszystkie układy działające w sprzężeniu zwrotnym (inaczej byłaby padaczka), ale tutaj maksymalna czułość żyroskopu jest zbyt czuła. Efekt jest dosyć interesujący. W trybie AVCS mamy do czynienia z tym, że w neutrum helikopter obraca się wokół własnej osi z taką samą, niewielką prędkością (bądź powoli przyśpiesza, w sumie muszę to sprawdzić). Radą jest na to niewielki trym, ale jakbyśmy dokładnie nietrymowali to zawsze lekki dryft będzie, albo w jedną, albo w drugą stronę Jaki z tego wniosek? Układ ten nadaje się tylko do układów bez silnie dominującego jednego kierunku działania siły. Czyli do autek, albo na ster kierunku do samolotu.
-
FBL jest w planach, na razie ogarnąłem temat żyroskopu do tego. Na początek pożenię to z głowica z flybarem. Jak się będzie gryzło to wyzeruje czułość dla osi X i Y (to tak w ramach upgrade'u tego nędznego żyroskopu). Później oczywiście dostanie głowicę DFC (bo taką najprościej kupić obecnie).. Ogólnie trochę źle interpretujesz moją walkę z luzami, wyważaniem wszystkiego do ostatku, etc. To nie jest kwestia tego, że szukam czegoś do latania co nie wymaga mojej uwagi. Na takie okazję mam tego pogromcę przestworzy: Tu bardziej chodzi o to, że heli służy mi (oprócz latania oczywiście) do zaspokajania swoistego... hmm... fetyszu mechaniki . Chodzi o to, ze dla mnie walka z wyważaniem, pozbywaniem się luzów, czy niedoskonałościami układu to kawał dobrej zabawy. A jak Ci się wydaje, że podpada pod zachowanie kompulsywne, to nie widziałeś jak regulowałem luzy w swojej frezarce CNC ps. Szybowiec wymaga znacznie więcej skupienia i uwagi niż heli
-
Nie no efekt jest dosyć zacny, nie telepie się. Chodzi o to, że chciałbym żeby było tak idealnie, jak na śmigle po solidnej akcji na wyważarce.
-
A jaka jest przewaga ciężarka nad przesuwaniem o kawałki milimetra?
-
Rexiu wrócił do życia (Doceńcie arthouse'owy styl fotki, Przepalania jasno mówią o niemożności odnalezienia siebie w rzeczywistości nowego roku, a utrata ostrości mówi o tym, że we współczesnym świecie komórka nigdy nie zastąpi porządnego aparatu foto) Na razie na BARDZO zastępczych łopatach (pożyczone od kolegi, tylko po to żeby sprawdzić, czy po moim skręcaniu do kupy poleci, czy nie). Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze paczki z Banggood z łopatami ogonowymi, zwykłymi i tarczą sterującą. Na razie wymieniłem te nieszczęsne MG-90s na Corony, co zredukowało luz o połowę (drugą połowę liczę, że zredukuje nowa tarcza). Obecnie różnica w prowadzeniu jest ogromna! Mam wrażenie, że jak zawieszę Rexia w miejscu, to mogę pójść na herbatę i będzie wisiał w podobnym miejscu. Teraz tym bardziej czekam na nową tarczę. Choć podejrzewam, że efekty nie będą już tak spektakularne (bo być nie mogą). Teraz luźne myśli. Najpierw naprawę robiłem dosyć ostrożnie, tj. rozkręcałem tylko to co konieczne (bo po co naprawiać coś co działa). W pewnym momencie stwierdziłem, ze całość rozkręca się jakoś tak łatwo gdzieniegdzie. Stwierdziłem więc, że lepiej przejrzę wszystkie gwinty i było to słuszną decyzją. Tj. wiele rzeczy głowicy wykręcało się całkowicie bez oporów. Najzimniej mi się jednak zrobiło gdy sprawdzałem szpindel łopat głównych. Ten rozkręcił się zupełnie bez oporów. Wszystko skręciłem na klej zabezpieczający gwinty (i uprzedzając uwagę - nie gwintów wchodzących w plastik na to nie skręcałem ). A druga sprawa która mnie gnębi to flybar. Bo sprawa wygląda tak: Nowiutkie łopaty, pieczołowicie wyważone i wytorowane, wyważony wirnik ogonowy, prościutki wał, nowiutka głowica. Wszystko kreci się równiutko, cichutko itp. A później na to montuje tego ciężkiego, obleśnego flybara. Oczywiście wszystko wymierzone suwmiarką (do 5 setek dokładności), później jeszcze poprawione ręcznie (czyli helik bez łopat się kreci i nieco telepie, to flybar minimalnie w jedną stronę i zobaczyć czy lepiej czy gorzej), ale nie ma opcji żeby było idealnie. Stąd pytanie do Was: Jaka jest metoda na pozbycie się niewyważenia flybara (taki wiem - wywalić flybar, ale to później, na razie prostsze metody)?
-
Tak całkiem najtaniej to można zrobić wyłącznik podciśnieniowy z puszki po mleku skondensowanym. Używałem takiego długie lata i było ok.Ale jak zmieniłem na elektronikę to poczułem ulgę, że to już koniec Jak w końcu będę w warsztacie to popatrzę czego ja dokładnie używam, bo drogie nie było, a jest diablo skuteczne (ustawiana histereza, dobry wyświetlacz etc.)
-
Dawno temu naoblatywałem się Fuksów do znudzenia (instruktor modelarni kupił chyba z 5 sztuk dla młodszych adeptów do nauki). Taki dosyć toporny ten model jest Przede wszystkim ma źle dobrany profil. SD7037 jest bardzo dobrym profilem, ale do większych, cięższych modeli, tutaj powoduje,że ten model lata jak balon. Kolejnym problemem jest typ wzniosu jak na sterowanie samym sterem kierunku. Choć uwielbiam modele sterowane jedynie ogonem, tak Fuks mnie strasznie drażnił. Właśnie przez modele z tak dobranym wzniosem modele bez lotek mają opinie topornych w prowadzeniu. Zdecydowanie polecam wykonanie innych skrzydeł, najlepiej na którychś AG (np. na zestawie z tego modelu: http://charlesriverrc.org/articles/allegrolite2m/markdrela_allegrolite2m.htm , bardzo łatwo je się robi w drewnie). Obrysu może zmieniać aż tak nie trzeba, ale warto by zrobić wznios podwójny, wtedy model na samym sterze kierunku prowadzi się naprawdę przyjemnie. Serwa 17g będą jak najbardziej ok. Silnik też zdaje się być ok, może bym szukał raczej większego śmigła o mniejszym skoku.
-
IFO - model halowy w starym stylu
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Parkflyer, slowflyer,shockflyer
I IFO poleciało Nie mam filmu z oblotu, bo był robiony pod domem, przy świetle latarni o 3 nad ranem Niestety - koniec końców mam nieco cięższy model jak chciałem, bo nie było SG-50 w sklepie i byłem zmuszony kupić SG-90 (znaczy - nikt mi nie groził, że mnie pobije jak nie kupię, po prostu chciałem oblatać IFO ) Z racji wyposażenia model w bardzo lekki silnik, to trochę te dodatkowe gramy czuć. Nie ma problemu z lotem jako takim, do tego mocy jest aż nad to. Brakuje za to mocy do bezproblemowego harierra i bardzo łatwo stracić w czasie niego wysokość. Poza tym - wrażenia są absolutnie rewelacyjne! Może być szybkie, może być wolne, jest bardzo zwrotne i bardzo precyzyjne w pilotażu. Konstrukcja jest świetnie przemyślana, nie da się temu modelowi zrobić krzywdy, ani on sam nikomu krzywdy zrobić nie może. Podwozie i przedni pręt węglowy całkowicie kryją śmigło. No i ten przedni pręt działa jak rasowa sprężynka. Efekt taki, że ujeżdżam ten model w swoim pokoju, zupełnie nie przejmując się tym, że odbija się od ścian i innych modeli które mam powieszone na ścianach No i ma dziwną właściwość - sterolotki są wytrymowane na zero do lotu poziomego. Efekt jest taki, że i w locie normalnym i na plecach nie trzeba podciągać SW żeby lecieć prosto. Jedyne wyjasnienie jakie mam to odkształcanie się poszycia. No i na koniec króciutki filmik: Nie przewidziałem, że tam będzie rura od kaloryfera Gdyby nie to lot byłby kontynuowany po otarciu się o ścianę Szczerze tę konstrukcję Wam polecam. Kosztuje nic, waży nic, roboty niewiele więcej niż nic, a jest fantastyczna jako model do wydurniania się bez ryzyka dla czegokolwiek -
IFO - model halowy w starym stylu
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Parkflyer, slowflyer,shockflyer
Nie znasz się, jest piękny A projektów mam kilka, ale pokończonych, nowy robię jak poprzedni poleci, więc to chyba jest ok? Film oczywiście będzie, najpewniej oblatam go po powrocie do Warszawy (bo tam mam połowę osprzętu). -
IFO - model halowy w starym stylu
Patryk Sokol opublikował(a) temat w Parkflyer, slowflyer,shockflyer
Czołgiem Panowie Dziś ciąg dalszy spełniania pragnień z młodości (czy robienie nostalgicznych modeli to pierwsza oznaka starzenia?) Tym razem na warsztat wziąłem IFO, czyli Indoor Flying Object. Jest toto model będący jednym z pierwszych latadeł halowych, które pozwalały robić jakieś tam 3D. Napędzany silnikiem klasy 280 i pakietem 10x Ni-Cd pozwał na loty harierrem i kilka figur autorotacyjnych. Moja historia z modelem jest taka, że miałem go w FMSie (ktoś pamięta?), a później trafiłem ten model na stronie Kapera (www.depron.prv.pl). Bardzo mi się spodobał, mały, zwrotny, podobno niezniszczalny i do tego z jednym tylko kółkiem. Jednak był z zestawu, więc ówcześnie był dla mnie nieosiągalny. Niemniej, korzystając z odwiedzin u rodziców na święta, przeglądałem co modelarskiego tu leży. Kiedy okazało się, że komplet materiałów i zestaw napędowy w sam raz do IFO to podjąłem się budowy. I tak powstał mój egzemplarz: Całość wykonana jest z prętów węglowych fi 2mm giętych na zimno, rowingu aramidowego (wyciągniętego z tkaniny) i delaminażu zabezpieczającego biaksialną tkaninę węglową (stąd tak mało fantazyjne kolory). Sama konstrukcja to może dwie godziny klejenia i godzina oklejania, jednak zreplikowanie konstrukcji to była już pewna przygoda. Planów w internecie nie ma, zdjęć jest bardzo mało i musiałem się nagłowić jak to powinno być zrobione. Koniec końców chyba dosyć solidnie podrobiłem oryginalny zestaw W obecnym stanie IFO waży 35g i będzie wyposażone w 10g silnik (160g ciągu), regler 6A nieznanego pochodzenia (mam takie coś w szufladzie bez oznaczeń) i pakiet 2s 360mAh. Serwa najpewniej SG-50. Do lotu powinno wyjść sporo poniżej 100g,więc liczę, że zmieszczę się z lataniem w pokoju Jeśli ktoś byłby zainteresowany to mogę przygotować plany i opis jak to się buduje. -
Prząśniczka z modelarza - park flyer w starym stylu
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Parkflyer, slowflyer,shockflyer
W końcu znalazł się dzień bez wiatru, więc Prząśniczka miała okazję polecieć Lata to... Powoli? Początkowo miało nie być filmu, bo nie miał kto ze mną iść, ale... Po 15 minutach lotu stwierdziłem, że w sumie mogę tym latać jedną ręką, więc wyciągnąłem telefon z kieszeni i zacząłem kręcić Rozpędzić to się nie pozwala (nurkuje z prawię tą samą prędkością co leci w poziomie), pętli nie jest w stanie zrobić, przeciągać też nie chcę, a lądowanie na punkt jest prostsze niż helikopterem. Żeby było śmieszniej - po 30minutach lotu władowałem w pakiet 427mAh Będzie dobry model do kontemplowania bezwietrznych, letnich wieczorów. Ale na zimę to bez sensu -
Ok, przegląd zrobiony, tragedii nie ma. Do wymiany są: -Łopaty (i nigdy więcej drewna) -Flybar -Wał główny -Belka ogonowa -Pasek napędu ogona -Zastrzały belki ogonowej (co akurat mnie drażni - zgubiło się jedno z umocowań, tak to bym sam ten pręt węglowy pociął) -Wał wirnika ogonowego (choć nie wiem czy przez kraksę, możliwe, że wcześniej się lekko telepał) Jaki wniosek? Jak podliczyć części które już mam i łopaty osobno to tragedii nie ma. Niewiele drożej niż 3 deski balsowe, butelka CA i pręty węglowe na naprawę drewnianego samolotu. Mam tylko jeden kłopot, tu liczę na Waszą pomoc. Nie mogę zlokalizować części która mocuje "statecznik poziomy" i do której mocuje się zastrzały belki ogonowej.. Jak ona się nazywa, względnie z czym ją się kupuję?
-
Snapy są w całości nawet po glebie, ogólnie cała głowica i sterowanie trzyma się w jednym kawałku na szczęście. Pytanie tylko czy flybar powinien być z tak obrzydliwie miękkiej stali. Właśnie obciąłem jedną stronę używająć kombinerek i jednej ręki (żeby nie przeciągać przez otwór w głowicy krzywego pręta). Nie ma flybarów z uczciwszej stali?
-
Ech, no więc... Stało się dokładnie to przed czym ostrzegał Andrzej - łopata zgubiła wyważenie. Jak to było? Słuchaj starszych i mądrzejszych? Inna rzecz - jednak posłuchałem, łopaty zamówiłem już jakiś czas temu, po prostu jeszcze nie dotarły, No dobra, ale co tu się stało? Wczoraj zdefiniowałem 3 nowe tryby lotu - autorotację (nie zdążyłem się dotknąć), Idle1 (kąty +/-11st, gaz 100-85-60-85-100) i Idle2 (kąty +/-11st, gaz 100-90-80-90-100). Polatałem sobie nieco w normalu w kółku i stwierdziłem,że sprawdzę nowy tryb lotu (na razie Idle1, Idle2 się nie dotykałem właśnie z obawy o łopaty). Chwilę sobie powisiałem w Idle, heli był znacznie stabilniejszy, bardzo podobała mi się reakcja na dodanie gazu, ogon jak wmurowany (wcześniej mu się uciekało). Postanowiłem polatać jakieś bardziej radosne rzeczy. Ranwers wychodził mi bardzo podobnie, pętla w końcu wyglądała jak pętla. Okazał się, że flip na plecy przez ogon i z powrotem też nie jest trudny. Zwykła beczka też nie robiła problemów, po trzeciej nawet to osiowo wychodziło (zakładając, że heli miał prędkość). Ogólnie wniosek jest taki,ze nawet latać tym potrafię, teraz tylko żmudne trenowanie precyzji lotu (co pewnie zajmie 10x tyle, co nauka do tej pory). Podejrzewam,że to efekt posiadania kompletu nawyków w locie na siebie, czy w robieniu tych takich "samolotowych figur". No, ale dobra jak sama kraksa? Otóż robiłem beczkę na dużej wysokości (jak wszystkie inne, nisko tego jeszcze jakiś czas nie dotknę) i w momencie kiedy byłem w drugiej żyletce (czyli już przy przejściu do lotu normalnego) zobaczyłem, że coś z heli odleciało. Wróciłem jeszcze siłą rozpędu do pozycji normalnej, ale heli był zwyczajnie niesterowny. Telepał się jak z padaczką, a ogon latał to w lewo to w prawo (kto by go winił w sumie, od kosmicznych drgań żyro zdurniało). Przez chwilę próbowałem jeszcze powalczyć z posadzeniem modelu, ale duża wysokość połączona z resztkową kontrolą spowodowała, że nic z tego nie wychodziło, a heli zaczynał pokazywać, że może zawędrować zadziwiająco daleko, zanim go ziemia spotka. Wtedy mi została już tylko jedna decyzja, stwierdziłem "Sorry, Rexiu, nic osobistego, ale lecisz w glebę", odciąłem silnik, a heli postawiłem w żyletkę, żeby wyeliminować ryzyko, że jednak jeszcze siłą rozpędu gdzieś zadryfuje. Oczywiście najpewniej ktoś byłby w stanie to posadzić, ale nie miałem ochoty sprawdzać czy należę do tych osób, lepiej uwalić samego helika niż helika i coś przy okazji. Jak i wynik tej kraksy? Na pewno belka ogonowa, zastrzały belki ogonowej, pasek napędu ogona, wał główny i pręt flybara. Czy coś więcej to dowiem się jak go rozkręcę i wszystko przejrzę. .
-
Korzystając z tego, że na Steamie jest Aerofly RC7 postanowiłem go przetestować (tzn. teoretycznie nie ma dema, ale póki nie używam dłużej niż 2 godziny, to mogę bez kłopotów zwrócić za pełną kwotę). Powiedzcie mi - czy ja jestem jakiś dziwny, czy ten symulator nie tylko nie rozwinął od czasów AeroFly Professional Deluxe, ale wręcz się cofnął, czy ze mną coś nie tak? Już mniejsza ze śmigłowcami, które prowadzą się jakby nie posiadały masy, ani jakby prędkość lotu nie wpływała na siłę nośna na wirniku, bo powiedzmy, ze się mało jeszcze znam. Ale tutaj nawet samoloty i szybowce prowadzą się żałośnie. Przede wszystkim nie mają charakterystyki przeciągnięcia, zachowują się całkowicie liniowo. Szybowcami można latać na zaciągniętym drążku, pętle za pętlą i jedynie zyskiwać wysokość na zboczu. To jest odwzorowane tak słabo, że wręcz nie da się robić figur autorotacyjnych modelami 3D, bo zamiast opuszczać ogon w przeciągnięciu, to kierują tor lotu w górę :| Czy ja robię coś źle, czy naprawdę jest tak fatalnie i wraca skąd przyszedł, póki mogę się tej pomyłki pozbyć?
-
Prząśniczka z modelarza - park flyer w starym stylu
Patryk Sokol odpowiedział(a) na Patryk Sokol temat w Parkflyer, slowflyer,shockflyer
Tak będzie na AG, bo nie bardzo jest co tu poprawiać (znaczy można, ale nie będzie tak fajnie do drewnianej konstrukcji pasować). Mój BD będzie miał 3m, bo na większe skrzydło, to kadłub który mam by mało pasował. Wątek oczywiście będzie, ale na razie to mam tylko kupkę desek balsowych i progrwm na frezarkę. Założe jak będzie co pokazać -
Eee... My Cię po prostu oszukujemy nieco, że masz robić to samo. Nasze pomysły są tak odległe od Twojego pierwotnego pomysłu jak to tylko możliwe
-
Wrażenia z ćwiczenia są takie, że trzeba wyrównać i dać gazu. Strata wysokości wynika głównie z czasu do rozkręcenia wirnika. Myślę, że jak przejdę na idle'a to wyjście będzie szybsze A co do latania w wietrze to masz oczywiście rację, tylko, że ja mam ochotę po prostu polatać w dobrych warunkach, tak dla zabawy.
-
Replikowałem ten manewr na który Krzysiek zwrócił mi uwagę (2:25 na moim filmie). Tylko wyżej, tak żeby nauczyć się go unikać i na niego reagować.
-
Krzyżak to tak na 1-1.2m
-
Ok, myśl na dzisiaj. Do tej pory łopaty było leciutko roztorowane (tak na oko ze 3mm rozjazdu. Nie na oko to nie mierzyłem, bo jak ). Poprawienie tego wymagało 1,5 obrotu na jednym ze snapów kulowych. Teraz wszystko wiruje idealnie w jednej płaszczyźnie. Jaki efekt? Ogon w ogóle nie dryfuje, a wcześniej potrafił lekko uciekać (albo w lewo, albo w prawo - zależy od trymu). Mogłem też bezkarnie podnieść czułość żyroskopu, wcześniej skutkowało to rozchwianiem się ogona. Ponadto trochę eksperymentowałem z "przeciąganiem" heli. W sumie ciekawe zjawisko, ale jednak dosyć niebezpieczne, wyjście z niego kosztuje niemało wysokości, Poza tym? Polatałbym w końcu w słabym wietrze i bez turbulencji, to zaczyna mnie już męczyć