Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 200
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    77

Treść opublikowana przez Patryk Sokol

  1. Piotrze, ale Ty zdajesz sobie sprawę, że cała ta analiza była konieczna do rozpatrzenia tego czy ta krawędź natarcia nie spowoduje, że model może nie latać, czy że będzie miał wredną charakterystykę przeciągnięcia? Oczywiście jej ramy wykraczają poza ten problem, ale od nadmiaru wiedzy nikt jeszcze nie umarł. A tak poza tym, to na prośbę Andrzeja dopisałem do swojej analizy co tak naprawdę te wykresy znaczą
  2. Ech, no dobra, mogłem lutować serwa do Avro, ale zająłem się jednak męczeniem aerodynamiki Wicherka, doceńcie to Sam profil, wg prac Suzuki, to faktycznie jedynie dwa łuki i faktycznie płaska krawędź natarcia. Oczywiście kto pracuje z XFoilem ten wie, że za wykonanie obliczeń na kanciastych profilach powinni dawać medal, bo to skutkuje niestabilnym zachowaniem się równań opisujących zachowanie warstwy przyściennej. No, ale nie takie rzeczy się przeliczało No więc zacząłem od wykonania współrzędnych do profilu R310 w formacie dat, jak ktoś chce to są w załączniku. Kolejnym krokiem było zestawienie R310, Clarka Y i S7055 dla trzech różnych liczb Reynoldsa (gdzie 50 000 to chyba Wicherek 10 by był, a 100 000 i 150 000 to już wartości bardziej odpowiadające modelom RC). Analiza była wykonana dla nCrit=9, co odpowiada typowym warunkom zastanym i oklejeniu folią (no z grubsza, jeszcze keson by być musiał, żeby to się zgadzało. Bez kesonu to bliżej nCrit=5) Wykres tego typu pokazuje nam jaki współczynnik siły nośnej (Cl) odpowiada jakiemu współczynnikowi oporu. Te współczynniki są o tyle istotne, że służą nam do wyznaczenia jaki opór będzie stawiać skrzydło wyposażony w dany profil, dla konkretnego stanu lotu. Rozpatrywanie tego zawsze rozpoczynamy od ustalenia współczynnika siły nośnej. Zgodnie ze wzorkiem: Pz=0,5*Cz*S*ro*V^2 gdzie: Cz- współczynnik siły nośnej S - powierzchnia skrzydła ro - gęstość powietrza v - prędkość przepływu (lotu) Pz musi równać się ciężarowi, a wszystko inne poza prędkością i współczynnikiem siły nośnej jest stałe. Z tego więc wynika, że im mamy wyższy współczynnik siły nośnej tym model leci wolniej, a im jest on niższy tym model leci szybciej (a współczynnikiem steruje się za pomocą kąta natarcia). Niestety skrzydło oprócz siły nośnej produkuje też opór. Dla skrzydła liczą się zasadniczo dwa opory - opór profilowy (wynikający z lepkości powietrza) i opór indukowany. Opór indukowany jest zależny od wydłużenia skrzydła i współczynnika siły nośnej, więc możemy go nie rozpatrywać przy doborze profilu. Opór profilowy zaś zależy nam od wzorku: Pd=0,5*Cd*S*ro*V^2 gdzie: Cd- współczynnik oporu profilowego S - powierzchnia skrzydła ro - gęstość powietrza v - prędkość przepływu (lotu) I teraz im wykres przesunięty jest bardziej w lewo tym dla danego współczynnika siły nośnej mamy niższy opór. Podsumowując - jak interesuje nas latanie szybko to musimy patrzeć aby opór był niski dla małych Cz, a jak powoli to aby bł niski dla dużych Cz. No i wyniki mnie zupełnie nie dziwią. 100 000 i 150 000 są dominowane przez klasyczne profile, a 50 000 jest popisem R310. Zastanówmy się teraz dlaczego tak się dzieje. W tym celu rzućmy okiem na rozkłady ciśnienia dla wszystkich trzech profili przy 50k Re: I jak widzicie - te profile zachowują się wręcz bliźniaczo (bo i są mocno podobne, cudów tu nie ma). To co widać od razu to to, że punkt przejścia warstwy laminarnej wypada już daleko za punktem separacji laminarnej. Nie jest to dziwne - te profile są jednak grube (bo 10% dla 50k Re to naprawdę BARDZO dużo). W efekcie siła odśrodkowa działająca na strugę jest tak duża, że zwyczajnie odrywa się od skrzydła i mamy widoczny gwałtowny spadek podciśnienia na górnej powierzchni (okolice 20% cięciwy) To powoduje, ze dla tak niskiego zakresu liczby Re, te profile mają tak wysoki opór. Tymczasem nasz dziwaczny R310 zachowuje się tak: Wygląda to bardzo dziko, ale tak naprawdę idea jest bardzo prosta - kant na krawędzi natarcia momentalnie zaburza opływ powodując jego przejście w warstwę turbulentną, która znacznie lepiej dokleja się do powierzchni płata i w efekcie produkuje więcej siły nośnej. Jeśli moja teoria jest prawdziwa, to w warunkach które powodują szybsze turbulizowanie się opływu różnica między profilami powinna się wyrównać. I żeby to potwierdzić, zrobiłem kolejną analizę, tym razem dla nCrit=5 (czyli np dla płata oklejonego japonką). Zwróćcie uwagę, że charakterystyka R310 się praktycznie nie zmienia. To dlatego, że przepływ i tak przechodził w warstwę turbulentną momentalnie, więc zaburzenie go niewiele już zmienia. Tymczasem Clark i Ska zachowują się już zupełnie inaczej. nagle R310 traci przewagę. Schodząc jeszcze niżej z liczbą Reynoldsa te profile będą wymagały jeszcze silniejszej turbulizacji, aby zachowywać dobrej osiągi, R310 nie. Stąd te fantastyczne wyniki, opisywane przez pana Wiesława, przy zastosowaniu tego profilu w wyczynowej silnikówce. Teraz ugryźmy temat krawędzi natarcia: W dużym skrócie - tak jak mówił Andrzej, temu profilowi nic już nie zaszkodzi, każdy wariant wypada podobnie. Pytanie jest inne. Bo osiągi osiągami, ale w trenerku najważniejsze jest bezpieczeństwo lotu, tj charakterystyka przeciągnięcia. Jak pokazuje nam ten wykres (przedstawiający zależność współczynnika siły nośnej od kąta natarcia): W każdej konfiguracji zachowuje się to podobnie, tj. jest bezpiecznie (i wysokooporowo). No, ale dobra, czy to znaczy, że ten profil ma ciągle gdzieś swoje miejsce? A w życiu - zakopać dziada. Do pracy w tym zakresie liczb Reynoldsa (czyli około 50k) stosuje się profile typu NLF (Natural Laminar Flow). Są to profile przystosowane do radzenia sobie z niskoenergetyczną, laminarną warstwą przyścienną, nie poprzez chamskie turbulizowanie jej, a zapobieganiu oderwaniu jej na górnej powierzchni płata. Profile te produkują siłę nośną głównie za pomocą mocno wklęsłego spodu (na co można sobie pozwolić, bo na dole nie dochodzi do separacji laminarnej. Wynika to z tego, że opływ jest tam dociskany przez siłę odśrodkową, a nie odrywany). Jak to wygląda w porównaniu z tą Rką? No - Rka wypada żałośnie. Niestety w dawnych latach nie szło tego zrobić, to wymaga jednak już współczesnych metod projektowania. Popatrzmy jeszcze na rozkład ciśnienia (i wybaczcie cenzurę profilu, ja to bym Wam pokazał, ale umowa z odbiorcą projektu mi na to nie pozwala): Jak widzicie wszystko przebiega łagodniej na górnej powierzchni, a nadciśnienie na dolnej powierzchni znacząco wyższe. Niemniej - zwolenników teorii o wspaniałości profilu R310 zapraszam do polemiki, podyskutujcie ze mną R310.zip
  3. Jak macie koordynaty profilu Wicherkowego to nie ma problemu
  4. Ok, brniemy w off top, ale rzadko mam okazję do takiego ładnego połączenia teorii z praktyką, więc YOLO Niestety, ja Cię rozczaruję, zero polemiki z mojej strony Tutaj mamy wykres porównujący MH45 i S5010 ze sobą dla 100k Re (uznajmy,ze Twoje skrzydełka jakoś tak się wpasowują). To co widać od razu, to że MH45 jest lepszy dla praktycznie całego zakresu Cz, jedynie w samej górze S5010 prezentuje się lepiej. To co jednak istotne jest dla latających skrzydeł - nie są one w stanie osiągać tak dużych współczynników siły nośnej, gdyż wychylenie steru wysokości do góry wiąże się tak naprawdę ze zrobieniem klapy w kierunku przeciwnym niż by się chciało (czyli do góry, co pogarsza pracę profilu dla wysokich Cz). Stąd na wykresie znajdują się też dane z obu profili z klapa wychyloną o 5st do góry (czyli de facto na solidnie zaciągniętym drągu). Widać, że w takich warunkach MH45 jeszcze tylko zwiększa przewagę nad S5010. Czy to nie jest piękne jak to się zgadza z obserwacjami?
  5. Rozwiązanie jest proste i mocno związane z tym jakie mamy nędzne narzędzia pomiarowe. Stąd odpowiem Ci anegdotką. Kiedy dawno, dawno temu (14 lat temu! WTF, kiedy stałem się stary :| ) uczyłem się latać na Delcie MJ to wydawało mi się, ze ten model wspaniale szybuje. Później latałem TeoZagi, które szybowało wielokrotnie lepiej. Po kilku miesiącach zachwytów nad Zagim, przesiadłem się na inne rzeczy, ale Zagi na zawsze zostało w mojej pamięci jako ten model który cudownie szybuje. Później były różne konstrukcje, ale ideałem szybowca zawsze w mojej głowie było Zagi. W końcu podjąłem decyzję, że świetnie by było znów mieć ten wspaniały szybowiec, zrobiłem kolejnego i... I okazało się, że nawet Młodzik z ModelMaking (który ma osiągi promu kosmicznego) jest wielokrotnie sprawniejszy przy łapaniu termiki, czy lotach na zboczu. Rzecz polega na tym, że latając modelami nie mamy innego odniesienia niż nasze "wydaje mi się". Kiedy lata się głównie Wicherkiem to wydaje się, że jest wspaniale. A kiedy polatamy czymś innym to latanie Wicherkiem nagle zaczyna przypominać prowadzenie taczki. Inna sprawa, że niektórzy dlatego Wicherka właśnie lubią, że jest jakiś i prowadzi się jak taczka I nie ma w tym nic złego, sam mam Twinstara który jest zrobiony, żeby latał jak ociężały transportowiec, a nie współczesny elektryk na Li-Polach i nadmiarem mocy do latania w pionie. Innym pytaniem jest czy to powoduje, że Wicherek jest dobry jako pierwszy model współcześnie, czy jako szczególnie udany trenerek? Nie ma mowy, niestety to jest model trudny w budowie (bo prosta w budowie jest Delta MJ, czy Zagi), trudny w naprawach i ciężki (co też przyczynia się do większej podatności na udary). I jak ktoś ciekaw mądrzejsi się ode mnie w tym temacie wypowiadali: http://www.modelarstwo.org.pl/forum/viewtopic.php?t=2623 Podsumowując - budujcie i cieszcie się Wicherkami, tylko nie przedstawiajcie go jako prawdy objawionej, to tylko model. Choć fakt, że z długą i ciekawą historią ps: Właśnie czytam sobie tą dyskusję z linku na PWM i okazał się, ze nawet sam się tam udzieliłem . Ech, młody, naiwny i ślepo wierzący w wychodzące ówcześnie materiały o Wicherku w Modelarzu (gdzie promowano Wicherka 25P jako rozwiązanie na brak funduszy w świecie pierwszej połowy lat dwutysięcznych )
  6. Andrzej wrzucił swój post dokładnie w momencie kiedy ja byłem w połowie pisania swojego Zgadzam się w 100%, zarówno pod kątem wniosków i formy. Zdecydowanie nie jest to do odebrania jako irytacja, to jest po prostu fachowa odpowiedź z argumentami, tak jak być powinno
  7. Wow, mamy różne podejście do napędu AXI 4120 wozi się w moim Hike'u ,a nawet tam ma kaganiec ząłożony To zabrzmi nieco dziwnie, ale ja planuje, żeby to ledwo zipało Tzn. Preferuję napędy z nadmiarem mocy odpowiadającym charakterowi modelu. Np. mój Twinstar lata w poziomie na 1/2 gazu, a na pełnym gazie maks 3m/s wznoszenia. Do tego ma hiper ciężki pakiet. Wszystko po to, żeby latało się jak transportowcem.(i bardzo długo 45min lotu to nie problem). Ten dwupłacik jest z czasów kiedy silniki były tak słabe, że samoloty dostawały drugie skrzydło Oczywiście akro jakieś robić będzie się dało, ale raczej z rozpędzenia w opadaniu, to też ma swój urok. Aczkolwiek jakiś akrobat mi po głowie chodzi też, ale najpierw niech ten poleci.
  8. Ciężko widzę tutaj 6s. Tzn. to będzie bardzo powolny model, z dużym śmigłem o małym skoku. Stosując 6s albo byłbym skazany na wielki silnik, albo na coś o obrzydliwie niskim kV. A dodatkowo celujemy w podobną wagę pakietu (bo 3s 5000mAh, to niewiele mniej energii niż 6s 3000mAh i niewiele mniej wagi pakietu). Pamiętaj, że to mocy nie powinno potrzebować, nie wiem czy ten model będzie w stanie wykręcić uczciwą beczkę A jak się nazywają, kto tym handluje? Avro to już się tą wiedzą nie nacieszy, ale na przyszłość się przyda. O nie, nie ma mowy Żadnego babrania się Cellonem w moim własnym pokoju, za stary już na to jestem. Oczywiście mógłbym to zrobić w firmie, ale to już wtedy ny nie był model do relaksacyjnego budowania w domu Zastanawiałem się trochę nad Oratexem/Solartexem, ale doszedłem do wniosku, ze chcę celować w wygląd nawiązujący do PT-17 (jeśli ktoś nie zauważył po kolorach). Ten samolot wygląda też nie plastikowo: https://en.wikipedia.org/wiki/Boeing-Stearman_Model_75#/media/File:Stearman.e75.g-bswc.longshot.arp.jpg https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b1/Boeing-Stearman_PT-17_%28A75%29_-_Les_ailes_anciennes_de_Lorraine%2C_LFGR_Doncourt-les-Conflans%2C_France_PP1251735453.jpg
  9. Tutaj skrzydło mocowane jest na bagnetach tak naprawdę. Magnesy jedynie zabezpieczają skrzydło przed rozsunięciem. I nie ma opcji, na pewno to da radę. W większości swoich modeli, nawet nie bawię się w magnesy, a tylko łapię złożone skrzydło taśmą klejącą. A w szybowcach siły masz znacząco większe niż kiedykolwiek w takim modelu będą. A profil wygląda z grubsza jak Clark Y, mogę później dokładnie sprawdzić.
  10. Bez przesady, ja w tym modelu głównie wady wykonawczę widzę. Ale akceptuję go takim jakim jest. A jakie to w pilotażu będzie to się zobaczy. Troszkę mnie straszy statecznik poziomy, jakoś go tak mało na dwa wielkie skrzydła, z grubawym profilem Jeśli nie braknie mu stateczności podłużnej to powinien być dosyć potulny. Wiesz dużo powierzchni nośnej, solidny wznios itp. I drobna uwaga - usterzenie nie jest tutaj płytowe. Jest najwyżej płytką Płytowe poruszałoby się w całości
  11. Będą tylko dwa serwa na lotkach. Jakoś lubię rozwiązanie z popychaczem łączącym dolną lotkę z górną (znaczy nie pytaj czemu, nie wiem, po prostu ma swój urok) A różnica w kolorze jest, tylko na fotkach nie widać. Choć jak mówię, mi to odpowiada
  12. Zainteresowania, brak, ale co tam najwyżej będę miał kiedyś kronikę dla siebie Jeśli wydaje się Wam, że kadłub ma nieco inny błękit niż statecznik (i spód skrzydła, ale tego nie widzicie) to wydaje się Wam dobrze. Na całość modelu miały wystarczyć dwie, pokazane wcześniej, rolki Oracoveru. Okazało się, że wystarczyły jedynie na pokrycie skrzydeł i stateczników, a i to dokładnie na styk (zostało tylko nieco ścinków). Zasadniczo zdecydowałem się na Oracover przez to, ze żółty Solarfilm był mocno prześwitujący. Okazało się, że żółty Oracover również kryje słabawo i ewidentnie widać gdzie kończą się w modelu kesony. Do tego Oracover nakładało mi się sporo trudniej niż Solarfilm za młodu. A,że dodatkowo błękit Solarfilmu mi się bardziej podobał, niż akurat dostępny błękit Oracoveru to wziąłem Solarfilm (I uważam, że się ze sobą nie gryzą, nie mam nic przeciwko temu, że kadłub odcina się od powierzchni nośnych i sterowych). Ale co do samego oklejania - ło matko... Doceniłem przez Solarfilm łatwość nakładania Oracoveru. Na Oracoverze klej zdecydowanie lepiej łapie i zdecydowanie większy jest odstęp między temperaturami naklejania i naciągania. Ewidentnie, kiedyś te folie były lepsze! Nah, nieprawda Po prostu po dobrych 10 latach od ostatniego oklejania folią to po umiejętnościach zostało już tylko tęskne wspomnienie Na tę chwilę pozostało mi jeszcze wykonanie maski silnika, zastrzałów skrzydła, dorobienie jakichś numerów rejestracyjnych (bo kadłub jest jakiś taki łysawy) i montaż wyposażenia. Wszystko to już zaczeka do momentu kupna sprzętu (szczególnie maska silnika, nie chcę ryzykować, że to do siebie w ogóle pasować nie będzie). No i pytanie o pomoc w doborze serw wciąż stoi otwarte
  13. Patryk Sokol

    SD7055

    No na tyle ile znam niemiecki to tam jest napisane, że taki profil nie istnieje i zamiast tego podają współrzędne S7055
  14. Patryk Sokol

    SD7055

    Twórcy i seria wskazują na powstanie w późnych latach 80 To byłoby dziwne jakby nagle wypłynął w latach zerowych
  15. Patryk Sokol

    SD7055

    W sumie to nawet do pracy się nie załapał: http://m-selig.ae.illinois.edu/uiuc_lsat/Airfoils-at-Low-Speeds.pdf Też zaryzykuje, że może nie istnieć
  16. Patryk Sokol

    SD7055

    A faktycznie, wybacz. Jeśli masz koordynaty, to mogę Ci wektor z niego zmontować
  17. Patryk Sokol

    SD7055

    Możesz zrobić go sam http://airfoiltools.com/plotter/index?airfoil=s7055-il
  18. Mi się marzy mięśniolot z depronu. Miałbym lepszą motywację do treningów na rowerze (bo bardzo lubię turystykę górską na rowerze, mam za to problem z motywacją co do cięższego treningu rowerowego w Warszawie, gdzie wszystko płaskie jak płyta traserska(
  19. Oki, wytargałem dwupłatka do fotek na powietrze Niestety - wiało tak obrzydliwie, że musiałem się schować za budynkiem, bo inaczej poleciał by sporo szybciej niż planowałem. No, ale zależało mi żeby pofocić przed oklejeniem, więc lepsze takie fotki niż żadne Gdybym robił następny raz to zmieniłbym kilka rzeczy, kolejno: -Poczekałbym z klejeniem "garbów" kadłuba do momentu kiedy całkowicie wyschną po gięciu. Skusiło mnie klejenie kiedy było lekko wilgotne (co jest dosyć wygodne, mokrą balsę klei CA momentalnie). Jednak schnąca balsa się nieco kurczy, więc garby są minimalnie zapadnięte. Drobnostka, ale nieco drażni -Lotki są obecnie wyszlifowane z pełnej balsy 12mm. Zalet to rozwiązanie nie ma żadnych . Ciężkie, długo się szlifuje i jest to mało sztywne. Teraz lotki wykonałbym przez szlifowanie kratowniczki. Znacząco mniej wiórów -Rozważyłbym wykonanie podwozie lutowanego z dwóch prętów stalowych. Może nie jest to jakoś lepsze rozwiązanie, ale stylowo mi bardziej pasuje.. -Raczej zrezygnowałbym z balsowych dźwigarów. Nie to, żeby brakowało im wytrzymałości, profil jest tak gruby, że tej na pewno nie braknie. Rzecz jest inna, balsowe listwy tylko z grubsza trzymają wymiar. Z sosnowymi dźwigarami powinno być sporo łatwiej dopasować gniazda w żebrach. Ogólnie cała konstrukcja jest dosyć ciężkawa. Tyle w tym metalu (baldachim, podwozie, bagnety, rurki mosiężne etc), że w stanie jak na zdjęciach zdaje się ważyć ponad kilogram. Ile dokładnie to dowiem się jak przejadę się do warsztatu i zważę. Samą masą się nie przejmuje - powierzchni nośnej ma toto całe 70,5dm2. Jakbym chciał uzyskać takie obciążenie powierzchni nośnej jak mam w Twinstarze to musiałbym ważyć prawie 4kg . To jest absolutnie niemożliwe, więc muszę przygotować się na coś znacznie bardziej slow-flyowego. Otwartą kwestią pozostaje dobór wyposażenia. Twórca oryginału wybrał ten silnik: https://hobbyking.com/en_us/turnigy-d3542-6-1000kv-brushless-outrunner-motor.html?___store=en_us W połączeniu ze śmigłem 12x6. To wydaje się całkiem rozsądnym wyborem, ten silnik nie wygląda jak coś zbyt wielkiego. Zapewne pożenię to z jakimś pakietem pokroju 3s 5000mAh, może nawet Multistarami, dobrze się z nimi dogaduje. Otwartą kwestią pozostają serwomechanizmy. Co sprawdzonego polecacie? Preferowałbym raczej serwa analogowe, nie potrzebuje tutaj ani wielkiej szybkości, ani siły, a mniejszy pobór prądu na pewno nie zaszkodzi. Ważne dla mnie jest, żeby były solidne i pewne. Na tę chwilę położyłem właśnie ostatnią szpachlę na model (Hobbylite'a szczerze polecam), żeby połatać ostatnie dziurki, wgniotki i niedoskonałości, więc jutro/pojutrze ruszę już z oklejaniem
  20. Czołgiem Panowie Po ostatniej przeprowadzce mam w końcu biurko. I to solidne biurko Pomyślałem więc, że nastał czas na zbudowanie nowego elektryka. Zacząłem więc przeglądać https://outerzone.co.uk/ w poszukiwaniu czegoś ciekawego. I tutaj doszło do typowej modelarskiej eskalacji Najpierw miał być mały elektryk. Później miał być dwupłat elektryk. Najpierw 800mm, później 1000mm, a na koniec znalazłem plany tego miśka: https://outerzone.co.uk/plan_details.asp?ID=8885 Stwierdziłem, że mniejsza tam czy 1000mm, czy 1500mm drewna zejdzie podobnie. Popatrzyłem na Spin'Acza wiszącego na karniszu i stwierdziłem, że 1,5m jest jak najbardziej ogarnialne, to w końcu nie jest tak dużo Oczywiście się okazało, że 1,5m dwupłata to coś innego niż 1,5m DLG, bo DLG ma skrzydła o solidnym wydłużeniu i krótki kadłub, a dwupłaty zupełnie na odwrót, ale cóż, decyzja została podjęta Sam plan nieco przerobiłem, bo parę rzeczy mi się nie podobało. Przede wszystkim - jednostki, powodzenia w kupieniu balsy 1/4" w Polsce. Później dorzuciłem do modelu kesony, bo jednak nie lubię skrzydeł konstrukcyjnych bez kesonu. Ruch był dobry skrzydła sporo się dosztywniły. Ostatecznie zdecydowałem się też na zrobienie czterech lotek. To zabrzmi dziwnie, ale sporo zredukowało to koszt modelu, bo musiałem dzięki temu kupić tylko jedną deskę 10mm (a decha 12mm i tak była na jedną parę lotek potrzebna). No i na koniec pozmieniałem nieco grubości balsy gdzieniegdzie. Zredukowałem grubość żeberek do 1,5mm (2,5mm na żeberka przy skrzydle z kesonem to byłaby rozpusta), zmieniłem garb kadłuba z 3mm na 1,5mm i odchudziłem kadłub z 6mm do 5mm (głównie celem ustandaryzowania grubości.) Na koniec zacząłem wszystko rozmieszczać na deskach coby do Riku za dużo nie jeździć. Materiały zakupiłem, podjechałem jeszcze kupić piłki włośnicowe i okazał się, że piłek nie ma Nie zostało mi więc nic innego, jak zatrudnić ZOśkę do wykonania elementów: Całość wycinania zrobiłem frezem 1mm down-cut. Frez okazał się średnio trafiony. Tzn. frezuje bardzo fajnie, nie strzępi, nie podrywa materiału z umocowania itp. Jednak 1mm wymaga sporo większych obrotów niż mój mokry chińczyk jest w stanie pociągnąć. Dla 800mm/min posuwu 11 200obr/min wrzeciona to po prostu zbyt mało. Żeby frezowanie wyglądało idealnie w balsie musiałbym spowolnić posuw do 250mm/min. Nie uśmiechało mi się siedzieć 10h przy frezowaniu, więc zaakceptowałem fakt, że trzeba będzie dotknąć każdy element papierem ściernym i już nie zmieniałem parametrów. Za to sklejka frezowała się fantastycznie, nawet sklejkę 6mm porozcinałem bez żadnego problemu Efekt prezentuje się tak: Jak dla mnie - bardziej niż zadowalająco (nie żeby idealnie, po prostu mi wystarczy ) No i korzystając z okazji zakupów w Riku, wziąłem od razu folię: Plan jest taki, żeby spód był niebieski, a góra żółta. To nie szybowiec, więc w końcu mogę sobie na niebieski kolor pozwolić Planowałem zrobić reakcję krok po kroku, ale jak widzicie wyżej, moja komórka oduczyła się robić zdjęcia, więc zrezygnowałem z pomysłu i skupiłem się na robocie. Obecnie całość mocno przybliża się do bycia oklejonym, wszystkie elementy są już w zasadzie gotowe. Jak pofocę całość (a liczę, że zrobię to przed oklejeniem, coby naga sesja była) to opiszę swoje wrażenia z budowy całości. I na koniec mała notka - jak komuś bardzo zależy to mogę mu taki zestaw wyciąć. Z racji tego, że plan nie jest mój, to ewentualne wycięcie mogę zrobić za cenę materiałów (lub dostarczenie ich do mnie) i coś ciekawego za przysługę (czyli barter). Nie ma mowy o masowym cięciu za pieniądze zestawu z cudzych planów
  21. Patryk Sokol

    Frez do drewna

    Do drewna jest taki fajny wynalazek jak frez down-cut: http://allegro.pl/frez-vhm-1mm-down-cut-z-weglika-1-piorowy-cnc-i4804671316.html Ma odwrotną linię spiralną, więc nie ma tendencji do podrywania włókien do góry. I o ile sklejkę z powodzeniem można frezować klasycznym frezem (byle ostrym tępym to to nie idzie), to z balsą bywa różnie. Tzn. Jak się dobrze dobierze parametry obróbki, to nie strzępi się nawet za bardzo. problem polega na tym, że balsa bywa bardzo niejednorodna i w efekcie może nie strzępić się w jednym miejscu, a w innym rwać już włókna. Z kolei mając taki frez to wiór jest wpychany do dołu, więc nie może być poderwany do góry. Przy dobrym umocowaniu zaś od dołu też nie ma jak się strzępić (inna sprawa to jak dobrze umocować balsę, to też kłopot).
  22. To mamy różne - nawet szybowcami 1,5m robiłem 1200m wysokości. A dodaj do tego kwestię większych cięciw w Twinstarze i krzyżyk na niebie widać. W dużej mierze kwestia warunków zastanych, tego,że czasem i na 800m nic nie widać, a czasem nie ma kłopotu wyżej.
  23. No widzisz, od razu lepiej I tak, całego wykładu nie trzeba, ale na tyle teorii, żeby cała wypowiedź nie wyszła jak "jest źle, zrób dobrze" warto jednak dać. Jak mi się nie chce na tyle pisać, to raczej nie piszę nic. I co do 1500m - jak napisałem post wcześniej (choć edycja mogla Ci umknąć, ok). Było to raz, na całkowitym końcu Polski i wciąż w zasięgu wzroku. 1500m naprawdę nie jest problemem dla tak dużej bryły jak Twinstar
  24. Dwie sprawy. Pierwsza - Jurku odpowiem Ci co do DSa, ale wymaga to ode mnie zrobienie kilku ilustracji, tak aby jasno pokazać o czym rozmawiamy. Więc wrócimy do tematu za dzień czy dwa, jak przestanę drewno strugać. Druga- Offtop, czy nie offtop, sprawa istotna jest. Coby nie mówić Czarek ma rację, bezpieczeństwo jest cholernie ważne. Sam jeszcze tego typu rzeczy nie wiem, bo jeszcze takich lotów nie robiłem (a jak ktoś nie wierzy - na 5,8GHz bez trackingu? To nie zadziała ) Problem jest z tonem wypowiedzi. Więc apel do Czarka - wiedzy masz, więc napisz co jest potrzebne aby robić takie rzeczy zgodnie z prawem. Bo gdybyś od tego zaczął to reprymenda nawet by skuteczniejsza była, bo zamiast wielkiej bitwy, mielibyśmy konkretną wiedzę. EDIT szybki: Znaczy mała poprawka - tak Twinstarem 1500m i się przydarzyło. Ale to wciąż nad lotniskiem, wciąż w zasięgu wzroku (Twinstara dobrze widać), absolutnie na całkowitym bezludziu i jednorazowy wybryk.
  25. Tak bez rotora? Nie wierzę O toto mi się zdecydowanie podoba. Pytanie tylko czy możesz polecić jakieś fajne analogowe serwa? Trochę wypadłem z obiegu pod tym względem, a szukając porządnych serw znajduje jedynie cyfrowe Prawda. ale to też zabawa, nie sądzisz? I tak i nie. Latając na albatrosa musisz cofać się z wiatrem. Albatrosom to robi małą różnicę, bo z racji tego, że śpią w czasie lotu i piją morską wodę to nie śpieszy im się na ląd W górach nie masz takiego płynnego gradientu, strefa przejściowa jest wąska. Więc zyskujesz tylko w tej kluczowej strefie (z reguły na wysokości szczytu zbocza). Ale właśnie dzięki temu, że różnica między strefą wolną, a szybką jest duża i przejście następuje szybko to można latać nie odsuwając się do tylu. Tutaj bardzo ładnie to rozpisali: http://m-selig.ae.illinois.edu/pubs/SukumarSelig-2010-AIAA-2010-4953-DS-OpenFields.pdf Ogólnie to działa tak, że energii kinetycznej nabierasz przechodząc z warstwy wolnej do szybkiej (i w drugą stronę, jak opisałem tu: http://pfmrc.eu/index.php?/topic/63924-dynamic-soaring-teoria-i-praktyka/ ). Z robieniem wysokości rzecz jest inna. Teoretycznie lecąc w górę stopniowo zamieniasz energię kinetyczną w potencjalną, opadając w dół robisz dokładnie na odwrót. Rzecz polega jednak na tym, że im wyżej lecisz, tym model porusza się po dłuższej drodze, a im droga dłuższa tym większe straty wynikające z oporu. Stąd im wyżej podniesiesz tor lotu (i de facto im niżej zejdziesz w dolnej części DSa, ale to się gorzej robi, bo ziemia zaczyna być blisko) tym więcej energii zyskanej w DSie zmarnujesz. Za pomocą właśnie za tego mechanizmu sterujesz osiąganą prędkością (a odnosząc się do tego co pisałem we swoich wzorkach o DSie - wydłużasz drogę L). W ten sposób można przeDSić Spin'Acza na zawietrznej przy wietrze 15m/s. Aczkolwiek ma się poczucie rozbrajania bomby, po wystarczy minimalnie za mocno dotknąć drążka od wysokości, albo minimalnie za wcześnie i skrzydła strzelą i model poleci w trzy miejsca na raz Ogólnie to mnie strasznie zabawy na DSie bawią, mają w sobie coś mało znanego i dają poczucie obcowania z czymś zupełnie innym niż nawet solidna winda, ale wiejąca do góry
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.