Skocz do zawartości

RyżyKoń

Modelarz
  • Postów

    257
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez RyżyKoń

  1. Tak mam już niezłą kolekcję / 28 kombatów/ , ale po prawdzie to zasługa Marka z Napolskimniebie , to on jest otwarty na każdą moją propozycję i to on je w taki fajny sposób wycina , a ja je tylko maluję. Jeszcze nigdy nie usłyszałem od niego ,że tego nie da się zrobić . Zawsze słyszę " dobra zabieram się za rysowanie" i za kilka dni mam już to o co prosiłem. Taki jest Marek i jego pasja . Pozdrawiam Marek
  2. Dlaczego Catalina? Bo "...wszystkie modele można zrobić jako kombaty " /Mirolek/ . Niestety z moją BV 138 się nie udało , ale Catalina jak najbardziej spełnia wszystkie wymagania regulaminu ESA. Motywacją, aby z Cataliny zrobić kombata , był fakt obejrzenia bardzo dynamicznego lotu modelu wykonanego przez Mirka, a umieszczonego w dziale " Moje modele". Nie jest to relacja , raczej tylko zasygnalizowanie ważniejszych elementów budowy. Łodzie latające to niesamowite samoloty , piękne , uniwersalne , wielozadaniowe . Faktem jest to ,że nie są tak szybkie jak myśliwce czy śmiercionośne jak bombowce , ale właśnie dzięki nim wygrano kilka znaczących bitew morskich II wojny światowej. Mają też największy wkład w ratowanie rozbitków na morzach i oceanach. Wszystkie z walczących stron budowały łodzie latające. Podobno najlepsza była japońska Kawanishi HBK2. Niemcy mieli kilka lodzi,Donier Do24 był najsprawniejszy Rosjanie też robili co mogli budując Berijew BE4 Amerykanie wręcz specjalizowali się w tego rodzaju samolotach, posiadając ponad dziesięć typów takich łodzi. Na uwagę zasługuje Mariner 162 oraz niesamowicie duża łódź Mars 170 Jednak największa to niemiecka B&V 238 , rozpiętość 60,17 m , długość 43,35 m , wysokość 12,8m / trzy piętrowy blok/! Ja jednak wybrałem Gataline dla jej piękna / subiektywne/ , oraz dlatego że te łodzio-samoloty używane są również w dzisiejszych czasach. Tym razem pianki mają fajną wagę więc było łatwiej niż przy BV138. Ponieważ naklejenie "stewy" na spód łodzi BV 138 doskonale się sprawdziło podczas lądowań na trawie , spód kadłuba zaopatrzyłem również w takie wzmocnienie. Kadłub to monolit , jednak trzeba wybrać dużo epp-e aby zmieścić elektronikę. Catalina jako samolot zwiadowczo - bombowy miał za skrzydłami umieszczone dwa panoramiczne "okna" dla strzelców - obserwatorów. Ponieważ wycinając je zmniejszyłem znacznie wytrzymałość ogona , narażając go na złamanie podczas gwałtownych manewrów , wkleiłem dodatkowe pręt węglowy, co dostatecznie wzmocniło całość. Catalina miała dwa potężne silniki o dużej mocy , wielokrotnie modyfikowane z powodu niesamowicie długiego rozbiegu , "rozpływu" i trudności z oderwaniem się od powierzchni wody, do tego stopnia ,że początkowo puszczano motorówki w poprzek trasy rozbiegu aby ułatwić start. Obudowałem moje silniki ,aby i one wyglądały na znaczne. Żeby zapewnić im właściwe chłodzenie, wkleiłem siateczki w obudowę. Reszta tak jak w innych kombatach. Moja Catalina gotowa do lotu i walki waży 581 gram z baterią 1800 mAh, rozpiętość 107 cm , długość kadłuba 67 cm, a wygląda tak: Stwierdzam jednoznacznie ,że po zastosowaniu innych silników i regulatorów można zdjąć dodatkowe 50-60 gram. Ja zastosowałem najtańsze . Polecam wszystkim zainteresowanie się łodziami latającymi , to piękne samoloty. Nie wiedziałem zgłębiając temat , że tyle ich było i to jak pięknych i ciekawych w swojej budowie . Pozdrawiam. M
  3. Brawo Mirek! Twój pragmatyzm z tym podwoziem - mistrzostwo świata . To podwozie "drut" z przodu przechodzi w poprzek przez cały kadłub? Czy podobnie jak z tyłu jest zakotwiczone w doklejonych do bocznych ścian kołkach ? m
  4. Mirek , zawsze jestem pod wrażeniem tego co proponujesz budując nowe czy modernizując istniejące już modele do walk powietrznych. Lecz czy tym razem nie utrudniasz sobie życia, tworząc coś co nie koniecznie będzie latało. J7 był samolotem ciągle poprawianym /jedyny egzemplarz/ , który rozbijając się podczas pokazów- oblotu nie doczekał się już odtwarzania w następnych egzemplarzach , a wszystko to co w nim było dobre zostało wykorzystane w J9. Zmniejszając powierzchnie skrzydeł , długość kadłuba , rozpiętość nie mówiąc o zmianie profilu, tworzysz raczej nowy J7 / czy to jeszcze jest J7? /. Nie zawsze to się opłaca, kiedyś zrobiłem podobnie budując SNACO 200 który okazał się zupełnym nielotem . Myślę ,że to co robisz ma za zadanie jedynie zwiększenie prędkość modelu. Trzymam kciuki za ten projekt, ja pozostał bym przy J9 zwłaszcza mając jego plany. Piszesz "Nikt jednak nie zabrania znów spróbować połączyć ogień i wodę a przy okazji, zbudować coś nowego......" jasne . Powodzenia m
  5. Trzeci oblot niestety bez kamerzysty. Samolot /łódź/ z trzecim silnikiem bez wykłonu, za to zaklinowanym na plus pięć stopni. Pogoda jak zwykle wietrzna , start na dwóch silnikach , gdy samolot jest w powietrzu włączam powoli potencjometrem trzeci silnik - tak jak proponował "mirolek". Każde zwiększenie prędkości powodowało krótkotrwałą reakcje którą niwelowałem lotkami. Stopniowe zwiększenie prędkości i....... poleciał poprawnie zwiększając szybkość. Niestety trzeba to robić za każdym startem i nie daje się to wytrymować na stałe. To jest jedyna niedogodność , bo startując na trzech silnikach samolot jest bardzo, ale to bardzo niestabilny i można go łatwo uszkodzić. Dzięki Mirek za podpowiedź . BV 138 C1 lecąc powoli robi lepsze wrażenie niż na trzech silnikach ustawionych na maxa. Polecam wszystkim , do budowy jest wymagający ,ale rekompensuje to w fajnym locie. Pozdrawiam m
  6. Zwykle tak jest , gdy mam czas , opłaconego kamerzystę i wynajęte lotnisko , to zwykle zawodzi pogoda. Tak było przy pierwszym oblocie . Pogoda zawiodła , wiatr 6m/s a w porywach 10 i tuż przed deszczem , ciekawość zwyciężyła i poleciał. "Mirolek" pisał przestrzegając " ustaw na + " , tak , tak mówiłem , ale czasu brak i pozostało na -1. Start z wózka okazał się w tych warunkach zbawienny. Wszystko się dobrze miało, mimo tego wiatru samolot dawał radę /dwa silniki/ do chwili, gdy dodałem trzeci silnik. Następował gwałtowny spadek wysokości i samolot zwalał się na prawe skrzyło. Przy zakręcie lepiej tego nie próbować. Jedyne co było pozytywne to wzrost prędkości po załączeniu 3 silnika . Początkowo zwalałem to na wiatr , ale czy z wiatrem czy pod, było tak samo. W piątek nic nie poradziłem , po oblocie lunął deszcz i dopiero w domu poprawiłem na + 1 , Mirek pisał 2-3 stopnie. Nie wiem czy dobrze zrobiłem, dodając wykłon? No ale dodałem i do drugiego oblotu. Pogoda piękna ......niestety wszystko się powtórzyło. Dwa silniki super , trzeci - trzeba szybko go wyłączać . Wniosek następujący: zlikwidować wykłon i zaklinować silnik na 4-5 stopni i do trzeciego oblotu. Niemniej super się lata BV138 C1 Pozdrawiam m
  7. Tak Mirek , oblot odbył się i to dwukrotnie. W piątek 22.09. i dzisiaj 27.09. Pierwszy w paskudnych warunkach , deszcz i wiatr z różnych kierunków 5-6m/s i dzisiaj przy pięknej pogodzie . Gdy filmy będą gotowe wstawie je na forum , oraz podzielę się wrażeniami z lotów trzysilnikowej łodzi BV 138 C1 . Chylę głowę przed twoim doświadczeniem i wiedzą, bo wszystko o czym pisałeś sprawdziło się. Pozdrawiam m
  8. Mirek , dziękuję za uwagi odnośnie zaklinowania trzeciego silnika . Dla mnie jesteś autorytetem i spokojnie przyznaje Ci rację . Pewnie konstruktorzy niemieccy , ot tak dla hecy nie wymyślili sobie zaklinowanie tego silnika na +. Zapewne było to konieczne i dało dobre przełożenie na całość konstrukcji. Oczywiście, tak jak proponujesz wystartuję na dwóch i dopiero po uspokojeniu / oblataniu modelu/ uruchomię trzeci silnik. Niemniej jednak , aż mi głupio , bo rozpocząłem budowę łodzi latającej nie wiedząc nic na temat łodzi motorowych i występujący w nich problemów z redanem , a po przeczytaniu o twoich problemach z ulotnieniem Bulinki oraz Kingfishera i po wpisie "mayster8405" spokojnie obiecuję ,że moja latająca łódź z wody nie wystartuje. Za to zrobiłem dla niej maleńki wózeczek i chyba dam radę z asfaltu , a i z ręki również wzbić się w powietrze. Niestety Bv138C1 nie mieści się w regulaminie dla kombatów. Niestety, bo waży gotowa do lotu 684 gramy / malowanie to 30 gr/, rozpiętość 100 cm , długość od nosa do końca kadłubów 75 cm, wysokość w "kłebie "22 cm a wygląda tak: Maleńki wózeczek , ale po asfalcie da radę. No ,a to jest właściwe jej środowisko i gdy już się nacieszę widokiem mojej BV 138 C1 w powietrzu zobaczymy czy da radę wystartować z wody. Jeżeli ktoś chciałby budować BV 138 C1 jako kombat, to mogę śmiało napisać , da się i można utrzymać wagę zgodnie z regulaminem. Można , ale czy warto ? To nie myśliwiec i zapewne nie mam szans z innymi kombatami, niemniej czemu nie jeżeli tylko ktoś ma ochotę . Pozdrawiam. m
  9. Jasne Mirek, masz racje, to nie jest prawdziwy kombat i niestety chwały też nie będzie . Już wiem że przeważyłem model , a ostateczna waga będzie między 640-670 gram , bardziej na 670. Może gdyby zastosować inne silniki , skracając przewody ,zmieniając wtyczki , może inne regulatory, inne mocowanie śmigieł, może zamiast trzeciego silnika wystarczy atrapa z kręcącym się śmigiełkiem pod wpływem prędkości ? Ale czy to byłoby uczciwe ? Jasne można baterie 1300 zamiast 1800, ale przecież trzeba latać pięć minut. Niestety mnie się nie udało . Cała elektronika, która będzie w kadłubie tak wygląda: A do tego , aby te 250 gram mogło być wożone pod skrzydłami i nie oderwało się od nich podczas "kreta" , wzmocniłem połączenie kadłuba ze skrzydłem , wklejając węgle przez skrzydło i ścianki kadłuba, oraz dodatkowo klinik ze sklejki przy spływie skrzydła. Teraz tylko kabina pilotów i wieżyczki strzelców, oraz malowanie. Pozdrawiam m
  10. Jeżeli chodzi o trzymanie kciuków , przyda się Mirek , przyda. Coraz bardziej wydaje mi się , że BV 138 C1 będzie bardziej wyglądała niż latała. Kadłub to monolit o długości 56 cm wysokości 12 cm i szerokości u podstawy 10cm , a w "kłębie" / razem z gondolą środkowego silnika/ 22cm!!!! To kontener podwieszony do skrzydła. Ciekawe jak będzie wyglądała beczka w wykonaniu mojej łodzi. Co do środkowego silnika , ja również zauważyłem że w oryginale jest mocno zaklinowany na plus. Mam złe doświadczenie z takim zaklinowaniem , przez które mój "Halifax " fatalnie zachowywał się podczas oblotu. Silnik zostanie osadzony na " 0" , natomiast oba silniki boczne przeciwbieżne z lekkim skłonem . Trzy regulatory, bateria i bardzo dużo przewodów. To wszystko trzeba umieścić w niby kontenerze , ale tam zbyt dużo nie ma miejsca , bo wycinając epp-e trzeba zostawić ścianki chociaż grubości 15mm . Same silniki już powodują przeważenie całości do przodu . Upchanie elektroniki w tyle wymagało dodatkowego kanału wentylacyjnego z obu stron kadłuba, może to zadziała i będzie chłodniej w środku. Duża gondola silnika nad kabiną , daje mi możliwość umieszczenia w niej regulatora. Żeby nie spalić go z powodu temperatury, wypaliłem kanał łączący wlot powietrza pod silnikiem ze stanowiskiem tylnego strzelca, co powinno wystarczyć do ochłodzenia regla. Połączyłem dwa kadłuby ze sterem wysokości i tu chwalę Marka, bo dostarczył element który ułatwia właściwe ustawienie- zaklinowanie tego steru. a wklejenie go we właściwe miejsce załatwia całą sprawę. Taki drobiazg , a ułatwia budowę. Pomimo schowania jednego regulatora do gondoli silnika , nadal mam dużo przewodów , a mało miejsca w kadłubie. Powoli idzie do przodu. Jedno wiem , tego kombata nie zbuduje się przez 8 godzin. Pozdrawiam. m
  11. Dlaczego BV 138 C1 ? Bo to piękny samolot / no, ok łódź latająca/ o niesamowitych kształtach, tak pięknych ,że nie można się oprzeć ,aby coś takiego zobaczyć w powietrzu. Dlatego, że zgodnie z tym co mówi Mirek/ mirolek/ , każdy samolot można wykonać jako model kombatu. No i te trzy silniki i zwłaszcza jeden umieszczony powyżej osi kadłuba z czterołopatowym śmigłem nadaje smaczku całej konstrukcji. Jeszcze dziwniejszy był poprzednik "BV 138V1" , ale dla mnie za trudny do wykonania. Ostatecznie wybrano do produkcji seryjnej BV138 C1. budując 297 sztuk. Ta piękna łódź miała wiele prototypów nawet z trzema silnikami z trójłopatowymi śmigłami . Ciekawostką był pierścień zawieszany pod skrzydłami łodzi, służący do usuwania / detonacji/ min magnetycznych. Unikatowym projektem ,jest prototyp łodzi nad którym z powodu wdrożenia do produkcji BV138 zaprzestano dalszych prac , to jest dopiero "dziwadło" i gdy tylko Marek z Napolskimniebie da się namówić na jej wykonanie, postaram się Wam zaprezentować. Jest to , a właściwie była BV P.111 Kogo zainteresowałem łodziami latającymi B&V , a było ich kilka ,proszę poszukać w internecie , zapewniam że warto. Wracając do BV 138C1 . Jasne że ten model nie będzie zwrotny tak jak myśliwiec , ale będzie szybki i nie tak łatwo będzie go dogonić ,więc może da radę. Poprosiłem Marka o wycięcie dla mnie tego modelu w formie kombata i po kilku dniach otrzymałem duże pudełko z piankami. a w środku W pracy Marka podoba mi się to , że On nie ogranicza mojej wyobraźni dając nam gotowy produkt do sklejenia, ale zostawia dla nas furtkę na naszą inwencję i sposób postrzegania zagadnienia. Przy zamawianiu modelu spytał minie o to czy będę startował z ręki, wózka, czy trawy? W efekcie wypalił płaskodenną łódź która spokojnie może startować z trawy , a i lądować na niej również . Marek nie wiedział jakich będę używał silników do mojej łodzi / chodzi o wielkość śmigieł/ , więc nie wypaliła gondoli trzeciego silnika , dając w zamian dużo materiału i podpowiedź jak to wykonać . Czyli pierwsza praca to wykonanie gondoli . Udało się i jest ok /chyba/. Nie za bardzo podobało mi się , że łódź jest płaskodenna więc trochę dorobiłem je opływowy kształt. Ponieważ przód łodzi jest bardzo długi / sami niemieccy piloci nazywali ten samolot latającym chodakiem/ musiałem wzmocnić prętami węglowymi , a na spodzie nakleić płaskownik , taką stępkę , która ma zapobiec wyrwaniu epp-e przy szorowaniu po trawie. cały kadłub to monolit , niezwykle mocny nie potrzebuje wzmocnienia, ale gdzieś w niego trzeba włożyć całą elektronikę, tak więc trzeba dużo powycinać . Ponieważ robię to z tego co mam w szufladzie , lekko nie jest. To ma być niskobudżetowy kombat ,więc trzeba pomyśleć gdzie można zgubić te wszystkie zbędne gramy. m
  12. Czy warto ze starego rozbitego kombata robić nowy inny model? I tak i nie. Tak, bo dużo frajdy i tanim kosztem mamy nową zabawkę. Nie , bo wszystko się zmienia i trzeba rozwiązywać wiele nowych problemów - choć dla niektórych z nas może być to dodatkową atrakcją. W moim modelu zwężenie skrzydeł zarówno po stronie krawędzi natarcia jak i krawędzi spływu , a zwłaszcza końcówek skrzydeł spowodowało powstanie zupełnie innego profilu skrzydła. Jakiego nie mam pojęcia , ale to przyczyniło się do tego ,że samolocik stał się bardzo pobudliwy i narwisty. Film z oblotu jest drugim filmikiem już po drastycznym zmniejszeniu wychylenia lotek do 3-4 milimetrów, podobnie steru wysokości. Samolocik ma potencjał lata wolno - dla kamerzysty i szybko w zależności potrzeb. Może, gdyby Marek w swojej pracowni wypaliłby ten model "Roc-B25", wyszedł by z niego bardzo fajny kombacik. Pozdrawiam wszystkich. m
  13. Nie widzę przeszkód. Człowiek podpięty do samolot lub samolot podpięty do człowieka. Specyfika tego rodzaju hobby ma tyluż zwolenników co i przeciwników. Dla mnie, to niesamowite doświadczenie lot takim samolotem, a co dopiero dla Piotra. Piotr od zawsze był i jest inicjatorem wielu imprez, pomysłów na zawody i co najważniejsze zawsze doprowadza swoje pomysły i inicjatywy do końca. Podobnie było i w tym roku. W okresie zimy Piotr zaproponował latanie samolotami w hali. Oczywiście my niedowiarki mówiliśmy, to się nie da, ile będzie to kosztowało i do tego hala sportowa, niemożliwe itd. - malkontenci. Piotra to nie zrażało i załatwił halę sportową, raz w tygodniu na trzy godziny. Cud!? Ale taki jest Piotr. No ok. Piotrze, super, my sobie polatamy, ale Ty? Na to odpowiada Piotr „Ja też sobie polatam, nie widzę przeszkód”. Tak moi koledzy, Piotr nie widzi, bo jest mężczyzną w 100% niewidomym, nie tam źle widzącym, ale On nie widzi nawet błyskawic na niebie. Streszczam: zamówił sobie samolot specjalnie dopasowany do latania w hali z czasowym wyłącznikiem, poprosił o wykonanie specjalnego uchwytu dopasowanego do jego potrzeb i zaczęło się!!! Dowiedzieliśmy się, że niewidomy również ma zawroty głowy przy kręceniu się w kółko i aby temu zaradzić potrzebuje dodatkowego treningu na sucho. Dał radę, trenował w domu, a na hali najpierw jazdę po podłodze, następnie podrywanie modelu wreszcie lądowanie. Nie było łatwo, wszyscy trzymaliśmy kciuki i bardzo proszę obejrzyjcie filmik, Piotr i jego samolot na uwięzi.... Dodam, że Piotr również lata na lotnisku, na wolnym powietrzu, samolotem z napędem spalinowym! I co wy na to? Kopara w dół! Taki jest Piotr. Teraz przygotowuje się do zrobienia pętli. Spoko, uda się w 100 procentach. Wszyscy trzymamy kciuki. To nie prawda, że niepełnosprawność nas ogranicza. Piotr super gra w kręgle i strzela bardzo celnie ze sportowej wiatrówki. M.
  14. Jestem pełen obaw i niepokoju, że Marzannę utopiono, a miano ja bronić. Zawody odbyły się/ a może nie?/ , a brak wiadomości i choćby jednego zdjęcia jest również bardzo niepokojące. Czyżbyśmy zeszli do podziemia i tam przeprowadzali zawody? Tajne komplety w modelarniach, a zawody w odludnych miejscach ? Brak wiadomości to też wiadomość, ale ja nie bardzo wiem jak to interpretować. Pozdrawiam. m
  15. Tuż przed wybuchem II wojny światowej w Paryżu w 1938r na Światowej Wystawie Lotniczej , zaprezentowano nowy model myśliwca SNCAO 200 . Niestety nie wzbudził on zainteresowania odpowiednich instytucji, mimo zachęcających parametrów technicznych. Silne lobby Dewoitine zadziałało tak, aby ten samolot nie wszedł do produkcji. Wyprodukowano 1 egzemplarz który miał być wyposażony w super silnik Hispano-Suiza 12Y-51 specjalnie dla niego projektowany, oczywiście znów coś poszło nie tak /ciągle napotykano na jakieś trudności/ i włożono słabszy 12Y-31 co spowodowało, że do produkcji weszła Dewoitine D,520 i to był wiodący samolot dla lotnictwa francuskiego. W trakcie działań wojennych podobno samolot SNCAO 200 zestrzelił w obronie fabryki Sncao, bombowiec Heinkel He-111. Po upadku Francji, Niemcy jednak zauważyli coś interesującego w tym samolocie i wywieźli go do siebie w celu dalszych badań. Sncao 200 miał bardzo skośne skrzydła Już od 1939 roku Niemcy pracowali nad swoim Me-262, na szczęście szło im ciężko i prace były prowadzone tylko teoretycznie w biurach technicznych gdzie powstawała ta niesamowita maszyna. Aż tu nagle, dostali gotowy samolot ze skośnymi skrzydłami. W czerwcu zabrali SNCAO 200, a w maju rok później w 1941r dokonano oblotu Me 262 z konwencjonalnym silnikiem, a w lipcu 1942r z odrzutowymi turbinami. Całe szczęście , że do produkcji wszedł dopiero w 1944r. Może właśnie SNCAO 200 miał w tym udział? Tak więc przedstawiam Wam mojego "Sncao-200" : rozpiętość 84 cm, długość kadłuba 67cm, waga do loty 461 gram. Uprzedzam pytania, tego modelu raczej nigdzie nie kupicie. SNCAO 200 to "awatar " AVI 135B , totalnie rozbitego kombata nie nadającego się do naprawy. Kombaty tak maja, że się rozbijają i mojej AVI 135B również to się przytrafiło. Już powyjmowałem z niej elektronikę i stać miała się dawcą pianek, gdy zobaczyłem SNCAO . Ponieważ AVIA miała szerokie skrzydła , wystarczyło odpowiednio je przyciąć, aby ponownie je przymocować pod skosem do kadłuba. Dalej poszło normalnie troche pianki, kej itd..... Wszystkie nowe elementy, to białe wstawki doklejone do czarnej AVI. Jednym słowem wydałem 5 pln i mam "nowy" model samolotu. Jest tylko jedna nieprawidłowość w tym modelu, przedłużyłem nos samolotu o 3 cm, bo tył dobudowanego kadłuba jest dość znaczny /ciężki/ i obawiałem się wyważania. Gdyby ktoś zbudował ten model jako epa , można kadłub zrobić rdzeniowy / rurowy/ i zapewne wówczas nie trzeba przedłużać nosa. Sam SNCAO kadłub miał raczej "pękaty". Niestety mój model to esa o wąskim kadłubie. Tak sobie myślę, że w dobie niesamowitych podwyżek cen, takie rozwiązanie staje się prawie koniecznością. Pozdrawiam. m
  16. Po raz pierwszy musze nie zgodzić się z Mirkiem. Jarek spokojnie oklejaj dalej swój model cały na czarno. Miałem kilka czarnych modeli i wierz mi one świetnie są widoczne , zarówno w pełnym słońcu , a jeżeli już go nie ma, to wszystkie inne kolory na tle nieba stają się szare, a kolor czarny jest czarnym doskonale odbijającym się od otoczenia. Mirek miał czerwonego kombata / samolot maleńki/ i zapewne w większej odległości ten kolor nawet w słońcu stawał się szary / jak wszystkie inne kolory w dużej odległości/. Nie obawiaj się czarnego wprost przeciwnie, zobaczysz jak będzie się prezentował świetnie nie tylko gdy będzie pochmurne , deszczowe niebo, ale również w pełnym słońcu. Trafny wybór koloru. Pozdrawiam m
  17. Tak , zwężone skrzydło to problem z którym spotkałem się już przy budowie Ju-87. Wąskie końcówki skrzydła i strugi powietrzne na końcach robiły troche problemów . Sam jestem bardzo ciekawy jak to zadziała w tym przypadku. Oczywiście skrzydło sprasowałem żelazkiem , ale wszystko okaże się podczas oblotu. Niemniej jestem dobrej myśli , no i mam nową zabawkę.
  18. Nie u Marka, ale i u Marka. Prościej . Rozbiłem "Fiat G.50 Freccia", mając dużo czasu postanowiłem odbudować go, ale już jako Blackburn "Roc" . Dokładając troche panki , przerabiając nieznacznie uzyskać nowy model. Muszę Wam powiedzieć , że patrząc na te moje 27 kombatów, gdy są zgromadzone w jednym miejscu , łatwo daje się zauważyć że one są do siebie bardzo podobne . Oczywiście różnią się , ale można wyodrębnić jakby 5 wzorów powtarzających się w tej grupie i po drobnych korektach można spokojnie otrzymać inny samolot. Zresztą nie ja tylko na to wpadłem , na forum jest taka relacja F 109 jako Avia S-199 .Tak więc rozbita "Freccia" została przerobiona na "Roc - b25". Dołożyłem przód, odcinając garb kabinki pilota, zwęziłem znacznie skrzydła. dołożyłem troche pianki na kadłubie , zmieniłem zwiększając ster kierunku, dodałem przykrycie od jakiegoś kosmetyku małżonki jako wieżyczki strzelniczej i tak powstał Blackburn. No i mam nowy samolocik. I tu wyszła wyższość kombatów z epp-e nad drukowankami . Bo niestety wydrukowany od Przemka Ki-61 / Przemek zrobiłeś piękny model który świetnie latał i jeszcze lepiej prezentował się w powietrzu/ , nie miał szans ze spalinowym akrobatem i posypały się tylko fragmenty, a samolocik nie nadawał się do naprawy. Dlatego nie wyrzucajcie rozbitych kambatów, zawsze z dwóch można spokojnie złożyć jeden, może nawet ładniejszy niż istniejące. Pozdrawiam M
  19. Lata trzydzieste XX wieku w lotnictwie charakteryzują się niesamowitym wzrostem postępu technicznego , a co za tym idzie wysypem różnego rodzaju samolotów. Lotnictwo jest już okrzepnięte , a wyścig kto szybciej, wyżej, dłużej , celniej nabiera przyspieszenia. W okresie tym powstało bardzo wiele genialnych /na ówczesne czasy/ samolotów, ale również wiele mniej udanych maszyn. Przydatność zweryfikowały działania wojenne , ale i te samoloty przyczyniły się do rozwoju lotnictwa. Tak więc, chciałbym przedstawić Wam samolot który od początku nie był udanym myśliwcem , a cele jakie mu stawiano daleko odbiegały od reali w jakich miał być przydatny. Blackburn "Roc" / nazwa pochodzi od baśniowego ptaka Roka/ wzorowany na myśliwcu-bombowcu nurkującym Blackburn "Skua" /wydrzyk/ . W przeciwieństwie do SKUA , uzbrojenie miał tylko w wieżyczce ???!!!!! Siła ognia była znaczna, ale sama wieżyczka też sprawiała niesamowite problemy które nasilały się podczas prowadzenia ognia w bok, zakłócając stabilność lotu. Z tymi samymi problemami musiały się liczyć bombowce "Halifax" w których umieszczono takie wieżyczki strzelnicze i to piloci musieli sobie radzić z utrzymaniem kierunku lotu podczas ich używania. W Roc-B25 zainstalowano klapy kompensacyjne , które wysuwały się podczas używania wieżyczek. Nie jest to największy mankament tego myśliwca / oprócz szybkości / . Problemem było to ,że pilot nie uczestniczył w walce, a jedynie pilotował samolot , czyli był tylko kierowcą i był bezbronny przy ataku czołowym. O czym szybko dowiedzieli się niemieccy piloci i 19 czerwca 1940 r 12 myśliwców zostało rozgromionych przez niemieckie samoloty z III/JG 51 , które zestrzeliły 11 maszyn. Jeżeli ktoś doczyta , że "Roc" miał być używany do osłony bombowców , to i tak taki samolot powinien posiadać przednie uzbrojenie. Tu nie wiem dlaczego ówcześni konstruktorzy popełnili taki błąd !!!!!!!!!!! Po tym zdarzeniu wycofywano samoloty , które służyły już tylko do nauki latania i ciągania tarcz strzelniczych. Odnotowano jedno zwycięstwo samolotu "Roc" , był to atak od spodu na "Ju-87". Tak więc nie był to super myśliwiec , służył w armii od 23grudnia 1938 do maja1944r. Nie był , ale jaki on jest piękny /subiektywne/ zobaczcie sami. Mój "Roc" B-25 ma 83 cm rozpiętości i 65 cm długości i pewnie będzie dobrym kombatem. Przynajmniej tak myślę . Zobaczymy, oczywiście film z oblotu będzie. Pozdrawiam m
  20. Brawo Maciek. Zazdroszczę umiejętności . Model genialnie sklejony , chociaż " skuter" wykonany przez Ciebie również godny pokazania.
  21. Dawno temu kupiłem model samolociku "Cessna-170" firmy "Guillow". Zachęcony udaną przeróbką "Bojowy Rzutek" postanowiłem uczynić to również z gumówką. Model skleiłem jako elektryk, wykorzystując silnik AX 1806M, regulator 10A, oraz serwa 5 gramowe. Ciężki się zrobił w porównaniu z gumówką i gotowy do lotu waży 189 gram i wyglądał tak: Wglądał, bo przyszedł czas oblotu i okazało się, że po wielu przygodach z kretami w najgorszym incydencie z aerodynamiką wyglądał tak: dało się naprawić i ostateczna wersja w której lata to: Różne przygody miały miejsce podczas oblotu i różne usprawnienia dodałem, aby tylko ta Cessna poleciała. Najdziwniejszym "udoskonaleniem" było zrezygnowanie i wykłonu, gdzie przy jego braku model lata w miarę "poprawnie". Modelik posiada tylko ster wysokości i maleńki ster kierunku i aby one działały w sposób poprawny samolocik musi latać na dużej prędkości, inaczej zwali się w korkociąg. Na początku filmu zobaczycie, że samolocik potrafi latać na plecach ?!!! Niesamowitą ciekawostką było wykręcenie poprawnej beczki / do dzisiaj nie wiem jak to się udało i gdybym nie spanikował ujmując gazu, może i by kreta nie było , a samolocik leciał dalej/ dziwne bo model nie posiada lotek widać to w 24 sekundzie filmiku. Lądowanie to osobny problem, na trzy koła przy pełnej prędkości/ inaczej kret/ i dużym śmigle , zobaczcie sami: Reasumując. Można przerobić gumówkę na elektryka rc, ale po co?!!! Tracimy cichy, majestatyczny lot gumówki, a maleńkie elektryczne samoloty, owszem latają, ale są nerwowe i wiatr bardzo im przeszkadza. Nie polecam przeróbek tego typu, ale może jest to subiektywna ocena, może ktoś pokusi się o to i będzie bardzo zadowolony. Natomiast spokojnie mogę polecić samolociki firmy "Guillow", precyzyjnie wycięte, doskonale spasowane, gdzie wszystko z wszystkim współgra i doskonale się prezentują. W skali 1 do 10, dziesięć. Pozdrawiam m
  22. Wielki szacun za model. Piękny! Natomiast jestem bardzo rozczarowany oblotem, a właściwie filmikami. Dawid, to że samolocik lata widziałem. Jak? niestety nie dostrzegłem. Taki piękny model powinien być porządnie filmowany. Oglądając wszystkie filmiki widziałem niekiedy przelot przez 2-3 sekundy na dużej wysokości potem kropeczkę lub jej brak , domyślając się gdzie jest samolocik po tym w która stronę patrzyłeś. Ja wiem, samemu trudno filmować i latać, ale zabierz z sobą osobę która posługuje się aparatem i zróbcie zbliżenia w trakcie lotu, zakrętu, może jakiejś figury akrobatycznej, bo ten model na to zasługuje w stu procentach. A tak, doskonale zapoznałem się z popękanym betonem, oraz samochodem na nim stojącym. To te dwa elementy grają główną rolę na filmach, a nie przepiękna Twoja PZL-ka. Sorki za szczerość, ale było zrobić to lepiej, bo ten model wprost prosi się o piękne pokazanie jego walorów w locie. Pozdrawiam, jeszcze raz gratuluje pięknego modelu. Marek
  23. Tak lata najtańszy /wg. mnie/ model, a ponieważ ceny rosną w zastraszającym tempie / dziwne jest te 12% inflacji, gdy wszystko podskoczyło o 50%/ może warto na początek coś takiego sobie sprawić. Czy na początek? nie do końca, bo modelik jest szybki i wymaga skupienia przy pilotażu, ale łatwy w transporcie i można go wszędzie ze sobą zabrać. Modelik kupiłem u "Chińczyka" za całe 10 zł. To rzutek, którym dzieci bawią się na łące. Wzmocniłem go węglami. Wybrałem nadmiar pianki w celu umieszczenia elektroniki, odcinając zaznaczone fabrycznie lotki i przyklejając je na zawiasach z dyskietki. Przymocowałem silniczek na przyklejonej wrędze do kadłuba. Brak miejsca zmusił mnie do umieszczenia regulatora na zewnątrz kabiny. Dołożyłem serwa. Całość wygląda tak. Modelik posiada tylko jeden mankament, lata na maleńkich śmigłach, które podczas lądowania gdy są ustawione pionowo, łatwo pękają. Całość gotowa do lotu to 97 gram. Silniczek to A1504 56W- 26 zł. Trzy serwa HK5320 -35 zł. Regulator 10 A 23 zł. Rzutek 10zł. Śmigiełko 4x4 6zł. /ceny przed 2022r/ łącznie 100zł. Myślę, że obecnie można wydać około 120zł. Chyba warto. Pozdrawiam. Marek
  24. Poleciał. Czy polecam? I tak i nie. Jeżeli ktoś oczekuje rasowego akrobata, to niekoniecznie będzie zadowolony . Gdyby dodać inny silnik, śmigło, zwiększyć ster kierunku, może ten Zlin dałby radę, a tak jest poprawnie latającym niskobudżetowym samolotem rekreacyjnym i jeżeli ktoś szuka takiego samolotu, to polecam. Dodam, że gdyby moje kombaty miały ruchome stery kierunku prawdopodobnie latałyby sprawniej od tego Zlina. Zaletą tego samolociku jest jego stabilność i przewidywalność. Lata szybko i wolno, oraz bardzo ładnie potrafi szybować. Pozdrawiam. Marek
  25. Tomek Nie zrobiłem podwozia bo to co zaproponował Marek jest zbyt delikatne, a mocowanie w kadłubie jest za słabe. Pamiętasz do mojego Ju-87 zrobiłem takie podwozie jak proponował Mirek / mirolek/ i choć to jest doskonały pomysł i fajne rozwiązanie, a i tak po kilkunastu niefortunnych lądowaniach Ju-87 lata bez podwozia /za to znacznie zwiększyła mu się prędkość/. Mariusz Wszystkie moje modele maluję wodnymi pigmentami lakierów samochodowych " Autovawe Sikkens" doskonale kryją , a komputerowo dobrany kolor jest taki jak sobie wymarzyłeś. Niestety mają jedyną wadę są bardzo drogie. Pozdrawiam Marek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.