Skocz do zawartości

RyżyKoń

Modelarz
  • Postów

    242
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez RyżyKoń

  1. Grzegorz, Twój model rzeczywiście jest inny. Bardziej podobny do misia polarnego niż strzały. Ma niesamowicie szerokie skrzydła, ale lata świetnie. Moja strzała jest podobna do modelu Pawła. Szkoda, że Twój nie trzyma wagi byłby świetnym wojownikiem. m
  2. Oblot odbył się w sobotę. Mogę śmiało zacytować Pawła "Lata absolutnie genialnie."
  3. Masz rację Grzegorz, to bardzo fajny model i obiecuję sobie po nim bardzo wiele. Mój, jest zgodny z regulaminem ESA i waży 563 gramy z baterią 1800mAh / 159 gram/. Poprawiłem rozmieszczenie elektroniki, co w rezultacie dało mi możliwość regulacji środka ciężkości /fakt, że bardzie do przodu niż do tyłu/, co jest bardzo korzystne zwłaszcza przy oblocie. Model ma wymiary : rozpiętość 100 cm , długość od początku śmigła do końca kołpaku tylnego śmigła 75 cm, waga jak wspomniałem 563 gramy. Silniczki razem posiadają 1050 gram ciągu statycznego, więc będzie raczej rwał z miejsca, mam nadzieję że będzie bardzo szybki, bo na taki wygląda, ale zobaczcie sami. Bardzo fajny model, łatwy w budowie i będzie świetnie latał, zresztą jak wszystkie modele od Marka. Niestety z oblotem trzeba poczekać, u nas wieje ponad 9m/s, a ja nie jestem tak zdesperowany jak przy oblocie B&V 141. Pozdrawiam, polecam model. M
  4. Pośpiech wskazany jest przy łapaniu pcheł, a nie budowie modeli. Wydawało mi się, że 40 gram / silnik + śmigło/ umieszczone na końcu kadłuba wymaga przeciwwagi na początku i dlatego rozmieściłem tak elektronikę, aby położona bateria 1800mAh załatwiała właściwy środek ciężkości. Byłem zadowolony z siebie do chwili kiedy przykleiłem skrzydła i zobaczyłem jak długi nos ma ten samolocik. Znikła moja pewność siebie i zrobiłem wyliczenie środka ciężkości. No i mam za swoje, CG przypada prawie w połowie skrzydła. Jeżeli podeprze się samolot w punkcie wyliczonym, model jest idealnie w równowadze i nawet śmigło dołożone powoduje jego przeważenie, nie mówiąc o 160 gramowej baterii. Wszystko do poprawy, a bateria powinna leżeć na skrzydle. No cóż, wyliczenia środka ciężkości nie powinno się robić na końcu budowy. Pozdrawiam M
  5. Sklejenie kadłuba to początek pracy, aby w nim zamocować silnik pchający, trzeba skleić statecznik poziomy i zamocować go w kadłubie. Przedni silnik zamocowany jest na "wrędze" silnikowej - walec z epp-e i kadłub gotowy. Poszło szybko, ale to wszystko co można zrobić bez zastanawiania się. Schody zaczynają się przy rozmieszczeniu elektroniki, którą trzeba wcisnąć w środek kadłuba. Walec o średnicy zewnętrznej 55 mm.!!! Założenie jest takie, aby przeciwstawić coś wadze silnika /35 gram/ umieszczonego na końcu kadłuba / silnik pchający/, trzeba zrobić miejsce z przodu i zmieścić dwa regulatory, baterię, odbiornik i duuużo przewodów. Mało miejsca, a właściwie strasznie ciasno, potrzeba jest powiększyć istniejące tam przestrzenie. Nie należy bać się cięcia epp-e, ono po sklejeniu klejem CA jest jeszcze bardziej twarde i na pewno nie pęknie w miejscu klejenia. Ponieważ silnik pchający umieszczony jest z tyłu za sterem wysokości zmuszony byłem odciąć tył kadłuba, wytopić miejsce na rurki bowdena, aby serwo steru wysokości zamocować jak najbliżej środka ciężkości. Rozkroiłem prawie cały model dla ułatwienia sobie pracy. Wycięcie - wypalenie miejsca na schowanie elektroniki zawsze stawia alternatywę, wygląd lub "trwałość". Cytując naszego pragmatyka Mirka / mirolek/ " każde nacięcie epp-e osłabia całość konstrukcji przez co samolot jest bardziej kruchy......." coś takiego pisał gdy robił swoje C3603 i niestety Mirek ma racje. Gdybym ja moim modelem zderzył się z Mirka iszakami, mój model ucierpiałby niewspółmiernie w porównaniu do Mirka modelu i to on po sklejeniu kropelką CA leciałby dalej, a ja musiałbym kleić model, ale w domu. Coś za coś. No cóż biorę się za wycinanie środka. Robert, całkowicie zgadzam się z tym co napisał Mirek, ale w moim przypadku nie będzie potrzeby zastosowania druciku odpowiednio wygiętego. Silniczek pchający ma śmigło 5045 -13 cm, a statecznik i pletwa mają razem 20 cm , mam 4 cm wolnej przestrzeni na doczepienie tasiemki. A propos płetwy ogonowej, jest to najbardziej newralgiczna część mojego modelu. Z powodu braku podwozia będzie zawsze narażona na uszkodzenie podczas lądowania. W celu jej wzmocnienia wkleiłem wzmocnienie na natarciu wykonane ze sklejki 1,5 mm, czy pomoże, zobaczymy? Marzy mi się taka rzecz jak w prawdziwym samolocie, gdzie podczas awaryjnego lądowania na "brzuszku" , dla własnego bezpieczeństwa pilot mógł odstrzelić stateczniki pionowe i tylne śmigło. Ale byłby to numer zrobić tak na zawodach. Pozdrawiam Marek
  6. Tak, miał służyć do zwalczania bombowców, ale nadal nie przypomina strzały, a piloci mieli racje trochę podobny do mrówkojada. Dodam, że skrzydła mają 100 cm rozpiętości i są niebywale płaskie, będzie szybko latał. M
  7. PFEIL - Strzała . Pod koniec II wojny światowej Niemcy ciągle poszukiwali czegoś, co pozwoli im przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. Powstawało bardzo wiele samolotów pełnych nowinek technicznych i do takich właśnie należał Dornier DO 335. Streszczając - miał tyle wad co zalet i chociaż Niemcy byli nim oczarowani, to z powodu braku części, zwłaszcza silników /ciągłe bombardowanie fabryk przez aliantów / i ciągle pogarszającej się sytuacji ekonomicznej , jak wiele mu podobnych prototypów nie wszedł do seryjnej produkcji. "Pfeil" nie bardzo przypomina swoim wyglądem strzałę, a i sami piloci Luftwaffe nazwali go mrówkojadem. Samolot ten miał mieć kilkanaście wersji bojowych, ale bodaj tylko cztery zostały wyprodukowane w niewielkiej ilości. Niespotykaną wersją był Do 335 A-12, który stał się pierwszą wersją samolotu gdzie piloci nie siedzą na jednym poziomie. Dwa silniki w jednej osi, ciągnący i pchający to wystarczający powód, aby taki samolot latał jako kombat. Marek wcale nie był zaskoczony moją propozycja i po jakimś czasie przyszły pianki wzorowo wycięte. Całość zapowiada się bardzo interesująco. Dolnopłat, nie powinien nastręczyć wiele problemów, wykorzystam silniczek od drona 2204 2300 KV jako pchający i 2212 2200 KV jako ciągnący. Niezwykły samolot jak na kombata, ale przecież o taki mi chodzi. Marek
  8. "BUSZUJĄC W ZBOŻU" Nadszedł dzień w którym wszystkie teorie zostały sprawdzone. Niestety dzień był bardzo wietrzny i nie nadawał się do „oblatywania” nowych modeli. Emocje jednak wzięły górę i dokonaliśmy heroicznego czynu. Na szczęście zboża jeszcze nie skoszono, a przewidując najgorsze, jego zagony stały się naszym poligonem doświadczanym. Sytuację pogarszał silny wiatr 4-6 m/s ze zmiennych kierunków. A teraz najważniejsze, Jarek czapka z głowy przed Twoją wiedzą i przewidywaniami. Stało się dokładnie jak napisałeś. Na mój chłopski rozum przyjąłem tradycyjne wyważenie poprzeczne i dołożyłem 16 gramów ołowiu na lewe skrzydło celem zrównoważenia ciężaru kabiny pilota, tak że oś podłużna przebiegała wzdłuż osi silnika. Silnik pozostał bez wykłonu ze śmigłem 7x4. Model nie poleciał w górę tylko zwalił się na lewe skrzydło. B&V141 - 1 start.mp4 Uważając że napęd ma za mały ciąg wymieniliśmy śmigło na większe 8x4. Jak widać na filmie niewiele to zmieniło. B&V141 - 2 wieksze smiglo.mp4 Do trzeciej próby, wywalamy 16 gram ołowiu z lewego skrzydła skrzydła, samolot lata lepiej, ale jak "pijany", niepewnie, jest mało sterowny. Ale jest znacznie lepiej – można powiedzieć, że model lata. Po usunięciu ołowiu ze skrzydła oś podłużna, zgodnie z przewidywaniami Jarka przesunęła się o około 15 mm poza kadłub w stronę kabiny pilotów. Ponieważ jednak przednia część kabiny pilotów jest dodatkową powierzchnią nośną i ma wpływ na stabilność lotu (zdjęcie) konieczne jest dociążenie nosa samolotu. Dołożyliśmy nieco ołowiu pod silnik, tak że CG znalazł się 15 mm za krawędzią natarcia skrzydła. Niestety dokładając ołów przekroczyłem warunki regulaminu ESA, bo ciężar modelu osiągnął 512 gramów. Może umieszczając serwo wysokości bliżej nosa samolotu a nie na końcu kadłuba zyskałbym kilkanaście gramów. Jeśli to nie wystarczy muszę znaleźć inny sposób, aby ten samolocik był regulaminowym kombatem. B&V141 - 3 bez lewego ciezarka.mp4 Ostatecznie musiałem dać sporo ołowiu z przodu modelu. Cieszę się jednak, że to dziwadło, po odpowiednim dociążeniu, poleciało – jak mi się wydaje całkiem nieźle. Starty 4 i 5 okazały się udane, a start i lot numer 6 uważam już za sukces. Polecam model - jest nad czym się pogłowić podczas budowy i pierwszych lotów. Pozdrawiam.
  9. Koniec pracy, dalej już tylko oblot. Z trudnością zmieściłem się w regulaminie ESA, samolot ma rozpiętość 82 cm, długość kadłuba 65 cm, kabina pilotów 32 cm długości, gotowy do lotu waży 446 gram. Jak będzie latał i czy w ogóle wkrótce zobaczymy. Ciekawy model bardzo nietypowy wart wykonania. Dziękuję za wpisy. Marek
  10. Andrzej, Twój wpis jest trochę niesprawiedliwy. Są tacy ludzie do których i ja należę, którzy nie maja takiej wiedzy jak Jarek i doświadczenia w pilotażu jak Mirek. To znaczy, że nie powinniśmy zajmować się modelarstwem? Uważam, że jeżeli coś sprawia komuś przyjemność, a jego zamiłowania nie szkodzą innym, to niech to robi, mając czy nie mając wiedzy teoretycznej. Piszesz o metodzie prób i błędów, że to jest be. Zobacz proszę "Zabawy z wiatrem na zboczu..." Koledzy mają dużą wiedzę w zakresie aerodynamiki, zjawisk pogodowych itp. a ciągle poprawiają, nastawiają swoje szybowce metoda prób i błędów. Nie powie mi ktoś, że Jurek /cZyNo/ Laco, czy Janek nie maja wiedzy teoretycznej, a jednak i oni metodą prób i błędów usprawniają swoje szybowce i liczą się w zawodach na świecie, a to znaczy że i ta metoda również zdaje egzamin. Andrzeju, nie każdy grający dla przyjemności w piłkę nożną będzie Lewandowskim, ale wszyscy grający posiadając większe lub mniejsze zdolności robią to z pasją, bawiąc się przy tym doskonale. Bawmy się naszym hobby, bo to jest najważniejsze. Pozdrawiam M
  11. Nie Jarek, to ja nie zrozumiałem. Faktycznie, nie do końca przemyślałem ten wariant. Zostawiłem nie doklejoną kabinę przyszpilkowaną i w dwóch miejscach przyklejoną kroplą kleju /celem regulacji/. Nie bardzo potrafię dokonać tych obliczeń. Sugerowałem się tym zdaniem 'DIT: Oś podłużna powinna być w połowie rozpiętości skrzydła i SC na tej osi - tak dobieramy odległości osi kadłuba silnika i osi kabiny od osi podłużnej samolotu, aby nie mieć problemów opisanych poniżej. Upraszczając wszystko, ponieważ połowa skrzydła wychodzi 1,5 cm /patrząc z przodu samolotu/ od lewej strony krawędzi kadłuba w lewo , a nie mogąc ruszyć kadłub /przyklejony na stałe/ postanowiłem przesuwać kabinę bliżej lub dalej kadłuba. Brak umiejętności liczenia tego przypadku spowodował taki "numer". Faktycznie, Jarku to nie ma nic wspólnego z Twoimi propozycjami. Sorki. Nawaliłem, ale nadal jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy. Zobaczymy jak poleci B&V 141 i czy w ogóle poleci. Pozdrawiam marek
  12. Jarek. Po przeczytaniu Twoich wpisów, powiem szczerze zatkało mnie jak mało wiem na temat samolotu i w ogóle na temat konstrukcji i problemów z niesymetrycznymi wynalazkami. Człowiek uczy się do końca życia i jestem bardzo zadowolony z tego, że mogę choć w małym stopniu poznać problemy związane z ulotnieniem tak dziwnych samolotów. Nie będę zawracał Ci głowy i podawał wymiary mojego Kombata, tylko zastosuje to o czym piszesz. Moja wizja na ten samolot była taka jak Mirka. Oś silnika stanowi wyznacznik, a dodane kilka gram ołowiu rozwiązuje wszystkie problemy. Dziękuję Jarek za pomoc i obiecuje zastosować Twój sposób rozwiązania jako pierwszy, ale też nie mogę nie sprawdzić mojej i Mirka propozycji odnośnie rozwiązania problemu osi podłużnej. Z obu prób będą oczywiście filmiki. Wracając do B&V 141, wszystko już posklejane, samolocik gotowy do malowania. Powiem Wam szczerze jest to rzeczywiście dziwadło. Pozdrawiam M
  13. Mirek, sztywność SW to jest najmniejszy problem. Wykonałem go naprawdę solidnie, a jeszcze podpora zrobi swoje. Martwi mnie, a właściwie zastanawiam się czy ten jednostronny ster wysokości po zaciągnięciu nie zadziała jak lotka i nie spowoduje skręcenie zamiast poderwanie w górę. No, ale przecież Niemieccy konstruktorzy musieli to przewidzieć i ten model latał. Zobaczymy może nie będzie z tym problemu. Jarek, dziękuje za fajny materiał wart przeczytania , polecam wszystkim którzy chcą budować niesymetryczne samolociki. Wracając do B&V 141. Kabina pilotów nastręczyła mi wiele trudności i opóźniła znacznie budowę modelu. Nie udało mi się wypalić całej z jednej butelki, musiałem podzielić ją na trzy elementy. Ostatecznie zamiast ująć trochę wagi przybyło jej 11 gram czyli całość po pomalowaniu waży 28 co nie jest dobrym prognostykiem na dalszą budowę, a i sam wygląd też ma wiele do życzenia pod względem estetycznym. Należało raczej zostawić ja w poprzednim stanie tylko pomalowaną, no ale stało się. B&V 141 jest centropłatem. Kadłub to walec o średnicy 6 cm, skrzydło w środku, tam naprawdę trudno umieścić elektronikę. Ten model to EPA i jeżeli można gdzieś umieścić baterię, to jedynie tuż za silnikiem. Wydrążyłem w kadłubie dwa miejsca na baterię + regulator, oraz odbiornik. Niestety, aby zmieścić baterię muszę wyciąć część przednią skrzydła, aż do prętów węglowych. Czy osłabi to konstrukcje ? raczej nie, zobaczymy. Teraz tylko poskładać i koniec, a swoją drogą co Ci Niemcy wstawili jako przeciwwagę dla tej kabiny na drugim końcu skrzydła? Ja muszę dołożyć tam 16 gram ołowiu, aby to wszystko wyważyć w osi. Pozdrawiam M
  14. O kilku lat z zaciekawieniem śledzę to co proponuje nam "Grzechu 113 ". Zawsze mnie zaskakuje swoimi pomysłami i realizacją niebanalnie interesujących projektów, które w przeciwieństwie do niektórych ich wzorców świetnie latają. Biorąc przykład z Grzegorza chciałbym Wam przedstawić kilka również ciekawych / według mnie / samolotów. Może wybrane przeze mnie samoloty nie są tak niesamowite jak proponowane przez Grzegorza niemniej chyba warte przypomnienia. Zbieram KOMBATY mam ich 21 modeli, ale brakuje mi wśród nich kilku takich "dziwnych " perełek. Pierwszy to B&V 141. " Beiwagenflugzeug" - samolot z przyczepką boczną, tak nazwali go sami Niemcy, gdy w 1937 r. odbył się jego pierwszy lot. Niesamowicie niesymetryczny samolot. W internecie odszukałem jeszcze kilka fotografii tego samolotu w różnych wariantach, ale nie mogę potwierdzić ich autentyczności. Zaciekawił mnie ten samolot poprzez swoja inność, ale również z zupełnie banalnego powodu, mianowicie chciałbym zobaczyć jak on będzie kręcił "beczki". Ponieważ Marek /wiadomo który/ jest otwarty na takie dziwne projekty, pianki przyszły dość szybko pięknie wycięte . Mam wiele niejasności, wątpliwości, ale również dużo zadowolenia, przecież takiego modelu nie mam w moim hangarze, a trudności przy budowie jeszcze bardziej zachęcają do tego, aby go ulotnić. Już teraz wiem, że wojownik to z niego nie będzie, ale jeżeli zmieszczę się w wyznaczonym regulaminie ESA i poleci to będzie coś. Budowę rozpocznę od najbardziej charakterystycznego elementu samolotu - kabiny pilotów. Po wstępnym "oskrobaniu" kabiny, całość waży 17 gram, może wykonując oszklenie zyskam kilka gram na wadze. M.
  15. Nie stało się nic, tylko zadziałał hamulec uprzednio nastawiony. Tak dokładnie, to był mój pierwszy zakupiony regulator z ustawionym hamulcem przez producenta. Wszystkie moje kombaty latają mając śmigła założone na prop saver co nie powoduje uszkodzeń silników. Jasne, że co innego model o rozpiętości 1.2m , chociaż chyba i tam można takowe zainstalować. Pozdrawiam. m
  16. Załączam foto-video dokumentację z oblotu Reggiane Re.2000 Falco. ?
  17. Popieram zdecydowanie to co napisał Jarek. To nie jest makieta lub rekonstrukcja, dlaczego takie coś jest na stateczniku pionowym?!!!! Zwłaszcza w naszej Polsce. Marek
  18. XP-56 Black Bullet wreszcie poleciał. Muszę przyznać, że nie było łatwo. Pierwsze dwa starty o mało nie skończyły. się katastrofą. Bezpieczne usytuowanie CG bliżej przodu, mała prędkość startowa i niedobrane właściwie wychylenia sterów spowodowały trudności z poderwaniem samolotu ku górze. Pierwszy upadek zgodnie z oczekiwaniami zakończył się urwaniem "płetwy" pod kadłubem. Drugi start pokazał, konieczność silnego podniesienia lotek do góry. Po tej korekcie model się ustabilizował i przyjął cechy latającego skrzydła. Właściwie to trzeba by poeksperymentować z cofaniem CG i opuszczaniem lotek w celu znalezienia optimum. Spowoduje to jednak zwiększenie wymaganej prędkości startowej i do lądowania jak również prędkości w locie. Kłopoty ze startem mogą powrócić. Są też obiektywne trudności w pilotażu modelu. To małe i ciemne skrzydełko trzeba uważnie obserwować w locie. Już w niewielkiej odległości w oczach masz tylko dłuższą lub krótszą kreskę i tracisz orientację w którą stronę, na jakim przechyle i jak szybko model się porusza. Zaliczyliśmy upadek przy nawrocie właśnie z tego powodu. Ogólnie, model jest ciekawy ale wymagający. Pewnie byłoby łatwiej gdyby był większy, startował i lądował na kołach i miał efektywniejszy napęd (więcej "poweru" przy starcie). Ale jest cały, lata, a ja uczę się "latającego skrzydła". ... i jeszcze filmik ...
  19. Reggiane Re.2000 Falco- rozpiętość 85 cm, kadłub 56 cm, gotowy do lotu waży 395-414 gram zależy od baterii/. Jest podobny do CA-12"Bumeranga" ze względu na wielkość. Jest lżejszy, a zasadnicza różnica to ukształtowanie skrzydła. Będzie się działo przy oblocie, na szczęście jest dużo miejsca na regulację środka ciężkości za pomocą baterii. Model wygląda ciekawie i prawdopodobnie jest to oryginalne malowanie, tyle tylko, że nie koniecznie będzie dobrze widoczny na tle nieba. Zobaczymy jak ten model poradzi sobie w powietrzu. Pozdrawiam. Marek
  20. RyżyKoń

    Heinkel He-70

    Heinkel He-70 został oblatany tego samego dnia co Corsair, a więc przy silnym wietrze 5-6m/s dlatego nie do końca mogę ocenić jego możliwości. Wydaje się być szybki ale trzeba uważać przy skrętach przy małych prędkościach. Może to wiatr go dusił a może coś trzeba poprawić. Myślę, że będzie dobrym wojownikiem.
  21. Zupełnie niepotrzebnie, ale z rozpędu wkleiłem pręty węglowe w kadłub. Usunąłem nadmiar pianki, będzie dużo miejsca na elektronikę i regulację środka ciężkości za pomocą baterii, dołożyłem silnik. Skrzydła bardzo szerokie, całość prezentuje się obiecująco. Dołożyłem łączenie skrzydło-kadłub i jeszcze tylko kabinka i malowanie. Model będzie trochę "damski", ale nie mogę dyskutować z moim doradcą kolorystycznym, /wnuczka lat 8/ która jednoznacznie określiła w jakim kolorze musi być ten samolocik. Mirek, Tadeusz prawdopodobnie latał Macchi Falgore MC.202. zewnętrzne bardzo podobny do Re.2001, ale różniące się silnikami, choć zasadnicza różnica w profilu i obrysie skrzydeł. Kadłubami były podobne. Patrząc na model obawiam się oblotu, samolocik jest jeszcze krótszy niż "Bumerang". Zapowiada się jeszcze jeden nerwowy kombat na niebie. Zobaczymy. Krzysztof. Nie pomyślałem o tym, ......... "No i zepsułeś najlepszy myśliwiec na świecie i zrobiłeś mniejszego brata Thunderbolta "...... sorki, ale może uda mi się zrobić najlepszego kombata na świecie/ oczywiście to żart /. Pozdrawiam. Marek
  22. RyżyKoń

    F4U-1A CORSAIR

    Corsair poleciał. W powietrzu wygląda nieźle. Na trawie też. Całość nieco szpeci pomarańczowe śmigło. Ponownie przekonałem się, że malowanie jest trafione. Trudno jest mówić o udanym oblocie przy wietrze 5-6 m/s. Przy takim wietrze oblot stał się lataniem w trudnych warunkach. Korsarz ładnie prezentuje się w powietrzu, poprawnie lata wręcz dostojnie. Potrafi szybować i jest szybki. Przy tak dużym wietrze w zakrętach-nawrotach był dociskany mocno przez wiatr /szerokie skrzydło/ przez co pogłębiał skręt. Trzeba było uważać szczególnie na małych wysokościach. Moja ocena : jako combat do walki nadaje się średnio, to jest moja subiektywna ocena po locie w złych warunkach pogodowych. Popracuję nad ustawieniami i polatam gdy się uspokoi. Z filmu musiałem wyciąć dźwięk, bo lataliśmy w towarzystwie motocyklistów ćwiczących w poniedziałki akrobacje na naszym pasie startowym. Ryk silników zagłuszył nie tylko nasze elektryki ale i nasze komentarze.
  23. Zobaczyłem takie zdjęcia, zaciekawił mnie samolot startujący, jak ze skoczni narciarskiej. Okazało się, że to Reggiane Re 2000 Falco /na polski "Jastrząb"/ włoski myśliwiec rozpoczynający całą serię samolotów Re. 2000, 2001,2,3,4,5,6. dość okazała seria tego samego typu myśliwca. Ciekawostką jest to, że produkcje tych samolotów zaprzestano jeszcze przed kapitulacją Włoch /03.09.1943r/, a jeden egzemplarz Re 2005 - "Sagittario" / Strzelec/ jakimś cudem trafił po wojnie do USA, gdzie po wnikliwych badaniach stwierdzono, że był to najlepszy myśliwiec II Wojny Światowej ????!! Moim faworytem - zdecydowanie lepszym pod każdym względem- jest FW - TA 152 H, no, ale ja nie jestem fachowcem. Może kiedyś Marek da się namówić na wypalenie pianek tego myśliwca. Odnośnie Re. 2005 wyczytałem również, że jeden dywizjon tych samolotów od końca 1944r stacjonował pod Berlinem, jako ochrona powietrzna stolicy i doskonale sobie radził z samolotami sojuszników, zwłaszcza na małych wysokościach. Niestety, a może na szczęście było ich za mało i nie miało to wpływu w ostatecznym rozrachunku. Czyli seria tych myśliwców zasługuje na ich popularyzacje-przypomnienie. Wszystko to spowodowało, że poprosiłem Marka o wypalenie dla mnie pianek Falco. Chyba trafiłem w upodobanie Marka, bo pianki przyszły bardzo szybko jak na prototyp. Tylko, że.........jak będziecie umawiali się z Markiem, to dokładnie określcie o co Wam chodzi. Poprosiłem o "Falco" nie mówiąc którego "Falco" chciałbym mieć. Marek wypalił piękne pianki, ale "Falco II" słusznie rozumując, że chodzi mi o ostatni model tego "Jastrzebia" a mnie chodziło o Rr. 2000 Falco, tak sobie wymarzyłem. Praktycznie te dwie wersje różnią się tylko silnikiem, choć parametrami technicznymi silniki te specjalnie od siebie nie odstają. Wymiary kadłuba i skrzydeł również są podobne więc -SORKI MAREK - realizując swoje marzenie odciąłem przód kadłuba, ze ścinek epp-e dokleiłem brakujący kawałek, obrobiłem trochę i tak mogę spokojnie budować mojego Re.2000 Waga pianek jest obiecująca, więc będzie fajny samolocik. To dolnopłat, szybko będzie skończony. Pozdrawiam Marek
  24. Zapomniałem jeszcze o wózku, który powstał w 3 godziny i jak się okazuje jest wystarczającą platformą startową dla kombata - no przynajmniej dla tego i co najmniej jeden raz.
  25. Muszę przyznać, że nie zawsze pierwszy lot bywa udany, jednak dla mnie musi być prawdziwy, nawet jeśli wiąże się konsekwencjami towarzyszącymi pierwszemu wypuszczeniu modelu z ręki. SAAB jest lekkim modelem (372gramy). Wydawało mi się, że należy baterię umieścić jak najbliżej silnika w celu ustabilizowania lotu (łatwiej zaczyna się pierwsze loty z CG przesuniętym do przodu). Niestety tutaj było to błędem i samolocik bardzo poszedł w dół. Musiałem baterię mocno przesunąć do tyłu. Przyniosło to oczekiwany skutek. Model oczywiście polecam. Lata poprawnie, przewidywalnie, chociaż próby wykonałem ze starą baterią o małej wydajności prądowej. Słabym elementem mojego układu okazało się też giętkie śmigło EP8060. No cóż modele, nawet te dobre, nie wybaczają napędom ich słabych punktów. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Ucieszyłem się ze startu z eksperymentalnym wózkiem startowym. Było trochę ryzyka ale jak zobaczycie była też niezła frajda. I jeszcze parę zdjęć...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.