Skocz do zawartości

RyżyKoń

Modelarz
  • Postów

    251
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez RyżyKoń

  1. No, no, Grzegorz stajesz się prekursorem nowych konstrukcji kombatowych. Zapewne inspirowałeś się samolotami wysoko-manewrowymi , chcąc aby Twój samolocik był zdolny do wykonywania manewrów niemożliwych dla konwencjonalnych kombatów. Niemniej czarno to widzę, ale przecież wielkim wynalazcom zawsze niedowierzano. Trzymam kciuki. M
  2. Mirek, jak zwykle masz rację "lepiej poznać w locie" . Otóż podczas pogoni za tasiemką, gdy uciekam przed przeciwnikiem / niestety samolocik nie jest zbyt szybki/ wykonując beczkę - czego oczywiście mój kombat nie chce zrobić, samolocik robi "Wańkę wstańkę" w wyniku czego zwalnia jeszcze prędkość i ślizga się na skrzydło, spadając 2 metry w dół. Przeciwnik nie potrafi tego dokonać i przelatuje nad nim . Jeżeli uda mi się w tym czasie podnieść samolocik do góry, tnę wstążkę. Takiego manewru nikt u nas nie potrafi zrobić. Grzegorz, ja również tak myślę . Cztery serwa i możliwość różnych konfiguracji to jest to!!!! Zwłaszcza kiedy przeczytałem na ten temat wątek na forum. Zwyciężyła prostota, wszak to ESA ma być prosta również w naprawie. Gdyby zastosować tą ilość serw, byłby bardziej zwrotny i przypominał oryginał. Może warto to zrobić w dużym modelu XL. Fajnie byłoby zobaczyć takie coś w locie. "Oklapnięte skrzydełka" - tu również się zgadzam, ale uwierzcie mi trudno jest wkleić węgiel w skrzydło typu mewa na odcinku 20 cm trzykrotnie wyginając je w trzech różnych kierunkach. Złamałem pięć węgli, dałem spokój i w efekcie spłaszczyłem trochę skrzydło. Teraz budując go jeszcze raz, zastosowałbym łącznik odpowiednio wyprofilowany mniej więcej taki: wklejając go od góry w skrzydło, a od dołu wkleiłbym 4 szt. węgli 0,5mm na całej spodniej powierzchni. Zapewne poprawiłoby to lot, a może wszystko byłoby inne. Nie dowiem się. Może kiedyś ktoś zbuduje taki sam model tylko z właściwymi skrzydłami i będziemy mogli porównać .Pozdrawiam. M
  3. Dzień w pełni nadawał się na oblot. Pierwszy start – lot odbył się w miarę poprawnie, ale tylko dlatego, że pilot maksymalnie zaciągnął ster wysokości w górę. Bez tego samolot pochylał nos chcąc koniecznie „kretować”. AD 10 - 1 - pierwszy lot.mp4 Zgodnie stwierdziliśmy -> za ciężki na nos -> dołożyliśmy więc 18 gram ołowiu na koniec kadłuba. Efekt - jak na filmie - był beznadziejny. AD 10 - 2 - dociążony ogon.mp4 „Nie idźcie tą drogą …” Wszyscy którzy chcieliby budować ten model koniecznie zlikwidujcie skłon silnika, a nawet dajcie troszeczkę do góry. Unikniecie przez to wielu nieprzyjemnych doznań nie tylko wzrokowych. Tak więc, po poprawieniu skłonu samolot lata tak: Lata fajnie, ale nie wiem czy zauważyliście, iż beczki to on nie zrobi. Otóż przy próbie wykonania takiego manewru, model zachowuje się jak „Wańka Wstańka” i gdy pilot zmuszał go do wykonania beczki, samolocik wraca do pozycji wyjściowej. To jest mój błąd. Zasadniczy balast – bateria ważąca 122 gram umieszczona jest bardzo nisko na spodzie kadłuba. Powoduje to zmianę środka ciężkości w pionie. Kadłub ma 12 cm wysokości w wyniku czego główny ciężar umieszczony na spodzie uniemożliwia wykonanie tego manewru. Zapewne można to skorygować, umieszczając wszystko bardzo blisko osi silnika i będzie ok , ale trzeba to zaplanować przed rozpoczęciem budowy. Wniosek z oblotu: nie jest to akrobat a i kombatem też nie będzie. Za to bardzo fajnie wygląda w powietrzu. No to jeszcze kilka zdjęć zrobionych przed lotem i w trakcie lotu.
  4. Jest to jeden z najdziwniejszych moich kombatów. Rozpiętość pierwszego skrzydła 83 cm, drugiego /statecznik poziomy/ 57cm, Kadłub długość 60, wysokość 12, szerokość 6 cm, waga gotowego do lotu 461 gram. Tutaj poległem, ale myślę, że jest jeszcze dużo do poprawy w tym modelu i można spokojnie zmieścić się w regulaminowej wadze. Ważne jest jak i czy ten "Arsenal" poleci, a wygląda tak: Rzeczywiście jest to kombat piękny inaczej. Teraz tylko oblot, puki ładna pogoda. M.
  5. Kadłub samolotu jest bardzo okazały jego wysokość to 12 cm , szerokość 6 cm i długość 60 cm. Niby duży gabarytowo, a wolnej przestrzeni gdzie można umieścić elektronikę i gdzie byłby do niej dogodny dostęp jest niewiele. Umieszczając baterie, regulator i odbiornik od spodu, trzeba je tak zabezpieczyć, aby przy gwałtownych manewrach nie wypadły z samolotu. Wytopiłem kanał w którym zamierzam zmieścić elektronikę, oraz zamontowałem tylne skrzydło. Piszę skrzydło, bo ten statecznik ma 57cm i musiałem wzmocnić go również węglami. Przymocowałem silnik i serwo steru wysokości. Umieszczenie elektroniki od spodu, zmusiło mnie do zabezpieczenia "brzuszka" przed otwarciem podczas szorowania samolotu przy lądowaniu. Ponieważ prawdziwy samolot miał od spodu wlot chłodnicy / nie wiem do jakiej części silnika /wykorzystałem to i zrobiłem ten element z balsy. Podczas lądowania to on będzie jako pierwszy dotykał podłoża, a jednocześnie trzymał całość. Pierwsze skrzydło styka się z kadłubem na wąskim odcinku /powierzchni/ i wydawało mi się, że pomimo zastrzałów przy kręceniu pętli może się urwać. Dlatego postanowiłem je "przybić" za pomocą 4 patyków wklejonych w skrzydło i kadłub. No to teraz tylko dorobienie kabinki i malowanie. To rzeczywiście jest dziwny model kombata. M
  6. Przemek, pewnie że masz racje z tym tylnym skrzydłem które jest nośne, ale gro ciężaru na siebie przyjmuje przednie skrzydło /tak mi się wydaje/ i to sugerowało mi nadanie nazwy górnopłat. Teraz do obliczenia. Pierwsze moje wyliczenie wpisane w program wyszło tak: Na razie było ok, ale przypomniałem sobie ,że tandem powinno się liczyć jako kaczka i wpisałem dane w program i wyszło tak: Minusowe wartości liczb mnie zaskoczyły. Zwróciłem się o pomoc, prosząc Jarka o wyjaśnienie popełnionego błędu. Jarek naprawił mój błąd i wynik tego jest na rysunku. Musisz mi uwierzyć na słowo, że SC jest w idealnym punkcie, co przy tym modelu ma niesamowite znaczenie. M
  7. Niesamowity samolot stworzył Mauricy Delanne, wykorzystując płat Puławskiego dodając płat w trapezowym obrysie zainstalowany w kadłubie poniżej pierwszego , powstał układ skrzydła tandemowego. Dzięki temu płat przedni oddziaływał na tylni, przez co samolot był bardzo zwrotny zmniejszając przy tym prędkość przeciągnięcia, oraz zmniejszyła się tez prędkość lądowania. Zbudowano taki prototyp który w sierpniu 1938 roku wystartował i rozbił się z powodu nieumiejętności pilotowania takiego typu samolotu. Delanne nie zraził się tym faktem i doprowadził do budowy kolejnego modelu ukończonego w 1940 roku. Po upadku Francji, Niemcy zauważyli jakiś potencjał w tym rozwiązaniu i po próbach w tunelu aerodynamicznym maszyna w październiku 1941r wzbiła się w powietrze . Zaczęto ulepszać / w sobie wiadomym celu/ istniejący już prototyp i wywieziono samolot do Niemic i ......... nic dalej nie wiadomo o dalszych losach tego dziwnego samolotu. Skrzydło tandemowe to coś co jeszcze nie było prezentowane w kombatach / chyba/, więc dlaczego nie, to naprawdę interesujący samolot wart przypomnienia. Marek spokojnie przyjął moją propozycję, wszak takie próby ulotnienia tego modelu już kiedyś były. Przyszły pianki wśród których wyróżnia się okazały monolit kadłuba. Poszpilkowałem model mając przykre doświadczenie przy budowie DO335, gdzie wyznaczenie środka ciężkości po skończeniu budowy, zmusiło mnie do przemieszczenia całej elektroniki. Teraz postanowiłem zrobić to jako pierwszy krok przy budowie tego samolotu. Ponieważ nigdy nie liczyłem tandemu, poprosiłem o pomoc Jarka /jarek_aviatik/ i dzięki temu wiem gdzie ten SC powinien się znajdować. Od Jarka i z literatury wiem, że w tandemie wyliczenie SC nie jest najważniejszym z problemów, ale na pozostałe nie mam już wpływu, wszak pianki zostały już wycięte i nie zmienię profilu i dekalażu. Ufam, że Marek przemyślał to za mnie i nie będę miał problemów przy oblocie. Samolot to górnopłat, skrzydło to element nośny przymocowany punktowo do kadłuba i to ono musi udźwignąć cały ciężar modelu, oczywiście przy pomocy zastrzałów. Niestety taki fakt powoduje, że jedynym miejscem do umieszczenia elektroniki jest spód kadłuba. Dlatego po oznaczeniu miejsca gdzie będą zastrzały pomimo, że jest to monolit wzmocniłem z każdej strony kadłub prętami węglowymi. Da mi to wzmocnienie całego spodu po wycięciu w nim otworu pod elektronikę. Nieźle jak na początek. Pozdrawiam. Marek
  8. Mam i ja takie cudo, nie z Lidla, a od Chińczyka. Jedyne 9 pln i zabawy niesamowicie dużo, jak na takie maleństwo. Rozpiętość 46 cm długość kadłuba 42 cm. Waga gotowego do lotu 95 gram. Lata 4-5 minut i jest bardzo szybki, spokojnie może walczyć z kombatami. Serwa to HK5320, bateryjka 350mAh 17 gram. Silniczek 56W A1504, śmigiełko 4x4, regulator 10A musiałem umieścić go na zewnątrz, bo nie zmieścił się w kokpicie, ale to lepiej ma ciągłe chłodzenie. Nie mam nakręconego filmiku, ale model lata naprawdę świetnie. .Spokojnie polecam wszystkim, nie robiłem relacji z budowy, ale zachowało mi się kilka zdjęć. Może komuś się przydadzą. Lotki w skrzydłach były już zaznaczone, podobnie jak steru wysokości. Powklejałem zawiasy z folii dyskietkowej i koniec. Warto dla rozrywki taki modelik wykonać, wszak latać nim można prawie wszędzie. M
  9. Wznios jest zerowy, a górne powierzchnie zbiegają się, stąd złudzenie....
  10. Grzegorz, Twój model rzeczywiście jest inny. Bardziej podobny do misia polarnego niż strzały. Ma niesamowicie szerokie skrzydła, ale lata świetnie. Moja strzała jest podobna do modelu Pawła. Szkoda, że Twój nie trzyma wagi byłby świetnym wojownikiem. m
  11. Oblot odbył się w sobotę. Mogę śmiało zacytować Pawła "Lata absolutnie genialnie."
  12. Masz rację Grzegorz, to bardzo fajny model i obiecuję sobie po nim bardzo wiele. Mój, jest zgodny z regulaminem ESA i waży 563 gramy z baterią 1800mAh / 159 gram/. Poprawiłem rozmieszczenie elektroniki, co w rezultacie dało mi możliwość regulacji środka ciężkości /fakt, że bardzie do przodu niż do tyłu/, co jest bardzo korzystne zwłaszcza przy oblocie. Model ma wymiary : rozpiętość 100 cm , długość od początku śmigła do końca kołpaku tylnego śmigła 75 cm, waga jak wspomniałem 563 gramy. Silniczki razem posiadają 1050 gram ciągu statycznego, więc będzie raczej rwał z miejsca, mam nadzieję że będzie bardzo szybki, bo na taki wygląda, ale zobaczcie sami. Bardzo fajny model, łatwy w budowie i będzie świetnie latał, zresztą jak wszystkie modele od Marka. Niestety z oblotem trzeba poczekać, u nas wieje ponad 9m/s, a ja nie jestem tak zdesperowany jak przy oblocie B&V 141. Pozdrawiam, polecam model. M
  13. Pośpiech wskazany jest przy łapaniu pcheł, a nie budowie modeli. Wydawało mi się, że 40 gram / silnik + śmigło/ umieszczone na końcu kadłuba wymaga przeciwwagi na początku i dlatego rozmieściłem tak elektronikę, aby położona bateria 1800mAh załatwiała właściwy środek ciężkości. Byłem zadowolony z siebie do chwili kiedy przykleiłem skrzydła i zobaczyłem jak długi nos ma ten samolocik. Znikła moja pewność siebie i zrobiłem wyliczenie środka ciężkości. No i mam za swoje, CG przypada prawie w połowie skrzydła. Jeżeli podeprze się samolot w punkcie wyliczonym, model jest idealnie w równowadze i nawet śmigło dołożone powoduje jego przeważenie, nie mówiąc o 160 gramowej baterii. Wszystko do poprawy, a bateria powinna leżeć na skrzydle. No cóż, wyliczenia środka ciężkości nie powinno się robić na końcu budowy. Pozdrawiam M
  14. Sklejenie kadłuba to początek pracy, aby w nim zamocować silnik pchający, trzeba skleić statecznik poziomy i zamocować go w kadłubie. Przedni silnik zamocowany jest na "wrędze" silnikowej - walec z epp-e i kadłub gotowy. Poszło szybko, ale to wszystko co można zrobić bez zastanawiania się. Schody zaczynają się przy rozmieszczeniu elektroniki, którą trzeba wcisnąć w środek kadłuba. Walec o średnicy zewnętrznej 55 mm.!!! Założenie jest takie, aby przeciwstawić coś wadze silnika /35 gram/ umieszczonego na końcu kadłuba / silnik pchający/, trzeba zrobić miejsce z przodu i zmieścić dwa regulatory, baterię, odbiornik i duuużo przewodów. Mało miejsca, a właściwie strasznie ciasno, potrzeba jest powiększyć istniejące tam przestrzenie. Nie należy bać się cięcia epp-e, ono po sklejeniu klejem CA jest jeszcze bardziej twarde i na pewno nie pęknie w miejscu klejenia. Ponieważ silnik pchający umieszczony jest z tyłu za sterem wysokości zmuszony byłem odciąć tył kadłuba, wytopić miejsce na rurki bowdena, aby serwo steru wysokości zamocować jak najbliżej środka ciężkości. Rozkroiłem prawie cały model dla ułatwienia sobie pracy. Wycięcie - wypalenie miejsca na schowanie elektroniki zawsze stawia alternatywę, wygląd lub "trwałość". Cytując naszego pragmatyka Mirka / mirolek/ " każde nacięcie epp-e osłabia całość konstrukcji przez co samolot jest bardziej kruchy......." coś takiego pisał gdy robił swoje C3603 i niestety Mirek ma racje. Gdybym ja moim modelem zderzył się z Mirka iszakami, mój model ucierpiałby niewspółmiernie w porównaniu do Mirka modelu i to on po sklejeniu kropelką CA leciałby dalej, a ja musiałbym kleić model, ale w domu. Coś za coś. No cóż biorę się za wycinanie środka. Robert, całkowicie zgadzam się z tym co napisał Mirek, ale w moim przypadku nie będzie potrzeby zastosowania druciku odpowiednio wygiętego. Silniczek pchający ma śmigło 5045 -13 cm, a statecznik i pletwa mają razem 20 cm , mam 4 cm wolnej przestrzeni na doczepienie tasiemki. A propos płetwy ogonowej, jest to najbardziej newralgiczna część mojego modelu. Z powodu braku podwozia będzie zawsze narażona na uszkodzenie podczas lądowania. W celu jej wzmocnienia wkleiłem wzmocnienie na natarciu wykonane ze sklejki 1,5 mm, czy pomoże, zobaczymy? Marzy mi się taka rzecz jak w prawdziwym samolocie, gdzie podczas awaryjnego lądowania na "brzuszku" , dla własnego bezpieczeństwa pilot mógł odstrzelić stateczniki pionowe i tylne śmigło. Ale byłby to numer zrobić tak na zawodach. Pozdrawiam Marek
  15. Tak, miał służyć do zwalczania bombowców, ale nadal nie przypomina strzały, a piloci mieli racje trochę podobny do mrówkojada. Dodam, że skrzydła mają 100 cm rozpiętości i są niebywale płaskie, będzie szybko latał. M
  16. PFEIL - Strzała . Pod koniec II wojny światowej Niemcy ciągle poszukiwali czegoś, co pozwoli im przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę. Powstawało bardzo wiele samolotów pełnych nowinek technicznych i do takich właśnie należał Dornier DO 335. Streszczając - miał tyle wad co zalet i chociaż Niemcy byli nim oczarowani, to z powodu braku części, zwłaszcza silników /ciągłe bombardowanie fabryk przez aliantów / i ciągle pogarszającej się sytuacji ekonomicznej , jak wiele mu podobnych prototypów nie wszedł do seryjnej produkcji. "Pfeil" nie bardzo przypomina swoim wyglądem strzałę, a i sami piloci Luftwaffe nazwali go mrówkojadem. Samolot ten miał mieć kilkanaście wersji bojowych, ale bodaj tylko cztery zostały wyprodukowane w niewielkiej ilości. Niespotykaną wersją był Do 335 A-12, który stał się pierwszą wersją samolotu gdzie piloci nie siedzą na jednym poziomie. Dwa silniki w jednej osi, ciągnący i pchający to wystarczający powód, aby taki samolot latał jako kombat. Marek wcale nie był zaskoczony moją propozycja i po jakimś czasie przyszły pianki wzorowo wycięte. Całość zapowiada się bardzo interesująco. Dolnopłat, nie powinien nastręczyć wiele problemów, wykorzystam silniczek od drona 2204 2300 KV jako pchający i 2212 2200 KV jako ciągnący. Niezwykły samolot jak na kombata, ale przecież o taki mi chodzi. Marek
  17. "BUSZUJĄC W ZBOŻU" Nadszedł dzień w którym wszystkie teorie zostały sprawdzone. Niestety dzień był bardzo wietrzny i nie nadawał się do „oblatywania” nowych modeli. Emocje jednak wzięły górę i dokonaliśmy heroicznego czynu. Na szczęście zboża jeszcze nie skoszono, a przewidując najgorsze, jego zagony stały się naszym poligonem doświadczanym. Sytuację pogarszał silny wiatr 4-6 m/s ze zmiennych kierunków. A teraz najważniejsze, Jarek czapka z głowy przed Twoją wiedzą i przewidywaniami. Stało się dokładnie jak napisałeś. Na mój chłopski rozum przyjąłem tradycyjne wyważenie poprzeczne i dołożyłem 16 gramów ołowiu na lewe skrzydło celem zrównoważenia ciężaru kabiny pilota, tak że oś podłużna przebiegała wzdłuż osi silnika. Silnik pozostał bez wykłonu ze śmigłem 7x4. Model nie poleciał w górę tylko zwalił się na lewe skrzydło. B&V141 - 1 start.mp4 Uważając że napęd ma za mały ciąg wymieniliśmy śmigło na większe 8x4. Jak widać na filmie niewiele to zmieniło. B&V141 - 2 wieksze smiglo.mp4 Do trzeciej próby, wywalamy 16 gram ołowiu z lewego skrzydła skrzydła, samolot lata lepiej, ale jak "pijany", niepewnie, jest mało sterowny. Ale jest znacznie lepiej – można powiedzieć, że model lata. Po usunięciu ołowiu ze skrzydła oś podłużna, zgodnie z przewidywaniami Jarka przesunęła się o około 15 mm poza kadłub w stronę kabiny pilotów. Ponieważ jednak przednia część kabiny pilotów jest dodatkową powierzchnią nośną i ma wpływ na stabilność lotu (zdjęcie) konieczne jest dociążenie nosa samolotu. Dołożyliśmy nieco ołowiu pod silnik, tak że CG znalazł się 15 mm za krawędzią natarcia skrzydła. Niestety dokładając ołów przekroczyłem warunki regulaminu ESA, bo ciężar modelu osiągnął 512 gramów. Może umieszczając serwo wysokości bliżej nosa samolotu a nie na końcu kadłuba zyskałbym kilkanaście gramów. Jeśli to nie wystarczy muszę znaleźć inny sposób, aby ten samolocik był regulaminowym kombatem. B&V141 - 3 bez lewego ciezarka.mp4 Ostatecznie musiałem dać sporo ołowiu z przodu modelu. Cieszę się jednak, że to dziwadło, po odpowiednim dociążeniu, poleciało – jak mi się wydaje całkiem nieźle. Starty 4 i 5 okazały się udane, a start i lot numer 6 uważam już za sukces. Polecam model - jest nad czym się pogłowić podczas budowy i pierwszych lotów. Pozdrawiam.
  18. Koniec pracy, dalej już tylko oblot. Z trudnością zmieściłem się w regulaminie ESA, samolot ma rozpiętość 82 cm, długość kadłuba 65 cm, kabina pilotów 32 cm długości, gotowy do lotu waży 446 gram. Jak będzie latał i czy w ogóle wkrótce zobaczymy. Ciekawy model bardzo nietypowy wart wykonania. Dziękuję za wpisy. Marek
  19. Andrzej, Twój wpis jest trochę niesprawiedliwy. Są tacy ludzie do których i ja należę, którzy nie maja takiej wiedzy jak Jarek i doświadczenia w pilotażu jak Mirek. To znaczy, że nie powinniśmy zajmować się modelarstwem? Uważam, że jeżeli coś sprawia komuś przyjemność, a jego zamiłowania nie szkodzą innym, to niech to robi, mając czy nie mając wiedzy teoretycznej. Piszesz o metodzie prób i błędów, że to jest be. Zobacz proszę "Zabawy z wiatrem na zboczu..." Koledzy mają dużą wiedzę w zakresie aerodynamiki, zjawisk pogodowych itp. a ciągle poprawiają, nastawiają swoje szybowce metoda prób i błędów. Nie powie mi ktoś, że Jurek /cZyNo/ Laco, czy Janek nie maja wiedzy teoretycznej, a jednak i oni metodą prób i błędów usprawniają swoje szybowce i liczą się w zawodach na świecie, a to znaczy że i ta metoda również zdaje egzamin. Andrzeju, nie każdy grający dla przyjemności w piłkę nożną będzie Lewandowskim, ale wszyscy grający posiadając większe lub mniejsze zdolności robią to z pasją, bawiąc się przy tym doskonale. Bawmy się naszym hobby, bo to jest najważniejsze. Pozdrawiam M
  20. Nie Jarek, to ja nie zrozumiałem. Faktycznie, nie do końca przemyślałem ten wariant. Zostawiłem nie doklejoną kabinę przyszpilkowaną i w dwóch miejscach przyklejoną kroplą kleju /celem regulacji/. Nie bardzo potrafię dokonać tych obliczeń. Sugerowałem się tym zdaniem 'DIT: Oś podłużna powinna być w połowie rozpiętości skrzydła i SC na tej osi - tak dobieramy odległości osi kadłuba silnika i osi kabiny od osi podłużnej samolotu, aby nie mieć problemów opisanych poniżej. Upraszczając wszystko, ponieważ połowa skrzydła wychodzi 1,5 cm /patrząc z przodu samolotu/ od lewej strony krawędzi kadłuba w lewo , a nie mogąc ruszyć kadłub /przyklejony na stałe/ postanowiłem przesuwać kabinę bliżej lub dalej kadłuba. Brak umiejętności liczenia tego przypadku spowodował taki "numer". Faktycznie, Jarku to nie ma nic wspólnego z Twoimi propozycjami. Sorki. Nawaliłem, ale nadal jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy. Zobaczymy jak poleci B&V 141 i czy w ogóle poleci. Pozdrawiam marek
  21. Jarek. Po przeczytaniu Twoich wpisów, powiem szczerze zatkało mnie jak mało wiem na temat samolotu i w ogóle na temat konstrukcji i problemów z niesymetrycznymi wynalazkami. Człowiek uczy się do końca życia i jestem bardzo zadowolony z tego, że mogę choć w małym stopniu poznać problemy związane z ulotnieniem tak dziwnych samolotów. Nie będę zawracał Ci głowy i podawał wymiary mojego Kombata, tylko zastosuje to o czym piszesz. Moja wizja na ten samolot była taka jak Mirka. Oś silnika stanowi wyznacznik, a dodane kilka gram ołowiu rozwiązuje wszystkie problemy. Dziękuję Jarek za pomoc i obiecuje zastosować Twój sposób rozwiązania jako pierwszy, ale też nie mogę nie sprawdzić mojej i Mirka propozycji odnośnie rozwiązania problemu osi podłużnej. Z obu prób będą oczywiście filmiki. Wracając do B&V 141, wszystko już posklejane, samolocik gotowy do malowania. Powiem Wam szczerze jest to rzeczywiście dziwadło. Pozdrawiam M
  22. Mirek, sztywność SW to jest najmniejszy problem. Wykonałem go naprawdę solidnie, a jeszcze podpora zrobi swoje. Martwi mnie, a właściwie zastanawiam się czy ten jednostronny ster wysokości po zaciągnięciu nie zadziała jak lotka i nie spowoduje skręcenie zamiast poderwanie w górę. No, ale przecież Niemieccy konstruktorzy musieli to przewidzieć i ten model latał. Zobaczymy może nie będzie z tym problemu. Jarek, dziękuje za fajny materiał wart przeczytania , polecam wszystkim którzy chcą budować niesymetryczne samolociki. Wracając do B&V 141. Kabina pilotów nastręczyła mi wiele trudności i opóźniła znacznie budowę modelu. Nie udało mi się wypalić całej z jednej butelki, musiałem podzielić ją na trzy elementy. Ostatecznie zamiast ująć trochę wagi przybyło jej 11 gram czyli całość po pomalowaniu waży 28 co nie jest dobrym prognostykiem na dalszą budowę, a i sam wygląd też ma wiele do życzenia pod względem estetycznym. Należało raczej zostawić ja w poprzednim stanie tylko pomalowaną, no ale stało się. B&V 141 jest centropłatem. Kadłub to walec o średnicy 6 cm, skrzydło w środku, tam naprawdę trudno umieścić elektronikę. Ten model to EPA i jeżeli można gdzieś umieścić baterię, to jedynie tuż za silnikiem. Wydrążyłem w kadłubie dwa miejsca na baterię + regulator, oraz odbiornik. Niestety, aby zmieścić baterię muszę wyciąć część przednią skrzydła, aż do prętów węglowych. Czy osłabi to konstrukcje ? raczej nie, zobaczymy. Teraz tylko poskładać i koniec, a swoją drogą co Ci Niemcy wstawili jako przeciwwagę dla tej kabiny na drugim końcu skrzydła? Ja muszę dołożyć tam 16 gram ołowiu, aby to wszystko wyważyć w osi. Pozdrawiam M
  23. O kilku lat z zaciekawieniem śledzę to co proponuje nam "Grzechu 113 ". Zawsze mnie zaskakuje swoimi pomysłami i realizacją niebanalnie interesujących projektów, które w przeciwieństwie do niektórych ich wzorców świetnie latają. Biorąc przykład z Grzegorza chciałbym Wam przedstawić kilka również ciekawych / według mnie / samolotów. Może wybrane przeze mnie samoloty nie są tak niesamowite jak proponowane przez Grzegorza niemniej chyba warte przypomnienia. Zbieram KOMBATY mam ich 21 modeli, ale brakuje mi wśród nich kilku takich "dziwnych " perełek. Pierwszy to B&V 141. " Beiwagenflugzeug" - samolot z przyczepką boczną, tak nazwali go sami Niemcy, gdy w 1937 r. odbył się jego pierwszy lot. Niesamowicie niesymetryczny samolot. W internecie odszukałem jeszcze kilka fotografii tego samolotu w różnych wariantach, ale nie mogę potwierdzić ich autentyczności. Zaciekawił mnie ten samolot poprzez swoja inność, ale również z zupełnie banalnego powodu, mianowicie chciałbym zobaczyć jak on będzie kręcił "beczki". Ponieważ Marek /wiadomo który/ jest otwarty na takie dziwne projekty, pianki przyszły dość szybko pięknie wycięte . Mam wiele niejasności, wątpliwości, ale również dużo zadowolenia, przecież takiego modelu nie mam w moim hangarze, a trudności przy budowie jeszcze bardziej zachęcają do tego, aby go ulotnić. Już teraz wiem, że wojownik to z niego nie będzie, ale jeżeli zmieszczę się w wyznaczonym regulaminie ESA i poleci to będzie coś. Budowę rozpocznę od najbardziej charakterystycznego elementu samolotu - kabiny pilotów. Po wstępnym "oskrobaniu" kabiny, całość waży 17 gram, może wykonując oszklenie zyskam kilka gram na wadze. M.
  24. Nie stało się nic, tylko zadziałał hamulec uprzednio nastawiony. Tak dokładnie, to był mój pierwszy zakupiony regulator z ustawionym hamulcem przez producenta. Wszystkie moje kombaty latają mając śmigła założone na prop saver co nie powoduje uszkodzeń silników. Jasne, że co innego model o rozpiętości 1.2m , chociaż chyba i tam można takowe zainstalować. Pozdrawiam. m
  25. Załączam foto-video dokumentację z oblotu Reggiane Re.2000 Falco. ?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.