




RyżyKoń
Modelarz-
Postów
251 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez RyżyKoń
-
Kiedy Marek Rokowski zaproponował mi wykonanie He-100 - który okazał się doskonałym kombatem- , zainteresowały mnie samoloty wyprodukowane w Niemczech w latach 30-tych. Okazało się, że w tych latach to właśnie Niemcy nakreślali nowe kierunki rozwoju w lotnictwie, wyprzedzając znacznie pozostałe kraje. Natrafiłem na taki samolot, który stał się prekursorem nowinek technicznych wykorzystywanych przez konstruktorów innych państw. Heinkel He-70 F2 lekki bombowiec, wyprodukowany pierwotnie jako samolot kuriersko rozpoznawczy. W 1932 roku 1 grudnia odbył się oblot. He-70 stał się najszybszym samolotem na świecie przewyższając wszystkie ówczesne myśliwce. Stał się rekordzistą 8 światowych rekordów prędkości. Zawdzięczał to nowinkom technicznym, które potem przywłaszczyli sobie, a raczej wykorzystali inni konstruktorzy. Japończycy zainspirowani samolotem skonstruowali Aichi D3a. W He-70 zainstalowano profil odwróconego skrzydła mewy, wykorzystanego potem w kilku samolotach takich jak F4U-2, czy Jermołajewie Jer-2. Brytyjczycy zakupili jeden egzemplarz He-70 w 1933r. w wyniku tego "wymyślili" piękne ekliptyczne skrzydło swojego Spita. Ostatecznie zaprzeczali temu tłumacząc, ze inny profil, nity, grubość itp... ale faktem jest, że koncepcje takiego skrzydła wymyślili w 1932 roku bracia Gunther i zastosowali w He-70. Ponieważ nie było tego samolotu wśród kombatów, więc dlaczego nie, a jeżeli będzie tak doskonały jak zbudowany He-100, to tylko czekać na nowy sezon, ale czy w obecnym czasie będą jakieś zawody? Marek przysłał pianki ESA. Szczerze, to bardziej podobają mi się modele w formie EPA, zobaczymy może ten typ samolotu nie koniecznie można wyciąć inaczej. Ponieważ jest to dolnopłat i ESA szybko będzie poskładany. Pozdrawiam Marek ,
-
Tomasz, CG wypada w końcówce dopuszczalnego przedziału to jest około 7,5 cm od przodu. Załączam rysunek z cgCalc.
-
Samolot skończony, powiem szczerze wolę normalne samoloty, one są piękniejsze w swojej formie niż te nowoczesne, no ale to subiektywna ocena. Gotowy model do lotu waży 432-445 gram zależnie od baterii, rozpiętość to 87cm długość 74cm, a wygląda tak. Pogoda wskazuje na znaczne ocieplenie nareszcie można będzie dokonać oblotu. Marek
-
Tomasz, fajnie że ktoś podchodzi do budowy kombatów tak wnikliwie jak Ty, zadając pytania o wznos belek ogonowych czy kwestie kąta względnego statecznik - skrzydło. Budując ten model, sam zastanawiam się jak będzie latał. Umocowanie belek ogonowych. Góra belek ogonowych pokrywa się z górną powierzchnią natarcia skrzydła, tak jak to jest pokazane na zdjęciu. Niestety nie mogę zrobić zdjęcia boku modelu gdyż schnie po malowaniu, a właściwie farba musi odparować, bo to wodna. Tutaj Tomku bardziej skłaniam się do wypowiedzi Konrada, że to nie bardzo ma wpływ na lot. Niemniej właściwe umocowanie belek ułatwił mi Marek, wycinając tak model, że inaczej nie da się go skleić. Natomiast jeżeli chodzi o napęd , słusznie zauważyłeś że strumień gazów silnika odrzutowego jest skierowany poniżej steru wysokości. Silnik w moim modelu zamontowany jest bez skłonu w osi kadłuba. W moim tunelu aerodynamicznym /wentylator chłodzący/ umieściłem statecznik wraz z belkami w osi silnika, strumień -jak to ładnie napisał Tomasz- zaśmigłowy opływał całość, a nawet próbował obrócić statecznikiem. Natomiast gdy umieściłem wszystko nad osią silnika, czułem jakbym uzyskał dodatkową powierzchnie nośną i co ciekawe powietrze nie próbowało już obrócić moim statecznikiem. Tak więc w modelu umieściłem statecznik jakieś 2 cm nad górną powierzchnią natarcia skrzydeł i jest prostopadle do osi samolotu. Patrząc na fotografie oryginału samolotu, chyba bardzo podobnie to wyszło. Zobaczymy czy to jest ok podczas oblotu. Pozdrawiam. Marek
-
Całość zbliża się do końca. Zamocowanie belek ogonowych nastręczyło mi trochę trudności. Pręty belek ogonowych mają idealnie wchodzić w środek skrzydła, a przy tym zachować osiowość i poziom . Wykorzystałem stół stolarski , umocowałem między dwoma połowami kadłub ze skrzydłami wypoziomowałem. Dołożyłem belki ogonowe z zamocowanym sterem wysokości nacinając skrzydła w celu wklejenia prętów pomiędzy poprzeczne węgle usztywniające skrzydło. Ponieważ pręty belek ogonowych będą wklejone na odcinku 6 cm, obawiałem się że przy wykonywaniu nagłych manewrów zostaną wyrwane i samolot ulegnie zniszczeniu. Dlatego zrobiłem wzmocnienie poprzeczne wklejając krótkie odcinki prętów węglowych z góry i z dołu skrzydła. Na spodzie pręciki są zamocowane bliżej spływu skrzydła. Całość skleiłem, próbowałem jest wystarczająco mocne połączenie. Przykleiłem kadłub jeszcze tylko owiewka kabiny i do malowania. Ostatecznie schowałem wystający silniczek w obudowę kadłuba- nie będzie go widać , przecież to odrzutowiec. M
-
Konrad, trochę masz racje, może to przełoży się na nierównomierne wychylenie steru wysokości. Przykleiłem pręt aluminiowy na całej długości i wydaje mi się że jest ok, wychyla się jednakowo o ta samą wartość. Jak będzie w powietrzu zobaczymy. Przyznam się, że przy wyborze miejsca zamocowania serwa brałem pod uwagę względy estetyczne, tak aby było mało widoczne. Zaniepokoił mnie Przemek swoją uwagą odnośnie wymiany w razie uszkodzenia. Teraz nic nie poradzę, ale w przyszłości serwo będzie mocowane w jednym górnym punkcie, a oklejone z dwóch stron "papierowymi flagami " tak jak to widać na oryginale . Oczywiście tam są namalowane w modelu będą naklejane, co w dużej mierze ułatwi jego tz. serwa wymianę. Większym problemem jest umieszczenie belek ogonowych dokładnie w połowie grubości skrzydła przy zachowaniu osiowości tych dwóch elementów . Trochę mi z tym schodzi. Pozdrawiam. M
-
Skrzydła dostarczone przez Marka są bardzo wąskie i cienkie, ledwo zmieszczą się w nich serwa lotek. W skrzydłach nie było podcięć na lotki słusznie, bo przecież ze skrzydeł wychodzą dwie belki ogonowe. Lotki trzeba samemu wykonać i sami decydujemy jaką będą miały powierzchnie. Jak już wspomniałem w rozmieszczeniu lotek trzeba uwzględnić miejsca w których mamy przykleić belki ogonowe. Belki ogonowe, a właściwie ich wzmocnienie, wymarzyłem sobie aby wchodziło pomiędzy górny i dolny węgiel wzmacniający skrzydło. Zawiasy do lotek zawsze wycinam ze starych dyskietek komputerowych i one zawsze działają niezawodnie. W "Wampirku " ster wysokości umieszczony jest pomiędzy belkami ogonowymi do których przymocowane są stery kierunku. Zastanawiałem się gdzie umieścić serwo steru wysokości i przypomniałem sobie, jak Mirek /mirolek/ pisał, że w kombacie musi kiedyś je umieścić w sterze kierunku. Korzystając z jego podpowiedzi zrobiłem właśnie tak, wyciąłem otwór dokładnie w wielkości serwa i wkleiłem je na wcisk. Przewód zasilający serwo umieszczę obok usztywnienia belki ogonowej do którego to użyłem pręta węglowego 3x3 mm. Usztywnienie belek takim prętem jest zupełnie wystarczające. Teraz już z górki, skleić ster wysokości z kierunkiem potem z belkami , a następnie wklejenie w skrzydło. No to na tyle, będzie fajny samolot. Marek
-
REWELACJA, super wyszły zwłaszcza ta srebrna z atrapą kabiny. Rzeczywiście, drukarka to przyszłość! Gratulacje Paweł, jestem pod wrażeniem.
-
Pogoda nie sprzyja wyjazdom na lotnisko, ale można za to spokojnie budować modele. De Havilland DH-100 "Vampire" - ten typ samolotu to nie żadna nowość, wszak dwukadłubowe, a właściwie dwubelkowe samoloty były używane prawie przez wszystkie walczące państwa. Każda ze stron szukała nowych rozwiązań technicznych, a co za tym idzie sukcesów na polu walki. Niemcy wyprodukowali FW-189 Holandia miała swojego Fokker-a GJ Ameryka miała ich kilka XP 54 oraz często na naszym kombatowym niebie widziane P-38 Lub P-61. Polska również miała taki samolot /oczywiście nie myśliwiec / wyprodukowany w 1977r. PZM M-17 o wdzięcznej nazwie "Duduś Kudłacz" Wracając do tematu. Ze wszystkich znanych mi dwukadłubowców najbardziej podoba mi się angielski myśliwiec De Havilland DH-100 "Vampire" i to nie tylko z nazwy. Wszedł do produkcji w 1943 roku, bardzo uniwersalny, szybki, zwrotny, dobrze uzbrojony o doskonałych parametrach technicznych stał się samolotem użytkowanym przez wiele państw. Ciągle modyfikowany był naprawdę doskonałą maszyną. Ostatecznie z RAF-u wycofany w 1953r. ,ale Szwajcaria wycofała go z eksploatacji dopiero w 1990r. Na całym świecie do tej pory lata jeszcze około 100 sztuk Vampire TB6 i T5T. Niestety jest to odrzutowiec, a w kombatach zastosowanie napędów tunelowych niekoniecznie wydaje mi się zasadne. Może się mylę i ktoś kiedyś latał takim kombatem, który zasysał wstążkę zamiast ciąć ją śmigłem ? No cóż, odstępstwem od oryginału będzie napęd pchający. Wiem, że to trochę plagiat, ale może to nie takie ważne, gdy fajnie będzie zachowywał się w walce. Marek przysłał super pianki o małej wadze, a ja rozpocząłem budowę od nadania odpowiedniego kształtu kadłubowi. Nie zapominając o tym, że ma być napęd pchający zachodzi konieczność pozostawienia kanału na przewody silnikowe i wybrania pianki z przodu kadłuba celem umieszczenia tam całej elektroniki. Wyciąłem również w kadłubie "kanał rewizyjny" na wypadek wymiany silnika i łatwiejszego dostępu do części elektronicznych. Jutro skrzydła, które są naprawdę bardzo "rasowe" o szybkim profilu. Pozdrawiam Marek
-
Skończony najbardziej kontrowersyjny model w moich kombatach. Nie wiem, jak będzie latał i czy w ogóle będzie. Macie racje z trudnością wyważenia modelu. Bardzo minimalne ruchy ogniwa chociaż o 5-8 mm i już nie jest ok. Niestety musiałem dołożyć 17 gram ołowiu na czubek kadłuba, aby zmieścić się w wyliczonym SC. Model ma rozpiętości 84cm, długości 45 cm waga całkowita z dodatkowym balastem 393 gramy. Bardzo mało miejsca w kabinie, wszystko na przodzie, strefa zgniotu przy krecie nie istnieje. Chciałbym jeszcze bardziej przesunąć baterię do przodu, ale nie da się. Musiałem zrobić duży otwór na przodzie do chłodzenia wnętrza modelu. Bardzo jestem ciekaw oblotu, niestety nie należę do ludzi którzy za wszelką cenę muszą dokonać tego zaraz od ręki. Poczekam na ładną / ciepłą / pogodę. Mając trzy modele do oblatania trzeba poświęcić na to trochę czasu, ale oblot w 100% będzie na filmie. Jest tyle kontrowersji przy tym modelu, że nie wiem czy należy polecać go komukolwiek, ale gdyby ktoś miał chęć mieć kombata bardzo dziwnego, dlaczego nie. Ostatecznie mój XP-56 wygląda tak. Pozdrawiam wszystkich. Marek
-
Dalej wszystko poszło sprawnie, wkleiłem węgle i serwa w skrzydło. Zastanawiałem się czy w tym modelu nie zastosować czterech serw. Dwa blisko kadłuba i te robiłyby za ster wysokości, a umieszczone przy końcu skrzydeł uruchamiał lotki. Ciekawostką jest to, że w XP-56 lotki były uruchamiane sprężonym powietrzem . Ciekawe, jak to by zadziałało , ster wysokości i lotki w jednej płaszczyźnie, poziomie i jakie by powstawały zawirowania w strugach ? Do czego to by doprowadziło? Nie dowiem się bo przyjąłem rozwiązanie dwa serwa, jak w skrzydełkach. Budując ten model należy zwrócić uwagę na fakt, iż wklejenie wręgi silnikowej musi nastąpić po wklejeniu skrzydła w kadłub i koniecznością staje się zostawienie kanaliku w kadłubie celem przeprowadzenia przewodów silnikowych do przednie części samolotu. Po sklejeniu całości, konieczne jest wytopienie miejsca na elektronikę, niestety będzie go naprawdę bardzo mało, wszak skrzydło jest umieszczone centralnie w kadłubie. Istotnym problemem w wersji kombat jest spodnia płetwa ogonowa. W przypadku prawdziwego samolotu podczas lądowania zabezpiecza ją wysokość podwozia. W kombacie każde przyziemienie może ją uszkodzić. Skleiłem balsę 1 mm i 2mm w poprzek słojami, wyciąłem "łyżwę" w kształcie obrysu dolnej płetwy, wytopiłem w płetwie rowek, a całość zalałem klejem cyjanoakrylowym. Powstała bardzo twarda, odporna na uszkodzenie powierzchnia. Skleiłem całość, przymocowałem silnik do wręgi , zrobiłem owiewkę kabiny więc pozostaje tylko malowanie, ale ono nie przedstawia dużej trudności wszak to "Black Bullet". Dzisiaj pomaluje do jutra powinno wyschnąć. M
-
Tak się dzieje, jak ktoś chce wyważać otwarte drzwi. Miał być "Black Horse" wśród kombatów, a będzie kombatowy gniot. Niestety PRAGMATYK Mirek ma we wszystkim rację i punkt po punkcie pozbawił mnie złudzeń co do tego, że XP-56 to super pomysł na kombata- prawie zniechęcając do budowy. Wszystko o czym pisze Mirek sprawdza się w realu, a zwiększenie prędkości i zwrotności ni jak się ma do skuteczności, nie mówiąc o bezpieczeństwie przy starcie. No, może Mirek w jednym przypadku nie do końca ma rację pisząc, że wstążka z pewnością wkręci się w śmigło. Regulamin ESA nigdzie nie mówi o tym, że wstążkę model nie może pchać przed sobą !!! i to jest rozwiązanie dla mojego XP-56. Żart, ale tylko tyle wymyśliłem na obronę tego modelu. Jeżeli nie spisze się jako kombat /dlatego w tytule "chyba kombat"/ będzie skrzydełkiem z kawałkiem kadłuba. Oczywiście filmik z oblotu będzie w 100%, to już trzeci mój kombat bez oblotu. Niestety do oblotu potrzeba trzech składowych. Kamerzysta, pogoda+ czas, no i oczywiście dziwne zarządzenia pandemiczne. Dzięki Przemek za podpowiedź z wyliczenie SC . Korzystam z tego również i wyszło do tego modelu tak jak na rysunku Patrząc na model mam trochę wątpliwości co do wyliczenia rzeczywistego punktu środka ciężkości, zobaczymy. Tak prawdę mówiąc pianki dostarczone przez Marka można skleić i po wstawieniu elektroniki spokojnie latać bez poprawek. Zobaczcie. Trochę popracowałem nad kadłubem, bo przypominał mi motorówkę lub ślizgacza. Poprawiłem, dodałem inny kształt owiewki kabiny, oraz zaokrągliłem całość. Skrzydło znajduje się w środku kadłuba, będzie problem z rozmieszczeniem elektroniki. Proste i dobrze wypalone skrzydło łatwo się sklejało. Ma fajny kształt. Niestety to wszystko. Myślę, że teraz będzie znacznie szybciej. M ====
-
Northrop XP-56 "Black Bullet", chyba kombat. Mirek /mirolek / twierdzi, że każdy samolot może być kombatem, jeżeli tylko spełnia wszystkie wymagania regulaminu ESA. To niezaprzeczalny fakt. Bardzo podoba mi się to, że w WWII 1:12 zaczęło dziać się coś nowego, nowatorskiego. Mirek buduje tanie kombaty z "byle czego" -czytaj poliwęglanu i to w jakim tempie, a jego "C3603" świetnie lata i walczy. Przemek i jego drukarka produkują niesamowite samoloty i za jakiś czas to jego "drukowanki" zapewne będą stanowiły większość wśród latających modeli . Wielki szacun Przemek. Obaj oni wytyczają nowe kierunki dla WWII 1:12. A ESA? Może i w ESA trzeba szukać innych rozwiązań. Innych samolotów szybszych, zwrotniejszych, a przez to bardziej skutecznych. Dlatego chciałbym przedstawić Wam kilka takich alternatywnych modeli. Moim pierwszym faworytem był-była "M.39B Libellula" piękna inaczej, dwusilnikowa maszyna. Niestety nie dogadaliśmy się z Markiem. Szkoda, bo fantastycznie prezentowała by się na niebie. Szukając innych ciekawych rozwiązań natrafiłem na niezwykły samolot XP-56 o bardzo kontrowersyjnym wyglądzie, a przez to inny niż wszystkie dotąd latające kombaty. Poprosiłem Marka o taki model- zgodził się. Fajnie, bo to naprawdę bardzo obiecujący samolot. XP-56 to kolejna modernizacja maszyn XP-54 i XP-55. Ciekawostką jest to, że XP-55 prezentowany był na naszym forum w 2012r , a wykonał go i oblatał Sebastian z Krakowa. Wydawało się, że to bardzo obiecujący model kombata i nie wiem dlaczego tak się stało, że ten samolot oraz model poszedł w zapomnienie. Podobny typ samolotu powstał również w Japonii, też równie oryginalny i fantastycznie wglądający " KYUSHU J7W". Może kiedyś Marek da się namówić i wypali taki model. Wracając do XP-56. Powstał on na przełomie zmierzchu konstrukcji śmigłowych i pojawiających się napędów odrzutowych. Prawdopodobnie dlatego nie był modernizowany. Czy był super samolotem? Raczej prototypem myśliwca przechwytującego w ilości 3 szt. Wszyscy konstruktorzy początku lat 40 -tych szukali nowych rozwiązań poprzez zastosowanie alternatywnych koncepcji aerodynamicznych. Kroplowy kadłub, dwa przeciwbieżne współosiowe śmigła i inne dodatki miały nadać XP-56 niesamowitą zwrotność i szybkość, a że uzbrojenie było naprawdę potężne, samolot ten miał stać się przebojowym myśliwcem. Pierwszy prototyp został oblatany w kwietniu 1943 roku. Może ten model choć nazywa się "Black Bullet" na zawodach będzie jako "Black Horse" roku 2021. Bardzo bym tego chciał. Pianki wypalone przez Marka wyglądają tak: Zapowiada się ciekawy model. Pozdrawiam Marek
-
"CA-12 Boomerang", rozpiętość 85 cm, długość 57 cm waga do lotu 436 gram. Na oblot niestety muszę poczekać- to już drugi model bez oblotu, ale da się to naprawić po 17 stycznia. Zdjęcia nie oddają właściwego koloru modelu. Brak światła dziennego. I w innym oświetleniu. Od kwietnia do chwili obecnej udało mi się zrobić 10 modeli ESA, a właściwie EPA -niby to samo, a jednak nie to samo. Wszystkie wyszły z pracowni Marka Rokowskiego i jeżeli w ramach " Kochajmy Kombaty" udało mi się zainteresować, zachęcić kogoś do wykonania takiego modelu i latania razem z nami goniąc za tasiemką, to jest to o co mi chodziło. Patrząc na to co dzieje się dookoła mniemam, iż przyszłość kombatów należy do Przemka i jego drukarki i jeżeli materiał do druku będzie bardziej elastyczny, odporny na krety i kraksy, to z drukarki będą schodziły super samolociki może już pomalowane. No, ale do tego, to jeszcze trochę czasu upłynie, a na razie nadal będziemy latali modelami z epp-e . Polemizując z Przemkiem "..... Biorąc pod uwagę że na sezon i tak musisz zrobić 6-8 modeli to przy druku jest to prosta i czysta robota." Jasne, 6-8 modeli, ja robię 2 i to zupełnie wystarczy, bo je naprawiam i latam dalej może i jeszcze następny sezon. Twoje "szklane" modele - te rozbite- niestety są następnym trudno rozkładalnym produktem zaśmiecającym Ziemię. Nie chce wyglądać na altruistę, ale czy rzeczywiście trzeba co roku 6-8 modeli ............ Mam nadzieje, że w nowym roku zobaczymy się wreszcie na zawodach!!!! Pozdrawiam Wszystkich. marek
-
Rozpocząłem od trzyczęściowego kadłuba. Zrobiłem "chrapy" w masce silnika, dołożyłem silnik , przykleiłem rdzeń do kadłuba. Kabina bardzo oryginalna, zachodziła konieczność zrobienia jej przed połączeniem w całość. W międzyczasie zrobiłem podwozie. Skrzydło i statecznik poziomy bez problemów złożone /zawsze tak jest/. Skleiłem skrzydło z kadłubem i dokleiłem atrapy podwozia /osłony kół/. CA-12 Bumerang miał piękne przejście kadłub-skrzydło. Zrobiłem to również. Przykleiłem statecznik poziomy, pionowy, rurę wydechową, podłączyłem serwa z popychaczami. Pokrywę umożliwiającą dojście do elektroniki zamocowałem na stare magnesy od silników i tylko malowanie pozostało. Mam 17 sztuk samolocików, które spełniają wszystkie warunki regulaminu ESA, oraz 2 które są za ciężkie. Wszystkie latają mając różne charakterki. Fakt, że wśród nich mam swoje ulubione i najczęściej nimi walczę, ale wszystkie sprawiają mi ogromną frajdę, wszak każdy jest inny i co tu mówić nigdzie indziej nie spotykany. Czy to koniec? czy będą następne ? Nie wiem . Jest tyle niespotykanych, pięknych samolotów........ Tak, to jest niesamowite, że ten człowiek, mowa o Marku Rokowskim jest tak oddany modelarstwu, a rozmawia się z nim jak z kolegą modelarzem, który jest otwarty na Twoje pomysły i propozycje. Rzadko spotyka się ludzi tak utożsamiających się ze swoim hobby. Macie jakiś pomysł skontaktujcie się z Markiem. Warto. Pozdrawiam Marek.
-
Ostatniego samolotu z serii "Kochajmy Kombaty" poszukałem w bardzo egzotycznym miejscu, zarówno pod względem etnicznym jak i tradycji lotniczych. Byłem zaskoczony gdy dowiedziałem się, że ten myśliwiec został całkowicie zaprojektowany i zbudowany w Australii. Zbudowano go modernizując lekki bombowiec "WIrraway", co w języku Aborygenów znaczy "Wyzwanie". Powstał bardzo piękny samolot- w kategorii piękna lotniczego- o niespotykanym obrysie skrzydeł. Dolnopłat, bardzo dobrze uzbrojony i opancerzony "CA-12 Boomerang", no bo jak mógł się nazywać australijski samolot wyprodukowany na tym kontynencie. Nie był to super myśliwiec, był za to bardzo zwrotnym, doskonałym w pilotażu , dobrze opancerzonym myśliwcem i tylko słaby silnik /mała prędkość/ nie dawał mu szans w porównaniu do P-40 WARHAWY czy Spitfire V. Dlatego Australia zdecydowała się, aby jej siły powietrzne w przeważającej części reprezentowały w/w samoloty. Jednak "Bumerang" miał też swój triumfalny powrót do walk jakie toczyły się podczas wojny na Pacyfiku, gdzie z racji swojego uzbrojenia i opancerzenia doskonale nadawał się do wspierania szturmów piechoty na pozycje japońskich wojsk. Nie widziałem, aby ktoś latał "Bumerangiem" jako kombatem, a ponieważ rzadko acz czasami widuje się "CA-12 Bumerang" na pokazach lotniczych weteranów, więc poprosiłem Marka o taki model. Marek przysłał pianki o słusznej wadze i wyglądzie. Ponieważ jest to dolnopłat więc będzie łatwy w budowie w związku z czym, raczej będzie to fotograficzny skrót działań niż relacja z budowy. Chciałbym zwrócić Wam uwagę na podwozie tego samolotu, które po schowaniu wystawało poza obrys skrzydeł. Które też jest jedyne w swoim rodzaju. "CA-12 Bumerang" był - jest chyba samolotem o najkrótszym kadłubie 7,8m , a Marek uchwycił wspaniale proporcje, więc mam nadzieję, że również będzie zwrotny jako model. Pozdrawiam . Marek
-
Jestem pod wrażeniem. Szczerze podziwiam i gratuluje. Może rzeczywiście modelarstwo zmierza w kierunku "drukowanek", a sklejka i balsa to przeżytek. Piękny model, pięknie lata i super się prezentuje. Chapeau bas. Marek
-
Dziękuję Mirek za miły wpis. Jest jeszcze tyle pięknych i zapomnianych samolotów, które warto przywrócić do "drugiego życia" choćby jako kombaty, a ponieważ kiedyś napisałeś, że "każdy samolot można zrobić jako kombat", to jest jeszcze dużo do roboty. Chociaż w jednym przypadku Marek nie chciał się zgodzić na wycięcie modelu jako kombat, mówił iż taki model, to On może wyciąć co najwyżej w wielkości 180-200 cm . Poprosiłem Marka o wycięcie takiego cudaka i jeżeli to zrobi to będzie niezła frajda.... Wracając do SAAB 17.Charakteryzuje go piękna długa kabina i co tu dużo mówić, jeżeli zagraciłoby sią ją widoczną elektroniką, trochę straciłby na uroku. Udało mi się tego uniknąć. Mało miejsca zmusiło mnie do zrobienia nad serwem steru wysokości półki, na której umieściłem odbiornik zaś regulator płasko na skrzydle, a bateria skosem do silnika. Cały uzbrojony z zamkniętą kabinką /nie widać elektroniki/ prezentuje się tak. Wymiary mojego kombata to: rozpiętość 85 cm, długość 56 cm, waga 372 GRAMY !!!!!! bez bomb i podwozia .Nareszcie zszedłem z 400 gram ! Muszę Wam szczerze powiedzieć, że w rzeczywistości SAAB 17 jest ładniejszy jak na zdjęciach. Niestety na oblot musimy poczekać, ale samolocik jest doskonale wyważony i zapewne nie będzie kłopotu z jego ulotnieniem. Pozdrawiam . Polecam. Marek
-
Wspominałem, kabina w SAAB 17 jest bardzo długa, dlatego postanowiłem zrobić ją w dwóch częściach. Mniejsza na stałe przymocowana do kadłuba, a większa będzie zdejmowana celem dotarcia do baterii i elektroniki. Gdybym zrobił ją w jednym kawałku, przy zdejmowaniu z powodu swojej długości i wiotkości mogłaby się uszkodzić. Zrobiłem odlew gipsowy, a potem już z górki i w efekcie. Jak gips sechł miałem trochę czasu i zrobiłem podwozie, oraz karabin tylnego strzelca-obserwatora. Wykorzystałem magnesy ze starego silnika i zrobiłem mocowanie kabiny oraz zamontowałem karabin w miejscu stałej części owiewki kabiny. Wykończyłem kabinę/okleiłem/, dokleiłem statecznik pionowy i ponieważ wszystko zrobione pozostaje tylko malowanie bombowca nurkującego SAAB 17 Pozdrawiam M
-
SAAB 17 w wersji kombat to model rdzeniowy EPA. Marek wycina perfekcyjnie elementy kadłuba nie mówiąc o skrzydłach. Zaczynam od silnika i jego obudowy, bo prawdopodobnie zmuszony będę umieścić baterię tuż za nim. Średniopłat oprócz tego, że ładnie wygląda niestety ma mało miejsca na rozmieszczenie elektroniki, albo od spodu skrzydła, albo nad. Wybrałem wersję z elektroniką na skrzydle i przykleiłem spodni rdzeń do kadłuba, eliminując górny cylinder Po przyklejeniu silnika i zamocowaniu bowdena do serwa steru wysokości, oraz wykonaniu wszystkich czynności przy skrzydle i stateczniku poziomym, zmuszony byłem odciąć część kadłuba celem wklejenia skrzydła. Model ma krótki kadłub serwo steru wysokości umieściłem w otworze /dziurze/ na skrzydle. Teraz przyszła kolej na wypalenie miejsca na baterie , którą umieściłem tak jak planowałem na natarciu skrzydła, skosem w dół do wręgi silnika. Przykleiłem boki kadłuba, niestety nadal mało miejsca na elektronikę, którą będzie widać przez kabinę pilotów. Bardzo długa kabina zmusiła mnie do wklejenia węgli od spodu kadłuba i nad skrzydłem. Nadało to niesamowitą sztywność całości. Niestety, aby ruszyć dalej z pracą muszę wykonać niesamowicie długa kabinę pilotów, aby wszystko z sobą połączyć. Wykonanie formy i schnięcie gipsu trochę potrwa. Pozdrawiam. Marek
-
Konwersja drona w B-17
RyżyKoń odpowiedział(a) na robertus temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
Jeżeli nie zrobisz skłonu, a moc silników jest znaczna, czeka Cię dużo problemów ze stabilnością modelu. Będzie zadzierał, dziwnie skręcał, a korekcja sterem wysokości niewiele przyniesie. Doświadczyłem tego. Super model się zapowiada, a powiedz proszę, podwozie będzie chowane? Pozdrawiam. Marek -
Przedostatni samolot z serii "Kochajmy Kombaty", to SAAB 17. Podczas II Wojny Światowej Szwecja miała bardzo ciekawe myśliwce, rzadko o nich się słyszy. FFVS-J22, był bardzo zwrotny, szybki, dobrze uzbrojony, oraz SAAB - 21dzięki któremu mamy katapultowany fotel pilota. Jednak mnie zauroczył bombowiec nurkujący SAAB 17, który nie posiadał wspaniałych walorów technicznych, za to był pięknym samolotem o niespotykanym podwoziu. To właśnie zwróciło moją uwagę, a ponieważ w obcinaniu tasiemek nic nie stoi na przeszkodzie , aby myśliwiec walczył z bombowcem, więc dlaczego nie. Saab 17 ma bardzo charakterystyczną kabinę, prawie 3/4 długości kadłuba. W latach 1930-40 był to chyba powszechny trend, bo i Mitsubisihi Ki 30 Vultee YA 19 jak nasz PZL 23 Karaś oraz kilka innych takie "szklarnie " posiadały. Marek zaskoczony był moim wyborem, ale jak zwykle stanął na wysokości i wypalił bardzo ładne pianki, o przyzwoitej wadze. Saab 17 jest średniopłatem, będzie kłopot z umieszczeniem baterii i elektroniki. Szczęściem jest duża /wysoka/ kabinka więc część tam można zapakować. Samolot zapowiada się ciekawie. Pozdrawiam Marek
-
Super wygląda, a pomalowany będzie jak makieta. Brawo, ale zadaje sobie pytanie, czy to jest właściwy kierunek w kombarach. Wygląda bardzo delikatnie - krucho, szkoda go do walki. Niemniej, wyszedł naprawdę super model. M
-
Poleciał bez problemów i lata dobrze. Poniżej zdjęcia z lotniska i filmik. I jeszcze filmik, dostępny na YT na kanale "combaciarnia":
-
Maciek, dołączam się do pytania Łukasza i napisz proszę coś na temat tego modelu. Niesamowity, widziałem podobne modele o rozpiętości 3m .Super latały. M