Skocz do zawartości

RyżyKoń

Modelarz
  • Postów

    242
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Treść opublikowana przez RyżyKoń

  1. Bardzo obawiałem się tego modelu, a on zrobił mi niespodziankę i zobaczcie sami wspaniale lata, jest przewidywalny, pięknie prezentuje się w powietrzu. Niestety jako combat mało przydatny - nie za bardzo jest czym ciąć wstążki. Załączam też fotki modelu na trawie .... No i jeszcze filmik.
  2. Zapomniałem jeszcze załączyć fotki na trawce, a jak przyjdzie na lotnisko kolega z lepszym sprzętem fotograficznym to popracujemy nad fotkami w locie.
  3. Całkowicie zgadzam się z Przemkiem, ale próbować zawsze można. M
  4. Mirek, miałeś rację. Pierwszy lot wreszcie się odbył i pokazuje cechy, których się spodziewałeś. Samolot jest zwinny, nieco narowisty, wymagał precyzyjnego trymowania i ustawienia CG. Dobrze reaguje na stery. Muszę się w niego "wlatać", a wtedy będzie, jak sądzę, skuteczny w walce.
  5. Patryk Parafrazując wypowiedź Pana Millera "Prawdziwego mężczyznę poznaje....." mogę śmiało napisać - prawdziwego MODELARZA poznaje się po tym jak kończy. To co zrobiłeś i jak to zrobiłeś to prawdziwe mistrzostwo świata. Podziwiam piękno tego modelu, Twój kunszt warsztatowy i wytrwałość. Szkoda, że w dobie pośpiechu i pogoni za godnym życiem, takie MODELARSTWO staje się niszowym hobby, a modelarze tacy jak Ty, Jędrek, Jerzy czy Michał to "dinozaury" właściwego modelarstwa. Z dużą przyjemnością śledziłem Twój projekt, niecierpliwie czekam na następny. Niesamowicie piękny model stworzyłeś, a z oblotem poczekaj gdy zboże będzie miało chociaż 50 cm. Bardzo zazdroszczę Ci umiejętności. Jeszcze raz gratuluję. Marek
  6. RyżyKoń

    F4U-1A CORSAIR

    Mirek masz rację, bez oblotu się nie liczy. Przez zimę naprodukowałem 6 nowych kombatów. Przez oboszczenia, pogodę, brak czasu i brak czasu kamerzysty jakoś miałem pod górkę. Teraz już znacznie lepiej i na początku przyszłego tygodnia "combaciarnia" będzie miała nowe filmy. Nareszcie może będzie normalnie i spotkamy się na lotniskach. M
  7. Przemek, piękne samoloty drukujesz pod każdym względem. Szczerze podziwiam ich wygląd, dopracowanie szczegółów oraz to, że pięknie prezentują się w powietrzu. Jedno mnie martwi - no właściwie przesadziłem z tym martwieniem, raczej niezdrowo interesuje. Jak to będzie wyglądało po kolizji dwóch modeli w powietrzu. Czy w przypadku drukowanek zachodzi możliwość uzupełnienia braków, skoro wszystkie części są klejone? Czy po uszkodzeniu części skrzydła, potrzeba będzie wydrukować całe skrzydło czy tylko część uszkodzoną? Widziałem z ilu elementów ono się składa i każda część jest sklejana jedna w drugą. W przypadku EPP-e nie ma takiego problemu. Niemniej jestem zachwycony tymi samolotami, sam niedługo będę właścicielem Twojego Ki61, który będę używał do rekreacji /szkoda mi do walki/ wszak to niesamowity samolocik. Pozdrawiam. M
  8. RyżyKoń

    F4U-1A CORSAIR

    Efekt ośmiu godzi, bo tyle budowałem ten kombat, oczywiście nie licząc malowania i poprawienia estetyki czyli wykonania podwozia w celu lepszego "pozowania" do zdjęć. Właściciel pozwolił mi na pomalowanie modelu według mojego uznania. Dziękuję i tak oto F4U-1A ma rozpiętość 86 cm, długość 64 cm, waga 471 gram!!! Niestety tutaj poległem. Dla Zbyszka, który będzie się uczył nim walczyć nie ma to specjalnego znaczenia, ale dla mnie ma. Czy można zbudować F4U-1A jako EPA? Tak. Ten model wykonałem jako pancerny. Skrzydło ma wklejone trzy węgle, kadłub półtora i jeżeli zrezygnować z tych półtora /skrzydło + kadłub/ zyskujemy mniej 4 gramy. Lżejszy regulator to mniej 10 gram, a wtyczkę regulatora i baterii która waży 6 gram można zamienić na wtyczkę XT30 mini która na wagę 2 gram. Polecam wszystkim latającymi kombatami taką wtyczkę , waży nic, a prądów ma więcej niż potrzebujemy. Skrzydło do kadłuba przykleiłem na Saudal 66a, można na UHU POR lub CA i też zyskujemy kilka gram mniej. Tak więc, można zejść do 450 gram. Tutaj nasuwa mi się taka uwaga-obserwacja, że model sklejony na UHU POR jest bardziej elastyczny i przy znacznej kolizji w powietrzu, lub kreta, ulega znacznie mniejszym uszkodzeniom niż model klejony CA. Modele klejone CA są bardziej "kruche" na więcej części pękają, ale to tylko moje subiektywne odczucie. Model posiada dużo miejsca na elektronikę. No to na tyle, zobaczymy jak będzie latał, choć o to najmniej się obawiam, bo ten model jest niesamowicie lotnym samolotem. Pozdrawiam M
  9. RyżyKoń

    F4U-1A CORSAIR

    Sławek masz racje. To jest dolnopłat, najmniej skomplikowany rodzaj kombata. Gdy wszystkie elementy są jak puzle, to naprawdę idzie szybko. Sklejenie skrzydeł i kadłuba to moment, podobnie wklejenie węgli i serw. Więcej czasu poświęcam wklejeniu silnika, bo musi być zdejmowany, więc trzeba nakrętki przykleić od spodu do wręgi silnikowej. Podobnie doprowadzenie bowdena do steru wysokości. Kiedyś przepychałem otwór pod bowden drutem , nie zawsze wychodziło to jak trzeba. Teraz odcinam tylna część kadłuba, robię rowek i ponownie sklejam całość na CA- znacznie prościej, a połączenie klejem nadaje dodatkowej sztywności kadłubowi. Znacznie wolniej buduje się centropłat, więcej nastręcza to problemów. Ale wracając do "Korsarza". Dalej poszło z górki , zamontowane serwo wysokości sklejenie kadłuba ze skrzydłami, przyklejenie statecznika poziomego, pionowego, nie muszę robić kabinki, bo była w zestawie, więc pozostaje malowanie. Zgadzam się Mirek z Tobą całkowicie i postaram się abyś był zaskoczony. Całość jeszcze schnie, potem tylko trzeba zaznaczyć podział blach i ok. Pozdrawiam M
  10. Konrad, może tak niekonwencjonalnie, choć prototyp był tak malowany. Lub troszkę zmodyfikowany Przynajmniej będzie widoczny. M
  11. RyżyKoń

    F4U-1A CORSAIR

    Mój kolega zaczynający przygodę z kombatami kupił u Marka " Na polskim niebie" F4U-1A i poprosił abym go skleił. Uważam to za dobry wybór dla początkującego entuzjasty kambatów. Samolot przewidywalny, wspaniale szybujący /bardzo szeroki płat skrzydła/ , nie tak bardzo szybki, ale wiele wybaczający pilotowi. Ja doradzałbym na początek "Hawker Hurricane" bardzo podobny model w eksploatacji, ale łatwiejszy w naprawie, a to ważne przy początkowych lotach. Nie jestem zwolennikiem budowania znanych modeli, bardziej fajne jest składanie nieznanych jeszcze samolotów. Tutaj zaciekawił minie fakt, że to jest EPA no i nie mogę odmówić koledze, bo to będzie jeszcze jeden model na niebie. "Korsarz" to znany samolot wszyscy wiemy jak wygląda, jaki był w walce, jakie zalety, ale i wady również. Postaram się, aby model wyszedł równie okazale, jak wycięte przez Marka pianki. Budowa będzie szybka. Skleiłem kadłub i skrzydła bez poprawek. Kadłub z jednego monolitu pięknie wycięty, a ponieważ to dolnopłat to jest bardzo dużo miejsca na elektronikę. Przymocowałem silnik, wzmocniłem kadłub węglami- raczej zbytecznie, bo to EPA, ale do nauki latania może się przydać. Więcej trudności miałem z wklejeniem węgli w skrzydła, no ale jakoś poszło . Jutro powinien być koniec. Tu zgadzam się z Mirkiem można zbudować kombata w 8 godzin. Pozdrawiam M
  12. No........oczywiście , miałem kiedyś tak samo. Zapewne włożyłeś odbiornik do góry nogami. No cóż zdarza się.? M
  13. RyżyKoń

    Heinkel He-70

    Model skończony, aby wyważyć model bateria umieszczona jest w połowie skrzydła. Od siebie dodam, że jest to jeden z fajniejszych moich modeli i jedno mogę powiedzieć, iż będzie to niesamowicie "szybki wojownik". Proszę zwróćcie uwagę na jego profil skrzydła, wysmukły kadłub i piękny statecznik poziomy. Mam takie subiektywne wrażenie-odczucie , że Spit ze swoją sylwetką / mówię o odczuciach estetycznych/ to mu do "pięt nie dorasta" . Jednym słowem, to piękna maszyna o wymiarach: rozpiętość 87 cm, długość 71 cm, waga gotowego do lotu 419 gram. Piękne pianki Marek wypalił, ech żeby to jeszcze były EPA. Polecam wszystkim w ciemno / bez oblotu który wkrótce nastąpi/. Pozdrawiam m
  14. RyżyKoń

    Heinkel He-70

    Dalej idzie już z górki. Wkleiłem statecznik poziomy dodałem skrzydło i statecznik pionowy. Zrobiłem podwozie i pozwoliłem sobie na zrobienie tylnej łyżwy, bez obawy, że jej ciężar spowoduje przeciążenie kadłuba. Dołożyłem połączenie skrzydła kadłub. Samolot gotowy do malowania. Przyznam, że jest ono dość skomplikowane. Pozdrawiam Marek
  15. RyżyKoń

    C3603 w wersji ESA

    Mirek, coś musi być w tym modelu, że Ty drugi taki sam egzemplarz...... no, ale kto bogatemu zabroni mieć po dwa egzemplarze każdego modelu ? m
  16. RyżyKoń

    Heinkel He-70

    Mirek, ja też uważałem, że to prosty esiak i wystarczy 10 godzin i będzie ok. Myliłem się. Kadłub należało poprawić , nadać mu obły kształt i dorobić /dokleić/ na przodzie atrapę silnika dwurzędowego, co było cechą charakterystyczna dla tego samolotu. Zamocowałem silnik, wzmocniłem cały kadłub prętem węglowym wszak jest bardzo długi. Wyciąłem w nim miejsce na elektronikę, a ponieważ to esiak więc za dużo tam miejsca nie ma. Jak zwykle skrzydła w wykonaniu Marka są perfekcyjne, a zwłaszcza te, bo wyglądają naprawdę super i w najgrubszym miejscu maja 14mm , oj będzie bardzo szybko latał ten model. Skrzydła o niesamowicie piękniej linii . Duże trudności były z wklejeniem węgli w skrzydło o takim kształcie. Wkleiłem serwa zrobiłem lotki, no i bardzo długą kabinkę. To wszystko, nie idzie zbyt szybko, choć myślałem podobnie jak Mirek. M
  17. RyżyKoń

    Heinkel He-70

    Kiedy Marek Rokowski zaproponował mi wykonanie He-100 - który okazał się doskonałym kombatem- , zainteresowały mnie samoloty wyprodukowane w Niemczech w latach 30-tych. Okazało się, że w tych latach to właśnie Niemcy nakreślali nowe kierunki rozwoju w lotnictwie, wyprzedzając znacznie pozostałe kraje. Natrafiłem na taki samolot, który stał się prekursorem nowinek technicznych wykorzystywanych przez konstruktorów innych państw. Heinkel He-70 F2 lekki bombowiec, wyprodukowany pierwotnie jako samolot kuriersko rozpoznawczy. W 1932 roku 1 grudnia odbył się oblot. He-70 stał się najszybszym samolotem na świecie przewyższając wszystkie ówczesne myśliwce. Stał się rekordzistą 8 światowych rekordów prędkości. Zawdzięczał to nowinkom technicznym, które potem przywłaszczyli sobie, a raczej wykorzystali inni konstruktorzy. Japończycy zainspirowani samolotem skonstruowali Aichi D3a. W He-70 zainstalowano profil odwróconego skrzydła mewy, wykorzystanego potem w kilku samolotach takich jak F4U-2, czy Jermołajewie Jer-2. Brytyjczycy zakupili jeden egzemplarz He-70 w 1933r. w wyniku tego "wymyślili" piękne ekliptyczne skrzydło swojego Spita. Ostatecznie zaprzeczali temu tłumacząc, ze inny profil, nity, grubość itp... ale faktem jest, że koncepcje takiego skrzydła wymyślili w 1932 roku bracia Gunther i zastosowali w He-70. Ponieważ nie było tego samolotu wśród kombatów, więc dlaczego nie, a jeżeli będzie tak doskonały jak zbudowany He-100, to tylko czekać na nowy sezon, ale czy w obecnym czasie będą jakieś zawody? Marek przysłał pianki ESA. Szczerze, to bardziej podobają mi się modele w formie EPA, zobaczymy może ten typ samolotu nie koniecznie można wyciąć inaczej. Ponieważ jest to dolnopłat i ESA szybko będzie poskładany. Pozdrawiam Marek ,
  18. Tomasz, CG wypada w końcówce dopuszczalnego przedziału to jest około 7,5 cm od przodu. Załączam rysunek z cgCalc.
  19. Samolot skończony, powiem szczerze wolę normalne samoloty, one są piękniejsze w swojej formie niż te nowoczesne, no ale to subiektywna ocena. Gotowy model do lotu waży 432-445 gram zależnie od baterii, rozpiętość to 87cm długość 74cm, a wygląda tak. Pogoda wskazuje na znaczne ocieplenie nareszcie można będzie dokonać oblotu. Marek
  20. Tomasz, fajnie że ktoś podchodzi do budowy kombatów tak wnikliwie jak Ty, zadając pytania o wznos belek ogonowych czy kwestie kąta względnego statecznik - skrzydło. Budując ten model, sam zastanawiam się jak będzie latał. Umocowanie belek ogonowych. Góra belek ogonowych pokrywa się z górną powierzchnią natarcia skrzydła, tak jak to jest pokazane na zdjęciu. Niestety nie mogę zrobić zdjęcia boku modelu gdyż schnie po malowaniu, a właściwie farba musi odparować, bo to wodna. Tutaj Tomku bardziej skłaniam się do wypowiedzi Konrada, że to nie bardzo ma wpływ na lot. Niemniej właściwe umocowanie belek ułatwił mi Marek, wycinając tak model, że inaczej nie da się go skleić. Natomiast jeżeli chodzi o napęd , słusznie zauważyłeś że strumień gazów silnika odrzutowego jest skierowany poniżej steru wysokości. Silnik w moim modelu zamontowany jest bez skłonu w osi kadłuba. W moim tunelu aerodynamicznym /wentylator chłodzący/ umieściłem statecznik wraz z belkami w osi silnika, strumień -jak to ładnie napisał Tomasz- zaśmigłowy opływał całość, a nawet próbował obrócić statecznikiem. Natomiast gdy umieściłem wszystko nad osią silnika, czułem jakbym uzyskał dodatkową powierzchnie nośną i co ciekawe powietrze nie próbowało już obrócić moim statecznikiem. Tak więc w modelu umieściłem statecznik jakieś 2 cm nad górną powierzchnią natarcia skrzydeł i jest prostopadle do osi samolotu. Patrząc na fotografie oryginału samolotu, chyba bardzo podobnie to wyszło. Zobaczymy czy to jest ok podczas oblotu. Pozdrawiam. Marek
  21. Całość zbliża się do końca. Zamocowanie belek ogonowych nastręczyło mi trochę trudności. Pręty belek ogonowych mają idealnie wchodzić w środek skrzydła, a przy tym zachować osiowość i poziom . Wykorzystałem stół stolarski , umocowałem między dwoma połowami kadłub ze skrzydłami wypoziomowałem. Dołożyłem belki ogonowe z zamocowanym sterem wysokości nacinając skrzydła w celu wklejenia prętów pomiędzy poprzeczne węgle usztywniające skrzydło. Ponieważ pręty belek ogonowych będą wklejone na odcinku 6 cm, obawiałem się że przy wykonywaniu nagłych manewrów zostaną wyrwane i samolot ulegnie zniszczeniu. Dlatego zrobiłem wzmocnienie poprzeczne wklejając krótkie odcinki prętów węglowych z góry i z dołu skrzydła. Na spodzie pręciki są zamocowane bliżej spływu skrzydła. Całość skleiłem, próbowałem jest wystarczająco mocne połączenie. Przykleiłem kadłub jeszcze tylko owiewka kabiny i do malowania. Ostatecznie schowałem wystający silniczek w obudowę kadłuba- nie będzie go widać , przecież to odrzutowiec. M
  22. Konrad, trochę masz racje, może to przełoży się na nierównomierne wychylenie steru wysokości. Przykleiłem pręt aluminiowy na całej długości i wydaje mi się że jest ok, wychyla się jednakowo o ta samą wartość. Jak będzie w powietrzu zobaczymy. Przyznam się, że przy wyborze miejsca zamocowania serwa brałem pod uwagę względy estetyczne, tak aby było mało widoczne. Zaniepokoił mnie Przemek swoją uwagą odnośnie wymiany w razie uszkodzenia. Teraz nic nie poradzę, ale w przyszłości serwo będzie mocowane w jednym górnym punkcie, a oklejone z dwóch stron "papierowymi flagami " tak jak to widać na oryginale . Oczywiście tam są namalowane w modelu będą naklejane, co w dużej mierze ułatwi jego tz. serwa wymianę. Większym problemem jest umieszczenie belek ogonowych dokładnie w połowie grubości skrzydła przy zachowaniu osiowości tych dwóch elementów . Trochę mi z tym schodzi. Pozdrawiam. M
  23. Skrzydła dostarczone przez Marka są bardzo wąskie i cienkie, ledwo zmieszczą się w nich serwa lotek. W skrzydłach nie było podcięć na lotki słusznie, bo przecież ze skrzydeł wychodzą dwie belki ogonowe. Lotki trzeba samemu wykonać i sami decydujemy jaką będą miały powierzchnie. Jak już wspomniałem w rozmieszczeniu lotek trzeba uwzględnić miejsca w których mamy przykleić belki ogonowe. Belki ogonowe, a właściwie ich wzmocnienie, wymarzyłem sobie aby wchodziło pomiędzy górny i dolny węgiel wzmacniający skrzydło. Zawiasy do lotek zawsze wycinam ze starych dyskietek komputerowych i one zawsze działają niezawodnie. W "Wampirku " ster wysokości umieszczony jest pomiędzy belkami ogonowymi do których przymocowane są stery kierunku. Zastanawiałem się gdzie umieścić serwo steru wysokości i przypomniałem sobie, jak Mirek /mirolek/ pisał, że w kombacie musi kiedyś je umieścić w sterze kierunku. Korzystając z jego podpowiedzi zrobiłem właśnie tak, wyciąłem otwór dokładnie w wielkości serwa i wkleiłem je na wcisk. Przewód zasilający serwo umieszczę obok usztywnienia belki ogonowej do którego to użyłem pręta węglowego 3x3 mm. Usztywnienie belek takim prętem jest zupełnie wystarczające. Teraz już z górki, skleić ster wysokości z kierunkiem potem z belkami , a następnie wklejenie w skrzydło. No to na tyle, będzie fajny samolot. Marek
  24. REWELACJA, super wyszły zwłaszcza ta srebrna z atrapą kabiny. Rzeczywiście, drukarka to przyszłość! Gratulacje Paweł, jestem pod wrażeniem.
  25. Pogoda nie sprzyja wyjazdom na lotnisko, ale można za to spokojnie budować modele. De Havilland DH-100 "Vampire" - ten typ samolotu to nie żadna nowość, wszak dwukadłubowe, a właściwie dwubelkowe samoloty były używane prawie przez wszystkie walczące państwa. Każda ze stron szukała nowych rozwiązań technicznych, a co za tym idzie sukcesów na polu walki. Niemcy wyprodukowali FW-189 Holandia miała swojego Fokker-a GJ Ameryka miała ich kilka XP 54 oraz często na naszym kombatowym niebie widziane P-38 Lub P-61. Polska również miała taki samolot /oczywiście nie myśliwiec / wyprodukowany w 1977r. PZM M-17 o wdzięcznej nazwie "Duduś Kudłacz" Wracając do tematu. Ze wszystkich znanych mi dwukadłubowców najbardziej podoba mi się angielski myśliwiec De Havilland DH-100 "Vampire" i to nie tylko z nazwy. Wszedł do produkcji w 1943 roku, bardzo uniwersalny, szybki, zwrotny, dobrze uzbrojony o doskonałych parametrach technicznych stał się samolotem użytkowanym przez wiele państw. Ciągle modyfikowany był naprawdę doskonałą maszyną. Ostatecznie z RAF-u wycofany w 1953r. ,ale Szwajcaria wycofała go z eksploatacji dopiero w 1990r. Na całym świecie do tej pory lata jeszcze około 100 sztuk Vampire TB6 i T5T. Niestety jest to odrzutowiec, a w kombatach zastosowanie napędów tunelowych niekoniecznie wydaje mi się zasadne. Może się mylę i ktoś kiedyś latał takim kombatem, który zasysał wstążkę zamiast ciąć ją śmigłem ? No cóż, odstępstwem od oryginału będzie napęd pchający. Wiem, że to trochę plagiat, ale może to nie takie ważne, gdy fajnie będzie zachowywał się w walce. Marek przysłał super pianki o małej wadze, a ja rozpocząłem budowę od nadania odpowiedniego kształtu kadłubowi. Nie zapominając o tym, że ma być napęd pchający zachodzi konieczność pozostawienia kanału na przewody silnikowe i wybrania pianki z przodu kadłuba celem umieszczenia tam całej elektroniki. Wyciąłem również w kadłubie "kanał rewizyjny" na wypadek wymiany silnika i łatwiejszego dostępu do części elektronicznych. Jutro skrzydła, które są naprawdę bardzo "rasowe" o szybkim profilu. Pozdrawiam Marek
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.