



-
Postów
6 081 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
37
Treść opublikowana przez Konrad_P
-
Romanie doskonale sobie zdaje sprawę że fachowcy jeszcze nie tak szybko znikną ponieważ tak jak piszesz jeszcze się nie da wszystkiego zrobić w CNC, tyle że to już jest strasznie niszowy zawód. Za chwilę skończą się fachowcy i chciał nie chciał a inżynierowie będą musieli wymyślić jak zbudować taką obrabiarkę żeby sama zrobiła to samo co do tej pory fachowiec. Tak się tworzy postęp. No bo albo brakuje fachowców, albo robocizna jest już za droga, więc się wprowadza technologię. PS I żeby nie było, bardzo poważam takich właśnie fachowców bo posiadają ogromną wiedzę, praktycznie tajemną wiedzę. Tak jak już wyżej napisałem zabiorą tą wiedzę niestety ze sobą.
-
Dostałeś prawie gotowe rozwiązanie. Jak za trudne to znaczy że masz za trudny model do opanowania, skoro 2-3 przełączników nie ogarniesz. Myślisz, że można prościej to się mylisz.
-
Dokładnie trzeba cały proces programowania oprzeć o tzw. FAZY LOTU. Trzeba sobie zrobić ich kilka i do nich dopiąć ulubione pstryczki. Dopiero po przełączeniu danego pstryczka można coś zrobić. Nie wiem jak jest w Waszym systemie, ale w moim kolejność faz lotu odgrywa ogromną rolę. Fazy mogą być nadrzędne i podrzędne, czyli jak jest włączoną faza lotu A to nie idzie łączyć żadnej innej fazy. czyli jak zrobić fazę silnik i zrobić ją nadrzędną nad wszystkimi to do puki jest włączona ta faza lotu nie można włączyć chowania pantografu i zamknięcia klapek. Dopiero wyłączenie silnika (na zupełnie innym pstryczku niż faza lotu silnik) i wyłączenia fazy lotu silnik pozwoli zamknąć pantograf i klapki. I tak nawet jak przypadkowo włączymy fazę lotu silnik to się nic nie stanie bo żeby włączyć silnik potrzeba pstryknąć inny pstryczek. Ale szybko się można zorientować że jest coś nie halo bo będziemy chcieli otworzyć klapki i wysunąć pantograf a to sie nie będzie działo. Wówczas można się domyśleć że pewnie jest włączona faza lotu silnik.
-
Marek bardzo przepraszam i życzę Ci abyś żył wiecznie , ale jak umrzesz to ten zawód najnormalniej zniknie razem z Tobą. Dlaczego? sam pewnie wiesz. Masz następców, dzieciaki garną się do tokarki czy do klawiatury. Komu dziś chce się stać po kilka (naście) godzin przy tokarce i się uczyć zawodu skoro za te 20 lat nie będzie zapotrzebowania na takie usługi. Będą pewnie zawsze, ale właśnie w pracach czysto hobbystycznych i z tego zawodu nie da się wyżyć. Sam pewnie dobrze wiesz, że klasyczne tokarki zaczynają przechodzić do lamusa, teraz jak firma się remontuje to wywala na złom stary (poniekąd dobry) sprzęt i wstawia CNC. Ja zdecydowanie wole popatrzeć na maszynę CNC (czyli na nowe technologie), która wszystko sobie sama (no prawie sama) zrobi niż patrzeć na zmęczonego życiem, brudnego gościa przy tokarce, który rzuca "krzywymi" co drugie słowo bo ten złom mu nie tak robi jak on chce. Podsumowując te moje wypociny, to jak będziemy patrzeć tylko do tyłu i przegapimy przez to moment, który naprawdę nie jest aż tak odległy, to obudzimy się w rzeczywistości, w której SI przejmie większość naszego życia. I co w tedy?
-
Och panowie. Co było to się nie wróci. Panowie chyba nie zauważyli, że świat popędził na przód. Dawniej zmiany odbywały się co 3-4 lata, jeszcze niedawno bo z 10-15 lat temu dokonywały się co rok, teraz zmiany są co 2-3 miesiące. Dawniej człowiek tworzył technologię i człowiek tą technologię zmieniał. Dziś technologia tworzy sama nową technologię co 2-3 miesiące i jest za każdym razem o procent lepsza od poprzedniej. Komu potrzebny dziś tokarz, nikomu dziś jest potrzebny programista, który zaprogramuje automat tokarski CNC. Komu dziś potrzebny człowiek w HotLine, wychodzi na to że nikomu. Dzwoniliście może ostatnio na infolinie Orange. Nie pogadacie już z człowiekiem, nas zaczyna zastępować SI. Prawdziwi modelarze hmm.... za chwilę tymi prawdziwymi i najlepszymi modelarzami będą programiści którzy w ciemnej piwnicy programują automaty i roboty na drugim końcu świata. Nie zgadzacie się z tym, zobaczcie modele 3D. Za naszego życie jeszcze zobaczycie że będą farmy takich 3D drukujące najróżniejsze modele do tego automaty które będą je składały. Nam zostanie co najwyżej poskładanie do kupy i latanie. Tak więc Panowie trzeba patrzeć do przodu co ja ze swoją wiedzą i umiejętnościami mogę zrobić przy pomocy DZISIEJSZEJ technologii a nie wczorajszej. To patrzenie do tyłu tylko frustruje i wpędza nas w depresje. Ja pewnie jeszcze bym wytrzymał, ale moja wątroba ani hu hu. Świat zapierdziela a my razem z nim żeby utrzymać się na powierzchni.
-
Już to widzę. Jak ma 5C to i tak dobrze. Ja latam na 850 mAh ale koledzy na 650 mAh 3s ale 75C. Nasze silnki przy starcie biorą około 60A i nie mamy problemów. Niestety nie są to tak tanie pakiety jak te pokazane, ale gwarantują jakość. Coś takiego https://www.gimmik.net/650mAh_111V_75C_TATTU_Gens_Ace,o,19600.html?gclid=Cj0KCQiApvbhBRDXARIsALnNoK02aaJgIHCRDlKYIitYaBcnK9jXiJRe-rpMPriqFC9srP8_9m51FbcaAi30EALw_wcB
-
No bo masz 25C. Po prostu pakiet nie jest w stanie oddać tyle prądu ile potrzebuje silnik. Trzeba było kupić 75C albo nawet 90C wówczas ten problem były ale dużo mniejszy. 25C to raczej do pakietów 3000mAh a nie do takich pchełek.
-
Dawid ogromne gratulacje. Coś pięknego. PS Jak widać Predazzo to nasza skocznia.
-
A ja jeśli to też nie tajemnica chciałbym się dowiedzieć o cel tego eksperymentu. Co chcecie się dowiedzieć, przetestować etc. Bardzo ciekawy ten temat i mocno intrygujący. Rafał już wspomniał o bezpieczeństwie ale ja podrożył bym dalej ten aspekt. Czy bierzecie pod uwagę fakt całkowitej utraty kontroli nad modelem, jego ewentualnym uszkodzeniem w czasie lotu.
-
Zdarzało mi się rozklejać połączenia po UHU Por. Spróbuj jak grzanie nie pomoże, podważać i wkładać skalpel. Być może uda Ci się przeciąć dokładnie na połączeniu, ale jak nie to też nie ma przecież problemu. Jak się nie odklei to odetnij, popraw i przyklej ponownie już dobrze. Z piankami nie ma aż takiego problemu.
-
Kadłubek "trofiejnyj" - tylko co to jest ?
Konrad_P odpowiedział(a) na kaszalu temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
-
Kadłubek "trofiejnyj" - tylko co to jest ?
Konrad_P odpowiedział(a) na kaszalu temat w Statki , okręty, okręty podwodne , żaglowce
-
To się nazywa prawo precedensowe i jest tak jak piszesz. W USA prawo jest dość stabilne ma bodaj tylko 6 poprawek na przestrzeni 150 lat. Nie tak jak u nas. Mamy co 4 lata mniejsze lub większe zmiany w prawie. Kończąc ten temat to nie ma szans aby stosować prawa pisane i zwyczajowe USA w europie i podobnie szans nie ma aby przepisy prawne europejskie były stosowane w USA. No ale chyba czas skończyć ten wątek bo to nie o orzecznictwie polskim ani europejski tylko o sposobach obrony przed łobuzami.
-
Andrzej gdyby nie te cholerne drewniane ściski których nie mam to jak bym się dziś wziął za robotę to w niedziele byśmy pływali a tak kicha. Nie ma ścisków nie będzie łódki. A tak już trochę poważniej to tacy ludzie mnie po prostu osłabiają i nie powiem trochę irytują. Ten gość jak wziął ze 4-5 razy miarkę w rękę to pewnie wszystko. On to wszystko robił na przysłowiowe "oko". Popatrzył przyciął i kurde pasuje. No cholera mnie, powiem szczerze, bierze bo jak przycinałem w stoliku nogi coby się nie kiwał to gdybym się nie opanował w porę to blat leżałby na ziemi. Pięć miarek, trzy suwmiarki i kilka innych przyrządów mierniczych a i tak się kurna kiwa do dziś. A jakby tak zapytał tego gości jak ty to robisz to jestem pewien na 100%, że odpowiedź padła by taka, "no jak, no normalnie, a jak inaczej". Podziwiam takich ludzi którzy mają dar w rękach.
-
Hm... No dzień dobry. Wiesz co, przyszedłeś do obcego domu, zapukałeś, przywitałeś się grzecznie i stoisz sobie tak jak ten kołek a wszyscy patrzą, co to za gość, czego on tu chce i po co on tu przyszedł. Kurcze chce coś się dowiedzieć a może chce coś nam powiedzieć. No, ale nikt nic nie wie bo człowiek stoi w progu nic nie gada. To tak w skrócie podsumowałem Twoje przywitanie.
-
Dokładnie. Już to na samym początku dyskusji pisałem, że te prawa są prawami historycznymi. Tam dzieciaki z mlekiem matki je poznają, więc stosowanie takiej zasady w Europie, tak ja chciałby to Paweł, byłoby niemożliwe a wręcz niezmiernie niebezpieczne. A z ciekawostek prawnych i stosowania zasady "my house is my castle" to stan Alaska też stosuje tą zasadę i pewnie się zdziwicie, ale jest jeszcze bardziej niebezpieczna niż w stanie Texas. Tam w środku lasu można zastrzelić delikwenta i nie ponieść kary. Wystarczy, że się udowodni, że ten las był mój. Problem ma niestety ten zastrzelony. W stanie Alaska nie muszą zachodzić te zasady o których pisałem co do stanu Texas.
-
Tak właśnie uważam bo z tego co wiem jest tam takie prawo. Prawo być może zwyczajowe, ale respektowane przez sądy i sędziów. Intruz wystarczy, że wejdzie na posesje, nie musi wchodzić nawet do domu i w mocy prawa można go zastrzelić. Oczywiście muszą zaistnieć okoliczności. Teren powinien być oznaczony, ogrodzony i coś tam jeszcze, ale już nie pamiętam. Jest to dość dokładnie opisane w KK stanu Texas, ale teraz nie mam już do niego wglądu, więc nie powiem dokładnie na 100% co jeszcze musi zaistnieć żeby właściciel nie został oskarżony o morderstwo. Z tego co wiem jest to jedyny stan który respektuje w całej rozciągłości właśnie tą zasadę "my house is my castle". Wszyscy obywatele tego stanu znają zasadę i wiedzą, że zanim wejdą na posesję muszą wyraźnie w sposób nie budzący wątpliwości zaznaczyć swój zamiar wejścia. Właśnie sobie przypomniałem o tym warunku jaki musi lub nie jeszcze zaistnieć. Czyli jak ktoś wtargnie, że się tak wyrażę bezgłośnie, a właściciel zobaczy to, to może bez konsekwencji intruza zastrzelić. Muszą zostać spełnione właśnie te warunki inaczej właściciel może mieć problemy. Jak będzie mało to dotrę w kancelarii do tego KK Texasu bo jeszcze się pewnie gdzieś wala po sprawie jaką kancelaria prowadziła dla obywatela Polski pokrzywdzonego w Houston.
-
Niestety ale bardzo nie zgadzam się z Tobą. Jak pisałem to nie Ameryka. Tam z pokolenia na pokolenie nabywa się pewnych zachowań. Tu w Europie przepis jest jak najbardziej prawidłowy. Przychodzę do Ciebie do domu z flaszką żeby pogadać, wchodzę bo widzę, że są uchylone drzwi. Jestem w środku a ty mnie zabijasz. Bo wedle tego co napisałeś "My house is my castle" chcesz mieć takie prawo. Jak już napisałem to jest Europa, która ma taką a nie inną historię i wprowadzenie, w moim odczuciu chorego przepisu, podobnego do Texańskiego prawa nie jest możliwe.
-
Niestety ale się mylisz. Nie masz wiedzy w tej sprawie tylko powtarzasz zasłyszane opinie. Tu nie Ameryka tylko Europa. Jeśli włamywacz wszedł do Twojego domu z gołymi rękoma a ty go zabiłeś np. siekierą, pistoletem etc. to w myśl przepisów Polskiego prawa to prokuratura postawi Ci zarzut spowodowania śmierci. Pisaliśmy razem. Jest dokładnie jak piszesz. A sprawa mogła się skończyć dwojako. Obrońca jeśli mógł udowodnić, że napastnik dysponował narzędziami które w wyniku napadu mogły pozbawić życia tego rencistę to sąd może nie wymierzyć kary, ale jeśli prokuratura udowodni co innego to ten rencista może otrzymać wyrok pozbawienia wolności.
-
Bartek to była akcja ratownicza w wysokich Alpach, mróz na pewno był silny, więc i śnieg był pewnie zleżały i zmrożony a nie puch, który wzbiłby się w chmurę śnieżną. Ściągali alpinistę bodaj powyżej 3500m. To żaden bałwan, to prawdziwy ratownik, który nie waha się narazić swojego życia w celu ratowanie innego życia. Ja takich ludzi podziwiam, bo mnie prawdopodobnie nie byłoby stać na takie poświęcenie, choć ponoć ludzkie możliwości w obliczy zagrożenia są niezbadane. Nie traktuj to przez pryzmat naszych pilotów, którzy mają/mieli ułańską fantazję. Tam jak się da to lecą jak nie to tylko idą na piechotę lub podlatują najwyżaj jak jest to możliwe.
-
Ten silnik jest bardzo OK. Są to bardzo dobre silniczki, ale jak pisałem on jest do śmigłowców i żeby dobrać śmigło to trzeba na hamowni sprawdzić przed pierwszym lotem. 110E to nie jest mało (hyba ) i szkoda byłoby spalić silnik.
-
Tak to akcja ratunkowa we Francuskich Alpach. Bardzo mi się podoba to Twoje Marek określenie do "perfidii". Myślę że pilot nie raz musiał wykonywać ten manewr bo podszedł do niego tak jakby zawsze tak latał. Cohones miał wielkie jak pomarańcze, bo zagrożenie lawinowe przy takich wibracjach powietrza od wirnika było ogromne. Co by nie mówić to nie są normalni ludzie znaczy się piloci .
-
Niezłe umiejętności. https://www.facebook.com/nicolas.derely/videos/10217796932345956/ to samo z innej kamery https://www.facebook.com/nicolas.derely/videos/10217796964506760/
-
Dla 4s ciężko znaleźć silnik który da 1600W. Z 6s lub 8s można wyciągnąć nawet 2,5kW. Chyba że dasz przekładnię.
-
Ogólnie silnik Scorpio są OK. Ten Scorpio co pokazałeś to starsza wersja ponieważ nie ma już tych silników w wersji kv1100. Są to silniki do śmigłowców i nie ma nigdzie podanych rozmiarów śmigieł czy łopatek. Nawet w eCalc - u nie ma go na liście i trudno sprawdzić na jakich łopatkach będzie miał te 1650W Niestety, ale będzie ciężko powiedzieć jakie łopatki będą dla tego silnika dobre dla 6s. Myślę, że te które proponujesz 8x8 dla 6s będą OK, ale dla 4s to nie wiem czy te 9x9 nie będą ciut małe. Ja bym dał 8x12 albo jeszcze większe 8x15, ale nie wiem czy takie łopatki znajdziesz. Nie ma ich RF i GM a i w Aeronautach też nie widzę.