Wielki odkop.
Bobcat poleciał. Raz. Potem zgubił kółko. A do kółka goleń skrzydła. Ale po kolei.
W poprzednim sezonie model wariował przy rozpędzaniu. Dławił się silnik, na nic regulacje. Odstawiłem go na półkę tak, jak wróciłem z lotniska. Po ponad roku czasu zalałem świeżym paliwem Model Technics 5% i Os55AX zagadał po pierwszym ruchu rozrusznikiem Japońska technologia rządzi.
Na lotnisku była masakra - dość wysoka trawa powodowała, że model nie chciał się oderwać. Dopiero podmuch wiatru pomógł. Model poszedł jak strzała ostro w górę (spodziewałem się tego). Trymowanie w locie, trochę lotek i wysokości. Lata poprawnie, prowadzi się za ręką. Do lądowania konieczny gaz, wolne obroty za mały ciąg dają.
Z drgań odpadła kabinka, ale znaleziona.
Będzie przeróbka modelu - wyłacznik z gniazdem ładowania - będę mógł kabinkę na stałe zamocować małymi śrubkami bo tankuję węzykiem z gaźnika. A model poskładany akurat mieści się do samochodu.