Skocz do zawartości

Viper

Modelarz
  • Postów

    2 809
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Treść opublikowana przez Viper

  1. I doczekamy
  2. Ogarnę, zobaczysz, jeszcze będziesz miał mnie w nadmiarze na lotnisku
  3. Rozumiem, że to pytanie o postęp? Niewielki jest, może w końcu skończę w tym sezonie i w końcu zacznę latać tyle co kiedyś, bo ostatnie dwa sezony pod względem i latania i dłubania były fatalne.
  4. Gratuluję modelu, fajny zestaw, będzie Pan zadowolony jako i ja jestem ze swojego Nie odpowiem na wszystkie pytania, ale przynajmniej na część. Nigdy nie lubiłem oklejania modelu folią i w sumie nadal nie lubię, ale po odkryciu opalarki, zdecydowanie czynność ta przestała mnie aż tak irytować, a efekty od razu okazały się lepsze. Ale do rzeczy, szlifuję balsę, często nawet nie szpachluję, tylko starannie oklejam i szlifuję, przyklejam folię żelazkiem, a potem opalarka w ruch. Co do wyginania balsy (bo widzę na fotkach obciążniki), polecam płyn do szyb lub spryskiwacz, namoczyć nim balsę (ja robię to pędzelkiem i już w trakcie zaczyna się wyginać, następnie zaczynam rozkładać na wręgach i nadal moczę, utrzymując kształt gumkami, pinezkami, po wyschnięciu jest prawie idealnie wpasowana w krzywizny, wystarczy posmarowac klejem i praktycznie bez żadnego wysiłku przykleić (na wszelki wypadek używam gumek i pinezek). Nawet tak skomplikowane elementy wyginane w kilku płaszczyznach jak przedstawiony na zdjęciu dopasowywałem w ten sposób. Co do rodzaju folii, ja inwestuję w folie maksymalnie lekkie, bo na każdym elemencie staram się zbijać wagę, więc zdecydowanie nie no name. Co do alternatyw to oklejanie cienką materią szklną na żywicę lub Eze Kote (to drugie świetne, ale tylko do najcieńszych materii szklanych, przy cięższych wynik średni, słabo penetruje i słabo laminuje), tylko to raczej do większych modeli, przy małych dodaje ciężaru, więc ja preferuję folię.
  5. Z jednego szkoda, z całości da różnicę.
  6. Viper

    MOJE LATAJĄCE MASZYNY

    Ja to nawet nie śmiem się odzywać. Chłonę i podziwiam. Piękna historia i piękne modele.
  7. Nie tylko może, ale się udaje. To był mój pierwszy edf i byłem nim zachwycony
  8. Nie wiem jak inne, ale ten którego link zamieściłem w wersji na 3s nie jest ani ciężkawy, ani nadmiernie szybki. Bezproblemowo startuje z ręki, ma duży zakres prędkosci, pięknie szybuje i bezproblemowo, przewidywalnie ląduje (z wyłączonym silnikiem jest w stanie przeszybować całkiem sporą łąkę). Warunek model lata na zalecanym setupie 3s 1600, jakakolwiek cięższa bateria skraca czas lotu, utrudnia start z ręki, ogranicza własności lotne, praktycznie uniemozliwia, albo ogranicza szybowanie i utrudnia lądowanie.
  9. Ten wyżej wygląda na jakąś inną wersję tego: https://www.motionrc.eu/products/freewing-stinger-red-64mm-edf-jet-pnp-fj10411p A ten jest w dwóch wersjach na 3s i na 4s. Latałem jako pierwszym edf-em tą wersją na 3s (tylko baterie 1600mAh nie większe/cięższe) i to bardzo fajny, bardzo przyjemnie latający, łatwo startujący z ręki i przyjemnie lądujący model, polecam.
  10. Nie taki zły?!?! Podniósł?!?!? Czy Szanowni miłośnicy komuny historii się nie uczyli. A skoro jesteśmy przy tematach lotniczych, niejaki Skalski, powinien być znany, spędził 8 lat w więzieniu z wyrokiem śmierci, bo raczył walczyć w polskim lotnictwie na zachodzie, a potem nieopatrznie wrócił do tego wspaniałego systemu, w końcu go łaskawie wypuszczono z nadszarpnietym zdrowiem. Wielu innych nie miało takiego szczęścia. Pewnie zaraz usłyszę, ale to były lata 50-te, potem była odwilż. No to proszę zabójstwa polityczne strajkujących w Poznaniu, potem stoczniowców, górników, praktycznie równo co dekadę, inne zabójstwa polityczne, aby tylko bardziej znane nazwiska przedstawić - Przemyk, Pyjas, Popiełuszko. Kto chce poszuka (wystarczy wpisać w przegladarce zamordowani przez komunistów) i znajdzie całe listy pobitych, internowanych, zamordowanych, pozbawionych pracy i srodków do życia. O zniewoleniu całego narodu nie wspomnę, niemożnosci wyjechania do zwykłych demoludów, niemożności posiadania paszportu w domu, o wyjazdach na zachód nie wspominając. O brakach w sklepach, w niektórych okresach wręcz podstawowych produktów typu papier toaletowy, środki higieny, podstawowe środki żywnościowe, o przewożeniu (jak ktoś miał rodzinę na wsi) tuszy świniaków w bagażnikach by mieć mięso (które można było stracić podczas kontroli drogowej przez odpowiednie służby typu milicja obywatelska, zomo) nawet nie wspomnę. Więc gdzie ten rozwój i co podniósł? Chyba tylko umiejętności przeżycia w tak niesprzyjających warunkach i umiejętność kombinowania. Więc zanim znowu ktoś napisze podobne brednie, to proponuję najpierw nieco poszerzyć swoją wiedzę, bo to po prostu wstyd głosić takie tezy. A z tym modelarstwem to też nie jest prawda, bo za modelarstwo RC ja, ale jak wynika z poprzednich wpisów nie tylko ja, zabrałem się jako dorosły człowiek (bo w komunie było to niemożliwe, z powodu braku dostępu do materiałów, środków, sprzętu, czy modelarni), żyjący w nowej rzeczywistości i żadna modelarnia ani mi nie pomogła, ani nie przeszkodziła by rozwijać pasje z dzieciństwa. A tak przez wielu krytykowana szeroko pojęta informatyzacja jest obecnie takim narzędziem umozliwiającym dostep do w zasadzie większości informacji, zastępującym czy materiały publikowane kiedyś, czy właśnie kontakt z instruktorem. Wystarczy być z tą technologią za pan brat i znać języki, w czym często młodzi ludzie są lepsi od naszego pokolenia, by wygodnie, szybko znaleźć interesującą wiadomość, trik, sposób postępowania i robić to samemu, czy zadać pytanie na forum jednym, czy drugim i otrzymac odpowiedź od bardziej doświadczonych. Więc bez sensu jest to narzekanie na brak modelarni, gdy takiego dostepu do wiedzy jak obecnie nie było nigdy, wystarczy jedynie zmienić przyzwyczajenia i przestać narzekac. A że nie wszyscy będą modelarzami? I co z tego, kto powiedział że modelarstwo jest najlepszą aktywnością?
  11. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Ja w grudniu przez święta przerobiłem jakąś infekcję, Tak mnie sieknęło, ze całe bieganie i jazda na rowerze i wiosło poszło się bujać. W pierwszym tygodniu stycznia byłem na nartach/desce i totalnie nia miałem siły, dodatkowo miałem problem (pierwszy raz w życiu) z adaptacją do wysokości, więc każdy zjazd rozkładałem na 4-5 odcinków. Śmiałem się, że po ponad 40 latach jeżdżenia na nartach/desce to nawet jak sie zwoziłem wyglądało, że pewnie i bezwysiłkowo śmigam. Na razie powolutku zaczynam odbudowywać forme zaczynając od dłuższych spacerów z psem, czasem marszobiegów, wróciłem do roweru, ale na razie to takie spokojne ne za długie traski i pewnie nie za długo wrócę do biegania. Zamieszczaj relacje, to będziesz mnie mobilizował
  12. Zgadzam się z Irkiem, to nie akrobat 3d. Ja zawsze najpierw buduję, ważę i wtedy zaczynam symulować wyposażenie i jak już mniej więcej mam wagę do lotu, wtedy siadam do ecalcu i zaczyna sie poszukiwanie optymalnego napędu, a jak go znajdę, to jeszcze raz ocena wagi do lotu i ponowne potwierdzenie w ecalcu. Nadmiarowy zespół napędowy to nic innego jak balast, nawet jeśli nazwiemy go inaczej. Dla Lipoli długo długo jest plateau, a dopiero przy końcu napięcie gwałtownie spada. Trzymam kciuki za budowę, nawet jeśli nie komentuję to śledzę i podziwiam
  13. Wolność jest pojęciem niezależnym od wieku (nie mieliśmy okazji sie poznać, więc skąd takie rozeznanie w moim wieku, gdybym był kobietą to może ucieszyłbym sie z tego ciągłego odmładzania), ale parafrazując Kolegę Federowicza ze słynnych wtedy dialogów z kolegą kierownikiem, widocznie pochodzimy od zupełnie różnych małp.
  14. Dzięki Irek, przywracasz moją wiarę w Ludzi
  15. Czyli stan wojenny i po to był niby okres prosperity i wolności ?!?!? Gratuluję optyki. Wspomnienie z tamtych lat, mój dobry Kolega mieszkał blok obok, razem chodziliśmy do szkoły do jednej klasy, pamiętam jak mi się kiedyś przyznał, że od tygodnia masła nie jadł, bo były problemy żeby dostac głupie masło, o kartkach, sklepach z pustymi półkami nie wspomnę. Już nie mówiąc jak dostałem od zomowca pałką, bo mieliśmy czelność z kolegami po wyjściu z kina sie uśmiechać. Więc tak BĘDĘ PISAŁ TO CO NAPISAŁEM, ŻE BYŁ TO DZIADOWSKI USTRÓJ POZBAWIAJĄCY LUDZI NADZIEI RADOŚCI I WOLNOŚCI I TAK W SKLEPACH W ZASADZIE NIC NIE BYŁO, no chyba że było sie uprzywilejowanym !!!
  16. A co ma piernik do wiatraka??? Proponuję przeczytać jeszcze raz to co napisałem. A opis smutny, bo i czasy były smutne, a skoro młodość jest okresem, który powinien być radosny i fajny i takie wspomnienia o niej by były, gdyby nie fakt, że przypadła na czasy takiego dziadowskiego ustroju i wspomnienie o niej zostało w jakimś stopniu skażone. Żeby zakończyć, możliwości jakie w tej chwili stoją przed młodymi ludźmi są nieporównywalne do tych jakie miałem ja, a to czy to wykorzystują, czy nie to nasza, naszego pokolenia wina. Więc zamiast może narzekać lepiej uderzyć sie w piersi i po pierwsze usiłować zrozumieć tych młodych, bo często ich aktywności i zainteresowania wcale nie są mniej wartościowe i perspektywicznie wiecej warte, tylko może my ich nie rozumiemy, nie potrafimy uszanować, a czasem może zamiast narzekać lepiej dać dobry przykład i zachęcić do takiego czy innego hobby.
  17. Aby nie przeciągać, jak "cos rzucili" do składnicy czy jakiegokolwiek innego sklepu z towarami poszukiwanymi to rzeczywiście było, przez pół godziny do godziny, bo najcześciej tyle wystarczało by ustawiła sie kolejka i szczęśliwcy nabyli, a reszta odeszła z kwitkiem. To właśnie w takim mechaniźmie nabyłem te swoje modele made in NRD, a że mieszkałem trochę dalej, niż bliżej Marszałkowskiej, więc nie miałem ani czasu, ani możliwości by czatować pod składnicą na okazje codziennie, a nie były to czasy popularności prywatnych samochodów (zresztą byłem mały by mieć prawko, nie mówiąc o braku samochodu), o metrze nikt nie słyszał, a komunikacja działała jak działała, czyli różnie i dojazd trochę zajmował. To widocznie ta modelarnia w mojej dzielnicy była jakaś ściśle tajna, a co do Pałacu Kultury, w którym rzeczywiście było sporo różnych grup zainteresowań, to nawet chciałem, ale miejsc nie było, wiec z tą dostępnością to było różnie.
  18. No i pewnie się wyjaśniło Ja czasem jeszcze kupuję modele kartonowe (może dlatego, że wtedy miałem z tym trudności, to teraz mam całą kolekcję ) i nie ma co porównywać, nawet jak sie popatrzy na samego MM to poziom modeli wtedy, a dziś to zupełnie inna liga, o takich mistrzach gatunku dostępnych obecnie jak chociażby Wydawnictwo Haliński nawet nie wspominając. Te dostępne wtedy modele, były mocno uproszczone. Aby nie być gołosłownym, modele samolotów oddawały kształt zewnętrzny, o modelowaniu kabiny, czy szczegułów w większości nikt nawet nie myślał, dziś jak największy realizm to norma.
  19. Ależ ja nie napisałem, że był tylko MM, napisałem, że wybór w stosunku do dzisiejszych czasów był żaden. Co to są 3 tytuły wobec chyba parunastu poświęconych tylko modelom papierowym dostępnym obecnie, o innych gatunkach nie wspominając. No cóż widocznie inne kioski obok nas stały , a tak serio to może i w latach 60-tych było pod tym wzgledem lepiej (tego nie miałem szans sprawdzić ), za to przełom 70/80 i lata 80-te doskonale pamiętam i będe sie upierał że było jak opisałem. Za to z tym ostatnim się całkowicie zgadzam, w latach 70-tych i 80-tych też, wystarczył trzepak, piaskownica, kij, spluwa (czy ktoś z młodzieży wie co to było? , bynajmniej nie broń palna ) + rower, jakieś drzewa do wspinania, no cóż dzieciństwo, młodość były fajne, ale ustrój dziadowski.
  20. Jaki ten socjalizm był wspaniały, nic tylko do niego wracać Cała moja edukacja aż do początku studiów odbywała sie w tym dziadowskim poprzednim systemie. W kioskach owszem pojawiały się rózne modelarskie gazetki (acz róznorodnośc była w stosunku do dziś żadna), tylko jak się nie miało szczęścia, że akurat przechodziłem obok gdy dostarczono jeden egzemplarz (bo najcześciej tyle, albo niewiele więcej), albo nie miałem zaprzyjaźnionej kioskarki, a nie miałem, to najczęściej niczego nie byłem w stanie kupić i moja w sumie przypadkowa i niezbyt bogata kolekcja Małych Modelarzy, które namiętnie kleiłem, pochodziła głownie z zamieniania sie z kolegami za inne dobra. W Centralnej Składnicy Harcerskiej, czyli na tamte czasy głównym sklepie modelarskim, może z dwa razy udało mi się kupić jakieś porządniejsze plastikowe modele (głównie made in NRD), a większość innych pochodziła z tzwn targu perskiego, czyli weekendowej giełdy, gdzie za odkładane czasem długo oszczędności kupowałem jakieś porządne modele (wtedy głównie Airfix). Mimo iż od małego dłubałem w taki czy inny sposób, robiłem statki z kory, kleiłem modele z papieru, nawet jeden sam zrobiłem na podstawie planów, to nie pamiętam by w mojej szkole ktokolwiek zachęcał czy promował modelarstwo, a tzwn. zpt, czyli zajęcia praktyczno techniczne (tak to sie chyba tłumaczyło) były prowadzone w taki sposób, ze mogły zniechęcić i zniechęcały. Mimo iż mieszkam w Wwie, to nie pamiętam by w mojej okolicy była jakiekolwiek modelarnia, więc de facto za modele zdalnie sterowane zabrałem sie już jako dorosły człowiek, gdyż nawet nie wspomnę, że kupno aparatury w tamtych czasach, czy wyposażenia to przy braku znajomosci w sklepie, czy nie należeniu do żadnej modelarni praktycznie było niemozliwe, albo mocno uciazliwe. Ja rozumiem te ciągoty do wyidealizowanego czasu dzieciństwa, ale są pewne granice w tym bajdurzeniu o zaletach socjalizmu. Nie ma co obecnie ubolewać, czy na siłę zachęcać do modelarstwa, kto będzie chciał to się zainteresuje, kto nie to znajdzie inne hobby i ma prawo i trzeba to uszanować.
  21. Z doświadczeń z innym forum hobbystycznym (o czym zresztą już wielokrotnie pisałem) uważam że akurat na tym jest spora wolnośc i dowolność, co wielokrotnie przekłada się niestety na dyskusje nic nie wnoszące, czy obrażanie innych i bicie piany, więc sugestie że tu jest jakaś nadmierna kontrola świadczą o braku doświadczeń z innymi, powiem więcej dobrze by merytoryczności rozmów większa kontrola zrobiła Od razu żeby nie było, nie mam powiązań z obecnym czy przeszłym zespołem moderatorów tego forum. Nawet w hyde parku jakieś ramy powinny istnieć i sama nazwa działu nie powinna być przepustką do przepraszam pisania głupot. Co do hobby, czy braku chęci do zabawy w modelarstwo, to dyskusja przypomina rozmowy przepraszam "starych dziadów, w stylu za moich czasów panie to było" To że my (sam jestem takim starym dziadem ) poszliśmy drogą modelarską i wiązało się to szczególnie kiedyś z pokonywaniem wielu problemów, to nie znaczy, że nasza droga jest jedyną słuszną i inne nie istnieją. Modelarstwo zawsze było raczej niszowe i takim raczej pozostaje. Po prostu my poszlismy taką drogą, ale inni mogą iść inną. Więcej szacunku i tolerancji do wyborów innych. I proszę nie spłycać, że młode pokolenie to tylko gra, patrzy w ekrany i świata poza tym nie widzi. Po pierwsze świat się zmienił, nowa technologia nas otacza i otaczać nas będzie w stopniu, którego sobie nawet nie wyobrażamy i to my zostajemy dinozaurami, a Ci młodzi doskonale się w tym odnajdują. Pytanie pozostaje czy nam się te zmiany podobają, czy nie, ale tu znowu trochę wracamy do tego stwierdzenia "za moich czasów...". Jako miłośnik symulatorów lotniczych śledzę pewne forum tej tematyce poświecone i mimo permamentnego braku czasu latam też symulatorami i jestem pełen podziwu, dla często młodych osób, które wczytują sie w manuale często o objętosci dochodzącej do tysiąca stron (najczęściej nie tłumaczone na polski) by nauczyć się obsługi samolotu, czy wojskowego, czy cywilnego, od startu zimnego samolotu, poprzez komunikację, kołowanie, start, lot, nawigację, walkę i powrót na lotnisko. A że to wirtualne latanie przypomina coraz częściej latanie prawdziwymi samolotami i procedury obowiązujące w prawdziwym lotnictwie, to wystarczy porozmawiać z pilotami prawdziwych symulatorów, którzy latają też tymi ogólnie dostepnymi na PC symkami. Więc dlaczego niby takie modelarstwo miałoby byc bardziej wartościowe, niż np. takie wirtualne latanie? Po prostu czasy sie zmieniły i można naprawdę poczuć sie pilotwem myśliwca siedząc przed komputerem niż bawiąc się modelem i zapewniam, że taki komputerowy pilot wie więcej o walce powietrznej, manewrach, silnych i słabych stronach każdej z maszyn niż przynajmniej części tu obecnych modelarzy wydaje się, że wie . Patologie były zawsze i wtedy i teraz, różnica jest taka, że teraz dzięki nowym mediom wszelkie "newsy" natychmiast się pojawiają i są propagowane. A za wychowanie młodego pokolenia odpowiadamy my wszyscy, poprzez swój przykład, poprzez pracę jaką w to wychowanie wkładamy i to nie jest tak, że zrobi to za nas szkoła, ksiądz, instruktor modelarski, jak my sami się nie postaramy.
  22. Tak na szybko, najmniejszy z serii GA Dualsky (bardzo lubię silniki tej firmy, szczególnie właśnie serii GA) https://nastik.pl/produkt/dualsky-ga1500-5-kv500-1500w/ Ale poszuakłbym jeszcze czegoś lżejszego, mam na myśli OSy elektryczne, chyba z tego co mnie pamięć nie myli były w ofercie silniki odrobinę lżejsze, o wystarczającej mocy do napędu modelu 3kg (pytanie czy te 3 kg to bez silnika, czy z planowanym silnikiem, regulatorem i baterią? )
  23. Dzięki wielkie, poszukam
  24. Ale z Ciebie dłubak Sławku, podziwiam Co prawda nie dotrwałem do takich przebiegów jak Ty, gdyż poprzedniego wymieniłem przy przebiegu około 190 000 (jedyny feler to automatyczna skrzynia, ale to był problem Volvo swego czasu), w obecnym mam około 90 000 przebiegu i poza kompresorem do zawieszenia, który nawalił jakoś na początku i był wymieniony w ramach gwarancji to w obu poza przeglądami przez zaprzyjaźnionego mechanika nic nie robiłem (tfu tfu odpukać), więc zdecydowanie jestem zadowolony z Volvo. Natomiast komfort jazdy, wygoda prowadzenia, design, ergonomia jak dla mnie nie ma konkurencji i o ile czegos nie popsują to zdecydowanie będę sie trzymał marki.
  25. Śledzę wątek od początku, jak zresztą każdy dot. polskich konstrukcji. Trzymam kciuki za ukończenie i oblot Co to za papier, taki falisty? Mogę poprosić o jakiegoś linka do sklepu? Z góry dziękuję
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.