



-
Postów
2 818 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
27
Treść opublikowana przez Viper
-
Uuu Panie, piękny kolorek tej wody, prawie jak Karaiby Może za rzadko jeżdżę nad Bałtyk ostatnimi laty, ale nie przypominam sobie po polskiej stronie miejscówki z równie ładnym kolorkiem wody.
-
Słowenii akurat nie znam, a złom rzeczywiście fajny Z tymi bezdrożami na gravela to pełna zgoda, fajnie się jedzie po szutrach, ziemi, żwirku. Kilka lat co prawda minęło (nawet więcej niż kilka, niestety ) od czasu mojego autostopu po Austrii i Szwajcarii, ale miałem zupełnie odmienne odczucia, poza jednym bucem, który stwierdził, że skoro przyjechałem do Austrii to powinienem spreachać, a nie speakać, to poznałem mnóstwo bardzo fajnych i pomocnych ludzi, a nawet gościłem u rodziny Szwajcarów przez cały weekend, co wcale nie jest taką normą w Europie (a swego czasu przejechałem stopem sporo, poza Austrią i Szwajcarią, bo i Niemcy, Francję, Portugalię, Hiszpanię, część Brytfanii (o tu ze stopem słabo), Grecję (Ci są niezwykle uczynni ). Równie dobrze oceniam Austryjaków już z perspektywy wyjazdów z rodziną na narty/deskę i osobiście dużo bardziej cenię ich niż np. Włochów, którzy są totalnie niepoważni, chaotyczni i momentami wręcz niebezpieczni w swojej nieodpowiedzialności. Ale aby nie rozwijać tematu, pewnie tak jak wszędzie, są ludzie i ludzie, ja widocznie trafiłem na tych fajnych. Dziś w ramach przerwy między jedną pracką, a drugą zrobiłem małą pętelkę - 25km i trochę po Lesie Kabackim, cudownie, przyjemny chłodek i zapach lasu i niewiele ludzi.
-
Jak to mawiali starożytni Słowianie "de gustibus..." Ale takich widoków na górki i jeziora nagromadzonych na kilometr kwadratowy, jak w Szwajcarii i Austrii, to musisz przyznać, że próżno szukać w innym kraju w Europie?
-
Może na przyszły rok pomyślę o jakiejś wyprawce rowerowej gdzieś dalej, a może poodkrywam uroki Polski, zobaczymy, w tym już nie pozmieniam planów zawodowych, a jesień zapowiada się pracowicie. Z tym chłonięciem rzeczywistości pełna zgoda, to samo mam podczas biegania, czy łażenia z psinką, słucham i oglądam otoczenie, nie mogę zrozumieć, po kiego grzyba biegać lub jeździć rowerem po lesie lub w innych uroczych okolicznościach przyrody ze słuchawkami na uszach. Mi tak chodzi po głowie rower w Austrii, Szwajcarii. Swego czasu na studiach objeździłem te kraje dokładnie auto stopem, miejscówki fantastyczne, widoki też, tylko kwestia poprawy kondycji i zaplanowania jakichś fajnych trasek by się nie zarąbać. Albo szlakiem winnic, czy to w Alzacji czy regionie Bordeaux, ale wtedy to chyba za wiele bym nie przejechał
-
Miałem dziś wolne przedpołudnie i zrobiłem kółeczko po lewobrzeżnej Wwie. Co prawda tylko 53 km, ale nie miałem aż tyle wolnego by wybrać się dalej. Kondycyjnie, lepiej niż dobrze, powtórzę, gravel to cudowna maszyna i na ścieżki rowerowe i na błoto, ziemię, wertepy i żwir. Jak Wwa się zmienia, niby znam ją doskonale, bo tu mieszkam od urodzenia i niby dużo jeżdżę, ale samochodem, a na rowerze odkrywam ją jakby na nowo. Jaka fantastyczna traska wzdłuż Wisły, częściowo w lesie lub na jego skraju, a potem po bulwarach wiślanych, gdzie był postój ale tylko na kawkę i soczek
-
Przypominasz mi fajne studenckie czasy (ależ to prehistoria), kiedy w tych samych rejonach byłem, ale zimą, na nartach i desce. Pamiętam szczególnie dobrze jeden wyjazd sylwestrowy, jedyna knajpa w małej miejscowości Ździar, gdzie spotykali się narciarze z okolicy. Mróz jak diabli, towarzystwo międzynarodowe, a głównie Polacy, Węgrzy, Słowacy i taka ostra kiełbaska na ciepło. Ależ to wchodziło z ich wybornym piwem. W dzień szaleństwo na stokach, a wieczorem imprezy w tej knajpie. W życiu tyle piwa nie wypiłem jak wtedy
-
Piwo z wafelkami to słabe połączenie, nie było knedlików? Ja już drugi weekend przymierzam się do pierwszej dłuższej traski rowerowej i co mam trochę wolnego to pada, ale w końcu przestanie.
-
Ładna traska, gratuluję. A tak trochę żartując i oglądając fotki, to Ty chyba szlakiem piwa pedałujesz Ale fakt zimne piwko w upał dobra rzecz Już pisałem, że ja uparty jestem i muszę się przekonać, jak już będę jeździł dystanse chociaż tylko zbliżone do Twoich to wtedy zobaczymy, a na razie ani do biegania, ani na rower nie znoszę obcisłych spodenek.
-
Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Może i ta kamera leciwa, ale z doświadczenia wiem, że łapanie ostrości na niebie przy ładnej pogodzie proste nie jest i niejeden sprzęt się wykłada. Oczywiście tak jak w fotografii najważniejsza w całym przedsięwzięciu jest inteligentna przystawka do sprzętu, więc brawo Pani Aniu Fajny ten zero, to jeden z moich ulubionych warbirdów, intensywnie przyglądałem się zestawowi Black Horse`a, wydał mi się podobny, kawał dobrej roboty, gratuluję
-
Fajny film, brawo , z ciekawości czym kręcone? Gratuluję wszystkim wykonawcom pięknych lotów i modeli. Jeśli Autorzy przeglądają ten wątek to mam dwa pytania: 1) F 15 - piękna maszyna i lot, jak się robi flary, to są jakieś gotowe moduły, czy własna koncepcja, a jeśli tak, to czy mogę poprosić o zdradzenie tajników? 2) Zero - to model Black Horse, czy własna budowa, a jeśli tak to na podstawie jakichś szczególnych planów? Z góry dziękuję za odpowiedzi
-
Te bokserki to może i dobry pomysł, jak już będę jeździł więcej niż 40 km, na razie nie odczuwam dolegliwości, zaadaptowałem się. W każdym razie dzięki, przyjrzę się i przemyślę, za to obcisłych spodenek nie trawię podobnie jak Przedmówca, więc pozostanę przy tych niby rowerowych krótkich bojówkach Co do butów, dzięki za rady, na razie pozostanę przy adidasach, ale jak jeszcze trochę bardziej się rozjeżdżę spróbuję wpinanych. A tak przy okazji, mam całkiem fajny komputerek rowerowy i miedzy innymi czujnik kadencji. Jakich wartości powinienem się trzymać na początku by nie ryzykując jakichś kontuzji, poprawić rowerową formę?
-
Dzięki za rady. Nie ma to jak informacje wynikające z doświadczenia. Może jestem uparty (a jestem ), może za pół roku pogadamy i przyznam Ci rację, ale na razie żadnych gatek rowerowych . Za to mam siodełko body geometry czary mary nie upośledzające ukrwienia fujary ? Bo pewnie wiesz że złe siodełko może powodować kłopoty Czyli jak dobrze rozumiem, odradzasz połączenie butów rowerowych nawet tego typu pierwszego, bardziej miękkich, też nadających się do chodzenia z pedałami bezwpinanymi? Bo szczerze o czymś takim, takich miększych butach myślałem. No cóż muszę to jeszcze przemyśleć. Z tym ustawieniem to tak jakoś odruchowo sobie obniżyłem siodełko aby nie mieć pełnego wyprostu nogi dolnej, a czy ona jest zgięta o 15- 20 stopni czy nieco mniej (chyba nieco mniej) to trudno mi powiedzieć, ale w każdym razie czuję pewien rodzaj komfortu. No ale jeszcze się przypatrzę, ewentualnie zafunduję sobie sesję u bike fittera, tylko że chyba oni ustawiają (z tego co słyszałem) jak się już jeździ we wpinanych butach??
-
Na razie wkręcone zwykłe pedały, nie chcę się zabić na starcie, a nigdy nie jeździłem we wpinanych, więc najpierw postanowiłem się ogólnie rozjeździć, a potem zobaczymy. Za to o butach myślę, nawet jeśli na razie nie będę ich wpinał, ale nawet nie wpięte z tego co czytałem przekazują i tak więcej mocy niż zwykłe adidasy. Coś byś polecił do gravela ? A co do gatek, to zdecydowanie nie. NIE, NIE i jeszcze raz NIE przekonasz mnie do takich gatek rowerowych Mam co prawda niby też takie rowerowo nadające się, ale zwykłe krótkie bojówki, z tych nowoczesnych materiałów wiatro, wodo itd. czary mary:) A że siedzenie się przyzwyczaja to nie potrzebne mi żadne "pieluchy" w majtach. Za to gravelem jestem zachwycony, po takich bezdrożach jak jeżdżę, czyli ziemi, lesie, korzeniach, kamulcach, żwirze, czy nawet piachu mam wrażenie, że gravel radzi sobie z nimi nie gorzej niż mój stary góral, za to radzi sobie szybciej, a na asfalcie to nawet nie ma porównania, pewne trasy po Wwie przejeżdżam prawie dwa razy szybciej niż góralem Chcesz fotkę, proszę bardzo
-
Witam uczestników wątku. Po iluś tam latach bardzo okazjonalnego i raczej sporadycznego jeżdżenia na starym góralu, kupiłem sobie gravela i przepadłem. Jak mi się na tym rowerku cudnie jeździ. Doszedłem do wniosku, ze przynajmniej ileś jak nie wszystkie traski jakie robię po Wwie (praca, itd.), mogę spokojnie zamiast samochodem odbywać rowerkiem, raz że fun, dwa kondycja rośnie, trzy w godzinach powstawania korków docieram szybciej niż samochodem (jeżdżę tylko po ścieżkach, za nic po ulicach), a cztery co za oszczędność, zamiast tankować raz w tygodniu, tankuję raz na dwa A w weekendy penetruję okolicy Wwy, albo inaczej nie koniecznie penetruję, tylko objeżdżam na razie trasy spacerów z pieskiem, bo piesek na działce. Na razie nie mogę się pochwalić jakimiś ekstremalnymi trasami, ale jak na wiele lat praktycznie nie jeżdżenia i to że mam pojazd od nieco ponad dwóch tygodni to na razie rozkręcam się spokojnie (siedzenie też musiało się przyzwyczaić ), ale pierwsza trzydziestka i dwuetapowo czterdziestka zaliczone, a powoli przymierzam się do setki
-
Kto wie, może będzie trójka https://www.ppe.pl/news/302725/top-gun-3-powstanie-trwaja-rozmowy-z-tomem-cruisem-na-temat-kolejnego-wcielenia-sie-w-mavericka.html
-
Bo ten Vulcan to taki większy Stinger z podwoziem A skleić piankę zdecydowanie warto ?
-
Znalazłem taką perełkę Jeden z najlepszych gitarzystów w nieco zabawnym utworze, kojarzonym pewnie przez miłośników Benny Hilla
-
Z modelami to jest tak (i nie dotyczy to tylko edf-ów), są modele ładnie wyglądające, oraz ładnie latające, czasem tylko i ładnie wyglądające i ładnie latające Jeszcze raz powtarzam, na początek Stinger 64 i w wersji 3s zasilany lekkimi bateriami 3s 1600mAh (będzie Pan zadowolony ). Jak opanujesz Stingera na prawo i lewo, wtedy myślałbym o czymś w rodzaju Vulcana, a dopiero potem fajnie wyglądające militarne jety (przynajmniej ja bym taką kolejność obrał). A generalnie przynajmniej ja jak zaczynam z jakimś nowym modelem (nowa wielkość/klasa) to pierwsze kilka baterii to start, lądowanie, start, lądowanie i ostatnie lądowanie z dużym zapasem baterii, by w razie nieperfekcyjnego podejścia mieć jeszcze energii na co najmniej dwie - trzy kolejne próby (zauważyłem taką dziwną zależność - nowe prawo Murphy`ego , że nawet jak cykl powtarzanych startów lądowań wychodzi przewidywalnie to jakoś dziwnym trafem ostatnie podejście często jest sknocone i muszę powtarzać). Zgodnie z powiedzeniem, startować można, lądować trzeba I dopiero jak lądowania są przewidywalne i powtarzalne zaczynam wygłupy w locie.
-
Przykro mi, ale o ile pamiętam to zachwalałem Ci też Stingera. Mały fajny, bez podwozia, startujący z ręki i pięknie szybujący do lądowania. Ten zdecydowanie nadaje się na pierwszego edf-a, ale chciałeś jeszcze większego. Edfy zasuwają, ale mają jak rasowe jety jet laga, więc wyłączanie silnika, zwłaszcza w modelu tej wielkości, a ważącym ponad 2 kg to zdecydowanie był zły pomysł (ale mądry Polak po szkodzie). A klapy wykorzystywałeś, bo z tego co pamiętam, to w tym modelu były? Zdecydowanie się baw, ale tak jak napisałem Stinger 64 i na początek polecałbym wersję słabszą czyli na 3s (tylko wtedy pamiętaj o jak najlżejszej baterii 1600mAh - zgodnie z rekomendacjami, niech Ci do głowy nie przyjdzie wkładanie większych/cięższych baterii).
-
Bardzo fajny model. Też go śledzę na MRC i YT, gdyby nie to że kolejny sezon coś mam słaby, to też zastanawiałem się nad kupnem. Jak wrażenia z latania, a przede wszystkim jak starty i lądowania na trawie (według informacji z sieci powinien radzić sobie z tym doskonale, ale zawsze warto usłyszeć wrażenia użytkownika)?
-
A najlepiej i tak na końcu sprawdzić w eCalcu To najlepszy przyjaciel "modelarza elektryka"
-
Aż mi się zrobiło głupio (po czasie), że się wymądrzam w wątku jednego z moich ulubionych Twórców. W ramach przeprosin mogę przeliczyć coś w eCalcu
-
Nie, ale bardzo mi się podobają takie klasyczne kształty. Zaliczyłem rejsy na Bawariach i chyba jakimś jej odpowiedniku o ile mnie pamięć nie myli.
-
Dzięki za odpowiedź. Tez jestem zwolennikiem dopasowywania napędu do rodzaju modelu. Ogólna zasada, którą podał Kolega Kesto jak najbardziej się sprawdza, do warbirdów (bo to jednak nie akrobaty, nawet te tylko 250W byłoby w zupełności OK. A każdy przewymiarowany silnik to nic innego jak zakamuflowany balast. Polecam eCalc do dokładnych symulacji, a z silników na temat, których mam dobre opinie, a które są i tańsze i lżejsze od zaproponowanego Axi polecałbym rozważyć również Dualsky, ale serii GA (tu dla przykładu GA 4000, aczkolwiek posymulowałbym w ecalcu wagę planowanego zestawu napędowego - silnik, regiel i bateria, bo może po redukcji wagi całości i GA 3000 byłby dobry) https://nastik.pl/produkt/dualsky-ga4000-6-kv210-4000w/ Dość wymądrzania, dalej podziwiam i dopinguję