Skocz do zawartości

Viper

Modelarz
  • Postów

    2 833
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Treść opublikowana przez Viper

  1. Bardzo dobrze, że kombinujesz z przenoszeniem wszystkich możliwych komponentów na przód, a nie idziesz na łatwiznę z ołowiem. Model z pewnością się odwdzięczy w lataniu ? Piękny model, bardzo lubię akrobacyjne dwupłaty (mam rewelacyjnego Pittsa Sebartu). Kończ, czekam na oblot i Twoje wrażenia z latania nim
  2. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Ja kupiłem niedawno pompkę elektryczną na USB. Co za fantastyczne małe ustrojstwo, zwłaszcza jak się czasem pompowało naraz 4 rowery w upale. Bateria wystarcza na napompowanie kilku rowerów, a nawet podobno opon samochodowych (tego nie testowałem). Mam w rowerze Wahoo Elemnt Roam - komputerek, nawigacja gps w jednym, są też mapy. Dodatkowo testuję w telefonie Stravę i Kommot i oprogramowanie Wahoo. Jeśli chodzi o mapy i wyznaczanie tras w zaciszu domowym na dużym ekranie, a potem przerzucenie pliku gpx do roweru lub telefonu, to na razie według mnie bezkonkurencyjny jest Komoot. Wiem o tętnie, od wielu lat biegam z programami biegowymi i ścisłą kontrolą tętna, tylko na razie nie mogę jakoś zapędzić mojego zegarka do współpracy z którymś z powyższych programów, a jakoś w upały nie chciało mi się jeździć z czujnikiem tętna na klatce, ale pewnie zacznę
  3. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    O tych pompkach specjalnych to nie słyszałem, za to widziałem naboje z CO2, nawet z manometrami, to pewnie taki efekt strzału jak piszesz można uzyskać. Pomyślę, koła mam świetne, tubeless ready, więc może zimą się skuszę. Na razie buduję kondycję. Już się taka reguła wytworzyła, tylko na dojazdy do pracy po Wwie, robię w poniedziałki koło 30 km, a we wtorki, lub środy koło 50, za to w weekendy w zależności od pogody, czasu i energii przynajmniej w jeden dzień od 30 do nawet (jak 3 tygodnie temu) 86, a czasem jeżdżę też i w sobotę i w niedzielę. Za to jaka oszczędność na paliwie
  4. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Dzięki, z przyjemnością, tylko daj znać z wyprzedzeniem Już się wstępnie zaopatrzyłem (i co niektóre elementy garderoby już nawet przetestowałem), bielizna termiczna oddychająca, spodnie, bluzę i kurtkę wiatro, wodo itd., opaskę na uszy i elastyczną czapkę by się pod kask zmieściła. Jeszcze tylko rękawiczki rowerowe z długimi palcami, bo po ostatniej sobocie, gdy jakoś gwałtownie się oziębiło, zmarzłem w paluchy, rękawiczki bezpalcowe nie pomogły. A masz doświadczenie z oponami bezdętkowymi, jakby to się sprawdzało? Bo z tego co słyszałem, to tam się leje do środka jakiś rodzaj mleczka uszczelniającego i w sytuacjach awaryjnych (do pewnego stopnia dziury oczywiście) wystarczy dolać mleczka i się niby uszczelnia. Zastanawiam się nad takim upgredem roweru, tylko czy to rzeczywiście tak działa, testowałeś, masz jakieś przemyślenia?
  5. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Wielkie dzięki. O to mi chodziło, nie ma to jak doświadczenie A ja odkryłem fajną inicjatywę gravelową: http://szutermaster.pl/ W najbliższą sobotę ostanie spotkanie, już się nie wyrobię, ale w przyszłym roku będę śledził terminy i postaram się uczestniczyć. Fajna impreza i fajny sposób poznawania ciekawych zakątków. A do bikepackingu też się przymierzę, wciągnął mnie ten rower, aż nie przypuszczałem że tak bardzo
  6. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Gratuluję i zazdroszczę ? A swoją drogą jak się przewozi rower w samolocie, jakoś demontujesz, masz jakiś karton/pokrowiec/ochraniacz, a jeśli tak, to co z nim robisz na miejscu? No i przede wszystkim, patrząc jak się rzuca walizkami na lotniskach, nie zdarzyło Ci się uszkodzenie roweru. I tak z ciekawości, mógłbyś podać jakąś podstawową listę "must have" rzeczy do bikepackingu?
  7. Symulator i jeszcze raz symulator
  8. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Pogoda dziś fatalna, zimno (strasznie gwałtownie się oziębiło), szaro, wilgoć w powietrzu. Walczyłem z sobą czy wsiadać na rower, ale wsiadłem i pojechałem do Ojca - 11km zrobione na obudzenie. Nieco tym rozochocony śmignąłem fajną traskę do Wisły i wzdłuż Wisły pomiędzy mostami i do domciu, wyszło 25km. Zaletą jazdy w taką pogodę był mały ruch, mało innych rowerzystów i jeszcze mniej pieszych. Po raz kolejny łapię się na tym, ze niby Wwę znam nieźle, ale głównie z pokładu samochodu, za to spacerując z psinką lub jeżdżąc na rowerze coraz to odkrywam "fajne okoliczności przyrody"
  9. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Obserwuję te Twoje relacje i coraz mam większą chęć na jakiś bikepacking. W tym roku pewnie już nic z tego nie wyjdzie, zadowalam się wypadami kilkugodzinnymi i przymierzam się do pierwszej setki, ale w przyszłym o ile nic nie stanie na przeszkodzie to się do czegoś takiego przymierzę. Dzięki za inspirację Taa, mieszkając w Wwie czasem się zapomina, że nie wszędzie poziom życia jest ten sam
  10. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Fajna traska. Jakie to forum jest kształcące Aż popatrzyłem na mapkę gdzie leży Czaplinek, bo nie bardzo kojarzyłem. To już w płn-zach Polsce nie ma browarów, że aż trzeba ze Śląska sprowadzać? ? Ja w niedzielę zrobiłem tylko 50km (znowu miałem tylko małe okienko czasowe przed południem), ale fajną traskę wzdłuż Wisły na południe od W-wy, po czym wzdłuż rzeczki Jeziorki do Konstancina i przez Las Kabacki wróciłem.
  11. Świetne spostrzeżenie, na twarzy Jaggera i Richardsa widać jak czas je rzeźbił, a Watts jakby ominął młodość i od razu zaczął od wieku średniego, prawie się nie zmieniał Trochę szkoda, kończy się epoka, no cóż pozostały płyty, właśnie kurier dostarczył płytkę Stonesów której jeszcze nie miałem i z dużą przyjemnością słucham.
  12. Czytam książkę o Rolling Stonesach. "Zawsze było słońce, księżyc i Rolling Stones", coś w tym cytacie jest, odkąd jako berbeć zacząłem jeszcze nie do końca świadomie słuchać muzyki, byli Stonesi, niestety epoka się kończy, tym bardziej warto sobie przypomnieć piękny bluesik, chyba ostatni z Brianem Jonesem w pełnej formie na slyde`dzie.
  13. Tak mi się przypomniał zapomniany chyba zespół i jego piosenka, którą bardzo lubiłem i nadal mi się podoba
  14. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Aby nie było, że tylko Jarek zachwala uroki wszelkie Dziś postanowiłem zmierzyć się z dystansem jakiego jeszcze nigdy nie pokonałem, a nawet jaki sporo przekracza dotychczasowe moje jazdy. Ściągnąłem kilka fajnych tras dookoła Puszczy Kampinoskiej i wgrałem do telefonu i mojego komputerka/nawigacji rowerowej. Zacząłem od najmniejszego dystansu, czyli najmniejszej pętli wokół puszczy, bo po pierwsze muszę jeszcze do tej Puszczy Kampinoskiej dojechać, czyli jadę de facto przez całą Warszawę z południa na północ, a dwa że miałem okienko czasowe w godzinach przedpołudniowych tylko. I pojechałem, zacząłem wcześnie, kiedy upał nie był jeszcze w apogeum, więc do granicy puszczy (około 20 km) dojechałem w świetnej formie. Trasa wokół puszczy, którą ściągnąłem była oznaczona jako trudna, ale co to dla mnie Niespecjalnie odczuwający jakiekolwiek trudy i nie zmęczony jeszcze upałem z pewnością siebie graniczącą z bezczelnością wjechałem do puszczy. Cudo, cień, przyjemny chłodek, zapach drzew, dużo iglaków, bajka. Nawet pstryknąłem kilka fotek, może nie do końca pokazujących różnice poziomów, ale generalnie podłoże było dobrze ubite i jechało się pięknie i to była ta łatwa część trasy Potem jakimś cudem pojawiło się kilka stromych podjazdów pełnych korzeni i generalnie korzenie atakowały mnie już do końca, ale to nadal było dość fajne, niestety pojawiły się i odcinki zapiaszczone, poziomo, z górki i pod niewielkie wzniesienia dawałem radę, choć nieraz jeździłem poślizgami, ale pod kilka stromych zapiaszczonych wzniesień niestety musiałem podejść. Ale i tak jestem mega zadowolony, pętla 44 km po puszczy zaliczona No i w końcu wyjechałem z puszczy, niby większość czasu jechało mi się przyjemnie, ale jednak te kilka, kilkanaście odcinków piaszczystych nieco mnie nadszarpnęły, więc kiedy znowu wjechałem do Wawy, okazało się, że jednak trochę się odwodniłem i w zasadzie na odcinku +/- 10 km wypiłem prawie 3x więcej wody niż na całej poprzedniej trasie, inna sprawa, że żar lał się z nieba, było koło 30 stopni. Potem była mała przerwa u mojego Ojca na obiad, a przede wszystkim na uzupełnienie płynów (oj sporo ich uzupełniłem ) i ostatnie 11km znowu jechało mi się względnie dobrze, ale po przyjeździe znowu sporo płynów uzupełniłem. A na koniec wylądowałem w wannie z chłodną wodą i butelką złocistego trunku (ja w wersji 0.0, ostatnio głównie takie piję, bo muszę jeszcze gdzieś pojechać autem, ale mam dwie marki, które smakują wybornie, nie widzę różnicy) i opakowaniem lodów . Podsumowując, zrobiłem 86,5km, poprawiłem poprzedni wynik o +/- 30 km i pewnie gdyby nie ten upał i nie do końca dobre gospodarowanie płynami byłbym w lepszej formie, a tak trochę mnie ta końcówka w tym żarze nadszarpnęła, ale dość szybko wróciłem do dobrostanu. Rower jeszcze raz podkreślę, gravel jest cudny, sprawdzał się doskonale, nawet na tych ekstremach i za ewentualne utrudnienia odpowiada jeszcze moja nie do końca dobra technika, a nie niedoskonałości sprzętu. W każdym razie jako wieloletni użytkownik górala ( no wiem, nie ta technologia, nie ten osprzęt co obecnie), jestem mega zadowolony że zdecydowałem się właśnie na gravela, a nie kolejnego górala i już sam fakt, że znowu mam fun z jazdy i jeżdżę trasy jakich nigdy nie pokonywałem też o tym świadczy. A tu kilka fotek z tej początkowej łatwej części trasy A i jeszcze jedno, jak na razie obcisłym galotom rowerowym mówimy stanowcze NIE ?
  15. Ten sklep też jest sprawdzony i godny polecenia https://www.lindinger.at/en/
  16. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Uuu Panie, piękny kolorek tej wody, prawie jak Karaiby Może za rzadko jeżdżę nad Bałtyk ostatnimi laty, ale nie przypominam sobie po polskiej stronie miejscówki z równie ładnym kolorkiem wody.
  17. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Słowenii akurat nie znam, a złom rzeczywiście fajny Z tymi bezdrożami na gravela to pełna zgoda, fajnie się jedzie po szutrach, ziemi, żwirku. Kilka lat co prawda minęło (nawet więcej niż kilka, niestety ) od czasu mojego autostopu po Austrii i Szwajcarii, ale miałem zupełnie odmienne odczucia, poza jednym bucem, który stwierdził, że skoro przyjechałem do Austrii to powinienem spreachać, a nie speakać, to poznałem mnóstwo bardzo fajnych i pomocnych ludzi, a nawet gościłem u rodziny Szwajcarów przez cały weekend, co wcale nie jest taką normą w Europie (a swego czasu przejechałem stopem sporo, poza Austrią i Szwajcarią, bo i Niemcy, Francję, Portugalię, Hiszpanię, część Brytfanii (o tu ze stopem słabo), Grecję (Ci są niezwykle uczynni ). Równie dobrze oceniam Austryjaków już z perspektywy wyjazdów z rodziną na narty/deskę i osobiście dużo bardziej cenię ich niż np. Włochów, którzy są totalnie niepoważni, chaotyczni i momentami wręcz niebezpieczni w swojej nieodpowiedzialności. Ale aby nie rozwijać tematu, pewnie tak jak wszędzie, są ludzie i ludzie, ja widocznie trafiłem na tych fajnych. Dziś w ramach przerwy między jedną pracką, a drugą zrobiłem małą pętelkę - 25km i trochę po Lesie Kabackim, cudownie, przyjemny chłodek i zapach lasu i niewiele ludzi.
  18. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Jak to mawiali starożytni Słowianie "de gustibus..." Ale takich widoków na górki i jeziora nagromadzonych na kilometr kwadratowy, jak w Szwajcarii i Austrii, to musisz przyznać, że próżno szukać w innym kraju w Europie?
  19. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Może na przyszły rok pomyślę o jakiejś wyprawce rowerowej gdzieś dalej, a może poodkrywam uroki Polski, zobaczymy, w tym już nie pozmieniam planów zawodowych, a jesień zapowiada się pracowicie. Z tym chłonięciem rzeczywistości pełna zgoda, to samo mam podczas biegania, czy łażenia z psinką, słucham i oglądam otoczenie, nie mogę zrozumieć, po kiego grzyba biegać lub jeździć rowerem po lesie lub w innych uroczych okolicznościach przyrody ze słuchawkami na uszach. Mi tak chodzi po głowie rower w Austrii, Szwajcarii. Swego czasu na studiach objeździłem te kraje dokładnie auto stopem, miejscówki fantastyczne, widoki też, tylko kwestia poprawy kondycji i zaplanowania jakichś fajnych trasek by się nie zarąbać. Albo szlakiem winnic, czy to w Alzacji czy regionie Bordeaux, ale wtedy to chyba za wiele bym nie przejechał
  20. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Miałem dziś wolne przedpołudnie i zrobiłem kółeczko po lewobrzeżnej Wwie. Co prawda tylko 53 km, ale nie miałem aż tyle wolnego by wybrać się dalej. Kondycyjnie, lepiej niż dobrze, powtórzę, gravel to cudowna maszyna i na ścieżki rowerowe i na błoto, ziemię, wertepy i żwir. Jak Wwa się zmienia, niby znam ją doskonale, bo tu mieszkam od urodzenia i niby dużo jeżdżę, ale samochodem, a na rowerze odkrywam ją jakby na nowo. Jaka fantastyczna traska wzdłuż Wisły, częściowo w lesie lub na jego skraju, a potem po bulwarach wiślanych, gdzie był postój ale tylko na kawkę i soczek
  21. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Przypominasz mi fajne studenckie czasy (ależ to prehistoria), kiedy w tych samych rejonach byłem, ale zimą, na nartach i desce. Pamiętam szczególnie dobrze jeden wyjazd sylwestrowy, jedyna knajpa w małej miejscowości Ździar, gdzie spotykali się narciarze z okolicy. Mróz jak diabli, towarzystwo międzynarodowe, a głównie Polacy, Węgrzy, Słowacy i taka ostra kiełbaska na ciepło. Ależ to wchodziło z ich wybornym piwem. W dzień szaleństwo na stokach, a wieczorem imprezy w tej knajpie. W życiu tyle piwa nie wypiłem jak wtedy
  22. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Piwo z wafelkami to słabe połączenie, nie było knedlików? Ja już drugi weekend przymierzam się do pierwszej dłuższej traski rowerowej i co mam trochę wolnego to pada, ale w końcu przestanie.
  23. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Czekam
  24. Viper

    Nasze Pedałowanie ...

    Ładna traska, gratuluję. A tak trochę żartując i oglądając fotki, to Ty chyba szlakiem piwa pedałujesz Ale fakt zimne piwko w upał dobra rzecz Już pisałem, że ja uparty jestem i muszę się przekonać, jak już będę jeździł dystanse chociaż tylko zbliżone do Twoich to wtedy zobaczymy, a na razie ani do biegania, ani na rower nie znoszę obcisłych spodenek.
  25. Viper

    WARBIRDS 2022

    Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Może i ta kamera leciwa, ale z doświadczenia wiem, że łapanie ostrości na niebie przy ładnej pogodzie proste nie jest i niejeden sprzęt się wykłada. Oczywiście tak jak w fotografii najważniejsza w całym przedsięwzięciu jest inteligentna przystawka do sprzętu, więc brawo Pani Aniu Fajny ten zero, to jeden z moich ulubionych warbirdów, intensywnie przyglądałem się zestawowi Black Horse`a, wydał mi się podobny, kawał dobrej roboty, gratuluję
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.