Skocz do zawartości

Ares

Modelarz
  • Postów

    1 820
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Odpowiedzi opublikowane przez Ares

  1. 21 godzin temu, cZyNo napisał:

    Dziś było mało czasu na latanie, tak wiec sprzęt płatał złośliwe figle.
    Ciekawe ile modelarzy aby polatać modelem po pracy przechodzi ponad 7 km ? ponoć to zdrowe, ale chyba w to nie wierze ?

    Podziwiam ,że jeszcze masz tyle zapału.Mnie za holem chyba już nie chciałoby się chodzić:) Ja jestem leń : silnik w nosie załatwia temat spacerów. 

    Chociaż pamiętam lata świetności wyciągarek : ten świst i dynamiczne wyczepienie zawsze robiło na mnie wielkie wrażenie. Ale fakt ,że teraz na hole za bardzo miejsca nie ma .

    To dobrze ,że są tacy zapaleńcy jak Ty bo dzięki temu tradycja nie umiera.

    • Lubię to 1
  2. 9 godzin temu, mr.jaro napisał:

    Sprezone powietrze w takich ilosciach otrzymasz z agregatu 

    Jarku, właśnie w tamtym roku wykonałem pompę próżniową do laminowania kompozytowych skrzydeł dokładnie tak jak piszesz z tym że u mnie jest ssanie a nie dmuchanie. Zbiornik jest właśnie z gaśnicy. Działa pięknie i w sumie nawet gdybym na kroćcu gdzie dmucha zastosował jakiś filtr to można również wykorzystać jako sprężone powietrze choć trochę mi szkoda go na dmuchanie bo kompresor jest wyjątkowo wydajny i żal go zajeżdżać. Udało mi się uzyskać przy próbnym lainowaniu - 0.8 bara. Podobno to bardzo dobry wynik jak na lodówkowca. Także ten egzemplarz zostanie jako pompa vacu a ewentualnie kiedyś albo zrobię albo coś kupię taniego (do dmuchania a nie do malowania) 

    Tak a propo koszt zrobienia pompy próżniowej wyniósł mnie poniżej 100zł (agregat miałem) licząc wszystko na gotowo z farbą, złączkami, wakuometrem wężem, wyłącznikiem próżni(mechaniczny robiłem sam). Myślę że to naprawdę tanio. 

    Dużo rzeczy można sobie zrobić samemu i przez to zaoszczędzić nieco. Dzięki za cenne informację o motocyklach bo akurat w naprawach silników jestem laik. Dlatego tak dużo pytam?. Pozdrawiam. 

  3. 6 godzin temu, mr.jaro napisał:

    Mnie kiedys uczono, ze zapiaszczony silnik modelarski trzeba ostroznie rozebrac, dokladnie umyc i ponownie zlozyc. A to dlatego, ze nawet jedno przeoczone w jakims zakamarku silnika i "niewydmuchane" ziarno piasku potrafi kompletnie zrujnowac silnik. Obecnie szanowna mlodziez zdaje sie chciec wszystko jak najszybciej miec "fertig", bez wzgledu na konsekwencje. :)

    Spokojnie, może i ja młodzież ale z prawie 20 letnim stażem w obsłudzie modelarskich silników spalinowych;)

    A tak bardziej poważnie : tak, chodzi o silniki modelarskie ale nie miałem na myśli odmuchiwania zapiaszczonego silnika bez mycia i odpalanie go na tzw.Janusza bez sprawdzenia, nie o to chodzi. Czasem trzeba szczególnie w motorkach małej pojemności np. delikatnie przedmuchać dyszę w gażniku z resztek gęstego oleju, czy  np.sprawdzić  drożność przewodów ukł. paliwowego lub wstępnie oczyścić  np. żeberka cylindra z "paproków" itp. W warunkach polowych używam gumowej gruszki kupionej w aptece:): często się przydaje. Jeśli silnik jest zapiaszczony to oczywista sprawa ,że trzeba go rozebrać ,umyć i dopiero ostrożnie odpalać. Ja jeszcze byłem uczony wg. starej szkoły i raczej nie chodzę na skróty także spokojnie.

    Ogólnie sprężone powietrze przydaje sie i w warsztacie i w modelarni.

  4. Witam. Kiedyś w Easy Gliderze robiłem tak, że zwyczajnie laminowałem spód kadłuba cienką tkaniną szklaną 25g/m2.

    Kadłub zyskał znacznie na wytrzymałości ale to rozwiązanie raczej daje duży przyrost masy i kolor w tym miejscu jest żółtawy. Ale egzamin zdało w 100%

    Trzyma i działa około 10 lat. W Heronie zaś pokryłem spód folią samoprzylepną dostępną w sklepach dla artystów w kolorze białym. 

    Jest lekko, estetycznie i szybko ale na gorszej nawierzchni typu ściernisko lub nieużytek zostają ślady wgnieceń. 

    Myślę że lokalne (newralgiczne punkty) wzmocnienia warto zrobić tkaniną szklaną natomiast cały spód do ogona zrobić folią i w kolejnym modelu tak bym zrobił. 

    Pozdrawiam 

     

  5. 4 godziny temu, Printer napisał:

    Właśnie, obawiam się tych rekcji po dodaniu gazu... 

     

    Jeszcze widziałem na zachodnich portalach więżyczki przed SC. 

    Wykonane jako ciągnące z zadarciem w górę. Wygląd to już w ogóle dziwaczny,  ale zadarcie napędu wtedy "pomaga" sile nośnej. 

    Nie ma się czym martwić. Jest to jeden z wielu rodzajów zamocowania silnika,należy tylko mieć świadomość wad i zalet danego  rozwiązania i można bezpiecznie latać. 

    Jak mówiłem ostrożnie z gwałtownym dodawaniem gazu i przy starcie gaz do końca i wyrzut z ręki. Absolutnie nie startuj tak, że wypuścisz model i wtedy włączysz napęd. 

    Ja latałem swojego czasu motoszybowcem z wieżyczką i silnikiem spalinowym( stałe obroty). Śmigło ciągnące wieżyczka w ść. Wykłon do góry około 3 stopnie. Tzn. Kołpak do góry w stosunku do osi kadłuba patrząc z boku.

    Nie było problemów z lataniem. 

    4 godziny temu, Printer napisał:

    Przy wieżyczce w środku ciężkości skłon (ani zadarcie) nie ma sensu. 

    Ma sens jak najbardziej. Mnóstwo lat ludzie tak latali w czasach gdy do motoszybowców używało się silników spalinowych na wieżyczkach. Skłon osi ciągu musi być. Odległość od osi ciągu do osi kadłuba patrząc z boku : tutaj masz ramię które generuje moment pochylający i musisz to skompensować. To tak w uproszczeniu aby się zbytnio nie rozpisywać.

    Gdybyś teoretycznie zbudował model i umieścił silnik skrzydło i st poziomy w jednej lini patrząc z boku skłon nie byłby wcale potrzebny. Natomiast wykłon (w bok) to już jak najbardziej : to kompensuje moment od śmigła itd. 

    Życzę powodzenia :próbuj ale ostrożnie. 

  6. 5 godzin temu, Printer napisał:

    Czy "skłon" silnika tu jest zasadny?

    Oczywiście ,że jest zasadny. Musi być ,ponieważ każdy napęd zamontowany nie w osi ( tzw. decentracja ciągu) powoduje powstanie momentu pochylającego który należy spompensować. Ogólnie latając z napędem na wieżyczce unikaj szybkiego operowania przepustnicą bo model może po gwałtownym dodaniu gazu zanurkować i dopiero potem sie zacząć wznosić. To tak ku przestrodze. Generalnie na wieżyczce nie powinno się montować bardzo macnych w stosunku do masy modelu napędów.

    Do Twojego modelu znacznie bardzej pasowałoby dać napęd "w nos" a startować z ręki lub względnie z wózka . Ta wieżyczka wprowadza duże opory w locie ślizgowym no i w półmakiecie ( nie gniewaj się) nie wygląda zbyt ładnie.

    Godzinę temu, Pablo_433 napisał:

    troszke masz za środkiem ciężkosci  zbyt blisko spływu 

    Też tak myślę,jeśli już to mniej więcej w środku ciężkości powinno być.

  7. 5 minut temu, qpa napisał:

     

     

    Zapłon CDI to super sprawa, mam i polecam. Charakterystyka silnika się lekko zmienia (lżejsze koło zamachowe) jednak nie jest to uciążliwe, za to dostajemy duuuużo prądu a co za tym idzie dobre światła oraz zapłon którego po jednorazowym ustawieniu nie dotykamy. Dodatkowo przeróbka jest bezproblemowa i nie trzeba nic trwale przerabiać, oraz zapłon CDI nie jest widoczny z zewnątrz. 

    No właśnie tak czytałem.Akurat na niezawodnści sprzętu bardzo mi zależy  a wiadomo ,że elektroniczny zapłon jest bezobsługowy. Tylko trzeba zmienić instalację na 12V .Podobno jest schemat więc myślę ,że dam rade. A jak ustawiałeś zapłon? Na czujnik zegarowy czy suwmiarka?

    Trudno się ustawia? Bo na filmikach na YT to wszystko jest proste:)

  8. 3 godziny temu, d9Jacek napisał:

    a ja od siebie  dodam...szukaj, jeżeli nie masz,  takich pozycji książkowych...." Sam naprawiam WSK " ,  "Sam naprawiam WFM " , "Motocykl WSK "   czy też  "JEzdzę WSK".... czyli zapomniane pozycje PRL..

    Jacku już kupione . Pierwsze co zrobiłem to właśnie kupiłem książki bo moim zdaniem bez tego ani rusz.

     

    9 godzin temu, mr.jaro napisał:

    Odnosnie lakierowania... Do pistoletu lakierniczego potrzebujesz sprezarki o dosyc duzej wydajnosci (chodzi o dostarczana na wyjsciu ilosc powietrza w jednoste czasu, a nie maksymalne cisnienie - pisze to, bo niektorzy myla te pojecia), a te nie sa tanie.

    W takim razie rzeczywiście nie warto kupować. Choć brak mi czasem sprężonego powietrza nawet choćby do przedmuchania silnika modelarskiego po zapiaszczeniu czy tego typu prac. Może kiedyś zakupię jakąś tanią do dmuchania a nie do malowania .

    Jeśli chodzi o pompkę to mam właśnie taką jak napisałeś: od Syreny made  in PRL pompuję nią  rowery i czasem auto choć tu już trzeba się trochę namachać :) ale jest niezawodna. 

    Z tego co Panowie piszczecie to zamiast kombinować i wywalać kasę na chromy kupię sobie lepiej porządny zestaw kluczy i spróbuję wygospodarować sobie miejsce na jakiś sensowny warsztat. A wskę przygotuję jak  radzi Kuba.Tak będzie najrozsądniej.

    Muszę się w końcu po nią wybrać. Czekam na pogodę bo będę z nią szedł z buta około 10km. Nie chcę odpalać na pałę jak mój wujek .W domu spokojnie zmienię olej luknę na cylinder i wtedy sie odpali.

    6 godzin temu, qpa napisał:

    Pamiętaj że oryginalny lakier jest tylko jeden raz :) teraz zrobisz cukiereczka a za 10 lat będziesz żałować że masz wsk jakiej są 1000 zamiast mieć tą jedną jedyną z każdą rysą. 

    Nie myślałem o tym w ten sposób. W sumie racja. A co myślisz o zapłonie CDI?

  9. 2 godziny temu, Granacik napisał:

    A nie możesz wycyganić dodatkowo tej zgruzowanej wueski? Na niej poćwiczyć rozkładanie i składanie a tą ładniejszą jedynie usprawnić i zostawić w oryginale? Pamiętaj jeśli jakaś część działa to nie wymieniaj jej na siłe. Np taka niby głupota ale nowe dorabiane linki nie są już tak wytrzymałe jak fabryczne. Przynajmniej było tak z linkami z podwarszawskich zakładów. Jeśli nie są poprzecierane i chodzą to przeczyścić, nasmarować i używać. Ja Ci mówię, za 10 lat taka kompletna WSK'a zacznie nabierać wartości. 

    Wiesz co, to jest dobry pomysł. Tej lepszej nie będę za dużo ruszać. Zrobię tylko to co potrzeba do bezpjecznej bezawaryjnej jazdy. Chciałbym wymienić koniecznie zapłon na. Cdi. Czytałem że jest to bezinwazyjne, nic nie trzeba przerabiać. Oczywiście oryginalny sobie schowam i zabezpieczę. Co o tym myślisz? A poza tym planuje takie pierdoły typu gumy podnóżków a linki skoro tak to wygląda to po prostu przesmaruje i sprawdzę. Nie wiem co z silnikem: ma najechane około 8 no może 9 tys. Jak myślisz trzeba wymieniać łożyska i symeringi na wale? Bo motór stał 20 lat.

  10. 11 godzin temu, mr.jaro napisał:

    Jeslina blachach jest troche korozji, wyczyscic, zmatowic i polakierowac bezbarwnym. To nie sa wielkie elementy, wiec przy odrobinie wprawy nawet sprayem powinno sie to dac dobrze zrobic. Moze nawet na matowo.

    Jarku a lakier to rozumiem ,że chodzi o zwykły clar? Czyli rozumiem ,że element np. zbiornik czyszczę z kurzu i brudu i tak jak on jest z matowym lakierem , lekkimi wgnieceniami i ewentualnie lekką rdzą maluję np. sprajem lub pistoletem lakierem bezbarwnym matowym? Dzięki za wyjaśnienie zagadnienia patyny : teraz już wszystko rozumiem.Wiadomo ,jak już zresztą napisałeś wcześniej  wska nie jest jakimś zabytkiem i eksponatem kolekcjonerskim to przede wszystkim mały motorek i wrażenia wielkiego nie można  nim zrobić ale dla mnie wystarczy.Zresztą moim celem jest posiadanie w pełni sprawnego , pewnie działającego motocykla klasy 125 którym bez obaw o awarię będę mógł odbywać wycieczki po okolicy ( moje małe marzenie to wypad wską do Jeżowa Sudeckiego na Górę Szybowcową: ode mnie 120km w jedną stronę) A w razie czego chciałbym umieć go sam naprawić i remontować.Nie będzie to maszyna do "szpanu". Aczkolwiek widzę ,że moda na wski jest , także ewentualnie na jakiś zlot można pojechać.

    A , jeszcze odnośnie malowania: planuję zakupić sprężarkę która będzie ogólnie wykorzystywana ( pompowanie kół , dmuchanie pistoletem itp.) także gdybym się zdecydował na malowanie lakierem to dokupiłbym pistolet i prysnąłbym .

    Ogólnie Jarku przekonałeś mnie: lepiej wydać pieniądze na rzeczy istotne (opony , łożyska, światła , linki itp.itd. ) niż topić kasę w polerowany wydech czy dekle silnika:   nie poprawia to sprzętu od strony technicznej  a tylko ładnie wygląda.Zresztą na to zawsze mam czas. 

    Dzięki za wszystko.

  11. 12 godzin temu, mr.jaro napisał:

    Odremontuj tak, zeby byla absolutnie sprawna - to da sie zrobic stosunkowo niedrogo. Taka patyne mozna pieknie zabezpieczyc lakierem bezbarwnym - tak robia specjalisci w tej dziedzinie.

    Tak zrobię. Przecież w każdej chwili można zrobić generalny remont. A obecnego stanu nie da się potem przywrócić.

     

    12 godzin temu, mr.jaro napisał:

    Zakladam, ze to wiesz, ale dla pewnosci dodam, ze patyna absolutnie nie jest rownoznaczna z zaniedbaniem badz niesprawnoscia pod wzgledem mechanicznym.

    Nie, ja jestem w zabytkowych sprzętach całkowity laik. Czy patyna to nalot rdzy ? jak to dokładnie wygląda? Napisz proszę Jarku coś o tych lakierach do zabezpieczania tego typu rzeczy tzn: co polecasz , i jak się z tym posługiwać.Ja poszukam oczywiście dokładnych informacji zanim się za motór wezmę ale zbieram za wczasu wiedzę bo tego nigdy za wiele.Zależy mi aby nauczyć się podstaw mechaniki tak aby samemu sobie serwisować zarówno WSKę jak i moją 125cm czterosuwa. Ale najpierw trzeba się sporo nauczyć .

    Zacząłem od czytania książek i pytania kolegi który prowadzi serwis kosiarek i pilarek. Zawsze jak rozmawiamy to pytam o silniki i rzeczy których nie rozumie. Ogólnie nie jestem kaleką i klucz w ręce potrafię trzymać : trochę spawam 4 lata pracowałem jako ślusarz więc coś tam wiem ale silników nigdy nie robiłem więc uważam się za nowicjusza.

     

    10 godzin temu, Granacik napisał:

    Bo nigdy te sprzęty nie były szanowane i dobry stan jest bardzo rzadko spotykany. Za paare lat wartość może wzrosnąć. Ceny nieporżniętych Junaków już dawno poleciały daleko w górę, może i wueski tego się doczekają. :)

    Nie planuję raczej sprzedaży bo to rodzinna pamiątka i niech już u nas zostanie dożywotnio. Tym bardziej ,że w garażu u wujka stoi druga WSK tyle ,że mocniej  zniszczona i jest to składak z różnych wsek. Ta starsza służyła w latach 70 tych mojemu ojcu i dziadkowi do jazdy na pole lub na pastwisko sprawdzić krowy itp.Podobno ma trochę skrzywioną ramę ale przecież wszystko można zrobić. Jakbym chciał ubić kiedyś interes to będę sprzedawał tą drugą.

    Natomiast ta nowsza  zostaje u mnie. Foto starej wski ( tej jeżdzonej po polach) też nie jest z nią tak tragicznie: może kiedyś jak się nauczę i finanse pozwolą to pójdzie "pod chrom"?

    IMG_20210712_155737.jpg

  12. 9 godzin temu, mr.jaro napisał:

    Jak juz wczesniej napisalem, wueska nie jest motocyklem posiadajacym wysoki potencjal kolekcjonerski. W jego "odpicowanie na blysk" wtopisz sporo pieniedzy, a mimo tego wartosc po remoncie nie bedzie na tyle pokazna, by usprawiedliwiala naklad wlozony w remont.

    Jarku , oczywiście masz całkowitą rację jednak ja mam nieco inną sytuację niż się z pozoru wydaje: nie mam prawa jazdy na motocykle więc mogę jeżdzić tylko motocyklami kategorii 125cm. na prawko kategorii B. Robienie prawa jazdy na większe maszyny....koszta i dużo czasu tak więc na razie raczej nie planuję.

    Poza tym moją pasją jest modelarstwo lotnicze natomiast motory bardzo lubię ale jednak wszelkie nadwyżki finansowe szybczej wydam na modelarstwo niż na motocyklizm.

    Gdybym chciał na poważnie realizować  dwie pasje to już by było za ciężko dla mojego portfela.Wiem ,że renowacja nawet WSKi nie jest tania, ale z pewnością tańsza niż dużych motocykli zabytkowych np. choćby Junaka itp.  WSK to motor tani i prosty.Części też nie są przesadnie drogie tak więc mogę sobie renowację rozłożyć w czasie na np.2-3 lata i później mieć elegancki motocykl do  niedzielnych wycieczek .( to jestem w stanie finansowo zrobić) W duże motocykle raczej nie planuję iść : 125cm to "moja klasa" którą jestem w stanie ogarnąć nie rezygnująć z modelarstwa.

    Nie planuję go sprzedawać bo to pamiątka rodzinna na której w młodości jeżdził mój tata.

    Widzisz ja mam pedantyczną naturę: jak coś nie jest idealne to zaraz mnie nosi.....w modelarstwie też tak mam ,zamiast zostawić jak jest i używać to ja dążę do ideału: czasem myślę ,że to bardziej wada niż zaleta.Tak więc dzięki za to ,że mnie "wyhamowujesz" bo mam świadomość ,żę być może czasem przesadzam.

    Tobie Błażej też dziękuję i za rady i za studzenie zbytniego  zapału;)

  13. 16 godzin temu, Granacik napisał:

    Pamiętaj, jest jedna żelazna zasada: lepsze wrogiem dobrego. I jak coś działa to nie psuć. ;)

    Dobrze postaram się pamiętać:)Zrobię co niezbędne . Najpierw to musze ją w końcu przywieźć do siebie a potem bedę myślał dalej.Ale nie ukrywam ,że marzy mi się taka błyszcząca z chromowaną rurą wydechową i pięknym lakierem np. taka:

     

  14. 16 godzin temu, KML Awiatik Sosno napisał:

    Generalnie latamy na łąkach i prawdopodobieństwo lądowania w "polu" jest minimalne, tak samo jak uszkodzenie spodu kadłuba.

    Jeśli tak to rzeczywiście to co jest wystarczy.Ja mam trochę "zboczenie " na tym punkcie gdyż latam w przygodnym terenie i często kadłub jest narażony na wieksze lub mniejsze uszkodzenia.Latając na łąkach faktycznie nie ma co przesadzać

  15. W dniu 15.08.2021 o 21:20, Marek:D napisał:

    Możecie podpowiedzieć co jest nie tak i co zmienić? Bo ja nie mam zielonego pojęcia…

    Marek ja kiedyś miałem regulator ( Emax ) gdzie programowałem mu "chamulec włączony" i za cholerę nie chciał działać. Próbowałem  programować i kartą i drażkiem wg instrukcji i nic nie pomagało: niby wszystko było poprawnie na ziemii a w powietrzu śmigło się kręciło. I dopiero kupno nowego regulatora pomogło. 

    Być może coś jest nie tak z programem w reglu.Tak mnie się wydaje (obym się mylił). Spróbuj inny regulator .Powinno pomóc chć to niestety generuje koszty.

  16. 9 godzin temu, KML Awiatik Sosno napisał:

    Jest to model treningowy, a jak na treningowy model przystało: musi być bardziej odporny na wszelkie uszkodzenia niż  inny model do rekreacyjnego latania.

    Pozwolę sobie na udzielenie drobnej rady: starty z ręki i lądowania na brzuchu to moja specjalność: latam tak różnymi modelami około 15 lat. Proponuję w kolejnych modelach przelaminować spód kadłuba tkaniną szklaną 25-40 g/m2 : bardzo skutecznie podnosi to wytrzymałość na uszkodzenia przy lądowaniu w przygodnym terenie. Na zdjęciach widać ,że tylna spodnia część kadłuba jest ażurowana: zmieniłbym to robiąc spód do ogona pełny : lebiej zastosować cieńszą balsę( plus laminat) ale bez ażurowania. 

    Laminat sugeruję dać na całości. Taki brzuch jest nie do uszkodzenia: można lądować nawet na zabronowanym polu:)

    Oczywiście to tylko moja rada: model jak widać jest poprawnie zaprojektowany i w oryginale jest funkcjonalny : jednak szczególnie dla młodych adeptów RC taki solidny brzuch jest jak najbardzej wskazany .

    A tak ogólnie to model bardzo fajny i poręczny.

    Pozdrawiam.

  17. 2 godziny temu, Granacik napisał:

    To jest tak prymitywny silnik, że jednym uruchomieniem zabić go trudno.

    No to trochę mnie Błażej uspokoiłeś.skoro tak twierdzisz to nie będę się zbytnio martwić. Motór stał w garażu gdzie posadzka jest wylana z betonu i raczej tam wilgoci nie ma. 

    Z pewnościa nic się na niego nie lało. A trochę się wnerwiłem dlatego ,że przed odpaleniem wystarczyło zrobić to co napisałeś w poście powyżej i napewno byłoby lepiej niż na pałę odpalać. Ale spoko jeśli piszesz ,że wska tego typu akcje wytrzymuje to o.k. Jeśli chodzi o jeżdzenie to mam odnośnie tego nieco inny plan: obecnie śmigam 125 tką Junak RS 125. Tak więc mam czym jeżdzić i w tym sezonie nie planuję wyjazdów wską. Przez jesień i zimę chciałbym gruntownie przeglądnąć motor, to co będę potrafił wyremontować tak żeby za rok móc wską robić konkretne trasy ( bez przesady nie planuję objeżdżać Polski ale trasy powiedzmy około 200km dzienie ) także maszyna musi być pewna i całkowicie sprawna.Palić też musi dobrze ,żeby daleko od domu się nie męczyć i nie stresować. Nie mam wystarczającej wiedzy aby całkowicie wyremontować silnik to mogę zrobić w każdej chwili ale tak sobie myślę ,że chociaż uszczelnicze na wale dobrze by zmienić , nowe sprzęgło , zapłon CDI łożyska w kołach no i rzecz jasna tak jak napisałeś opony +dętki: to takie minimum. Będę się systematycznie Was radził aby czegoś nie zepsuć : mam plan pomału nauczyć się serwisować silnik całkowicie sam , wiem ,że to wymaga wiedzy i trochę wprawy ale z drugiej strony na czymś sie trzeba nauczyć.A prostrzego silnika trudno znaleźć.

    Oczywiście masz rację ,że bez sensu jest  się ładować w koszty , postaram się nie przesadzać więc jako żółtodziób w sprawach mechaniki będę się tutaj Was radził (wrzucał foty , pytał itp.) Tak będzie najlepiej i najbezpieczniej. Trzeba s łuchac mądrzejszych od siebie.:) Dzięki jeszcze raz za posta bo mnie tym uspokoiłeś. Pozdrawiam serdecznie 

  18. 11 godzin temu, mr.jaro napisał:

    Jesli silnik podczas tej wujkowej "akcji" nie pracowal dlugo i nie zatrzymal sie samodzielnie w wyniku przegrzania, istnieje spora szansa, ze nic zlego sie nie stalo.

    Złoszczę się bo jest uparty. Prosiłem aby nic nie ruszał, tłumaczyłem dlaczego a on swoje bo przecież wie najlepiej..... Z tego co wiem raczej silnik  długo nie pracował a czy sam zgasł czy on go zgasił nie wiem trudno powiedzieć. Nie ma sensu pytać bo wujek prawdy nie powie. 

    Zwłaszcza teraz. U niego zawsze wszystko jest dobrze i idealnie: ostatnio opowiadał mi jak ustawiał zapłon mierząc położenie tłoka śrubokrętem i robił sobie pisakiem kreskę........ Kurcze ludzie robią to na czujnik zegarowy a on mi wpiera że po co śrubokrętem jest dobrze...... I weź tu się nie złość. 

    No trudno i tak kupje ją dość tanio 2 tys. A jest kompletna. Ktoś obcy też mógłby takie numery robić a potem sprzedać. Najwyżej czeka mnie szlif cylindra i nowy tłok. Dzięki Jarek za odzew. Pozdrawiam 

  19. Witam kolegów , kolejne pytanie do Wskowiczów:

    Dziś się wnerwiłem .......WSK którą kupiłem od wujka( pisałem o tym wcześniej) jeszcze u niego stoi w szopie bo nie mam narazie czasu ściągnąć ją do siebie . Stoi tam sobie nie palona dobre 15 lat.Oleju w skrzyni pewnie nie ma, a jak jest to mało , tłok nie był sprawdzony: chciałem ją na spokojnie sprawdzić przede wszystkim wymienić olej w skrzyni i wtedy delikatnie odpalić ale.......mój "genialny wujek" wpadł na wspaniały pomysł: dziś  wziął jakieś stare paliwo ( mieszankę zrobił z Mixola który stał z 20 lat w szopie )i na tym syfie bez sprawdzenie czegokolwiek na tzw. Janusza odpalił WSKę. Co prawda nawet dobrze  zapaliła i na szczęście nie jeżdził bo brak powietrza w kołach ale kilka minut pracowała i była gazowana na biegu jałowym........

    Jak myślicie czy silnik mocno "dostał" po czymś takim? Jakby nie patrzeć kilka sekund z pewnością pracował na sucho zanim wytworzył się film olejowy. Mam nadzieję ,że nie zniszczył mi silnika: gość nie ma pojęcia o mechanice ale sądzi ,że się zna: tacy "fachowcy " są najgorsi. 

    Jestem wściekły bo mógł chociaż zadzwonić i zapytać a nie robić głupoty na własną rękę.

     

  20. W dniu 11.08.2021 o 23:14, Piotter napisał:

    Spróbuję metody która już kiedyś próbowałem, czyli w czasie zniżania naprzemienne wychylenia lotek i steru kierunku tj. lotki w prawo, SK. w lewo i zaraz odwrotnie i tak naprzemian

    Piotrek , pomysł bardzo dobry i sprawdzony w lotnictwie zwany ześlizgiem , tylko jeden błąd: nie można machać sterami. To może doprowadzić prędzej czy póżniej do uderzenia modelem w ziemię. Ześlizg rzeczywiście warto zrobić wpierw  na symulatorze .To musi być zrobione skoordynowanymi ruchami lotek i steru kierunku tak aby kadłub był odchylony o dosć znaczny kąt od kierunku lotu.To wprowadza duży opór co w konsekwencji doprowadza do zwiększonego opdania bez wzrostu prędkości.Ale musi to być ustalony stan lotu.Ustaw tak model i nic nie rób nie machaj sterami niech sobie tak leci "bokiem" .Oczywiście nad samą ziemią trzeba puścić stery aby móc przyziemić.

    Bardzo często lądują tak duże samoloty które nie posiadają klap.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.