Skocz do zawartości

Ares

Modelarz
  • Postów

    1 820
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Odpowiedzi opublikowane przez Ares

  1. 3 godziny temu, latacz napisał:

    tyle, że wtedy nawet słabe radyjka działały dość niezawodnie -i tylko miały mało możliwości.

    No właśnie?Mam jeszcze 2 szt. Hiteca na 35Mhz: niezawodne tyle ,że mam zakłócenia i już latać (przynajmniej u mnie) się nie da.

  2. Bardzo ładny model. Takie małe F3A .

    Z tego co piszesz własności lotne również zbliżone do modeli akrobacyjnych klasy F3A. Wiadomo,że model musisz sobie doregulować pod swój styl latania to z pewnością troszkę potrwa ale możesz być dumny bo masz piękny samolot. Jesli chodzi o lądowanie to jak jesteś na ostatniej prostej do lądowania ustaw gaz na minimum tak aby śmigło obracało się jak najwolniej (wiatrakowanie). Taka wirująca tarcza dosyć dobrze pomaga zwiększyć opadanie zwłaszcza gdy stosuje się śmigła o dużym skoku.

    Ot taki uproszczony chamulec aerodynamiczy. Oczywiście nie zastąpi to klap czy innych systemów ale w znaczący sposób można zmniejszyć doskonałość. Stosuję z powodzeniem tą metodę w swoich motoszybowcach nie wyposażonych w klapy i efekt jest doskonały. Można sobie nawet pozwolić na lekkie oddanie drążka i model nie rozpędza się ( ale to tylko lekko bez przesady)

    Trzeba tylko pamiętać aby obroty były ustawione tak aby śmigło nie ciągnęło bo w przeciwnym razie  uzyskasz efekt odwrotny do zamierzonego. 

    Być może tak robisz a ja niepotrzebnie to piszę ,jeśli tak to wybacz a jeśli nie to polecam ten sposób: spróbuj sobie kiedyś bo naprawdę warto.

  3. Godzinę temu, cyrax_ojz napisał:

    Wicherki na pikniku w Cigacicach

    Maćku czy obydwa modele są dokładnie tej samej wielkości?Bo twój jak pamiętam z wątku ma 30 stkę a SP-WSC 50 tkę?( silnik)

    A pytam bo cały czas mam ochote zbudować podobny model .Wicherki 15 zbudowałem 3 szt. więc może pora na większego? Tylko ,że mam problem z miejscem do latania i to mnie hamuje przed rozpoczęciem budowy. No chyba ,że zrobić i latać okazyjnie . 

    Obydwa modele bardzo ładne i oglądając takie relacje od razu chce się isć do modelarni.Pozdrawiam.

  4. 6 godzin temu, AKocjan napisał:

    @Ares bardzo lubię ;). Nie mam niestety gdzie trzymać modeli spalinowych, skupiłem się więc na elektrykach. Silnika może tak rewelacyjnie nie słychać, za to można wsłuchać się w pracę śmigła. 4-łopatowe śmigło w tej kwestii spisuje się rewelacyjnie ;).
    Pozdrawiam. 
     

    No tak skoro nie masz warunków nic nie poradzisz. Wiem coś o tym. 

    Ja mam problemy lotniskowe tzn. Nie mam gdzie latać startując i lądując z podwozia także buduję tylko modele które można wypuścić z ręki a wylądować na brzuchu. Czyli motoszybowce i małe samoloty. Zazdroszczę lotniska. Nawierzchnia równa. 

  5. W dniu 3.08.2021 o 15:05, robert.pilot napisał:

    Na mnie zrobił wrażenie...?

    Kurcze też chciałem zobaczyć ale mieszkam 50km od Zielonej Góry i miałem plan podjechać motocyklem specjalnie aby zobaczyć sterowiec.......niestety przeziębienie i katar pokrzyżowały mi plany......?Szkoda.

  6. W dniu 11.07.2021 o 11:50, AKocjan napisał:

    Wieczorny przelot modelem RC Spitfire'a ; model nadal w świetnej formie

    Widzę ,że lubisz makiety i realistyczne latanie.Proponuję skusić się na jakiś spalinowy model półmakiety zapewniam ,że frajda jest o wiele większa niż przy elektryku choć oczywiście to tylko moje zdanie .Elektro też ładnie lata.

    Jednak dżwięk silnika spalinowego nawet 2 suwa żarowego to melodia dla uszu...:) Spróbuj kiedyś

  7. 1 godzinę temu, Andrzej Klos napisał:

     

    Arek,

    Czy mozesz podac skad te informacje?

    Szczerze mówiąc nie pamiętam gdzie to czytałem , ale w któreś książce modelarskiej.

    To odnośnie Clarka. A że nie każdy profil nadaje się do klap (mam na myśli używanie ich do optymalizacji lotu czyli również wychylane do góry jak w szybowcach) to wiadomo.

    Nie jestem dobrym teoretykiem więc nie mam zamiaru wdawać się w polemikę ale z tego co mi wiadomo nie w każdym profilu można sobie dowolnie stosować klapy.

    Jeśli się mylę lub nie do końca poprawnie rozumuję to popraw mnie proszę .

    8 minut temu, Jerzy Markiton napisał:

    Jeżeli to skrzydło takie chropowate, nierówne, z niedokładnie odwzorowanym profilem, i.t.p. - to gdzie ten opływ (profil) laminarny ???  Im więcej tu czytam - tym większe ogarniają mnie wątpliwości..... Niby wiem, że na starość człek głupieje (dziecinnieje, - synonim ?), ale, żeby aż tak ???

    - Jurek

    Proponuję napisać coś konkretnego: czy uważasz ,że robienie "ostrej krawędzi spływu "w piankowym motoszybowcu polepszy jego osiągi? Moim zdaniem nie. Ale nie jestem uparty (to cecha głupców) a ja może jestem niedouczony ale nie głupi:) więc jeśli się mylę i piszę niewłaściwie to proszę poprostu napisać swoje zdanie.Być może tym sposobem uzupełnię swoją wiedzę.

  8. 6 godzin temu, modevil napisał:

    Kupujemy model w wersji ARF, ściągamy z niego folię i mamy bazę do dalszej pracy. Są zalety i wady takiego rozwiązania ale czasem warto tak zrobić. Chodzi o duże modele, powyżej 2m rozpiętości, kilka kg.

    Jest to z pewnością ciekawy pomysł . Takie podejście znacznie skraca czas budowy. Jest niestety jedno "ale": 

    Modele ARF są budowane masowo i aby zejść z ceny aż roi się w nich od uproszczeń konstrukcyjnych. Bardzo często jeśli się chce poprawić model wychodzi na to ,że trzreba by poprawić w zasadzie wszystko. Po ściągnięciu pokrycia co prawda można wiele zrobić (choćby poprawić klejenia ) ale problem jest duży gdy zaczniemy laminować, szopachlować, wzmacniać , waloryzować itp. Te modele produkowane na masową skalę same w sobie mają duże obciążenie  powierzchni nośnej a po waloryzacji może się okazać ,że wyjdzie nam cegła niezbyt nadająca się do latania. Czy to duży czy mały model i tak łatwo go przeciążyć. Choć jak słusznie napisałeś większy mniej to odczuje.A odchudzić konstrukcyjnie gotowego płatowca nie da rady. Tak to często z ARFami wygląda.

    Najlepiej zbudować model od podstaw solidnie "po swojemu". To z kolei wymaga dużo wiedzy i wolnego czasu (wiem,wiem nie każdy może sobie na to pozwolić) ale kto tylko ma możliwość szczerze polecam . Od 21 lat buduję modele latające RC od podstaw i uważam ,że nie ma piękniejszego hobby niż budowa a potem latanie swoim dziełem.

    Oczywiście nie neguję Twojego pomysłu Mariusz , bo trzeba przyznać jest to ciekawe podejście i jak najbardziej może się udać , trzeba jednak być świadomym ograniczeń i bardzo bardzo uważać z masą. 

    Ja bym zrobił tak: wzmocniłbym klejenia lekko poszpachlował, nowe pokrycie +nowe malowanie i już jest fajna i w miarę lekka półmakieta do rekreacyjnego latania. Absolutnie bym nie szedł w nity detale kabiny itp. bo to zbędna masa.

    Pewnie o tym doskonale wiesz a ja napisałem to  bardziej aby wyrazić swoją opinię niż doradzać Tobie:)

    Powodzenia: Jak zaczniesz coś działać wrzucaj zdjęcia to będziemy podziwiać

  9. 9 godzin temu, tom_tom napisał:

    Bez dwóch zdań model lata poprawnie tu nie ma się do czego przyczepić, jednak sam fakt istnienia takich grubych krawędzi spływu straszy i nie daje mi spokoju :)

    No tak, rozumiem Ciebie doskonale : prawdziwy szybownik nie może patrzeć na takie spływy:) To takie troche "barbarzyństwo". Ale najważniejsze ,że dobrze działa. Z pewnością konstruktor dostosował profil do materiału z jakiego wykonano płat: wiadomo, pianki nie zrobi się "na ostro". 

    Jeśli masz chęci to eksperymentuj: można się pobawić i sprawdzić czy się polepszy czy pogorszy model.

    Ja osobiście uważam ,że raczej się nic nie zmieni.

    Kiedyś czytałem ,że najważniesze jest odwzorowanie kształtu przy profilu laminarnym do 50% licząc od krawędzi natarcia. Podobno tył jest mniej ważny ale..... powinien być najcieńszy jak to możliwe więc ma to też jakiś wpływ. Ale tutaj niech się może wypowiedzą koledzy z większym doświadczeniem.

    6 godzin temu, latacz napisał:

    piankowe skrzydło ma tak nierówna powierzchnie i niedokładne odwzorowanie profilu, że gruba krawędź spływu zazwyczaj niczego już  nie pogarsza...

    Nic dodać nic ująć. Też tak myślę.

    8 godzin temu, grzegor napisał:

    Mam kilka modeli z prostokątnym skrzydłem i grubym klarkiem igrekiem to może kiedyś dokleję do któregoś jakiś papier, spłaszczony trójkąt albo jakiś spływ gotowy i zobaczę. Na nowo sc się ustali i latał pewnie będzie, ale czy lepiej ?

    Jak Clark Y to albo nic nie zmienisz albo będzie gorzej:) To nie jest profil laminarny więc wyostrzanie spływu nie ma sensu. Tak samo jak stosowanie np.klap w Clarku: często ludzie tak robią a przecież ten profil nie nadaje się do stosowania klap ( no chyba ,że w samolocie do lądowania wychylane o duży kąt jako hamulce aerodynamiczne).

     

  10. 3 godziny temu, tom_tom napisał:

    A może olać temat i latać tak jak jest ?

    Myślę,że najlepiej zostawić tak jak jest. Profile laminarne wymagają dużej gładkości powierzchni i jak napisałeś słusznie: ostrej krawędzi spływu. Skrzydło które widać  (chyba od Herona?) nie wiadomo jaki ma profil (MPX nie podaje ) więc trudno go w jakiś logiczny sposób modyfikować. Nawet jak zaostrzysz spływ to trudno będzie doprowadzić powierzchnię płata  do gładkości . Myślę,że szkoda roboty i czasu. Lataj jak jest , Heron ogólnie to bardzo dobry model.Ale jest szybki, raczej na wiatr i mocniejszą termikę.

    Pamiętaj ,że piankowy model to zawsze kompromis pomiędzy osiągami , ceną i prostotą konstrukcji. Lepszy płat to już trzeba robić styro+balsa lub techniką VB ( worek próżniowy).Tam można zrobić spływ prawie jak żyletka:)

    • Lubię to 1
  11. 5 minut temu, modelarz.prw napisał:

    Witam wszystkich, powoli wracam do modelarstwa - ponownie zaczynam raczkować, stąd moje pytanie : zaczynam gromadzić wyposażenie - posiadam aparaturę Futaba 7 2.4ghz, i moje pytanie : jaki pakiet zasilający zastosować? do tej pory był to nimh 9.6V 2000mAh, ale czy mógłbym zastosować jakis inny typ pakietów, np LI-fe ? Jesli tak, to jakie pojemności i ile cel ? Lupka przeszukana, nie znalazłem odpowiedzi, stąd ten post. Pozdrawiam

    Piotrze , ja polecam  akumulatory NiMh firmy Enelop. Naprawdę szkoda pieniędzy i czasu na poszukiwania czegoś innego.

    Te akumulatory są niezawodne i są pozbawione efektu pamięci ,mają również bardzo małe samorozładowanie. Stosuję je od kilku lat w dwóch nadajnikach.Zero problemów.

    Polecam. Oczywiście najlepiej kupić jak największej pojemności . Gwarantuję ,że będziesz zadowolony.

    Jeśli nie czujesz się na siłach polutować sobie pakiet z ogniw lepiej zleć to jakiemuś fachowcowi . Dość łatwo przegrzać i uszkodzić akumulator podczas takiej operacji.

  12. 41 minut temu, qpa napisał:

    Co do samego silnika to przewinęły się stodolniaki o mniejszym przebiegu i w środku była jedna wielka rdza, więc tu dużo zależy od szczęścia, jednak jak silnik się lekko obraca to powinno być dobrze. Niemniej jeżeli chcesz mieć motocykl w 100% pewny też skłoniłbym się do rozbiórki, i sprawdzenia-zmierzenia każdej części, wymiana wszystkich łożysk i uszczelniaczy (te na 100% będą już niemal plastikowe), sprzęgło pewnie też po takim czasie będzie monolitem. 

    Właśnie tego się obawiam ,że po takim czasie w środku może być sporo rdzy. Szkoda ,że mój wujek nie zakonserwował silnika jak już przestał używać motocyka. No ale zobaczymy.Jak słusznie napisałeś to kwestia szczęścia. Zależy mi na jak największej niezawodności sprzętu bo lubię dalsze wyjazdy ( raczej sporadycznie jeżdżę w" koło komina")

    a dalsza podróż nie do końca sprawdzonym motorem to trochę ryzyko.Często łączę wycieczki motocyklowe z wypadem na lotnisko:mam wtedy dwie przyjemności w jeden dzień:)ale i kilometrów się wtedy trochę nawija ( mam około 70km na najbliższsze lotnisko)więc chcę pewną maszynę.

      Oczywiście nie będę wymieniał tego co będzie dobre ale myślę Kuba ,że masz rację : sprawdzić warto wszystko. Jeśli chodzi o uszczelniacze to z pewnością wszysko jest "twarde", gumy podnóżków itp. też są zajechane .W złym stanie jest też kanapa i amortyzatory z tyłu.

    Także trochę roboty będzie. Dziękuję za rzeczowy post i informacje.

    48 minut temu, d9Jacek napisał:

    dobry bieżnik często życie ratuje?

      Pisane w pośpiechu , dlatego tak głupi błąd. Zaraz edytuję post.

    A ,że dobry bieżnik się przydaje to ja wiem: żartowałem sobie tylko.

  13. 6 godzin temu, qpa napisał:

    W kołach łożyska, opony, dętki, fartuchy i przegląd hamulców to podstawa, nie polecam jeździć na 45 letnich oponach :)

    No jasne to pójdzie nowe w pierwszej kolejności.Planuję również obowiązkowo zapłon CDI: z tego co się dowiedziałem  jest to wspaniała sprawa do wski (zresztą nie tylko )

    Oczywiście wujek od którego kupuję tą wsk obejrzał okiem fachowca te stare i zajechane  opony i ......stwierdził ,że są jak nowe i można jeździć ? "Nie ma sensu wymieniać"......rzekł:)

    Także jak napisałem wcześniej wolę dobrze sprawdzić motocykl ponieważ nawet w okresie jak jeździł nie był zbyt prawidłowo serwisowany . Z tym pruciem całego silnika to może rzeczywiście trochę przesadziłem : zobaczymy zresztą , jak zacznę coś działać będę wrzucał foty tak więc dzięki Kuba za zaoferowaną pomoc.

    Moje zainteresowanie mechaniką ma również oprócz zabawy cel praktyczny: Mam już moto klasy 125. Jeśli nauczę się ogarniać silnik wski to potem będę mógł się uczyć serwisowania trudniejszych silników.Przyda mi się to przy ewentualnych naprawach mojej 125tki.( zawsze to pewniej i taniej niż wozić po  warsztatach nie mając gwarancji jak naprawa została przeprowadzona.) Czego jak czego ale silnika trochę się obawiam bo nie mam doświadczenia w takich pracach .No ale od czegoś trzeba zacząć: moja taktyka to małe kroki: powoli bez pośpiechu z Waszą pomocą oraz książek myślę,że jako tako sobie poradzę. W sumie trudno teraz znaleźć prostszy silnik ( i w ogóle motocykl) do nauki .

    Ale pracę zacznę najwcześniej na jesień: teraz korzystam z pogody i latam kiedy tylko mogę a jak mam więcej czasu to jeżdżę moto , oraz czasem wpadam na aeroklubowe lotnisko pogadać z kolegami oraz popatrzeć na samoloty. Tak więc wsk będzie na jesień-zimę .

    6 godzin temu, d9Jacek napisał:

    ??...a jak bieżnik  nówka-sztuka ???

    Ja wymieniam dopiero jak dętki  wychodzą na zewnątrz? Bieżnik? A po co to komu ?

    Trza oszczędzać?

  14. 2 godziny temu, mr.jaro napisał:

     

    Never change a running system - zacznij od tego, nawet jesli rece mocno swedza.

    Ano swędzą. Żebyś wiedział. Ja czytam ze zrozumieniem. Po prostu trudno mi uwierzyć aby po tylu latach nic w środku silnikowi nie było: nie wiem nie znam się po prostu piszę o swoich odczuciach. Ten motocykl rzeczywiście stał ponad 15 lat nieużywany, wcześniej trochę jeżdził ale właściciel raczej miał niewielkie pojęcie o mechanice więc zbyt poprawnie nie był serwisowany.

    Za dużo i tak sam nie rozgrzebię bo to mój pierwszy silnik który będę serwisował. Więc trzeba pomału i ostrożnie.

    Z tego co wiem to łożyska w tamtych czasach były niezbyt dobrej jakości więc silnik silnikiem ale jak pisał Kuba w kołach trzeba wymienić bez względu na stan oryginalnych.

    Zreszą będę się radził na forum bo coś zepsuć można szybko.

  15. 58 minut temu, mr.jaro napisał:

     

     

    Sprawdz czy wewnatrz rdzy nie ma, czy gladz i piersciene w porzadku, wyczysc, nasmaruj. Moze jaki drobiazg trzeba bedzie wymienic, ale "koniecznie do zrobienia" to tam raczej duzo nie powinno byc po siedmiu tysiacach kilometrow przebiegu. Maszyna mocno zakurzona, troche zafajdana olejem, z odrobina korozji na chromie, ale wcale zle nie wyglada. Robi wrazenie, jakby wiele lat stala nie uzywana. Jesli wiec do silnika nie dostala sie wilgoc, istnieje duza szansa na bezproblemowa reanimacje

    Co innego miałem na myśli : ja chcę tym motorkiem jeździć i to na dalsze  trasy więc musi być pewny i silnik myślę że trzeba dokładnie wszystko po kolei sprawdzić. Nie zadowoli mnie tylko samo to że silnik da się uruchomić. Musi być niezawodny. Ale oczywiście wezmę pod uwagę Twoje sugestie. 

  16. 2 godziny temu, qpa napisał:

    @Ares wyremontować na cukiereczek zawsze możesz a taka patyna jest tylko jeden raz :) Wymień opony, dętki, łożyska w kołach, wszystkie linki i jeżeli ten silnik pracuje to ciesz się jazdą "klasykiem", ewentualnie odbudowa silnika na cito. Elementu chromowane trochę wyciągniesz pastami, tak samo jak lakier, imo szkoda jej malować i chromować na nowo.

    No tak, silnik to trzeba koniecznie zrobić bo z tego co się dowiedziałem raczej nie był solidnie serwisowany.

    A taka patyna to pewnie ma swój urok.... No może i warto zostawić tak jak jest. 

    Renowacje zawsze zrobić. 

  17. 4 godziny temu, Granacik napisał:

     

    Tym bardziej nie ma się co spuszczać nad wyglądem tylko zadbać o stan techniczny i w drogę. Zresztą na zdjęciach widać, że stan jest niezły jak na ten wiek. Ja Komarka zostawiam w oryginalnej patynie tylko zabezpieczę żeby bardziej nie rdzewiał

    W sumie racja ale ja stary modelarz chciałbym mieć wszystko na tip top. Choć chromy i ocynk kosztuje. 

    Fajnie by było gdyby się prezentowała jak nowa. Z pewnością stan techniczny jest najważniejszy i od tego zacznę. 

    Ogólnie mam fajną 125tkę więc mam czym jeździć także nie tracąc sezonu mogę sobie spokojnie grzebać przy wsk. 

    Zobaczymy jak to będzie, pierwsze co muszą zorganizować sobie miejsce pracy. 

  18. Jeszcze zimą obiecałem ,że jak wychaczę WSKę od wujka to się pochwalę.Pierwsze oględziny wypadły pomyślnie , dzisiaj byłem obejrzeć sprzęt.

    Stan kompletny tylko bak nieoryginalny ale wujek ma gdzieś właściwy także spoko. Przebieg około 7000 tyś km. Rok produkcji 1978.

    Myślę,że aby to wszystko miało ręce i nogi trzeba by robić remont od podstaw razem z malowaniem, szkiełkowaniem silnika oraz oczywiście kapitalnym  jego remontem.

    Chciałbym eksploatować motocykl tak zwyczajnie ,móc wybrać się w trasę np. 100km bez obawy awarii. Nie będzie to moto na wystawę albo do patrzenia a typowo do jeżdżenia.

    Kilka fotek:

    IMG_20210712_161230.jpg

    IMG_20210712_155646.jpg

    IMG_20210712_155722.jpg

  19. 23 godziny temu, AKocjan napisał:

    Lądowania Draco. Wykonałem modelem kilkanaście lotów.  Dzięki slotom samolot bez większych problemów osiąga duże kąty natarcia  co znacząco ułatwia lądowania na 3 punkty

    Sloty z pewnością pomagają ale nie umniejsza to w żaden sposób umiejętnością pilota:)

    Bardzo ładne lądowania i najważniejsze ,że ćwiczysz lądowanie bo to dość często zaniedbywany manewr pomimo ,że jest najtrudniejszy i najważniejszy w całym lataniu.

    Ja często widzę jak modelarze wykonują 2 lub 3 loty przez cały dzień i w powietrzu widać ,że dość dobrze  sobie radzą ale lądowania to już ledwo ledwo .Mimo to nie ćwiczą.

    Tak więc gratuluję prawidłowego podejścia do tematu.

  20. Bardzo ładne "stanowisko". I do latania i do serwisu modeli no i do spania . Super.

    Wracając do ładowania to ja i tak nie ładuję na raz kilku pakietów bo po locie akumulator musi ostygnąć i dopiero po dłuższej chwili ładuję. A idąc na loty wszystko co można ładuję w domu. Jak to wylatam na polu to wtedy ładowanie w warunkach polowych. Do samolotu mam 3 szt. 3s 3600. Na każdej baterii robię 2 loty. Po wylataniu tych baterii zaczynam ładowanie pojedynczo od akumulatora który był używany pierwszy danego dnia (jest już wystudzony) itd. Powiem szczerze ,że nie widzę narazie potrzeby dokupowania pakietów . Dziennie robię około 6 do 8 lotów i to jest dla mnie optimum. Do motoszybowców moje sztandarowe pakiety to od lat 3s 2200mAh  . Tutaj to w ogóle problemu nie ma bo korzystając z termiki nie zawsze nawet zabieram na lotnisko ładowarkę. 

    Ale po fotce widzę ,żę Ty Ryszardzie latasz dosć intensywnie i nocujesz na lotnisku tak więc źródło prądu musisz mieć pewne i o dużej pojemności. Tu nie ma o czym mówić :akumulator Pb przy tej pojemności to trzeba by na przyczepce ciągać za autem albo dwóch silnych chłopów do noszenia tego:)Zresztą jeśli jest możliwość to trzeba korzystać z nowych osiągnięć techniki.

    Również planuję zrobienie sobie nieco podobnej "stacji ładowania" ale oczywiście będzie to żródło mniejszej pojemności , ponieważ latam często na przygodnych lądowiskach i autem nie zawsze da się wjechać na pole wzlotów: przydałby się jakiś akumulator zintegrowany w walizeczce z ładowarką aby móc wziąć to w rękę i z modelem na własnych nogach dojść na miejsce startu.Nie będzie to rzecz jasna tak zaawansowane urządzenie jak Twoje ale idea podobna.

  21. No tak. Po wartościach pojemności o jakich piszesz wnioskuję że latasz bardzo dużymi elektrykami. 

    W mojej sytuacji nie ma problemu gdyż największe pakiety jakich używam to 3s 3600mAh.Do tak małych pojemności akumulator "matka" nie musi być duży w związku z tym u mnie nie istnieje problem ciężaru. 

    Natomiast, na pewnym etapie życia nie warto dźwigać i z pewnością inwestycja się zwróci a i plecy "zaoszczędzisz". Projekt sam w sobie jest ciekawy i nawet podczas eksploatacji można sobie poeksperymentować. 

     

  22. 6 godzin temu, latacz napisał:

    Prawda tylko, ze w wielu innych radyjkach -i w takim niekorzystnym  układzie zasięg jest dobre kilkaset metrów

    Witek, nie wiem nigdy nie próbowałem latać z antenami w niekorzystnym ułożeniu .Lepiej nie ryzykować ale skoro masz  doświadczenia z różnymi radiami to spoko może Kolega trafił na jakiś wadliwy egzemplarz. 

    Mnie się też wydaje ,że to bardzo mało jak na lotnicze radio. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.