Przyszła mi ciekawa myśl / propozycja jeżeli jeszcze jej w Taranisie nie ma. Mianowicie zadziałanie FailSafe'a. W związku z zamiarem latania cięższymi i większymi modelami zacznę w końcu do tego poważnie podchodzić. Obecnie to wygląda tak:
Utrata zasięgu, włącza się FailSafe i robi to co zaprogramuję (takie ustawienie sterów by model runął jak najbliżej mnie a nie uciekł kilka kilometrów dalej i spadł komuś na głowę). Przestałem się oszukiwać, że failsafe za mnie wyląduje bez szkód. Podjąłem inną drogę - by model spadł tak blisko jak to możliwe i nie wyrządził szkód.
Nasuwa się jednak jedno pytanie - po jakim czasie system zadziała ? Zakładam chwilowe utraty zasięgu. Po co failsafe ma od razu zwalić model na ziemię ?
Widzę to mniej więcej tak :
Pierwszy próg zadziałania - stery w neutrum, pozwoli to mniej więcej wyprostować lot (pomijając karkołomne akrobacje). Po 5 czy 8 sekundach możemy odzyskać nad nim kontrolę. Jeżeli nie to leci tam, gdzie nie zawsze sobie będziemy życzyć.
W związku z powyrzszym - druga faza failsafe, jeżeli nie odzyskano kontroli. Ustawienie sterów tak, by model zakręcił parę ciasnych kółek i runął w zasięgu wzroku.
Ciekawy jestem efektów, ale daje mi to na tyle dużo do myślenia, że kolejny raz napiszę do FrSky i zapytam co o tym myślą ..
Jakie jest Wasze zdanie ?